Teraz jest 10 maja 2024, o 10:17 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

wytrwac w czystosci...tylko jak?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez strzyga » 27 września 2007, o 20:39

Tak, Kinia, wiem coś o tym.
Ja to już zupoełnie się teraz pogubiłam i nie widzę sensi niczego... I nie wiem co z tym zrobić... :cry:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 2 października 2007, o 14:21

Strzyga nie załamuj się. Kiedy upadacie- jak najszybciej szorujcie do spowiedzi! Znajdźcie jakiegoś dobrego spowiednika... nam się udało. Było bardzo ciężko, bardzo blisko... często za blisko! Kiedy upadaliśmy stawaliśmy się smutni, mieliśmy żal do siebie. Ja osądzałam jego, że pozwala, że do tego dopuszcza, że nie daje rady choć wina była przecież po obu stronach. To niszczyło prawdziwą jednośc między nami.
Usłyszałam kiedyś u spowiedzi wspaniałe słowo które do tej pory pamiętam: "Jeśli dopuszczasz do TAKICH sytuacji, zamykasz drzwi do nawrócenia swojemu narzeczonemu! Przyczyniasz sie do jego grzechu. Jestes odpowiedzialna, też za jego nawrócenie."

Teraz jesteśmy 2 lata po ślubie... mamy 10 miesięczną córeczkę...
Pamiętam noc poslubną... kiedy na weselu puszczaliśmy sobie oczka znacząco wiedząc co niedługo się stanie! Przyjdzie chwila na którą z niecierpliwością tyle czekaliśmy! To było wspaniałe! Kiedy moglismy od zera się "poznać"...
Trzymam za Was kciuki... będę się modlić!
Wy też się módlcie! Polecajcie się Maryi niepokalanej DZIEWICY! Ona na bank wam pomoże! :)
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez Anusia21 » 2 października 2007, o 18:18

:) dzięki Helsa :) każde Twoje słowo podnosi na duchu :)
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez strzyga » 2 października 2007, o 19:17

My to już ostatnio porażka prawie na całej linii :oops:
A ja nie wiem, co myśleć, bo... wcale nie czuję się z tym jakoś bardzo źle, a on to nawet bardzo dobrze bym powiedziała... I jak tu do spowiedzi teraz?
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Amazonka » 2 października 2007, o 19:28

Skoro nie czujesz się źle, to znaczy, że czujesz się dobrze?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez strzyga » 2 października 2007, o 19:43

czuję się przede wszystkim zdezorientowana...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Anusia21 » 2 października 2007, o 20:04

strzyga, nie daj się... Znam Twój ból, nie dalej jak dwa miesiące temu przeżywałam kryzys zupełny... Nic nie miało dla mnie sensu, nie wierzyłam, że dam radę czekać, ogarnęło mnie straszne zniechęcenie i beznadzieja. Ale podniosłam się. Znów widzę sens tego wysiłku... I czuję ten sens na własnej skórze, w związku. Od kiedy się poukładało u nas, jesteśmy jakby bardziej serdeczni, spokojni, stać nas na drobiazgi, które wyrażają oddanie i miłość.

I przede wszystkim czyste sumienie - to skarb. To, że możemy spojrzeć sobie w oczy ze szczerym uśmiechem, jest dla mnie bezcenne i trzyma mnie w ryzach, gdy jest trudno. A jest trudno.

Szatan tak działa - albo wmawia, że wszystko jest ok, że to nic złego, że się kochacie przecież, a tak wyrażacie swoją miłość; albo tak działa, ze się zamykasz w sobie, udręczasz do niemożliwości wyrzutami sumienia, nie wierzysz, że Bóg jest miłosierny, a jeśli w ogóle jest, to na pewno nie dla Ciebie...
Przechodziłam przez te etapy i wiem, że trzeba zacisnąć zęby i je jakoś przetrwać...
Nie poddawaj się. Wiesz sama, że warto. Mimo wszystkich sprzecznych emocji wiesz.
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez genowefa » 2 października 2007, o 21:58

strzyga napisał(a):My to już ostatnio porażka prawie na całej linii :oops:
A ja nie wiem, co myśleć, bo... wcale nie czuję się z tym jakoś bardzo źle, a on to nawet bardzo dobrze bym powiedziała... I jak tu do spowiedzi teraz?


eee to, że się czujesz dobrze z grzechem to nie znaczy, że nie musisz się z niego spowiadać... kilka takich nic nie znaczących dla ciebie grzeszków i bedziesz zrujnowana! nie daj sie... idźcie do spowiedzi najlepiej na trzy cztery... razem łatwiej wtedy zaczynac od początku!
ja też nie żałowałam tego co robiłam, wiele razy tak było... ale żałowałam, że nie żałuje :) i to wystarczyło, żeby spowiedź była complete
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez strzyga » 2 października 2007, o 23:15

wiesz, Anusia, wcześniej tak miałam jak Ty, te wszystkie sytuacje, i gryzące sumienie itp itd. A teraz nic. Przeszłąm nad tym do porządku dziennego. Mogłabym powiedzieć, że się uodporniłam albo coś, ale wcześniej nie mieliśmy z tym dużych, częstych problemów. Dlatego jestem zdezorientowana.
W sumie do spowiedzi muszę się i tak wybrać, bo na sumieniu inne gryzące grzechy, nawet jakiś ciężki się wkradł niestety.
Jakoś kontakt z Bogiem mi się urwał.
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 07:53

strzyga napisał(a):W sumie do spowiedzi muszę się i tak wybrać, bo na sumieniu inne gryzące grzechy, nawet jakiś ciężki się wkradł niestety.
Jakoś kontakt z Bogiem mi się urwał.


:roll: a mnie się wydaje, że właśnie o ciężkich rozmawiamy... "świadomie i dobrowolnie". Szatan robi co chce! Oszukuje Cię nawet w tym temacie... a przede wszystkim zależy mu na burzeniu jedności potem w małżeństwie, bo to jest coś najcenniejszego. Nie pozwól na to! Pamiętaj, każdy został powołany do świętości! Myslisz, że to nie możliwe? Przeciez PB zna Ciebie i Twoje serce wie że ci trudno! Pogadaj z Nim i już!
Grzechy seksualne są bardzo wredne, podstępne i wyniszczające....

Będę się modlić... Wy tez nie ustawajcie...

ps. Maryja była najpiękniejszą z kobiet i jej się udało, Wam też się uda! :wink: :wink: :wink: :lol:
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez strzyga » 3 października 2007, o 09:14

helsa, wiem, o czym rozmawiamy i co robię.

Zaczęłam się tylko zastnawiać w jaki sposób to ma w przyszłości zburzuć naszą jedność... :?:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 10:23

strzyga napisał(a):helsa, wiem, o czym rozmawiamy i co robię.

Zaczęłam się tylko zastnawiać w jaki sposób to ma w przyszłości zburzuć naszą jedność... :?:


Tego ci nie powiem... niestety :?
Nie jestem specem i nie chcę się mądrzyć ale pewne jest, że każdy grzech ma swoje konsekwencje...
jakie one były i są u nas... hmm jak będziesz chciała to na prv napiszę więcej :oops:

co mi się nasuwa pierwsze? co będzie kiedy po ślubie będziesz w szpitalu? zagrożona ciąża itp? twój mąż nie nauczył się "powstrzymywać"? co zrobi?
( oczywiście nie u wszystkich musi to byc regułą)
No i faktem jest, że kiedy szukamy życia w drugiej osobie nie znajdujemy tego życia w Bogu, a przecież to On daje prawdziwe życie no i potem jedność w małżeństwie :)

Fragment z książki Kiernikowskiego:
"Chociaż oboje ostatecznie uczynili to samo, to znaczy zjedli owoc, tekst nie mówi, że uczynili to razem. Zerwała zatem z niego [z drzewa]owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. " może trochę skomplikowanie ale mi daje do myślenia :)

Im większa wartość – a czystość przedmałżeńska jest wielką wartością – tym większego wysiłku wymaga jej osiągnięcie. Więc wiesz, że walczysz o coś naprawdę cennego! :D
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez fiamma75 » 3 października 2007, o 10:44

helsa napisał(a):co mi się nasuwa pierwsze? co będzie kiedy po ślubie będziesz w szpitalu? zagrożona ciąża itp? twój mąż nie nauczył się "powstrzymywać"? co zrobi?
( oczywiście nie u wszystkich musi to byc regułą)


Ten argument jest śmieszny.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez klara bemol » 3 października 2007, o 11:17

fiamma75 napisał(a):
helsa napisał(a):co mi się nasuwa pierwsze? co będzie kiedy po ślubie będziesz w szpitalu? zagrożona ciąża itp? twój mąż nie nauczył się "powstrzymywać"? co zrobi?
( oczywiście nie u wszystkich musi to byc regułą)


Ten argument jest śmieszny.


A dla mnie podstawowy i bardzo ważny!
A co wtedy, gdy będzie delegacja, gdy będą goście na bardzo długo, gdy będą chore dzieci i ona będzie padnięta, gdy cykl bez wyraźnego skoku i trzeba tak będzie czekać trzy miesiące?
Pytanie jest bardzo ważne, czy wtedy jesteś pewna, że Cię nie zdradzi??? Że będzie umiał czekać???
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 11:33

fiamma75 napisał(a):
helsa napisał(a):co mi się nasuwa pierwsze? co będzie kiedy po ślubie będziesz w szpitalu? zagrożona ciąża itp? twój mąż nie nauczył się "powstrzymywać"? co zrobi?
( oczywiście nie u wszystkich musi to byc regułą)


Ten argument jest śmieszny.


dziękuję za komentarz na poziomie
:roll:
uważam ze swojego doświadczenia, że jest to bardzo ważna kwestia... mój mąż często wyjeżdża w delegacje i wiem jak mu trudno beze mnie... walka jest ogromna...

jeśli twój partner przed ślubem poprostu nie jest w stanie wytrzymac to jestes pewna, że wytrzyma potem? skąd?
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez fiamma75 » 3 października 2007, o 11:36

A dla mnie ten argument jest śmieszny, bo czystość się zachowuje z miłości do Boga a nie dlatego, żeby trenować narzeczonego.

a co do czekania - npr bardzo trenuje, ale wierność wynika z miłości a nie z umiejętności czekania na właściwą chwilę.

Poza tym facet to nie zwierzę, że nie moze się powstrzymywać.
Naprawdę nie rozumiem jak możecie w ten sposób myśleć i tak traktować mężczyzn.
Poza tym kobiety też mają problem z czekaniem, nie jest to zarezerwowane dla facetów.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 11:46

fiamma75 napisał(a):A dla mnie ten argument jest śmieszny, bo czystość się zachowuje z miłości do Boga a nie dlatego, żeby trenować narzeczonego.


hmm nie do końca się z tobą zgodzę, przecież przysięgi nie będziesz składac TYLKO z miłości do Boga... a gdzie miłość do tej drugiej osoby?

fiamma75 napisał(a):a co do czekania - npr bardzo trenuje, ale wierność wynika z miłości a nie z umiejętności czekania na właściwą chwilę.


czasem miłość nie wystarczy,żeby móc dochować wierności, pożądliwość szczególnie przed ślubem jest bardzo silna... szatan szczególnie wtedy bardzo mocno atakuje

fiamma75 napisał(a):Poza tym facet to nie zwierzę, że nie moze się powstrzymywać.
Naprawdę nie rozumiem jak możecie w ten sposób myśleć i tak traktować mężczyzn.
Poza tym kobiety też mają problem z czekaniem, nie jest to zarezerwowane dla facetów.


to był jeden z wielu podanych przeze mnie przykładów, argumentów jako dowód, że warto czekać... jeśli taki argument ma komuś pomóc to czemu nie? mi pomagał... 8)
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 11:50

fiamma75 napisał(a):Naprawdę nie rozumiem jak możecie w ten sposób myśleć i tak traktować mężczyzn.
Poza tym kobiety też mają problem z czekaniem, nie jest to zarezerwowane dla facetów.


to był przykład który dotyczy dwóch stron... nie chciało mi się dwa razy tego samego pisać ... wybacz, moje lenistwo się kłania :lol:
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez novva » 3 października 2007, o 11:56

fiamma75 napisał(a):Poza tym facet to nie zwierzę, że nie moze się powstrzymywać.
Naprawdę nie rozumiem jak możecie w ten sposób myśleć i tak traktować mężczyzn.
Poza tym kobiety też mają problem z czekaniem, nie jest to zarezerwowane dla facetów.

Zgadzam się z Fiammą na całej linii i mówię to z doświadczenia. Szlag mnie trafia na takich spowiedników, jak ten, o którym piszesz, helso.
helsa napisał(a):Usłyszałam kiedyś u spowiedzi wspaniałe słowo które do tej pory pamiętam: "Jeśli dopuszczasz do TAKICH sytuacji, zamykasz drzwi do nawrócenia swojemu narzeczonemu! Przyczyniasz sie do jego grzechu. Jestes odpowiedzialna, też za jego nawrócenie."


O tym samym zresztą wcześniej pisała Anusia21, więc jak widać, jest to częste podejście:
Anusia21 napisał(a):Ksiądz kiedyś na spowiedzi powiedział, że chłopakom jest trudniej i że ode mnie zależy, jak ta sfera będzie wyglądała...


Dlaczego to kobieta ma za wszystko odpowiadać? Ta relacja jest dwustronna! A ciekawe, że jakoś faceci nie dzielą się tym, że słyszą od spowiedników, że mają specjalnie dbać o dusze narzeczonych (mylę się? w każdym razie nigdy niczego takiego nie słyszałam ani nie czytałam)? Zwalanie odpowiedzialności na kobietę (nb. specjalność J. Pulikowskiego) jest w tym przypadku tak samo słuszne, jak twierdzenie, że ofiara gwałtu sama się o to prosiła, bo przecież prowokowała mężczyznę.
Ostatnio edytowano 3 października 2007, o 14:24 przez novva, łącznie edytowano 1 raz
novva
 

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 12:03

novva napisał(a):
fiamma75 napisał(a):Poza tym facet to nie zwierzę, że nie moze się powstrzymywać.
Naprawdę nie rozumiem jak możecie w ten sposób myśleć i tak traktować mężczyzn.
Poza tym kobiety też mają problem z czekaniem, nie jest to zarezerwowane dla facetów.

Zgadzam się z Fiammą na całej linii i mówię to z doświadczenia. Szlag mnie trafia na takich spowiedników, jak ten, o którym piszesz, helso.
helsa napisał(a):Usłyszałam kiedyś u spowiedzi wspaniałe słowo które do tej pory pamiętam: "Jeśli dopuszczasz do TAKICH sytuacji, zamykasz drzwi do nawrócenia swojemu narzeczonemu! Przyczyniasz sie do jego grzechu. Jestes odpowiedzialna, też za jego nawrócenie."

Dlaczego to kobieta ma za wszystko odpowiadać? Ta relacja jest dwustronna! A ciekawe, że jakoś faceci nie dzielą się tym, że słyszą od spowiedników, że mają specjalnie dbać o dusze narzeczonych (mylę się? w każdym razie nigdy niczego takiego nie słyszałam ani nie czytałam)? Zwalanie odpowiedzialności na kobietę (nb. specjalność J. Pulikowskiego) jest w tym przypadku tak samo słuszne, jak twierdzenie, że ofiara gwałtu sama się o to prosiła, bo przecież prowokowała mężczyznę.


dlaczego usłyszałam takie słowa?...bo to była moja spowiedź!
mój narzeczony usłyszał to samo!
wyluzujcie trochę...
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez fiamma75 » 3 października 2007, o 12:11

Helsa, zrozum, że dla wielu osób ten argument jest chybiony (i wcale nie dlatego, że współżyją przed ślubem).

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mój mąż mógłby mnie zdradzić, bo z jakichś powodów jest przerwa w seksie (ani że ja mogłabym to zrobić, bo dla mnie to trudniejsze). Wynika to z naszej miłości, a nie z tego, ze nie współżyliśmy przed ślubem.

Mogę jedynie Wam współczuć, że tylko taki trening może Was upewnić o wierności męża.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez novva » 3 października 2007, o 12:18

Moim zdaniem rzeczywiście argument jest chybiony. Czystość przedmałżeńska a wstrzemięźliwość w małżeństwie to dwie różne sprawy. I także inną wstrzemięźliwością jest ta wynikająca z konieczności odkładania poczęcia, a inną taka związana z okolicznościami zewnętrznymi, np. z zagrożoną ciążą, z dłuższym wyjazdem, itp. Może niektórym takie argumenty pomagają, mnie - nie. Dla mnie to zupełnie różne rzeczywistości.
novva
 

Postprzez genowefa » 3 października 2007, o 12:19

fiamma75 napisał(a):Helsa, zrozum, że dla wielu osób ten argument jest chybiony (i wcale nie dlatego, że współżyją przed ślubem).

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mój mąż mógłby mnie zdradzić, bo z jakichś powodów jest przerwa w seksie (ani że ja mogłabym to zrobić, bo dla mnie to trudniejsze). Wynika to z naszej miłości, a nie z tego, ze nie współżyliśmy przed ślubem.

Mogę jedynie Wam współczuć, że tylko taki trening może Was upewnić o wierności męża.


dla jednych jest chybiony dla innych nie- nie tobie to oceniać...

i proszę cię nie oceniaj mnie po wybranym zdaniu z moich licznych wypowiedzi... nie wiem czy masz gorszy dzień czy jak... słyszałam że często NPR doprowadza do stanów nerwowych...
usłyszałam ten tekst na naukach przedmałżeńskich i dla mnie jest jak najbardziej trafny w wielu przypadkach... zastanów się komu łatwiej będzie zdradzić: komuś kto miał 10 kochanek w narzeczeństwie czy temu kto dochował wierności?

i jeszcze raz jak krowie na rowie: NIE TYLKO TAKI TRENING MOZE UPEWNIć O PóźNIEJSZEJ WIERNOśCI PARTNERóW! JEST ON BARDZO POMOCNY- TAK JAK STOSOWANIE NPRu... UCZYMY SIę KONTROLOWAC SWOJE CIAłO I JUż!

kończę z tobą dyskusję
genowefa
Domownik
 
Posty: 742
Dołączył(a): 1 października 2007, o 13:52

Postprzez klara bemol » 3 października 2007, o 13:40

fiamma75 napisał(a):A dla mnie ten argument jest śmieszny, bo czystość się zachowuje z miłości do Boga a nie dlatego, żeby trenować narzeczonego.


nikt nie mówił o trenowaniu, ale o wzrastaniu we wzajemnej miłości, wierności, zrozumieniu - to jest niemożliwe bez Boga, więc czystość ma także odniesienie do Boga

fiamma75 napisał(a):a co do czekania - npr bardzo trenuje, ale wierność wynika z miłości a nie z umiejętności czekania na właściwą chwilę.


Właśnie z miłości wynika umiejętność czekania na drugą osobę.

fiamma75 napisał(a):Poza tym facet to nie zwierzę, że nie moze się powstrzymywać.
Naprawdę nie rozumiem jak możecie w ten sposób myśleć i tak traktować mężczyzn.
Poza tym kobiety też mają problem z czekaniem, nie jest to zarezerwowane dla facetów.


Piszemy o facetach, bo jesteśmy kobietami. To oczywiste, że działa w dwie strony, ale nie mamy rozdwojenia jaźni.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez klara bemol » 3 października 2007, o 13:44

fiamma75 napisał(a):Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mój mąż mógłby mnie zdradzić, bo z jakichś powodów jest przerwa w seksie (ani że ja mogłabym to zrobić, bo dla mnie to trudniejsze). Wynika to z naszej miłości, a nie z tego, ze nie współżyliśmy przed ślubem.


Gratuluję i cieszę się, że Tobie i Twojemu Mężowi nie przyszłoby do głowy. Ale znam takich, którym przyszło i niestety jest ich wielu. I właśnie wynika to z miłości, czekanie na siebie przed ślubem też wynika właśnie z miłości.

fiamma75 napisał(a):Mogę jedynie Wam współczuć, że tylko taki trening może Was upewnić o wierności męża.


Jeszcze raz - to nie trening, tylko miłość i budowanie zaufania, szacunku, zrozumienia. Jeśli ich nie ma, nie ma miłości i po co wtedy ślub?
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez klara bemol » 3 października 2007, o 13:47

novva napisał(a):Moim zdaniem rzeczywiście argument jest chybiony. Czystość przedmałżeńska a wstrzemięźliwość w małżeństwie to dwie różne sprawy. I także inną wstrzemięźliwością jest ta wynikająca z konieczności odkładania poczęcia, a inną taka związana z okolicznościami zewnętrznymi, np. z zagrożoną ciążą, z dłuższym wyjazdem, itp. Może niektórym takie argumenty pomagają, mnie - nie. Dla mnie to zupełnie różne rzeczywistości.


Co to znaczy inną? Wstrzemięźliwość to wstrzemięźliwość. Powody mogą być różne, ale przecież skutek jest taki sam - nie można i to boli tak samo.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez novva » 3 października 2007, o 14:08

klara bemol napisał(a):
novva napisał(a):Moim zdaniem rzeczywiście argument jest chybiony. Czystość przedmałżeńska a wstrzemięźliwość w małżeństwie to dwie różne sprawy. I także inną wstrzemięźliwością jest ta wynikająca z konieczności odkładania poczęcia, a inną taka związana z okolicznościami zewnętrznymi, np. z zagrożoną ciążą, z dłuższym wyjazdem, itp. Może niektórym takie argumenty pomagają, mnie - nie. Dla mnie to zupełnie różne rzeczywistości.


Co to znaczy inną? Wstrzemięźliwość to wstrzemięźliwość. Powody mogą być różne, ale przecież skutek jest taki sam - nie można i to boli tak samo.

:shock: Naprawdę uważasz, że to jest to samo?
Dla mnie jest bardzo wyraźna różnica.
Przed małżeństwem nie wiedziałam tak naprawdę, na co czekam, bo wszystko było nowe; co najwyżej mogłam sobie wyobrażać, jak to będzie.
Wstrzemięźliwość związaną z przymusem zewnętrznym łatwiej mi znieść, choć - to prawda - boli, ale wtedy poza wewnętrzną motywacją mam jeszcze zewnętrzną przyczynę, choćby fizyczną nieobecność męża, jego zmęczenie, moją chorobę, itp. (a poza tym w przytoczonym przypadku zagrożenia ciąży myśli się chyba przede wszystkim o dobru dziecka).
Wstrzemięźliwość okresową przy odkładaniu poczęcia jest mi trudno znieść, zwłaszcza, jeśli trwa ponad miesiąc bez żadnych perspektyw, że będzie lepiej (to jest mój konkretny przypadek, mówię o sobie!). Wtedy dla mnie motywacja jest czysto wewnętrzna i trzeba mieć dużo siły, żeby wytrwać.

Tak to widzę i dla mnie to są zupełnie różne rzeczy, niezależnie od tego, że skutek może być taki sam. NB. zeszłyśmy z tematu...
novva
 

Postprzez Bright » 3 października 2007, o 14:22

helsa napisał(a):ps. Maryja była najpiękniejszą z kobiet i jej się udało, Wam też się uda! :wink: :wink: :wink: :lol:


Taa... super "trafiony" argument.
Małżeństwo Maryi to pod względem seksualnym ewenement, a nie reguła.

Żydzi w czasach Jezusa nie mieli problemów z czystością. Wstępując w wieku nastu lat w małżeństwo nie byli jeszcze obudzeni seksualnie! Nie mieli o co "walczyć". Zanim pojawiły się potrzeby seksualne mieli męża czy żonę. W stosunku do 18-letniego nieżonatego Żyda nasuwało się jedno - musi żyć w nieczystości.

Strzyga, mój mąż nie jest ortodoksyjnym katolikiem, a jak się poznaliśmy to od jakiegoś czasu nawet w niedzielę nie chodził na Mszę. Jednak był dobrym człowiekiem i chciał ze mną o wszystkim rozmawiać, też o różnicach w naszych zasadach co do seksu. Mi wystarczyło, że był na tyle dojrzały, żeby szanować moje wybory... ale nie przesadzaliśmy w tym sensie, żeby np. nie całować się do zaręczyn czy ślubu - takie przypadki są możliwe w przypadku dwóch stron wychowanych w prawdziwie wierzących rodzinach. Od niego wyszło, żeby ustalić sobie jasne zasady - zawory bezpieczeństwa i ich przestrzegać , i to działało choć czasem przegięliśmy, ale trzeba przyznać sobie prawo do błędu, bo inaczej szkodzisz swojej psychice.

Zaproponuj takie coś i nie pozwalaj sobie na utonięcie w poczuciu winy, bo to nie pochodzi od Boga.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez klara bemol » 3 października 2007, o 14:48

Bright napisał(a):ale nie przesadzaliśmy w tym sensie, żeby np. nie całować się do zaręczyn czy ślubu - takie przypadki są możliwe w przypadku dwóch stron wychowanych w prawdziwie wierzących rodzinach.


A gdzie jest taka definicja prawdziwie wierzącej rodziny? Błagam, nie róbmy karykatury z religijności!
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Bright » 3 października 2007, o 15:59

Znam dwie takie pary WIERZĄCYCH, a nie tylko religijnych ludzi, bo można spełniać obrzędy tylko zewnętrznie i to będzie jeszcze religia, ale wiary ani grama. Normalni ludzie, ze zdrową psychiką, ale chcący zachować gesty oblubieńcze tylko dla tego jedynego/tej jedynej - pierwszy raz pocałowali się po jakimś roku chodzenia w dniu zaręczyn.

Prawdziwie wierząca rodzina dla mnie, to rodzice z osobową relacją z Bogiem, którzy potrafią nauczyć jej dzieci, a nie tylko dobrych, akceptowanych społecznie zachowań i odpowiedniej postawy ciała podczas modlitwy.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości

cron