Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 00:36 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Mieszkanie przed ślubem

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Olenkita » 7 maja 2009, o 13:40

MAKG napisał(a):
Polecam też posłuchać co na ten temat mówi x. Piotr Pawlukiewicz :)


Slucham regularnie audycji x. Pawlukiewicza. Mowi, ze wspolne spanie, mieszkanie w narzeczenstwie jest niebezpiecznym wystawianiem sie na pokuse, a z kolei proba przestrzegania czystosci w takim ukladzie czyms niezdrowym, prowadzacym do frustracji i nerwic , rujnujacym przyszle zycie seksualne. Nawet sie z tym zgadzam. Zastanawiam sie tylko podobnie jak Milunia, jak sie to ma do wstrzemiezliwosci malzenskiej. Tzn. ze to samo zachowanie w narzeczenstwie rujnuje, zas w malzenstwie wg. ideologii npr powinno budowac zwiazek... :?Chetnie bym x. Pawlukiewiczowi to pytanie zadala. No ale to juz off top
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez niebieski » 7 maja 2009, o 14:00

Hej
Jeszcze jedna mysl.........
Moje odczucia sa takie, ze odbiegamy troche od tematu czyli ‘’mieszkanie przed slubem’’ To o czym zostalo wspomniane wyzej dotyczy problemu ze wspolzyciem, ktore moze wynikac z wielu przyczyn.
A o nazecznstwie…… to wydaje mi sie, ze chodzi wlasnie o pokuse, ktora prowadzi do grzechu i to nie sluzy obojgu mlodym. Z tym zgodza sie wiele osob jak widze………i to jest chyba caly sens tego.

Niebieski
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez strzyga » 7 maja 2009, o 21:24

milunia napisał(a):Szkoda że piewcy npr'u nie widzą tego problemu wśród małżonków, którzy całymi tygodniami mieszkając pod jednym dachem, śpiąc razem, widząc sie nago, czując swój zapach, dotykając sie nie moga współżyć. Szkoda że npr'owcy tutaj nie widzą powodu do nabawienia się nerwicy, powodu do szkód dla małżeństwa. Ba więcej! Małżonkowie w przeciwieństwie do narzeczonych mają świadomość że seks jest ich świętym małżeńskim prawem. No i jak jeszcze nie daj Boże sie naczytają o. Knotza, co każe przez te tygodnie abstynencji okazywać sobie czułość, bliskość, dotyk, wabić się w oczekiwaniu na nienadchodzącą III faze i dać sobie buzi na dobranoc to dopiero można sie nabawić nerwicy!


lepiej bym tego nie powiedziała :!: :!: :!:

/ale o. Knotz wg mnie ogólnie dobrze mówi.../

niebieski, podoba mi się Twoje nazwanie czekania na siebie przez II fazę 'problemem ze współżyciem' :wink: dobre, naprawdę dobre.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Misiczka » 8 maja 2009, o 09:55

strzyga napisał(a):/ale o. Knotz wg mnie ogólnie dobrze mówi.../


No właśnie OGÓLNIE.. w założeniach wszystko fajnie, tylko nie porusza za bardzo problemów.. to tak jak z komentarzami do ustaw (sorry za branżowe porównanie) tam gdzie się zaczyna problem tam się kończy komentarz.... krótko mówiąc pozostaje na poziomie "seks jest ok".
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez Szyszka » 8 maja 2009, o 09:58

Olenkita napisał(a):Zastanawiam sie tylko podobnie jak Milunia, jak sie to ma do wstrzemiezliwosci malzenskiej. Tzn. ze to samo zachowanie w narzeczenstwie rujnuje, zas w malzenstwie wg. ideologii npr powinno budowac zwiazek... :?Chetnie bym x. Pawlukiewiczowi to pytanie zadala.


Tak się to ma, że w narzeczeństwie wstrzemięźliwość trwa dłuuuugo i czeka się "aż do ślubu" (więc nierzadko "nie wiadomo, do kiedy"), natomiast małżonkowie mają świadomość, że "ich" okres czekania jest względnie krótki, a przynajmniej jego koniec jasno określony; okresy wstrzemiężliwości przeplatane są bliskością i te pe. Stąd to rozróżnienie :)
Szyszka
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 17:51
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez kaja_denisek » 8 maja 2009, o 11:06

"względnie krótki"... :roll:

dobre...

no, w końcu KIEDYŚ MUSI przyjść ta III faza :roll:
kaja_denisek
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 22 kwietnia 2009, o 11:23

Postprzez Misiczka » 8 maja 2009, o 11:08

kaja_denisek napisał(a): no, w końcu KIEDYŚ MUSI przyjść ta III faza :roll:


Albo i nie (cykl bezowulacyjny)... :x
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez kaja_denisek » 8 maja 2009, o 11:17

no fakt
Misiczka, punkt dla Ciebie
kaja_denisek
Przygodny gość
 
Posty: 52
Dołączył(a): 22 kwietnia 2009, o 11:23

Postprzez Szyszka » 8 maja 2009, o 12:28

Hehe :)
Ile by to nie trwało, nie umniejsza to jednak znaczenia zasadniczej różnicy między okresem "postu" :wink: narzeczeńskiego a małżeńskiego. Istota pozostaje ta sama.
Szyszka
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 17:51
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez Bright » 8 maja 2009, o 20:41

Szyszka napisał(a):Hehe :)
Ile by to nie trwało, nie umniejsza to jednak znaczenia zasadniczej różnicy między okresem "postu" :wink: narzeczeńskiego a małżeńskiego. Istota pozostaje ta sama.

Uważasz, jak rozumiem, że narzeczeński jest trudniejszy?

Jesli tak, to po maksymalnie pół roku małżeństwa przy odkładaniu poczęcia na serio, zmienisz zdanie na bank. W małżeństwie jest o niebo trudniej praktykować wstrzemięźliwość, bo znasz już smak fizycznej, dozwolonej miłości - masz na co dzień współmałżonka, śpicie w jednym łóżku i do tego dochodzi, że im bliżej owulacji, tym ochota u Ciebie większa. Okresowe posty są odświeżające, jak trwają 5 dni, a nie 21! Bo na te 21 dni jedno się nie wyprowadza i wasze spotkania nie ograniczają się do 3h co drugi dzień w niekuszących warunkach.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez fuer_immer » 9 maja 2009, o 13:21

Bright dobrze mowi :)
fuer_immer
Przygodny gość
 
Posty: 75
Dołączył(a): 15 stycznia 2009, o 20:35

Postprzez Fruzia » 9 maja 2009, o 17:50

Powtórzę się i powiem, że mi jest po ślubie łatwiej niż w okresie narzeczeństwa (nie mieszkaliśmy razem).
Fruzia
Domownik
 
Posty: 411
Dołączył(a): 10 czerwca 2006, o 13:30

Postprzez Szyszka » 10 maja 2009, o 09:38

Bright napisał(a):Uważasz, jak rozumiem, że narzeczeński jest trudniejszy?
.


Moja odpowiedź dotyczyła tego, dlaczego wystawianie się na niespełnioną "pokusę" w narzeczeństwie NIE jest budujące, a dlaczego w małżeństwie JEST INACZEJ. Rzecz była o wspólnym mieszkaniu przed ślubem, a nie o stricte współżyciu.
Nadal utrzymuję, że świadoma decyzja o codziennym narażaniu się na takie sytuacje podczas wspólnego przedmałżeńskiego mieszkania nie ma żadnego sensu i że jakkolwiek dlugo trwający "małżeński post" jest zawsze bogatszy i łatwiejszy do przeżycia, bo jest MAŁŻEŃSKI i chociażby po tych 21 dniach, ale się kończy.
Dla mnie propozycja wspólnego spania przed ślubem jest bliskoznaczna z propozycją: "To co, kochanie? Może się trochę potorturujemy? Nie musimy przecież, tylko tak dla rozrywki..." Wybaczcie dosadność, ale takie jest właśnie moje zdanie :twisted:
Szyszka
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 20 kwietnia 2009, o 17:51
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez mmadzik » 10 maja 2009, o 11:56

Fruzia napisał(a):Powtórzę się i powiem, że mi jest po ślubie łatwiej niż w okresie narzeczeństwa (nie mieszkaliśmy razem).


Ja mam podobnie jak Fruzia. Także - nie demonizujcie. To są sprawy indywidualne.
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Olenkita » 10 maja 2009, o 14:05

Z pewnoscia sa to sprawy indywidualne. Wiele tez zalezy od gotowosci pary na przyjecie dziecka zaraz po slubie. Inaczej wszystko wyglada przy odkladaniu, a inaczej przy staraniu.
Olenkita
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 19 kwietnia 2008, o 14:11

Postprzez Kręciołek » 11 maja 2009, o 07:31

Olenkita napisał(a): Inaczej wszystko wyglada przy odkladaniu, a inaczej przy staraniu.


Przy odkładaniu jest tak: chcesz - ale nie możesz, przy staraniu - nie chcesz ale MUSISZ :?
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tatuś » 12 maja 2009, o 16:37

Mmadzik, zdaje się, że jeszcze nie doświadczyłaś konieczności długotrwałej wstrzemięźliwości małżeńskiej. Z tego co pamiętam, po paru cyklach odkładania zdecydowliscie się na dziecko...

Nie jest łatwo, gdy faktycznie trzeba odkładac i nie jest to demonizowanie...

Kręciołku, w normalnym cyklu, to to "nie chcesz, ale musisz" w III fazie u mnie tez jest gorsze niż czekanie (u faceta - przynajmniej mojego - takiej opcji nie ma :wink: ).

Ale długotrwała przerwa zaczyna doskwierać...
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez mmadzik » 12 maja 2009, o 17:29

Tatuś napisał(a):Mmadzik, zdaje się, że jeszcze nie doświadczyłaś konieczności długotrwałej wstrzemięźliwości małżeńskiej. Z tego co pamiętam, po paru cyklach odkładania zdecydowliscie się na dziecko...

Nie jest łatwo, gdy faktycznie trzeba odkładac i nie jest to demonizowanie...


Fakt, nie doświadczyłam jeszcze okresu poporodowego :?
Jednak te "parę cykli odkładania" wcale nie wydawało się takie różowe, zwłaszcza, że było to odkładanie na serio, bez jakichkolwiek naginań (to mogło ważyć życie i zdrowie ewentualnego dziecka, gdyż brałam silne leki mające ogromny wpływ na płód), a że mam tendencję raczej do długich cykli i dodatkowo występowały zakłócenia to czas wstrzemięźliwości trwał nieraz i ok.25 dni. No cóż, krótko to to nie jest... A ponadto czas ciąży też nie jest dla naszego pożycia ideałem - okresy "postu" zdarzają się naprawdę długie i nie zależą od naszego widzimisię.

Mam więc przekonanie, że jednak wiem, co mówię. Przed ślubem byłam przerażona wizją długotrwałej wstrzemięźliwości, a po ślubie moje obawy okazały się zdecydowanie na wyrost. Fakt, że zdarzają się sytuacje, kiedy jest ciężko wytrzymać, jednak nie są one szczególną dolegliwością i da się je przeżyć.
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Edyta.Ch » 17 maja 2009, o 21:45

Witam wszystkich
Nie chcę Was zanudzać moją historią, ale jeżeli ktoś z Was miałby ochotę ją przeczytać i coś doradzić lub jakkolwiek ją skomentować to nie mam nic przeciwko.

Postaram się w skrócie napisać jak to jest ze mną i moim narzeczonym.

Gdy poznaliśmy się byłam dziewicą i on również nigdy wcześniej tego nie robił. Spotykaliśmy się ale były okresy że nie widzieliśmy się przez dłuższy czas np 1,5 m-ca. On pracował w Anglii ja chodziłam do liceum. Ale jeździłam do niego na wakacje i tam razem mieszkaliśmy przez te dwa miesiące.

Niestety wtedy wielu rzeczy nie wiedzieliśmy albo nie rozumieliśmy. I popełniliśmy dużo błędów. Zaczęliśmy ze sobą współżyć. Oczywiście nikt z naszego otoczenia nie miał nic przeciwko temu. Nawet moja mama podsunęła mi wtedy tabletki antykoncepcyjne żebyśmy czasem nie wpadli, bo przecież nie skończyłam jeszcze szkoły i w ogóle...

Przyszedł czas że skończyłam liceum i poszłam na studia do odległego o 100km od mojego rodzinnego domu Poznania. Oczywiście z chłopakiem układało się cudownie i już myśliliśmy o tym że się pobierzemy że już zawsze będziemy razem nawet wybudujemy dom na działce obok moich rodziców. Plan był taki że dopóki nie skończę studiów on jeszcze będzie pracował w Angli i zarabiał na dom, a póżniej się pobierzemy i wprowadzimy do własnego.

Niestety plan nie wypalił bo było coraz ciężej wytrzymać bez siebie i te ciągłe rozłąki na długi czas. W koncu mówimy sobie koniec z Anglią zamieszkamy razem w Poznaniu i będziemy już nierozłączni. A za rok weźmiemy slub.

I w tym momencie wszystko wywróciło się do góry nogami. Ponieważ nie dostałam ze szkoły średniej zaświadczenia że ukończyłam kurs przed małżeński zaczęłam chodzić na taki kurs, który odbywa się w Wielki Post. Ponieważ spotkania były ciekawe narzeczony chodził ze mną.

Żeby nie przedłużać napiszę że to wszystko zmieniło. Już nie współżyjemy ze sobą, ja nie biorę tabletek, i wszystko jest jasne. Tylko jeszcze pozostaje jedna kwestia. Wspólne mieszkanie.

Mieszkamy i zachowujemy czystość. Mamy datę ślubu. Jednakże mój narzeczony nie dostał rozgrzeszenia, przez to mieszkanie, i to mnie trochę boli. Narzeczony znalazł pracę w Poznaniu, i nie mógłby dojeżdżać ze swojego domu bo on również jest oddalony od miasta o 130km. Po za tym u niego mieszka siostra z dziećmi i rodzice więc nawet jak jedziemy na weekend do domu to nocujemy u moich rodziców (więcej miejsca).

Wydaje mi się bez sensu rozdzielać się teraz gdy już i tak jest za późno na jakąkolwiek "magię" po ślubie o której tutaj pisano. Nie mówię że jest to nie możliwe ale bardzo trudne z czysto praktycznych względów.

Przepraszam że to takie długie. Czekam na wasze opinie. Jak byście nas osądzili? Czy faktycznie nie powinniśmy mieć rozgrzeszenia aż do ślubu. Czy stanąć na głowie i przestać razem mieszkać po to żeby za rok znowu razem mieszkać???
Edyta.Ch
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 13 maja 2009, o 12:19

Postprzez niebieski » 17 maja 2009, o 22:58

Edyta.Ch

Czesc

Po pierwsze to nie jest forum aby kogos osadzac, przynajmniej ja mam takie zdanie.
Po drugie polecam artykol http://www.adonai.pl/milosc/?id=133
Jest on rowniez na stronie nr.9, ktos umiescil link.
Po trzecie, przeczytaj ten artykol i sama pomysl dlaczego warto mieszkac osobno przed slubem.
Ja wywnioskowalem, ze chodzi wlasnie o niestwarzanie sobie miejsca do grzechu.

Niebieski
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez arTemida » 18 maja 2009, o 08:56

Edyta.Ch to Wy w swoim sumieniu musicie osądzić czy wspólne mieszkanie jest dla Was budujące czy raczej wprowadza zamęt.Musicie spojrzeć też na to jakie relacje macie z Bogiem - czy to wspólne mieszkanie was przybliża czy oddala od Kościoła.

Jeśli uznacie że o wspólnym mieszkaniu decydują tylko kwestie praktyczne znajdzcie sobie dobrego spowiednika, kierownika duchowego który Wam "pomoże" do czasu ślubu utrzymać.
No i przede wszystkim częsta spowiedź.

Ps.
W jakiej parafii w Poznaniu jesteście?Może mogłabym coś doradzić w kwestii pomocnych księży.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez Edyta.Ch » 18 maja 2009, o 09:57

Z góry przepraszam za niektóre niefortunne sformułowania w moim poprzednim poście. Nie chodziło mi o to że forum jest po to żeby osądzać innych.

Jesteśmy w parafii zmartwychwstania Pana Jezusa http://www.poznan.zmartwychwstancy.pl/

To właśnie wspólne mieszkanie zbliżyło nas do kościoła i otworzyło nam oczy na te sprawy, gdybyśmy razem nie zamieszkali być może do dziś brałabym tabletki antykoncepcyjne. W rodzinnym domu jedyne co mieliśmy to zły przykład.
Edyta.Ch
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 13 maja 2009, o 12:19

Postprzez niebieski » 18 maja 2009, o 11:41

Edyta……

Dobrze, ze odnalezliscie droge do Pana po upadku. To jest najwazniejsze czyli ‘’nawrocenie’’.
Czy mozesz jeszcze raz postawic pytanie bo nie moge zrozumiec o co wlasciwie pytasz?

Niebieski
niebieski
Bywalec
 
Posty: 102
Dołączył(a): 2 września 2006, o 19:16

Postprzez kerima » 21 maja 2009, o 14:29

Edyta,
decyzja należy do Was, ale oprócz "wystawiania się na pokusę" jest jeszcze kwestia dawania świadectwa - to, jak inni odbierają Wasze mieszkanie razem..
Znam osobiście jedną parę, która postawiła wszystko do góry nogami, żeby nie mieszkać przez kilka ostatnich miesięcy przed ślubem razem (a nie współżyli ze sobą) i dziś, już po ślubie, dziękują Bogu, że podjęli właśnie taką decyzję, choć "logistycznie" była ona bez sensu.
Także "Odwagi"!
kerima
Przygodny gość
 
Posty: 85
Dołączył(a): 5 września 2007, o 21:21
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez arTemida » 26 maja 2009, o 11:20

Edyta.Ch z Waszej parafii polecam ojca Arka-bardzo miły i taktowny człowiek.Mój kuzyn załatwiał z nim formalności ślubne i był nim zachwycony a też mieszkał z dziewczyną.

Myślę że on doradzi Wam jak najlepiej, jeśli mu szczerze powiecie czego oczekujecie.A kierownictwo duchowe w Waszym przypadku moim zdaniem niezastąpione.
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Poprzednia strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości

cron