Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:51 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

czy potrzebna zazdrość?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

czy potrzebna zazdrość?

Postprzez Niania » 7 maja 2006, o 01:18

Co to jest małżeństwo?
Zastanawiam się ostatnio gdzie przebiega granica przywiązania i wyłączności. Chyba jestem chorobliwie zazdrosna, ale bardzo mi przeszkadza, gdy mój narzeczony chce się umówić na spotkanie z dziewczyną (nowo poznaną, trochę dawniej, różnie) na spotkanie, tak we dwoje na pogaduchy. Może chce tylko pogadać, ale ja jestem zazdrosna, – dlaczego nie w większej grupie, dlaczego sam na sam i dlaczego z kimś innym porozmawiać ( a ze mną to tylko „ugotujesz mi coś?”). Mój narzeczony traktuje to jako rzecz normalną i być może taką jest, – ale dlaczego tak trudno mi to zaakceptować, tak bardzo robię się zazdrosna i boję odrzucenia?

Czy mając żonę, wcześniej narzeczoną ma się potrzebę spotykania z innymi kobietami (nawet tylko na płaszczyźnie koleżeńskiej) drodzy panowie? Czy ja jestem czepialska?

Z mężczyzną niech idzie na piwo.. ale z kobieta.. wolę jak już z grupą kobiet :)

A jak Wy się ustosunkowujecie do takich zachcianek?
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez zielona » 7 maja 2006, o 11:04

Raz na jakiś czas (czyt. raz na rok na przykład), to pewnie by mi nie przeszkadzało. Jeszcze zależy z kim i jaki charakter miałyby te rozmowy.

Ale zbyt duża zażyłość z inną kobietą, tym bardziej, gdyby te rozmowy odbywały się zamiast tymi ze mną, to już by mi przeszkadzało bardzo.

I taka mała rada: staraj się nie okazywać za bardzo zazdrości - to ma często odwrotny skutek. Spróbuj spokojnie z nim o tym rozmawiać, wyjaśnić, co czujesz, kiedy on tak robi.
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Re: czy potrzebna zazdrość?

Postprzez mateola » 7 maja 2006, o 13:14

Niania napisał(a):Co to jest małżeństwo?
Zastanawiam się ostatnio gdzie przebiega granica przywiązania i wyłączności.

Zazdrość to bardzo ludzkie uczucie. To normalne, że ją czujesz. Ale zazdrość – jak każda emocja – wymaga opanowania i ujęcia w jakieś ramy, bo w nadmiarze niszczy. Nie bez powodu jest jednym z siedmiu grzechów głównych…
Chciałabyś mieć swojego mężczyznę na wyłączność, żeby był zapatrzony w Ciebie i nie dostrzegał niczego (nikogo) wokół… ale tak się chyba nie da. A na pewno nie na siłę.
Na początku naszego małżeństwa przeżywaliśmy podobne problemy, z tym, że wywołał je mój mąż. Chciał wiedzieć o mnie wszystko i to dosłownie: gdzie byłam, z kim rozmawiałam, co sobie myślałam, itd. Sądził, że małżeństwo polega na takiej właśnie pełnej integracji. A dla mnie to była próba aneksji, ja czułam, że tracę zbyt wiele z siebie. To było dla mnie strasznie męczące. Czułam się jak w klatce, mimo, że mąż bardzo mnie kochał.
Najpierw buntowałam się, bo nie rozumiałam, dlaczego on tak reaguje. Uciekałam, odpowiadałam przesadną przekorą. To go raniło, a przecież nie taki był mój cel.
W końcu zaczęliśmy rozmawiać. Pytał, dlaczego mam przed nim tajemnice, czuł się zagrożony, że nie chcę się z nim dzielić każdą minutą życia. Wyjaśniałam, że to, że jesteśmy mężem i żoną (i chcemy stworzyć udany związek) nie oznacza, że każde z nas przestało być sobą. Że nadal mam znajomych (kobiety i mężczyźni), że nadal mam np. odczucia estetyczne i zmysły; swoje zainteresowania, których on nie podziela. Tego się nie przełamie ani siłą, ani szantażem. Tłumaczyłam swoje odczucia, on swoje. Przez kilka miesięcy pracowało to w nas. Doszliśmy do porozumienia, ustalając sobie pewne granice, w ramach których: ja będę się swobodnie poruszać, bez konieczności wyjaśniania, a on będzie ingerował w to moje życie. On mi zaufa, a je nie będę tego zaufania nadużywać. To zaczęło funkcjonować, choć nie od razu. Przestał być zaborczy. Przekonał się, że im więcej mam „swobody”, tym chętniej do niego idę, chcę z nim być. Nie na zasadzie szantażu uczuciowego, nie pod wpływem przysięgi. Idę, bo jest mi dobrze, bo chcę. To dawało mu wielką satysfakcję. Zaufał mi i przestał się bać.
Ja wiem, jak odbiera się takie rady, ale ja bym z nim porozmawiała. I to wiele razy, jeśli będzie trzeba. Być może w nim jest jakaś niezaspokojona potrzeba, być może w Tobie. Mój mąż miał taki model zazdrości (zaborczości) wyniesiony z domu – jego rodzice przeżyli 46 lat w takiej ciuciubabce. Nadal w niej tkwią. Teść (72) jest zazdrosny o swoją 70-letnią żonę, robi jej sceny, kontroluje czas, spojrzenia, to w co się ubiera itd. Nam się udało z tego wyjść stosunkowo szybko, czego i Tobie życzę
:-)
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Re: czy potrzebna zazdrość?

Postprzez KP » 7 maja 2006, o 14:00

Niania napisał(a): Chyba jestem chorobliwie zazdrosna, ale bardzo mi przeszkadza, gdy mój narzeczony chce się umówić na spotkanie z dziewczyną (nowo poznaną, trochę dawniej, różnie) na spotkanie, tak we dwoje na pogaduchy.

Mi by też to przeszkadzało. Podano tu różne przykłady zazdrości niezdrowej, prób kontrolowania itd. Jasne, że tak może być, ale tej sytuacji to nie dotyczy. Sporadycznie może się zdarzyć, to zależy od okoliczności (inaczej np. byłoby z wieloletnią przyjaciółką, inaczej z osobą nowo poznaną), generalnie jednak jest to dla mnie sytuacja dziwna. Jeśli np. narzeczeni mają swoich przyjaciół (co normalne), to z biegiem czasu powinni oni stawać się przyjaciółmi wspólnymi. I w małżeństwie to już powinny być wspólne przyjaźnie. Mam więc wizję diametralnie odmienną niż Mateola, trudno.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Re: czy potrzebna zazdrość?

Postprzez mateola » 7 maja 2006, o 14:06

Mam więc wizję diametralnie odmienną niż Mateola, trudno.


Dlaczego "trudno"?
Dla mnie to normalne, że ludzie różnią sie miedzy sobą.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Samanta » 7 maja 2006, o 15:49

Nianiu,ja nie rozumiem jak facet zaręczony juz! chce chodzic sobie na randki?
Co innego jak to stara koleznka-to KP ma rację- powinniście się spotykać we 3 i we troje przyjaźnić.

Jak ktoś kogoś kocha-to chce ,aby drugi był szczęśliwy i nie chce mu sprawiać bólu.Ja kiedyś poznałam chłopaka.który bez przerwy opowiadał o byłej(jaka to nie była super) - to bardzo boli, bo człowiek jest stworzony do monogamii-ma 1 osobę kochać,ona ma być dla niego najważniejsza.Reszta to tylko znajomości,i to wspólne.
Samanta
Bywalec
 
Posty: 100
Dołączył(a): 4 kwietnia 2006, o 14:45

Postprzez fiamma75 » 7 maja 2006, o 21:10

Mi nie przeszkadza, że mój mąż przyjaźni się np. z moimi przyjaciółkami i czasem widzi się z nimi beze mnie. Wiem, że szaleńczo mnie kocha i mogę być pewna jego wierności :D
Nie wyobrażam sobie, że miałabym go kontrolować, decydować z kim może się spotykać, itp. Zresztą to działa w drugą stronę. Mąż nie jest wcale o mnie zazdrosny :D
Uważam, że każde małżeństwo powinno mieć wspólnych przyjaciół, ale też każdy z małżonków powinien mieć swoich własnych przyjaciół (czyli opowiadam się za modelem Mateoli - jest zdrowszy).
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Niania » 7 maja 2006, o 22:05

dzięki dziewczyny. No dobrze przyznam się... chodzi o nowo poznane osoby, kobiety.
Zaczeło się rok temu, jak z nowo poznaną dziewczyną poszedł wieczorem na starówkę... i siedział z nią tam do 23, czy nawet później, chciał jeszcze gdzieś iść, ale miał na tyle ogłady że zadzwonił i zapytał czy może.... nie pozwoliłam i wogóle była chodzącą furią zazdrości... w końcu trochę przeze mnie trochę przez brak czasu zerwał ta znajomość...

A teraz niedawno zauważyłam na jego gadu gadu... miłą pogawędkę... no i ja zazdrosna połączyłam to sobie z tym że on nie widzi nic złego w spotykaniu się z innymi kobietami by pogadać i wypić piwo....
i przyznaję się - zachowałam się perfidnie, postanowiłam go sprawdzić (w końcu za 4 miesiące ślub, nie będę kupować kota w worku) i założyłam sobie inny numer gg.... odezwałam się do niego... a że go znam... stałam się ucieleśnieneim jego ideału, a w internecie nie jest to trudne... nawet zdobyłam fotki dziewczyny - której każdy szczegół odpowiada gustowi mojego narzeczonego...
I tak sobie gadamy...

po 1 rozmowie powiedział mi że poznał kogoś takeigo. ja udałam głupią i zagrałam nie zazdrosną...

potem dalej rozmawiał ze-mną-nie-mną. Coraz bliżej... dał mi-jej nr telegonu, chwalił za urodę, narzekał na mnie (tak przyznał się że jest w związku, ale ponoć w złym stanie... czego ja nie zauważyłam) i chce się z nią spotkać... spytałam jako ta gg-owa znajoma czy "na randę" - on że nie, tylko na przyjacielskie pogaduchy....

spytałam go (już jako ja) czy z nią rozmawia.. skłamał... powiedział że nie... może ze strachu że bedę zazdrosna, ale czuję że robi rzeczy za moimi plecami i kłamie w żywe oczy... to boli...

poczekam trochę, poflirtuję na gg... zobaczymy... chcę się potem przyznać... choć nie wiem czy powinnam tak zrobić... i jak sprawić by mówił mi wszystko (choć nie wiem czy chce, bardzo się boję że go stracę)... ale z 2 strony tak wiem że robi różne rzeczy za moimi plecami...

heh :(
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez Tomek » 7 maja 2006, o 22:33

Witajcie!
Niania napisał(a):poczekam trochę, poflirtuję na gg... zobaczymy... chcę się potem przyznać... choć nie wiem czy powinnam tak zrobić... i jak sprawić by mówił mi wszystko (choć nie wiem czy chce, bardzo się boję że go stracę)... ale z 2 strony tak wiem że robi różne rzeczy za moimi plecami...

Nianiu, nie przyłapałaś go na niczym konkretnym. Myślę, że nie powinnaś koncentrować się na tej 'prowokacji'. Trudno jest sprawić, aby ktoś mówił wszystko. Nie wiem czy jest to wogóle możliwe, a tym bardziej nie widzę takiej potrzeby. Byłbym ostrożny na Twoim miejscu z przyznawaniem się do 'przebieranki' - stawiasz partnera w bardzo niewygodnej sytuacji, będzie to otwarty atak na niego, podważenie jego zaufania do Ciebie i pewna sugestia (samospełniające się proroctwo).

Cztery miesiące do ślubu. Oczywiście zazdrość i ostrożność same w sobie nie są złe, ale jak to zwykle bywa w wszystkim trzeba znać umiar. :idea:

Sam jestem facetem-narzeczonym w związku już z pewnym stażem. Przed poznaniem wybranki miałem wiele koleżanek, z którymi się spotykałem. Teraz nie mam na to czasu, a i też wiem, że nie podobało by się to wybrance. Pogodziłem się z tym, że bycie razem ogranicza moje kontakty towarzyskie. Nie każdemu jednak przychodzi to tak łatwo, ale niektórym udaje się skutecznie pogodzić te dwie sfery. Nianiu, do ślubu cztery miesiące - czy roztaczasz już myśli o wspólnej przyszłości, pracy, domu i gonisz go do roboty? Mam wrażenie, że niektórzy faceci boją się ślubu, małżeństwa. Niby chcą, ale jednocześnie mają obawy odnośnie nowej sytuacji. Przez taki dyskonfort może rodzić się chęć ucieczki. Mam wrażenie, że często nie dostrzega się napięcia emocjonalnego u facetów w związku z ślubem i wejściem w nową rolę życiową .... a może tak tylko wymyślam, bo sam się denerwuje :-D

Pozdrawiam serdecznie!
Tomek
Tomek
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 22 stycznia 2006, o 02:21
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postprzez zielona » 8 maja 2006, o 10:58

Moim zdaniem, zachowanie Twojego narzeczonego jest nie w porządku, ale to nie powód, abyś Ty ze swojej strony dokładała do tego kolejne kłamstwa i niedopowiedzenia.

Rozumiem, że czujesz się zraniona i oszukana, ale spróbuj porozmawiać z nim otwarcie, łagodnie, delikatnie, bez awantur, zapytać, co jest nie tak, dlaczego on robi to, co robi itp. Bez oskarżeń i złości, choć to pewnie trudne.


Pozdrawiam i życzę powodzenia. Wierzę, że Wam się ułoży!
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez goska » 8 maja 2006, o 11:08

Jak przeczytałam drugiego posta Niani,to mnie zamurowało:(
Po co mu te koleżanki?W jakim celu?Czy po ślubie też będzie z jakimiś paniami się spotykał?I po co?Czego on szuka?
Nie wiem jak,ale nie chowajcie problemu pod dywan.
Jakoś trzeba porozmawiac,o co tak naprawdę chodzi.....
goska
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 stycznia 2006, o 16:18

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 11:27

Mnie też zamurowało zachowanei narzeczonego Niani,
a potem zaraz przypomniałam sobie jak opisywałam róznie przykre rzeczy z naszego życia tu na forum czy przez GG przyjaciołom (jednemu mojemu, drugiemu - starszemu przyjacielowi męża) :oops: więc nie mnie potępiać, że chłopak narzeka na swoją narzeczoną... choć może co innego przyjaciele, a co innego nowo poznana atrakcyjna panna która go zaczepiła na GG!...
z ogole odpowiadanie na zagadywanei na GG nie miesci mi sie w glowie, przeciez to zwykle jest flirt, a po co komu flirt z inną jak ślub wkrótce?
Nianiu, nie brnij w kłamstwo, przyznaj szybko że go sprawdzałaś i że ci przykro, ale zrobiłaś to bo dał ci powody do podejrzeń i zazdrosći. i musicie duuuzo sobie wyjasnic.
Dla mnie to nie problem gdyby miał koleżanki, ale z tego co piszesz on ma ciągoty do flirtowania i podrywania/bycia podrywanym....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kuleczka » 8 maja 2006, o 11:33

Ja powiem tylko co ja czuje.
Mój narzeczony na bliską koleżnkę. To przyjaźń z młodzieńczych lat. Spotyka sie z nią z raz na 1/2 roku. A ja i tak czuje sie zazdrosna - choć staram sie zduścic to uczucie bo ufam mu, a poza tym dziewczyna ta jest jak najbardziej mi przychylna.
Jestem za spokojną szczerą rozmową! Powiedz co czujesz, jak to odbierasz co według ciebie to znaczy, zapytaj dlaczego. Po co?
Trzymaj sie ciepło.
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 11:43

trochę abstrachując od Niani, to wydaje mi sie, że czasem to co nazywamy zazdroscią ma różne składniki. niektórzy mają pasje czy prace tak absorbujące, ze druga osoba czuje sie porzucona. inni - znajomosc ktorej nie odczuwa sie na co dzien (jak kolezanka narzeczonego kuleczki), a jednak cos tam nieprzyjemnie drąży.
Ja sie przyznaję do zazdrosci o pracę (mam nadzieję że kolejna będzie lepsza i nei będzie tak mi zabierać męża), ktora uczynila mnie niewyrozumialą. Przyznaję też do panicznych telefonów, gdy luby jest np. na piwie po sesji ze znajomymi z roku. Ale to bardziej nieracjonalny strach że coś mu sie stanie i smutek, ze siędzę sama w domu i nie ma mnie kto przytulic.
Ale wydaje mi się że zazdrosć, która odzywa się gdy druga strona wdaje sie w jakąś nową znajomość jest jak najbardziej uzasadniona. To sygnal ostrzegawczy. Taka nerwowa reakcja kochającej osoby to nei kaprys, ale sygnal że czuje sie zraniona i że czuje że taka znajomość może zagrozić związkowi. A to powinno być ważneijsze niż nawet najfajniejsza kumpela. Nie można być zaborczym, ale mamy prawo walczyć o swoje szczęscie.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez groch » 8 maja 2006, o 14:11

Jejku Nianiu!!! co Wy robicie???!!!! Faktycznie może Ciebie niepokoić, że Twój narzeczony spotyka się z nowo poznanymi dziewczynami... Ale robienie takich podchodów, jak Twoje jest bardzo ale to bardzo niebezpieczne!!! Planujecie małżeństwo, można w zasadzie powiedzieć, że jesteście prawie na finiszu narzeczeństwa, a zamiast usiąść i szczerze rozmawiać okłamujecie i oszukujecie się nawzajem. Przepraszam, może to co mówię nie brzmi zbyt przyjemnie ale podstwą małżeńswa jest miłość i ZAUFANIE. Twój narzeczony nie zachowuje się w sposób, który w Tobie budzi zaufanie, ale Ty postanowiłaś postąpić tak samo! Moim zdaniem powinnaś wycofać się ze swojej intrygi jak najszybciej i jak najszybciej usiąść z narzeczonym do porządnej, SZCZEREJ rozmowy! Inaczej oboje możecie się nawzajem mocno skrzywdzić a wtedy naprawianie tego po ślubie może być bardzo trudne i bolesne...
A co do samej zazdrości i spotkań z osobami innej płci. Zazdrość to naturalne, ale wcale nie dobre uczucie (łatwo może zniszczyć miłość). Dlatego myślę, że najważniejsza jest szczerość. Jeżeli Twój narzeczony nie jest z Toba w tej kwestii szczery, to chyba macie potężny materiał do przegadania... Pomyśl, że to człowiek, którego wybierasz na całe życie - jeśli coś się nie układa teraz, to na pewno sam fakt ślubu tego nie zmieni... Czasem lepiej się nie spieszyć, a przekonać się, czy na pewno ten człowiek jest wart Twojej miłości. Ja wiem, że takich uwag się nie lubi (szczególnie tuż przed ślubem), i nic nie chcę sugerować, bo to Wasze życie. Po prostu radzę, żebyście to przegadali. No i życzę pomyślnych wiatrów!
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez novva » 1 czerwca 2006, o 16:28

Nianiu, co u Was? Poradziliście sobie z problemami? I jak przygotowania do ślubu? Daj znać.
novva
 


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

cron