Teraz jest 27 kwietnia 2024, o 23:36 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

20.09 progr.:"Warto rozmawiać"-temat:antykoncepcja

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez tato » 2 października 2004, o 21:01

czyli jednak npr nie jest taki prosty jak to nieraz mozna przeczytac ...
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez tato » 2 października 2004, o 22:40

Kręciołek napisał(a):http://www.adonai.pl/index.php?id=life/s11.htm

a to świadectwo akurat do tej dyskusji. Wypowiedź kogoś również z medycznego punktu widzenia.


i cytat z tej wypowiedzi:
"Po pierwsze, trzeba chcieć je stosować, muszą akceptować to obie osoby i decydować się świadomie na rezygnację ze współżycia przez około 7-9 dni w miesiącu (to wcale nie psuje relacji w małżeństwie)."
rozumiem ze autorka tekstu zapomniala o miesiączce ale nie czepiajmy się i może zrobimy małą ankietkę:
u kogo okres wstrzemiezliwosci wynosi jedynie 7 dni ?
u kogo jedynie 8 dni ?
u kogo jedynie 9 dni?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez mfiel » 3 października 2004, o 09:02

Tato,
Grzegorz ma rację, że dzielisz włos na czworo.
Mam wrażenie, że stosujesz z żoną NPR, ale tak do końca go nie akceptujesz. Zresztą na forum stwierdziłeś, że w Twoim przypadku NPR zawiódł dwukrotnie. Może więc dlatego w tym co piszesz wyczuwam nutę goryczy.

[quote="Nikoleta]Wiesz tato są rzeczy, których nie rozumiem do końca, ale akceptuję.
Pan Bóg nie zabrania nam współżycia w okresie płodnym - wręcz przeciwnie to my sobie narzucamy taką a nie inną dyscyplinę ze zrozumiałych względów.
[/quote]

Zgadzam się z tym.
Rozmawiając z narzeczonymi czy małżeństwami zauważyłam, że zdarzają się pary, które NPR stosują nie z przekonania, ale najogólniej mówiąc ze strachu przed grzechem, tj, jako metodę dopuszczalną przez Kościół. Taka postawa sprawia, że stosowanie NPR zawsze będzie im kojarzyło się z wyrzeczeniem czy z jakiegoś rodzaju przymusem.
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Maria » 3 października 2004, o 12:25

Szczerze mówiąc, te 7-9 dni są mooocno przesadzone wg mnie. Przed slubem zawsze miałam cykle 28 - 29, owu 14 - 15, i okres wstrzemiężliwosci wynosiłby od 6,7 do 17 - 18 dnia cyklu.Czyli nigdy nie mniej niż 10 dni ( nie liczę tu nawet miesiączki, która u mnie trwa 5 dni plus plamienie). Chyba, ze się mylę i jest reguła nauczająca inaczej. ALe to nie stanowiłoby dla mnie problemu. Bo generalnie myślałam, ze tak to bedzie wyglądać.

Zdziwiona po prostu jestem, ze te cykle tak się rozchwiały i srednia ilośc dni wstrzemięźliwości wynosi u nas 25 dni.

( ten cykl wygląda mi na "normalny" :D )
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez tato » 4 października 2004, o 21:28

no wlasnie skad sie wzielo to 7 dni ? jakos nie potrafie sobie tego wyorazic w przypadku odpowiedzialnego stosowania NPR nawet z uwzględnieniem fazy niepłodności względnej
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez NB » 4 października 2004, o 22:24

Weźmy chociażby sześć dni przed wzrostem i trzy lub cztery po wzroście to już jest 9-10 dni.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez misiacz » 5 października 2004, o 19:26

Rzeczywiście, z tego co wiem, okres wstrzemięźliwości musi wynosić co najmniej 9 dni, więc albo na tamtej stronie ktoś się pomylił, albo Tato źle zacytował (sama tam nie zaglądałam). To, że ktoś chciał przedobrzyć, pisząc o 7 dniach jest też możliwe... Uważam, że ludzi należy informować rzetelnie - każdy ze stosujących NPR wie, że dni bez :) może być całkiem sporo. Myślę jednak, że wady - czyli okres wstrzemięźliwości - właściwie są zaletą i o tym też trzeba ludziom mówić. Bo mimo, że czasem przez długi czas trzeba zrezygnować ze :) , a jesteśmy małżeństwem z 2-letnim stażem, to i tak nie zamieniłabym NPR na żadna inną metodę. Wybrałam NPR świadomie, nie dlatego, że to propaguje KK. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i bardzo sobie bliscy i to jest najważniejsze. Kto nie spróbuje, ten się nigdy nie przekona...

I jeszcze jedna "wada", podkreślana przez przeciwników NPR - nieskuteczność. Wiadomo, że najczęściej nieplanowane ciąże pojawiają się, gdy wbrew obserwacjom ludzie podejmują współżycie, licząc, że się uda. "Małe cuda", czyli ciąże wbrew regułom NPR, zdarzają się incydentalnie... A takie incydenty zdarzają się też przy innych metodach - znam kobietę, która zaszła w ciążę, kiedy brała pigułki antykonc., a była w 8 mies po porodzie (nie karmiła piersią) i to dopiero dramat!! Poszła z reklamacją do swojego gin, który ze stoickim spokojem stwierdził, że "tylko kompletna abstynencja daje 100% pewności"...
Swoją drogą jestem ciekawa, w jakich okolicznościach nastąpiły dwa nieplanowane poczęcią w małżeństwie Taty - czy mógłbyś o tym napisać, jaką stosowaliście metodę, która to faza zawiodła itp? Jestem ciekawa, bo zauważyłam, że często podkreślasz, że u Was NPR dwa razy zawiodło.

Uważam, że trzeba reklamować jak najbardziej NPR i zgadzam się z tymi osobami, które pisały na forum, że najlepiej, gdyby "reklamowały" NPR osoby mające doświadczenie w ich stosowaniu, a także lekarze. Co prawda oglądałam tylko fragment programu, dzięki któremu rozgorzała ta dyskusja, ale bardzo pozytywnie oceniam to, że wśród zwolenników NPR była młoda, atrakcyjna, zadbana kobieta
(jednoczesnie lekarka - to dodatkowy atut). O ile pamiętam, wcześniej w różnych programach, które poruszały temat antykoncepcji, "naturalistów" reprezentowały starsze panie, także w wyglądzie "naturalistki", które często nie potrafiły w sposób rzeczowy mówić o NPR. Takie nie miały chyba zbyt dużych szans w porównaniu z zadbanymi, atrakcyjnymi i potrafiącymi wyłuszczyć swoje racje zwolenniczkami antykoncepcji.

Zatem uważam, że powinniśmy pokazywać, że NPR jest stosowany przez ludzi inteligentnych, wykształconych, wybierających świadomie taki sposób sterowania swoją płodnością. Nie powinniśmy się bać mówić o tym w swoim otoczeniu (co oczywiście nie znaczy, że mamy sobie na czole przykleić kartkę "stosuję NPR" :wink: ) Ja nie wstydzę się o tym mówić, kiedy ktoś mnie zapyta - ostatnio moja koleżanka wręcz zbaraniała, gdy rozmawiałyśmy o antykoncepcji, a ja powiedziałam, że stosuję NPR od ponad dwóch lat i jest ok - zrobiła minę :shock: i z niedowierzaniem zapytała "Chcesz mi powiedzieć, że nie stosujesz żadnej antykoncepcji i nie zachodzisz w ciążę??" Długo nie mogła ochłonąć, bo wcześniej dla niej jedyną stuprocentową metodą była pigułka, a NPR kojarzył się z jakimś ciemnogrodem. Pokazujmy ludziom, że żyjąc w ten sposób, jesteśmy szczęśliwi, a seks jest bardzo ważnym dopełnieniem związku, ale nie najważniejszym elementem.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez tato » 5 października 2004, o 20:50

misiacz napisał(a): albo Tato źle zacytował (sama tam nie zaglądałam).

sugerujesz ze dopisalem tą siódemke ? a wystarczy kliknac linka zeby nie trzeba bylo sie domyslac...
misiacz napisał(a):
Jestem ciekawa, bo zauważyłam, że często podkreślasz, że u Was NPR dwa razy zawiodło.

ciekawe ze jeden raz (slownie jeden) oznacza u ciebie często :?:
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez misiacz » 5 października 2004, o 22:03

Nie sugerowałam dopisania, jedynie pomyłkę. Poza tym w dalszej części postu zaznaczyłam, że bardziej prawdopodobne, że to ktoś z pro-NPR przedobrzył... Ja sama uważam, o czym pisałam, że nie można ukrywać trudności - one są, ale moim zdaniem korzyści przewyższają wszelkie trudności - jeszcze raz podkreślam - kto nie spróbuje, ten się nie przekona, ile szczęścia daje taki sposób życia. W jednym się z Tobą zgadzam - ludzie często wiedzą nawet sporo na temat NPR, ale nie korzystają z tych metod, bo nie chcą sobie w życiu stawiać wyżej poprzeczki, wolą iść na łatwiznę. Tak jest zresztą w innych dziedzinach życia - pewnie większa część społeczeństwa woli się nie wysilać i płynąć z prądem, choć w ten sposób nigdy nie doświadczy tego, co czują Ci, którzy wolą wykrzesać siły i coś ofiarować, by osiągnąć coś cennego. Można by to porównać do jakiejś drogi do przebycia - najłatwiej przejechać samochodem, autostradą i bardzo szybko, bbez wysiłku fizycznego, ale wtedy nigdy nie doświadczysz, co znaczy wędrować pieszo, polnymi drogami, podziwiając kwitnące kwiaty i oddychając świeżym powietrzem (choć męcząc się też fizycznie).

Co do drugiej sprawy - rzeczywiście chyba niesłusznie posądziłam Cię o "częste" mówienie o nieplanowanych ciążach. Ktoś komentując Twój post powtórzył ją, dlatego wydawało mi się, że to więcej niż raz.
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez misiacz » 5 października 2004, o 22:05

Jeszcze jedno - nie pamiętasz, w jakich okolicznościach NPR zawiodło czy nie chcesz o tym pisać?
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez tato » 5 października 2004, o 22:28

misiacz napisał(a): W jednym się z Tobą zgadzam - ludzie często wiedzą nawet sporo na temat NPR, ale nie korzystają z tych metod, bo nie chcą sobie w życiu stawiać wyżej poprzeczki, wolą iść na łatwiznę.

akurat tutaj mam inny pogląd
ludzie nie tyle idą na łatwizne co nie widza sensu w utrudnianiu sobie życia
czy ma sens zarzucanie ludziom ze ida na latwizne scinajac sobei wlosy
zamiast pozwolic im zgodnei z naturą rosnac az do ziemi?
to nie kwestia łatwo/trudno tylko czy to ma jakiś sens...

jezeli chodzi o druga sprawe to musialbym caly cykl dokladnie opisac (a nawet dwa)a nie chce mi sie tego robic bo analiza po fakcie to co innego niz analiza przed i w trakcie ...
to tak jak z cenami akcji ze jak cena wzrosnie to nagle wszyscy są bardzo mądrzy i piszą że to było oczywiste że wzrosną i że to było do przeiwdzenia tyle ze nikt z tych "mądrych" osób wczesniej nie kupil tych akcji...- coz widocznie nie lubia "pewnego" zysku
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez NB » 5 października 2004, o 22:41

Tato piszesz,że nie chce Ci się opisać cyklu . Być może Twoja trudność polega na tym, że nie chciało Ci sie douczyć reguł NPR i z Waszego niechciejstwa nauczenia pojawiły się kolejne dzieci.
Dziwi mnie, ze nie chcesz podzielić się tak istotnymi sprawami, bo tutaj wystarczy napisać:" żona karmiła piersią i nie miała głowy do samoobserwacji" albo "przedłużyliśmy sobie okres niepłodności przedowulacyjnej naciągając regułę", lub " zbyt wcześnie rozpoczęliśmy współzycie przed fazą III" a może "żona nie prowadziłą obserwacji wewnętrznych" . Co tu dużo kombinować, chce Ci się prowadzić zażarte dyskusje a nie chce Ci się napisać jak to było ? Mam wrażenie, że mówienie o Waszych nieoczekiwanych poczęciach wywołuje u Ciebie totalny dyskomfort.
A moze po prostu nie macie zapisanych tych właśnie cykli ?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kk » 5 października 2004, o 23:12

No i właśnie w świetle tego faktu, że sam nie wiesz jak to się stało, wszystkie twoje teorie tato co do nieskuteczności NPR biorą w łeb.
kk
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 27 listopada 2003, o 20:11

Postprzez misiacz » 5 października 2004, o 23:19

Jeszcze o tej łatwiźnie... widocznie nie trafia do Ciebie Tato moja metafora z drogą - a więc bardziej obrazowo: przypuszczam, że byłeś kiedyś w górach, np. w Bieszczadach. Co prawda można w miarę szybko i łatwo (choć nie autostradą) przedostać się samochodem z Ustrzyk Górnych do Wetliny. Ludzie, którzy chcą coś przeżyć i zobaczyć, wybierają drogę pieszo, przez połoniny, choć trzeba wykonać duży wysiłek, bo gdzieniegdzie stromo pod górę itd. Można by powiedzieć - po co mnożyć trudności, lepiej przejechać samochodem i ewentualnie poobserwowć połoniny z dołu... Ale w ten sposób, bez wysiłku, nigdy nie zobaczysz i nie przeżyjesz tego, co wspinając się pod górę i patrząc ze szczytu! Czy nazwiesz to mnożeniem trudności? Ten wysiłek jest po coś tak samo jest w NPR - wymaga wysiłku, ale daje kochającym się ludziom szczęście i harmonię w dziedzinie płciowości, czego i Tobie życzę :)
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez mfiel » 6 października 2004, o 08:37

Tato

Im więcej czytam Twoich postów tym jest dla mnie mniej wyraźne czy jesteś za czy przeciw NPR.
A na dodatek ciągle podkreślasz problemy, trudności i wątpliwą skuteczność NPR, to właściwie dlaczego stosujecie z żoną NPR? Ze strachu przed grzechem? :?:
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Postprzez tato » 6 października 2004, o 14:08

bardzo ciekawi mnie to dlaczego jedno moje napisane zdanie w waszych oczach urasta do nachalnego promowania jakis moich pogladow ?
przed chwila misiacz przyznal ze nieslusznie ocenil moje wypowiedzi a teraz mfiel piszesz o tym iż "ciągle podkreslam wątpliwą skuteczność NPR" a o ile pamietam to na temat skutecznosci NPR poza moim osobistym doswiadczeniem nie powiedzialem nic co byloby sprzeczne z oficjalnymi wynikami badan a i tego za duzo nie bylo...
kwestie wścibskości Nikolety i bezparodonowego włażenia z butami w nasze pożycie pozostawiam bez komentarza na razie...
z kolei kk pisze o "wszystkich moich teoriach" jakbym tutaj zupelnie niewiadomo co wypisywal
a miejcie swiadomosc ze napisalem raptem kilka drobnych zdan z ktorych czesc i tak usunal administrator
i juz to wzbudza w was takie niezrozumiale reakcje az strach pomyslec co by sie dzialo na w pelni otwartym forum dyskusyjnym
natomiast prawdą jest ze nie wiem co sie stalo bo mimo takich doswiadczen stosujac zasady npr dziś postapilibysmy identycznie jak wtedy, a wykres oczywiscie mamy zachowany na wypadek jak dzieciaki zapytaja sie skad biora sie dzieci ;-)
ale czy npr jest jakas barykada ze trzeba sie opowiadac po ktorej stronie sie jest ? nierozumiem takiego dazenia do antagonizacji i podzialu na my i oni czemu to ma sluzyc?
dlaczego pisze o problemach ? a no wlasnie dlatego zeby npr nie bylo reklamowane tak jak antykoncpecja gdzie podkresla sie jedynie zalety a wady i trudnosci przemilcza, zeby ludzie czytajac takie stronki jak wlasnie tutaj przytoczona gdzie jest mowa o "jedynie" 7 dniach wstrzemiezliwosci mieli swiadomosc ze to jest tylko reklama, przeslodzony obrazek a nie rzetelna informacja
misiacz napisalas ze " NPR - wymaga wysiłku, ale daje kochającym się ludziom szczęście i harmonię w dziedzinie płciowości, czego i Tobie życzę"
kwestia szczescia i harmonii to bardzo subiektywne odczucia to ze ktos nie lubi się męczyć włażąc pod górę a widoki z tamtąd wcale go nie zachwycają to źle ? Jeżeli woli pojechac samochodem i na tle polonin napic sie piwa ze znajomymi ktorych dawno nie widzial i to jemu sprawia szczescie to co? kazesz mu na sile wdrapywac sie na gore ? wiecej tolerancji... wiesz juz pare razy probowano uszczesliwiac wszystkich na sile ...
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez misiacz » 6 października 2004, o 18:56

Ja nie chcę nikogo "uszczęśliwiać" na siłę - każdy z nas ma wolną wolę i może wybierać swoją drogę - ja wolę przez połoniny, z wysiłkiem, ale jestem tolerancyjna i szanuję tych, którzy wolą samochodem... Próbuję tylko ukazać pewne różnice - nie zanegowałeś tego, że jak pojedziesz, to nie będziesz czuł tego, co ktoś idący pieszo. Tak samo z kwestią regulacji poczęć - stosując antykoncepcję, nie doświadzczysz tego, co kierując się NPR. Ja zaświadczam, że żyjąc wg tego drugiego, jesteśmy oboje bardzo szczęśliwi. Nie przesładzam i nie twierdzę, że wszystko jest różowe i łatwe. Ale podkreślam jeszcze raz, że ten wysiłek czemuś służy...

Podzielę się jeszcze jedną refleksją - myślę, że warto mieć więcej pokory wobec życia w ogóle, i w dziedzinie płciowości i potomstwa też. Ja nie byłam planowanym dzieckiem, urodziłam się jako szóste, gdy mama miała 39 lat (stosowała kalendarz małżeński, wtedy popularny, o którego zawodności wszyscy wiemy; metody NPR nie były jeszcze powszechnie znane). Dziś przyznaje, że z lękiem przyjęła wiadomość o ciąży. Jednocześnie wszystko zawierzyła Bogu, ufając, że On wie najlepiej, czego nam potrzeba. I tak się życie ułożyło, że na utrzymanie starczało, wszyscy skończyliśmy studia. Moje rodzeństwo wyprowadziło się z domu, zostaliśmy we troje. Kiedy ja chodziłam do liceum, mój ojciec bardzo ciężko zachorował. Rodzice powtarzali wielokrotnie, że w tych ciężkich chwilach byłam im bardzo potrzebna - jednocześnie pomagając w opiece nad ojcem,uczyłam się miłości. Tuż po zdaniu egzaminów na studia mój ojciec zmarł i to właśnie ja byłam przy Jego śmierci, a potem wspierałam mamę. Dziś po latach mieszkam razem z mężem i mamą, która podkreśla, że widzi, jaki w tym wszystkim był cel, i w tym, że się "zaplanowałam"... Więc naprawdę myślę, że trzeba zaufać w to, że Ktoś lepiej wie, czego nam potrzeba - ja wierzę, że to Bóg, ale ktoś może też wierzyć w los...
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez rybka » 6 października 2004, o 22:17

"co nie lezało w moich planach, leżało w planach Bożych..." pisała żydówka Edyta Stein, asystentka Huserla, siostra karmelitanka Teresa Benadykta od Krzyża.

wiecej tolerancji...

oj, tak! z niejasnych przyczyn atmosfera raz po raz robi się napięta.

żyjmy w zgodzie z naturą, ale w pierwszym rzędzie... z innymi ludźmi.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez tato » 6 października 2004, o 22:39

misiacz jestescie szczesliwi i gratuluje wam
ale w twojej wypowiedzi brakuje mi tylko przyznania ze czlowiek ktory nielubi wspinac sie po gorach a za to lubi na dole podziwiac ladne krajobrazy z kolegami przy piwie moze byc tak samo zadowolony jak ty ktora po wspinaczce wychodzisz ponad linię lasu ...
jakbys zakladala ze twoje szczescie na pewno jest wiecej warte bo bylo okupione trudem ... powiedzialbym ze malo to skromne
sa to odczucia bardzo subiektywne i namawiajac kogos kto nie lubi chodzic po gorach na taka wycieczke mozesz sprawic mu katorge po ktorej nie bedzie mial ochoty na podziwianie zadnych widokow
jedni ludzie sa szczesliwi stosujac npr a inni nie sa szczesliwi bo wola co innego ...tylko tak patrze ze ludziom czasami trudno zaakceptowac iz drugi czlowiek moze miec inne preferencje
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez tato » 6 października 2004, o 22:44

i jeszcze jedno
z tym ufaniem Bogu to tez trzeba z rozsadkiem bo czy osoba nie umiejaca plywac moze rzucac sie do wody ufajac iż Bog ja uratuje ?
czy ten co stoi na brzegu nie zaufał ?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez Usia » 7 października 2004, o 15:04

Nie da się ufać inaczej jak tylko bez granic bo inaczej to nie jest ufność.

Jeśli pytając "czy ten co stoi na brzegu nie zaufał' masz na myśli kogoś kto nie podjął wcale współżycia pomimo, że jego zdaniem mógłby tylko się boi - to faktycznie nie zaufał

Gdy zaś pytasz "czy osoba nie umiejaca plywac moze rzucac sie do wody ufajac iż Bog ja uratuje?" - to odpowiem, że jeśli naprawdę szczerze ufa, to będzie tak jak Bóg chce.
Ale mając na myśli osobę która zna NPR nie można powiedzieć, że "nie umie pływać". Przecież umiejąc pływać też można się utopić.

I jeszcze jedno - moim zdaniem
nie da porównać się radości z jakieś sprawy którą osiągnęło się wysiłkiem (choćby w pracy)i tej którą się ma podaną na tacy (ktoś za nas coś zrobi). Ta druga jest niewspółmiernie płytsza od pierwszej.
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez misiacz » 7 października 2004, o 20:38

Masz rację, tato, poczucie szczęścia i satysfakcji to pojęcia subiektywne. Mimo to uważam, że istnieją jakieś obiektywne wartości, co do których ludzie są przekonani, że są wartościami, choć może sami się do nich nie stosują.

Warzywa z uprawy ekologicznej i warzywa z uprawy przy autostradzie mogą smakować podobnie, dlatego ludzie, którzy jedzą te pierwsze i te drugie mogą mieć podobnie pozytywne wrażenia smakowe. Jednak o ile te pierwsze nikomu ni zaszkodzą (a wręcz przeciwnie - dostarczą witamin i minerałów), o tyle te drugie wpłyną negatywnie, bo zawarte w nich metale ciężkie mogą się odkładać i systematycznie zatruwać organizm. Obiektywnie - które są zdrowsze?

Ze wspinaczką, o której już tyle było, jest podobnie - jazda samochodem i siedzenie nikomu raczej zdrowia nie dodadzą (choć oczywiście siedząc na stoku, można się dotlenić), a wysiłek fizyczny jest jak najbardziej dla zdrowia wskazany. A więc zgadzam się - Ci co się wspinają są szczęśliwi na swój sposób, i ci co siedzą też. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko ten moment, osiągają ten sam efekt - jedni zadowoleni i drudzy. Ale obiektywnie - kto będzie miał więcej pożytku? Ci, co nie lubili chodzić, i zapadają na różne choróbska, czy ci co się wysilali?
Nie zaprzeczam, że każdy ma prawo być szczęśliwy na swój własny sposób, od tego mamy wolną wolę. Ja jednak uważam, że to, co najcenniejsze w życiu, co nam przynosi najwięcej satysfakcji, wymaga wysiłku od nas samych.

Podzielę się kilkoma refleksajmi, w jaki sposób według mnie przejawia się dobro płynące z wysiłku włożonego w NPR:
-dla kobiety poczucie pełnej znajomości swojego ciała, tego co się w nim dzieje; ja naprawdę czuję ogromną różnicę w odczuwaniu swojej kobiecości w porównaniu do czasu, gdy się nie obserwowałam;
-świadomość (zwłaszcza dla kobiety), że jej ciało pracuje w sposób naturalny, bez ingerencji hormonów albo środków mechanicznych itp;
-naturalność aktu płciowego, brak barier mechanicznych typu prezerwatywa; brak substancji mogących wpłynąć na przeżywanie zbliżenia - "pokochaliśmy się, tacy, jacy jesteśmy, jesteśmy przed sobą zupełnie nadzy i jesteśmy sobą" - tak przeżywany akt płciowy jest dla mnie prawdziwym zjednoczeniem, nie tylko fizycznym, ale wręcz metafizycznym, byciem z drugim człowiekiem tak blisko, jak tylko można to sobie wyobrazić, jest prawdziwym byciem jednością;
-wartości duchowe - uczy pokory wobec życia, nabierania dystansu do pewnych spraw, które nas bezpośrednio dotyczą, tego, że nie tylko my sami decydujemy o tym, jak będzie kształtowała się nasza przyszłość;
-jeśli oboje małżonkowie akceptują NPR, wyrzeczenie się zbliżeń wpływa pozytywnie na relacje między nimi - w tym czasie doskonale widać, co tak naprawdę jest istotą związku. Otóż moim zdaniem jest nią chęć bycia z drugim człowiekiem, przebywania z nim, mieszkania, bycia dobrym dla siebie nawzajem, dzielenia wszystkich trudów codziennego dnia i problemów, ale także radości - tych małych i większych. Sens bycia razem widać w najdrobniejszych gestach, w sposobie mówienia, w tym, że patrzysz na kogoś z miłością, że troszczysz się o niego i czujesz, jakbyście byli dwoma elementami, które się uzupełniają. Dla mnie jako kobiety wyrzeczenie się zbliżeń jest sygnałem wysyłanym przez mojego męża: najważniejsza jest więź duchowa między nami, chęć bycia razem, a nie więź cielesna. To, że mąż w tym czasie albo w czasie okresu zachowuje się tak samo jak w czasie, kiedy się współżyje, czyli jest miły, opiekuńczy, troskliwy, pomocny, kupuje kwiaty, stara się sprawić mi radość itd jest dla mnie najlepszym dowodem, że jest ze mną ze względu na to, jaka jestem, ze względu na mnie jako na osobę, partnera, a nie ze względu na atrakcyjność seksualną. Stosowanie antykoncepcji takiego poczucia według mnie dać nie może.

A co do skakania do wody - pisałam w jednym poście o koleżance, która zaszła w ciążę, stosując antykoncepcję hormonalną. W NPR bierze się pod uwagę, że może dojść do poczęcia, wbrew naszym zamiarom - w antykoncepcji ludzie raczej są przekonani o 100% skuteczności, więc przeżywają życiowy dramat, kiedy te środki zawiodą... A jedynym 100% pozostaja wciąż kompletna abstynencja :D
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez tato » 7 października 2004, o 22:38

rozmawialismy o szczesciu (i teg dotyczylo porownanie) a teraz dodajesz kolejne kryteria tu dyskusja moze sie rozmyc juz zupelnie
ale cały czas misiacz nie mozesz zaakceptowac iz ktos po prostu nie lubi wchodzic na gore i jest to dla tej osoby zupelnie zbedna katorga

wiesz misiacz np. usmiech na twarzy nie wymaga duzo wysilku a potrafi czynic wiele dobrego wiec nie koniecznie to co dobre musi byc efektem ciezkiego wysilku

ale bardzo ciekawi mnie to ze nie traktujesz wspolzycia jako integralnej czesci malzenstwa, po prostu normalnego elementu wspolnego zycia malzonkow takiego jak np. rozmawianie, myslenie o drugiej osobie, dotykanie sie wzajemne tylko podchodzisz do tego jak do narzedzia do testowania swojego malzonka ? czy to jest pole do przeprowadzania eksperymentow ?
Czy przyszlo ci do glowy kiedykolwiek przestac sie odzywac do malzonka np. przez miesiac i sprawdzic jaka bedzie jego reakcja ? Albo przestac go dotykac ?
Nie rozumiem zupelnie jakies takiej potrzeby sprawdzania, testowania, oceniania, wystawiania na próbe tak jakbys nie wierzyla w prwadziwosc przysiegi małżeńskiej jaka twoj malzonek zlozyl
Ja nie traktuje seksu jak pola doswiadczalnego na ktorym sprawdzam uczucia mojej malzonki, tak jak normalne jest to ze rozmawiamy ze soba tak samo i wspolzyjemy
tak jak rozmowa umacnia wez miedzy nami tak samo i wspolzycie
jest to normalny element pozycia a nie jakis demon ktorego trzeba ujarzmiac
Ale dobrze, moze i masz takie watpliwosci w swoim zwiazku co do uczuc swojego malzonka nie wnikam w to
tylko pozwol misiacz ludziom wspolzyc tak jak ich milosc tego wymaga
i nie kaz im testowac sie wzajemnie

czy jak mi wedkowanie w sobote rano przez 3 godziny daje spokoj ducha, harmonie, wyciszenie i poprawia mi znacznie nastruj to każę odrazu wszystkim w kazda sobote pakowac wędkę i jechac nad jezioro ...
Czy mam prawo potępiać tych ktorzy wyleguą się w tym czasie w łóżku po tygodniu pracy ?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez rybka » 8 października 2004, o 01:17

Tato, czytałam Twoje posty z pewną przyjemnością - bardzo trzeźwe.
porównanie ze wspinaczką jest niefortunne, jego ton bywa nieco mało pokorny... ale też szczęście wymaga wysiłku: niezaleznie czy chce się chodzić po górach, pływać, jeździć na rowerze... czy choćby spotkać z przyjaciółmi - dzwonić, uzgadniać kto kiedy ma czas... kultywowanie przyjaźni jest również ciężkie, choć wydaje się tak prostym "pójściem na piwo".

nie zauważyłam też żeby Misiacz w jakikolwiek sposób "testowała" miłość swojego męża. to dość poważny zarzut, a wydaje mi isę bezpodstawny.
zresztą w ogóle istnieje na tym forum niepisana zasada, że póki praktykanci npr mówią o swoich doświadczeniach jest to bardzo mądre, niemniej kiedy zaczynają tłumaczyć i przekonywać częściej wpadają w nieznośnie kaznodziejski ton, wyszukują teorie spiskowe itd itp.
ciągle mnie to w Kościele zaskakuje - ta dwoistość, która tu się objawia.
rybka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 232
Dołączył(a): 16 listopada 2003, o 01:15

Postprzez tato » 8 października 2004, o 11:34

rybka
misiacz napisala:
"jest dla mnie najlepszym dowodem, że jest ze mną ze względu na to, jaka jestem,"
zupelnie tak jakby wspolzycie mialoby byc papierkiem lakmusowym ktory co miesiac sluzy do udowadniania czegos, dla mnie jest to takie testowanie meza czy kupi kwiaty? czy zachowuje sie tak samo jak w 3 fazie? ktorego zupelnie nie rozumiem
a wogole mnie dziwi takie pisanie tylko z jednej strony czyli ze to mezczyzna musi cos udowadniac bo niby jemu tylko zalezy na wspolzyciu - jest to takie powielanie stereotypow
akurat w II fazie to kobiety sa pobudzone i czasami bardziej niz mezczyzni wiec wolę gdy pisze sie o tym iż to obje malzonkowie pragna zblizenia (nie róbmy z facetów niewyzytych zwierząt pędzonych instynktem)
w takim kontekscie gdy oboje tego pragna (a z roznych przyczyn nie mogą) takie pisanie o udowadnianiu czegos sobie wzajemnie wg mnie nie za bardzo ma sens no bo co tu udowadniac ?
mamy sobie mydlic oczy ze jak chcemy czegos oboje a nie mozemy tego miec to jest fajnie ?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez Usia » 8 października 2004, o 12:56

Myślę że porównanie współżycia do rozmowy ze współmałżonkiem jest nieadekwatne. Nikt nie odzywa się do współmałżonka przypuśćmy raz dziennie - tylko rozmawiamy przeważnie zawsze kiedy się widzimy.

Zatem nie rozmawianie przez miesiąc ma się nijak do nie współżycia przez miesiąc.
Wszystkie te porównania bardzo kuleją więc może je sobie darujmy.

Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że wielkość miłości mierzy się gotowością do poświęcenia i ofiary i nic na to nie poradzimy. Pustosłowie i łatwa miłość jest w modzie ale tak naprawdę to dopiero podjęcie ofiary decyduje o prawdziwej miłości.
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez grzegorz » 8 października 2004, o 12:58

Tato, małżonkowie mogą podejmować współżycie kiedy tylko chcą, również w II fazie, lecz konsekwencją takiego współżycia może być poczęcie dziecka. Jeżeli nie chcą doprowadzić do poczęcia to albo stosują odpowiednie reguły NPR albo stosują antykoncepcję - przecież to takie proste. Albo to, albo tamto.
Z tym udowadnianiem sobie czegoś tam - to ciekawy wątek. Ale nie wiem czy Misiacz ma takie podejście - może trochę tu twojej nadinterpretacji.
grzegorz
Przygodny gość
 
Posty: 38
Dołączył(a): 9 lipca 2003, o 07:08

Postprzez Usia » 8 października 2004, o 13:36

mamy sobie mydlic oczy ze jak chcemy czegos oboje a nie mozemy tego miec to jest fajnie ?

Jak chcemy czegos oboje a nie mozemy tego miec to również może byc fajnie. Po prostu - umiejmy się cieszyć z tego co mamy i umiejmy za to być wdzięczni.
Usia
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 6 października 2003, o 21:31

Postprzez agulla » 8 października 2004, o 13:38

Do tato
Może jednak skusisz sie na kilka zdań w sprawie zawodności NPRu w twoim małżeństwie :?: sama kilka razy w różnych wątkach tego forum czytałam o tym że ciebie i żonę dwa razy zawiódł NPR. No więc jak to było ? współżycie w której fazie albo przy jakich objawach doprowadziło was do poczęcia dziecka skoro stosowaliście NPR jak sam twierdzisz. I to nie jest wścibstwo ani moje ani Nikolety :!: nas po prostu interesują niewyjaśnione poczęcia przy zastosowaniu NPRu :D z czysto statystycznego podejścia do sprawy, dla mnie NPR jest fascynujące z matematycznego punktu widzenia, od wielu lat rozpatruję przeróżne przypadki nie tylko swoje, a co za tym idzie również ludzkie błędy w stosowaniu i cuda które sie zdarzają przy zachowaniu wszelkich reguł :roll:
pozdrawiam agulla
agulla
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 220
Dołączył(a): 21 listopada 2003, o 15:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez tato » 8 października 2004, o 14:09

agulla napisał(a):sama kilka razy w różnych wątkach tego forum czytałam o tym że ciebie i żonę dwa razy zawiódł NPR.

najpierw misiacz, potem mfiel a teraz ty agulla ...
zastanawiam się skąd wam się bierze to cudowne rozmnozenie moich wpisów na ten temat jezeli napisalem o tym tylko raz w zupelnie innym watku ? a teraz sie okazuje ze to jest nie dosc ze kilka razy to jeszcze w roznych watkach!

Usia czy twoim zdaniem porownywanie wiernych do owaczarni tez jest bez sensu bo owce maja cztery nogi a ludzie tylko dwie? w kazdym porownaniu znajdziesz roznice
Usia celem porownan nie jest 100% odtworzenie wszystkich aspektow bo to po prostu nie mozliwe
chodzi o jedna konkretna rzecz a mianowicie o kwestie rezygnowania z czegos co jest potrzebne do budowania zwiazku i obserwowanie jak zachowa sie moj małżonek
jezeli ktos rezygnuje ze wspolzycia i sobie testuje zachowanie malzonka to analogicznie moze zrezygnowac z odzywania sie do niego i tez sprawdzic jak sie bedzie zachowywal
czestotliwosc nie ma tu nic do rzeczy
to ze jestem gotowy do poswiecen wcale nie oznacza ze mam na kazdym kroku albo co miesiac to udowadniac
cieszmy sie zyciem a nie umartwiajmy sie
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 41 gości

cron