Teraz jest 29 marca 2024, o 00:06 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

ochota na seks

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez vanillka » 19 lutego 2009, o 10:10

Misiczka napisał(a):Fiamma, u nas jest tak samo i też w obie strony. Nie wyobrażam sobie, że którekolwiek z nas miałoby się przymuszać. Ani mój mąż nie mielibyśmy z takiego seksu przyjemności. Nie to nie. Nic na siłę.

Misiczka, to pewnie dlatego, że macie z mężem podobne temperamenty. U nas jest dokładnie tak samo. Ale jestem w stanie wyobrazić sobie parę, w której jedna strona ma bardzo znikome potrzeby i praktycznie nigdy nie ma ochoty, seks mógłby dla niej nie istnieć, a druga strona ma pożądny temperament i codzienną ochotę na seks. Wtedy na pewno jest trudniej. Trudniej osiągnąć sytuację, w której oboje będą usatysfakcjonowani :( I chyba o tym pisze Tatusiowa.
vanillka
Przygodny gość
 
Posty: 51
Dołączył(a): 28 stycznia 2009, o 10:35
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez gahan » 19 lutego 2009, o 14:07

Witam; no cóż, u mnie po urodzeniu drugiego dziecka( a ma już 8 lat) to właśnie po moim libido mąż wie kiedy się skończyły dni płodne :) W III fazie często dochodzi u mnie do "alergii" na seks, wiem, że dla niektórych to pewnie dziwne, ale nie potrafię czasami znieść dotyku mojego męża, a o zbliżeniu nie mam mowy, bo mimo jego wysiłków ( a naprawdę się
stara jak może)nie umiem się zmobilizować; jeśli jednak chcę zrobić przyjemność mężowi to odczuwam to jako wręcz gwałt na sobie :evil: jestem potem zła, że się zmuszałam, a i sam mąż nie lubi takich wymuszonych z mojej strony zbliżeń. Za to w dniu przed miesiączką patrzę na mojego lubego już baaardzo przychylnie ....a po miesiączce jeszcze bardziej , tyle,że już więcej dzieciątek nie planujemy,i więc mało tych naszych zbliżeń,oj mało...i mąż taki jakiś sfrustrowany ...
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez AgaM » 27 lutego 2009, o 14:34

Misiczka napisał(a):
AgaM napisał(a):A ja sie Misiaczka nie zgodze z Toba ze albo albo... Seks to nie tylko ochota a jak widze po Waszych wypowiedziach tylko ja sie ma ochote jest dobrze... na serio biedni ci nasi mezowie keidy moga z nami wspolzyc wtedy kiedy tylo my mamy na to ochote...


A Ty współżyjesz jak nie masz ochoty? Znaczy poświęcasz się czy jak :shock: :?: :?: :?:

U mnie tak właśnie jest, że jak sama z siebie nie mam ochoty, to naprawdę niełatwo jest mnie rozbudzić, czasem się udaje, ale przeważnie nie. Jakby w każdej III fazie libido było u mnie minusowe, to bym sobie dała spokój z orto..

PS Misiczka


pewnie ze wspolzyje... Czasem ochota jest a czasem nie.. U facetow to inaczej dzial (niestety) - moj ma zawsze ochote wiec fimma ... mojego to nei dotyczy
a ja nie traktuje tego jako poswiecenie.. Chociaz chyba tak w malzenstwie jest ze czas posiwecen tez jest.

Dlatego pislam ze beidnui mezowie jesli to tylko my decydowalybysmy kiedy jest ten czas.. bo mamy ochote...
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez AgaM » 27 lutego 2009, o 14:36

fiamma75 napisał(a):
Tatuś napisał(a):
Misiczka napisał(a):A Ty współżyjesz jak nie masz ochoty? Znaczy poświęcasz się czy jak :shock: :?: :?: :?:


A Ty nie? Ja na ok. 9 dni III fazy mam max 3 dni ochotę i to tylko w dobrym cyklu (tzn. bez chorób, nadmiaru pracy itp.)

W pozostałe dni współzyję bez najmniejszej ochoty, tylko z lojalności...

Tatusiowa


Współczuję, naprawdę.
Nie współżyję jak nie mam ochoty (tzn. jak ochota się nie pojawia nawet po pieszczotach) - mój mąż by do tego nie dopuścił (zresztą to działa w dwie strony, tez ma prawo nie mieć ochoty)


O wlasnie... jak ochota nie przyjdzie po pieszczotach :))))) Maz mi mowi.. ze przychodzi :) prawie zawsze :)))) nei pamietam zeby nie przyszla.. o... moze raz :) ale wtedy to przyszlo do nas dziecko :) do lozka :) :)))))


Ale pierwotnie ochoty nie bylo... o to mi chodzi
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez AgaM » 27 lutego 2009, o 14:48

O wlasnie.. pewnie to zalezy od temperamentu.. bo u nas jest tak ze Maz przejawia inicjatywe (w wiekszosci wypadkow) ja tylko okolice jajeczkowania... i to tez minimalnie.. Maz (tak jak ktoras juz pisala) moze i chce zawsze i wszedzie. Taki typ. Ciezko pracuje co mu w niczym nei przeszkadza... co jeszcze...
Nie narzeka na mnie (to raczej ja na niego) ale aby zaspokoic swoje pragnienia zaczepia mnie na kazdym kroku:) co mnie czasem wyprowadza z rownowagi choc czesciej jest przyjemne.
wiec jak widac sa rozne typy... spokojniejsi spokojniejsze lub tez nie przejawiajacy iniccjatyw i panie i panowie...
Nas spotkal typ - ja - bardzo oraniczona w tych potrzebach - maz - nadyrwaz potrzebujacy. I kto tu sie poswieca? ZDECYDOWANIE MAZ :)
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez Misiczka » 28 lutego 2009, o 00:05

Aga ja brak ochoty tez rozumiem szerzej - że nie mam i nie przychodzi pomimo próby, tylko że mi nie przyszłoby do głowy kontynuować pomimo tego że ochota nie pojawiła się w trakcie... zresztą ja akurat dość żywiołowo reaguję :) :oops: i od razu widać kiedy pieszczoty nie robią na mnie wrażenia.. mężowi wtedy też się od razu odechciewa..

A co do dobrania temperamentami, to chyba się z upływem lat do siebie zbliżamy (u mnie zdecydowanie potrzeby rosną, a u męża jednak się nieco przytemperowały), pytanie co będzie za kilkanaście lat, jeśli się ta tendencja utrzyma... :lol:
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez Misiczka » 28 lutego 2009, o 00:07

gahan napisał(a):po moim libido mąż wie kiedy się skończyły dni płodne :)


Mój też ostatnio powiedział, że mogę spokojnie wyrzucić te zapiski, bo to przecież widać.. :D
Misiczka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 225
Dołączył(a): 2 października 2008, o 13:12

Postprzez lotka » 3 marca 2009, o 15:00

Misiczka, apropo zmian w temperamencie, podobno jest tak, ze szczyt formy seksualnej kobieta osiaga po 30 roku zycia, natomiast mezczyzna duzo duzo wczesniej bo okolo 18-stki.
Poniewaz ja niedlugo przekrocze "magiczna" 30-stke to moj malzonek juz zaciera rece, co to bedzie... :lol: Bo poki co to zwykle on jest bardziej chetny i inicjujacy. :wink:
lotka
Przygodny gość
 
Posty: 44
Dołączył(a): 1 grudnia 2006, o 06:54
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez AgaM » 3 marca 2009, o 17:54

Wyglada na to ze moj wieczna osiemnastka:)))
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez gahan » 4 marca 2009, o 09:26

no i co z tym problemem zrobić, jak utrzymać to nasze życie intymne
kiedy nasze "chcenie" uzależnione jest od fazy cyklu w jakiej się aktualnie znajdujemy
strasznie mnie martwi, kiedy mąż ma nadzieję na intymny wieczór,a ja nie mogę ruszyć mojej głowy i ciała, wszystko się we mnie buntuje i tak czasami mija cała III faza z moim -anty nastawieniem, potem@, nadzieja ,że wreszcie coś będzie,potem te dwa dni do wykorzystania z I fazy( bo tylko tyle nam wolno)przelecą,bo musiałam dłużej w pracy zostać, córka wyjątkowo potzrebowała pomocy w zadaniu, mama woła o zakupy, mąż nie może dogadać się z inwestorem na budowie i wieczorem jesteśmy tak padnięci,że myślimy tylko o spaniu ( czasem tylko wypadnie piątek albo sobota- to wtedy jest pięknie..)
potem- II faza i mnie nosi,
potem-III faza i nic, potem....itd
mąż biedny, ja zła sama na siebie, że nie umiem nic więcej z siebie wykrzesać,koło zamknięte
nie służy nam taki układ :(
co robić?
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez zielona » 4 marca 2009, o 10:41

Wiecie, co ja bym chciała? Mieć możliwość wybrać się z takim problemem do seksuologa i uzyskać bardziej pomocną poradę niż: "stosować prezerwatywę"... Ech... Marzenia :)



Takie coś mi przyszło do głowy w związku z tematem: jakiś czas temu czytałam w "Wysokich Obcasach" list czytelniczki, niestety bardzo mało konkretny, ale ciekawy. Otóż poszła ona do apteki i zapytała pani magister czy jest jakiś preparat dla kobiet, które cierpią na zanik libido spowodowany antykoncepcją hormonalną. Okazało się, że jest coś takiego i czytelniczka nabyła. Czytelniczka pomstowała w lście, że o viadrze to wie każdy, a o tym nikt. Nie napisano, co to za preparat (ani nazwy, ani składu, nawet przybliżonego), nie wiadomo, czy to prawda, ani czy to nie jakieś świństwo, ale może warto się zorientować, poszperać.
A nuż...
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez gahan » 4 marca 2009, o 13:31

Tak, Zielona,tylko,że z drugiej strony zwiększone libido w okresie okołoowulacyjnym i słabnące w III fazie jest jak najbardziej naturalne wynikające z naszej fizjonomii i raczej jest oznaką zdrowia, dlatego się zastanawiam w jaki sposób te "damskie viagry" nam pomogą-czy w III fazie też?
Tak sobie myślę, że z tymi naszymi organizmami to raczej wszystko gra, tylko ,że w NPR-rze przy odkładaniu potomstwa możemy się sobą nacieszyć tylko w III fazie-ale cóż to za uciecha :?
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez gahan » 4 marca 2009, o 13:58

Swoją drogą więkoszość młodych małżeństw widzi w stosowaniu NPR często przede wszystkim problem okresowej abstynencji- byle do III fazy dotrwać, a potem to już miłosna nagroda :D
A dla nas, po 19 latach małżeństwa z okresem wstrzemięźliwości nie ma problemu(prawa dawno dopracowana i ujarzmiona :lol:) ,nie mamy też problemu z interpretacją naszej płodności, a pojawił się kolejny właśnie związany z moim libido w III fazie- a przez to strasznie mało zbliżeń.
wszystko wiemy, wszystko umiemy, ale tak do końca nie czujemy się z :? tym szczęśliwi
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez Bright » 4 marca 2009, o 14:30

Z tymi młodymi małżeństwami to nie do końca prawda. Dla nas III faza od początku małżeństwa wcale nie była taką super nagrodą, bo po maksymalnej frustracji w 3-cim tygodniu wstrzemięźliwości, nie chciało nam się zaczynać. To tak jakby dostać marchewkę i wiedzieć, że będzie tylko tydzień, a potem znowu 3 tygodnie bez seksu, więc po co się rozkręcać? Poza tym ta III faza to w zasadzie taki przumus - tylko tyle mamy czasu bezpiecznego, więc TRZEBA go wykorzystać, SZKODA, żeby się zmarnowało. Poza tym, po jakichś dwóch dniach chcieliśmy przerwy, bo potrzeba była zaspokojona. Taki szarpany rytm nam nie służy!

NPR w ogóle jest według mnie na bakier z fizjologią - jak się chce, to nie można, jak się nie chce, to wolno i... w sumie trzeba, bo więcej okazji nie ma. :(
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez gahan » 4 marca 2009, o 15:16

:? :? :?
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez kajanna » 4 marca 2009, o 20:39

Bright napisał(a):NPR w ogóle jest według mnie na bakier z fizjologią - jak się chce, to nie można, jak się nie chce, to wolno i... w sumie trzeba, bo więcej okazji nie ma. :(


Ano właśnie. I co w tym naturalnego? :roll:

Zielona, pewnie chodziło o to:
http://www.herbapis.nazwa.pl/catalog/pr ... cts_id/158
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gahan » 4 marca 2009, o 22:14

Kajanna, przeczytałam, ciekawe... a najlepsze to: "Uwaga:
W przypadku nadmiernej pobudliwości seksualnej należy zmniejszyć dawkę"
: ciekawa jestem jak się objawia ta "nadmierna pobudliwość" :oops:
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez KP » 5 marca 2009, o 00:30

kajanna napisał(a):
Bright napisał(a):NPR w ogóle jest według mnie na bakier z fizjologią - jak się chce, to nie można, jak się nie chce, to wolno i... w sumie trzeba, bo więcej okazji nie ma. :(


Ano właśnie. I co w tym naturalnego? :roll:

No bo natura jest nastawiona na to, żeby dzieci były a nie na to, żeby ich nie było. NPR to też nie są metody nastawione wyłącznie na to, by dzieci nie było, ale również na to by były. Oczywiście, że statystycznie częściej (nieporównanie częściej) stosuje się je po to, by poczęcia nie było. Ale służą do obu celów.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez Bright » 5 marca 2009, o 19:11

KP napisał(a):No bo natura jest nastawiona na to, żeby dzieci były a nie na to, żeby ich nie było. NPR to też nie są metody nastawione wyłącznie na to, by dzieci nie było, ale również na to by były. Oczywiście, że statystycznie częściej (nieporównanie częściej) stosuje się je po to, by poczęcia nie było. Ale służą do obu celów.

Większość ludzi poczyna dzieci nie mając pojęcia o NPR, więc NPR do powiększania rodziny konieczny nie jest, a unikać poczęcia tak na wyczucie się nie daje niestety.

Co do celów natury, to nasza postawa powinna być spójna. Natura niestety nie jest rozumna i nie widzi, że przy dzisiejszym poziomie medycyny nie musi już tak bardzo iść w ilość. Jeszcze 100 lat temu większość dzieci nie dożywała 5-tych urodzin, a teraz to inna bajka. Spójna postawa to albo całkowite zdanie na naturę i nie korzystanie ze zdobyczy medycyny albo zmniejszanie liczby poczęć, gdy medycyna pozwala prawie wszystkim dzieciom spokojnie dożyć wielku dorosłego.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez nefrytowa » 6 marca 2009, o 09:37

mnie bardzie w opisie preparatu VAMEA zaintrygowała informacja na samym końcu:

"Uwaga: produkcja preparatu Vamea została wstrzymana."

Poza tym.. brałam jakieś 4 lata temu przez miesiąc i szczerze powiedziawszy - placebo dałoby lepszy efekt niż to. To zwykła marketingowa ściema za grubą kasę.
nefrytowa
 

Postprzez Amazonka » 6 marca 2009, o 14:51

To jest na receptę czy dla każdego?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez zielona » 6 marca 2009, o 17:03

Preparat dostępny wyłącznie w aptece. Bez recepty.
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez AgaM » 7 marca 2009, o 21:05

Bright napisał(a):
NPR w ogóle jest według mnie na bakier z fizjologią - jak się chce, to nie można, jak się nie chce, to wolno i... w sumie trzeba, bo więcej okazji nie ma. :(


Ale dlaczego nie mozna??? Mozna jak najbardziej tylko nie chcemy... miec dziecka:)

Ale tak serio ... jest to trudne (nie przecze) ale moze wlasnie za bardzo sie skupiamy na wlasnych doznaniach chceniu ochocie itp... na sobie?
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez gahan » 7 marca 2009, o 22:40

Żeby skupić się na tym czego pragnie mój mąż najpierw muszę się skupić na sobie- tu problemem jest już nie to jak sobie poradzić z naszą chęcią na zbliżenia w I i II fazie cyklu, bo ten temat już przerobiliśmy, wiemy, co robić i jak sobie ułatwić przejście tego czasu bez seksu.
Pojawił się inny problem-jak wzniecić u siebie chęć na zbliżenia w III fazie.Mam wrażenie,że tak sprawnie ułożylismy sobie z mężem nasze życie w okresie płodnym z dala od seksu,że przenosi się to na czas niepłodny, a do tego hormony i w efekcie wołami nie mozna mnie zaciągnąć do łoża małżeńskiego. Tak bardzo bym chciała chcieć...Paradoksalnie właśnie ten czas jest dla nas o wiele trudniejszy.
I wiem,że w tych sprawach należy mniej myśleć o sobie, a bardziej o nas jako o małżeństwie, ale kiedy moja głowa nie chce się wzruszyć moim małżonkiem w małżeńskiej alkowie, to nawet kiedy zmuszę do tego ( z wielkim trudem) moje ciało to niestety- dla męża to nie dar, a raczej rodzaj "łaski"; mąż za bardzo mnie szanuje, aby zgadzał się na takie wymuszone zbliżenia.Oczywiście,że w perspektywie takie pożycie bez pożycia raczej nas oddala od siebie, frustruje,ale nie można nam zarzucać,że jesteśmy zapatrzonymi w swoje potzreby egoistami.
Czasem łatwiej opanować nasze"chcenie" niż wzniecić go tam gdzie go nie ma. Nam nie tyle zależy na częstotliwości zbliżeń, bo ten aspekt mamy dogadany i dawno pogodziliśmy się z ograniczeniami jakie nam niesie pożycie według npr- nam chodzi o jakość...
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez gahan » 7 marca 2009, o 23:03

A...i dodam jeszcze,
piszecie dziewczyny o budowaniu nastroju, odpowiednio długim "podejściem". kąpielach, masażach itd.
owszem, dla nas to bardzo przyjemne, dbamy zresztą o takie małe przyjemności całe nasze małżeństwo :D
niestety przychodzi taki czas,kiedy masaż kończy się tylko na masażu...
tak bardzo chciałabym chcieć....
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Postprzez NB » 9 marca 2009, o 15:41

A może to czas na kolejne dziecko i współżycie bez strachu?
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bright » 10 marca 2009, o 10:46

Gahan, a może to jest problem właśnie takiej organizacji życia wokół NPR, że w I i II fazie temat seksu nie istnieje wcale? Wtedy przez te 3 tygodnie Twoje ciało zapomina o swoich potrzebach i jak się otwierać na pieszczoty, więc jak się zaczyna III faza, nie dziwi, że ochoty nie ma, zwłaszcza jak do tego dodamy naturalnie obniżone przez progesteron libido w tej fazie.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez Gagusia » 10 marca 2009, o 11:36

Mój nastrój/ochota, może paradoksalnie, ale często w fazie niepłodnej to się rozbudza dopiero przez stosunek. Jak pieszczoty pozostają bez efektu, to żel nawilżający i odwracamy kolejność. Bo zazwyczaj wtedy się rozbudzam w trakcie (choć nie za szybko) i "po" nabieram ochoty na intensywne pieszczoty i orgazm. A czasem tej ochoty nie nabieram, za to sam seks bardzo mi dobrze robi na napięcie przedmiesiączkowe.
P.S. I bynajmniej nie odbieram tego jako poświęcania się dla męża...
Gagusia
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 17:48

Postprzez arTemida » 11 marca 2009, o 13:17

Dziewczyny dobrze że jesteście i jest taki temat "wsparcia" bo już myślałam że po kilku miesiącach małżeństwa i jeszcze przedtem oczekiwania coś ze mną nie jest ok.

Chociaż z tego co czytam to i tak jestem w lepszej sytuacji bo my korzystamy z troche z pierwszej fazy 5-8/9 dzień.
Ale III faza to dla mnie masakra-nie dość że mi się nie chce, to jeszcze napięcie robi swoje i jak się trafi jakaś większa kłótnia to już nawet starać się chcieć nie ma po co.

A byłam taka naiwna przed ślubem że to najlepsza metoda,bo naturalna z ciałem.A teraz jestem sfrustrowana bo najlepszy czas na bliskość na mija koło nosa.
Czuje się zawiedziona tym wszystkim ale nie widze alternatywy :(
arTemida
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 19 października 2007, o 19:06
Lokalizacja: poznań

Postprzez gahan » 11 marca 2009, o 23:07

Bright, może masz i rację, nasz problem zamknął się w błędnym kole.Czas potencjalnie płodny próbowaliśmy układać na dwa sposoby:

pierwszy - to pieszczoty( oczywiście do pewnego momentu)gesty, przytulania.Efekt? Ja -ok, mąż ( który przejawiał zawsze o wiele większą potrzebę na zbliżenia niż ja) nie za bardzo, no bo tak dobrze się zapowiadało i taki rozochocony, a tu nic z tego ( przepraszam za takie prozaiczne określenia);w III fazie - z mojej strony prawie zupełny brak energii w tym kierunku, więc ja-sfrustrowana, mąż oczywiście też;

drugi sposób- wszystko byle nie cielesność; rozmowy , inne sprawy na głowie, w łóżku książka i sen.Efekt? ja zapominam w ogóle o seksie( i
nawet czasem zdaje mi się,że można z tym żyć - ale to jest niebezpieczne myślenie), mąż czeka na III fazę i znowu nic...., ale czeka, nie wymusza, z czego w sumie jestem zadowolona, bo strasznie mi przykro mówić mu,że tym razem nic z tego, może jutro....i na nic zdają się tłumaczenia,że to nie jego wina, że ja go nie odrzucam tylko ten mój organizm taki uparty.

No i co tu lepsze?

Czy czas na dziecko?jak sugeruje NB
Zdrowy rozsądek mówi, że już nie ( ale wiadomo jak to bywa :) )zbyt wiele ważnych problemów się nazbierało ( i zdrowotnych, i bytowych, i z pracą :( )

19 lat temu,kiedy chodzilismy przed ślubem do Poradni Życia Rodzinnego
uczono nas metody objawowo-termicznej(Billingsa), a z tematu- hormony, spirale itp. przedstawiono nam ich szkodliwość na zdrowie, co definitywnie utwierdziło nas w przekonaniu,że oczywiście będziemy żyć i się stosować do npr( oczywiście wówczas taka nazwa nie funkcjonowała w "obiegu).Byliśmy święcie przekonani,że Kościół jest przeciwny antykom właśnie z powodu ich szkodliwości i nawet przez jakiś czas myśleliśmy,że prezerwatywy można stosować, bo przecież nie szkodzą ( wiem,że dla Was to pewnie niepojęte, ale byliśmy młodzi, na Poradni nikt nawet nie wspomniał o prezerwatywach), dopiero po rozmowie z pewnym księdzem nas oświeciło w tej materii.
Nasze pożycie rozkładało się na dwie fazy:przed- i poowulacyjną ( a nie trzy ), w czasie kiedy nie byliśmy pewni co do objawów( a nie chcieliśmy dzidziusia)nasze zbliżenia ograniczały się do zaawansowanych pieszcvzot i nawet nam do głowy nie przyszło,że takie niepełne zbliżenia są w zasadzie grzeszne i nie powinno do nich dochodzić.Wyobraźcie sobie,że nie miałam pojęcia o grzeszności takiego poczynania do czasu kiedy miałam możliwość wejścia do internetu i znalazłam strony o temetyce npr, gdzie doczytałam się takich spostrzeżeń( a było to nie dalej, jak 4 lata wstecz). Przyznam,że trudno mi się pogodzić z tym, a jeszcze trudniej mojemu mężowi, który uważa,że przecież sie kochamy, nasze zbliżenia( nieważne czy pełne, czy pieszczoty niekończące się tam gdzie trzeba) są i były pełne miłości i szacunku, nie stosujemy antykoncepcji- więc nie potrafimy tego zrozumioeć, mimo,że przeczytałam to forum wszerz i wzdłuż.
Mimo naszych wątpliwości postanowiłam,że sprobujemy żyć według "czystego" npr, bo przeczytałam ile dobrego wniesie w życie taki właśnie styl.Niestety mój mąż mimo,że się zgodził na moją " wersję", to za nic nie jest do niej przekonany, bo uważa,że dzielę włos na czworo i skupiam się na takich szczegółach, a powinnam mieć dobro nasze jako małżeństwa na pierwszym miejscu. Wg niego nasza "pierwotna wersja" życia intymnego była dla nas dobra, a teraz wszystko nam się rozjeżdża i tak się miotamy, bo po porodzie stopniowo z coraz większym natężeniem zaczął dawać znać o sobie progesteron i libido w III fazie spadło prawie do minimum.
Napisałam bardzo osobisty list do pewnego księdza, spowiednika, który często pomaga w różnych problemach życiowych.Przedstawiłam te nasze perypetie, mam nadzieję,że odpisze.
Nie ukrywam-bardzo mnie to wszystko martwi.

Przepraszam,żę tak się rozpisałam, ale takie pisanie często potrafi naświetlić problem z różnych stron.

Kiedyś pisała na tym forum niejaka Abeba, pamiętam jak się buntowała , miotała i zastanawiała, a na końcu szła do spowiedzi, bo nie była pewna, ciągle miała wątpliwości czy nie grzeszy( przepraszam Abeba, może nie podobają Ci się te moje wspominki).Pomyślałam,że jestem trochę do niej podobna. Wystarczy mi powiedzieć,ąlbo poczytać ,że takie a nie inne zachowanie czy postępowanie jest grzechem i chociaż nijak nie umiem zrozumieć dlaczego, to wątpliwości zostają i biję się potem samam ze sobą przed każdą spowiedzią- czy to grzech czy nie grzech. A księża w konfesjonale nie za badzo mają ochotę na analizowanie problemu czy zaawansowane pieszczoty niekończące się pełnym stosunkiem to grzech ciężki, czy powszedni, czy wcale sobie tym głowy nie zawracać.
Mam nadzieję,że sprawę przemyśli właśnie ten ksiądz od listu...
gahan
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 stycznia 2009, o 15:32
Lokalizacja: śląsk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

cron