U mnie niestety to samo. Pierwszy trymestr minął mi na mdłościach i ogólnej senności, myślałam że w drugim nadrobimy, mąż też na to się nastawiał, ale na przeszkodzie stanął mój totalny brak zainteresowania seksem.
Tłumaczę sobie, że chyba już psychicznie zaczęłam wchodzić w nową rolę: z każdym dniem większy brzuszek, kopniaczki od Maleńkiej - nie sposób zapomnieć, że się będzie miało dziecko. Wszystko tak się zmienia, a od męża oczekuję teraz raczej czułości, troski, zachwytu niż miłosnych igraszek.
Niemniej widzę że jest mu ciężko, wobec czego od czasu do czasu... Niestety on może stanąć na głowie, wstępne przytulasy mogą trwać i godzinę, a mnie i tak nic nie ruszy...
I co gorsza końca tej sytuacji nie widać.