Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 01:24 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czym sie różni ............

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez Nane » 26 października 2005, o 12:05

Wiesz, wydaje mi się, ze dla kazdego to coś innego. Mój przykład:
1. chodzenie: spotykam się z chłopakiem, poznaję go, odkrywam jego wady i zalety (i swoje też), otwieram się na mjiłość, kocham, początki rozmów o wspólnej przyszłosći (jak to każde z nas sobie wyobraża). itp. czyli ogólniki. Zawsze można też się wycofać...
2. narzeczeństwo: to samo co w pkt.1 + oświadczyny, teraz już konkretne planowanie wspólnej przyszłości, wyznaczenie daty ślubu itp. Wiem, że nie każdy tak to odczuwa ale ja nie chciałabym "zwiać" czyli rozstać się w czasie narzeczeństwa (jak już to w pkc.1 choć nie życzę sobie tego, o nie). Ogólnie czuję to tak, że przez ten okres stajemy się sobie jeszcze bliźsi i teraz pojawiają się już konkrety. To intensywniejszy czas.
Myślę, że w miłości może to coś zmienić bo w ten czas powinien być wykorzystany do jeszcze lepszego poznania się więc uczucie powinno się umocnić. Choć wiem też, ze np. w czasie nauk przedmałrzeńskicg młodzi potrafią odłozyć datę ślubu i poznać się jeszcze lepiej (czytałam o tym niedawno).
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez Nane » 26 października 2005, o 12:13

PS. Napisałam elaborat a w sumie podsumowac mój mwywód można jednym zdaniem: Narzeczeństwo dla mnie to konkretne zapewnienie: kocham cię, chcę z tobą spędzić resztę mojego życia , chcę abyś była moją żoną bo jesteś dla mnie najważniejszą osobą na ziemi.
Chodzenie z sobą jak dla mnie nie zawiera tego zapewnienia - to taki lekki i przyjemny czas poznawania się ale już moze pierwyszch poważniejszych rozmów na temat wspólnej przyszłosci.
Wszystko zależy jak młodzi do tego podchodzą...wiadomo jak to jest w dzisiejszych czasach...
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez Sasanka » 26 października 2005, o 12:42

Nazywając kogoś "narzeczonym" dajesz otoczeniu do zrozumienia, że to ten jedyny, z którym chcesz spędzić resztę życia, prawie mąż. Narzeczonego otoczenie/rodzina/przyjaciele poważniej traktując. Mówiąc "chłopak" otoczenie dokłada sobie w myślach "aktualny chłopak", bo niestety w naszych czasach ludzie podchodzą do chodzenia: chłopak= dziś ten jutro inny. Wiem, że jest to krzywdzące dla wielu osób, ale przeważa takie myślenie w narodzie.

Żeby być narzeczeństwem wcale nie trzeba znać daty ślubu. Można się zaręczyć, kiedy się nie zna daty, narzeczeństwo może trwać 2-3 lata. Nikt nie mówi, że lada dzień ma być ślub.

Pozatym osobiscie uważam, że narzeczeństwo to kolejny etap po chodzeniu - poprzeczka jest wyżej postawiona, ludzie się znają (w chodzeniu dopiero poznają), znają swoje wady, a mimo to uwazają, że to ta osoba na całe życie. Narzeczeństwo to bezpośrednie przygotowanie do małżeństwa, do zadań, które ono stawia przed człowiekiem.
Sasanka
 

Postprzez zielona » 29 października 2005, o 23:24

Podpisuję się pod poprzedniczkami:). Dodatkowo napiszę, że zaręczyny dały mi większe poczucie pewności i bezpieczeństwa. Takiej stabilizacji (kocham stabilizację :!: ). Od tego czasu zaczęliśmy oboje traktować nasz związek jeszcze poważniej (choć poważny był już od początku). I mam nadzieję, że inni też go tak traktowali.
W moim odczuciu chodzenie, to coś między chłopakiem i dziewczyną - narzeczeństwo ma poza tym bardziej społeczny, usankcjonowany wymiar.



[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez kuleczka » 3 listopada 2005, o 16:13

Dla mnie to jest tak:
Wiecie, jak bardzo czekałam na oświadczyny i zareczyny...

Narzeczony to dla mnie ktoś prawie jak mąż... czyli decyzja o wspólnym życiu podjeta i prawie nieodwołalna.... (no chyba, zeby zdażyło sie coś mocnego.... ) i jakby wszystko jest z tym zwiazane, rozmowy o dziciach domu, pieniadzach i wszystkim co mało i bardzo wazne sa juz bardzo konkretne... jak mówie Twoje dzici to myśle nasze... własciwie to juz synonim...

to trudne, ale wydaje mi sie , ze kazda wazna decyzje powinnam przedyskutowac z moim narzeczonym i taka wersje przedstawiać całemu światu..

ucze sie tego... moze teraz intensywniej bo przecież podejmujemy decyzje decydujace o calym naszym przeyszłym życiu...

zdaje sie rodzice na nas troszke inaczej patrza - no oni jeszcze sie przyzwyczajają, ze straca swoje ukochane dzieci...


A i moje pytane.. Zawsze słyszałam , ze narzeczonym wolno troche wiecej w kwesti czystości.... Nie bardzo to rozumiem... No bo to jeszcze przed ślubem... Moze ktoś mi wyjaśni... :?:

A zauwazyłm, ze swego prawie dwu tygodniowegoo doświadczenie, ze nam trudniej... i boje sie, ze to troche wiecej moze byc za duzo...


I jeszcze sie wypowiem w kwesti czasu narzeczeństwa
Znalazłam kiedyś jakiś dokument Kaścoła mówiacy wprost, ze narzeczeństwo powinno trwac od 6 miesiecy do 1 roku.. Nie krócej i nie
dłużej. :!:

przepraszam za chaotyczność
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez GoÅ›ka » 3 listopada 2005, o 17:46

kuleczka napisał(a):Zawsze słyszałam , ze narzeczonym wolno troche wiecej w kwesti czystości.... Nie bardzo to rozumiem... No bo to jeszcze przed ślubem... Moze ktoś mi wyjaśni... :?:


:shock: , chyba roznica z czystoscia jest taka, ze mozna razem sprzatac ;) Poza tym chyba nic sie nie zmienia.

kuleczka napisał(a):Znalazłam kiedyś jakiś dokument Kaścoła mówiacy wprost, ze narzeczeństwo powinno trwac od 6 miesiecy do 1 roku.. Nie krócej i nie
dłużej. :!:


:shock: co to za dokument? pierwsze slysze. W takim razie nie wiem czy nie grzesze, bo nasze narzeczenstwo trwa wiecej niz rok ;)
Jak dla mnie nie ma roznicy miedzy chodzeniem, a narzeczenstwem. Jesli wyznacznikiem tego, czy sie jest narzeczonym(poza pierscionkiem), jest rozmawianie o przyszlosci, dzieciach - oczywiscie wspolnych, to ja chyba w ogole nie chodzilam ze swoim narzeczonym ;) - moze tydzien - a pozniej bylismy bezpierscionkowo zareczeni :D
pozdrawiam
Gośka
 

Postprzez zielona » 3 listopada 2005, o 22:47

Gośka napisał(a):kuleczka napisał:
Zawsze słyszałam , ze narzeczonym wolno troche wiecej w kwesti czystości.... Nie bardzo to rozumiem... No bo to jeszcze przed ślubem... Moze ktoś mi wyjaśni...


, chyba roznica z czystoscia jest taka, ze mozna razem sprzatac Poza tym chyba nic sie nie zmienia.



Tutaj są inne opinie na ten temat... Ale ja wciąż nie wiem, które słuszne.

http://www.lmm.pl/forum/viewtopic.php?t ... c&start=15





[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez KP » 3 listopada 2005, o 22:55

Gośka napisał(a):
:shock: co to za dokument? pierwsze slysze. W takim razie nie wiem czy nie grzesze, bo nasze narzeczenstwo trwa wiecej niz rok ;)

Ja wiem, że Ty trochę żartujesz i wiem, że się czepiam. Ale naprawdę nie szafujmy pojęciem grzechu. Nie wszystkie zalecenia kościelne są przecież pod sakcją grzechu. I życie chrześcijańskie nie polega na samym unikaniu grzechu. Gdy człowiek w jakimś miejscu nie grzeszy, to ma jeszcze przed sobą całą przestrzeń wzrastania.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez kuleczka » 4 listopada 2005, o 11:24

Widze, ze wywołałam dyskusje....

1) co do dokumentu spróbuje znaleźć - jak znajde to napisze
2) "ze mozna razem sprzatac" - moze niepotrzebnie zadałąm to pytanie - ja intuicyjnie wiem i raczej nie mam zamiaru przeginac - wrecz odwrotnie.... ale tak chyba wiele osób mówi i jak bym miała wytłumaaczyc komus to nie umiem - bo dopiero sakrament uświeca.... - wiec jak by ktoś umiał mi powiedziec to bede wdzieczna, ale nie sadze by to coś zmieniło w moim postepowaniu.... mam zdecydowanie postawe "PO ŚLUBIE"
3)GOŚIU - chyba sie nie zrozumiałyśmy...... no cóz pewne kwestie trudno wytłumaczyc bez rozmowy w realu.... my tez wiele rozmawialiśmy wczesniej, ale zawsze w domyśle "jesli tak postanowimy, jesli Bóg pobłogosławi nam razem.... " To bardzo trudne do napisanie... róznica jest choc, subtelna!!!! [/quote]
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez GoÅ›ka » 4 listopada 2005, o 12:17

Chyba sie nie rozumiemy dlatego :
kuleczka napisał(a):czyli decyzja o wspólnym życiu podjeta i prawie nieodwołalna.... (no chyba, zeby zdażyło sie coś mocnego.... )


ja nie biore w ogole mozliwosci rozstania pod uwage. A chodzenie zawsze bylo dla mnie jak narzeczenstwo. Uwazam, ze to jest tylko roznica w nazwie. W koncu kazdy moze miec swoje zdanie ;)
Przepraszam, ale za czesto zartuje(o sprzataniu). Tak juz mam.
pozdrowienia
Gośka
 


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron