Hej, hej. Radziłabym się nie martwić na zapas. Co prawda wraz z moim mężem zaraz po ślubie dużo czasu spędzaliśmy w łóżku, ale sądzę, że wynikało to raczej z Jego nieustannego zabiegania o moje względy, niż z wulkanu namiętności we mnie. Słyszałam o takiej książce "Seks zaczyna się w kuchni", a chodzi o to, że mąż już od rana - porannej kawy w kuchni - "pracuje" na to, jak będzie wyglądał małżeński wieczór. Naturalnie rrrromantyczna wieczorna atmosfera jest nie bez znaczenia, ale dla mnie najważniejsze było i jest zachowanie mojego męża w stosunku do mnie przez cały dzień. Uwielbiam gdy traktuje mnie jak księżniczkę, troszczy się o mnie, dba, pomaga w obowiązkach, ze stoickim spokojem znosi zawirowania przedmiesiączkowe. Po takim dniu to nawet jak początkowo nie w głowie mi amory, to gdy się przytulę do mego wspaniałego męża i on mnie obejmie i pogładzi itd... to nagle skądś zjawia się ochota na Spotkanie. Zauważyłam, że czasem warto dać sobie i mężowi szansę, tzn. pozwolić mu się nieco rozgrzać. Wtedy nawet gdy seks był na ostatnim miejscu szybciutko przesuwa się na pierwsze. Tak to jest, że kobiety są jak piece, a mężczyźni jak żarówki - pstryk i już. A z kobietą trzeba powoli, z rozmysłem - tak jak przy rozpalaniu pieca, a gdy się już rozpali to ho, ho! Wniosek ogólny jest taki, że wszystko zależy w dużej mierze od męża, ale Ty musisz mu mówić, co jest dla Ciebie miłe, co nie. Skąd on ma to wiedzieć? Mężczyzna pozbawiony wskazówek kobiety najczęściej zachowuje się w łóżku tak, jak sam chciałby być traktowany - czyli dla kobiety w sposób zupełnie niewystarczający.
Polecam książki Jacka Pulikowskiego np. Wartość współżycia małżeńskiego, Ewa czuje inaczej.
Mariola i Piotr Wołochowicz "Seks po chrześcijańsku"
i książka której autorek nie pamiętam "Sprawy intymne" wydawnictwo KOINONIA - czy jakoś tak.
A propos satysfakcji fizycznej kobiety, to niewątpliwie kobieta nic nie zdziała, jeśli mąż nie da jej dostatecznie dużo czasu - a to już wymaga od niego dużego opanowania. Z doświadczenia radzę czekać ze zjednoczeniem do takiego momentu, gdy po wielkiej porcji pieszczot kobieta już nie pragnie niczego innego, ale właśnie zjednoczenia. No i ważne jest, by mąż starał się nie wchodzić zbyt głęboko do pochwy, bo wtedy odcinek pochwy zaraz przy wejściu do niej (który jest najwrażliwszy) pozbawiony jest stymulacji najszerszą częścią członka. Przy okazji nie jest to nadmiernie stymulujące dla męża i zjednoczenie może trwać dłużej, czego potrzebuje kobieta.
To oczywiście nie są moje własne wywody! Sama bym na to nie wpadła, ale przeczytałam o tym we wspomnianych książkach.
Doprawdy choć nie brzmi to romantycznie, to współżycia też trzeba się nauczyć. Ale jakże przyjemna to nauka...
Pozdrawiam.