Teraz jest 9 maja 2024, o 07:54 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

wytrwac w czystosci...tylko jak?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Postprzez kukułka » 27 czerwca 2007, o 07:52

Tez jestem przeciwniczka dlugiego narzeczeństwa.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez strzyga » 27 czerwca 2007, o 08:03

ja też... złośliwość losu... :?
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasik » 27 czerwca 2007, o 16:35

u nas leci trzeci rok po zareczynach....mimo ze sie chce to i tak nie idzie wziasc slubu :roll: :twisted:
kasik
 

Postprzez strzyga » 27 czerwca 2007, o 23:24

smutne...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ania x » 29 czerwca 2007, o 18:35

ojej nie chcący usunęłam cały post, który napisałam..
Ostatnio edytowano 29 czerwca 2007, o 20:51 przez Ania x, łącznie edytowano 3 razy
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez brega » 29 czerwca 2007, o 20:28

Aniu - świetny, bardzo dojrzały, głęboki post, wspaniałe podsumowanie dyskusji. Dziękuję, że Ci się chciało... :wink:
brega
Bywalec
 
Posty: 142
Dołączył(a): 27 sierpnia 2005, o 23:00

Postprzez klara bemol » 29 czerwca 2007, o 20:31

Aniu, ja też dziękuję - rekolekcje w pigułce!
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez zuza26 » 29 czerwca 2007, o 23:55

Długie narzeczeństwo? To znaczy ile?

My jesteśmy 2,5 miesiąca po zaręczynach, jak Pan Bóg pozwoli to ślub weżmiemy za rok.
Wzięcie ślubu na szybko np. za 3 miesiące wiele by nam uprościło- tańsze mieszkanie choćby bo wynajmowane już wspólnie.
Ale wiecie co...
ja sie strasznie CIESZĘ tym naszym czasem narzeczenstwa! :D
Chcemy obydwoje sie dobrze przygotowac do tego dnia, do tego niepowtarzalnego sakramentu. np. chcemy pojechac wspolnie na rekolekcje.
Chcemy spokojnie zaplanowac i (zarobic) na ten nasz wspolny wyjatkowy dzien.
Nie chcemy sie spieszyc.
I wiecie co? Dobrze mi z tym.
A wcale juz nie mam 19 lat, cwierc wieku juz przekroczylam.
Mysle ze dla kazdej pary jest to sprawa tak niesamowicie indywidualna, ze jakiekolwiek porownywanie sie moze wiecej zlego niz dobrego przyniesc.
Najwazniejsze by to byla wspolna decyzja. Jej i Jego. Jego i jej.
Wtedy bedzie najlepiej jak moze byc. Tak mysle i czuje.
I jestem szczesliwa z moim moze dla kogos "dlugim" narzeczenstwem :) :) :)
zuza26
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 21 września 2006, o 19:01

Postprzez zuza26 » 29 czerwca 2007, o 23:57

A o czym byl Twoj post Aniu? bo zniknal za nim zdazylam go przeczytac...
zuza26
Przygodny gość
 
Posty: 47
Dołączył(a): 21 września 2006, o 19:01

Postprzez kamienna » 30 czerwca 2007, o 08:45

Moim zdaniem rok to dobry czas, ale powyżej to już za dużo (np. 3 lata to już przegina) - wg mnie.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez klara bemol » 30 czerwca 2007, o 09:16

Dawniej tak bywało, że jeśli były zaręczyny, oznaczało to, że ślub za rok. Myślę, że taki czas jest optymalny. (nasze narzeczeństwo trwało pół roku)
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez oreada » 30 czerwca 2007, o 09:51

Nasze też. Z tym, że byliśmy razem wcześniej 6 lat i jakoś i dla wszystkich wokół, i dla nas było to tak naturalne i oczywiste, że w sumie nic nie zmieniło. .. no, może poza rodzicami męża, ktorzy okazali się niezwykle zdziwieni, żę tak na spieszno... bo z takim stażem, skończywszy studia, to jak to myśleć od razu o ślubie??

8) 8) 8) :D :D :D :D :D
oreada
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 254
Dołączył(a): 7 listopada 2005, o 20:22

Postprzez GoÅ›ka » 30 czerwca 2007, o 10:52

kamienna napisał(a):Moim zdaniem rok to dobry czas, ale powyżej to już za dużo (np. 3 lata to już przegina) - wg mnie.


niestety czasem jest tak, że trzeba czekać bo nie ma środków finansowych. W moim przypadku bylo tak, ze po 2 miesiacach znajomosci wiedzielismy, ze wezmiemy slub i od tego czasu do slubu minelo 5 lat. A tak licząc od posiadania pierscionka to 3,5 roku do slubu minelo. Niestety biorac slub na 4 roku studiow musielismy sie sprzeciwic rodzicom meza, bo dla nich to bylo za wczesnie :shock:
Najwazniejsze, zeby kiedys doszlo do slubu, a moim zdaniem, powinno to byc jak najszybciej :wink: szkoda ze nie wszyscy tak mogą...

pozdrowionka
Gośka
 

Postprzez kasik » 30 czerwca 2007, o 11:38

dokladnie goska!! my tez wiedzielismy praktyczbnie odrazu ze wezmiemy slub, ale niestety czasy sie zmieniaja i nie mozna zawsze sobie na niego tak szybko pozwolic. rok narzeczenstwa moze byc, owszem, tylko trzeba by bylo sie pozniej zareczyc. a mysmy to zrobili po dwoch latach, bo wydaje nam sie, ze lepiej byc dlugim narzeczenstwem niz tylko ze soba chodzic. jak my bedziemy brac slub to bedzie dobre 4,5 narzeczenstwa, oczywiscie jak wszystko dobrze pojdzie :roll:
kasik
 

Postprzez kukułka » 30 czerwca 2007, o 14:46

klara bemol napisał(a):Dawniej tak bywało, że jeśli były zaręczyny, oznaczało to, że ślub za rok. Myślę, że taki czas jest optymalny. (nasze narzeczeństwo trwało pół roku)

To u nas było tak jak dawniej :) Znajomosc półtora roku, potem zaręczyny, po zareczynach rok i slubv, raziem 2,5 roku przed slubem. A po slubie juz z amiesiac stuknie nam trzy.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Bratka » 2 lipca 2007, o 12:03

U nas okres narzeczeństwa trwał półtora roku, a jeśli liczyć od pierścionka to równiutki (co do dnia) rok. Z tym, że zaręczyliśmy się dopiero wtedy gdy ślub i życie po nim stały się realne i można było wejść na drogę organizacyjną do ślubu. I jako taki czas wspominam narzeczeństwo. Ale równie dobrze moglibyśmy sie zaręczyć po pół roku i poczekać te lata do ślubu jako narzeczeństwo. Dla mnie to bez różnicy że miałam chłopaka a nie narzeczonego.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez GoÅ›ka » 2 lipca 2007, o 17:04

Bratka napisał(a):U nas okres narzeczeństwa trwał półtora roku, a jeśli liczyć od pierścionka to równiutki (co do dnia) rok. Z tym, że zaręczyliśmy się dopiero wtedy gdy ślub i życie po nim stały się realne i można było wejść na drogę organizacyjną do ślubu. I jako taki czas wspominam narzeczeństwo. Ale równie dobrze moglibyśmy sie zaręczyć po pół roku i poczekać te lata do ślubu jako narzeczeństwo. Dla mnie to bez różnicy że miałam chłopaka a nie narzeczonego.


dokładnie ! popieram jak najbardziej :) nie ważne czy to "narzeczeństwo" czy "chodzenie", wg mnie istotne jest tylko to, że para jest pewna, że wezmie ślub... nazwy, pierścionki nie są tak istotne :)
Gośka
 

Postprzez Coya » 3 lipca 2007, o 14:20

dla mnie temat na razie teoretyczny, ale jakbym była pewna, ze wezmę z kimś ślub, to wolałabym móc nazywać go narzeczonym a nie chłopakiem. Jakoś to ostatnie określenie za bardzo kojarzy mi się z nastolatkami (zwłaszcza tymi młodszymi), które na korytarzach w szkole (i nie tylko) dyskutują o tym, jakiego która ma chłopaka, a konstelacje par zmieniają się średnio co dwa tygodnie.
Ale może to ja mam jakieś skrzywienie ;) ;) ;) ;) ;) ;)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Anusia21 » 4 lipca 2007, o 12:11

nie tylko Ty, Coya ;) mi się też "chodzenie z chłopakiem" niezbyt pozytywnie kojarzy...
A póki co czekam na bycie narzeczoną ;)
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez Bratka » 4 lipca 2007, o 12:49

zawsze można mówić o chłopaku jako o "lubym", "miłym"... to raczej nikomu nie skojarzy się z nastolatkami :lol: :lol:
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez kukułka » 4 lipca 2007, o 15:58

"Luby" to taki...barokowy jakiś.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Anusia21 » 18 lipca 2007, o 11:02

odświeżę temat...
Mam potrzebę wygadania się.
ostatnio troszkę się pogubiłam w swoim życiu. Czystość zawsze była dla mnie gigantycznym problemem, teraz nie jest inaczej. Jestem z ukochanym prawie dwa lata, na ślub nie mamy póki co żadnych perspektyw. To sprawia,że jest mi ciężko panować nad sobą. Bardzo wiele robiłam, by zrozumieć sens czystości - i zrozumiałam. Mimo to, często upadamy (w prawdzie nie współżyjemy, ale "środki zastępcze" są chyba nawet gorsze, bo nie wiążą się z możliwością zajścia w ciążę, a wrażeń podobnych dostarczają - jakby nie patrzeć - egoizm)
Ostatnio, po prawie 1,5 miesiąca czystości, upadliśmy znów.
Teraz czuję się maksymalnie oddalona od Boga, nie czuję się godna nosić różańca na palcu, medalika na szyi...
Czystość - zaczyna mnie mało obchodzić.... Argumenty, które zawsze do mnie przemawiały - bledną.
Mam wrażenie, że NIE DAM RADY żyć w czystości i to powoduje, że wszelkie rady odrzucam. Wiem, że nie powinniśmy zostawać za długo sami, że musimy unikać ryzykownych sytuacji... Ale ja już nie mam siły ;(
Jednym słowem kryzys :(

Boli mnie to, że prowokuję czasem ukochanego, przez co sama go ciągnę do popełnienia grzechu. To jedynie mnie powstrzymuje, by mu już całkowicie krzywdy nie zrobić.
Wiem, że jemu bardzo zależy na czystości, ale też nie jest silny...
Ksiądz kiedyś na spowiedzi powiedział, że chłopakom jest trudniej i że ode mnie zależy, jak ta sfera będzie wyglądała... A ja sie czuję kaleką w tej sprawie..... :( i zupełnie nie wiem, co mam teraz zrobić...Jak wyjść w doła, jak nabrać sił do walki, jak wrócić do Boga..........
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez Kręciołek » 18 lipca 2007, o 12:20

Może ten artykuł troche Ci pomoże?
http://adonai.pl/czystosc/?id=94
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kukułka » 18 lipca 2007, o 12:26

Abnia, a dlaczego nie macie prespektyw na slub? ja bym myslała, by w tej sytuacji zrobic cos, by sie te prespektywy znalazły. Ile lat jestescie juz razem? jesli dłuzej niz 2-2,5 to ja ci się nie dziwie, tez bym nie wytrzymala.
Poza tym...nie przywyczajcie sie do środków zastepczych. bo to mzoe, ale nie musi zakłócic wam rozpoczęcie współzycia po slubie. wiesz, jelsi doprowadzasz chłopaka do podniecenia, to przepraszam, ale on musi tę sprerme gdzies podziać. a to mzoe zaskutkować np częsta masturbacja, od której sie niestety można uzaleznić, bo jets łatwiejsza i wygodniejsza od współzycia.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Anusia21 » 18 lipca 2007, o 14:06

Kukułko w sierpniu minie 2 lata, jak jesteśmy razem... Obydwoje studiujemy, ja wprawdzie wybieram się już na 4 rok, ale mój chłopak dopiero na drugi. Nie pracujemy - co najwyżej dorywczo - bo studiujemy dziennie. Żadne z rodziców nie zgodziłoby się na ślub chociażby dlatego, że nie mamy gdzie mieszkać i nikt nas nie może za bardzo w tym pomóc, bo nikt nadmiaru gotówki nie posiada.
Sprawa póki co jest nieciekawa.
Jeśli chodzi o środki zastępcze, to też zdaję sobie sprawę, że to nam na dobre nie wyjdzie. A masturbacja to znów inna sprawa, wiem, że mój ukochany z nią walczy, dość skutecznie, a ja mu tę walkę jeszcze utrudniam :( Wściekła jestem na siebie, bo choć bardzo mi na nim zależy i cieszę się niezmiernie, że spotkałam takiego człowieka, to nie potrafię tego uszanować. Wstyd mi.
Ale jak przyjdzie co do czego, to o tym wszystkim skutecznie zapominam. Choć upadków było wiele, zawsze jakoś się podnosiłam z nadzieją, że tym razem będzie lepiej, że miłość wytrzyma te ataki namiętności...
Tym razem tej nadziei brak.
Dociera do mnie powoli, że JESTEM UZALEŻNIONA. I co dalej?

Kręciołku dziękuję za linka, ale chyba już wszystkie możliwe artykuły przeczytałam na ten temat, stronkę Adonai znam od dawna, oprócz tego od długiego czasu zaczytuje się w "Miłujcie się"......
Wszystkie argumenty rozumowo docierają do mnie bezbłędnie, ale jak przychodzi co do czego, to już nie mam siły...
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez kukułka » 18 lipca 2007, o 14:43

Kurcze no to naprawde nie mam pojecia, co Ci doradzic, skoro slubu wziac nei mzoecie, bo samodzielnosci finansowej brak :(
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Andrzej » 18 lipca 2007, o 15:35

Anusia21 napisał(a):Obydwoje studiujemy, ja wprawdzie wybieram się już na 4 rok, ale mój chłopak dopiero na drugi. Nie pracujemy - co najwyżej dorywczo - bo studiujemy dziennie.

Tez studiujemy dziennie. Ja zaczalem prace po drugim roku, moja zona po trzecim. Nie jest to moze latwe, ale polecam ;)
Andrzej
Przygodny gość
 
Posty: 53
Dołączył(a): 5 września 2003, o 09:25

Postprzez kasik » 18 lipca 2007, o 20:50

Andrzej, nie zawsze da sie pogodzic....

dla mnie a propos jak ktos stosuje tzw. srodki zastepcze to wcale w czystosci nie zyje. czyli czekanie na 1 raz po slubie, robienie z tego hallo, hmmm wydaje mi sie dziwne. bo albo zyje w czystosci, albo sie zadowalam...oklamywanie samego siebie. to nie ma byc do nikogo osobiscie tu, tylko takie moje przemyslania.
kasik
 

Postprzez Anusia21 » 19 lipca 2007, o 11:34

masz rację, kasik... Wiem to doskonale, że właściwie żadna różnica, czy się współżyje, czy coś w tym stylu robi.... Czasem myślę, że współżycie byłoby mniejszym grzechem, bo wtedy człowiek, chcąc nie chcąc, ponosi wszelkie konsekwencje swojego postępowania i musi się liczyć z poczęciem dzidziusia, a "środki zastępcze" są o tyle wygodne, że nie mają konsekwencji. Oczywiście takich widocznych. Bo niewidocznych jest wiele...
Anusia21
Bywalec
 
Posty: 168
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 14:02
Lokalizacja: okolice Gdańska

Postprzez kamienna » 19 lipca 2007, o 13:13

Jeśli jest sie chorym, to trzeba się leczyć. Częsta spowiedź u stałego, dobrego spowiednika (kierownika duchowego) i inne sakramenty.

Plus: stale wśród ludzi + myśl o małżeństwie (rodzice nie muszą wyraxić na nie zgody, grunt, że wy wyrażacie).

Nie piszę tego ironicznie, grzech nieczytsości był mi znany i wiem, jakie spustoszenia posiał i niestety sieje nadal.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości

cron