Witajcie!
Wiem dokładnie, co to znaczy być samotnym. Do tej pory "ściska mnie w środku", gdy widzę parę trzymającą się za ręce/całującą się - a ja nigdy tego nie doświadczyłem.
Co do dotyku, to chyba też mam jakieś dziwaczne zahamowania co do tego
To pewnie po części spowodowane tym, o czym wspomniałem wyżej. Gdy na pierwszym spotkaniu z pewną dziewczyną (aktualnie moją Cudowną Przyjaciółką, w której jestem zakochany - imię na "M"), ona dotknęła na chwilkę mojej ręki mówiąc przy tym, że mi coś opowie, natychmiast to zauważyłem, bo był to mój pierwszy tego typu kontakt z dziewczyną. Było to dla mnie coś wspaniałego, choć dla innych tak oczywistego.
Teraz, gdy się spotykam z przyjaciółką (głównie inną, też bliską - imię na "A"), prawie wcale nie ma między nami tego typu gestów. Zwykle - jeśli w ogóle - jest podanie ręki na przywitanie. Nie wiem dokładnie dlaczego tak mam, ale wydaje mi się, że gdybym w stosunku do A. zachowywał się mniej zachowawczo, ona natychmiast odczytałaby to jako znak mojego zainteresowania nią - a ja nie chcę robić jej nadziei (choć dawniej się nią interesowałem i nie całkiem mi jeszcze przeszło), skoro zależy mi bardzo na innej.
W stosunku do M. (jak i do innych dziewczyn) postępuję tak, iż nie robię nic, na co ona mogła by się nie zgodzić. Weźmy choćby przytulenie na pożegnanie. Bardzo chciałem ją przytulić, ale gdybym nie dostrzegł, iż ona ma ochotę na to samo, nie zdecydowałbym się nawet spróbować. Z jednej strony to pewnie całkiem dobre zachowanie, ale z drugiej... okazywanie uczuć przez dotyk jest przecież bardzo ważne.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie! Proszę o modlitwę.