Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 05:14 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Jak się poznaliśmy

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Jak się poznaliśmy

Postprzez dzolka » 13 maja 2004, o 09:11

Hop, hop!
moment spotkania miłości naszego życia jest zawsze ekscytujący. Może się tym podzielicie? Co czuliście gdy spotkaliście tę JEDYNĄ OSOBĘ? Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia, wielkie bum, czy moze to przyszło cichutko, niezauważalnie i nagle zorientowaliście się że kochacie nad życie kolegę/koleżankę z podwórka? To chyba przyjemne dzielić się takimi milutkimi wspomnieniami? Zapraszam ;-)
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

to odpowiedź na tekst z tematu "czy baliście się...&

Postprzez rybka » 14 maja 2004, o 00:33

tu byłem. ale mnie nie ma

post
Ostatnio edytowano 20 września 2004, o 22:30 przez rybka, łącznie edytowano 1 raz
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez dzolka » 14 maja 2004, o 10:27

Moje małżeństwo trwa 3 lata. Moje uczucia i pewność nie przeminęły. To prawda, są trudne dni ale właśnie ta pewnośc którą oboje mamy, jak i łaska która płynie z sakramentu małżeństwa, dają nam siłę by wszystko przezwyciężyć. Modliłam się o dobrego męża długo zanim Go poznałam. Kiedyś, przypadkiem, znalazłam w jakiejść starej książeczce do nabożeństwa specjalną modlitwę w tej intencji. Nawet ją sobie przepisałam bo była przepiękna, ale to przecież nie o to chodzi, najważniejsza jest Twoja własna modlitwa. A co do Świętych, to do kiedyś chyba nie bardzo wierzyłam w Ich posłannictwo, dopóki nie zrozumiałam że skoro proszę o modlitwę ludzi wokół mnie (rodzinę, przyjaciół) gdy np. zdaję egzamin lub mam kłopoty, to dlaczego nie prosić o wstawiennictwo Tych, którzy są tak blisko Boga i mogą tak wiele dla nas wyprosić? Dlatego teraz nie stronię już od litanii i modlitw do Świętych, bo to nic innego jak prośby aby i oni się za nas modlili.
Patronem rodzin jest Święty Józef. [/quote]
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez kartofelka » 18 maja 2004, o 12:23

Dzolka :) co to znaczy "dlugo" - to ile sie modliłaś?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez dzolka » 18 maja 2004, o 14:58

Zaczęłam na pocz. studiów, gdy spotykałam się "na powaznie" :-) z jednym chłopakiem i chciałam wiedzieć czy to TEN (on myślał o małżeństwie). Nie modliłam się żeby to ON został moim mężem tylko żeby dobrze wybrać. Mojego męża poznałam gdy miałam 24 lata.
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez kartofelka » 18 maja 2004, o 16:39

aha..no tak, kazda historia jest inna...ja mam 28, zawsze bylam sama i nawet nie wiem, czy powinnam sie o to modlic, żeby kogos spotkać, bo nasze pragnienia niekoniecznie przecież muszą iść w parze z tym, czego chce Bóg...choć i tego, co On chce nawet nie wiem...fajnie mialaś, że On Ci tak jasno odpowiadał...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez kartofelka » 18 maja 2004, o 20:11

to okropnie przygnębiające, kiedy Bóg jednym daje a innym kaze byc w samotności...czuje sie jakby On mial gdzies moje pragnienia :(

p.s. ja nie mam tych "milutkich wspomnień"jak wy , Bóg mi ich pożałował ....
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez rybka » 23 maja 2004, o 14:55

a ja chciałabym być sama. jestem z chłopcem, którego bardzo lubię, ale nie wiem czy to ten itd. chciałabym go spotkać później, być doroślejsza, poważniejsza, umieć rozpoznać czy ten to ten, czy jeszcze nie...
Kartofelko, korzystaj z tego czasu - taki czas przygotowania jest bardzo cenny. i bądź pewna, że Bóg nie skaże Cię na życie w samotności, jeśli nie miałoby Ci to dać szczęścia - albo odkryjesz radość w byciu samą, albo kogoś spotkasz. innej drogi nie ma, bo Bóg jest Dobry.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez dzolka » 23 maja 2004, o 17:17

no, rybko, nie umiałabym tego ładniej ująć :-)
dzolka
Domownik
 
Posty: 457
Dołączył(a): 7 marca 2004, o 20:23
Lokalizacja: woj. dolnośląskie

Postprzez zielona » 24 maja 2004, o 13:22

No a ja właśnie spotkałam mojego mężczyznę wtedy, kiedy pogodziłam się zupełnie z moją tymczasową(bo w końcu uwierzyłam, że jest tymczasowa :) ) samotnością i zaczęłam dostrzegać jej uroki. W moim przypadku to był grom z jasnego nieba - spotkanie po latach ze starym znajomym (przyjacielem? nie wiem jak go nazwać) już po jednej rozmowie zaowocowało z mojej strony niespotykaną wcześniej pewnością i przeczuciem, że ten oto zostanie moim mężem. Z jednej strony ogłuszyła mnie radość, bo od zawsze podziwiałam tego człowieka i był on dla mnie wielkim autorytetem, ale z drugiej strony poczułam lekki zawód pt.:no jak to?teraz, kiedy zaczęłam się dobrze czuć z moją samotnością?

No ale jestem niezmiernie szczęśliwa - zaręczyny planujemy na wakacje, ślub za rok lub za dwa (na razie nie mamy możliwości, by zamieszkać razem), a moja pewność, że to jest człowiek, którego wybrał dla mnie Pan Bóg z dnia na dzień rośnie :D
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez kartofelka » 25 maja 2004, o 16:46

no miło, że masz pewność...najgorsze jest takie wachanie sie..tak czy siak..i w końcu jak z tym osłem, co nie wiedzial z którego żłobu zjeść...

piszesz, że jaki zaakceptowałaś to spotkałaś- tylko ze ja znam osoby, które już od dawna akceptują i czekają i nic...i tak nikogo nie spotkały nadal...widać Bóg daje prezenty komu chce....

nie wiem co dla Ciebie znaczy poczuć się dobrze z samotnością? przecież zawsze chyba jest w tym i tak jakaś mała, bo mała ale tęsknota do czegoś innego?
a poza tym- w jakim jesteś wieku, jeśli można sie dowiedzieć?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez zielona » 1 czerwca 2004, o 11:17

Wiesz kartofelko...moja sytuacja nie jest podobna do Twojej... Nie traktowałam akceptacji samotności jako "metody na spotkanie drugiej połówki", ale jako czas dojrzewania do tego spotkania - czas, który dal mi Pan Bog, a dal mi go tyle, ile potrzebowalam (zapewne :wink: ).
No i moja "samotnosc"miala pewnie inny wymiar niz Twoja, bo mam dopiero 21 lat (choc w moim srodowisku wiele dziewczat juz w tym wieku ma kompleks starej panny, popadaja w jakas rezygnacje, nie wierzac, ze moga spotkac Tego Jedynego...zabawne, co?)
A ja dobrze poczulam sie z samotnoscia, kiedy uwierzylam, ze jest ona tymczasowa, ze mam na co czekac:)
I rozumiem, ze Tobie trudniej jest w to uwierzyc, ale...wierz.Czasem nawet wbrew nadziei.Wiara czyni cuda, a milosc czasem pojawia sie w najmniej spodziewanym momencie.


A propos modlitwy:powinnaś modlić się o spełnienie Twoich pragnień - Pan Bóg się nie obrazi, bo On pragnie dialogu z człowiekiem- ale poza tym zdać się całkowicie na Jego wolę. Naprawdę sądzę, że Pan Bóg dając Ci powołanie do małżeństwa (bo skoro samotność nie daje Ci radości, to pewnie takie właśnie powołanie masz:)), nie będzie Cię katował i ześle Ci wkrótce miłość. Polecam rekolekcje ignacjańskie!Mi bardzo pomogły w przeżywaniu relacji z Bogiem, a to rzutuje również na każdy inny aspekt życia.

Ojej!Ale się rozpisałam!Przepraszam!!!
Powodzenia!!!

[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]
Ostatnio edytowano 23 czerwca 2005, o 17:21 przez zielona, łącznie edytowano 2 razy
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez kartofelka » 1 czerwca 2004, o 12:13

po to jest forum żeby sie rozpisać :) nie przepraszaj...
bardzo miło że piszesz,faktycznie u mnie trochę innaczej niż u Ciebie...
mam jeszcze jedno pytanie- co spowodowało albo na jakiej podstwaie uwierzyłaś, że to samotnośc "tymczasowa" ? pomogły Ci w tym te rekolekcje, dostałaś jakieś słowo? no bo jakieś podstawy mieć musiałaś ku temu?
ja poki co muszę powiedzieć, że dostałam na wylaniu w piątek fragment, który chyba mogę potraktować jako odpowiedź na pytanie - czy w ogóle powinnam sie modlić w sprawie tych pragnień...

w sobotę byliśmy na Lednicy i już w piątek mieliśmy taki dzień skupienia...połączony ze wspólnotowym wylaniem...bo to była jedyna okazja żeby to zrobić w takiej formie skoro potem jechalismy tam, no i w trakcie mszy wieczornej była modlitwa wstawiennicza...ja prosiłam o taką otwartośc na słowo Boże...żebym potrafiła Go usłyszeć...bo mieliśmy następnego dnia służyć modlitwą na polu i dostałam fragment może niekoniecznie o otwartości, ale dotyczący takiego innego pytania, jakie było we mnie..

oto ten fragment: Flp 4, 4-7
"Radujcie się zawsze w Panu; Jeszcze raz powtarzam: Radujcie się!
Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność:
Pan jest blisko!
O nic już się nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby
przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem
."
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez zielona » 2 czerwca 2004, o 07:33

Hm...
Chyba po prostu zaufałam Bogu. Uwierzyłam, że skoro tak bardzo się tego boję, nie zostawi mnie samej i nie pośle mnie do zakonu wbrew mojej woli - przecież mnie kocha i chce mojego dobra i szczęścia! Uwierzyłam, że jeśli mam inne powołanie niż małżeństwo, Pan Bóg da mi radość z wypełniania go (ale w głębi duszy i tak marzyłam o małżeństwie). W tym pomogły mi rekolekcje ignacjańskie, a konkretnie kilka rozmów z siostrą, która pomagała mi je przeżywać. Ale całe rekolekcje też, bo mi pomogły poznać Boga.


I widzisz, kartofelko!!!Raduj się!Pan jest blisko!I dziękuj, ciesz się tym co jest!Bo zawsze jest się czym cieszyć - choćby nadzieją na zmianę. A nadziei nie wolno utracić:)
A ja cieszę się z Tobą!
PS.Niedługo zaczną usuwać nasze posty przez niezgodność z tematem...;)


[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]
Ostatnio edytowano 23 czerwca 2005, o 17:20 przez zielona, łącznie edytowano 1 raz
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez rybka » 2 czerwca 2004, o 10:04

nie, raczej nie zaczną, bo są wystarczajaco zgodne ze światopoglądem Admina. za to ten post może polecieć... trudno.

kartofelko trzymaj się!
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez kartofelka » 2 czerwca 2004, o 12:05

myślę, że nie jest tak żle, bo wszystko i tak "kręci się" wokół jednego tematu a obecni narzeczeni też musieli kiedyś przejść przez etap czekania i podobnych dylematów...może faktycznie wybiorę się na takie rekolekcje..moja natura wymaga wielokrotnego powtarzania mi czegoś zanim to do mnie trafi :)
a najdobitniejszym dowodem dla mnie jest wypełnienie się jakiegoś słowa..wtedy to chyba dopiero będę mogła mówić o tej pełnej radości,
ten fragment z radością sprawia mi małą trudnośc, bo jak na razie patrzę na niego tylko "z pewną taką nieśmiałością"...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez kk » 2 czerwca 2004, o 12:16

Do kartofelki

Najwazniejsza rzeczą w znalezieniu męża jest życie tak jakby się na niego wcale nie czekało... Nie można jednak zamykać się w czterech ścianach i czekać aż zapuka do drzwi.

Jeśli Pan Bóg przeznaczył dla Ciebie kogoś na całe życie to możesz być spokojna, że sprawi, że się spotkacie.

Tymczasem żyj pełnią życia i postaraj sie być w tym co robisz RADOSNA i ZADOWOLONA. Moj mąz twierdzi bowiem, że njbardziej odstrasza mężczyzn MARUDZENIE i UŻALANIE się nad sobą. Zobacz wokół jest cały piękny świat, nie warto marnować najlepszych lat na wpędzanie samej siebie w otchłań rozpaczy!!!
kk
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 27 listopada 2003, o 20:11

Postprzez kartofelka » 2 czerwca 2004, o 14:07

no nie, aż tak, żebym sie w domu zamykała na cztery spusty zamykała :)
a marudze tylko bliskim koleżankom no i czasem na forum, jak mnie coś ściśnie w gardle i na sercu...bo to czekanie czasem sie dłuży...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez kartofelka » 18 listopada 2004, o 19:28

no..to przynajmniej komuś poszło jak po maśle....

ja zaczynam mieć gdzieś wszystkich facetów...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

cron