Kochana Kamyczku!
Chyba się poważnie nie przejmiecie głupim gadaniem? Najbardziej ubawiło mnie to z darmozjadem: przecież prawdopodobnie nawet po studiach, z mniejszym stażem zawodowym będziesz zarabiać mniej
Ja jestem starą feministką i też mi nie w smak, że na razie zarabiam 10% tego, co Mężul, ale w końcu jestem od niego sporo młodsza
Tego z "za młoda" i "na pewno się rozwiedziecie" nawet nie będę komentować, ok?
Jeśli chodzi o salę, alkohol i inne takie - to nie zapominajcie, że to Wy się pobieracie, nikt inny. To Wasze święto, na które zapraszacie bliskich. Od kiedy to goście dyktują warunki? To oczywiście bardzo częsty problem, ale z tego co widzę, najlepszym wyjściem jest być nieugiętym i urządzić wesele po swojemu, nie - bo po ciocinemu, wujkowemu i babcinemu naraz po prostu się nie da.
Kilka przykładów przychodzi mi do głowy: ślub koleżanki w małym kościółku w górach, wynajęta chatka i grill zamiast wesela. Udało im się, mimo początkowego oburzenia rodziny, i nie żałują.
Ślub innych znajomych, gdzie matka Pana Młodego do samej uroczystości twierdziła, że powinni najpierw skończyć studia - a teraz z dumą pokazuje zdjęcia
Mój ślub wreszcie - Mama płakała, że za młoda jestem - i też teraz obie się z tego śmiejemy
Czyli jeszcze raz, żeby wszystko było jasne: to Wy bierzecie ślub, nikt inny, i Wasze zdanie jest najważniejsze. Powodzenia!