Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:01 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Rozmowa z rodzicami o ślubie.

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Rozmowa z rodzicami o ślubie.

Postprzez Wunsch » 16 grudnia 2005, o 21:02

Witajcie! Cieszę się, że znalazłem to forum, jedno z niewielu wartościowych. :)

Mam pytanie do wszystkich życzliwych osób, które będą chciały poświęcić chwilkę na udzielenie mi odpowiedzi.
Z Asią znamy się ponad 5 lat, od ponad 2 lat jesteśmy razem (wcześniej było to tylko koleżeństwo). Na wakacjach podjęliśmy decyzje, że chcemy się pobrać. Ja mam niecałe 21 lat, moja Ukochana jest o rok ode mnie młodsza. Ja studiuję, Asia dopiero studia rozpocznie od następnego roku akademickiego. Oboje jesteśmy narazie na utrzymaniu rodziców. (podaję te wszystkie dane, bo być może mogą mieć jakieś znaczenie dla osoby udzielającej odpowiedzi)
Przejdę teraz do konkretów. Chciałem zapytać Was (dot. przede wszystkim mężczyzn) jak przebiegała Wasza rozmowa z rodzicami na temat zeręczyn i ślubu? Jakie argumenty przedstawiliście rodzicielom? Proszę tylko o nie zrozumienie mnie źle. Wiem co chcę powiedzieć, ale chciałbym, aby Ktoś doświadczony podzielił się ze mną swoimi przeżyciami i udzielił stosownej rady. Cały problem tkwi w tym, że nie do końca jestem w stanie zrozumieć niektóre zachowania moich rodziców. Przyznam, że są nam przychylni, w domu często mówi się o naszym ślubie, rodzice też nie raz o tym wspominają, jednak jak zaczynamy poważniejszą rozmowę, to odnoszę wrażenie, że zaczynają się obawiać, tego, iż rzeczywiściie może to nastąpić. (moi rodzice też wzięli ślub na studiach-byli wtedy o 2 lata starsi, tzn mój tata miał skończone 22 lata, także byli na początku utrzymaniu rodziców).
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez abeba » 17 grudnia 2005, o 21:07

Nie pocieszę Cię!
Mysmy sie pobrali mając 23/24 lata. Jak mój facet powiedizał o naszych zamiarach mojemu ojcu, to ten zaproponował byśmy najpierw zamieszkali razem(!) Moja mama, trzy dni wczesniej, stwierdziła że to "tak wczesnie".
Mój luby pracował, a ja sama miałam zaoszczędzoną kasę na skromne (ale nie najskromniejsze wesele) (póxniej rodzice "oddali" sporo kasy bo chcieli, ale faktem jest, że ogłaszając slub nie oczekiwaliśmy od nich kasy).
Podsumowując:
1. naprawdę jestescie bardzo młodzi
2. ogłaszając, że chcecie urządzić ślub, ogłaszacie, że chcecie od nich sporo pieniędzy (chyba ze slub wezmiecie we wrzesniu 2006 a przedtem wakacje oboje spędzicie charując w USA na work'n'travel - sorki, Twoja narzeczona nie będzie jeszcze mogła pojechać!)
3. przemysl czy te uwagi rodziców o waszym slubie byly na serio...
Uwaga: jeśli chcecie po prostu zostać narzeczonymi, a śłub wziąć za 2-3 lata to chyba rodzice będą spokojniejsi. Moi własnie tego się spoddziewali i zaskoczyło ich nie ze w ogóle, ale ze już w tym roku.
I nie sugerujmy się historią rodziców - oni już nie pamiętają, że sami pobierając się znali sie krócej niż my,mieli mniej pieniędzy niż my, nie pracowali a my tak,....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Wunsch » 18 grudnia 2005, o 00:26

Dziękuję za pierwszą odpowiedź.

abeba: Moi rodzice znacznie różnią się od Twoich. Im nie chodzi o kwestię pieniędzy, tylko o to, czy damy sobie radę (mimo, iż uważają nas za osoby nad wiek dorosłe i dojrzałe, z resztą nie tylko oni - słyszą też takie opinie od innych ludzi), bo jest to poważna decyzja determinująca resztę życia.

Pozdrawiam i czekam na dalsze posty..
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez Andrzej » 18 grudnia 2005, o 00:56

Wunsch napisał(a):uważają nas za osoby nad wiek dorosłe i dojrzałe, z resztą nie tylko oni - słyszą też takie opinie od innych ludzi


:lol: dobrze jest przeczytac cos zabawnego na koniec dnia <rotfl>
Dzieki :lol:
Andrzej
Przygodny gość
 
Posty: 53
Dołączył(a): 5 września 2003, o 09:25

Postprzez darka » 18 grudnia 2005, o 00:59

Rozumiem obawy twoich rodziców.Ale nawet prawo kanoniczne uznaje 18 lat za tą granicę dojrzałości,po przekroczeniu której człowiek jest w stanie podjąć decyzje na całe życie.To jest dobry argument w rozmowie z rodzicami,przecież taką granicę wieku ustalono,kierując się wiedzą o psychice człowieka.(Nie jest to ,,wasz''pomysł ).Skoro kosciół ,,ufa'' juz tak młodym ludziom,uznając ich za całkowicie dojrzałych i odpowiedzialnych,rodzice też powinni wam zaufac.

Długo się znacie,nie jest to bez znaczenia.Możecie powiedzieć,że nie jest to znajomość przypadkowa,przelotna,chwilowe zauroczenie.Dobrze się poznaliście,swoje charaktery ,poglądy,reakcje.Zżyliście się ze sobą.

Samodzielność finansowa nie jest kryterium dojrzałości.Też korzystaliśmy z mężem z pomocy rodziców.(Czasy są trudne,osoba 10 lat po ślubie też może być długo bez pracy,co nie świadczy o tym,że jest niedojrzała).
Jeśli chodzi o ślub-koszt nie jest duży.Inaczej w kwestii wesela(w dzisiejszych czasach często zastępuje się obiadem dla rodziny).

Ważne jest też to,że niestety odkładanie ślubu często prowadzi do tego,że nie udaje się wytrwać w czystości.(nie chodzi o to,że jest to jakaś presja,ale osoby,które się kochają i są pewne,że chcą przeżyć razem życie-moim zdaniem(jeśli nie ma ogromnych,nie do pokonania przeszkód)-nie powinny zwlekać bardzo ze ślubem).

Sama rozmowa-jak najbardziej poważna,spokojna,unikanie emocji,które mogą tylko zaszkodzić.Ze świadomością,że tych rozmów może być wiele,rodziców też trzeba zrozumieć,ich zatroskanie.
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Lucy. » 18 grudnia 2005, o 01:00

Od razu muszę Cię uprzedzić, że jako respondent nie spełniam Twoich oczekiwań, tzn nie jestem ani mężczyzną, ani nawet mężatką... :? Ale pozwole sobie zabrać głos, przede wszystkim po to, żeby powitać Cię na forum i sama nie wiem...wzbudziłeś u mnie jakaś sympatię, taki młody, poważny facet :wink: A nawiązując do tematu to ja bym tak z tym Twoim wiekiem nie przesadzała - popatrz na forum, większość z narzeczonych to ludzie ok. 22 roku życia (ja sama mam 23 lata i niedługo mam nadzieję zostać w końcu narzeczoną :wink: ) Więc czy ten rok, dwa stanowią, aż taką różnicę? Nie przesadzajmy. Myślę, że przed taką rozmową sami powinniście dokładnie wiedzieć czego chcecie, mieć plan Waszej wspólnej przyszłości, a więc mniej więcej: kiedy macie zamiar zacząć pracę, co chcecie robić, jak wyobrażacie sobie Wasze wspólne życie itd., rozumiesz? Żeby rodzice wiedzieli, że to nie takie "patykiem na wodzie pisane", tylko że jesteście dojrzałymi, pewnymi swoich decyzji ludźmi. A czy jesteście pewni, tylko Wy sami wiecie...Ze swojego doświadczenia wiem, że często dla rodziców dłuuuugo jest "za wcześnie" (sygnały między-wierszami ze strony rodziny mojego ukochanego, a ma On 23 lata).
PS: dobrze, że trafiliście na to forum, to skarbnica często dobrych porad i bardzo życzliwych ludzi. Polecam Wam też lekture książek o tematyce małżeńskiej, tytuły w wątku "skarament małżeństwa-dobra książka" niektóre po prostu trzeba przeczytać! Pozdrawiam Cię i życzę opieki Bożej i powodzenia.
Lucy.
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 20 maja 2005, o 22:46

Postprzez Wunsch » 18 grudnia 2005, o 08:39

:D Widzę, że dyskusja zaczyna się rozkręcać. Dzięki wielkie za kolejne odpowiedzi.

Andrzej: Proszę bardzo. Cieszę się, że mogłem komuś sprawić radość.

darka i Lucy.: Jeszcze raz serdeczne dzięki. Cieszę się, że mogę spotkać takie osoby jak Wy, szkoda, że tylko wirtualnie. :(

Pozdrawiam,
Mateusz
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez Ewa M » 18 grudnia 2005, o 11:58

Wunsch, ja również nie widzę tego tak różowo i w dużej mierze zgadzam się z Abebą. Jesteście młodzi, ja wiem, że data urodzenia nie świadczy o dojrzałości, ale czy jesteście pewni że stać was by być już małżeństwem. Widzisz, małżeństwo to nie tylko bycie razem 24 godz, to nie tylko dzielenie radości i smutków, ale i obowiązki. Jeśli nikt z was nie pracuje, to jak chcecie być małżeństwem? Zamierzacie się utrzymywać, dostając kieszonkowe od rodziców? Jeśli tak, to nie jest to zbyt dojrzałe. Oznaką dojrzałości jest właśnie (miedzy innymi, bo oczywiście nie tylko) chęć i podjęcie odpowiednich kroków do samodzielnego życia, odcięcie się od rodziców i ich pieniędzy. Oczywiście rodzice mogą pomagać i zwykle chcą, ale to wy macie sie utrzymywać. To, co mówie nie jest miłe, ale to prawda. Pobierając się zakładacie nową rodzine, więc pomyśl też o tym jak będziecie rozmawiać z rodzicami. Bo myślę, że oni głównie tego się boją.
Twoja dziewczyna, Asia, dopiero zaczyna studia, czy łatwo będzie jej pogodzić bycie żoną i studentką I roku? Gdzie będziecie mieszkać? Mieszkanie z rodzicami, nawet najlepszymi, może powodować rózne konflikty (zwłaszcza, jeśli żyje się jeszcze na ich garnuszku), o czym możesz przeczytać na forum. Musicie być odpowiedzialni a nie tylko czerpać same przyjemności z małżeństwa a odrzucać, nawet jeśli tymczasowo, obowiązki.
Myśle, że nie oczekiwałeś takich słów, ale one są prawdziwe i poparte doświadczeniem, więc zanim porozmawiacie z rodzicami to zastanówcie się czy faktycznie jestecie na tyle dojrzali.
Życzę Wam jednak wszystkiego dobrego!
Ewa M
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 30 listopada 2005, o 15:38

Postprzez Wunsch » 18 grudnia 2005, o 12:32

Ewo, dziękuję za Twój post. Cieszę się, że starasz się ukazać sprawę z tej drugiej strony.
Zgadzam się z Tobą, że małżeństwo to nie tylko to co piękne i beztroskie, ale także proza i obowiązki codziennego życia.
W ramach sprostowania dodam tylko, że to o czym wspominasz zostało już dawno przez nas (mam na myśli Joannę i siebie) przemyślane. Od przyszłego roku zaczynamy (na początku przynajmniej ja) pracować (Asia narazie jest na stażu i jest poza Krakowem). Co do mieszkania, to też nie widzę większego problemu - w Krakowie mam wynajęte mieszkanie - obydwoje jesteśmy spoza Krakowa - także będziemy mieszkać sami.

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :D
Ostatnio edytowano 18 grudnia 2005, o 16:29 przez Wunsch, łącznie edytowano 1 raz
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez fiamma75 » 18 grudnia 2005, o 16:01

Ewa M ma rację. Małżeństwo to nie tylko miłe romatyczne chwile, ale wzajemna odpowiedzialność, także materialna. Co innego, gdy pojawiają się kłopoty i rodzice pomagają, a co innego jak planuje się uzyskiwać pomoc cały czas od nich. Zależność finansowa od rodziców może prowadzić do wielu problemów - rodzice mogą uważać, że mają prawo kierować waszym życiem. Jesteście jeszcze młodzi i poczekanie rok czy dwa w celu uzyskania jakiejś stabilizacji materialnej nie powinno być dla Was takim obciążeniem. Spbujcie wpierw pożyć na własny rachunek, a potem decydujcie się na ślub, jak poznacie smak samodzielności.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Wunsch » 18 grudnia 2005, o 16:24

fiamma75: W kontekście tego tematu "pożyć na własny rachunek" jest zwrotem nieostrym. Jeśli pod tym pojęciem rozumiesz mieszkanie ze sobą przed wstąpieniem w związek małżeński, to kategorycznie odpada. Na ten temat rozmawialiśmy i obydwoje nie dopuszczamy takiego rozwiąznia. Mamy troszkę inne wyobrażenie o wspólnym życiu.
Pozdrawiam :)
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez darka » 18 grudnia 2005, o 16:43

Tak myślałam,że w końcu dyskusja zejdzie na tematy ,,fianansowe''.

Jak podkreślałam,dojrzałość nie jest ani kwestią metryki ani nie zależy od wysokości pensji.Znam wiele osób,które są świetnie sytuaowane finansowo,sporo starszych niż Wy,a sposobem zycia i podejściem do niego ,moim zdaniem bardzo niedojrzałych.

Oczywiście,że kwestię zarobków musicie ustalić we własnym zakresie.
Czy oboje będziecie studentami dziennymi?
Czy będziecie mieli mozliwość pracować w wakacje?
Jakie masz realne możliwości(chodzi też o wysokość zarobków) dorobienia/zarobienia będąc studentem?
O jaką kwotę przynajmniej na początku będziecie musieli prosić rodziców?
Nie możecie wykluczyć nieplanowanego dziecka podczas studiów:).

W moim pokoleniu małżenstwa studencie nie były taką rzadkością jak dziś.Zaczynanie od zera jest trudne,ale nie jest niemożliwe.Dla nas było to doświadczenie bardzo zbliżające małżeństwo.
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Wunsch » 18 grudnia 2005, o 17:56

Wydaje mi się, że temat został w ogromnej większości wyczerpany i nie ma sensu dalej go kontynuować, ponieważ zaczynamy pisać tylko o pieniądzach. Poza tym to co chciałem od Was usłyszeć, już usłyszałem. Dziękuję za potwierdzenie naszych przemyśleń, a także, czasami za ukazanie ich z trochę innej perspektywy.

darka: Dziękuję za Twoje "pytania pomocnicze". Odpowiedzi na nie zachowam jednak do własnej wiadomości, ponieważ wydaje mi się, iż nie jest rzeczą istotną pisanie ich na forum.

Wszystkim dziękuję i uważam debatę za zamkniętą.

Pozdrawiam,
Mateusz. :)
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez strzyga » 18 grudnia 2005, o 22:21

co chciałem od Was usłyszeć, już usłyszałem.
jeżeli tylko o to Ci chodziło, to życzę powodzenia.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Nane » 18 grudnia 2005, o 22:30

Ja również nie spełniam wymogów ;) mam 22 lata, jestem kobitą i nawet nie narzeczoną ale chciałam tylko przytoczyć przykład mojej dobrej koleżanki. Beatka wyszła za mąż zaraz po ukończeniu szkoły czyli w wieku 18 lat za swojego narzeczonego, który jest chyba o 2-3 lata starszy od niej. Rodzice (a właściwie tylko matka bo ojciec nie żyje) byli pełni obaw (teściowa też ma trudny charakter) ale jakoś sobie młodzi radzą z tym że:
- ona nie pracuje i nie uczy się - zajmuje się domem i dorabia jak może
- mieszkają w domu męża (mają swój duzy pokój + kuchenka)
- mąż pracuje i budują dom (do końca chyba jeszcze dlaeko no ale zaczęli)

A teraz najważniejsze: oczywiście decyzja była świadoma i dobrowolna (nie było dziecka w drodze czy coś w tym stylu) i są udanym małżeństwem od 4 lat. Pewnie jest im ciężko ale Beatka bardzo lubi się zajmować domem (ona to KOCHA) i często mówi, ze jest szczęśliwa u boku swojego męża. Myślę, że można sobie jakoś poradzić. U was byłoby inaczej bo w grę wchodzą studia. Wiem z właśnego doświadczenia, że ze studiami różnie bywa, ja np. chciałabym wziąść ślub gdzieś na 4-5 roku. Koleżanka z klasy wyszła za mąż w tym roku (II rok studiów) i też sobie radzi ale ona nie pracuje tylko jej mąż więc wiadomo więcej czasu itd.
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez Lucy. » 19 grudnia 2005, o 00:23

...ja w gruncie rzeczy chłopaka rozumiem, że dyskusję skończył. Wszystkie miałyśmy dobre chęci, ale jego pytanie rzeczywiście nie brzmiało "czy mam się żenić z Asią, czy jestem za młody?" tylko jak powiedzieć o tym co POSTANOWILI rodzicom. Myślę, że dawanie komu nawet z najlepszego serca rad, o które absolutnie nie prosił, może być irytujące. Skoro zadał takie pytanie a nie inne, znaczy, że sprawę na swój sposób, może dla niektórych nawet "niedojrzały" przemyślal. Trudno doradzać komuś by się żenił lub nie po kilku jego zdaniach... :?
Lucy.
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 20 maja 2005, o 22:46

Postprzez fiamma75 » 19 grudnia 2005, o 13:03

Wunsch napisał(a):fiamma75: W kontekście tego tematu "pożyć na własny rachunek" jest zwrotem nieostrym. Jeśli pod tym pojęciem rozumiesz mieszkanie ze sobą przed wstąpieniem w związek małżeński, to kategorycznie odpada. Na ten temat rozmawialiśmy i obydwoje nie dopuszczamy takiego rozwiąznia. Mamy troszkę inne wyobrażenie o wspólnym życiu.
Pozdrawiam :)


Wogóle tego nie miałam na myśli.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Wunsch » 19 grudnia 2005, o 20:30

Lucy. napisał(a):...ja w gruncie rzeczy chłopaka rozumiem, że dyskusję skończył. Wszystkie miałyśmy dobre chęci, ale jego pytanie rzeczywiście nie brzmiało "czy mam się żenić z Asią, czy jestem za młody?" tylko jak powiedzieć o tym co POSTANOWILI rodzicom. Myślę, że dawanie komu nawet z najlepszego serca rad, o które absolutnie nie prosił, może być irytujące. Skoro zadał takie pytanie a nie inne, znaczy, że sprawę na swój sposób, może dla niektórych nawet "niedojrzały" przemyślal. Trudno doradzać komuś by się żenił lub nie po kilku jego zdaniach... :?


Lucy.: Primo: Prosiłem o podzielenie się doświadczeniem i ewentualne udzielenie rady. A to nie jest równoznaczne z tym, co napisałaś.
Secundo: Wcale się nie zirytowałem. Wasze odpowiedzi dały mi pewien pogląd na to jak widzą to inni, a o to mi chodziło.
Tertio: Doradzać, żebym się żenił, albo nie?! Nie wiem z którego z moich postów został wyciągniety ten wniosek, ale jest to zła interpretacja moich wypowiedzi. Nasza decyzja o wstąpieniu w związek małżeński została już podjęta i podkreślam jeszcze raz, że nie oczekiwałem rad pod tym kątem, tylko podzielenia się własnym doświadczeniem, ponieważ pozwala mi to na lepsze przygotowanie się do rozmowy z rodzicami i zajęcie mocniejszej pozycji w jej trakcie.


Pozdrawiam serdecznie,
Mateusz :)
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez Wunsch » 19 grudnia 2005, o 20:31

fiamma75 napisał(a):
Wunsch napisał(a):fiamma75: W kontekście tego tematu "pożyć na własny rachunek" jest zwrotem nieostrym. Jeśli pod tym pojęciem rozumiesz mieszkanie ze sobą przed wstąpieniem w związek małżeński, to kategorycznie odpada. Na ten temat rozmawialiśmy i obydwoje nie dopuszczamy takiego rozwiąznia. Mamy troszkę inne wyobrażenie o wspólnym życiu.
Pozdrawiam :)


Wogóle tego nie miałam na myśli.


Cieszę się.
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez Lucy. » 19 grudnia 2005, o 21:34

:) Wiesz, chyba się nie zrozumieliśmy bo ja w moim poście niczego Ci nie zarzucam, napisałam to samo co Ty dwa posty niżej: że nie prosiłeś o radę czy się żenić czy nie, bo to już postanowiliście...miałam jak najbardziej "przyjacielskie" zamiary a Ty chyba odebrałeś mnie inaczej. Z resztą nieważne. Po primo secondo i tertio też Cię pozdrawiam :wink: no i życzę powodzenia w rozmowach.
Lucy.
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 20 maja 2005, o 22:46

Postprzez Kinia » 19 grudnia 2005, o 21:44

Po pierwsze dziwi mnie odrobinę pytanie w temacie. Dlaczego? Skoro decyzja jest podjęta, to dlaczego bronić swego stanowiska przed rodzicami??? Przecież, to nie oni żenią się, tylko Ty, tak? A skoro tak, to możesz najwyżej prosić o błogosławieństwo, bo jako dojrzały mężczyzna masz zamiar się ożenić i już. Myślę, że tego nie trzeba uzasadniać i będzie to ogólna radość w rodzinie. A jak rozwiązać trudności, to już Wy, Ty i Asia, będziecie ustalać, bo to będą wasze trudy....dobrze rozumiem???

A w ramach podzielenia się czymś: moja bliska koleżanka z LO zaręczyła się w polowie 4 klasy LO. Rodzice zasugerowali, by poczekali do końca jej pierwszego roku. Dlaczego? Bo to przełomowy czas. Rożnie bywa. Albo się umocnią w swojej miłości, albo się rozstaną, jeśli okaże się, że to nie było to. Poczekali. Chyba szczególnie ze względu na rodziców. Są szczęśliwym małżeństwem od 3 lat. Było warto. Bo znam i takie pary, dla których pójście na studia były początkiem końca, choć wcześniej pewni byli swojej miłości. Mój wniosek: poczekać nie zaszkodzi, ale i na siłę odwlekać nie ma sensu.

Życzę szczęścia!!!


Obrazek
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez kuleczka » 20 grudnia 2005, o 12:26

Po przeczytaniu Twojego pytania " Jak rozmawiac z rodzicami o ślubie??" pomyśałam przede wszystkim
SZCZERZE
Może to proste i oczywiste, ale dla mnie to bardzo jest wazne i dobrze zdawac sobie z tego sprawe.

Jestem własnie na etapie rozmów z rodzicami o ślubie weselu i naszym przyszłym życiu. Wazne dla mnie jest to by uzgodnić wszystkie rzeczy najpierw z moim narzeczonym potem rozmawiac z rodzicami , słuchać ich dobrych rad, pomysłów, a potem razem z narzeczonym podjąć deyzje. NASZĄ DECYZJE BO PRZECIEŻ DOTYCZĄCĄ NASZEGO ŻYCIA. To taka świadoma dla mnie decyzja. I myśle, ze inwestycja w naszą przyszłą rodzine.

i jeszcze jedno
Poinformowanie rodziców o swoich palnach to dopiero początek całego procesu przyotowan do ślubu. I pewnie nie jednej rozmowy.

Życzę Wam wiele Mądrości i Rozumu w tym czasie... (i sobie zresztą tez)
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez Kinia » 20 grudnia 2005, o 19:49

Kuleczko!!!
pięknie napisane!!! podpisuję się obydwiema rękami....właśnie o to mi chodziło, tylko napisałam jakoś tak nie tak ;)
Życzę też Wam wielu dobrych decyzji!!!
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez moniska » 23 czerwca 2006, o 18:12

hym ...jestem 22-letnia narzeczoną (od około 2 tyg:) )i za pół roku będę mężatka.Rodzice mojego przyszlego męża zareagowali zupełnie inaczej niż sobie wyobrażalam.Wlaściwie byłam przekonana iż ucieszą się że podjęliśmy decyzję o ślubie, biorąc pod uwagę fakt , że jesteśmy razem od 5 lat, wiele razem przeszliśmy, i że mam bardzo dobry wpływ na ich syna.Ale niestety się przeliczyłam :( Przyszła tesciowa zamilkła, a teść zaczą ....obgryzać paznokcie.Zrobiło mi się strasznie przykro.Nie sądzę zeby chodzilo o kwestię finansową, bo rodzice narzeczonego należa raczej do ludzi zamożnych... W moim domu zupełnie inaczej zareagowano- rodzice sie ucieszyli itp.Byc moze dlatego ,ze od jakiegoś poł roku caly czas uświadamialiśmy rodzicow ze mamy takie zamiary.Teściowa powiedziała mi ,że niespodziewala się ze bedzie to tak szybko...
Powiedzcie mi proszę czy Waszym zdaniem po 5 latach zwiazku, w wieku 22 lat, kiedy chłopak ma stałą prace , a ja kończe studia to jest za szybko??
moniska
Przygodny gość
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 czerwca 2006, o 19:40

Postprzez Nane » 23 czerwca 2006, o 19:22

moniska napisał(a):hym ...jestem 22-letnia narzeczoną (od około 2 tyg:) )i za pół roku będę mężatka.Rodzice mojego przyszlego męża zareagowali zupełnie inaczej niż sobie wyobrażalam.Wlaściwie byłam przekonana iż ucieszą się że podjęliśmy decyzję o ślubie, biorąc pod uwagę fakt , że jesteśmy razem od 5 lat, wiele razem przeszliśmy, i że mam bardzo dobry wpływ na ich syna.Ale niestety się przeliczyłam :( Przyszła tesciowa zamilkła, a teść zaczą ....obgryzać paznokcie.Zrobiło mi się strasznie przykro.Nie sądzę zeby chodzilo o kwestię finansową, bo rodzice narzeczonego należa raczej do ludzi zamożnych... W moim domu zupełnie inaczej zareagowano- rodzice sie ucieszyli itp.Byc moze dlatego ,ze od jakiegoś poł roku caly czas uświadamialiśmy rodzicow ze mamy takie zamiary.Teściowa powiedziała mi ,że niespodziewala się ze bedzie to tak szybko...
Powiedzcie mi proszę czy Waszym zdaniem po 5 latach zwiazku, w wieku 22 lat, kiedy chłopak ma stałą prace , a ja kończe studia to jest za szybko??


wg. mnie NIE. Czasem rodzice się przyzywczają i im jest z tym dobrze - ale nie wam. Nie martw się, ważne że wy tego chcecie a skoro okoliczności sprzyjają to po co czekać kolejny rok :)
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez Niania » 23 czerwca 2006, o 19:56

moja mama twierdzi że ja za szybko chce brać ślub -nawet teraz gdy do ślubu 2 miesiące pozostały ciągle mi mówi że powinnam poczekać....

mama mojego narzeczzonego na tą wieść obraziła się na nas jeszcze bardziej, tata - przyjął do wiadomości, tak po prostu na zasadzie "róbta co chceta"....

cóż - moje, nasze życie i mu decydujemy, nie rodzic(dzięki Boże za te czasy!)

a ile ma lat narzeczony? tez 22? Na dziewczynę to wiek młody - ale ok, natomiast na chłopaka - to i dla mnie - młody, więc nie dziwota że taka konternacja :D ale może nie będzieto się równać odrzuceniu, tylko zdziwieniu przejściowym.
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez kasik » 23 czerwca 2006, o 21:59

Ja tam nie wiem co tam przezywac. Mowi sie, ze bedzie slub i juz :lol: wkoncu to sprawa narzeczonych a nie rodzicow. Tylko ze ja jestem zwolennikiem samodzielnosci w tym przypadku i ze rodzicow sie na slub, wesele zaprasza a nie ze oni sponsoruja :D
kasik
 

Postprzez Frejda » 24 czerwca 2006, o 11:53

kasik napisał(a):Tylko ze ja jestem zwolennikiem samodzielnosci w tym przypadku i ze rodzicow sie na slub, wesele zaprasza a nie ze oni sponsoruja :D


A ja znowu uważam, że wręcz przeciwnie. Od zawsze było tak, że to rodzoice wyprawiają swoim dzieciom wesele. Moi nigdy nie zawiedli, ani moich braci, ale mnie. Slub za rok, a pieniązki już od dwana są odłożone ( i to też przez kredyty, które spłacają). Natomiast mój narzeczony od mamy NIC nie dostanie, jakby sie urodził wczoraj. Ma do niej straszny żal, zresztą ja również. Bo teraz chłopak żyły sobie wypruwa, zeby jakoś uczcić dzień swojego ślubu. Ja wręcz uważam, że rodzice, jeżeli mogą sobie na to pozwolić, powinni brać pod uwagę że ich dziecko będzie kiedyś chciało założyć własną rodzinę i przygotowywać się do tego. Mamy takie czasy, że naprawde niewiele młodych osób stać na to, żeby zasponsorować sobie wesele, bo ono minie. Liczy się to, co zostanie na dalsze zycie.

Frejda
Frejda
 

Postprzez kasik » 24 czerwca 2006, o 12:10

Liczy sie to co zostanie na cale zycie....dlatego nie lubie wesel i wielkiego szalenstwa.

A kredyt zeby brac na wesele to juz w ogole dla mnie nie do przyjecia. Potem sie ludzie zazynaja, bo trzeba wesele splacic. Tego to ja nie zrozumiem nigdy. Moi rodzice beda goscmi na moim slubie a nie gospodarzami :D Dlatego tez slub bedzie wtedy, kiedy bedzie go na nas stac a nie na lapu capu.
kasik
 

Postprzez KP » 24 czerwca 2006, o 12:57

kasik napisał(a): Dlatego tez slub bedzie wtedy, kiedy bedzie go na nas stac a nie na lapu capu.

Ładne wytłumaczenie. Miejmy nadzieję, że do emerytury uda się Wam odłożyć.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Następna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości

cron