też zdarza mi się zgłaszać zastrzeżenia do tego pomysłu...
cały tydzień, kiedy szczególnie ceni się czyste toalety - każda podróż jest cokolwiek kłopotliwa.
no i syndrom pierwszego dnia - nie zawsze jest źle, ale czasem to mogę tylko leżeć i jęczeć z bólu
w tych dniach nie traktuje się seksualności jako Bożego daru - raczej jak dopust Boży.
ratuję się humorem, szczerze zgłaszając Bogu pretensje.
ale też okres ma swoje plusy - uczy pokory. kobieta, żeby dowiedzieć się, że nie jest wszechmogąca nie potrzebuje czekać na chorobę lub starość.
(na marginesie... pokora to nie "uczucie robaka" jak pisał Nietzche, ale znajomość prawdy o sobie. i nie ma ona prowadzić do podległości mężczyźnie - ostatni list Kongregacji Nauki Wiary wyraźnie mówi, że wszelka dominacja - zarówno męska jak i żeńska - jest skutkiem grzechu pierworodnego. a także, że nie mamy sie pogodzić z tym, że natura ludzka jest skażona, ale że mamy starać się o przywrocenie pierwotnego Zamysłu Bożego, czyli "współdziałania")
Co myślą o tym inne Panie?
inne panie myślą, że żona oczekuje zrozumienia. nie jakiegoś szczególnego współczucia, ale tego, by świadomość uciążliwości cyklu pojawiła się również w głowie męża.
no i że warto zapytać - oczywiście po wysłuchaniu żony - czemu porusza ten temat, jakie zdarzenie było impulsem. zresztą każda okazja do rozmowy jest dobra