Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 13:26 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czy to miało znaczenie?(ankieta).

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez KP » 1 kwietnia 2006, o 16:06

Obawiam się, Szanowne Panie, że zapędziłyście się nieco. I to praktycznie każda.
Współżycie przedślubne kładzie się cieniem na szanse dobrego współżycia w małżeństwie, można tu bardzo konkretnie pokazywać, w jaki sposób. Ale oczywiście nie jest tak, że każdy, kto ma takie doświadczenie, nie ma szans na pozytywne małżeństwo. Tyle, że te szanse sobie nieco umniejsza, czasem musi włożyć wiele trudu i nawet wiele lat wysiłków, by przezwyciężyć różne zaszłości, czasem jest to sprawa łatwiejsza lub zupełnie bezproblemowa.
I oczywiście nie jest tak, że brak takich doświadczeń gwarantuje udane małżeństwo. Nie tylko przecież sfera seksualna o tym decyduje i nie tylko czas przed małżeństwem. Niewątpliwie jest tak, że nie podejmując współżycia przedślubnego swoje szanse wydatnie zwiększam. Ale muszę te szanse wykorzystać.
Z niesmakiem przyjąłem uwagi personalne pod adresem Abeby. Kontakt wyłącznie internetowy nie daje podstaw do postawienia diagnozy, nawet gdy wnioski aż się narzucają. Bo to "narzucanie się" może być błędne przy takim rodzaju kontaktu. No i oprócz tego oprócz tego warto mieć w rozmowach trochę taktu, którego jak mi się wydaje tutaj zabrakło.
Natomiast kwestie wcześniejszych sympatii - coż, o ile wszelkie nauki (seksuologia, psychologia, psychiatria) mówią wiele o możliwych skutkach współżycia, zwłaszcza z inną osobą niż małżonek, o tyle nie mówią nic o skutkach "chodzenia", nawet narzeczeństwa z inną osobą. Bo czegoś takiego nie ma. Oczywiście konkretna relacja może być niszcząca ale to na tej samej zasadzie jak niszcząca relacja rodzicielska, przyjacielska, każda. Gdyby konkretny człowiek miał 15 sympatii można się zastanawiać nad jego dojrzałością, ale od razu by trzeba postawić pytanie o to, w jakim wieku miał te sympatie, jaki charakter miało to "sympatyzowanie" itd. Tyle, że - to jedna osoba tutaj od razu wpadała w skrajne liczby, a wszyscy mówili raczej o co najwyżej paru osobach. Na pewno jednak posiadanie wcześniejszych sympatii nie jest żadnym problemem. Można by snuć tu ciekawe hipotezy, dlaczego właśnie w tej dyskusji takie tezy te konkretne osoby wysuwają, ale jak mówiłem powyżej - nawet jeśli jakiś wniosek się narzuca, to może być mylny, wszak mamy tylko między sobą kontakt internetowy.
Zachęcam do uspokojenia emocji i do większego przemyślenia tego, co się chce napisać.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez fiamma75 » 2 kwietnia 2006, o 00:44

Blumblum napisałeś, że większość meżczyzn pragnie związać się z dziewicą, co nie jest prawdą a mitem, bo dojrzały facet nie różnicuje na tej podstawie swojej wybranki.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez fiamma75 » 2 kwietnia 2006, o 10:07

Czyli uważasz, że mężczyzna któremu niekoniecznie zależy, żeby jego przyszła żona była dziewicą, nie zyje po Bożemu i ma wypaczone pojęcie miłości? Jeśli tak, to jesteś śmieszny albo jeszcze bardzo młody.
Poza tym nie zgadzam się, że większość mężczyzn tak czuje - może większość chłopców tak, ale mężczyźni wiedzą, że są naprawdę ważniejsze sprawy w wyborze swojej drugiej połowy na całe życie.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez abeba » 2 kwietnia 2006, o 11:19

blumblum napisał(a):Czy to żle że mężcyzna w głębi serca pragnie czystej miłosci z jedną osobą i chciałby żeby jego ukochana była dziewicą?

Też nieuważam żeby serce ,w którym mieskzało wczęsniej kilka osób było brudne.To zależy czy to były czyste związki czy brudne.

1.Jesli by tak było, to czy kobiety nie pragnęłyby tego samego? dlaczego nie marzyć o ukochanym-prawiczku? ... czemu nie piszesz o tym ,ze niektóre też tego pragną.
Jest raczej tak, że mężczyżni podświadomie, biologicznie mogą się bać, ze niedziewica jest juz w ciąży z innym, a oni byliby wrobieni w inwestowanie w nieswoje potomstwo.Ale to tylko z punktu widzenia biologii, a chyba powinniśmy się wznieśc ponad to.
2. mi zależy na pewnym emocjnalnym aspekcie wczesniejszych związków. nie na tym, czy były grzeszne czy nie. Tylko wyobraź sobie: jakiś czas temu inna dziewczyna była tą najcudowniejszą, najpiękniejszą, z którą Twoj ukochany chciał spędzić całe życie, to z nią chciał sie kiedyś kochać...... a teraz Ty jesteś kolejną... no mi by było nieswojo. To czy z nią grzeszył nie jest tu najwazniejsze. Po prostu nie umiałabym się wznieśc ponad zazdrość do poziomu "och, jaki on był dla niej miły to dla mnie też będzie, ona go wychowała do miłości" itp. Emocjonalnie byłoby mi nieswojo. I tyle chciałam przekazać.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 2 kwietnia 2006, o 16:11

blumblum napisał(a):Kurcze znowu nie o to mi chodziło.Może żle się wyraziłem.
Niechodzi o to że z niedziewicą niepowinno się wiazać , żenić że niby jest gorsza.Wązna jest terażniejszość i przysżłość a nie przeszłość.
Niezrozumieliśmy się fiamma.Ale mam wrażenie jakbyś wyśmiewała takich chłopaków, mężczyzn pragnących czystej miłosći.


No to się nie zrozumieliśmy. Nie wyśmiewam się z mężczyzn pragnących czystej miłości (tylko czysta miłość to nie to samo, że narzeczona jest dziewicą - czystość ciała nie gwarantuje czystości serca, a brak dziewictwa nie oznacza automatycznie braku czystego serca).
Wyśmiewam się (a rczaej nie poważam) takie osoby, które same nie uznawały czystości za ważną a wymagają jej od drugiej strony.

Abebo, wydaje mi się, że przesadzasz -pomyśl tak - to, co było minęło, a ożenił się właśnie ze mną a nie z tamtą.
Zazdrość czy żal o fizyczną czy emocjonalną przeszłość współmałżonka nie jest dobrym fundamentem związku.
Poza tym chyba się liczy to, że nie ktoś kiedyś był najcudowniejszy, ale że to teraz i już zawsze będzie się tą jedyną najcudowniejszą :D
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez fiamma75 » 2 kwietnia 2006, o 19:51

No to się w końcu dogadaliśmy :D
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez goska » 2 kwietnia 2006, o 23:17

Przykro mi to pisać,ale mam już dosć forum.Myślałam,że na kolickiej stronie znajdę wiecej szacunku do bożych przykazań,przykład ludzi,dla których czystość jest wartością.
Np.Sw.Maria Goretti oddała zycie za czystość.
A tu większosc dojrzałych osób dużo ode mnie starszych mówi tak: można sobie grzeszyć,uzywać do woli,i tak będzie super małzenstwo.
To po wogóle przestrzegać tej czystości?Skoro i tak ,,wszystko się ułoży''

cytat:
Ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdybym tego wtedy nie zrobiła, nie preszła tego co przeżyłam i przemyślałam, to teraz nie bylabym z tak oddanym człowiekiem, a religia nic by mnie nie obchodziła.

Ja myślałam,ze grzechu się załuje,bo zranił serce Jezusa-a tu co?
Ale super,że zgrzeszyłam-bo sobie męża zdobyłam.Jako młoda osoba-JESTEM W SZOKU. :shock:
tO MA BYĆ DOJRZAŁOŚĆ?-PO TRUPACH DO CELU????Czy realizm życiowy polega za zaakceptowaniu grzechu??

A może bdyby trwać przy Jezusie,byłby jeszce lepszy mąż,albo lepsze relacje?Tak-zaraz powiecie- skąd wiesz?

A ja wiem swoje-lepiej umrzeć niż zgrzeszyć,jak mówił sw.Dominik.

Idę z forum,bo jeszcze mnie przekonacie,że warto się przespać z kimś,byle tylko złapać męża.
goska
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 11 stycznia 2006, o 16:18

Postprzez talitha » 2 kwietnia 2006, o 23:36

No ja odnoszę całkiem inne wrażenie (ale moze to dlatego, ze w przeciwieństwie do goski jestem stara :lol: ) - mnóstwo tu osób nawróconych, mnóstwo tu przykładów na to, że Bóg nigdy nie odtrąca; przykładów na to, że nawet z błota i grzechu można się podnieść i oczyścić; że Bog nawet ze zła wyprowadzi dobro...
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez abeba » 2 kwietnia 2006, o 23:58

Ależ, goska, każdy z nas na każdym kroku grzeszy. Nawet jak jest przekonany że w ogóle nie grzeszy, to grzeszy pychą i brakiem pokory w ocenie siebie. Więc uważaj z tym zobowiązywaniem się do umierania....

Nikt Ci nie kaze tak samo postepowac, niefortunnie uzylam slowa strategia, bo i wcale nie zamierzalam wtedy ani w taki sposób lapac meza. Po prostu nawet z takiego postepowania mozna wyprowadzić dobro, jeśli się pozwoli zadziałać miłości. I, jak napisała talitha, pewnie jest sporo osób, które tu trafiły własnie przez to, że wczesniej nagrzeszyły i że to zrozumiały. Nie jestem jedyną czarną owcą. I to jest raczej dowód na Bożą skuteczność niż na ich/nasze zakłamanie.

Nawróconych członków RCS też zmieszasz z błotem?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Maguś » 3 kwietnia 2006, o 11:39

Ciekawy temat.
Od razu zaznaczam,że wypowiada się stara panna :)

Blumie- jakbym się dowiedziała,że 30-letni facet (albo nawet starszy) nigdy nie umawiał się z dziewczynami to ,by było dla mnie mocno podejrzane.Bo albo miał uraz do kobiet,(pytanie -czemu?) albo nie interesowały go(?) albo był tak wybredny,że każdą skreślał zanim dobrze poznał.

Teraz się mówi chłopak-dziewczyna i jak ktoś powie,ze z kimś chodzi to w dzisiejszych czasach często (przykre to,ale prawdziwe) jest od razu domniemanie,że współżyje.Osoby,które żyją w czystości-muszą wyraźnie zaznaczać-my chodzimy,ale nie śpimy ze sobą.
A kiedyś się mówiło moja sympatia-i było wiadomo ,że się tą osobe po prostu lubi,jest się nią zauroczonym.Potem się sympatii oświadczało i była narzeczona.
I teraz czy można mieć za złe,że ktoś darzył wcześniej jakieś koleżanki sympatią,że je lubił,lubił z nimi rozmawiać,przyjaźnił się.
Zresztą nawet księża podkreślają,że osoba poślubiona ,ma prawo do przyjźni z innymi osobami,bo małzonkowie stają się jednym ciałem,ale dusze mają dwie.I dla dobra małzeństwa nie można tworzyć egoizmu we dwoje,tylko być w sensie duchowym otwartym na innych ludzi,pomagać im,ofiarować przyjźń,czas,wsparcie.
Maguś
Przygodny gość
 
Posty: 41
Dołączył(a): 16 września 2005, o 22:51

Postprzez Maguś » 3 kwietnia 2006, o 17:00

Maguś a czemu tak twierdzisz ze jak taki ktoś się nieumawiał to że dziwne to?
A moze taki ktoś czeka cierpliwie na swoją miłość.Albo niespotkał takiej osoby wartej umówienia się, która by mu się choć trochę podobała.
-------------------------------------------------------------------------------------

No przecież wyjaśniłam już.Poza tym jak pozna,że to miłość jak się nie umówi-po wyglądzie? chyba,że wierzysz w miłosc od pierwszego spojrzenia-wtedy rzeczywiście zamiast próbować kogoś bliżej poznać(bo pozory raczej mylą)-będzie czekał,aż zobaczy swoją miłość i od razu umówi się z nią,wiedząc,że to milosc na całe zycie.

Wybacz,ale jak ktoś przez pół zycia uważal,że wszystkie kobiety są niegodne,by się z nimi umówić,to albo się obracał w złym towarzystwie albo ma naprawdę za duże wymagania.(w końcu ideałów nie ma).

Ja niewidzę potrzeby oogłasznia ludizom że my chodzimy ale nieśpimy.
------------------
To ja raczej się nie ogłasza dla pochwalenia się,tylko zawsze znajomi zapytają-i wtedy jeśli młodzi zyją w czystości-nie powinni tego ukrywać tylko dać swiadectwo.Naprawdę nie chodziło mi o to,że się wkoło przechwalać.
Maguś
Przygodny gość
 
Posty: 41
Dołączył(a): 16 września 2005, o 22:51

Postprzez Betsabe » 3 kwietnia 2006, o 19:37

blumblum napisał(a):mam podobne odczucia jak Goska.Przerażają mnie niektóre wypowiedzi na tej chrześcijańskiej stronie.


Ja tez mam podobne odczucia jak Goska.

Tylko nie jestem przerazona tymi wypowiedziami. Mocno stoje na ziemi


I niestety uwazam podobnie, jak jeden duchowny, ze pokolenie JPII tak naprawde wyznaje zasade "kremowki tak, encykliki nie" :?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez ewerner » 3 kwietnia 2006, o 20:37

Betsabe napisał(a):
blumblum napisał(a):mam podobne odczucia jak Goska.Przerażają mnie niektóre wypowiedzi na tej chrześcijańskiej stronie.


Ja tez mam podobne odczucia jak Goska.

Mnie tez zaskakuje, bulwersuje ... wiele z wypowiedzi. Ale jak forum, to forum. Kazdy ma prawo do powiedzenia swojego zdania.
Najwazniejsze zeby trwac przy Chrystusie, i powracac do Nego z kazdego upadku. I ... zeby nie skreslac ludzi, bo cos zrobili, a jedynie negowac grzech.
ewerner
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 264
Dołączył(a): 7 lutego 2006, o 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 3 kwietnia 2006, o 21:35

Betsabe napisał(a):I niestety uwazam podobnie, jak jeden duchowny, ze pokolenie JPII tak naprawde wyznaje zasade "kremowki tak, encykliki nie" :?

i dlatego, także jako socjolog in spe, nie mogę sie zgodzić z istnieniem jakiegoś trwalszego pokolenia JP2.
Sama na mszy rok temu na Pl Piłsudskiego widziałam laskę, jak wyciąga z torebki blister pigułek, bo przyszła jej pora. po prostu nie łudźmy się...
ja sie z Papieżem w wielu miejscach nie zgadzałam, mówiłam i mówię wprost, że to bardzo/zbyt trudne, zresztą nawet mój jakby kierownik duchowy jesienią 2004 kazał mi przestać czytać "Miłosc i odpowiedzialnośc" bo sie tym tylko zakatuję psychicznie. i przynajmniej mam odwagę sie z p. JP2 nie identyfikować.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Maguś » 3 kwietnia 2006, o 21:51

A w moim mieście po śmierci Papieża bardzo wielu młodych ludzi wstąpiło do wolontariatu,który niesamowicie się rozwinął między 2.IV 2005 a 2IV 2006.I jest to wielkie zadziwienie.
Ale zawsze zło widać na pierwszej linii,a zeby zobaczyć dobro-trzeba wysiłku i ...pokory.
Natomiast ,,Miłosc i odpowiedzialnosc ''to bardzo piękna ksiązka,bo paipez pisał ją,gdy był duszpasterzem akademickim i jego przyjaciele zwierzali mu się z problemów miłosci,szuaknia towarzysza zycia.Owszem bywa chwilami trudna,ale własnie w duszpasterstwach akademickich księża rozmawiają ze studentami na temat tej książki i pomagają im zrozumiec to co trudne.Bo szukanie dobra i piękna zawsze wiąze się z wysiłkiem.
Maguś
Przygodny gość
 
Posty: 41
Dołączył(a): 16 września 2005, o 22:51

Postprzez Maguś » 3 kwietnia 2006, o 22:14

Fiamma napisała:
Blumblum napisałeś, że większość meżczyzn pragnie związać się z dziewicą, co nie jest prawdą a mitem, bo dojrzały facet nie różnicuje na tej podstawie swojej wybranki
-----------------------------------------------------------------------------

Paradoksalnie-oboje macie rację :idea:

Bo tak:człowiek został sworzony na obraz i podobieństwo Boga.Dlatego pragnie dobra,piękna i czystości-bo są to boże wartości.
Rozmawiałam z wieloma mężczyznami,wcale nie najmłodszymi i wielu z nich przyznało rację Blumowi-marzą o dziewicach.(Wiadomo,ze nie jest tak,że za wszelką cenę,ale wolno marzyć :D )

A jaki jest dzisiejszy świat(gazety,filmy,ksiązki,tv)?
Wyśmiewa te marzenia :? Odbiera prawo nawet do marzeń o czystości,dziewictwie,o świętości.
Bo dzisiaj jak ktoś dał radę zachowac dziewictwo to jest blisko swiętości.
Ale o takiej swietej narzeczonej juz nie wolno marzyć,bo to gówniarskie,nienowoczesne,niemodne.
I człowiek wstydzi się ,że pragnie czegoś dobrego.
A jak ktoś powie,że chciałby laskę ładną i z dyżum biustem-to już nikt nie skrytykuje.
Dzisiaj nie można się przyznać,nawet do marzeń,bo się usłyszy,że jest się niedojrzałym,że dziewic i tak nie ma,że to wcale nie jest żadna wartość,że ktoś słucha Boga.

i Fiamma pisze,,dojrzały facet nie różnicuje na tej podstawie swojej wybranki ''-masz rację- Fiammo taką mamy rzeczywistość

Niestety wielu męzczyzn przestało wogóle patzrec na zalety moralne,bo uwierzyli tv,gazetom.

Mężczyńni rzadko pytają dzieczyny;
,,czy przykazania są dla ciebie wazne''?
,,jaką wartosc ma dla ciebie czystosc''?
,,czy jestes dziewica''?

Za to często :
,,ile zarabiasz,jakie masz stanowisko?
masz mieszkanie/samochod?
kim są twoi rodzice?
Maguś
Przygodny gość
 
Posty: 41
Dołączył(a): 16 września 2005, o 22:51

Postprzez Kinia » 4 kwietnia 2006, o 11:32

Wrócę do głównego tematu wątku. Dla mnie na początku myśl o byłych mojego Ukochanego była trudna. Ale w miarę poznawania się zobaczyłam, że tamte osoby są przeszłością...jego przeszłością, którą też mam w pewnien sposób pokochać. A jeśli chodzi o czystość... on miał trudniej, bo musiał przująć mnie z pewnymi doświadczeniami...i było mu ciężko...ale uwierzył, że teraz jestem czysta, bo moja przeszłość też już należy do Jezusa.

Kiedyś miałam narzeczonego. Ja go zostawiałam. I nadal go kocham. Mnie w środku nadal to boli. Mój Ukochany o tym wie. Musi przująć mnie taką, jaka jestem...bo innej mnie nie ma... Ale wierzę, że nie zawsze jest to łatwe. A z drugiej strony nie żałuję tamtych zaręczyn i spotkania tamtego człowieka. Miłość czysta do jednej osoby, chyba nie może być przeszkodą w miłowaniu drugiej...choć jest pewnym obciążeniem. (bardziej obciąża mnie poczucie winy w stosunku do tamtego...ale mam nadzieję, ze kiedyś mi wybaczy).
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Kinia » 4 kwietnia 2006, o 12:40

Do JA:
Pisząc "facet" nie mam na myśli mężczyzny do seksu. Nawet mi to do głowy nie przyszło. Myślę, z jest to słowo potoczne i dlatego nie uzywane w poważnych pismach, książkach itp. Ale też osobiście nie widzę w nim nic niestosownego. Jeśli to kogoś rani, to bez problemu zaniecham używania go...ale szczerze mówiąc nie wiedzę w tym problemu.
A jako ciekawostkę powiem, że mój przyjaciel (i w dodatku kleryk ;) ) czasem w listach nazywał mnie "laską" i jakoś się nie oburzałam. wiem po prostu, że nie maił na celu mnie obrazić, tylko w śmieszny sposób wyrazić to, że jestem ładną kobietą. Więc chyba dużo zależy od tego, jak coś chcemy odczytać.

A teraz już w ramach droczenia się: jestem osobą, która lubi żartować i czasem może zbyt poufale traktować Świętych i Boga...chyba nie miałabym oporób stwierdzić, ze św. Jóżef był/jest świetnym facetem 8) cóż, myślę, ze był wspaniały pod każdym względem i mam nadzieję, ze mojego ukochanego też będzie prowadził :)

I jeszcze jedno pytanie: o co Ci chodzi pisząc:
Może drogie panie zanim wyjdzieice za maż zróbcie ze sowjego faceta meżczynę a z meżczyzny Pana to wtedy będzie pięknie.
bo tego to już zupełnie nie rozumiem...i mam wrażenie, że to jest przedmiotowe traktowanie mężczyzny, bo skoro ja mam go zmieniać, to chyba tylko przedmiot, nie osobę...
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez fiamma75 » 4 kwietnia 2006, o 13:01

Zgodzę się z Kinią. Pierwsze słyszę, że słowo "facet" jest naznaczone zabarwieniem seksualnym :shock: Nigdy nie spotkałam się z takim użyciem tego słowa, znam za to inne słowa służące do określania (nie używane tu na forum). Przecież to najzwyczajniejszy kolokwializm, do tego o obojętnym znaczeniu emocjonalnym :!:
Chyba, że jestem za stara i młodzież używa tego słowa w taki a nie inny sposób. :? Nie wiem. Mój mąż też używa tego słowa, a nie podejrzewam go o "skłonności" :wink:
Na forum nie jesteśmy obowiązani używać języka polskiego w wersji literackiej.

I jeszcze: kobieta nie jest od zmieniania chłopca w mężczyznę - on sam musi do tego dojrzeć.

Kiniu - masz rację - św. Józef to naprawdę świetny facet - bardzo go podziwiam :wink:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Kinia » 4 kwietnia 2006, o 13:35

Po pierwsze to chyba on sam powinien to zmieniać, a kobieta może mu tylko dyskretnie pomóc...
A po drógie, co to za ciąg: facet -> mężczyzna-> pan o co w tym chodzi??? jaki pan??? bo ja nie pojmuję! :?
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez abeba » 4 kwietnia 2006, o 14:25

mąż to Pan i to z wielkiej litery???? Jak on jest Pan to żona kto? niewolnica?
chyba sie zapędziłeś.
Poza tym odnoszę wrażenie że JA(on) to nowe wcielenie Faceta (dawniej chłopaka)...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości

cron