Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 09:13 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Małżeństwa studenckie

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Małżeństwa studenckie

Postprzez Facet » 6 listopada 2006, o 10:20

Temat trochę związany z wątkiem "Rozmowa z rodzicami o ślubie", ale nie do końca się pokrywa, więc postanowiłem założyć oddzielny.

Interesują mnie świadectwa osób, które żyją lub żyły w małżeństwach, w których obie strony studiują. Ciekawią mnie m.in. takie sprawy jak:
- w jakim wieku osoby się pobrały?
- jak długo wcześniej ze sobą chodziły?
- jakie mają źródło utrzymania?
- gdzie mieszkają(u rodziny/na stancji/we własnym miekszaniu)?
- czy odkładają poczęcie dziecka do czasu zakończenia studiów?
- co rodzina sądziła o ślubie już w okresie studiów?
- jakie zalety a jakie wady nie czekania ze ślubem do usamodzielnienia się a zawarcie go już na studiach dostrzegacie?
- czy gdyby mogły cofnąć czas, podjęłyby decyzję o ślubie w tym samym czasie?
Facet
Przygodny gość
 
Posty: 84
Dołączył(a): 16 sierpnia 2004, o 23:29

Postprzez Coya » 6 listopada 2006, o 13:01

Dolaczam sie do pytania Faceta, mnie tez bardzo interesuja podobne swiadectwa, zwlaszcza, ze czeka mnie i mojego Ukochanego podobna decyzja - albo slub na studiach albo czekanie do ich konca, wiec bardzo chcialabym wiedziec, jak to u was bylo, na co szczegolnie zwrocic uwage przed podjeciem konkretnej decyzji itp:)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez sosenka » 6 listopada 2006, o 17:22

Pobraliśmy się z mężem na studiach (a dokładnie na 5-tym roku).
Obydwoje pracujemy i jesteśmy na "własnym" utrzymaniu, chociaż nie ukrywam że korzystamy czasami z pomocy rodziców :) np. zabieramy wałówkę z domu, itp.
Ponieważ przed ślubem obydwoje wynajmowaliśmy mieszkania (mój mąż mieszkał w akademiku, ja na stancji) więc teraz wspólnie wynajmujemy mieszkanie.
Chodziliśmy ze sobą 2 lata. Kiedy podejmowaliśmy decyzję o małżeństwie, nie byliśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, ale dużym oparciem była nasza wspólnota ( w której jest dużo małżeństw studenckich), oraz to że obydwoje pracujemy.
Nie żyjemy w luksusach(nie mamy własnego mieszkania), ale jesteśmy szczęśliwi, bo jesteśmy razem
:D

Jednak proszę nie sugerować się naszą historią, każdy ma swoją własną siężkę i decyzja o małżeństwie powinna wyjść od dwóch stron.
sosenka
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 11 sierpnia 2006, o 15:36

Postprzez kasik » 6 listopada 2006, o 19:14

facet, chyba byl juz taki temat :roll:

Nie znam osobiscie chyba (no nie wpada mi do glowy.....) takiego malzenstwa. Nikt by nie wpadl z moich znajomych pobierac sie jak nie mieli kasy, tylko zyli na mamusi i tausiu. Jak masz prace, np studiujesz zaocznie, masz gdzie mieszkac to brac slub, pewnie!!Ale inaczej to nie 8) oczywiscie, wg mnie :wink:
kasik
 

Postprzez strzyga » 6 listopada 2006, o 21:54

Mi też się wydaje, że podobny temat był. Jednak chętnie poczytam odpowiedzi i na tym :) nagle mnie samą zaczęło to interesować :)
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Małżeństwa studenckie

Postprzez Gośka » 6 listopada 2006, o 23:31

Facet napisał(a):Interesują mnie świadectwa osób, które żyją lub żyły w małżeństwach, w których obie strony studiują. Ciekawią mnie m.in. takie sprawy jak:(...)


Jedno zdanie: trzeba mieć fantazje i pieniądze synku :!:

:D
PS na 4 roku studiow, sami sie utrzymujemy, 22 lata, 5 lat razem, poczecie moze byc przed koncem studiow ;) ale lepiej, zeby dziecko urodzilo sie po skonczeniu :D
Rodzina odstawia niezle szopki - jedna strona za, druga zdecydowanie przeciw i wszyscy chcą taczyc na weselu, a to jest najgorsze ;)

PS slub dopiero bedzie... w lutym :D wczesniej sie nie dalo :/ bo nie bylo pieniedzy na utrzymanie.
Gośka
 

Postprzez NB » 7 listopada 2006, o 09:52

My pobraliśmy się na studiach, jak byłam na ostatnim roku studium (20 l.)położniczego, mąż na IV roku PW(24 l.).
Mąż dostawał stypendium i pracował dorywczo w spółdzielni studenckiej i stąd mieliśmy pieniądze na życie. Od rodziców pieniędzy nie braliśmy, praktycznie zaczynaliśmy od zera.
Mielismy do dyspozycji ciasny pokój w akademiku i jednoosobowy tapczan.
Pierwsze dziecko poczęło się po 3 latach od ślubu i wtedy kupiliśmy kawalerkę.
Nie żałuję, że tak wcześnie wyszłam za mąż, z Boską pomocą do wszystkiego powoli można dojść. W tym roku stuknęło nam 9 lat małżeństwa.

Jeżeli chodzi o rodziców to tylko mój ojciec pukał się znacząco w głowę i odradzał , mama powiedziała: "jesteś dorosła, wierzę , że wiesz co robisz".
Wesele było skromne na ok. 80 osób.

Nie ma co czekać na pieniądze, tylku kuć żelazo póki gorące. :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasik » 7 listopada 2006, o 11:21

NB napisał(a):Wesele było skromne na ok. 80 osób.



to teraz nazywa sie skronmne :shock: mi sie wydawalo, ze 80 osob to weselicho juz :wink:
kasik
 

Postprzez NB » 7 listopada 2006, o 12:04

Weselicho to jest na 400 osób
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasik » 7 listopada 2006, o 15:42

to gdzie ja zyje :roll: :mrgreen:
kasik
 

Postprzez kukułka » 8 listopada 2006, o 12:31

Skromne wg mnie jets na 15 osób, na 80 to juz wielkie weselicho
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Amazonka » 8 listopada 2006, o 12:34

U mnie było 30 osób.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez fiamma75 » 8 listopada 2006, o 12:58

U nas było duże wesele - na 60 osób :D
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez asikp » 8 listopada 2006, o 14:45

Ja z moim mężem poznaliśmy się jak mieliśmy 20 lat. 4 lata później w czerwcu było magisteium a pobralismy się w sierpniu. Dwa lata mieszkaliśmy z moimi rodzicami (raz jedno miało prace raz drugie - bez szans na samodzielność) - od slubu minęło 3 lata i nie całe 3 miesiące. Mamy mieszakanie i pracę. teraz myślimy równiez o dziecku. Powiem szczerze że nie uważam za złe pobieranie się na studiach jednak chyba nie dałabym się na to namówić :?
POZDRAWIAM WSZYSTKIE STUDENCKIE MAŁŻEŃSTWA - WSZYSTKIEGO DOBREGO :D
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa

Postprzez Coya » 4 grudnia 2006, o 12:25

Kochani, postanowilam troche "odswiezyc" ten watek, bo zaczynal juz powoli znikac z pola widzenia :wink:
Czy ktos ma jeszcze jakies doswiadczenia z malzenstwami zawieranymi na studiach? Oczywiscie wypowiedzi tych, ktorzy zawarli zwiazek malzenski w tym czasie najmilej widziane! :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez abeba » 7 grudnia 2006, o 17:06

Pobraliśmy sie po 3,5 roku związku. ślub po moim czwartym roku, mąż zaczął studia zaoczne po slubie.
Braliśmy ślub z założeniem usamodzielnienia sie kompletnego. Czyli konieczność znalezienia pracy na pokrycie wszystkich kosztów życia. Luby pracował już wcześniej, ja - byłam na utrzymaniu rodziców i obfitych stypendiach naukowych. Usamodzielnienie było łącznie z tym, ze sami (sama) płaciliśmy za ślub i wesele, z uwzględneiniem prezentów wyszło +- na 0.
Obroniłam sie w terminie, jedna z pierwszych na roku. Z perspektywy czasu żałuję, ze tej wiosny pisałam pracę mgr zamiast szukać mieszkania do kupienia- po pół roku obudziłam się z dyplomem i ręką w nocniku, bo już wszystko tak zdrożało, ze przyjdzie nam wynajmować do końca życia chyba. Wiec z perspektywy czasu żałuję że nie pobraliśmy sie wczesniej - bo wcześniej, przed boomem, byśmy może szukali sobie mieszkania.
Z powyższego względu nie wiem kiedy dziecko, bo jestem przerażona przyszłością. Minus wczezsnego slubu jest taki - że wczesniej zachciewa sie dzieci. Chęć+brak środków= długotrwała frustracja niemożnością realizacji tego pragnienia.
Ogólnie - nie spiesz się ze ślubem. Mój luby po slubie zmienił się na niekorzyść. Zamiast dzielić z kimś kłopoty i mnożyć radości mam mniej radości a dwa razy wiecej kłopotów na głowie. Nawet nie cieszę sie z tego, ze po slubie można współżyć, bo to też wypada kiepsko (gorzej niż przed :oops: ) no i do tego reżim NPR. Przykro mi ze nie mogę zakreklamować tej instytucji.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Amazonka » 7 grudnia 2006, o 19:00

Wczesny ślub => wcześnie zachciewa się dzieci? A to niby czemu? Przecież masz jeszcze czas. Gdybyś wyszła za mąż późno, to miałabyś czas na odkładanie?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez abeba » 7 grudnia 2006, o 19:44

ha! widzisz, mam pewne poczucie, że u mnie chęć posiadania dziecka wzięła się własnie z zawarcia sakramentalnego małżeństwa i jego skutków:
1. jest to naturalna kolej rzeczy, zrealizowało się zaręczyny, potem ślub, teraz pora na dziecko. Jak się weźmie ślub w wieku 30, mając już ustabilizowany byt, to ta szybka potrzeba nie jest problemem. Ale jak sie weźmie młodo...
2. trudno wytrzymać okres płodności bez seksu i rodzi się pokusa, by wreszcie z tego okresu się chce skorzystać. zresztą ogólnie stosowanie NPR nie pozwala zapomnieć o tym że jest sie potencjalnie płodnym, wywołuje myślenie o tym.
3. katolicka wizja małzeństwa - którego powołaniem jest płodność. Jak się już jest małżonkiem, ale unika rozmnożenia się, to rodzi się poczucie niegodności intencji i po prostu grzechu.
4. jak już jesteś po slubie to ludzie o to pytają albo wręcz zakładają, że na pewno byłaś w ciąży biorąc slub..:) takie wmawianie. Widzisz, jak nei weźmiesz slubu, to kazdy rozumie - młodzi są, chcą się jeszcze nacieszyć, mają czas. ale jak już się jest po slubie - i tak już się jest na straconej pozycji.
Tak to odbieram. Biorąc slub nie zakąłdałam dzieci szybko, ale wkrótce po zaczeły mnie przesladować.
Jak ktoś bierze ślub po 30tce to niech sobie zachodzi i w noc poslubną, nie musi na nic czekać.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez strzyga » 7 grudnia 2006, o 21:18

Dzięki abeba, właśnie mi coś rozjaśniłaś :)

Ale zaczęłam też zastanawiać się nad Twoim trzecim punktem, bo ja widzę to w tym momencie w troszkę inny sposób...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez juka » 7 grudnia 2006, o 21:33

ja wychodziłam za mąż dość młodo, choć po studiach (dwa dni po studiach, dla ścisłości :lol: ), mogliśmy się też pobrać wcześniej, ale nie wyobrażałam sobie korzystania z pomocy rodziców.
ale pierwsze dziecko urodziło się po 3 latach. odczuwaliśmy pewne naciski w sprawie dziecka, dość szybko mieliśmy też samodzielne mieszkanie, jednak stwierdziliśmy że taka decyzja nie może wynikać wyłącznie z warunków zewnętrznych - chcieliśmy najpierw ustabilizować nasze małżeństwo. moim zdaniem , dzieciom to najbardziej potrzebne do dobrego rozwoju.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez abeba » 8 grudnia 2006, o 10:21

aha: ogólnie jesłi ktoś a) jest pewien swego partnera i b) ma srodki na niezalezne utrzymanie to jestem bardzo za małżeństwem i dzieckiem na studiach. Z mojej obecnej perspekwtywy z kazdym miesiącem ma coraz niej czasu i trudniej byloby go znaleźć dla dziecka. Za to IV rok studiów przebimbałam (no, z wyjątkiem kwietnia, gdy byłam na 3 konferecnjach studenckich;) ) i spokojnie mogłam wtedy być mamą korzystając z opiekunki na ok. 10h w tygodniu.

juka - jak myślisz, czy może byc tak że z uporem nierealizowane pragnienie rodzicielstwa własnie destabilizuje małżeństwo, nie pozwala mu się poukładać - jak brakująca cegla w konstrukcji domu? bo ja się obecnie czuję w takim martwym punkcie - bez dziecka nam źle, a skoro nam źle, to nie możemy zapraszać dziecka. Pat.

strzyga - jaki masz pomysł na punkt 3? może sie podzielisz i ukoisz moje drżące sumienie?
Ostatnio edytowano 8 grudnia 2006, o 10:22 przez abeba, łącznie edytowano 1 raz
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Amazonka » 8 grudnia 2006, o 10:22

Abeba, wszystkie 4 punkty są aktualne również, jeśli wyjdziesz za mąż w starszym wieku, i są wtedy jeszcze bardziej palące, nie sądzisz?
Jesteś pewna, że BEZ DZIECKA Wam źle? A może z innego powodu?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez abeba » 8 grudnia 2006, o 10:50

ale w starszym wieku i tak możesz sobie na to dziecko pozwolić, a po drugie jesli w ogóle chcesz je mieć - to i tak musisz, bo czas ucieka.
"Małżeństwo studenckie" jest w tej szczególnej sytuacji, że zwykle nie może sobie na nie pozwolić - tak to jest postrzegane - zwróć uwagę na zestaw pytan Pimpka. Nikt przy zdrowych zmysłach w wieku 30-35 lat nie zastanawia się gdzie będzie mieszkać i czy pracować - a "studenci" - takie problemy mają
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Amazonka » 8 grudnia 2006, o 11:05

Doskonale wyjaśniłaś, dlaczego u młodych NIE MA presji na dziecko od razu.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kukułka » 8 grudnia 2006, o 11:20

Osobiscie nie uważam, ze po 30 powinno sie czy nawet mozna zaciązać w noc poslubną. Moim zdaniem jakis czas (dla jednych to rok, dla drugich np 3 lata) małzeństwo powinno byc samo. po to, by mieć do czego wrócić (do pewnego wzorca relacji) gdy nastapi syndrom pustego gniazda. inaczej grozi nam plaga przewarażliwonych nadopiekuńczych mamusiek, które nigdy nie były tylko zonami, a matkami od razu. Najpierw sie jets żona, potem matka. jeśli sytuacja nas nie zmusza do innej kolejnosci (np nieplanowana ciąża przed slubem), to warto sie tego trzymać. Z punktu widzenia praw psychologii chocby,. które religia tylko potwierdza ( w moim odczuciu przynajmniej).
A zreszta jesli zle jets bez dziecka to najczęsciej nie brak dziecka jets przyczyna, tylko relacje w małzęństwie. zapomnijmy, ze dizecko scementuje małzęństwo. To, zę narzuci wspólne obowiązki nie znaczy że scementuje. dziecko potrzebuje obojga rodziców w poukładanym zwiazku, ono ma sie od nas uczyć miłosci a przy okazji, PRZY OKAZJI cementowac, a nie odwrotnie.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kajanna » 8 grudnia 2006, o 11:23

Amazonka napisał(a):Wczesny ślub => wcześnie zachciewa się dzieci? A to niby czemu? Przecież masz jeszcze czas.

Amazonko, chęć urodzenia dziecka może wypływać z potrzeby serca, a nie tylko zimnej kalkulacji... I wtedy człowiek nie myśli o tym, czy ma jeszcze czas, warunki czy nie. Po prostu bardzo tego pragnie. Słowo "zachciewa" się dzieci jakoś mi się nie podoba w tym kontekście. :?
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Amazonka » 8 grudnia 2006, o 11:25

Właśnie tak. Czasem instynkt bierze górę nad kalkulacją.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kajanna » 8 grudnia 2006, o 11:30

U jednych bierze, u innych nie. To nie o to chodzi.
Po prostu mam wrażenie, że traktujesz coś, co jest naturalną konsekwencją bycia z drugim człowiekiem, coś co jest uwieńczeniem miłości małżonków, jako jakąś zachciankę. Ja nie twierdzę, że tę potrzebę nalezy realizować bez względu na okoliczności i warunki. Chodzi mi tylko o to, że ta potrzeba bywa bardzo silna i jeśli wcześniej wychodzisz za mąż, to naturalną koleją rzeczy pojawia się ona wcześniej.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kukułka » 8 grudnia 2006, o 11:34

Co do instynktu - czym innym jest instynkt pt: chce tulic przewijac takie małe bobo (który np pojawił sie u mnei wczesnie, prezed slubem, a nawet przed poznaniem meza), a co inneog instynkt: chcę owocu naszej milosci, który bede tulić pzrewijac, ale najpierw rozeznam, czy sytuacja emocjonalna ( a potem materialan, nie odwrotnie) naszego małzęństwa na to pozwala).
Myśle, ze czesto robimuy błąd patrząc na decyzje o dizecku z perspektywy tylko materialnej (czy kupie mu co trzeab itd). moim zdaniem to jets drugorzędne, choc ważne. nie twierdze tak dlatego,z e jestem idealistką (nie jetsem nia, bynajmniej), ale dlatego,z e czesto łątwiej znaleźc pracę czy pomoc przy dziecku (finansową czy jakąs inną) niz nagle dojrzec w relacji małżeńskiej do tego, by mądrze, a nie instynktownie ( w sensie np zaspokajania zachcianek w celu "uszczesliwienia" malucha)wychowac dziecko. szybciej dojrzewa sie finansowo a nie emocjonalnie, wiec to krtyerium emocjonalnej dojrzałosci każdego z małzonków pojedynczo, ajk i całego małzeństwa jako jednosci nalezy brać pod uwagę decydując sie na dziecko. a to czy sie jeszce jest na studiach czy nie, dla mnie jest drugorzędne.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Amazonka » 8 grudnia 2006, o 11:49

Moje podejście jest nieistotne.
Jeśli para pobiera się wcześniej, istnieje większe prawdopodobieństwo, że pragnienie posiadania dziecka pojawi się później w historii małżeństwa. Warto się sobą nacieszyć i poukładać stosunki we dwoje. Trzydziestolatkowie z reguły nie czekają na to i od razu rozpoczynają starania, bo instykt mają już rozwinięty i warunki często wystarczające.

Dlatego jeśli można mówić o jakiejkolwiek presji, to występuje ona u starszych, a nie młodszych małżeńśtw.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron