Usia napisał(a): Jeśli prześledzimy statystyki rozpadania się zwiąków to można by wysnuć taki wniosek, choć ja nikomu nie odmawiam dobrych chęci i dużego potencjału miłości jaką noszą w sobie.
Nie żartuj. Czy naprawdę uważasz, że preferowana forma antykoncepcji jest wyznacznikiem trwałości związku?
Usia napisał(a): Osobiście widzę to raczej jako skutek zerwania z naturą - istnieje w naturze pewien łańcuch (dla jednych pokarmowy dla innych nie tylko), którego naruszenie, poważnie potrafi zachwiać równowagę ekosystemu. Jeśli człowiek jest częścią takiego ekosystemu to jego czyny pozostają nie bez znaczenia na harmonię w nim samym.. Istnieje bowiem zależność między prawami co do przekazywania życia a pielęgnowaniem autentycznej miłości małżeńskiej . Naruszenie pierwszego ma zatem wpływ na rozwój drugiego.
Bardzo upraszczasz. Piszesz mianowicie tak, jakby seks miał wyłącznie funkcję prokreacyjną.
Usia napisał(a): Poza tym osobiście nie wyobrażam sobie aby mój mąż zapewniał mnie o miłości a jednocześnie narażał mnie na raka, zatory czy co tam jeszcze, albo aby kochając mnie, oddzielał się ode mnie barierą w imię miłości. Dla mnie to fałsz.
Widzisz, nie bardzo rozumiem, dlaczego mąż miałby mieć cokolwiek do powiedzenia w sprawie tego, czy żona bierze tabletki, czy nie. Co do barier, to wierz mi, są ludzie którzy za takową uważają wymuszaną przez NPR wstrzemięźliwość. Dla nich jest to również fałsz.
misiacz napisał(a): Zadziwia mnie jedno- w żadnym poście nie napisałam, że czuję się lepsza od osób stosujących antykoncepcję. Wiem, że niektórzy propagatorzy NPR tak się zachowują, jakby mieli monopol na prawdę. Ja bynajmniej nie uważam, że mam.
Niemniej jednak dałaś to wyraźnie do zrozumienia. Mechanizm identyczny jak w reklamie piwa...
bezalkoholowego. No, chyba, że Tato i ja jesteśmy przewrażliwieni.
misiacz napisał(a):Więc naprawdę myślę, że trzeba zaufać w to, że Ktoś lepiej wie, czego nam potrzeba - ja wierzę, że to Bóg, ale ktoś może też wierzyć w los...
Albo w horoskopy. Wybacz, ale miałem nadzieję, że będziemy dyskutować rzeczowo. Z całym szacunkiem, ale owa refleksja brzmi trochę tak, jak dumania zwolenników aborcji na temat tego co by było, gdyby matka Hitlera, albo Stalina usunęła ciążę...
mfiel napisał(a): A ja z uporem maniaka będę powtarzać, że NPR nie jest jedynie metodą "kościelną" I na prawdę uważam, że można ją stosować niezależnie od wyznawanej ideologii.
Widzisz, pewnie, ze można ją stosować niezależnie od światopoglądu. Niezależnie od światopoglądu można też pościć, czy jeść tylko to co koszerne. Pytanie tylko po co to robić?
mfiel napisał(a): W odróżnieniu od innych metod stosowanych do odłożenia poczęcia tak na prawdę nie widzę, aby ta metoda miała obiektywne wady i przeciwskazania.
Czy mam w związku z tym rozumieć, że jeżeli np. prezerwatywa może być źródłem uczucia dyskomfortu, to jest to jej wada obiektywna, podczas, gdy jeżeli NPR może być źródłem emocjonalnego stresu wywołanego wymuszoną powściągliwością płciową, to jest to li tylko wada natury subiektywnej?
mfiel napisał(a): Ktoś napisał, że nie wyobraża sobie jak można o NPR mówić publicznie w mediach.
Ja sobie nie mogę uzmysłowić, dlaczego nikt jeszcze NPRu w mediach nie reklamował. Nie widziałbym w tym nic ani zdrożnego, ani dziwnego.
mfiel napisał(a): Jeżeli można reklamować pigułki
Pigułek antykoncepcyjnych, podobnie jaki innych środków wydawanych na receptę nie można reklamować.
mfiel napisał(a): Owszem zgadzam się, że niektóre aspekty związane z NPR trudno wyjaśnić czy zaakceptować poza Kościołem, ale jestem przekonana, że nawet ludzie będący na bakier z Panem Bogiem chętnie sięgnęli by po NPR, gdyby przedstawiło by się im je jako skuteczną metodę na odłożenie poczęcia dziecka.
No widzisz, tu się już nie zgodzimy. Przyznaję, że chętnie sięgnąłbym po NPR, ale chyba tylko w myśl zasady, że jakakolwiek antykoncepcja jest lepsza niż żadna. No powiedz mi proszę, co ja, ateista, mam widzieć takiego cudownego w tym NPRze, czego nie zobaczyłbym w innych środkach antykoncepcyjnych?
Ps.
Tato zadał ciekawe pytanie:
tato napisał(a):kto z was z reką na sercu przyzna że w okresie ciąży wspolnie z małżonkiem z własnej nieprzymuszonej woli ustanawial sobie sztucznie co miesiac 2 tygodniowy okres wstrzemiezliwosci aby budowac wzajmena relację ? No prosze reka do góry , tylko szczerze.
Dlaczego nikt nie odpowiada?