Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 09:05 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Małżeństwa studenckie

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez abeba » 8 grudnia 2006, o 11:57

a jak określić diojrzałość emocjonalną? DAć fantoma niemowlaka do opieki na weekend, jak się robi w amerykańskich szkołach? DZiecko to nie jest coś co można sobie wyobrazić, jak to będzie. Jeżeli mamy siebie samych uczciwie oceniać, czy emocjonalnie się nadajemy, to NIGDY W ŻYCIU sie nie zdecydujemy. Jesteś w stanie o sobie samej powiedzić "tak, jestem na tyle odpowiedzialna, by wziać na siebie ciężar życia drugiej osoby"? BO ja nie sądzę bym kiedykolwiek była! Choć nie jestem durną trzpiotką, nie spędzam wieczórów w dyskotekach, pracuję, zdrowo się odżywiam, staram się wszystkim pomagać itp,. itp. Ale nie odbieram siebiwe jako osoby nadającej się na matkę. I przykro mi, ale nie sądzę by to sie zmeiniło samo z siebie. Do tego się dojrzewa w trakcie. Na początek wystarczy pewne minimum. Do tego jest czas starań, oczekiwania. Nie skazuj wszystkich którzy nie są okazami zdrowia z podręczników psychologii na trwanie w zawieszeniu całe życie.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 8 grudnia 2006, o 12:47

Nikogo na nic nie skazuję. Po rpostu zachęcam do refleksji. tyle. Nigdzie nie napisałąm, ze mamy być doskonali. Dla mnei dojrzałosć emocjonalna to tez pewqne minimum. poza tym napisałm o co mi chodzi z tą dojrzałoscią - o niespełnianie wszytkich zachcianek dziecka np.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 8 grudnia 2006, o 13:15

Amazonka napisał(a):Jeśli para pobiera się wcześniej, istnieje większe prawdopodobieństwo, że pragnienie posiadania dziecka pojawi się później w historii małżeństwa.

A ja własnei na podstawie swojego doświadczenia próbuję przekazać konkurencyjną tezę:
Pragnienei posiadanie dziecka pojawia się względnei wczesnie po zawarciu ślubu, niezależnei od wieku małżónków.

ponieważ młodsi zwykle są w trudniejszej sytaucji, to prgnienie sprawia im więcej kłopotu niż starszym.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 8 grudnia 2006, o 18:32

abeba napisał(a):
Amazonka napisał(a):Jeśli para pobiera się wcześniej, istnieje większe prawdopodobieństwo, że pragnienie posiadania dziecka pojawi się później w historii małżeństwa.

A ja własnei na podstawie swojego doświadczenia próbuję przekazać konkurencyjną tezę:
Pragnienei posiadanie dziecka pojawia się względnei wczesnie po zawarciu ślubu, niezależnei od wieku małżónków.

ponieważ młodsi zwykle są w trudniejszej sytaucji, to prgnienie sprawia im więcej kłopotu niż starszym.


Popieram tezę Amazonki, bo tak też wynika z moich obserwacji wśród znajomych - pary młode wiekiem starają się o dziecko jednak zdecydowanie później, niż pary bardziej zaawansowane wiekowo :)
Te drugie dają sobie zazwyczaj rok lub mniej dla siebie, a te pierwsze 3-4 lata.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez juka » 8 grudnia 2006, o 18:36

abeba napisał(a):juka - jak myślisz, czy może byc tak że z uporem nierealizowane pragnienie rodzicielstwa własnie destabilizuje małżeństwo, nie pozwala mu się poukładać - jak brakująca cegla w konstrukcji domu


myślę,że może tak byc w przypadku gdy wcześniej małżeństwo było stabilne, a z powodu kłopotów (jakiegokolwiek rodzaju) z rodzicielstwem może się zdestabilizować. jeżleli małżeństwo ma kłopoty a myśli o dziecku, to bardziej prawdopodobne jest że szuka w rodzicielstwie lekarstwa na powyższe. to jest złudne oczekiwanie, bo pojawiające się dziecko (zwłaszcza pierwsze) zawsze na początku wzmaga kryzys,nawet chciane i kochane, po prostu dlatego że to jest zmiana. pomijam już fakt, że w tym przypadku dziecko traktuje się przedmiotowo - nie oczekuje się go dla niego samego, tylko jako mające spełnić jakieś zadanie, pogodzić rodziców na przykład.

to nie znaczy że związek czy rodzic ma byc idealny - wystarczy że nie przejawia POWAżNYCH zaburzeń.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez kukułka » 9 grudnia 2006, o 09:53

Właśnie, abeba, myślałąm o tym, co juka, tyle, że inaczej to określiłam
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Anusia21 » 3 sierpnia 2007, o 13:20

wracając do tematu, po baaardzo długim okresie, chcę tylko potwierdzić tezę tutaj sie przewijającą, że małżeństwa zawarte koło trzydziestki biegiem powołują na świat dziecko. Przykład? Moje trzy kuzynki. W dwóch przypadkach dziecko praktycznie po 9 miesiącach od ślubu, w trzecim - rok po ślubie. A na przykład moja 26 letnia kuzynka dzieciątko ma po dwóch latach małżeństwa. Coś w tym jednak jest.
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez kukułka » 3 sierpnia 2007, o 15:11

Hmmmm, może? mysmy sie pobrali, gdy ja mialam 24 lata, a maz 27. teraz jestesmy 3 lata po slubie, spodziewamy sie pierwszego dziecka. zdecydowalismy sie na nie 2,5 roku po slubie. mysle, ze decyzja jednak przyspieszylaby sie o 1,5 - 2 lata, gdybysm od poczatku po slubie mieli mieszkaniowa samodzielnosc.
a znow pokolenie naszych rodzicow mialo najczesciej od razu po slubie dzieci (tzn rodzily sie one okolo rok po slubie). moi rodzice sie pobrali, gdy mama miala lat 10, a tata 22, ja sie urodzilam 11 mies po slubie. podobnie jest u mojego meza, ktorego rodzice pobrali sie bedac 6-7 lat starsi od moich. takich ukladow z pokolenia moich rodzicow czy dziadkow znam mnostwo.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez fiamma75 » 3 sierpnia 2007, o 15:26

No to ja jestem zaprzeczeniem tej tezy - dziecko 3 lata po ślubie, znajomi starsi parę lat - 2 lata po ślubie :D
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Fruzia » 8 sierpnia 2007, o 20:29

kukułka napisał(a): moi rodzice sie pobrali, gdy mama miala lat 10,
:shock:
No my też choć po trzydziestce ślub, starania zaczęliśmy dopiero po 2 latach.
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez kukułka » 19 sierpnia 2007, o 22:42

Sorry, mama miala 19 lat :) :lol: :lol:
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mmadzik » 25 lutego 2008, o 23:23

Wygląda na to, że - jeśli Pan Bóg pozwoli oczywiście - zostaniemy w sierpniu takim "studenckim małżeństwem", tzn. oboje będziemy na III roku studiów. Mam sporo lęków związanych z tym faktem, z drugiej strony dużo ufności, że wszystko będzie dobrze, że Bóg przewidzi to małżeństwo... Największy lęk mam o stronę finansową, ale widziałam wiele przykładów, że można dać radę i w trudniejszych sytuacjach... Proszę o modlitwę, żebym wchodziła w małżeństwo bez tych lęków...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Bright » 26 lutego 2008, o 09:34

Jak do tej pory rodzice was utrzymywali na studiach, to wątpię, żeby tak z dnia na dzień tylko dlatego, że wzięliście ślub i jeszcze jak im zależy, żebyście pokończyli te studia, przestali was finansować.

Dla uspokojenia - zapytajcie ich o to.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez mmadzik » 26 lutego 2008, o 10:05

No właśnie chodzi o to, że my chcielibyśmy utrzymywać się sami. Rodzice jak rodzice - jak ich znam (i jednych, i drugich), to na jakąś pomoc (niekoniecznie zresztą finansową) na pewno możemy liczyć, nawet jeślibyśmy nie prosili... Ale chodzi o to, żebyśmy "żyli na swoim" - mamy jakieś miesięczne dochody: stypendia z uczelni, kasę z pracy dodatkowej, perspektywy nieźle płatnej dodatkowej pracy od wakacji dla mnie, itp. No ale jakie są potrzeby (np. wysokie ceny wszystkiego), każdy wie... Stąd moje lęki właśnie...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez karolix2 » 26 lutego 2008, o 12:24

Ja na Twoim miejscu w ogóle bym się nie martwiła tą kwestą. Mówię to z własnego doświadczenia. :)

Braliśmy ślub też jak byliśmy na 3 roku studiów. Ja studiowałam dziennie i pracowałam, mój mąż studia zaoczne i też praca.

Udało nam się kupić mieszkanie, samochód, zrobić ślub i wesele ( nie było zbyt skromne, a że oboje mamy tylko mamy to nie za bardzo mogły nam pomóc) no i normalnie żyć aż do tej pory.

Nie wiemy skąd wzięliśmy tyle pieniędzy. Nawet jak teraz o tym myślimy to naprawdę nie wiemy. Myślę, że mocno pomógł nam Pan Bóg i Jemu wielkie dzięki za wszystko co mamy.

Wystarczy Jemu mocno zawierzyć, Jego się trzymać, robić swoje a On się o wszystko zatroszczy :D :D :D
karolix2
Przygodny gość
 
Posty: 88
Dołączył(a): 3 grudnia 2007, o 12:51
Lokalizacja: Wejherowo

Postprzez strzyga » 26 lutego 2008, o 13:36

Fajnie poczytać takie pozytywne opinie mając pesymistyczne nastawienie :D
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Coya » 26 lutego 2008, o 16:48

Jejku, ale Wam fajnie, dziewczyny :)
III rok już dawno za mną, jeśli chodzi o widoki na ślub, to nasuwa mi się tylko "mniej niż zero..."
mmadzik, pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!! :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Amazonka » 26 lutego 2008, o 19:29

Po III roku studiów miałam takie same widoki na ślub. :-)
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez strzyga » 26 lutego 2008, o 23:34

ja mam nadzieję, ze po III roku studów to już wreszcie wyjdę za mąż, chociaż cholera to wie...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Anusia21 » 27 lutego 2008, o 00:15

ja niedługo kończę czwarty rok, a ślub mimo gorących chęci nie będzie w te wakacje, tylko w następne :cry:
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez strzyga » 27 lutego 2008, o 11:35

współczuję Anusia, :? ja się nastawiałam troszkę na te wakacje, choć wiedziałam, ze to praktycznie niemożliwe... oby w następne się udało...
nawet jakąś byle jaką pracę dorwałam, to może troszkę pieniążków odłożę, chociaż się nie zanosi...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Anulka » 29 lutego 2008, o 02:34

1. rok małżeństwa, ja 5. rok studiów, Mężul po, oboje pracujemy.

Co prawda rodzice mnie już nie utrzymują, ale właśnie wróciłam od obu mamuś z tygodniowym zapasem obiadków dla nas i współlokatorów. I jakieś ciuchy dla M., oczywiście tylko dlatego, że "na męża Krysi za małe". :-)

Nie dadzą Wam zginąć rodzice, choćbyście nawet tego chcieli ;-)
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10

Postprzez mmadzik » 29 lutego 2008, o 14:25

Jak znam Rodziców to tak właśnie będzie ;) Już mi Mama pół roku przed ślubem wynajduje, że to bym sobie mogła w sumie z domu wziąć, i to, i to jeszcze... ;) chodzi tylko, żeby nie wymagać od rodziców miesięcznej pensji, bo z tym to już lipa by była :/
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Dorotaa » 9 marca 2008, o 19:56

mmadzik życzę wam powodzenia z całego serducha :D
my czekaliśmy na ślub po studiach, co dało nam długie stanowczo za długie narzeczeństwo :( dlatego zazdroszczę wam odważnej decyzji pobrania się na studiach. Wszystko będzie dobrze Pan Bóg ma was w swojej opiece :)
My pobraliśmy sie po moich studiach nasza sytuacja finansowa jest raczej skromna ale jakimś sposobem mieszkamy sobie sami i spodziewamy sie dzidziusia, rodzice dużo nam pomogli ale pomału stajemy się coraz samodzielniejsi :)
życzę wam wszystkiego najlepszego :) :) :) a tobie tak kochanego męża jak mój :)

Dorota 15t.c.
Dorotaa
Domownik
 
Posty: 448
Dołączył(a): 23 marca 2007, o 01:54
Lokalizacja: południe Polski

Postprzez brega » 11 marca 2008, o 11:40

My pobraliśmy się będąc oboje na 4 roku studiów dziennych. Z tym, że dostaliśmy mieszkanie po babci, więc odpadł główny problem. No i mój mąż pracuje już na umowę o pracę (udało mu się znaleźć coś, co może pogodzić ze studiami), ja też dorabiam, ile mogę, bo pieniądze od rodziców nie wchodzą w grę. Z perspektywy czasu mogę napisać, że nie jest łatwo (na życie potrzeba więcej pieniędzy niż zakładaliśmy, studia plus praca są męczące), ale na pewno nie żałujemy i za nic nie oddalibyśmy bycia razem. Nie ma nic gorszego niż za długie narzeczeństwo. Trzeba po prostu realnie podejść do sytuacji, ocenić, czy będzie nas stać na utrzymanie się, czy będziemy mieć gdzie mieszkać itp. No i nie mieć zbyt wyidealizowanej wizji małżeństwa, np. że seks będzie od razu nie wiadomo jak wspaniały :lol:
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez strzyga » 12 marca 2008, o 00:15

...
Ostatnio edytowano 14 marca 2008, o 17:04 przez strzyga, łącznie edytowano 1 raz
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Anulka » 12 marca 2008, o 10:09

Kurczę, strzyga, nie ma się co rozżalać, trza być twardym Słowianinem, a nie miętkim nindżą!

I trzeba zdecydować - czy się chce wystawnego wesela, limuzyny i łabędzi, czy ślubu, który może kosztować niewiele ponad koszty administracyjne.

I nie zasłaniać się dumą, bo jeśli rodzice nie są patologiczni, to zazwyczaj z własnej woli wspomogą kochaną córkę i synka, i nic tu nie ma z "mieszania się w wasze sprawy".

Zwłaszcza, że wszyscy tutaj chyba wiemy, że pobranie się nie zawsze skutkuje natychmiastowym wianuszkiem dzieci, a długie narzeczeństwo szkodzi na nerwy i mózg :)

No. Wiem, że się łatwo mówi z perspektywy "studentki przy dobrze zarabiającym mężu", ale cholera nawet na logikę - wspólne mieszkanie przyniesie Wam same oszczędności, choćby to było wspólne mieszkanie w akademiku. Skoro niezliczone pary mogą mieszkać razem "jak małżeństwa", to o jakim problemie w ogóle tu rozmawiamy?

Narzeczonego za frak - i przed ołtarz!
Anulka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 18 lipca 2004, o 17:10

slub na studiach

Postprzez Juana » 12 marca 2008, o 10:42

Witajcie,

My pobralismy się po czwartym roku studiów [dziennych]. Ja pracowałam w klepie z odzieżą aby się jakoś utrzymywać, a mąż od kilku miesięcy też zaczął pracę. Oszczędności nie mieliśmy żadnych, na pomoc finansową rodziców liczyć nie moglismy, bo oboje mamy liczne, kształcące się rodzeństwo. W czerwcu przeanalizowaliśmy naszą sytuację i okazało się, że w najbliżyszm roku pracując, studiując i pisząc mgr nie będziemy mieli dla siebie w ogóle czasu, chyba że zamieszkamy razem. Dyskusje o tym, że chcemy spędzić ze sobą życie już miały miejsce jakiś czas temu, więc te kwestie były szczęśliwie ustalone. W czerwcu postanowiliśmy, że w sierpniu weźmiemy ślub, bo we wrześniu czekały nas jeszcze praktyki, więc trzeba to było szybko zorganizować. Wszystko się udało, wszystko się ułożyło tak specjalnie dla nas, znalazł się wolny termin w kościele, mała sala na przyjęcie po ślubie i w sumie tyle. Nie stresowałam się, zdążyliśmy z formalnościmi, wydatki pokryliśmy z bieżących finansów, czyli naszych wakacyjnych wypłat. Nie było to wystawne weselicho, ale takie nas nie interesowało. Świąteczny obiad i miła kolacja. O 21 goście rozjechali się do domu. Po ślubie zamieszkaliśmy z wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu, a miesiąc później bardzo korzystne mieszkanie z niskim odstępnym spadło nam z nieba. Wynajmujemy je do dzić, nie przeszkadza nam, że nie jest własnościowe.
Skończyliśmy studia, obronbiliśmy się, wspieraliśmy się wzajemnie w trudnym i pracowitym piątym roku studiów. Gdybym miała podjąć tę decyzję jeszcze raz zrobiłabym to bez zastanowienia :-)

Życzę wszystkim odwagi i zaufania woli Bożej.
Juana
Domownik
 
Posty: 429
Dołączył(a): 16 lipca 2007, o 18:44
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mmadzik » 12 marca 2008, o 11:40

Zgodzę się z Wami, dziewczyny :) Co prawda nie wiem jeszcze na pewno, jak to będzie (ślub w wakacje), ale od samych zaręczyn Pan Bóg nam bardzo pomaga przez podsyłanie odpowiednich ludzi. Jak już pisałam - po ślubie zostaniemy "małżeństwem studenckim", oboje na III roku. Moje studia jeszcze jak cię mogę - chociaż dużo zajęć - ale studia mojego Narzeczonego są trudne i wymagające, ciężko coś z nimi godzić... Ok, ale od początku - po zaręczynach i rozmowach z Rodzicami poszliśmy do wymarzonego kościoła, żeby zaklepać termin - okazało się, że wszystkie godziny tego dnia zajęte, oprócz 19 - ok, mamy ślub o 19 :) Szukaliśmy też sali na wesele - dużej i taniej. Znaleźliśmy stołówkę po bardzo atrakcyjnej cenie i na dobrych warunkach - nie jest to sala balowa, ale nasze przyjaciółki już się zadeklarowały do dekorowania. Kucharka znalazła się prawie że sama - razem z całą "obsługą". Kobieta jest fantastyczna - bardzo uczciwa, kontaktowa, z wielkim doświadczeniem w organizacji wesel i... tania :) Zespołu nie zamawiamy - prosimy kolegów, żeby coś nam pograli, a reszta najwyżej będzie z płyt - nie uznajemy tego za tragedię, na zespół nas nie stać. Jest też tak, że ludzie sami do nas albo naszych Rodziców przychodzą i deklarują swoją pomoc. Nasz przyjaciel obiecał robić zdjęcia, bo się na tym zna - fotograf też odpada. Drugi znajomy zaproponował odmalowanie mieszkania, żebyśmy mieli czyste i świeże. Znajome naszych Mam - jedna umie piec świetne torty i obiecała zrobić na nasze wesele, druga ułoży mi wiązankę ślubną, inne upieką ciasta na wesele, żebyśmy już nie musieli zamawiać (upiec jedno ciasto to naprawdę nie problem, a nam pomoże bardzo). O wielu rzeczach pewnie teraz nie pamiętam, ale jak widać - wszystko przewidziane :) A co do późniejszego życia - stypendia, praca dorywcza, itd. Pan Bóg nam nie da zginąć... Oboje jesteśmy z niezbyt bogatych rodzin i widzieliśmy setki razy, że nie było pieniędzy, a nie chodziliśmy nigdy głodni... Tego też Wam życzę :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Juana » 12 marca 2008, o 12:31

mmadzik, nie chciałam się już bardziej rozpisywać, ale u nas to wyglądało bardzo podobnie. Wielu życzliwych ludzi, którzy sami się deklarowali z pomocą. Nawet dostałam złoto na obrączki, bo upieraliśmy się przy srebrnych, ale ciocia stwierdziła, że to nie może tak być i dostaliśmy kruszec, który jubiler przerobił na białe złoto i mamy :-)
Juana
Domownik
 
Posty: 429
Dołączył(a): 16 lipca 2007, o 18:44
Lokalizacja: Śląsk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron