Teraz jest 21 września 2024, o 03:00 Wyszukiwanie zaawansowane
micelka napisał(a):Z pamiętnika młodej żony
Właśnie zrobiłam pierwszy obiad (w całości sama, od początku do końca) dla mojego męża. Obiad raczej prosty, ale były ładne serwetki, świeczka i mały bilecik z ciepłymi słowami...Ale miał minę!
Niestety II faza trwa i trwa... :/ Jutro zrobię dla niego pierwsze ciasto
zuza26 napisał(a):Na pewno jest kwestia dominacji w zwiazku- mam silna osobowosc i jestem wygadana i szybko kojarze rozne fakty... A moj narzeczony ma tendencje do brania winy na siebie (nawet jesli to nie jest jego wina) i jest bardziej introwertykiem i tez w jakim sensie flegmatykiem. I chyba zadnemu z nas z tym nie jest dobrze bo ja nie chce meza pantoflarza ani wcale nie chcę byc glowa rodziny...
zuza26 napisał(a):Moj narzeczony tez sie o to wscieka, ostatnio ze np. nie daje mu szansy, nie czekam az przejdzie do dzialania tylko sama np. gdy rozmawiamy wspolnie z innymi odpowiadam.. Eh ja czekam i czekalam juz nie raz, ale sa takie sytuacje gdy trzeba szybko reagowac i szybko podejmowac decyzje i wtedy szlag mnie trafia ze on nie potrafi podjac decyzji czy zareagowac... Bo czasem juz tak bylo ze stwierdzilam ze ok, nie robie nic, czekam na jego reakcje i gdy on podjal temat bylo juz za pozno, bo np.sprawa zrobila sie niaktualna...]
zuza26 napisał(a):Mamy problem i to raczej zwiazany z naszymi osobowosciami i charakterami, nie z przygotowaniami slubnymi...
Zastanawiam sie czy i jak mozna zmienic takie roznice w sposobach dzialania, a w zasadzie w osobowsciach...
Bright napisał(a):
Jeśli natomiast kłótnie są związane z tym jak się nawzajem traktujecie (narzucanie swojego zdania, złośliwości, nieszczerość, itp.) lub dużymi rozbieżnościami co do waszych wizji życia po ślubie w małżeństwie i tworzeniu rodziny... to zapaliłaby mi się czerwona lampka, odsunęłabym przedślubne zabieganie i spędziła dużo czasu na rozmowie... bo jak wizje przyszłości, ról i zadań w małżeństwie i rodzinie zbyt was dzielą, to szanse na udany związek, gdzie ktoś nie będzie męczennikiem, są nikłe.
zuza26 napisał(a):Hmm... chyba nie takiej rady oczekiwalam. Bo ja wcale nie chce zmieniac narzeczonego na innego,nie tylko dlatego ze jestesmy razem juz prawie 3 lata, ale dlatefo ze go kocham. A do tego ja nie naleze do osob skaczacych z "kwiatka na kwiatek"... (wczesniej tylko raz bylam powaznie zaangazowana uczuciowo i "leczylam sie" potem z tego uczucia prawie 4 lata...).
zuza26 napisał(a):Raczej pisze o tym wszystkim zeby Was zapytac czy moze same cos podbnego przezylyscie, zaobserwowalyscie w innych zwiazkach i mozecie mi podsunac jakas rade ktora pomoze wlasnie popracowac nad tymi naszymi trudnosciami a nie od nich uciekac...
Bright napisał(a):Miłość bliźniego jest warunkowana miłością własną, tak Jezus nauczał. Więc po pierwsze, to trzeba się zastanowić, czy wejście w związek, w którym nasze osobowości "nie grają" będzie dobry dla mnie. Czy to ma szansę na bycie szczęśliwym przez resztę życia dla mnie i dla tej drugiej osoby?
helsa napisał(a):módl się o światło na tą sytuację. innego wyjścia lepszego nie widzę. otwieraj pismo, może dostaniesz słowo i będziesz wiedzieć jak dalej robić (nam kilka razy to pomogło rozwiązać poważne problemy)
helsa napisał(a): też nie można uciekać od tego mężczyzny który jest ułomny ( )- jak każdy z nas, tylko dlatego że wyobrażamy sobie, że czeka na nas książę z bajki. niektórzy w ten sposób uciekają od małżeństwa wogóle, uciekają od krzyża! bo czekają na coś czego poprostu nie ma! każdy jest inny i ma jakis bagaż życiowy, w innej rodzinie się wychował, inne wartości były dla niego priorytetem... trzeba się poprostu rozgryźć.
helsa napisał(a): w tym cała sztuka, żeby umieć jako kobieta trochę uczyć się stawać w cieniu mężczyzny, byc mu posłuszną. to bardzo trudne wiem po sobie, ale bardzo ważne w małżeństwie i potem w roli rodziców. próbuj go dopingować w podejmowaniu decycji, może on nie umie tego robić- może całe zycie ktos robił to za niego. .
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości