Witam!
Mam dość może dziwne i naiwne pytanie, ale kto pyta - mimo wszystko nie błądzi.
W ciągu ostatnich dwóch lat mierzyłam temperaturę w ustach. Wykresy były czytelne i jak najbardziej do wykorzystania. Ostatnie dwa miesiące wychodzą mi jednak dość rozchwiane wykresy i mam wrażenie, że przyczyną może być miejsce pomiaru, bo czasem trochę przysypiam, czasem czuję, że mi się termometr w ustach przemieszcza itp. Da się wyczytać skok temperatury, ale poszczególne fazy miewają czasem dziwne temperatury, jak na tę część cyklu, czasem skok jest mały itp...
Chciałabym zacząć mierzyć temperaturę w pochwie. Ale oczywiście na samym początku zrodziło mi się pytanie - jak głęboko wkładać termometr w celu uzyskania wiarygodnego pomiaru? Może to głupie pytanie, ale odpowiedź jest mi akurat dość potrzebna... Jak długo mierzyć w pochwie - termometr owulacyjny, rtęciowy? Z góry dziękuję za odpowiedzi.