Masz rację, tato, poczucie szczęścia i satysfakcji to pojęcia subiektywne. Mimo to uważam, że istnieją jakieś obiektywne wartości, co do których ludzie są przekonani, że są wartościami, choć może sami się do nich nie stosują.
Warzywa z uprawy ekologicznej i warzywa z uprawy przy autostradzie mogą smakować podobnie, dlatego ludzie, którzy jedzą te pierwsze i te drugie mogą mieć podobnie pozytywne wrażenia smakowe. Jednak o ile te pierwsze nikomu ni zaszkodzą (a wręcz przeciwnie - dostarczą witamin i minerałów), o tyle te drugie wpłyną negatywnie, bo zawarte w nich metale ciężkie mogą się odkładać i systematycznie zatruwać organizm. Obiektywnie - które są zdrowsze?
Ze wspinaczką, o której już tyle było, jest podobnie - jazda samochodem i siedzenie nikomu raczej zdrowia nie dodadzą (choć oczywiście siedząc na stoku, można się dotlenić), a wysiłek fizyczny jest jak najbardziej dla zdrowia wskazany. A więc zgadzam się - Ci co się wspinają są szczęśliwi na swój sposób, i ci co siedzą też. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko ten moment, osiągają ten sam efekt - jedni zadowoleni i drudzy. Ale obiektywnie - kto będzie miał więcej pożytku? Ci, co nie lubili chodzić, i zapadają na różne choróbska, czy ci co się wysilali?
Nie zaprzeczam, że każdy ma prawo być szczęśliwy na swój własny sposób, od tego mamy wolną wolę. Ja jednak uważam, że to, co najcenniejsze w życiu, co nam przynosi najwięcej satysfakcji, wymaga wysiłku od nas samych.
Podzielę się kilkoma refleksajmi, w jaki sposób według mnie przejawia się dobro płynące z wysiłku włożonego w NPR:
-dla kobiety poczucie pełnej znajomości swojego ciała, tego co się w nim dzieje; ja naprawdę czuję ogromną różnicę w odczuwaniu swojej kobiecości w porównaniu do czasu, gdy się nie obserwowałam;
-świadomość (zwłaszcza dla kobiety), że jej ciało pracuje w sposób naturalny, bez ingerencji hormonów albo środków mechanicznych itp;
-naturalność aktu płciowego, brak barier mechanicznych typu prezerwatywa; brak substancji mogących wpłynąć na przeżywanie zbliżenia - "pokochaliśmy się, tacy, jacy jesteśmy, jesteśmy przed sobą zupełnie nadzy i jesteśmy sobą" - tak przeżywany akt płciowy jest dla mnie prawdziwym zjednoczeniem, nie tylko fizycznym, ale wręcz metafizycznym, byciem z drugim człowiekiem tak blisko, jak tylko można to sobie wyobrazić, jest prawdziwym byciem jednością;
-wartości duchowe - uczy pokory wobec życia, nabierania dystansu do pewnych spraw, które nas bezpośrednio dotyczą, tego, że nie tylko my sami decydujemy o tym, jak będzie kształtowała się nasza przyszłość;
-jeśli oboje małżonkowie akceptują NPR, wyrzeczenie się zbliżeń wpływa pozytywnie na relacje między nimi - w tym czasie doskonale widać, co tak naprawdę jest istotą związku. Otóż moim zdaniem jest nią chęć bycia z drugim człowiekiem, przebywania z nim, mieszkania, bycia dobrym dla siebie nawzajem, dzielenia wszystkich trudów codziennego dnia i problemów, ale także radości - tych małych i większych. Sens bycia razem widać w najdrobniejszych gestach, w sposobie mówienia, w tym, że patrzysz na kogoś z miłością, że troszczysz się o niego i czujesz, jakbyście byli dwoma elementami, które się uzupełniają. Dla mnie jako kobiety wyrzeczenie się zbliżeń jest sygnałem wysyłanym przez mojego męża: najważniejsza jest więź duchowa między nami, chęć bycia razem, a nie więź cielesna. To, że mąż w tym czasie albo w czasie okresu zachowuje się tak samo jak w czasie, kiedy się współżyje, czyli jest miły, opiekuńczy, troskliwy, pomocny, kupuje kwiaty, stara się sprawić mi radość itd jest dla mnie najlepszym dowodem, że jest ze mną ze względu na to, jaka jestem, ze względu na mnie jako na osobę, partnera, a nie ze względu na atrakcyjność seksualną. Stosowanie antykoncepcji takiego poczucia według mnie dać nie może.
A co do skakania do wody - pisałam w jednym poście o koleżance, która zaszła w ciążę, stosując antykoncepcję hormonalną. W NPR bierze się pod uwagę, że może dojść do poczęcia, wbrew naszym zamiarom - w antykoncepcji ludzie raczej są przekonani o 100% skuteczności, więc przeżywają życiowy dramat, kiedy te środki zawiodą... A jedynym 100% pozostaja wciąż kompletna abstynencja