Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 16:10 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

powiedzieć czy trzymać język za zębami

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

powiedzieć czy trzymać język za zębami

Postprzez gosiątko » 28 września 2005, o 22:06

Poradźcie co mam zrobić. Pół roku temu, postanowiliśmy z moim ukochanym, że chcemy sie pobrać. Byliśmy ze sobą do tamtej pory 4,5 roku, czyli że teraz to juz 5 lat. Znamy się od podszewki i kochamy. Decyzja została podjęta, ale została nam "mała " formalność, czyli zaręczyny, które wg mojego ukochanego miały być czymś wyjątkowym. I tak bardzi chce żeby były wyjątkowe, że ja już od pół roku czekam, aż on się oświadczy.
Wszystko byłoby wspaniale, ale ja już psychicznie nie wytrzymuję. Nie zniosę dłużej takiej niepewności, bo tak na prawdę, to jestem teraz zawieszona - nie wiem czy on chce, czy nie, czy tylko tak mówił....
Z dnia na dzień jestem coraz bardziej rozdrażniona. Nie mogę z niem normalnie porozmawiać. Cały czas się zastanawiam, czy wszystko jest w ok, czy on chce się ze mną ożenić czy nie.
Dziwnie to brzmi, jakbym go do czegoś zmuszała. O ślubie rozmawailiśmy wiele razy. Jesteśmy niezależni finansowo-po prostu nic nie stoi na przeszkodzie.
Ja bym wolała zaręczyny takie ot, poprostu. Bez górnolotnej paplaniny i wymyślnych okoliczności. Jak widać dla niego ważniejsze od zaręczyn jest to, żeby były wyjątkowe i niepowtarzalne i wystrzałowe.
Doradźcie co mam zrobić. Z moim ukochanym rozmawiamy o wszystkim, ale w tej jednej sprawie nie chcę wywierać na nim presji. Czekać i wykańczać się psychicznie czy powiedzieć mu wszystko co czuję i zniszczyć mu komfort psychiczny??
gosiątko
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 lipca 2005, o 14:10

Postprzez kasiama » 28 września 2005, o 22:22

No, ja bym powiedziała, co cię gryzie. I... właściwie tak zrobiłam swego czasu. Z moim ukochanym rozmawialiśmy często o przyszłości, o dzieciach, itd, ale nie usłyszałam z jego ust tej wyraźnej deklaracji. Sama honorowo postanowiłam nie popędzać - bo przecież to tak powinno być, że męczyzna się oświadcza, kobieta jest zaskoczona, potem łezka, radość... wiadomo, jak na filmie. Alew mój mężczyzna jakoś się do tego nie kwapił. Dochodziło do tego, że gdy mówil coś o wspólnym romu (kiedyś tam w przyszłości), to ja rozgoryczone odpowiadałam mu, że jak to, przecież nic nie postaanowione i w ogóle.
I pewnie bym się tak gryzła, a on nie wiedziałby o co mi chodzi. Ale jakoś się przemogłam i zeszłam z tej dumy. I jakoś o tym porozmawialiśmy. I okazało sie po prostu, że on nie wiedział, jak dla mnie to było ważne. Że chciałam ten jeden raz wyłącznie z jego inicjatywy być zapytaną. Dla niego było oczywiste, że będziemy razem i że się pobierzemy - te nasze plany były dla niego wystarczające. A dla mnie nie.

Piszę to po to, żeby cię troszkę przestrzec: doskonale rozumiem twoją niechęć do wywierania na niego jakielkolwiek presji. Ale jeśli ty masz przez to cierpieć, mieć jakiś żal, to naprawdę, lepiej już powiedzieć, o co chodzi. Żeby wiedział, jak ci tego potrzeba. Bo jak zaczniesz być z tego wszystkiego "czepliwa" w stosunku do ukochanego, to on może zacząć się poważnie zastanawiać, czy o takiej żonie marzył.
Jeszcze raz: lepiej porozmawiać, niż cierpieć.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez gosiątko » 28 września 2005, o 23:21

widzisz, my od dawna rozmawiamy o planach na przyszłośc. Presja z mojej strony polega głównie na tym, że jestem chora na endometriozę, a w tej dolegliwości szczególnie ważne jest szybkie zajście w ciążę. Czuję, że mój ukochany głównie dlatego chce się oświadczać. A ja czuję, że on powinien to robić z miłości, a nie z przymusu.
Moje obawy są o tyle podstawne, że czuję, żę B. tak właściwei nie chce jeszcze się żenić. A ja coraz częściej myślę o tym, żę jeżeli teraz nie urodzę dzidzi to potem nie będę mogła.
Czy to nie jest presja?? Nad B. ciąży widmo szybkiego ślubu i jeszcze szybszego ojcostwa.
Jak widzisz zmieniła się zatem sytuacja. Co teraz o tym myślisz??
gosiątko
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 lipca 2005, o 14:10

Postprzez NB » 29 września 2005, o 09:10

Gosiątko, powiedz mu wprost: albo w lewo , albo w prawo.
Powiedz to wszystko co nam napisałaś. Tak będzie najlepiej.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez AgaM » 29 września 2005, o 09:19

Powiem tak... sama to przezylam. :) Ale zawsze rozmowa choc nie wiem jak bylaby trudna jest najlepsza. Potem okazalo sie ze moj maz a wtedy chlopak myslal ze to ja potrzebuje czasu bo on byl pewien tylko nie nie chcial wystraszyc. No rach ciach... poszlo i dzieki Bogu jestesmy po slubie i pieknie.
A zareczyny to trezba omowic - przynajmniej powienien wiedziec czegooczekujesz a czego absolutnie nie.
Mysmy romantycznie wyjechali do innego miasta, Michal kupil piekny bukiet roz (udawalam ze sie nie domyslam ze mnie nagle zostawil) potem poszukalismy piekenego miejsca nad morzem, w koncu oswiadczyl mi sie w naszym samochodzie - Fiat 126 p :)))) Bylo niezwykle hihiiii.... a zachod slonca byl BOski :))) Mamy zdjecia :)))
Zareczyny byly nasze i troche rodzice mieli do nas pretensje ale.... co tam... wesele bylo robione pod gosci a zareczyny nasze :)
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez Kala22 » 29 września 2005, o 09:54

U nas zaręczyny były bardziej planowane...Rozmawialiśmy bardzo dużo na temat ślubu, założenia rodziny itd. Pewnego dnia mój jeszcze wtedy chłopak zabrał mnie do złotnika, żebym sama wybrała sobie pierścionek zaręczynowy (i tak się stało). Pięrścionek był kupiony a ja czekałam na oświadczyny...Mój ukochany wybrał naszą rocznicę i to było piękne. Ślub także bardzo dokładnie zaplanowaliśmy no a już teraz jesteśmy 4 miesiące po ślubie i nie mam do niego żalu, że zwlekał z zaręczynami tak długo...poprostu czekał na tą odpowiednią chwilę - naszą rocznicę.


Może Twój chłopak też czeka na tą odpowiednią chwilę...
Kala22
Przygodny gość
 
Posty: 93
Dołączył(a): 13 września 2005, o 12:27
Lokalizacja: Kościerzyna/pomorskie

Postprzez katalina » 29 września 2005, o 10:54

to ja się też podzielę bo aż się popłakałam ze wzruszenia choc i tak planowalismy wszytko przedtem, razem. :D :D
wybrałam sobie ze 3 pierścionki - ale dałam do zrozumienia że TEN mi sie podoba najbardziej :wink: No i pewnego dnia w piatek po pracy - to było 2 lata temu - umówiliśmy się do Łazienek, ale tych mniej uczęszczanych od strony ul. Gagarina.Mieliśmy nasze ulubine jedzonko (francuskie sery ) i winko (kadareczka mniam mniam :lol: :lol: ), eleganckie kubeczki i poszliśmy na ławeczkę.No i ja patrzę a mój Twardziek macho klęka na jedno kolanko i sie pyta ..już wiecie co... a przed nosem trzyma pudełeczko z pierscionekiem TYM pieścionkeim :D :D :D i jeszcze mówi żebym zobaczyła grawerkę! też mamy zdjęcia i jak na nie patrzę to jestem taka rozanielona że ech... :lol: :lol: :lol: też mielismy zbez rodziców, bo wesele było pod gości :? A zaręczyny nasz! i nie żałuję!Teraz jestęsmy już 1 rok i 1 miesiac po ślubie!
katalina
Przygodny gość
 
Posty: 73
Dołączył(a): 12 stycznia 2005, o 21:06
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kartofelka » 29 września 2005, o 10:56

chyba każdy facet tak ma że jemu coś wydaje się oczywiste a kobieta musi żyć w niepewności i zaczyna jej sie wydawać że mu pewnie nie zależy albo że zapomniał a tymczasem okazuje się że on po prostu rozumuje "innaczej"...
kartofelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 255
Dołączył(a): 12 stycznia 2004, o 10:16
Lokalizacja: imperium ziemniaków

Postprzez gosiątko » 29 września 2005, o 23:20

Aż mi serce rośnie jak czytam w jaki sposób Wasi ukochani poprosili Was o rękę.
Ja dziś, po Waszych radach, postanowiłam powiedzieć mojemu ukochanemu co czuję. Już wiem dlaczego tak zwlekał. I szczerze mówiąc bardzo się rozczarowałam. Znam go już od tak dawna, a nie spodziewałam sie, że ważniejsze są...pieniądze i praca.
Argumenty jakie wysunął na swoją "obronę" były tak marne, że aż żałosne.
Argument 1:
nie znalazł czasu żeby kupić pierścionek (przez 5 miesięcy), bo do 16 pracuje
Argument2:
bo do tej pory miał umowę terminową w pracy i dziś, tj. 28.09 dostał bezterminową, a chciał wiedzieć, że jest w pełni niezależny finansowo
Ktoś mółby powiedzieć, że ten drugi argument jest mocny, ale mój jest lepszy - będąc zaręczonym też można czekać na umowę o pracę, bo zaręczyny nie oznaczaja szybkiego ślubu.

A co do 1 argumentu to chyba nie muszę pisać w jaki sposób go zbiłam??
A na pytanie, czy aby na 100% jest pewny, że chce tego ślubu, odpowiedział, że niczego bardziej nie pragnie. Ale jak widać mam nieudacznika za chłopaka, bo niby samo się wszystko zrobi??
Może to ja mam się mu oświadczyć a potem wziąć ślub, a jego tylko o tym poinformować??

Czekam na dalsze rady, jak dalej postępować, bo nie wiem.
Szczerze mówiąc to odniechciało mi się tych całych zaręczyn.
gosiątko
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 lipca 2005, o 14:10

Postprzez kasiama » 29 września 2005, o 23:42

O ile jestem w stanie zrozumieć drugi argument, to ten pierwszy jest jakiś mocno naciągany. Ja bym w takiej sytuacji skomentowała, co mi się w tym nie podoba i więcej nie wracała do tematu. Bo ja już ma takie silne poczucie "nienarzucania się" w pewnych sytuacjach, aż do przesady. Piszę, co ja bym zrobiła - bo to nie jest taka jednoznaczna sprawa - co będzie lepsze i ja tego nie wiem, bo nie jestem wróżką :) Wiem natomiast, jak przypuszczalnie zrobiłam ja w twojej sytuacji - co też nie oznacza, że na pewno byłoby to najlepsze...
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez gosiątko » 30 września 2005, o 00:19

Ja również nie lubię się narzucać. Zrobiła dokładnie jak napisałaś. Powiedziałam raz co mi nie pasuje i koniec tematu. Więcejdo niego nie wrócę. Acz mam nadzieję,że pozostawiłam po sobie niezatarte wrażenie.
:twisted:
Pewnie poczuł się okropnie po tej naszej rozmowie, ale trudno. W obliczu takich argumentów należało mu się.
gosiątko
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 lipca 2005, o 14:10

Postprzez Julianna » 30 września 2005, o 07:22

Delikatny temat :? Myślę, bardzo dobrze się stało, że powiedziałaś swojemu chłopakowi, co czujesz i że ta niepewność bardzo Cię męczy.

Rozumiem ten argument o pracy na czas nieokreślony- męska potrzeba stabilizacji, mozliwości zapewnienia bytu przyszłej rodzinie.
Co do pierścionka... Może szuka dla Ciebie jakiegoś super- wyjątkowego, a nie chce na szybko kupić- byle kupić ?
Trudno coś radzić. Najważniejsze to rozmawiać ze sobą szczerze i o wszystkim. Przecież to poznawanie siebie :)

Bądź dobrej myśli, może właśnie Twój chłopak podchodzi do tej kwestii bardzo odpowiedzialnie i chce być należycie przygotowany (pod różnym względem) to tak ważnej decyzji ?

Pozdrawiam :)
Julianna
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 219
Dołączył(a): 13 maja 2004, o 21:44

Postprzez NB » 30 września 2005, o 11:38

Ha, ha!
Pieniądze, niezależnośc. Jak wspominam nasze zaręczyny : oboje studiowaliśmy, mieliśmy tylko perspektywę wspólnego jednoosobowego tapczanu w segmencie w akademiku i nadzieję, ze damy sobie radę. Fakt, ze to ja właśnie pomogłam podjąć decyzję obecnemu Męzowi , bo jasno chciałam wiedzieć czy ma jakieś plany powazne wobec mnie czy nie. I tym sposobem dostałam piękny pierścionek z grawerką i za rok byliśmy już małżeństwem. Tylko, że znaliśmy się raptem kilka miesięcy , a nie 4,5 roku.
Dziś jestesmy już 8 lat po ślubie , dwoje dzieci biega sobie po mieszkaniu . Warto było zaryzykowac :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Nane » 30 września 2005, o 13:35

Nikoleta napisał(a):Ha, ha!
Pieniądze, niezależnośc. Jak wspominam nasze zaręczyny : oboje studiowaliśmy, mieliśmy tylko perspektywę wspólnego jednoosobowego tapczanu w segmencie w akademiku i nadzieję, ze damy sobie radę. Fakt, ze to ja właśnie pomogłam podjąć decyzję obecnemu Męzowi , bo jasno chciałam wiedzieć czy ma jakieś plany powazne wobec mnie czy nie. I tym sposobem dostałam piękny pierścionek z grawerką i za rok byliśmy już małżeństwem. Tylko, że znaliśmy się raptem kilka miesięcy , a nie 4,5 roku.
Dziś jestesmy już 8 lat po ślubie , dwoje dzieci biega sobie po mieszkaniu . Warto było zaryzykowac :-)


Podoba mi się Wasze zdrowe podejście - jak widać poradziliście sobie wspaniale i jesteście szczęśliwi :)
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez Julianna » 30 września 2005, o 13:59

Jasne, że tak, zgadzam się z Wami- nie ważne jak i gdzie, ważne Z KIM :D A skoro już spotkaliśmy tę drugą osobę, z którą chcemy przejść przez życie, to na co czekać ?
W mojej poprzedniej wypowiedzi próbowałam tylko pocieszyć Gosię, poniekąd usprawiedliwić jej chłopaka, żeby było jej lżej :roll:

My też dość szybko wzieliśmy ślub- mniej więcej po roku znajomości, ja jeszcze byłam na studiach, które kontynuowałam po przeprowadzce, dojeżdżając. Mieszkaliśmy kątem w małym pokoiku na podaszu starej kamienicy, bez bieżącej wody, woda była (z rury i tylko zimna) w sąsiednim domu... Wszelkie racjonalne wzgledy mówiły, żeby ze ślubem poczekać, aż skończę studia, wyremontujemy mieszkanie, ale my postawiliśmy na swoim :wink: I to była najwspanialsza decyzja :wink: Jesteśmy teraz prawie dwa lata po ślubie, a cały czas mieszkamy ciągle "w remoncie", w starej chałupce. Sporo już razem przeszliśmy...Cudownie jest budować wszystko tak od podstaw razem :D
Pozdrawiam :)
Julianna
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 219
Dołączył(a): 13 maja 2004, o 21:44

Postprzez Nane » 30 września 2005, o 14:13

Julianna a jak na waszą decyzję zareagowali rodzice?? Byli bardzo przeciwni?
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez novva » 30 września 2005, o 15:14

To ja się może podzielę swoim doświadczeniem. Znaliśmy się dość długo przed ślubem (6 lat), zawsze traktowaliśmy nasz związek poważnie. Ale... przecież to nie ja miałam się oświadczać, a tu lata lecą, a on nic... Zaczęłam mu trochę marudzić i przyciskać, bo nabrałam wątpliwości, czy traktuje mnie wystarczająco serio. Z drugiej strony było mi głupio naciskać, bo jeszcze studiowałam, nie mogłabym się dokładać do utrzymania, szanse na mieszkanie mizerne, itp: ogólnie szybki ślub wykluczony. Oświadczyny usłyszałam w najmniej spodziewanym momencie! I cóż się okazało? Dla niego zaręczyny oznaczały cos zupełnie innego niż dla mnie! Ja chętnie zaręczyłabym się już po roku znajomości, czekając spokojnie na ślub, wiedząc, że chcę go mieć za męża. Dla niego zaręczyny oznaczały, że ślub będzie już niedługo (niecały rok), nie wyobrażał sobie nawet oświadczenia się znacznie wcześniej. Poza tym czekał, tak jak chłopak Gosi, na małą chociaż niezależność finansową. Piszę o tym dlatego, że zauważyłam, że wielu facetów tak właśnie myśli - oświadczyny pociągają dla nich za sobą ślub w najbliższym możliwym terminie. A ja - i chyba nie tylko ja - pojmuję to jako deklarację ''chcę być z Tobą", sam termin ślubu jest dla mnie mało istotny.
novva
 

Postprzez kuleczka » 30 września 2005, o 16:24

novva napisał(a):Piszę o tym dlatego, że zauważyłam, że wielu facetów tak właśnie myśli - oświadczyny pociągają dla nich za sobą ślub w najbliższym możliwym terminie. A ja - i chyba nie tylko ja - pojmuję to jako deklarację ''chcę być z Tobą", sam termin ślubu jest dla mnie mało istotny.


Wiecie co to ja chyba jestem facetem....a zawsze wydawało mi sie inaczej :lol:
Zawsze mi sie wydawalo, ze po oświadczynach slub i to w miare szybko... (~rok)

A tak jak i Gosia czekam na ten cudowny moment.... (coś juz napewno o tym wiecie)

Ze mna jest tak, ze wiem, ze faceci sa niedomyslni i nauczylam sie, ze trzeba mówic to czego sie pragnie... No i ja mówie... Ciąge i naokragło, az boje sie czy ja czasem nie przesadzam... No a poniewaz wymarzyłam sobie ta wspaniała chwlie i chciałabym przede wszystkim by to P. wszystko romantycznie wymyślil to powiedzenie mu tego jak to ma wygladac zepsuje wszystko ... No i wybrałam taka posrednia metode - mówie, ze chce, pytam, czasem zadreczam i pytam.... a potem boje sie, ze on nie chce i ze moze jest zmuszany przeze mnie... o co zreszta tez pytam.... Zaskoczona to ja napewno nie bede bo już tyle na ten temat rozmawiamy, ze az boje sie, ze nie bede sie umiała ucieszyc.... :(

Mysle Gosiu, ze twoje rozwiazanie jest lepsze powiedziec i nie wracac...
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez sagitta » 30 września 2005, o 18:09

No to i ja się przyłaczę. Po roku znajomości (u mnie przed pierwszym rokiem studiów) zaczelismy rozmawiać o tym , że chcemy byc razem na dobre. Po kolejnym roku moich napominan (od czasu do czasu), że fajnie byloby sie zareczyc, zaczęliśmy oglądać pierscionki od czasu do czasu - przy okazji. A na oswiadczyny czekałam jeszcze rok............. mój luby zwedził mi pierscionek na miarę i potajemnie kupił ten zaręczynowy. Oświadczył się w najmniej spodziewanym momencie, ale romantycznie. Potem zabrał mi pierścionek na 2 dni i przyszedł oświadczyć się moim rodzicom.

W czasei tego oczekiwania tez zdarzało mi się różnie mysleć, również że ten mój chłopak to ciepłe kluchy itp. Teraz wiem, że bardzo się co do tego pomyliłam........................................ okazał się bardzo zaradny.
sagitta
Domownik
 
Posty: 339
Dołączył(a): 22 sierpnia 2005, o 17:12
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez strzyga » 1 października 2005, o 22:01

hmmm... ja mam chyba podobne do facetów podejście do życia... i oświadczyny wiążą się dla mnie ze ślubem (ok. rok), ale też właśnie z jako-taką niezależnością finansową (wiadomo- w życiu nie ma nic pewnego). Jednak nie wyobrażam sobie, żeby mój facet oświadczył się w tej chwili. Niby pracuje, ale marna ta praca... jednocześnie stuiuje zaocznie, a ja zaczynam teraz dzienne. czuję, że jeszcze długa droga przed nami...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gosiątko » 4 października 2005, o 22:17

ech...dziewczyny..tylko, że ja to wszystko wiem. Ja ze swoim B. rozmawiam o wszystkim, nawet o najbardziej intymnych sprawach. Uzgodniliśmy, że nasz ślub odbędzie sie rok po zareczynach i szczerze mówiąc, to myślałam, że skoro tak precyzyjnie uzgadniamy sprawę ślubu, to zaręczyny to formalność.

A to wcale nie taka łatwa sprawa, bo B. jakoś czasu nie może znaleźć. Pytałam go o to i wcale nie chodzi o jakieś wielkie przygotowania ani o wspaniały pierścionek. B. przyznał mi się, że nigdzie jeszcze nie szukał. Nawet trudu sobie nie zadał, zeby czegokolwiek poszukać.
Aż mi to ciężko pisać, bo bardzo się nim rozczarowałam.
A co do niezależności, to odkąd go tylko znam, zawsze wiedziałam, że najpierw praca, a potem ślub. I tak długo czekałam, aż znajdzie pracę. Znalazł ją szybo po studiach i od tego czasu czekam już prawie rok. Rozumiem, że umowy jakie do tej pory dostawał, były czasowe, ale to wynika z prawa pracodawcy - dwie umowy czasowe, trzecia bezterminowa.
Ale to go nie usprawiedliwia, bo jak widzicie, on nawet palcem nie kiwnął, żeby zobaczyć jak wyglądają pierścionki zaręczynowe.
gosiątko
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 lipca 2005, o 14:10

Postprzez strzyga » 4 października 2005, o 23:37

może kiwnął, tylko się nie przyznał :)
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kinia » 7 października 2005, o 13:17

Czytam i czytam i nadziwić się nie mogę,że nie ja jedna nie mogę się doczekać ;)
Kiedyś, kilka mies. temu, też miałam okres przyciskania do muru...ale reakcja była taka, że z trudem przetrwaliśmy razem kryzys, który z tego wynikł. Co prawda było nam to potrzebne, ale to ja miałam się nauczyć, że jednak muszę dać mu czas...a jak chcę mieć męża, a nie J. za męża, to droga wolna, mogę chodzić po ulicy z transparentem: "szukam męża" :lol:

Póki co pracujemy nad naszą relacją, nad dialogiem, który buduje...to daje nam duże poczucie bliskości i pewności, że to Ten/Ta.

Taż chciałabym już wyjść za mąż... moja przyjaciółka wychodzi za mąż za niecały rok, nie będę miała z kim mieszkać, a ostatni rok studiów jest tak mało intensywny, ze chyba się na śmierć zanudzę, jak nie będę miała domu na głowie ;) A jednak wiem, że ten czas jest potrzebny!

Nie rozumiem czemu jest potrzebny, ale wiem, że jest...i próbuję za dużo o tym nie myśleć, żeby nie popaść całkowicie w manię małżeństwa :roll:

proszę o modlitwę...i przepraszam, że tak nieskładnie piszę...
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Zaręczyny

Postprzez Trulek » 7 października 2005, o 14:11

Mój mąż oświadczył się mi po raz pierwszy spontanicznie (byliśmy studentami), w trakcie rozmowy... Nie miał przygotowanego pierścionka, klęknął na kolano i szczerze poprosił mnie o rękę. Ustaliliśmy terminy: zaręczyn "dla rodziców"(w wakacje za rok i kilka miesięcy) i ślubu ( w wakacje za dwa lata i kilka miesięcy). Wszystko się sprawdziło :D Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem od 4 lat, planujemy dzieci też konkretnie :wink: , choć z dziećmi to nie wiadomo, czy tak nam się uda... :?
Trulek
Przygodny gość
 
Posty: 55
Dołączył(a): 7 października 2005, o 12:41

Postprzez gosiątko » 16 października 2005, o 22:35

No i w końcu się UDAŁO!!!
Było cudownie: Zakopane, cudowna pogoda, ciepło i sami na hali...
Nie mogłam sobie nic bardziej romantycznego wyobrazić.
Pierścionek jest śliczny i PASUJE jak ulał, chociaż B. miał z nim nie lada problem, bo tak małego jak mój rozmiar, to prawie nie można znaleźć.
Ale B. przyznał się, że gdyby nie ta moja "awantura" to pewnie by sie nie umiał zmobilizować.
Jaki z tego morał??? Żeby wszystko grało, trzeba głośno wyrażać wszystkie żale i nieżale.
gosiątko
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 20 lipca 2005, o 14:10

Postprzez kasiama » 17 października 2005, o 06:27

Gratuluję i cieszę się bardzo, że już wszystko dobrze :D


Zapraszam na Dobre Nowiny!
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Kinia » 17 października 2005, o 08:31

Bardzo się cieszę :) Gratulacje :)
Jak bardzo bym chciała też już tego doświadczyć...ale u nas to chyba jeszcze potrwa... :(
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez kuleczka » 17 października 2005, o 12:34

Bardzo bardzo, bardzo gratuluje i troszke zazdroszcze, Dla mnie chyba tez nic romantyczniejszego być nie moze niz jakaś piekna góra w moich Tatrach... ale chyba nie mam cierpliwości by czekac na wyjazd, który nie wiem kiedy moze nastapic!!! Praca i takie tam!!!! to ja czekam dalej i moze tez w dobrych nowianch kiedyś niedługo sie odezwe!
kuleczka
Bywalec
 
Posty: 104
Dołączył(a): 31 sierpnia 2005, o 14:12

Postprzez Nane » 17 października 2005, o 12:43

Kuleczko to ja tez czekam i chyba jeszcze długo czekać będę ;)
A gosiątku bardzo serdecznie gratuluję spełnionego marzenia :)
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez Julianna » 18 października 2005, o 14:58

Gratuluję, Gosia :wink:
Zdecydowanie trzeba sobie nawzajem o wszystkim mówić, nie doprowadzać do niedomówień. Udało Ci się tego dokonać :wink:
A długo oczekiwane Wasze prywatne zaręczyny- bardzo romantyczne :wink:
Wszystkiego dobrego :D
Julianna
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 219
Dołączył(a): 13 maja 2004, o 21:44


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości

cron