Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 09:22 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

za pare miesiecy-powiem...TAK.....

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

za pare miesiecy-powiem...TAK.....

Postprzez asia24_24 » 24 lutego 2004, o 17:38

Witam :)
Kurcze ....Dziekuje za ta strone wszystkim,ktorzy ja tworza,ktorzy pisa i odpowiadaja na posty.Dziekuje.
We wrzesniu-bede juz mezatka.Jest to decyzja na cale zycie.Czasami zastanawiam sie czy to Ten,czy dobrze wybralam-ja i moj narzeczony.Kocham Go bardzo a On chyba mnie jeszcze bardziej.Nie wyobrazam sobie teraz -ze mogloby byc inaczej ze mogloby Go nie byc
.Wszytko i wszystkich powierzam Bogu i Jemu tylko ufam.
Jestem teraz do konca kwietnia tymczasowo za granica-by zarobic na wesele i wogole.Bo jak w Polsce jak widac coraz gorzej niestety z praca.:(
Czytajac Wasze posty...dodaja mi sil i wiary.Chociaz zawsze pozostaje mala obawa,strach,...co bedzie pozniej...wspolne zycie...
Nie bedzie juz ze po randce spotkaniu;On wraca do siebie ja do siebie.To juz nie bedzie to samo...Tylko jedno -nie Dwoje lecz Jedno.
Czy kazdy ma takie obawy?Czy moze zwiazane jest to z tym ze moze za szybko,moze cos nie jest jeszcze tak jak powinno....
Prosze o rady...Z gory dziekuje . :)
Asia
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez Martelka » 26 lutego 2004, o 15:25

Asiu kochana, no ja ślubuję przed Tobą bo 28 sierpniai sytuacja jest odwrotna bo to moj Kochany jest za garnicą do końca kwietnia, ja kończę studia, a potem razem chcemy wyjechac na kilka lat.
Kochamy sie bardzo, bardzo mocno i ja nie mam wątpliwości czy to ten. Duzo rozmawiamy o wspólnym życiu i nie mozemy sie go doczekać. Pewnie mężatki powiedzą "no no zobaczymy co będzie mówiła po ślubie". Obydwoje wiemy, że nie będzie łatwo, tym bardziej, że myślimy o wyjeździe, ale kto powiedział, że będzie? Ja myślę, że trzeba zaufać Bogu, modlić sie gorąco i wierzyć w to, że zaplanował dla nas to co najlepsze, a na próby tez nas musi czasem, wystawić.
Ja pragne zbudować wsaniałą rodzinę, wierzę, że ze Sławkiem nam sie to uda, widze jego zaangażowanie, jego myśli (wypowiadane na głos), widze jak się strara, wiem, że chce mieć dzieci, jest bardzo zaradny i kocha mnie do szaleństwa, (dokładnie tak) i za to kocham Go jeszcze bardziej :D
Ja myślę, że to będzie wspaniałe móc sie realizować w małżeństwie. Nie bój sie, trudności będą na 100% ale właśnie dzięki nim człowiek może sie sprawdzić.
Sławek zawsze powtarza, że najważniejsze, to żeby być razem, to sie liczy, bo razem ma się wieksza siłę w pokonywaniu trudności, a wszystko inne trzeba zostawić do pwenego stopnia Bogu, On chce żebyśmy Mu zaufali. Musimy działać, starać sie i nigdy na "laurach nie spoczywać" ale musimy tez wierzyć, że Bóg czuwa.
To tyle jak narazie :wink:

Pozdrawiam gorąco i myślę, że wiesz czego chcesz;-))
Martelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 274
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 14:30
Lokalizacja: k/Krakowa- Wielka Brytania

Postprzez kartofelka » 26 lutego 2004, o 15:59

a jak ma wytrzymać ktoś, kto nawet nie wie na kogo czeka i czy w ogóle go spotka?
dlaczego jedni mogą się zakochać ze wzajemnością a inni nie?
o co tu chodzi? dlaczego ja nie moge spotkac tej drugiej osoby ?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Martelka » 26 lutego 2004, o 16:33

Kartofelko, Tobie kochana odpowiem w innym watku, nosze sie z zamiarem, ale nie łatwo tak pozbierac myśli i odpisac Ci jednoczesnie przekazując wszystko co chciałbym Ci przekazac. Mimo wszystko dam radę :) Ty się rozchmurz i popatrz bardziej opytmistycznie na życie, jestes zdrowa z tego co wywnioskowałam, a zdrowie najwazniejsze, odmieni Ci sie punkt widzenia, zobaczysz!
Martelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 274
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 14:30
Lokalizacja: k/Krakowa- Wielka Brytania

Postprzez kartofelka » 26 lutego 2004, o 19:41

zdrowie? :roll: hm....ale cos mnie sie zdaje, że ja sie właśnie rozchoruje z tego wszystkiego :( ...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez asia24_24 » 2 marca 2004, o 16:32

Martelka...Bardzo Ci dziekuje za wiadomosc i za to co napisalas :)
Zycze z calego serca szczescia Wam razem - i by sie wszystkp ulozylo-Wszystko w Bogu ...Pozdrawiam serdecznie...:)
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez asia24_24 » 2 marca 2004, o 18:19

Kartofelka....
Wiem,ze moze to tylko moje slowa i nic Ci to nie da ale napisze kilka slow.

Wiem,ze jest Ci ciezko-naprawde wiem to . Do 23roku zycie nie mialam na powaznie chlopaka,nie mialam wcale...Bylo kolka znajomosci ale konczyly sie na pierwszej,drugiej randce....Albo faceci bali sie angazowac-i zakochac albo nie pasowal mi charakter i wogole....
Juz nie mialam sil...Myslalam ze chyba cos ze mna jest nie tak,alnbo nie wiem....
No ale co moglam na to poradzic.Ktos mi doradzil zebym nie szukala na sile bo wtedy jeszcze bardziej bedzie mi zle.Wiec nic nie robilam...Nie myslalam o milosci o chlopaku-ale w glebi serca -az cos-mi sie robilo gdy widzialam zakochane pary i wogole.

W tamtym roku -mialam wesele u kuzynki-Bardzo nie chcialam isc-bo sama i wogole a beda same pary...Wyciagnely mnie kuzynki - ktore juz byly z chlopakami i mezami. Wiec na sile poszlam-nie bawilam sie szczegolnie bo jak mozna sie bawic -jedynie chyba z dziecmi-gdy sa same pary i wogole. Na tym weselu-przyciagnal moja uwage drozba...lecz byl ze swoja drozka wiec moglam tylko sobie jak to mowia popatrzec. Nie tylko moja on uwage przyciagnal...moich kuzunek i rodzinki i wogole. Bardzo fajny,ulozony,swietnie tanczy...mozna by powiedziec dobry kandydat.
Na tym sie skonczylo-nawet sie nie poznalismy na tym weselu. On byl zajety swoja drozka a drozka nim....
W tygodniu po weselu ogladalam -z mloda para - kasete z ich wesela....Bylam tam z druga kuzynka ktora tez byla na weselu-i ona wygadala sie i ubarwila jeszcze-ze spodobal mi sie drozba...
Pozniej potoczylo sie...Zaplanowali spotkanie w sobote tydzien po weselu-by poogladac kasete u tego drozby...jeszcze raz bo ja juz widzialam.
Wtedy sie poznalismy.....Mozna tak powiedziec . Bo na wakacjach rok przed weselem-poznalam tego drozbe i to przez ta pare mlodych-ale to tylko bylo-czesc -na ulicy i tak sie juz nigdy nie spotkalismy i nikt nie pamietal a szczegolnie ten chopak. Bo ja sobie przypomnialam.
Na tym weselu byl tak zapatrzony w swoja drozke ze nie wiedzial ze bylam na weselu-dopiero na kasecie to zauwazyl-ze jednak bylam.

I tak sie zaczelo-na poczatku przy tym pierwszym spotkaniu-teraz mi to powiedzial-myslal ze jestem jak jedna z wielu-przyszlam i pojde....Po drugim spotkaniu...Cos go ruszylo i zaczal rozmyslac....Potem byly nastepne spotkania - jeszcze w czworke :) kueynka z mezem ja i Grzesiek(tak ma na imie)
Pozniej juz tylko Grzesiu zaczal przyjezdzac...
Czas mijal...I nie wiedzialam ze mnie pokochal...I gdy wyznal milosc -bylam zaszokowana -ale szczesliwa-plakal gdy pierwszy raz powiedzial Kocham Cie- i przeprosil....

Teraz jestesmy razem..Tzn ja do konca kwietnia za granica....
Ale jestesmy razem- i we wrzesniu zamierzamy sie pobrac. Jezeli Bog da. I jezeli wszystko sie ulozy o co sie modle i polecam,zawierzam wszystko Bogu. I jeszcze jedno jest(jak dla mnie )wazne. Obiecalismy sobie i przedewszystkim Bogu-czystosc przedmalzenska. Dlatego wiem ze naprawde mnie kocha i szanuje tak samo jak ja Jego i jestesmy szczesliwi. Z kazdym dniem kochajac sie coraz bardziej.

Wiem moze nie pociesza Cie te slowa. Ale chcialam jedynie Ci powiedzien w ten sposob ze nie szukajac milosci- ona sama nas znajduje w najmniej oczekiwanym momencie naszego zycia.I jeszcze jedno-przed tym wszystkim zaakceptowalam siebie taka jaka jestem-z wadami,zaletami,wygladem. Powiedzialam sobie-jezeli ktos mnie pokocha to taka jaka jestem-ze wszystkim.Pokocha dusze,serce...a nie bedzie patrzyl tylko na wyglad....
I tak jak Grzesiu powiedzial-jestem dla niego najpiekniejsza na swiecie i kocha mnie-ale przedewszystkim dobre serce.

Napewno Ty takze takie masz. Musisz siebie pokochac i nie zadreczac siebie.Bog ma swoje plany wobec kazdego z nas tylko trzeba pozwolic Mu pokierowac.

I chcialam dodac jeszcze jedno-moja siostra tez nie ma jeszcze chlopaka-(blizniaczka moja)-I takze zadrecza sie tak jak Ty...dlaczego jest sama-ze taka juz zostanie-ze jest gorsza od innych itd....Staram sie jej pomoc i to mowic co napisalam Tobie choc wiem ze jest bardzo ciezko....
Potrzeba zaufac Bogu i Jemu wszystko powierzyc.

Nie wiem czy Ci pomoge...Mam nadzieje ze chociaz troszke w jakis sposob.
Zycze Ci powodzenia ...i ...Nie szukaj milosci na sile i nie zadreczaj sie...Ona sama Cie odnajdzie...nawet nie bedziesz wiedziala kiedy.

Pozdrawiam
Asia
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez kartofelka » 3 marca 2004, o 10:27

dziękuje Ci Asiu za to, co napisałaś,,,to z jednej strony bardzo fajnie, że niektórzy mogą sie tak właśnie spotkać - w końcu...może to być pocieszające, tylko ja właśnie jak słyszę takie świadectwa to jakoś smutno mi sie robi....bo najczęściej to mówią osoby młodsze ode mnie..tak, jakby był na to określony czas i jak on minie to już pozostaje samotność...widzisz - miałaś 23 lata wtedy..a ja mam 28 i nadal nic...i też zawsze bylam sama ...nikt nigdy nawet nie próbowal, zeby ze mną być...
wyobrażasz sobie, jakbyś tak miała sama "pociągnąć" jeszcze z
5 lat..albo 10 ? a ja już nie wiem, co zrobić..a boje sie, że jak nie będe robić nic to będzie jeszcze gorzej, ..dlatego próbuje dać choć głupie ogłoszenie na internecie..ale okazuje sie, że w sumie to tak, jakbym rzeczywiście nie robila nic.. bo skutek podobny...ale jak ta miłośc mnie nie znajdzie? albo jej wcale nie ma? może tylko niektóre osoby mogą kogos tak spotkać jak Ty ? może ja mam po prostu pecha?....
albo boje sie, że ktos sie pojawi, ale zupełnie mi sie nie spodoba, a ja będe miala dylemat, że jak z tym kims nie będe to nikt inny sie nie pojawi i tak....a z tego co piszesz, to raczej ten Twój Ci sie podoba?
co by nie mówic..to ja już po prostu nie wiem o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego to tak wygląda i w jakim kierunku zmierza...jedno jest pewne - że to jest smutne i przykre ....nie wiem już jak z tym wytrzymać...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez asia24_24 » 3 marca 2004, o 15:06

Kartofelka.....

Wiem co czujesz. Moze pomyslisz zenie wiem. Ale wiem-mam to samojak pisalam z siostra blizniaczka. Ktora popadla przez to i kilka innych wydarzen problemow w depresje i stara sie z niej wykaraskac.Pomaga jej w tym bardzo Bog,rozmowy z przyjaciolmi i listy do mnie-gdyz do konca kwietnia jestem za granica.
To samo jest z moja przyjaciolka ktora konczy 29lat.

Niektorzy mowia-i ja tez-.Trzeba zaakceptowac siebie-nie myslec ze jestem gorsza od innych,ze cos ze mna nie tak...-nie.
Jezeli zaakceptujesz siebie-to pizrwszy krok do przodu.
I naprawde-wiem ze nieraz sie nie zgadzamy z planem Bozym i pytamy dlaczego tak a nie inaczej i probujemy uszczesliwic sie na sile. Wtedy wlasnie nie wychodzi:( Bo dopizro zaczniemy byc szczesliwi jezeli pogodzimy sie z tym co jest. I bedziemy odkrywac przyszlosc i co bedzie dalej.Nie zadreczas sie dlaczego....bo moze wlasnie taki jest plan Bozy wobec nas. A my cale zycie jestesmy niezadowoleni,szukajac szczescia na sile-co wychodzi jeszcze gorzej.

Naprawde zobaczysz wszystko sie ulozy.
Pozdrawiam
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez kartofelka » 3 marca 2004, o 15:55

to racja, że na siłę to tylko można sie unieszczęśliwić...ale z drugiej strony kiedy człowiekowi ju brak cierpliwości i nadzieji to chciałby coś z tym zrobić...a tu nic...trzeba zacisnąc zęby i żyć dalej..żeby przynajmniej wiedzieć dlaczego albo kiedy...a tu nic...a przecież gdyby wiedzieć to to już byłoby lepiej...bo albo byłby sens czekać na kogoś, albo łatwiej byłoby zrozumieć i zaakceptować że będzie się samemu...
ja to wszystko rozumiem, że Bóg, że cierpliwośc, że trzeba akceptować..
ale są takie chwile, że ma sie ochote umrzeć, bo nie ma obok ciebie nikogo, kto mógłby cie przytulić albo powiedzieć jak bardzo kocha...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez asia24_24 » 3 marca 2004, o 17:14

Kartofelka....

Rozumiem Cie doskonale uwierz- do tej pory tak samo sie czulam i to samo przezywalam i przechodzilam.

Musisz przetrwac i wszysto zawierzyc Bogu i pozwolic by poierowal Twoim zyciem.
Wiem ze jest trudno....:(

Zycze Ci powodzenia i sil ktore sa bardzo potrzebne.
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez kartofelka » 3 marca 2004, o 17:23

dziękuję, tylko że mi czasem tak trudno zaufać Bogu w tej dziedzinie jak w żadnej innej...w innych sprawach to jakoś potrafie sie zdać na Boga..a w tym nie umiem..może dlatego, że boje sie po prostu że On może nie chce albo nie może zrobić nic...albo, że jak Mu tak na 100% zaufam i zaakceptuje tą wielką niewiadomą, którą jest przyszłośc i zgodzę się na wszystko cokolwiek by nie zrobił, to wtedy Bóg to jakoś wykorzysta żeby mi w ten sposób "wcisnąć" coś czego ja nie chcę...
i to jest takie zamknięte koło....po prostu sie boje...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez asia24_24 » 4 marca 2004, o 12:19

A moze Bog poprostu czeka bys na 100% Mu zaufala... bys Mu sie oddala i powiedziala ...Boze coolwiek przygotowales dla mnie przyjme to....Moze na to czeka bys zaufala i caliem powiedzyla sie Jego opiece . Moze chce poddac probie Twoja wiare,cierpliwosc ,zaufanie....
By pozniej wynagrodzic...:)

Pozdrawiam :)
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez kartofelka » 4 marca 2004, o 12:38

wiedziałam, że tak powiesz :) tylko, że na to nie ma chyba żadnej reguły...bo słyszałam o takich, co do końca nie zaufali a w końcu jednak dostali, a znam też takich co ufają i nadal są sami...może człowiek sam tak do końca nie jest siebie pewien...czy ufa, czy nie...może mu się wydawać, że ufa albo nie ufa..ale czy można to obiektywnie osądzić ?
nie wiem nawet, czy to takie proste - po prostu chcieć zaufać..w moim przypadku to jest trudne..bo rozumowo moge chcieć, ale uczuciowo to wszystko sie we mnie wzdryga...
z drugiej strony - czy mówimy o zaufaniu w sensie jakiegos oficjalnego stwierdzenia w stylu "od dziś ufam Ci Boże cokolwiek ma być", czy niemego raczej pogodzenia się z rzeczywistością ?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez asia24_24 » 4 marca 2004, o 13:12

:)
Mozna muwic Boze ufam Ci a tego wogole nie czuc...
I mozna milczec i tylo sercem mowic Boze oddaje sie Tobie,powierzam i ufam ....
To juz zalezy od azdego czlowieka....Od nas samych....Od tego co czujemy w sobie....Co podpowiada serce,sumienie...
Pozdrawiam :)
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez kartofelka » 4 marca 2004, o 13:28

no właśnie...a ja sama nie wiem...czy ufam i jak...
skąd będę wiedziała, że naprawdę ufam, nawet jeśli pomyślę tak w głębi serca? przecież dużo polega na uczuciach i chwili....dziś myśle tak, jutro innaczej..raz jest smutno raz weselej...raz sie zdaje, że da się pogodzić ze wszystkim i ufać..a innym razem czarna rozpacz...
chyba nigdy nie będzie idealnej sytuacji, żeby móc stwierdzić:
"o! od teraz to już ufam na pewno..." a może jak jest 100% ufności, to nie ma strachu i po tym to widać? ale nawet jak można pozbyć sie strachu, to pozostanie smutek...że jest innaczej, niż by się chciało....
a jak ktoś nie umie zaufać to jego wina? czy tego, co doświadczył...a co, jeśli nie będzie umiał sam tego zmienić i nigdy na 100% nie zaufa? czy to znaczy, że jest skazany na samotność, bo nie ufa?[/code]
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Martelka » 15 marca 2004, o 23:51

Witam wszystkich
Jakiś zastój w naszym dziale "Narzeczeństwo", wszyscy pewnie witaniem wiosny zajęci :D
Czas ucieka co raz szybciej i ani się mignie jak Święta nadejdą. Ja czekam na te Świeta jak "na zbawienie", bo dwa tygodnie po nich wraca mój Kochany z dalekiego Świata...
Hmm przygotowania do ślubu w toku
Pozdrawiam!
Martelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 274
Dołączył(a): 25 lutego 2004, o 14:30
Lokalizacja: k/Krakowa- Wielka Brytania

Postprzez asia24_24 » 16 marca 2004, o 16:23

Nom troszke zastuj....
I wielkimi krokami zblizaja sie swieta...
Ja nie zjezdzam z zagranicy na swieta do polski niestety...No ale moze czas szybciutko minie i koniec kwietnia 01/05 bede juz siedziala w autokarze do polski...Oby szczesliwie sie poukladalo....
A przygotowania takze do slubu w toku...:)
Pozdrawiam :)
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

za parę miesięcy..

Postprzez agusia » 17 marca 2004, o 11:08

U nas zaczynamy wybierać obrączki. ZAstanawiamy sie czy mają być o kształcie baryłki, amoże inne. Ceny 400-500 zł. Poza tym odliczanie trwa i nauka NPR-u też.
pozdrawiam wszystkie narzeczone i narzeczonych- szkoda, ze ci ostatni nic sie nie wypowiadają.
agusia
Bywalec
 
Posty: 192
Dołączył(a): 29 grudnia 2003, o 10:35

Postprzez asia24_24 » 18 marca 2004, o 10:32

pozdrawiam...
Moze ci narzeczeni (mezczyzni)nie maja dostepu do komputera...Przynajm,niej w moim przypdku tak jest...A jak jest u innych to nie wiem...Ale oczywiscie - miloby bylo gdyby sie wypowiedziala na ten temat plec przeciwna :)

Pozdrawiam :)
asia24_24
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:04
Lokalizacja: Jaroslaw

Postprzez rybka » 6 kwietnia 2004, o 01:31

skąd bierze się ten kulturalny przymus wyjścia za mąż możliwie wcześnie? przecież to nie normalne!
nie myślę o Tobie, Kartofelko, ale o mojej przyjaciółce, która za niecały miesiąc kończy 20 lat i uważa sie za starą pannę. ręce mi opadają i nie wiem co jej mówić.

Kartofelko, Ty też się nie przejmuj - znam taką śliczną (i prawdziwą!) opowieść o kobiecie, która na swojego mężczyznę czekała 40 lat - bo on mieszkał w USA i rzeczywiście wcześniej nie mieli okazji się spotkać. tylko spokojnie... znajdź ludzi, których możesz kochać - przyjaciół rodzinę... piszesz jakbyś była bardzo samotna, a nie jakby Ci brakowało mężczyzny.

a z zaufaniem... nie chodzi o uczucia, te są wtorne, ale o świadomość, że Bóg Cię kocha i chce Twojego dobra.
to takie proste, ale w rzeczywistości problemem może być (i dla mnie na przykład jest) zwykły ból brzucha.

pozdrawiam

rybka
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

za parę miesiecy tak- sukienka

Postprzez agusia » 21 kwietnia 2004, o 15:09

Właśnie wczoraj byłam u krawcowej. Może i materialistka jestem, ale bardzo się cieszę. :wink: Sukienka będzie jednoczęściowa, krój francuski, biała z naszywanymi wzorami, z bolerkiem. Cenowo lepiej na tym wyjdę niż gdybym kupowała w sklepie. No i oczywiscie welonik, rękawiczki, zastanawiam sie też nad kwestią długości trenu. A WY dziewczyny, jak tam przygotwania? MY w piątek w poradni rodzinnej mamy pierwszą wizytę.
:lol: pozdrawiam wszystkie narzeczone :lol:
agusia
Bywalec
 
Posty: 192
Dołączył(a): 29 grudnia 2003, o 10:35

Postprzez kartofelka » 22 kwietnia 2004, o 16:10

wiesz Rybka...dla mnie to nie przymus wynikajacy z opini społeczeństwa, ale raczej wymóg wewnętrzny....
40 lat troche dużo...można sie nabawić zmarszczek od tego czekania :?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez mim_m » 26 kwietnia 2004, o 15:16

To ja się też przyłączę:). U mnie przygotowania też w pełnym rozpędzie, ale do mnie jeszcze nie dotarło, że to mój ślub jest przygotowywany... Tak jakbym robiła tę imprezę dla kogoś innego. Cieszę się bardzo, ale jakoś tak na spokojnie to przyjmuję (mój narzeczony zresztą też), że aż to trochę dziwnie. Panna młoda powinna się chyba ekscytować, nie?;)
Jak nabędę trochę stresu, to się pochwalę, ale mam nadzieję, że to jeszcze nieprędko, do lipca jeszcze dużo czasu...
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez Maria » 1 maja 2004, o 23:42

A ja wychodzę za mąż za tydzień!
I również nie mogę uwierzyć w to, że to mój własny ślub.
I akurat w tym miesiącu mam bardzo nietypowy cykl :( Śluz płodny 11 i 12 dnia cyklu, od dnia 13 sucho a wzrostu nie ma. Dzis mam 21 dzień...I czekam
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez kartofelka » 2 maja 2004, o 14:27

na Twoim miejscu pewnie bym juz siedziala w kolejce po tabletki antykoncepcyjne...nie wyobrażam sobie bezstresowego życia w małżeństwie z nieregularnymi cyklami...może dlatego ciągle jestem sama i nikogo spotkac nie moge?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Maria » 2 maja 2004, o 19:42

Ja myślę, ze to z powodu stresu związanego ze ślubem, ja mam regularne cykle (z reguły). I powiem Ci Kartofelko, ze ja nawet nie mogę brac tabletek, mam problemy z krążeniem i żylaki w rodzinie (widzę, ze mnie ten problem nie ominie :( ).Czyli dla mnie koniecznością, nawet gdybym była przeciwna byłoby nauczenie się metod naturalnych. A że jestem "za" to cieszy mnie świadomość, ze wiem co sie dzieje w moim organiźmie :)

Pozdrawiam!
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Nadal bez ekscytacji

Postprzez mim_m » 4 maja 2004, o 14:22

Uprzejmie donoszę, że nadal nie mogę się przejąć moim ślubem:). I mam dokładnie taki problem jak Maria - też nie mam wzrostu temperatury, a powinnam! I to chyba w moim przypadku jeszcze nie jest stres przedślubny (innych stresów też ostatnio nie mam). To jakieś dziwactwo temperaturowe, może opiszę mój problem na forum dotyczącym ściśle NPR?
mim_m
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 13 kwietnia 2004, o 14:28

Postprzez kartofelka » 4 maja 2004, o 15:45

no tak..slyszałam, ze czasem to faktycznie..nawet jakby się chciało coś innego i pewniejszego to nie można...ale widzisz Mario, w takich przypadkach nieregularności i "dziwactw" to nawet trudno mówić o "świadomości tego, co się dzieje w organiźmie"...i domyślam się, że wtedy brak jakiegos skutecznego i niezawodnego środka może być flustrujący a "pokręcona natura" denerwująca....przynajmniej dla mnie by chyba była...a może są jakies sposoby na uregulowanie takich dziwactw?
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez Maria » 4 maja 2004, o 23:01

Te dziwactwa rzeczywiście są frustrujące, ale w sumie to wiem, co sie dzieje w moim organiźmie, w kazdym razie wiem, ze cos jest nie tak (tym razem). I w sumie podejmuje sie współzycie bardziej swiadomie, bo wiadomo - cos jest inaczej - moze byc dzidzia (teoretycznie :) ). gdyby kobieta w takiej sytuacji polegala na prezerwatywach a nie mierzyła temperatury to mogłaby sie bardzo rozczarowac gdyby nie planowała poczęcia.Ale zgadzam się całkowicie, ze takie sytuacje są trudne. Wprawdzie sama jeszcze nie miałam okazji sprawdzic, ale teraz nie wiem co i jak z nocą poślubną :( Wszystko się poprzesuwało...
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości

cron