Przede wszystkim: witam wszystkich, to mój pierwszy raz na tym forum.
Do rzeczy. Od października ubiegłego roku stosujemy z mężem NPR. Ponieważ mam problemy z podwyższoną prolaktyną, a już nie mam siły stosować dłużej Bromergonu, długość moich cykli jest kompletnie nieprzewidywalna - sporadycznie zdarzają się cykle krótsze niż 35 dni, przez ostatni rok był to jeden 32-dniowy cykl. Obserwuję dopiero piąty cykl, ale nie mam większych problemów z interpretacją wykresów, ponieważ obserwację śluzu prowadzę właściwie od pierwszej miesiączki (kobieca fizjologia zawsze mnie interesowała), teraz dodałam do niej jedynie wykresy temperatur.
Mam więc pytanie do bardziej doświadczonych użytkowniczek metody objawowo-termicznej: czy muszę mierzyć temperaturę przez cały cykl? Prawdę mówiąc drażni mnie trochę ustawiony na jedną godzinę budzik, a już zwłaszcza, kiedy przychodzi weekend i nie muszę wstawać (albo chociaż wybijać się ze snu) tak wcześnie jak w ciągu tygodnia.
Z obserwacji poprzednich 4 cykli wynika, że skoki temperatury mam wzorowe i bardzo wyraźne, śluz mam książkowy, do tego ZAWSZE na 14 dni przed kolejną miesiączką odczuwam charakterystyczny ból jajnika (wg ostatnich wykresów to dzień przed skokiem temperatury). Ostatnim razem trochę zaryzykowałam i po 3 temperaturach wyższych (oraz po bólu jajnika i szczycie śluzu) przestałam mierzyć temperaturę, a okres przyszedł dokładnie po 14 dniach od ostatniej temperatury niższej. Myślicie, że mogę pozwolić sobie na takie lenistwo w mierzeniu temperatury?
Nie planujemy jeszcze dziecka, chociaż jak się przydarzy, to lamentu nie będzie, jednak wolelibyśmy pobyć jeszcze "tylko małżeństwem" przez 1-2 lata zanim staniemy się rodziną pełną parą.