Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 14:28 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Rozmowa z rodzicami o ślubie.

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Bright » 7 listopada 2007, o 09:43

strzyga napisał(a):Pociął się właśnie z mamą na nasz temat. Jego mama uważa, że powinniśmy się już pobrać. Wg. niej "wpędzę go w lata" i zostawię. Przykre.... :(


Chyba się coś komuś pomieszało... na opóźnianiu ślubu przecież to kobieta traci, a mężczyzna zyskuje. Kobiety po 30 mają problem ze znalezieniem partnera - bo 20stki są ładniejsze i im jeszcze zegar biologiczny nie tyka, a wielu mężczyzn nie chce mieć dzieci zaraz po ślubie. Natomiast taki 35-latek to jest bardzo dobra partia - rozkręcona kariera, często już własne mieszkanie, zdążył się wyszaleć już, zarabia dużo lepiej niż ktoś zaraz po studiach. Tylko nie bardzo wierzę, że wytrwał do tej pory w czystości.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez strzyga » 7 listopada 2007, o 10:39

Niby tak Bright, ale jego mamie jak coś sobie do głowy wbije, to trudno coś wyperswadować. Zresztą nimy mnie lubi, ale nie do końca uznaje mój sposób bycia. Jak choćby było przed tym moim wyjazdem do stanów. No i chyba ma mi za złe mój wiek... Jego starszy brat ożeniony, jego młodszy brat mieszka z dziewczyną, a mój M. - nic, "tylko" się ze mną spotyka. Pewnie jakbyśmy zamieszkali razem to by było wg. niej dobrze... Trochę to przykre. :(
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Szarlotka » 7 listopada 2007, o 10:51

Natomiast taki 35-latek to jest bardzo dobra partia - rozkręcona kariera, często już własne mieszkanie, zdążył się wyszaleć już, zarabia dużo lepiej niż ktoś zaraz po studiach. Tylko nie bardzo wierzę, że wytrwał do tej pory w czystości.


:shock: A jeśli nie wytrwał, to co z tego - że tak mało inteligentnie zapytam?
Oczywiście zakładam, że:
- konsekwencją "niewytrwania" nie jest zagrażająca zdrowiu innych choroba
- konsekwencja "niewytrwania" nie biega po świecie na małych nóżkach i nie woła za 35-latkiem - dobrą partią - "tata"
- nie jest dewiantem/ przestępcą...
Szarlotka
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 10 maja 2006, o 12:51

Postprzez Bright » 7 listopada 2007, o 11:27

Skoro potrzeby seksualne pojawiają się w wieku nastu lat, to trudno jest odłożyć ich realizację na tak długo. Dlatego dla mnie najlepszym wiekiem na szukanie partnera i zawieranie małżeństw jest bliżej 20 niż 30. Tak nas stworzył Bóg - same wiecie, że długie chodzenie nie sprzyja czystości, bo zgodnie z dynamiką związku potrzeba miłości fizycznej od pewnego momentu naturalnie przybiera na sile.
Dochodzi do tego krzywa libido, która u mężczyzn koło 20 osiąga szczyt, a potem stopniowo opada, a u kobiet zaczyna koło 20 dopiero rosnąć i rosnie do 40. Jak tacy ludzie pobiorą się koło 20, to jest idealny układ - mężczyzna w szczycie swej sprawności seksualnej wprowadza kobietę w świat seksu, rozbudza ją, uczy przyjemności, po to by od 30 to świadoma swej seksualności kobieta pobudzała mężczyznę, którego libido opada.
Poza tym rodzenie dzieci przed 30 jest dużo bezpieczniejsze i łatwiej się je znosi, no i młodsi rodzice mają więcej siły na bieganie za dziećmi niż starsi.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez strzyga » 7 listopada 2007, o 23:46

Bright - to raczej nie o to chodziło Szarlotce.
Ja tam nie chce takimi oczami patrzeć na świat. Jeśli chodzi o sprawy seksu to chciałam tylko szczerej odpowiedzi na to pytanie. Nic więcej. Kocham swojego M. czy tak czy siak.
No i Braght - kto bliżej 20 niż 30 ma możliwości na ślub? W tym aspekcie cieszę się, że M. ma te swoje 3 dychy na karku. Pracuje, namówiłam go na dokończenie porzuconych studiów, w wakacje robił dodatkowy kurs (żeby mu się beze mnie nie nudziło :lol: ). Chciałabym, żeby nasz ślub nie przeszkodził mu w realizacji marzeń i nie przekreślił szans na fajniejszą pracę czy coś w tym stylu. Nie chce mieć potem żalu do siebie, że on nic nie osiągnął, bo nie było pieniędzy. Nie chcę, żebyśmy żyli jak jego młodszy brat z dziewczyną. Ostatnio byliśmy u nich i wyszłam od nich w szoku i jedyne co zdołałam z siebie wydusić to "obiecaj mi, że nigdy nie będziemy tak żyć"...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez GoÅ›ka » 8 listopada 2007, o 00:12

strzyga napisał(a):... Chciałabym, żeby nasz ślub nie przeszkodził mu w realizacji marzeń i nie przekreślił szans na fajniejszą pracę czy coś w tym stylu. Nie chce mieć potem żalu do siebie, że on nic nie osiągnął, bo nie było pieniędzy....


Nie rozumiem, czyli uważasz, że on Cie nie kocha, skoro jego marzenia maja byc dla niego wazniejsze od milosci do Ciebie? No i dlaczego ślub przekreśla szanse na fajniejszą pracę?
Czy rzeczywiście "osiągnięcie czegoś" może być ważniejsze niż założenie własnej rodziny?
Ostatnio edytowano 8 listopada 2007, o 19:23 przez GoÅ›ka, łącznie edytowano 1 raz
Gośka
 

Postprzez mmadzik » 8 listopada 2007, o 09:27

strzyga napisał(a):No i Braght - kto bliżej 20 niż 30 ma możliwości na ślub?


Hmmm... Ja jednak liczę, że są możliwości...

strzyga napisał(a):Chciałabym, żeby nasz ślub nie przeszkodził mu w realizacji marzeń i nie przekreślił szans na fajniejszą pracę czy coś w tym stylu. Nie chce mieć potem żalu do siebie, że on nic nie osiągnął, bo nie było pieniędzy.


A ślub musi przekreślać?! Ja podchodzę do tej sprawy z zaufaniem po prostu. I że moje życie przewiduje jednak Ktoś inny, mądrzejszy, niż ja...

strzyga napisał(a):Nie chcę, żebyśmy żyli jak jego młodszy brat z dziewczyną. Ostatnio byliśmy u nich i wyszłam od nich w szoku i jedyne co zdołałam z siebie wydusić to "obiecaj mi, że nigdy nie będziemy tak żyć"...


Czyli jak?...
Przykre jest dla mnie trochę to, co piszesz, bo poczułam się trochę jak taka głupiutka dziewczyneczka, co to chce się pobrać w wieku 21 lat i jeszcze liczy na szczęście... I że odbiorę sobie i mojemu przyszłemu mężowi nadzieję na "lepsze życie". Tylko czy lepsze na pewno znaczy bogatsze, o wyższym statusie?...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez strzyga » 9 listopada 2007, o 08:09

Nie rozumiem, czyli uważasz, że on Cie nie kocha, skoro jego marzenia maja byc dla niego wazniejsze od milosci do Ciebie? No i dlaczego ślub przekreśla szanse na fajniejszą pracę?
Czy rzeczywiście "osiągnięcie czegoś" może być ważniejsze niż założenie własnej rodziny?



Gośka, ja napisałam, że to JA nie chcę być jakąkolwiek przeszkodą w jego rozwoju. Już wolę troszkę dłużej poczekać, żeby się potem nie zadręczać :)

Hmmm... Ja jednak liczę, że są możliwości...


Jak masz to super :) Cieszę się :lol:

Czyli jak?...
Przykre jest dla mnie trochę to, co piszesz, bo poczułam się trochę jak taka głupiutka dziewczyneczka, co to chce się pobrać w wieku 21 lat i jeszcze liczy na szczęście... I że odbiorę sobie i mojemu przyszłemu mężowi nadzieję na "lepsze życie".


ej, ja pisałam o sobie, nie utożsamiaj się ze mną. :wink:
U mnie albo jedno albo drugie musiałoby rzucić studia - wtedy byłby pieniążki na życie i nie byłoby przeciwskazań do ślubu.

A tamci ech... przykro patrzeć jak tak żyją na kocią łapę, w małym obskurnym mieszkanku, za które płącą wygórowaną cenę. Mnie by nie było tak dobrze... Skoro im jest, to ich sprawa. Nie zamierzam przecież w to wchodzić.
Ja jak już bym miała tak żyć, to wziełabym ślub i mieszkanie nie w centrum, a w innej dzielnicy i za tą samą cenę miałabym o niebo lepsze warunki.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mmadzik » 9 listopada 2007, o 22:59

Co do warunków to nie powiem, żebyśmy mieli cokolwiek gwarantowanego, 100%owego... Po prostu może trochę zaufania do Boga, że skoro on to prowadzi to poprowadzi i dalej... Zamierzamy oboje skończyć studia już w trakcie małżeństwa. Nie wyobrażam sobie po prostu czekać ze ślubem jeszcze prawie cztery lata do ich skończenia...
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez strzyga » 10 listopada 2007, o 00:51

Fajnie masz z tym zaufanie. Zazdroszczę! :D
Ja zamierzam czekać do skończenia studiów przez M. (w przyszłym roku ma zrobić inżyniera). Ja tam po licencjacie mogę już wychodzić za mąż. Miałam robić w tym roku, ale czas pokazał, że zbiegiem róznych okoliczności nie do końća mi to wyszło. Niekótre plany biorą w łeb, więc wolę chuchać na zimne. :)
Poza tym wiem, że jeśli już się zdecydujemy, to możemy liczyć raczej tylko na siebie.

Ale już nie przynudzam i życzę wszystkiego dobrego!!! :lol:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Anusia21 » 10 listopada 2007, o 16:41

mmadzik - rozumiem to Twoje "niewyobrażanie" doskonale... :)
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez Małgoś » 6 grudnia 2007, o 00:05

oh, strasznego mam stresa.

Właśnie się zaręczyłam z moim Najmilszym i jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwa. Jednak rozmowa z rodzicami na ten temat, która zapowiada się już w ten piątek, baaardzo mocno mnie stresuje. Kiedy powiedzieliśmy moim rodzicom przez telefon o zaręczynach (byliśmy daleko od domu a nie chcieliśmy czekać z tą nowiną) byli totalnie zaskoczeni. Oni wciąż widzą we mnie swoją małą córeczkę, tato jeszcze nie pogodził się z utratą mojej siostry (wyszła za mąż w czerwcu tego roku) a tu ja nagle bez ostrzeżenia dorastam i postanawiam spędzić całe życie z innym mężczyzną...

Czy Wasi rodzice też tak to przeżywali??
Czy ktoś oprócz mnie jest tak szalony, żeby bać się rozmowy z rodzicami o swoim szczęściu??

Eh, mam nadzieję że wszyscy (tzn. ja, moi rodzice i mój Ukochany) to przeżyjemy :)
Małgoś
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 października 2007, o 12:40

Postprzez strzyga » 6 grudnia 2007, o 01:19

oj, jest, jest :wink: my wymyśliliśmy sobie już konkretną datę, a rodzice M. nie wiedzą nawet, że zaręczeni jesteśmy... A jak ja powiem swoim rodzicom o dacie to nie wiem jak i co to będzie :( Boję się tego jak nie wiem co :? ale z kolei jak długo można to odwlekać...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kinia » 6 grudnia 2007, o 13:03

Szczęściary :)
Trzymam za Was kciuki i otulam modlitwą... Życzę dużo odwagi do rozmów z rodzicami :)

Moi po 4 miesiącach dowiedzieli się, że przy moim boku jest jakiś mężczyzna... ale ciągle nie śmiem wspomnieć o tym, że jest niewierzący. Chyba jeszcze Boże Narodzenie przeżyją w nieświadomości... Szkoda się stresować i słuchać kazań o tym jak bardzo będę miała nieudane życie...

Szkoda, ze rodzicę tak często nie wierzą w to że dorastamy i najlepsze co mogą zrobić, to przestać trzymać nas pod kloszem ;)

Moc mikołajkowych pozdrowień! Niech Święty napełnia nasze serca pragnieniem dzielenia się z bliźnimi :)

Kinia
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Małgoś » 12 grudnia 2007, o 11:54

No i wszyscy przeżyli :)

Rozmowa z rodzicami o ślubie, której tak bardzo się bałam, okazała się wcale nie tak straszna i w zasadzie to nawet baaardzo sympatyczna. Mój Narzeczony swoją przemową wzruszył wszystkich (tzn. rodziców i mnie) do łez. A potem to już poszło. Bliski termin ślubu (październik 2008) trochę rodziców zaskoczył ale byli wyrozumiali i w zasadzie od razu zabrali się za organizacje. Dzięki ich zaangażowaniu mamy już w zasadzie zaklepaną salę, kościół, orkiestrę i kamerzystę :)
Tak więc okazuję się, że nie ma się co bać. Trzeba po prostu szczerze rozmawiać o swoich uczuciach i planch, zwłaszcza z tymi naszymi najbliższymi i najukochańszymi :)

Dziękuję Kiniu za wsparcie, a tobie Strzygo też życzę owocnej rozmowy :)
Pozdrawiam serdecznie!!
Małgoś
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 października 2007, o 12:40

Postprzez strzyga » 12 grudnia 2007, o 23:45

Cięszę się bardzo, że tak dobrze poszło :lol:
Super masz rodzinkę.

U mnie pójdzie ciężko i to wiem doskonale. Na razie w styczniu ten "wieczorek zapoznawczy" zrobimy. ech... :roll:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Wunsch » 14 grudnia 2007, o 21:04

mmadzik napisał(a):Ciekawa jestem jak potoczyła się historia Wunscha... Moja jest w zasadzie podobna - oboje jesteśmy młodzi, studiujemy i bardzo chcemy się pobrać... Co więcej - jeśli nie za rok to za 4 lata po skończeniu studiów - co jest zdecydowanie ZA DŁUGIM okresem... A czy za rok, czy za dwa - czy to robi tak wielką różnicę? Teraz czekają nas rozmowy z rodzicami, także proszę też o modlitwę...


Coś mnie tchnęło i zaglądnąłem na to forum... :)
Pytasz jak potoczyła się moja historia? Już śpieszę zaspokoić Twoją ciekawość :D Troche się w moim życiu pozmieniało... Szczególnie relacje z rodzicami i ich podejście do życia. W efekcie tych zmian 28. września tego roku oświadczyłem się Joannie w przepięknym dworku w moich ukochanych Bieszczadach. Teraz mamy już wszystko zaplanowane i załatwione. Pobierzemy się w kwietniu 2008.
Z prespektywy czasu i doświadczenia życiowego mogę powiedzieć, że nie warto zbytnio planować, w szczególności karierę i przyszłość finansową. Bo w jednym dniu wszystko może zostać przekreślone.
Pozdrawiam wszystkich tych, którzy są jeszcze przed tym ważnym życiowym krokiem. Podejmujcie mądre decyzje i pamiętajcie, że Wasi rodzice też się bardzo stresują na zaręczynach/wieczorkach zapoznawczych...itp imprezach rodzinnych. ;) W szczególności, jeśli jesteście najstarszym dzieckiem. Ja jak sobie to uświadomiłem to poczułem się o wiele lepiej i pewniej :P
Wunsch
Przygodny gość
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 grudnia 2005, o 20:42
Lokalizacja: Kraków/Leżajsk/Rzeszów

Postprzez dota321 » 18 grudnia 2007, o 11:48

Ja wiem, ze to ogromny stres dla wszystkich, ale potem miło się wspomina...:) to na pocieszenie

Wasi rodzice też się bardzo stresują na zaręczynach/wieczorkach zapoznawczych...itp imprezach rodzinnych. W szczególności, jeśli jesteście najstarszym dzieckiem.
tak, tak i jeszcze raz tak! przeprowadzałam dłuuuuugie rozmowy z moją mamą, ona z kolei tłumaczyła wszystko mojemu tacie (znacznie lepiej jej to wychodziło), no i jakoś przeboleli :wink: Słowem: potrzeba też dużo wyrozumiałości i dla rodziców :D

A u mnie oczywiście wszystko odbyło się bardzo niestandardowo: oświadczyny nastąpiły w szpitalu (on-elegancki, w garniturze; ja- w uroczym szlafroczku i szpitalnych kapciach :D ). Moi rodzice byli tak zaaferowani moją chorobą, ze nie zauważyli jak im przed nosem machałam swą dłonią z pewnym pierścionkiem na palcu... Mój jeszcze wtedy narzeczony stwierdził, że skoro już zapytał mnie bez świadków (niby bez świadków, a potem wiadomość krazyła po całym szpitalu) to już nie będzie pytał moich rodziców... no i nie zapytał... Było też nerwowo, bo uparlismy się, że nie chcemy wesela, tylko obiad dla najbliższej rodziny i na pierwszym spotkaniu naszych rodziców mój przyszły mąż stwierdził, ze wesela nie bedzie i żadnej dyskusji na ten temat też nie... Powiedział to takim tonem, że zapadła niezręczna cisza... którą trzeba było jakoś "naprawić" i złagodzić ton wypowiedzi. Wszystko było nie tak: pierwsze spotkanie rodziców u mnie w wynajmowanym mieszkaniu, a nie w domu rodzinnym, ślub w Warszawie, a nie w mieście rodzinnym, wesela brak, narzeczony nie zapytał rodziców, czy mu wolno mnie poślubić...
A juz parę miesiecy po naszym ślubie moja mama stwierdziła, że w sumie to bardzo dobrze wyszło, i ta uroczystość w kosciele i potem obiad- wszyscy byli zadowoleni, a mój mąż stara sie już panować nad tym co mówi i jakim tonem :wink:
Tylko teraz rodzice i moi i mojego meża chcieliby zebysmy byli u nich całe święta- tak się stęsknili... no i kolejne manewry o charakterze strategicznym pt. "jak rozegrać sprawę, zeby i wilk syty i owca cała" przed nami :lol:
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Poprzednia strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

cron