Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 19:01 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

20.09 progr.:"Warto rozmawiać"-temat:antykoncepcja

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez agulla » 8 października 2004, o 14:14

a co z początkiem cytowanego przez ciebie zdania ?
agulla napisał(a):Do tato
Może jednak skusisz sie na kilka zdań w sprawie zawodności NPRu w twoim małżeństwie :?:

może jednak coś napiszesz, chyba że nie pamiętasz jak to było, ile lat mają twoje dzieci :?:
pozdrawiam agulla mama 2,5 letniej Zuzuni i 16 tygodniowego malucha pod sercem całkowicie zaplanowanych :D
agulla
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 220
Dołączył(a): 21 listopada 2003, o 15:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez Usia » 8 października 2004, o 14:54

chodzi o jedna konkretna rzecz a mianowicie o kwestie rezygnowania z czegos co jest potrzebne do budowania zwiazku i obserwowanie jak zachowa sie moj małżonek
jezeli ktos rezygnuje ze wspolzycia i sobie testuje zachowanie malzonka to analogicznie moze zrezygnowac z odzywania sie do niego i tez sprawdzic jak sie bedzie zachowywal


Nie sądzę aby misiacz mówiała tu o jakimś testowaniu - to wg mnie tylko i wyłącznie Twój sposób widzenia jej wypowiedzi - ja w jej wypowiedzi widzę rodzaj wdzięczności dla męża, który potrafi dla dobra sprawy zrezygnować ze współżycia, ciesząc się tym co mogą sobie dać na obecną chwilę.
Kiedy bowiem sytuacja tego wymaga i np. mój mąż jest zmęcznony to też mogę mu nie trajkotać nad głową w imię miłości i sądzę, że jest mi za raczej wdzięczny niż przygląda się testując jak długo wytrzymam.

Ci którzy wypowiadają się na temat dobra jakie jest budowane przez okresy wstrzemięźliwości są raczej pogodnie usposobieni w tym co robią, nie zaś agresywnie. Weź to proszę pod uwagę - bo to próbują (może czasem nieudolnie) przekazać.

Masz prawo mieć inne zdanie na ten temat, choć możesz je także zmienić jak uznasz, że warto.

Jak dla mnie współżycie jest ważne do budowania związku ale czasowa z niego rezygnacja nic w tym nie przeszkadza a wręcz (widzę, że nie tylko moim zdaniem) jest dla budowania wzajmnej relacji wręcz zdrowotna i odświerzająca, choć czasem okupiona większą lub mniejszą ofiarą - i tyle.

Ktoś powiedział kiedyś (i wg mnie bardzo słusznie), że miłość fizyczna jest ostatnim a nie pierwszym dowodem miłości.
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez Usia » 8 października 2004, o 17:46

a mówiąc o ofierze przychodzą mi na myśl raczej słowa Jezusa - "moje jarzmo jest słodkie a brzemię lekkie".
Jest moim zdaniem - w takiej wstrzemięźliwości z rozsądku, jakaś słodycz i szczerość, która sprawia, że nie jest to takie uciążliwe a wręcz podbudowujące tak bardzo, że człowiek chce się tym podzielić jak czymś dobrym.
Nie wiem czy inni też tak myślą ?
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez tato » 8 października 2004, o 18:45

Usia napisał(a):Ktoś powiedział kiedyś (i wg mnie bardzo słusznie), że miłość fizyczna jest ostatnim a nie pierwszym dowodem miłości.


i w kółko z tym udowadnianiem ...
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez misiacz » 8 października 2004, o 20:06

Tato, myślę, że dalsza dyskusja nie ma sensu, dlatego, że nie ma w Tobie żadnej chęci zrozumienia mojej postawy i osób, które są z NPR zadowolone. Pomysł z testowaniem współmałżonka jest zdecydowanie Twój, bo ja niczego takiego nie miałam na myśli. Nie robię wcale z facetów żadnych demonów seksu - sama mam duży temperament i pewnie nie jestem w tym wśród kobiet osamotniona. Chciałam tylko podzielić się doświadczeniem, jak młoda kobieta odbiera stosowanie NPR i jaki to wpływ wywiera na wzajemne relacje. Nie powiedziałam nic takiego, co by mogło sugerować, że współżycie nie jest integralnym elementem małżeństwa - wręcz przeciwnie, jest nim niewątpliwie. Nawet w kodeksie prawa kanonicznego jest zapis mówiący o tym, że sakrament małżeństwa dopełnia się dopiero po współżyciu. Ale z drugiej strony, gdyby nagle któreś z małżonków z jakichś względów w ogóle nie mogło współżyć na jakiś czas - np w wypadku ciąży o dużym ryzyku poronienia trzeba zachować abstynencję przez całe 9 mies. , do tego 6 tyg. połogu, a więc ponad rok, to co wtedy - rozstać się? szukać rozładowania w inny sposób/z kim innym? A co wtedy, kiedy współżycie musiałoby zostać zupełnie zaniechane do końca życia, np. w wypadku paraliżu całego ciała po wypadku? Nie wiem, czy przypadkiem według Ciebie w takim wypadku nie należałoby odejść od współmałżonka i poszukać innego partnera... Prawdziwa miłość według mnie polega na tym, że się chce być razem bez względu na wszystko.

A co do wysiłku - Twój przykład z uśmiechem nie jest dobry. Gdyby uśmiech nie wymagał od ludzi żadnego wysiłku, na ulicach mielibyśmy samych uśmiechniętych ludzi, a wszyscy wiemy, że jest zupełnie inaczej...

Nie wmawiaj mi też, że chcę wszystkich uszczęśliwiać na siłę. Jak nie pamiętasz, co pisałam, przeczytaj moje posty jeszcze raz. Moim zdaniem antykoncepcja też ma zalety, w związku z czym rozumiem osoby, które ją stosują. W stosunku do metod naturalnych ma jednak według mnie zdecydowanie za dużo wad i to jest powód dla którego wybrałam NPR. Ty możesz myśleć i postępować inaczej.

Nie rozumiem tylko powodów Twojego wypowiadania się na forum - początkowo myślałam, że chcesz rzeczowo podyskutować, ale teraz widzę, że się myliłam.
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez tato » 8 października 2004, o 20:18

Jeszcze trzy takie moje przemyslenia

Nie zgadzam sie z tym ze podstawa oceny milosci jest wielkosc ofiary jaka czlowiek ponosi bo niby z jakiej racji mam uznac ze ojciec w afryce ktory musi odejmowac sobie od ust jedzenie aby nakarmic dzieci darzy je wieksza miloscia niz ja swoje ? tylko dlatego ze nie zostalem postawiony w takiej skrajnej sytuacji ? to moze powinienem zwolnic sie z pracy, sprowadzic rodzine na skraj nędzy aby udowodnic jak wielka milosc zywie do dzieci ? przeciez to niepowazne...

a nawet jezeli juz to nie rozumiem pogladow ze jak malzenstwo nie musi przestrzegac okresowej wstrzemiezliwosci to ich milosc jest płytka, łatwa i ulotna ! decyzja o wspolnym zyciu az do smierci to powazne zobowiazanie ktore ma swoje radosci ale tez i sa chwile ciezsze chyba nie musze nikogo do tego przekonywac i to ze para wspolzyje kiedy chce wcale nie oznacza ze nie ma innych problemow
wyczuwam tu wręcz nutkę takiej cichej zawiści tych co muszą pościć i probują podwazać uczucie łączące inne pary

Usia napisał(a):Jak dla mnie współżycie jest ważne do budowania związku ale czasowa z niego rezygnacja nic w tym nie przeszkadza a wręcz (widzę, że nie tylko moim zdaniem) jest dla budowania wzajmnej relacji wręcz zdrowotna i odświerzająca, choć czasem okupiona większą lub mniejszą ofiarą - i tyle.

Jakos ludzkosc wytrzymala tysiace lat bez wyznaczania okresow wstrzemiezliwosci i zaden kataklizm sie nie zdazyl
i zupelnie mnie nie przekonuje to cale pisanie o zbawiennym wplywie wstrzemiezliwosci na zwiazek malzenski
dla mnie jest to takie dorabianie teorii do praktyki bo wystarczy zadac jedno proste pytanie :
kto z was z reką na sercu przyzna że w okresie ciąży wspolnie z małżonkiem z własnej nieprzymuszonej woli ustanawial sobie sztucznie co miesiac 2 tygodniowy okres wstrzemiezliwosci aby budowac wzajmena relację ? No prosze reka do góry , tylko szczerze.

ja nie slyszalem o takiej parze i tak wlasnie wyglada ta "wielka" wartosc wstrzemiezliwosci dla pozycia malzenskiego, jak nie trzeba to sie trzyma od niej z daleka...
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez Drugi Kamień » 9 października 2004, o 02:28

Zastanawiałem się, czy zabierać w tej dyskusji głos. Sporo z tego co mógłbym powiedzieć już tu padło. No, ale co mi tam, najwyżej będę się powtarzał.

1. O wyższości NPR nad innymi rodzajami antykoncepcji trudno rozmawiać bez odrzucenia ideologii (w tym przypadku nauki Kościoła Katolickiego). Zwróćcie uwagę na to, że najmocniejsze argumenty przemawiające za stosowaniem NPRu są właśnie natury moralnej, czyli de facto ideologicznej (przestrzegam przed pejoratywnym postrzeganiem słowa ideologia). Jeśli NPR odrzemy z aspektów moralnych, to nie ma, w gruncie rzeczy, tak wiele do zaoferowania, w porównaniu do innych metod regulacji poczęć. Nie ma więc się co głowić nad tym dlaczego NPR jest tak mało popularny.


2. Propagatorzy NPRu często zachowują się tak, jakby dawał on patent na udany i dojrzały związek. Zupełnie tak, jakby ludzie, którzy korzystają np. z prezerwatyw byli w jakiś przedziwny sposób niezdolni do pełnej i prawdziwej miłości. Dobrze było to widać w postach o górach i piwie, tu też łące i autostradzie. Jeżeli chcecie ludzi traktować z góry to wasza sprawa, ale nie bądźcie zdziwieni, gdy podchodzą wtedy do was (i tego co propagujecie) z niechęcią.

3. Z ust NPRowców często też można usłyszeć, że:
misiacz napisał(a):W NPR bierze się pod uwagę, że może dojść do poczęcia, wbrew naszym zamiarom - w antykoncepcji ludzie raczej są przekonani o 100% skuteczności, więc przeżywają życiowy dramat, kiedy te środki zawiodą...


Trudno o większe nieporozumienie. Stosowanie takiej, czy innej antykoncepcji nie przesądza o otwartości na dziecko. Otwarty może być przecież człowiek, a nie metoda.

Oki. Póki co mam do powiedzenia tyle. Mam nadzieję, że nie nudzę ;)
Drugi Kamień
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 9 października 2004, o 02:05

Postprzez Usia » 9 października 2004, o 11:33

2. Propagatorzy NPRu często zachowują się tak, jakby dawał on patent na udany i dojrzały związek. Zupełnie tak, jakby ludzie, którzy korzystają np. z prezerwatyw byli w jakiś przedziwny sposób niezdolni do pełnej i prawdziwej miłości.


Jeśli prześledzimy statystyki rozpadania się zwiąków to można by wysnuć taki wniosek, choć ja nikomu nie odmawiam dobrych chęci i dużego potencjału miłości jaką noszą w sobie.

Osobiście widzę to raczej jako skutek zerwania z naturą - istnieje w naturze pewien łańcuch (dla jednych pokarmowy dla innych nie tylko), którego naruszenie, poważnie potrafi zachwiać równowagę ekosystemu. Jeśli człowiek jest częścią takiego ekosystemu to jego czyny pozostają nie bez znaczenia na harmonię w nim samym.. Istnieje bowiem zależność między prawami co do przekazywania życia a pielęgnowaniem autentycznej miłości małżeńskiej . Naruszenie pierwszego ma zatem wpływ na rozwój drugiego.



1. O wyższości NPR nad innymi rodzajami antykoncepcji trudno rozmawiać bez odrzucenia ideologii (w tym przypadku nauki Kościoła Katolickiego). Zwróćcie uwagę na to, że najmocniejsze argumenty przemawiające za stosowaniem NPRu są właśnie natury moralnej, czyli de facto ideologicznej


Może nie tyle jako nauki Kościoła Katolickiego co jako wymogu miłości.
A dla wierzących i nie tylko katolickich źródłem miłości jest Bóg. Wymogiem miłości jest zatem akcepatacja osoby w całej jej pełni - ładnej, brzydkiej, sprawnej, nie sprawnej, czy jak dla naszej tu prowadzonej rozmowy - płodnej, czy nie płodnej. Akceptuje się osobę jako taką jaka jest, bez chęci czy żądania zmiany w niej
czegokolwiek - czyli w naszym wypadku bez obezpładniania się w sztuczny sposób. To raczej nasze działanie powinniśmy dostosować do faktu który istnieje. Tego wymaga szczerość w miłości.

Poza tym osobiście nie wyobrażam sobie aby mój mąż zapewniał mnie o miłości a jednocześnie narażał mnie na raka, zatory czy co tam jeszcze, albo aby kochając mnie, oddzielał się ode mnie barierą w imię miłości. Dla mnie to fałsz.

Ale oczywiście każdy czuje jak czuje.
Można powiedzieć, że złodziej też czuje się szczęśliwy, ale bez porównania z człowiekiem pracującym na chleb, też nie widzi potrzeby zmiany tego rodzaju życia i ciężko wytłumaczyć mu sens pracy. Wiem, że porównanie mocno przesadzone - bynajmniej nie chcę nikogo obrazić i z góry przepraszam, ale to właśnie przyszło mi do głowy.[/quote]
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez misiacz » 9 października 2004, o 16:29

Zadziwia mnie jedno- w żadnym poście nie napisałam, że czuję się lepsza od osób stosujących antykoncepcję. Wiem, że niektórzy propagatorzy NPR tak się zachowują, jakby mieli monopol na prawdę. Ja bynajmniej nie uważam, że mam. Próbuję tylko podzielić się tym, co czuje osoba stosująca NPR, i pokazać, jakie wartości dostrzegam w takim życiu. Jednocześnie nie neguję, że każdy ma prawo do życia w taki sposób, jaki mu się podoba i wcale mi to nie przeszkadza.

Według mnie w NPR nie ma żadnej ideologii. Naturalne metdody są zaaprobowane przez WHO jako uznany sposób regulacji poczęć, a o ile mi wiadomo, organizacja ta nie ma nic wspólnego z Kościołem Katolickim.

Ja sama wybrałam NPR nie ze względu na to, że jest zalecane przez KK, ale dlatego, że uważam ją za najlepszą ze wszystkich znanych mi metod.
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez mfiel » 9 października 2004, o 23:46

No i rozwinęła się dyskusja, ale mam wrażenie, że też trochę rozmyła. Mam faktycznie wrażenie, że niektóre wypowiedzi stały się bardzo ideologiczne. W takiej formie faktycznie ciężko sprzedać NPR ogółowi.

A ja z uporem maniaka będę powtarzać, że NPR nie jest jedynie metodą "kościelną" :!: I na prawdę uważam, że można ją stosować niezależnie od wyznawanej ideologii. W odróżnieniu od innych metod stosowanych do odłożenia poczęcia tak na prawdę nie widzę, aby ta metoda miała obiektywne wady i przeciwskazania. Bo i owszem wymaga systematyczności czy silnej woli, a ewentualna wstrzemięźliwość, jeżeli chce się zminimalizować możliwość poczęcia to też jest rzecz względna.

To czego potrzeba w dyskusji o NPR i w propagowaniu NPR to abyśmy zaczęli traktować NPR jako coś normalnego, coś o czym można poczytać w babskich magazynach czy podyskutować z lekarzem.
Wydaje mi się, że wielkim problemem jest to, że praktycznie w chwili obecnej o NPR można głównie dowiedzieć się w trakcie wizyt w poradni przedmałżeńskiej, a ewentualną literaturę można kupić tylko w katolickich księgarniach.
Ktoś napisał, że nie wyobraża sobie jak można o NPR mówić publicznie w mediach. Jeżeli można reklamować pigułki, prezerwatywy czy podpaski to NPR też można.
Poradnie to za mało, żeby przekonać ludzi do NPR. Owszem tam można się dowiedzieć, że taka metoda istnieje (choć moim zdaniem nie widzę przeszkód by mówić o niej w trakcie zajęć z biologii w gimnazjum), ale interpretację i ewentualne wyjaśnienie powinno się dokonać w gabinecie ginekologicznym.
Owszem zgadzam się, że niektóre aspekty związane z NPR trudno wyjaśnić czy zaakceptować poza Kościołem, ale jestem przekonana, że nawet ludzie będący na bakier z Panem Bogiem chętnie sięgnęli by po NPR, gdyby przedstawiło by się im je jako skuteczną metodę na odłożenie poczęcia dziecka. A biorąc pod uwagę, że w Polsce nadal najpowszechniejszymi "metodami antykoncepcji" są stosunek przerywany i kalendarzyk małżeński, tj. wiedza o płodności oscyluje w okolicach zera, potencjalna grupa zainteresowanych jest spora.

Tato,
a jeżeli chodzi o wścibstwo związane z Twoim doświadczeniem z NPR to nie zrozum źle tych, którzy o to pytają. W końcu trudno odpowiada się na argument o którym wiadomo, że istnieje, ale nie wiadomo do końca jaki jest. Chodzi o to, że mnie osobiście interesuje, czy po prostu zawiodła metoda pomimo zachowania wszystkich reguł, czy też były tego inne przyczyny. Zrozum w oparciu o swoje doświadczenie mogę powiedzieć, że NPR jest skuteczne nawet kiedy prowadzi się stresujący tryb życia, ma się problemy z systematycznością, a cykle są różnej długości; więc jeżeli ktoś mówi "NPR zawiódł", to po prostu ciekawi mnie w jakiej sytuacji. Może ja też muszę zwrócić na coś uwagę, a może po prostu kiedyś w oparciu o Twoje doświadczenia będzie można komuś pomóc. To wszystko.
Pozdrowionka :)
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Drugi Kamień » 10 października 2004, o 15:31

Usia napisał(a): Jeśli prześledzimy statystyki rozpadania się zwiąków to można by wysnuć taki wniosek, choć ja nikomu nie odmawiam dobrych chęci i dużego potencjału miłości jaką noszą w sobie.

Nie żartuj. Czy naprawdę uważasz, że preferowana forma antykoncepcji jest wyznacznikiem trwałości związku?
Usia napisał(a): Osobiście widzę to raczej jako skutek zerwania z naturą - istnieje w naturze pewien łańcuch (dla jednych pokarmowy dla innych nie tylko), którego naruszenie, poważnie potrafi zachwiać równowagę ekosystemu. Jeśli człowiek jest częścią takiego ekosystemu to jego czyny pozostają nie bez znaczenia na harmonię w nim samym.. Istnieje bowiem zależność między prawami co do przekazywania życia a pielęgnowaniem autentycznej miłości małżeńskiej . Naruszenie pierwszego ma zatem wpływ na rozwój drugiego.

Bardzo upraszczasz. Piszesz mianowicie tak, jakby seks miał wyłącznie funkcję prokreacyjną.
Usia napisał(a): Poza tym osobiście nie wyobrażam sobie aby mój mąż zapewniał mnie o miłości a jednocześnie narażał mnie na raka, zatory czy co tam jeszcze, albo aby kochając mnie, oddzielał się ode mnie barierą w imię miłości. Dla mnie to fałsz.

Widzisz, nie bardzo rozumiem, dlaczego mąż miałby mieć cokolwiek do powiedzenia w sprawie tego, czy żona bierze tabletki, czy nie. Co do barier, to wierz mi, są ludzie którzy za takową uważają wymuszaną przez NPR wstrzemięźliwość. Dla nich jest to również fałsz.
misiacz napisał(a): Zadziwia mnie jedno- w żadnym poście nie napisałam, że czuję się lepsza od osób stosujących antykoncepcję. Wiem, że niektórzy propagatorzy NPR tak się zachowują, jakby mieli monopol na prawdę. Ja bynajmniej nie uważam, że mam.

Niemniej jednak dałaś to wyraźnie do zrozumienia. Mechanizm identyczny jak w reklamie piwa... ;) bezalkoholowego. No, chyba, że Tato i ja jesteśmy przewrażliwieni.
misiacz napisał(a):Więc naprawdę myślę, że trzeba zaufać w to, że Ktoś lepiej wie, czego nam potrzeba - ja wierzę, że to Bóg, ale ktoś może też wierzyć w los...

Albo w horoskopy. Wybacz, ale miałem nadzieję, że będziemy dyskutować rzeczowo. Z całym szacunkiem, ale owa refleksja brzmi trochę tak, jak dumania zwolenników aborcji na temat tego co by było, gdyby matka Hitlera, albo Stalina usunęła ciążę...
mfiel napisał(a): A ja z uporem maniaka będę powtarzać, że NPR nie jest jedynie metodą "kościelną" I na prawdę uważam, że można ją stosować niezależnie od wyznawanej ideologii.

Widzisz, pewnie, ze można ją stosować niezależnie od światopoglądu. Niezależnie od światopoglądu można też pościć, czy jeść tylko to co koszerne. Pytanie tylko po co to robić?
mfiel napisał(a): W odróżnieniu od innych metod stosowanych do odłożenia poczęcia tak na prawdę nie widzę, aby ta metoda miała obiektywne wady i przeciwskazania.

Czy mam w związku z tym rozumieć, że jeżeli np. prezerwatywa może być źródłem uczucia dyskomfortu, to jest to jej wada obiektywna, podczas, gdy jeżeli NPR może być źródłem emocjonalnego stresu wywołanego wymuszoną powściągliwością płciową, to jest to li tylko wada natury subiektywnej?
mfiel napisał(a): Ktoś napisał, że nie wyobraża sobie jak można o NPR mówić publicznie w mediach.

Ja sobie nie mogę uzmysłowić, dlaczego nikt jeszcze NPRu w mediach nie reklamował. Nie widziałbym w tym nic ani zdrożnego, ani dziwnego.
mfiel napisał(a): Jeżeli można reklamować pigułki

Pigułek antykoncepcyjnych, podobnie jaki innych środków wydawanych na receptę nie można reklamować.
mfiel napisał(a): Owszem zgadzam się, że niektóre aspekty związane z NPR trudno wyjaśnić czy zaakceptować poza Kościołem, ale jestem przekonana, że nawet ludzie będący na bakier z Panem Bogiem chętnie sięgnęli by po NPR, gdyby przedstawiło by się im je jako skuteczną metodę na odłożenie poczęcia dziecka.

No widzisz, tu się już nie zgodzimy. Przyznaję, że chętnie sięgnąłbym po NPR, ale chyba tylko w myśl zasady, że jakakolwiek antykoncepcja jest lepsza niż żadna. No powiedz mi proszę, co ja, ateista, mam widzieć takiego cudownego w tym NPRze, czego nie zobaczyłbym w innych środkach antykoncepcyjnych?
Ps.
Tato zadał ciekawe pytanie:
tato napisał(a):kto z was z reką na sercu przyzna że w okresie ciąży wspolnie z małżonkiem z własnej nieprzymuszonej woli ustanawial sobie sztucznie co miesiac 2 tygodniowy okres wstrzemiezliwosci aby budowac wzajmena relację ? No prosze reka do góry , tylko szczerze.

Dlaczego nikt nie odpowiada?
Drugi Kamień
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 9 października 2004, o 02:05

Postprzez tato » 10 października 2004, o 17:45

misiacz napisał(a):Według mnie w NPR nie ma żadnej ideologii.


tu się misiacz nie zgodze
własnie to co piszesz o okresie wstrzemiezliwosci jest ideologia dorabiana do rzeczywistosci wymuszanej przez npr
a dowodem na to ze jest to tylko teoria jest to ze nikt w sytuacji gdy moze wspolzyc bez ograniczen nie rezygnuje z tego w imie tych wszystkich wspanialych rzeczy o ktorych piszesz przy okazji okresu wstrzemiezliwosci
i tak to wyglada .... zadalem pytanie o okres ciazy i jakos lasu rak nie widze ...
bo zasada jest prosta ludzie wolą wspolzyc niż od wspolzycia sie powstrzymywac bo po prostu wspolzycie naturalnie jednoczy ludzi
taka jest rzeczywistosc misiacz i tego nie zmienisz
oczywiscie mozna sobie tworzyc teorie na temat dobra wstrzemiezliwosci ale to sa tylko teorie z ktorych malzenstwa nie korzystaja jak nie musza

Usia napisał(a):Jeśli prześledzimy statystyki rozpadania się zwiąków to można by wysnuć taki wniosek,

ze malzenstwa stosujace NPR to w 99% malzenstwa glebokow wierzace u ktorych takei słowo jak "rozwód" nie istnieje w słowniku dlatego wnioskowanie na tej podstawie to podstawowy błąd logiczny i to cale pisanie o ekosystemach nei ma za bardzo sensu

i dalej Usia pisząc o o milosci ktora oznacza akceptacje osoby popadasz w strajnosc bo zgodnei z twoimi slowami moglbym przypuszczac ze np. nie nosisz makijazu bo uwarzasz to za brak akceptacji swojej osoby i chec poprawiania tego co stworzyl Bog, spojrz na antykoncepcje nie jako na srodek walki z plodnoscia (takim srodkiem jest raczej sterylizacja) ale na srodek raczej regulujacy i pozwalajacy czlowiekowi kierowac swoja plodnoscia w sposob rozumny bez koniecznosci rezygnowania z radosci jaka niesie ze soba wspolzycie malzonkow
Po drugie ktos moglby wlasnie pomyslec ze wlasnie w przypadku npr ujawnia sie brak akceptacji plodnej kobiety gdyz mąż mówi :" aha jestes plodna to nie chce sie z toba jednoczyc i poczekam az przestaniesz byc plodna"

a złodziej krzywdzi drugiego czlowieka wiec porownanie zupelnie nietafione
i jeszcze jedno pytanie Usia czy jak mąz zaprasza cie do samochodu na przejażdzke to myślisz sobie ze naraza cię na smierc w wypadku samochodowym ?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez Usia » 10 października 2004, o 20:30

Tato
nie zgłosiłam się na twój apel o las rąk, bo akurat tak się składa, że trzy moje ciąże były zagrożone i nie musiałam wprowadzać sobie form postu, bo sam się narzucił. Znam jednak wartość postu i go nie zaneguję, bez względu na jego formę.

Kiedy się maluję, robię manicure, układam włosy, ubieram to myślę, że podkreślam swoją kobiecość i z pewnością nie niszczę swej fizjologii ani swego zdrowia.

Płodność to atrybut zdrowia, a ze zdrowiem nie trzeba walczyć ani go regulować, choć nie mogę się z Tobą zgodzić, że antykoncepcja to tylko środek regulujący płodność. On nic nie reguluje - on po prostu obezpładnia lub co gorsza jak donoszą nowe badania, często niszczy nowe istnienie ludzkie.

Co do mojej teorii o ekosystemie - dobrze jest szanować naturę bo jak wiemy Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami a natura nigdy. Nie życzę nikomu łez z powodu zapłaty natury.

Nie uważam też, że nakłanianie kogoś do łykania leków mogących przynieść nawet śmierć w przypadku gdy nie ma takiej konieczności można porównać do jazdy samochodem. To porównanie też jest chybione.

I może na koniec - życząc wszystkiego co najlepsze - małe mądre zdanie:
"Do źródła zawsze idzie się pod prąd" JPII
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez Usia » 10 października 2004, o 20:59

Drugi Kamień napisał
Nie żartuj. Czy naprawdę uważasz, że preferowana forma antykoncepcji jest wyznacznikiem trwałości związku?


Owszem, w dużej mierze tak uważam i gdyby ktoś kto ma problemy w małżeństwie prosił mnie o pomoc - jedną! z form pomocy byłaby zachęta do ułożenia życia wg NPR


Bardzo upraszczasz. Piszesz mianowicie tak, jakby seks miał wyłącznie funkcję prokreacyjną.


Nie zawsze, ale przez fragment cyklu posiada równiż tę funkcję i jej niszczenie odbija się na rozwoju miłości (narusza się bowiem równowagę ekosystemu)


Widzisz, nie bardzo rozumiem, dlaczego mąż miałby mieć cokolwiek do powiedzenia w sprawie tego, czy żona bierze tabletki, czy nie.


Ja osobiście małżeństwo rozumiem - nie jako ja sobie, ty sobie, ale jako - my razem. Jest to forma obopulnej odpowiedzialności za siebie. Nie można oczywiście nikogo zmuszać, ale wolno prosić, by nie robił sobie krzywdy nawet jeśli tego sam chce.

Również życzę wszystkiego co najlepsze.
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez Usia » 10 października 2004, o 22:12

I może jeszcze Tato napisał:
Po drugie ktos moglby wlasnie pomyslec ze wlasnie w przypadku npr ujawnia sie brak akceptacji plodnej kobiety gdyz mąż mówi :" aha jestes plodna to nie chce sie z toba jednoczyc i poczekam az przestaniesz byc plodna"


To nie jest tak - że "nie chce się z tobą jednoczyć przez wzgląd na twoją płodność" ale właśnie - "chcę się z tobą zjednoczyć , lecz przez wzgląd na wymóg odpowiedzialnego rodzicielstwa dziś okażę Ci miłość i szacunek w inny sposób" - to nie jest kłamstwo ale miłość, bo akceptacja osoby takiej jaka jest, nie przejawia się tylko w tym, aby podejmować z nią zbliżenia, ale w pogodzeniu się z istniejącym faktem np. jej płodności.
To od człowieka zależy jaki podjemie czyn z miłości - czy zdecyduje się na zjednoczenie czy wyrazi swą miłość w inny sposób.

Gdy zaś użyje srodków antykoncepcyjnych, wyrazi brak akceptacji dla zony takiej, jaka jest ze swej natury - cyklicznie plodnej i nieplodnej, Nie chce jej okazać miłości w inny sposób jak tylko przez zjednoczenie fizyczne, ale ponieważ wiąże się to z konsekwencjami musi zlikwidować przeszkodę która w niej tkwi, aby mógł osiągnąć zamierzony cel. I to jest dla mnie fałsz w miłości
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez tato » 11 października 2004, o 08:03

Usia napisał(a): "chcę się z tobą zjednoczyć , lecz przez wzgląd na wymóg odpowiedzialnego rodzicielstwa dziś okażę Ci miłość i szacunek w inny sposób" -


no i to jest taka lekka hipokryzja
jak stosujesz npr to odlozenie wspolzycia powodowane jest odpowiedzialnym rodzicielstwem a nie brakiem akceptacji plodnosci
jak stosujesz antykoncpecje to akurat odwrotnie nie odpowiedzialne rodzicielstwo jest na pierwszym miejscu tylko walka z plodnoscia
jednym slowem w obu przypadkach chodzi o to samo a reszta to filozofia
mozna mowic ze szklanka jest do polowy pusta albo ze do polowy pelna w przypadku npr mowisz ze jest pelna a w przypadku antykoncpecji ze jest pusta i twierdzisz ze to ogromna roznica...

czyli Usia uwazasz ze jednak Bog niezbyt wyraznie podkreslil twoja kobiecosc w swoim dziele i musisz poprawic dzielo boże?
I na prawde myślisz ze kosmetyki ktore nakladasz na twarz sa zupelnie obojetne dla skóry? ze codzienne traktowanie jej chemią ma taki zbawienny wplyw? jak to napisalas
dobrze jest szanować naturę bo jak wiemy Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami a natura nigdy

I nie generalizujmy Usia ze anykoncpecja walczy z plodnoscia i powoduje zagrozenie dla poczetego zycia bo poprosze cie o wypowiedzenie sie na temat prezerwatyw i to wszystko nie bedzie prawda
widze ze caly czas nie mozesz wyzwolic sie z myslenia o antykoncepcji jak o walce z plodnoscia gdy tym czasem tutaj chodzi o odpowiedzialne rodzicielstwo i o mozliwosc jednoczenia sie
no ale te rzeczy sa zarezerwowane dla npr i malzonkowie stosujacy antykoncpecje nie maja prawa myslec w ten sposob prawda?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez NB » 11 października 2004, o 09:29

A co powiesz o ludziach, którzy po perturbacjach z antykoncepcją (także z prezerwatywami) decydują się na NPR , zachowują wstrzemięźliwość w czasie płodnym i odkrywają nowe uroki życia małżeńskiego? Do mnie najbardziej przemawiają świadectwa takich ludzi. Skoro oni widzą wyraźną różnicę i coś pozytywnego zaczyna dziac się w ich małzeństwie, to musi być w tym głębszy sens.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez tato » 11 października 2004, o 11:55

to jest juz kwestia wad i zalet
z drugiej strony masz swiadectwa ludzi ktorzy probowali stosowac npr karmieni wlasnie takimi nieodpowiedzialnymi informacjami jak z cytowanej tutaj strony o "raptem 7-9 dniach wstrzemiezliwosci"
a potem po przekonaniu sie na wlasnej skorze ze to ozncza prawie 20 dni wstrzemiezliwosci wspomagaja sie antykoncepcja czy wrecz zupelnie rezygnuja z npr
dla mnie wyglada to w taki sposob ze wstrzemiezliwosc jest rzecza wymuszona na malzonkach przez npr i jest to ewidentnie wada tej metody dlatego tez probuje sie dorabiac teorie i wyciagac jakies dobre rzeczy z tej wstrzemiezliwosci i wierze ze niektore osoby sa wstanie sie przekonac ze cos dobrego z tego dla nich wynika (we wszystkim chyba da sie dostrzec jakis drobny pozytywny element)
jednakze jak sztuczne to jest swiadczy fakt ze w sytuacji gdy malzonkowie nie musza wstrzymywac sie od wspolzycia to nie praktykuja 2-3 tygodniowej abstynencji zeby korzystac z tych "wspanialych" rzeczy jakie daje wstrzemiezliwosc bo po prostu wspolzycie jest duzo bardziej przyjemne
wiec moze nie udawajmy ze fajnym jest cos od czego wszyscy wola trzymac sie z daleka jak nie trzeba bo logiki w tym nie ma
kazda z metod regulacji poczec ma swoje wady i zlatey bo generalnie powiedzmy sobie szczerze zawsze jest to sztuczne zachowanie
i logiczne jest ze w zaleznosci od preferencji ludzie beda indywidualnie oceniac co ma dla nich wieksze lub mniejsze wady i zalety i w zaleznosci od tego beda wybierac odpowiednia metode
ale nie generalizujmy na tej podstawie...
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez grzegorz » 11 października 2004, o 12:36

Tato, jeżeli jesteś zwolennikiem antykoncepcji, to po co krytykujesz NPR? Jeżeli uważasz antykoncepcję i NPR za to samo, to nie piętrz trudności w stosowaniu tylko w przypadku NPR.
Co powiesz na taki argument na "racjonalność" antykoncepcji - stosuje się ją w czasie, w którym poczęcie nie może nastąpić (np. współżycie z prezerwartywą w III fazie).
grzegorz
Przygodny gość
 
Posty: 38
Dołączył(a): 9 lipca 2003, o 07:08

Postprzez tato » 11 października 2004, o 18:50

grzegorz napisał(a):Tato, jeżeli jesteś zwolennikiem antykoncepcji, to po co krytykujesz NPR?


nie wiem na jakiej podstawie uwazasz ze jestem zwolennikiem antykoncepcji (to jakas partia :?: :shock: )
a tym bardziej nie wiem dlaczego uwazasz ze slowa prawdy o niektorych aspektach stosowania npr to krytykowanie tej metody ?
Owszem zgadzam sie ze nie wypisuje tutaj hymnow pochwalnych i nie traktuje Npr jak zlotego cielca ale na tym forum juz tyle zostalo napisane pieknych i wznioslych swiadectw na temat npr ze moze dobrze od czasu do czasu wrocic na ziemie i powiedziec jak wyglada rzeczywistosc npr

chyba zgodzisz sie ze mna ze lepiej jest uswiadamiac ludzi iz wstrzemiezliwosc w tej metodzi emoze swobodnie siegac 20 dni niz klamac ze wynosi jedynie 7-9 dni
mozna nazwac to krtykowaniem albo rzetelna informacja

i nie wiem po co stosowac antykoncepcje w III fazie problem polega na tym ze ta 3 faze z 100% dokladnoscia mozna wyznaczyc tylko w warunkach laboratoryjnych a reszta to nasze subiektywne oceny na podstawie objawów i pomiarów ktore niestety 100% pewnosci nie daja
- swoja droga bardzo fajnie byloby gdyby informacja o rozpoczeciu 3 fazy byla latwo dostpena ...
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez Bogdan » 11 października 2004, o 20:30

Praktykujemy naturalne planowanie rodziny nieprzerwanie od początku naszego małżeństwa, czyli 15 lat. Nie mogę powiedzieć, żeby to było jakimś problemem dla żony czy też dla mnie, choć cykle Mojej Lepszej Połowy są dalekie od typowych "książkowych" przykładów, ze zdrowiem też różnie bywa. Cieszymy się jednak dwoma pociechami i po prostu powiem: da się tak żyć, być szczęśliwymi i nie potrzeba do tego wielkiej filozofii. Rozumiem, że w ten sposób narażam się na zarzut Taty, że dla mnie NPR to "złoty cielec" i że powinienem zejśc na ziemię, ale to już nie moje zmartwienie. Może jednak lepiej częściej patrzeć w Niebo?
Bogdan
Przygodny gość
 
Posty: 2
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 23:49

Postprzez admin » 12 października 2004, o 02:20

Kończymy dyskusję w niniejszym wątku - serdecznie dziękuję wszystkim jej uczestnikom.
Admin
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Poprzednia strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości

cron