Teraz jest 28 kwietnia 2024, o 01:09 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Jak rozmawiac?

Narzeczeni wszystkich krajów - łączcie się... w związki małżeńskie (forum pomocy)

Moderatorzy: admin, NB

Jak rozmawiac?

Postprzez anusia » 7 sierpnia 2005, o 12:53

Jaki macie sposób, żeby zakomunikować chłopakowi rzeczy, które was niepokoją, martwią albo się nie podobają w związku tak, żeby nie odebrał on tego jako pretensje co mi się już zdarzało :? (fakt, że przed okresem tych rzeczy mi jakby więcej się zbiera i często widzę jakieś małe błędy z jego strony jako coś wymierzonego we mnie)
Ostatnio napisałam list (maila), kiedy ciężko mi było powiedzieć coś w rozmowie, żeby nie wywoływać zbędnych emocji, ale nie wiem, jak został on odebrany... :roll:
Chociaż mój chłopak złożył już w sumie poważne deklaracje i to on chciałby szybciej się pobrać, to ja nadal nie wiem, czy naprawdę jestem dla niego ważna. Niepokoi mnie zwłaszcza, że unika on spotkań "na chwilę" - np. godzinę (mieszkamy około godzinę drogi od siebie w tym samym mieście), tylko woli odłożyć to i spotkać się, kiedy mamy już czas "tylko dla siebie" czyli przeważnie weekend, a ja wolę nawet nawet krótsze spotkania ale częściej, byleby kogoś zobaczyć. w te wakacje wiem, że poświęcił dużo czasu swojej rodzinie i nie mówiłam, żeby tego nie robił, ale mam wrażenie, że o mnie zapomina :( poza tym twierdzi, że dwie osoby nie mogą usychać, kiedy się nie widzą. muszą normalnie funkcjonowac. Zgadzam się z tym. Ale to chyba normalne, że ktos chce się zobaczyć chociaż "na chwilę", kiedy nie widzimy się jak ostatnio ok. 3 tygodnie... sama już nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony to on chciałby szybciej małżeństwa, a z drugiej zastanawiam się, czy "chce mu sie" zorganizować czas, nawet jak jest go mało, żeby choć na chwilę się spotkać, nie chcę, żeby wyszło, że to mnie ma zależeć, chcę wiedzieć, czy jestem dla niego ważna.
Poradźcie...
anusia
Przygodny gość
 
Posty: 77
Dołączył(a): 4 stycznia 2005, o 10:39

Postprzez anka23 » 7 sierpnia 2005, o 15:01

Witaj Anusiu!
To jest temat dość opszerny. Przede wszystkim zależy jaki masz charakter. Ja jestem osobą bezpośrednią, ale bardzo emocjonalnie podchodzę do różnych spraw-a zwłaszcza dotyczących związku. Co prawda jestem już mężatką, ale czasami pojawia sie u mnie taki sam problem. Ostatnio moja bratowa również zwróciła się do mnie z tym pytaniem. Ja zawsze dochodziłam do wniosku, że nie należy nic "owijać w bawełne". Polecam szczerą rozmowę prosto w oczy, podkreślam: ROZMOWĘ a NIE kłótnię (choć czasem i do tego może dojść). Powiedz swojemu chłopokowi co Cię dręczy i rani. Powiedz jak bardzo go potrzebujesz i, że Ty również pragniesz się czuć potrzebną. Włóż w tę rozmowę jak najwięcej serca i nie krępuj się mówić mu o wszystkim. Czasami taka rozmowa wiele wyjaśnia, choć bywa, że facet jest mało entuzjaztycznie nastawiony do związku i nie wynosi zbyt wiele z takiej rozmowy. Szczerze mówiąc trochę mnie dziwi fakt, gdyż napisałaś, że Twój chłopak chce szybko ślubować a potrafi się z Tobą nie wiedzieć 3 tygodnie. Zdecydowanie musisz grać w otwarte karty by on pokazał swoje, wtedy wszystko będzie jasne. Warto powiedzieć o swoich pragnieniach, i niekoniecznie musi to być narzucanie się z Twojej strony.
Życzę powodzenia i wytrwałości.
Pozdrawiam :P
anka23
Domownik
 
Posty: 346
Dołączył(a): 11 maja 2005, o 13:53

Postprzez Nane » 7 sierpnia 2005, o 21:46

Jeśli o mnie chodzi to on chyba sam poznaje że coś jest nie tak po moim zachowaniu. Nie prawię mu wyrzutów ale chodzę przygnębiona, smutna, zaczynam zdania i nie kończę i wtedy on zaczyna "wyciągać" ze mnie co jest nie tak. Uważam, że meil jest dobrym sposobem komunikacji gdy naprawdę masz wiele spraw do niega a chcesz ja dobrze przemyśleć (czasem mimo dobrych intencjimożna palnąć głupstwo). Też kiedy nazbieta się TEGO dużo to potrafię napisać elaborat do chłopaka. Potem do dyskusji zawsze dochodzi. W każdym razie i słownie i pisemnie trzeba być bardzo delikatnym (co mi często nie wychodzi) aby nie urazić jego. Pisząc meila mozesz wykasowac pewne słowa jeśli uznasz że jie są dobre, że źle to napisałaś a jak już cos powiesz to potem można się tłumaczyć i nic :?
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez anka23 » 8 sierpnia 2005, o 11:30

Każdy ma swój sposób na wyrzucenie z siebie emocji i pretensji do drugiej osoby. Nane, Twoim sposobem jest wysyłanie przez poczte elektroniczną listów. Kiedyś też próbowałam się dogadywać przez listy. Prawda jest jednak taka, że kiedyś wkońcu i tak dojdzie do szczerej rozmowy, ponieważ listy pozostawiają wiele niedopowiedzeń. Urazić zawsze można przez przypadek, z drugiej strony jedenak jeśli ma się coś do powiedzenia ważnego w sposób, który może być mniej przyjemny, to trudno. Z jakiej racji to Ty masz dusić w sobie emocje. Jest Ci źle bo on Cię zranił więc dlaczego masz być dla niego potulna jak baranek. Oczywiście kłótnia to nie jest rozwiązanie, ale czasami emocji nie można zatrzymać. Poza tym w poważnej rozmowie dotyczącej związku należy podejść sercem i nie udawać kogoś innego. Jeśli chcesz płakać to płacz, jeśli krzyczeć jak bardzo jest Ci potrzebny to krzycz. Nie można tłumić samej siebie. Albo on się tym przejmie, albo sprawa bedzie jasna- nic z tego nie będzie. Boli, ale po co się oszukiwać. Ja podjęłam się kiedyś takiej rozmowy- nie pierwszy raz ale ta była dla mnie naprawdę ważna. Bałam się, ale zrozumiałam, że nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie, nie spotykanie się przez tydzień, ważniejsi koledzy niż ja itp. Powiedziałam wóz albo przewóz. Rozstaliśmy się. Bolało mnie to, ale jednocześnie było lżej, bo doszłam do wniosku, że męczyłam się w tym związku. Długo zwlekałam ze szczera rozmową i żałuję. Na szczęście wszystko się wyjaśniło.
anka23
Domownik
 
Posty: 346
Dołączył(a): 11 maja 2005, o 13:53

Postprzez anka23 » 8 sierpnia 2005, o 11:30

Każdy ma swój sposób na wyrzucenie z siebie emocji i pretensji do drugiej osoby. Nane, Twoim sposobem jest wysyłanie przez poczte elektroniczną listów. Kiedyś też próbowałam się dogadywać przez listy. Prawda jest jednak taka, że kiedyś wkońcu i tak dojdzie do szczerej rozmowy, ponieważ listy pozostawiają wiele niedopowiedzeń. Urazić zawsze można przez przypadek, z drugiej strony jedenak jeśli ma się coś do powiedzenia ważnego w sposób, który może być mniej przyjemny, to trudno. Z jakiej racji to Ty masz dusić w sobie emocje. Jest Ci źle bo on Cię zranił więc dlaczego masz być dla niego potulna jak baranek. Oczywiście kłótnia to nie jest rozwiązanie, ale czasami emocji nie można zatrzymać. Poza tym w poważnej rozmowie dotyczącej związku należy podejść sercem i nie udawać kogoś innego. Jeśli chcesz płakać to płacz, jeśli krzyczeć jak bardzo jest Ci potrzebny to krzycz. Nie można tłumić samej siebie. Albo on się tym przejmie, albo sprawa bedzie jasna- nic z tego nie będzie. Boli, ale po co się oszukiwać. Ja podjęłam się kiedyś takiej rozmowy- nie pierwszy raz ale ta była dla mnie naprawdę ważna. Bałam się, ale zrozumiałam, że nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie, nie spotykanie się przez tydzień, ważniejsi koledzy niż ja itp. Powiedziałam wóz albo przewóz. Rozstaliśmy się. Bolało mnie to, ale jednocześnie było lżej, bo doszłam do wniosku, że męczyłam się w tym związku. Długo zwlekałam ze szczera rozmową i żałuję. Na szczęście wszystko się wyjaśniło.
anka23
Domownik
 
Posty: 346
Dołączył(a): 11 maja 2005, o 13:53

Postprzez Nane » 8 sierpnia 2005, o 11:38

Na jednym meilu nigdny nie poprzestaje - to jest początek, potem kolejne a potem rozmowa (mieszkamy od siebie 50 km).
Z jakiej racji to Ty masz dusić w sobie emocje. Jest Ci źle bo on Cię zranił więc dlaczego masz być dla niego potulna jak baranek.

Ale ja nie napisałam, że to on mnie zranił - to ja jestem złośnicą w tym związku :wink: i bardzo często to moja wina :oops: a jeśli oboje przesadzilismy to ja chodzę struta a chłopak to widzi i stara się jak może aby mnie pocieszyć, podnieść na duchu. Nie nie to nie ejst tak ze zawsze on jest winny. Rozmowa i tak musi być i basta
Nane
Przygodny gość
 
Posty: 91
Dołączył(a): 19 stycznia 2005, o 17:36

Postprzez anka23 » 8 sierpnia 2005, o 11:59

Nane, trochę się nie zrozumiałyśmy :? . Ale rozumiem o co Ci chodzi. W moim związku (małażeństwie) jest podobnie. Właśnie mam te gorsze dni i nie rozmawiam z moim mężem. Tyle tylko, że ja nie mogę nic na to poradzić, musi samo przejść :wink: . Trochę mój Ktosiek się nacierpi, gdyz musi wysłuchiwać, ale jest juz do tego przyzwyczajony. Po kilku dniach przyznam się do błędu i będzie dobrz. :P
anka23
Domownik
 
Posty: 346
Dołączył(a): 11 maja 2005, o 13:53

Postprzez zielona » 4 września 2005, o 16:38

Anusiu! Myślę, że zanim zaczniesz taką rozmowę, musisz mu uświadomić, że nie masz do niego pretensji. Powiedz po prostu np.: "Mój drogi, chcę z tobą porozmawiać, ale nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał. Nie mam do ciebie żadnych pretensji, chcę tylko wyjaśnić, co czuję, żebyś mógł mnie lepiej poznać i żebym ja mogła lepiej poznać ciebie."
Napisane to dziwnie wygląda, ale wiesz, o co chodzi. Po prostu przygotować grunt. Żeby on od samego początku zaczął słuchać, a nie zamykać się.
Później na Twoim miejscu, zwróciłabym mu uwagę na to, że ludzie są różni. Że Ty też różnisz się od niego i że to normalne, że inaczej przeżywasz niektóe rzeczy. I to nic złego, że Ty potrzebujesz częstszych spotkań, a on rzadszych. Ale faktem jest, ze potrzebujesz. I prosisz go, żeby wziął to pod uwagę. Bo skoro Cię kocha, Twoje potrzeby są przecież dla niego bardzo ważne. I nie chodzi o to, żeby zawsze było "po Twojemu", tylko żebyście wypracowali jakiś kompromis.


Ja tak to widzę. Taki jest mój sposób. Nawet jak nas czasem poniesie w trakcie ścierania się przeciwstawnych poglądów, to i tak zawsze dochodzimy do porozumienia. I ważne jest, żeby wtedy mówić o tym, co się samemu czuje i dlaczego tak a nie inaczej się odbiera rzeczywistość, a nie wytykać drugiemu błędy czy złą wolę.

Bo kto tak naprawdę ma złą wolę? Czy istnieje osoba, która z założenia chce robić coś źle? Njaczęściej po prostu popełniamy błędy, a to należy do natury ludzkiej...

Pozdrawiam!
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez Joanna » 24 września 2005, o 21:24

Bardzo ważne jest komunikowanie swoich uczuć drugiej stronie.
Nie chodzi o to, kto ma rację, ale o to żeby się wzajemnie poznać, zrozumieć i wyjść sobie naprzeciw.

Jest kilka zasad dobrej komunikacji, które pomagają we wzajemnym zrozumieniu.
Np. bardzo ważne jest mówienie "ja", a nie "ty". Np. "ja czuję się samotna i brakuje mi ciebie, potrzebuję twojej częstej obecności, żeby czuć się kochaną", a nie "Ty mnie nie kochasz, nie przychodzisz tak często, jak powinieneś".
A więc chodzi o mówienie o moich uczuciach, potrzebach, oczekiwaniach, a nie stawianie kogoś w charakterze winnego i udowadnianie mu, co powinien robić.

Dobrą pomocą, która mi ogromnie pomogła nie tylko w relacji z moim obecnym mężem, jest książka Elżbiety Sujak "Małżeństwo pielęgnowane", Księgarnia św. Jacka.
Jest tam szerek wskazówek dotyczących dialogu, polecam!!!
Joanna
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 29 października 2003, o 21:14
Lokalizacja: Koszalin

Postprzez anusia » 14 grudnia 2005, o 16:56

Znowu mam problemy w porozumieniu sie z chlopakiem (znamy sie 1,4 roku). Skonczylismy kurs wieczoryo dla zakochanych. Pomoglo troche w relacjach, bo nawet niemile rozmowy przebiegaja spokojniej i jest w nich wiecej zrozumioenia.
Ale ostatnio czuje sie calkowicie niezrozumiana. Zaczynam podchodzic z coraz wieksza nieufnoscia do niego :( Mam poczucie,ze nie jestem dla niego dosc wazna. On pracuje w szkole kilka lat. Ja studiuje na przedostatnim roku i pracuje na zlecenia. I rozumiem ze praca poswieca duzo czasu od rana do 17, 18no i trzeba czasem sprawdzic klasowki,przygotowac sie do lekcji, zajec...Ja tez mam nauke zajecia, ale barkuje mi wiekszej bliskosci na co dzien. Widzimy sie zwykle w niedziele, ostatnio jeszcze 1 dzien w tyg. na wieczorach ale bywalo czesto ze od weekendu do weekendu. Ja mam taki charakter, ze nawet wracajac skads bylam sklonna wstapic do niego. Proponowalam w tygodniu krotkie spacery wieczorami po pracy ok. 30 min. zeby sie zobaczyc w odleglosci 20min.tramwajem od niego, dla mnie to 35min. No wiec jest zajety i ma zwykle duynie moze, i to dziecinne zeby chciec takich mlodzienczych romantycznych rzeczy ktorych jednak potrzebuje zebz wiedziec ze mnie kocha chce sie ze mna zobaczyc i zwyczajnie sie stara by sie spotkac ze mna. Ja mam takie studia,ze po prostu musze sie potem odstresowac, bo bym chyba oszalala, ostatnio mialam nieciekawie,czuje sie coraz bardziej stresowo fizycznie i widze ze to mi szkodzi.Z kolei dla Niego prawie zrezygnowalam z imprez zwiazanych z ukochanym tancem co pomagalo zejsc zmeczeniu dla dobra i trwalosci zwiazku, z kolei niezbyt moge uprawiac cos innego ze wzgledu na problemy zdrowotne. Moj charakter tez nie pozwala mi siedziec ciagle wieczorami w domu. Kochany zas jest domatorem. Wiem ze to bardzo dobry czlowiek, ale czasami mam watpliwosci co do nas. Jak sie poznalismz to uwazalam ze z nikim tak dobrze sie nie rozumiem. Jak jest dobrze, to jestem szczesliwa, ale jak sie nazbiera watpliwosci to zaczynam wszystko analizowac i wychodzi coraz wiecej watpliwosci.
Jak sie poznalismy to chlopak chcial sie szybko zenic, teraz tez chce, ale mowi ze jest mu dobrze tak, jak jest. Wspomina tez co ja wniose finansowo w malzenstwo jak jeszcze na powaznie nie pracuje. Jest mi przykro, bo nie chce liczyc na niego i jak tylko bedzie mozliwosc to chce pracowac. Z jego pensji utrzymalibysmy sie tylko nie byloby mu tak swobodnie finansowo jak teraz.

Moze napiszecie ze sie czepiam i go nie rozumiem, ale jakie macie zwiazane z tym rady. Jak czesto sie spotykacie ze swoimi Ukochanymi, bo moze to ja wymagam zbyt wiele.
Jakie sa wasze doswiadczenia? Nie chodzi mi o sugerowanie sie cudzym zwiazkiem, ale takie doswiadczenia i wynikajace z nich przemyslenia sa cenne?
No i takie wracajace niezrozumienia.. czy one sa czyms normalnym czy moze to swiadczy, ze to jednak nie ten.... Wiem, ze w malzenstwie spadaja rozowe okulary, ale jak w narzeczenstwie? Niektore z Was pisza ze jest im cudownie w zwiazku i marza o slubie o jak najsyzbsyzm pobraniu sie. Ja nie juy nie wiem przez te nasze nieporozumienia..
ps. myslalam tez, ze przydalby nam sie wspolny dluzszy wyjazd, we 2 czy w wiekszej grupie, bo chociaz juz tyle jestesmy ze soba ..
anusia
Przygodny gość
 
Posty: 77
Dołączył(a): 4 stycznia 2005, o 10:39

Postprzez Agania » 15 grudnia 2005, o 10:32

Anusiu, a czy powiedziałaś swojemu chłopakowi jakie to dla Ciebie ważne, żeby się czesciej z nim widywać? może on po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy? Kiedys rozmawiałam z moim przyjacielem na temat jego związku. Jego dziewczyna była spoza Krakowa, ale tu studiowała. W wakacje jednak jechała do domu. Tesknił za nią okrutnie, ale odległość była duża. Którychś wakacji miała praktyki, więc została w Krakowie. Pytałam go czy teraz sie częsciej spotykają skoro ona jest na miejscu a on mi na to, ze nie, bo przeciez ma praktyki i na pewno po nich jest zmęczona wiec on nie chce jej potem przeszkadzac w odpoczywaniu.... Jemu było bardzo trudno z tą swiadomością, ze ona jest tak blisko ale nie moze się z nią widzieć, bo ubzdurał sobie ze ona bedzie wolała odpocząć po ciężkim dniu, a nie spotykac się z nim.
Powiedziałam mu, ze kobieta nawet jak jest bardzo zmęczona to jest jej bradzo miło chociaż na chwile zobacyzć się z ukochanym i ze w jego obecności na pewno będzie się jej lepiej odpoczywać - zrobił takie oczy :shock: nie chciał mi zupełnie uwierzyć, ale starałam sie go przekonać, zeby do niej tego wieczoru pojechał - potem się spotkaliśmy i zapytałam go czy pojechał - a on mi na to, ze nie, ale ona do niego przyjechała własnie po to, zeby sie choc chwile z nim zobaczyć - wtedy zrozumiał jakie to jest dla niej ważne i juz nie miał oporów w częstym choć czasem krótkim spotykaniu się.
trochę przydługo mi wyszło, ale chciałam pokazać, ze mężczyźni myślą jednak zupełnie inaczej niż kobiety..
Agania
Przygodny gość
 
Posty: 67
Dołączył(a): 24 lutego 2004, o 17:41

Postprzez anusia » 15 grudnia 2005, o 15:36

no wlasnie ja tez nawet jak jestem zmeczona to moglabym chociaz na chwile sie spotkac, zas On tlumaczy ze jest zmeczony.... mowilam, ze to dla mnie takie wazne
anusia
Przygodny gość
 
Posty: 77
Dołączył(a): 4 stycznia 2005, o 10:39

Postprzez Kinia » 19 grudnia 2005, o 21:24

Anusiu!!! skoro byliście na wieczorach dla zakochanych, to wiecie obydwoje jak ważne jest wsłuchiwanie się w wasze potrzeby nawzajem. Czy on naprawdę uświadamia sobie to? może zaproponuj mu, żeby to on postarał się jakoś zaspokoić tą Twoją potrzebe częstszego kontaktu?

U mnie było jakiś czas temu podobnie. Ja chciałam częstszych kontaktów, on nie aż tak bardzo. Raczej często był zmęczony. Nie moglam tego zrozumieć i byly ciągle konflikty na tym tle. Nie wiem jak to się stało, ale widzę, że zmieniła się moja postawa. Teraz próbuję nie myśleć o sobie i wczuć się w niego. często zachęcam go, byśmy przełożyli spotkanie, alby on mógł odpocząć. Zwykle wtedy faktycznie odkladamy je na inny czas. Za to jego radość wtedy ze spotkania ze mną rekompensuje mi wszystko :D J. cały wtedy promienieje i dobrze mu robi czas tęsknoty. Myślę, że duży komfort daje mu też to, że poczuł się zrozumiany. A ja? Nie czuję, żebym się poświęcała. Jestem szczęśliwa, bo wiem, ze dla nias obojga to jest lepsze. Robię wtedy to co lubię. Mam czas na rzeczy które tak to bym odkładała na "póżniej". Poza tym widzę, że faktyczne jego wydolność czasem jest mniejsza. I taki jest i takiego go kocham :)


Rozpisałam się, ale może nasz przyklad coś Ci podsunie na myśl.
Aha, dodam, ze spotykamy się średnio dwa razy w tygodniu, z czego raz w weekend i raz wieczorem. Chyba tak dla nas jest dobrze. Choć ja bym mogła mieć go ciągle obok :wink:
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez anusia » 19 grudnia 2005, o 21:41

dzieki Kiniu :wink:

nie wiem jak to sie stalo ale troche lepiej, napisalam do G. jeszcze list o troszczeniu sie o nasza milosc, i po paru dniach czuje sie duzo lepiej, to chyba w duzej mierze kwetsia poczucia bycia kochana, ale po liscie okazuje wiecej czulosci i czuje sie naprawde kochana, lzej ostatnio w pracy u niego i nawet powiedzial ze moze przed samym wyjazdem na Swieta sie na chwile spotkamy :wink: kurcze Pan Bog naprawde potrafi wiele rzeczy zmienic naprawde sie zadziwiam :D
anusia
Przygodny gość
 
Posty: 77
Dołączył(a): 4 stycznia 2005, o 10:39

Postprzez Kinia » 19 grudnia 2005, o 21:48

Tak się cieszę Anusiu!!!
Jednak listy, to świetny wynalazek ;)
Ja też zostałam zaskoczona przez Mojego propozycją, ze w czwarte do mnie przyjedzie, choć straszne jest zabiegany i jeszcze na Święta do rodziców jedzie :) Cóż, mamy wspaniałych mężczyzn i ciągle uczymy się ich kochać...

Życzę Ci wiele radości i wzajemnego zrozumienia. Pan Jezus to chyba uwielbia robić cuda :D
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki


Powrót do Narzeczeństwo

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

cron