Teraz jest 8 maja 2024, o 23:49 Wyszukiwanie zaawansowane
Tatuś napisał(a):Małe Słoneczko - ja się z Tobą zgadzam, że najpierw trzeba byc samodzielnym (też finansowo), a potem brac slub. Założenie rodziny jest dla mnie równoznaczne z ostatecznym "odcięciem pępowiny".
Nie znaczy to, że rodzice nie moga pomagać, a my nie możemy przyjąć od nich pomocy, gdy nam ja dają. Ale nie możemy mieć "postawy roszczeniowej" i oczekiwać, że będa co miesiąc na nasze konto przelewali jakąś sumkę.
Tatuś napisał(a):A co najważniejsze - o czym mam wrażenie tutaj troche zapomnielismy - małżeństwo nie jest lekarstwem na problemy z naszą seksualnością!!!
.
Bright napisał(a):Poza tym istotną częścią bliskiej relacji między mężczyzną i kobietą jest pociąg fizyczny. Więc skoro powinien być on realizowany tylko w małżeństwie, to... powinniśmy o tym pomyśleć zanim zaczniemy się z kimś płci przeciwnej umawiać i chodzić na randki, żeby samemu nie wpakowywać się w takie właśnie dylematy, dołki emocjonalne i pokusy.
Bright napisał(a):Może to wina wychowania - znam chrześcijańskie rodziny, gdzie większość młodych ludzi nie chodzi na randki dopóki nie jest gotowa w ciągu roku, dwóch wejść w małżeństwo. Jak dla mnie jest to zdrowe podejście i nie powoduje nadmiernych napięć związanych z odkładaniem ślubu.
Anusia21 napisał(a):I jeszcze jeden wniosek mi się nasunął - im bardziej człowiek sobie odpuszcza w życiu z modlitwą, obowiązkowością itp, tym trudniej o dyscyplinę w czystości...
Natala napisał(a):...ale i tak mam czasem do niego zal,że zachowuje się tak jakby nie obchodzilo go co czuję, z reszta ja tez zbyt szybko ulegam pieszczotom....
małe słoneczko napisał(a):Anusia21 napisał(a):I jeszcze jeden wniosek mi się nasunął - im bardziej człowiek sobie odpuszcza w życiu z modlitwą, obowiązkowością itp, tym trudniej o dyscyplinę w czystości...
Nie pomyślałam w ten sposób, a jednak wydaje mi się, że masz rację. U mnie ostatnio z modlitwą krucho, jeszcze bardziej krucho z naszą wspólną modlitwą.
Natala napisał(a):Trochę Wam zazdroszczę dziewczyny,ja w walce o czystość przedmałżeńską jestem sama... Mój narzeczony,nie rozumie jej sensu.
małe słoneczko napisał(a):Często bywa tak, że tylko "w mowie" oboje walczymy o tę czystość.Po upadku jest spowiedź itd., ale niestety zauważyłam, że coraz łatwiej nam przechodzi się do porządku dziennego gdy do czegoś między nami dojdzie
małe słoneczko napisał(a):I niestety... miewam takie czarne myśli, że skoro już tak daleko się posunęliśmy, to czy jest jeszcze o co walczyć? To, że jestem dziewicą nie musi oznaczać, że jestem czysta...
małe słoneczko napisał(a):Zresztą oboje nie jesteśmy ostatnio w nastrojach bojowych. Upadki zdarzają nam się co rusz. Może dlatego, że bardzo rzadko widujemy się w roku akademickim? Nie wiem.
małe słoneczko napisał(a):Nasmęciłam troszkę. Obwiniam siebie tylko, że nie jestem w stanie tak do końca walczyć. To prędzej mój narzeczony powie "nie". Mi zakodowało się bezwzględne posłuszeństwo jemu... (oj, strasznie to zabrzmiało)
Już do nas dotarło, że wszystko to, co teraz się dzieje, nie da dobrych owoców w małżeństwie...
oj, już Wam współczuję dziewczyny, tego zawodu i rozterek, które będziecie przeżywać po slubie.
wiec to twoje dziwictwo to jakas wyssana dla mnie z palca rzecz....
kasik_powraca napisał(a):Bo jak piszesz, ze macie upadki, to rozumiem, ze nie jest to calowanie, tylko jakas forma stosunku...
konczaca sie zapewne orgazmem u jednego i drugiego. wiec to twoje dziwictwo to jakas wyssana dla mnie z palca rzecz....
Krycha, jak czytam to co piszesz to ostatnio nie wiem, czy śmiać się czy płakać?już Wam współczuję dziewczyny, tego zawodu i rozterek, które będziecie przeżywać po slubie.
małe słoneczko napisał(a):u nas najdłuższy okres czystości to 6 miesięcy. i wierzę w to, że czystość czy takie właśnie "mentalne dziewictwo" można odzyskać. życzę cierpliwości i powodzenia w walce- i sobie i wszystkim zakochanym i narzeczonym!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości