przez Mar_cel » 17 sierpnia 2009, o 20:45
Muszę się odezwać żeby powiedzieć, że w pełni rozumiem autora wątku! Barthonde masz rację. Ja np odczuwam taką sytuację jako niesprawiedliwą - w miesiącu jest może 10 dni, w których możemy współżyć i podczas tych dni to ja muszę się dobijać do żony a ona sprawia wrażenie, że najlepiej byłoby, gdybym zapomniał albo przegapił te dni. W efekcie liczba zbliżeń to 2 - 6 w miesiącu. Są oczywiście miesiące gdzie liczba ta jest równa 0, bo akurat okazało się że nie byłem grzeczny podczas okresu płodnego.
Spróbujcie drogie Panie wyobrazić sobie że macie 10 dni w miesiącu w których wasz mąż może dać wam to czego bardzo pragniecie - masaż pleców, czułe słowa, przytulanie, pocałunki.
I to właśnie w tych dniach zaczyna kaprysić odsuwać się od was a kiedy wyrażacie niecierpliwość, obraża się że traktujecie go instrumentalnie jak jakiś masażer albo pluszowego misia. Czujecie to upokorzenie?
Tak jak wy potrzebujecie wiele czułości niekoniecznie z seksem w tle tak mężczyzna potrzebuje seksu i czułości podczas seksu też. Nie sądźcie że my tylko marzymy o seksie jako takim. Tak naprawdę nie ma nic bardziej odpychającego niż mechaniczny seks z prostytutką. Jest on dla nas najgłębszym i niezbędnym wyrazem więzi jaka łączy nas z kobietą. Ile razy usłyszałem "nie, może jutro" z zupełnie błahych powodów (bo jestem niewyspana) a "jutro" musiałem rano biegać po podpaski a żonka robiła wielkie oczy, że ona się nie spodziewała i że "no trudno". Muszę przyznać, że po czymś takim mam ochotę na zastosowanie zasady wzajemności i traktowanie żony jak powietrza w I i II fazie. Ale to nie ma sensu bo tylko nakręca spiralę wzajemnej niechęci.
Pomyślcie że my oczekujemy od was empatii i miłości. Nam naprawdę nie codziennie chce się z Wami rozmawiać wieczorem, przytulać Was czy kupować wam kwiaty - zwykle nam się nie chce, bo jesteśmy wykończeni i najchętniej spędzilibyśmy wieczór na kanapie, a jednak to robimy z miłości.
Spróbujcie wejść w naszą skórę.