Teraz jest 8 maja 2024, o 11:04 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Mieszkanie przed ślubem

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Frejda » 23 sierpnia 2006, o 12:38

Koniecznie posłuchajcie (wszyscy:) ) konferencji ks. Pawlukiewicza!

W jaki sposób moge do niej dotrzec?
Frejda
Frejda
Przygodny gość
 
Posty: 66
Dołączył(a): 5 lipca 2006, o 11:02


Postprzez Samanta » 18 września 2006, o 22:27

http://adonai.pl/czystosc/?id=94
podtytuł,,
Nie sztuką jest poznać ciało i reakcje drugiego człowieka, sztuką jest poznać jego duszę.''

Jeszce jeden artykuł o czystosci.Krótko i dobrze wytłumaczone:)

Bo Sosenko prawda jest taka: bardzo wiele mozna stracic mieszkając razem(nie mowię,ze kazdy ulegnie pokusie ) ,mozna podciąc gałaz na której się siedzi,mozna zburzyc ,,tą budowlę'' ,w której budowanie tyle się włozyło trudu,serca,wyrzeczenia,opanowania,samozaparcia.
A co mozna zyskac? Własciwie nic. Mozna zobaczyc jak narzeczony się goli, co robi po południu,jak układa swoje ciuchy.A przeciez bycie razem w chodzeniu i narzeczeństwie daje wszelkie mozliwosci,by poznac duszę ukochanego!
Jesli młodzi koniecznie chcą byc ze sobą 24 h na dobę,zeby się sobie przyjrzeć to..polecam wspólną pielgrzymkę/rekolekcje.To jest szkoła zycia:w trudzie,zmęczeniu,zniechęceniu.A czy tak się duzo dowiem o chłopaku jak z nim tv pooglądam wieczorkiem?:)

Przeciez własnie chodzi o poznanie duszy - kim jest Bog dla narzeczonego,co dla niego znaczą przykazania,zasady moralne,ojczyzna,rodzina,jak wyobraza sobie ojcostwo,co jest dla niego wazne w zyciu,jakie ma cele,marzenia- i zeby to poznac nie trzeba razem mieszkac.A ta proza zycia( gotowanie,sprzątanie,zakupy) to jak pisali juz niektórzy wyzej- jak się zostawi odkrywanie tego razem na po slubie-to nabiera magii,to kolejna sfera(obok intymnej),którą mozna z zaskoczeniem i radoscią odkryc razem w małzeństwie.I po co odbierac sobie tą niespodziankę,ten czar pierwszych dni naprawdę razem jako maz i zona?I to odbierac sobie tą przyszła radosc narazając się jeszce na wielkie niebezpieczeństwo utraty dziewictwa/czystosci? Nie warto!


Bardzo wiele gazet,programow propaguje fałsz,ze tylko wspólne mieszkanie pozwala się poznac.A przeciez zeby poznac czyjas duszę trzeba ze sobą duzo przebywac w dzień:), rozmawiac,rozmawiac z przyszłymi tesciami,poznawac swoje rodziny,przyjaciól,towarzystwo w jakim zyje narzeczony,modlic się razem,pomagac sobie rozwiazywac rozne problemy.Dni i popołudnia,wieczory to wiele czasu,mozna znalezc rozne pory spotkan,rozmow,odwiedzin.A to dodatkowe nocowanie razem-bo oto się rozchodzi-nic nie zmieni we wzajemnym poznaniu.A tylko narazi na pokusy,na niepokój sumienia,i odbierze czar miodowego miesiąca,gdzie wszystko powinno byc tajemnicze,zaskakujące.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez Samanta » 18 września 2006, o 22:52

espree]
[quote="Facet napisał(a):
2. Facet, który nie oczekuje od kobiety "dowodu miłośći" przed ślubem, wg mnie, daje kobiecie bardzo wiarygodny znak, że ją kocha, że zależy mu na niej, a nie tylko na jej ciele. W drugą stronę zresztą też to działa.


Seks to nie "dowód miłości", to miłość. I nie chodzi tu o żądanie faceta... Kobieta też przecież czuje...

.[/quote]

Bardzo jest bolesne i zaskakujące,ze na katolickim forum mozna przecztac takie wypowiedzi.To kłamstwo,ze seks=milosc doprowadzilo do wielu tragedii,do wielu zabojstw dzieci poczetych.
Seks tylko w małzeństwie wyraza milosc( a milosc jest decyzją woli,ze będę wierny,dobry,oddany az do smierci ,milosc to nie seks, i milosc to nie porywy uczuciowe). Gdyby seks był miloscią to miedzy prostytutką a jest klientem byłaby milosc.
Pan Bog jest dobry,kocha człowieka,pragnie jego szczescia.Przykazania są abysmy byli po prostu szczesliwi.A tyle powstaje przekłaman,tyle zamętu,tyle namowy do zła w gazetach kobiecych,mediach.A wystarczy przestrzegac bozych przykazań i zyc szczęsliwie.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez asikp » 20 września 2006, o 13:47

Roztrząsamy na tym forum tematy dotyczące grzechu. Czy to grzech nie grzech, sumienie itd.
Jak dla mnie tego rodzaju decyzja (dotycząca mieszkania przed ślubem) nie koniecznie musi wiązać się z grzechem. Powiem szczerze, mieszkałam z moim mężem rok przed ślubem (w mieszkaniu z moimi rodzicami i siostrą). Każde z nas miało swój pokój. Mój narzeczony zajął pokój mojej siostry, a ja razem z nią mieszkałyśmy w moim pokoju. Decyzja o zamieszkaniu była spowodowana dużą odległością 450 km i chęcią znalezienia pracy jeszcze przed ślubem.
Natomiast jeżeli mieszkalibyśmy w jednym mieście nie byłoby tematu wspólnego mieszkania. Uważam że magicznym momentem jest wkroczenie do wspólnego mieszkania rano po weselu. Nas to ominęło.

Są różne sytuacje w życiu człowieka nie wszystkie kierowane są rządzami i grzechem.

pozdrawiam
asikp
Domownik
 
Posty: 729
Dołączył(a): 20 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wa-wa

Postprzez Reucia » 26 września 2006, o 20:03

Pewnie się powtórzę, ale chcę Ci coś napisać Sosenko!
Poczekaj z mieszkaniem do slubu, bo ja nigdy nie zapomne poniedziałku po weselu, jak obudziłam się w mieszkaniu męża ze świadomością, że oto naprawdę zaczął się nowy etap mojego zycia. Cudowne uczucie i życzę go wszystkim młodym. Więc nie odbierajcie sobie tego niepotrzebnie....
Reucia
Przygodny gość
 
Posty: 50
Dołączył(a): 4 lipca 2006, o 22:15
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Reucia » 26 września 2006, o 20:05

Ha ha,
własnie zobaczyłam, że wątek założyłaś ponad miesiąc temu, więc juz pewnie po slubie.....
Ale niech moje słowa będą wskazówką dla innych.
Nie ma nic cudowniejszego niz obrączka na palcu i wspólny wieczór we własnym (w końcu) mieszkaniu
Reucia
Przygodny gość
 
Posty: 50
Dołączył(a): 4 lipca 2006, o 22:15
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Kręciołek » 27 września 2006, o 11:43

Reuciu, zgadzam się z Tobą w 100 %! :D
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 27 września 2006, o 12:24

Reucia napisał(a):we własnym (w końcu) mieszkaniu

ciekawe jaki % nowożeńsców spędza ten pierwszy wieczór we WŁASNYM mieszkaniu?
przepraszam za zgryźliwość, ale nei mam mieszkanai nawet na horyzoncie
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Reucia » 27 września 2006, o 18:49

abeba napisał(a):
Reucia napisał(a):we własnym (w końcu) mieszkaniu

ciekawe jaki % nowożeńsców spędza ten pierwszy wieczór we WŁASNYM mieszkaniu?
przepraszam za zgryźliwość, ale nei mam mieszkanai nawet na horyzoncie


ale chyba w jakimś mieszkaniu mieszkasz? razem z mężem? i to jest to. nie chodzi mi o własność notarialną, ale o to, że w końcu mieszkanko jest wspólne (nie ważne czy teściów, wynajęte czy rodziców).... przecież w tym wątku najważniejsze jest to, że zaczyna sie nowe życie z czystą kartą, uczy się żyć z ukochanym, można się w końcu nim cieszyć 24 godz. na dobę (tylko nie pytaj jaki % nie musi pracować :wink: ), a nie to, czy mieszkanie jest własnością....
Reucia
Przygodny gość
 
Posty: 50
Dołączył(a): 4 lipca 2006, o 22:15
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez abeba » 27 września 2006, o 22:27

no tu akurat mam szczęście... jesli perspektywa ogranicza sie do tego że wieczorem ramze pije sie herbatę to tak, w sumei obojętnie. Ale jednak na dłuższą metę to ma znaczenie....spróbuj mieć dziecko w wynajętym...:(
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Coya » 27 września 2006, o 22:58

cóż Abebo... pewnie, że lepiej mieszkac od razu tak do końca na swoim, ale teraz mało kto ma taką możliwość. Rodzice mojego Ukochanego przeprowadzali się kilka razy, kilka lat mieszkali w Akademiku dla pracowników uniwersytetu z dwójką małych dzieci. Mieli do dyspozycji pokój, do tego wspólną z inną rodziną kuchnię i łazienkę. Jak trzeba to się da :) Wszyscy żyją, nikt z tego powodu nie ucierpiał :) Dopiero potem stać ich było na mieszkanie w spółdzielni mieszkaniowej. Także dziecko w wynajętym mieszkaniu to naprawdę nie tragedia :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Kręciołek » 28 września 2006, o 08:33

Reucia pisząc "własne" na pewno nie miała na myśli posiadania notarialnego aktu własności tylko po prostu mieszkanie gdzie się jest wreszcie razem z mężem.
Ja tez nie mieszkam we własnym tylko wynajetym mieszkaniu i staramy sie o dzieci.
Zresztą nie o dzieciach tu mowa w tym watku tylko o tym jak jest dobrze mieszkać razem PO ślubie.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kukułka » 28 września 2006, o 08:45

Nie rozumiem co za róznica w wynajętym dziecko czy we własnym. wazne, by był własny kąt, trochę miejsca, przynajmniej 2 pokoje i tyle.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 28 września 2006, o 09:34

w akademiku może i można legalnie. Ale w wynajętym? a co na to właścicielka? Wynajęła dwóm osobom, a są trzy. czynsz na pewno by podwyższyła.... potem jak dziecko podrosnie to problem że poniszczy sciany i meble. A jak masz dziecko i szukasz mieszkania do wynajęcia to podobno w ogóle trudno znaleźć żeby ktoś sie zgodził na dziecko.
nie mamy dwóch pokoi, nie stać nas.
ps wiem że to nie na temat, jak to bywa na forum.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Reucia » 28 września 2006, o 09:38

oczywiście, że dużo trudniej jest wynająć z dzieciaczkiem....
ale najważniejsze, że zgadzamy się, że wspólne mieszkanie przed ślubem, odbiera młodym małżonkom magię pierwszego małżeńskiego wieczoru, prawda/ :D
Pozdrawiam(y)
Reucia
Przygodny gość
 
Posty: 50
Dołączył(a): 4 lipca 2006, o 22:15
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kukułka » 28 września 2006, o 09:59

Zgadzam się z Reucia. A abebba, coż, zawsze wie swoje i...mam wrażenie , ze szukasz dziury w całym... Piszę to z całą świadomoscią, wiedząc, co to trudnosci mieszkaniowe, 2 lata po slubie mamy 1 pokój bez kuchni, niepełna łazienkę i wiecznie chodzaca przez nasz emieszkanie moja rodzinę (rodzice, dizadkowie, rodzenstwo), do teog mnóstwo zwierzaków, potworną ciasnotę, wieczne pretensje , ze cos stoi nie tma gdzie trzeba itd. i tka jeszce do konca listopada, czyli niecałe 2,5 roku po ślubie. wiec- wiem co pisze i jak to jets mieszkac w jednym pokoju (założe się, ze u nas jets bardziej ciasno niz u was), a jmimo to jetsem innego zdania niz Ty, abebo.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Reucia » 28 września 2006, o 10:24

kukułka napisał(a):A abebba, coż, zawsze wie swoje i...mam wrażenie , ze szukasz dziury w całym... .


w sumie to też mam takie wrażenie, ale nie chcę żeby rozpętała się znowu jakaś mało konstruktywna dyskusja, ok? :D
Reucia
Przygodny gość
 
Posty: 50
Dołączył(a): 4 lipca 2006, o 22:15
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kukułka » 28 września 2006, o 10:42

No jasne, ja tez nie chchę, ale napisałam z nadzieją, zę moze skłoni to abebe do refleksji.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 28 września 2006, o 10:52

przepraszam, mam ostatnio uczulenie na słowo "własny", bo z wynajętym mam ostatnio mnóstwo problemów (np. niemożnośc zainstalowania internetu innego niz tpsa bo nie mam zgody wlascicela na pismie i aktu notarialnego!)
swoją drogą: ten peirwszy wieczór we wspolnym mieszkanku nie zawsze jest peirwszym po slubie. mysmy popelnili bład zostania u moich rodziców (ślub był w moich rdzinnych stronach). Do tego wieczór poprawin.... no ale moze to i lepsze bo proces "pierwsszych wspołnych rzeczy" rozciaga sie w czasie i dłuzej jest sie czym cieszyć;)
ciekawe co u sosenki?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Amazonka » 28 września 2006, o 11:32

Oby Sosenka wybrała najlepsze rozwiązanie.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kukułka » 29 września 2006, o 10:41

Rozciaganie sie w czasie pierwszych wspólnych rzeczy jets dobre, ale do pewnego momentu, potem to juz sfrustrować się można.
A co do wynajmowania - dziwny własciciel, pierwsze słysze, ze takie hece, ale z dzieckiem by was przecież nei wyrzucił, bo co włascicielowi do waszych planów rodzinnych?
Moze lepiej by było wynajmować od spółdzielni mieszkaniowej po prostu, a nie od prywatnego? I moze taniej, bo w końcu spółdzielnia boi się zawyżać ceny bardziej niz prywaciarz.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 29 września 2006, o 10:56

właściciel nie ma nic przeciwko, tylko np. wyjechała na 2 tyg. zostawiając nas bez aktualnej umowy najmu..... jak dostawca internetu chce jakiś dowód że właściciel to właścicel to sie krzywi że nie che jej sie siegać po papiery, że poprzedni lokatorzy nei zawracali jej głowy (poprzedni lokatorzy mieli nielegalnie podłączenie, wiem ,bo mi tez pracownik firmy to zaproponował)
wynajem od spółdzielni? pierwsze słyszę, chyba w warszawie nei ma takich meiszkań, albo trzeba mieć znajomości by sie dowiedzieć.
mamy kotka i teraz sie martwimy co z nim zrobimy jak babka przyjdzie podpisać te nową umowę....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 29 września 2006, o 13:40

Ja bym na waszym miejscu szukała nowego mieszkania.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 29 września 2006, o 13:55

eee, mam dość przeprowadzek, przeprowadzałam się w okresie 2001-2005 9 razy, poza tym z tego mam blisko do pracy i jest dość tanio. I mamy już parę sprzętów, z którymi nie będzie co zrobić jesli znajdziemy inne m, np. pralka, podwójny materac - będę szukać mieszkań BEZ pralki i BEZ łózka?
następna przeprowadzka - ma być do własnego!
poza tym jaką miałabym gwarancję że trafie na lepszych właścicieli? żadną, bo takie rzeczy wychodza w praniu.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Edwarda » 29 września 2006, o 14:19

abeba napisał(a):eee, mam dość przeprowadzek, przeprowadzałam się w okresie 2001-2005 9 razy, poza tym z tego mam blisko do pracy i jest dość tanio. I mamy już parę sprzętów, z którymi nie będzie co zrobić jesli znajdziemy inne m, np. pralka, podwójny materac - będę szukać mieszkań BEZ pralki i BEZ łózka?
następna przeprowadzka - ma być do własnego!
poza tym jaką miałabym gwarancję że trafie na lepszych właścicieli? żadną, bo takie rzeczy wychodza w praniu.


Skoro mogłoby być gorzej i wolisz TO mieszkanie (z wynajmowanych oczywiście)
No to już nie marudzić, nie marudzić :wink:
Choć w tej jednej kwestii :wink:
Edwarda
Domownik
 
Posty: 335
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 16:50

Postprzez kukułka » 29 września 2006, o 14:47

Mieszkanie z pralką i łózkiem? _ wydaje mi się, ze to trudniej znaleźć niz mieszkanie z tymi rzeczami.
A swoja drogą, abeba, narzekasz, ale nie chcesz nic zmieniac, a najlepiej to żeby zmieniło się samo, tak?
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 29 września 2006, o 16:01

kukułko, co Ty wiesz o wynajmowaniu? 8)
w ogóle mieszkasz w Wwie, znasz rynek tutaj?
mieszkałam w 5 wynajętych mieszkaniach, pralka była w 3 w 3 nie było. Łożka był we wszystkich, i ogólnie dość dużo gratów, więc nic swojego nie dawało sie dostawić.
Z 6 kawalerek jakie oglądałam (i w koncu wybrałam tę) pralka była w 3 (w tym nie), łózka były we wszystkich. dla odmiany piwnica na niepotrzebne graty była tylko we 2. Więcej nei oglądałam bo były za drogie.
Wiem że są mieszkania BEZ wyposażenia, ale na to z kolei nei możemy sobie pozwolić bo paru innych rzeczy nie mamy (szaf, kuchenki itp.) a nie chcemy kupować byle czego i potem sie z tym męczyć we własnym.
kukułko odczep sie wreszcie proszę od mojego podejścia od mieszkania. gdyby nie Twoje dociekania to juz dawno bym w tym wątku nie marudziła. Ot, doskwiera mi niemożność decydowania o sobie, doskwiera mi że moi rodzice kupili mieszkanie mojej młodszej siostrze, a nam figę i tyle. Nie mam prawa byc troche rozżalona? Czasem ma poczucie że jesteś facetem, z którym nei da sie porozmawiać o problemie bo od razu każe go na siłę rozwiazywać. Spróbuj potrenować przeprowadzanie się wtę i wewtę to może mnie zrozumiesz.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez juka » 29 września 2006, o 18:07

:D abeba, co ty wiesz o przeprowadzaniu? :lol:
ja się też przepprowadzałam wielokrotnie, i to z rodziną liczną - patologiczną :lol: . dochodzą więc problemy adaptacyjne dzieci.
a rodzice, stety czy niestety mają prawo robić ze swoją kasą co chcą... mój brat pewnie dostanie ich wielki dom... i niech mu się wiedzie. to mój brat, nie konkurencja, życzę mu jak najlepiej :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Bratka » 30 września 2006, o 00:02

Ja mieszkałam z mężem przed ślubem w wynajętym pokoju, po ślubie nic w tej sprawie sie nie zmieniło. Teraz szykujemy sie do kupna mieszkanka. I myślę że we własnym osobnym mieszkaniu to będę pijana ze szczęścia przez długi czas. i wtedy to tez może będę rozumiała że cudownie jest obudzić sie przy mężu w mieszkaniu w którym za ścianą nie ma nikogo obcego...I dzieczaczek może zostać zaproszony i w ogóle będzie tak jak być powinno...

a magia pierwszego zasypiania i budzenia się? zapewniam, że ja doskonale pamiętam tamte emocje pomimo że pierwszy raz spaliśmy razem kilka lat przed ślubem...
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości

cron