Dziewczyny,
ne chcę straszyć, ale moja gin powiedziała, że miesiączka razem z plamieniem nie powinna absolutnie trwać dłużej niż 7 dni. Ja miałam zwykle krwawienie do 6dc, a potem do 8-9 rdzawobrąz. plamienie. Jak się wydłużyło do 10-11 dnia, skonsultowałam z gin. Najpierw brałam Castagnus, ale nie pomógł, więc podejrzewała cystę na jajniku - USG to wykluczyło. Tak długie plamienie może być spowodowane poza tym niedomogą lutealną - niedoborem progesteronu w fazie poowulacyjnej, (towarzyszy temu zwykle leniwy skok temperatury i powolne zmiany szyjki) - od 5 miesięcy biorę progesteron w fazie poowulacyjnej i niestety, na razie mi nie pomógł, plamienie wciąż do 9dc. Mam brać progesteron jeszcze jeden miesiąc, a jeśli to nie pomoże (tego typu terapia powinna rozwiązać problem max w pół roku), to według niej jedynym innym powodem plamienia może być endometrioza - dość poważna, aczkolwiek trudna do zdiagnozowania (i leczenia) choroba, która może prowadzić do niepłodności (dość prawdopodobna, bo mam też inne objawy)
Dlatego radzę, skonsultujcie plamienie trwające dłużej niż do 7 dc z swoim ginekologiem
A jeśli chodzi o odróżnienie wydzieliny "pomiesiączkowej" od śluzu, w moim wypadku nie ma problemu, śluz daje wyraźne uczucie wilgotności, które potrafię odczytać nawet jeśli jeszcze plamię, bo to "wilgoć" innego rodzaju niż przy plamieniu (nawet w trakcie miesiączki odczucie inne niż przy występowaniu śluzu płodnego, pewnie też odczuwacie rożnicę) i zawsze na to zwracałam uwagę.