Teraz jest 26 kwietnia 2024, o 17:37 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

ciąża w III fazie??

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez Bright » 26 stycznia 2008, o 11:06

małe słoneczko napisał(a):Wiecie..., gdy tak to wszystko czytam, to zaczynam się bać. Jeszcze trochę to dojdę do wniosku, że nie chcę nigdy wyjść za mąż. Wychodzi na to, że npr najlepiej stosować przed zajściem w ciążę, a potem już tylko z mężem w łóżku, co najwyżej można obejrzeć film.


Takie myśli zaczęły mnie nachodzić już w małżeństwie - w końcu możemy cieszyć się sobą, ale tylko pod linijkę, tak rzadko, nieregularnie (3 tygodnie nic, a potem kumulacja współżycia w tydzień). Szkoda, że mnie nikt nie ostrzegł, jak wygląda seks małżeński zgodnie z nauką KK.

Na kursie przedmałżeńskim byłam 2 lata przed ślubem, gdy nawet zaręczyn jeszcze nie było na horyzoncie i niestety pani prowadząca wykład przemilczała kwestie - że obserwować trzeba się na długo przed ślubem, bo to umożliwia potem więcej dni na seks w małżeństwie (np. I faza z Doeringa a nie z reguły klinicznej) i trzeba więcej niż 3 miesiące dla nabrania pewności w swoich obserwacjach i interpretacji. Dla dobra przyszłych małżonków pani mogła też powiedzieć, że ze wgzlędu na miłość chrześcijańską powinnyśmy powiadomić o przydatności dużej liczby obserwacji przed ślubem wszystkie swoje koleżanki! Ksiądz (ogólnie kurs był na bardzo wysokim poziomie) pospieszał do wizyty w poradni tylko tych, co mają szybko ślub, a innym mówił, że skoro mają jeszcze czas, to niech to odłożą na później (sic!). Czyli zielonego pojęcia nie miał, jak NPR od strony praktycznej wygląda, niestety.

małe słoneczko napisał(a):A tak poza tym (wiem, łatwo się pisze w teorii), ale jeśli załóżmy czystość (czystość, a nie brak współżycia!) przed ślubem trwa kilka lat, to te kilka miesięcy po porodzie, czy oczekiwanie na III fazę, choć trudne, aż taką katorgą nie powinny być.


Małe słoneczko, to są zupełnie inne sytuacje. Czystość rozumiana jako brak seksu w ogóle lub w dłuższym okresie (do ślubu) jest łatwiejsza do zniesienia, ponieważ potrzeba ulega wygaszeniu. Nie przypomina Ci o niej co miesiąc III faza czy współmałżonek, z którym mieszkasz.

Wstrzemieźliwość uzasadniona np. zagrożoną ciążą też jest inną sytuacją, bo masz świadomość PO CO TO ROBISZ, szkodliwość czy nagroda jest namacalna. Poza tym jak wie się, że to potrwa n miesięcy, to umysł pomaga częsciowo wygasić tę potrzebę, bo ma obiektywne przesłanki do braku możliwości jej realizacji przez pewien czas.

Sytuacja zachowywania wstrzemięźliwości okresowo w każdym cyklu nie pomaga wygasić tej potrzeby. Przecież czekamy na tę III fazę, żeby w końcu współżyć, nie zapominamy, chcemy, żeby w tym cyklu skok nie wystąpił później niż zwykle, ale też nie wcześniej, bo to nam skróci i tak za krótką I fazę. Czy w II fazie nie myślicie o seksie? Ja myślę, a zapomnienie uniemożliwia mi po prostu moja fizjologia - czas płodny, a nam obojgu fakt, że się kochamy, obcujemy ze sobą na co dzień i to sprawia, że pociągamy się również seksualnie.
Bright
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 284
Dołączył(a): 10 września 2007, o 13:21

Postprzez małe słoneczko » 26 stycznia 2008, o 12:00

Chodzi mi tylko o to, że jeśli ktoś czuje się zniewolony w pewien sposób przez npr, ma poczucie, że zaniedbuje męża itd., to niech npr stosuje tylko częściowo. Nie widzę sensu w samoudręczaniu się. A tak na marginesie wydaje mi się, że kochający mąż powinien wspierać swoją żonę w trudnych chwilach, okazywać jej czułość w II fazie:) i jednocześnie w oczekiwaniu na fazę III. A nie tylko pytać: " Czy to już?"

Co oczywiście nie znaczy, że mąż, który pyta, nie kocha :) mam dużo obaw związanych z npr-em, ale wierzę, że wszystko okaże się w przyszłości i nie będzie aż tak uciążliwe.

I Bright to nie jest tak, że jakieś potrzeby narzeczonych ulegają wygaszeniu, bo pociąg seksualny do ukochanej osoby nie pojawia sie tak nagle- tuż po ślubie.
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Szarlotka » 26 stycznia 2008, o 12:34

Takie myśli zaczęły mnie nachodzić już w małżeństwie - w końcu możemy cieszyć się sobą, ale tylko pod linijkę, tak rzadko, nieregularnie (3 tygodnie nic, a potem kumulacja współżycia w tydzień). Szkoda, że mnie nikt nie ostrzegł, jak wygląda seks małżeński zgodnie z nauką KK.


Bright, a gdyby ktoś Cię "ostrzegł, jak wygląda seks małżeński zgodnie z nauką KK", to co? Nie wyszłabyś za mąż? 8)

Czystość rozumiana jako brak seksu w ogóle lub w dłuższym okresie (do ślubu) jest łatwiejsza do zniesienia, ponieważ potrzeba ulega wygaszeniu.


No bardzo ryzykowne twierdzenie... Proponuję porozmawiać z samotnymi "cywilami" (chodzi o to, żeby nie były to osoby konsekrowane) po 25 - 30 roku życia i zaptać, czy ich potrzeby uległy wygaszeniu, bo nie mają seksu w ogóle. :lol:
Szarlotka
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 10 maja 2006, o 12:51

Postprzez artura » 26 stycznia 2008, o 13:18

"no jak widac , jeśli chodzi o ta kwestie, nie jest..."
a czytałyście Huamae Viate ? Tam jest sparawa jasno przedstawiona co do moralności, a w zasadzie jej braku, antykoncepcji. To, że toczą się jakieś dyskusj między teologami, to nic nowego, ale to jest oficjalny stosunek Kościoła do antykoncepcji. Zawsze jest grzechem.
artura
 

Postprzez artura » 26 stycznia 2008, o 13:37

kamienna, my też chcemy mieć wiecej dzieci, to się bedziemy wspierać :); u nas to dojrzewało w miarę jak dłuuuuugo czekaliśmy na nasze drugie maleństwo (pierwsze zmarło w ciąży);
ja uważam , ze kapłan powinien w konfesjonale jasno opowiadać się z a nauką KK, bo grzech jest grzechem a stanowisko KK jest jednoznaczne pw.
w życiu we wszystkim potrzeba zaufania Panu Bogu bo jakby tak po ludzku tylko patrzeć to byłoby wiele przweciw zamiast za w róznych dobrych sprawach; mi spodobało się kiedyś zdanie, które usłyszałam, brzmiało mniej więcej tak:"nowy samochód i tak kiedyś, koniec końców wyląduje na złomowisku a nowy człowiek z duszą nieśmiertelną będzie żył wiecznie i cieszył się Bogiem",ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało...
Ostatnio edytowano 26 stycznia 2008, o 14:19 przez artura, łącznie edytowano 1 raz
artura
 

Postprzez malamia » 26 stycznia 2008, o 13:50

artura napisał(a):ja uważam , ze kapłan ,który nie jest klarowny w konfesjonale, robi krzywdę małżonkom,


Zaraz, a to nie Chrystus działa w konfesjonale? (poprzez kapłana oczywiście)
malamia
Bywalec
 
Posty: 196
Dołączył(a): 8 stycznia 2008, o 14:31

Postprzez artura » 26 stycznia 2008, o 14:17

przepraszam, źle ujęłam, bo słyszałam, że nawet jeśli w konfesjonale Ksiądz powie coś błędnego, to penitent jest chroniony na mocy łaski Sakramentu i to kapłan ponosi odpowiedzialność za wprowadzenie w błąd; właśnie miałam poprawić swojego posta, ale mnie uprzedziłąś już cytując to co chciałam poprawić :); chodzi o to, że kapłan powinien jasno opowiadać się za nauką KK i jeszcze jedno : w chrześcijaństwie nie ma zasady : "zło usprawiedliwia dobro" lub "mniejsze zło"
artura
 

Postprzez Kinia » 26 stycznia 2008, o 14:50

Małe słoneczko... tak czytam, czytam i oczom nie wierzę... Jeszcze panną jestem i próbuję żyć zgodnie z nauczaniem KK (różnie wychodzi). Ale nie łudzę się, że jak mnie mąż w II fazie obsypie czułością to dam radę nad sobą panować... albo jeśli radę dam to, ze nie będzie to baaardzo trudne!

Myślę, że czas II fazy, który pięnie nazywany jest "powrotem do narzeczeństwa" itd. jest szalenie trudny, jeśli obydwoje małżonkowie po prostu lubią seks i mają spore potrzeby... i w dodatku żeby je opanować myślę, że niestety niejednokrotnie uciekają przed sobą (bo tak łatwiej) a nie uczą się okazywać sobie miłość podając kawę do łóżka.

Z jednej strony znam i popieram całym sercem założenia NPR. Ale z drugiej to aż mi słabo na myśl o tym, że dla mnie łatwy on nie będzie. To nie znaczy, że wyobrażam sobie jakieś inne wyjście... ale po prostu znam siebie...
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez małe słoneczko » 26 stycznia 2008, o 15:11

Kiniu, a czy ja mówię, że to proste będzie? Przecież i teraz narzeczony może obsypać czułością, do tego stopnia, że z różnym skutkiem to się kończy. I czasem też przychodzą mi do głowy czarne myśli jak to będzie, gdy będziemy mieli siebie i w dzień i w nocy :oops: ale zaraz potem myślę sobie, że będzie fajnie:) tak czy siak. Tylko pewien hmm... niepokój wprowadza tu czasem sprzeciw wobec npr-owi osób które go stosują. Więc po co stosują, jak są nastawione ANTY wobec KK, wstrzemięźliwości itd. a z drugiej strony (tu będzie mało po chrześcijańsku) świat się nie zawali jak raz czy drugi małżonkowie wspomogą się "dla pewności" jakimś dodatkowym środkiem- gdy frustracja i tęsknota za sobą sięga zenitu. To będzie miało się tak samo, jak pewne "upadki" narzeczonych, którzy w zamierzeniu chcą utrzymać czystość, ale z natury jesteśmy słabi i... czasem serce aż się rwie, ale dusza nie może...
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Postprzez Kinia » 26 stycznia 2008, o 16:23

Doskonale to ujęłaś, małe słoneczko! Cóż, nie zrozumiałam Cię wcześniej widocznie. A czy świat się nie zawali... chyba nie, ale to tylko dlatego, że Bóg jest Miłością miłosierną, a nie dlatego, że czasem antyki są dobre. Tak samo, jak piszesz o narzeczeństwie. Ciężko wytrwać w czystości i mam nadzieję, że Bóg patrzy na serce, a nie na rezultaty...

Już św. Paweł pisał, że duch czego innego chce niż ciało... stąd tak długi i pełen emocji ten temat...
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Tatuś » 26 stycznia 2008, o 16:50

Czas na męski punkt widzenia.

Czekałem na moją żonę 6 lat. Z perspektywy czasu stwierdzam, że tamto czekanie miało wielki sens. I było dużo łatwiejsze. Zwłaszcza dlatego, że od pewnego momentu widać było kres tego czekania. I wydawało mi się, że jak już będzie seks, to będzie po prostu super.

Tymczasem rzeczywistość pokazała, że to właśnie na tle czekania na seks mieliśmy w domu najwięcej awantur. Jak już się nastawiłem, że dzisiaj bedzie, a tutaj okazuje się, że jednak nie ma, o czym dowiadywałem się niekiedy na dziesięć minut przed pójsciem do łóżka, szlag mnie zwyczajnie trafiał. Bywało tak wiele razy, bo np. nagle wieczorem pojawił sie jakiś objaw. Dotyczyło to tak końca I, jak i początku trzeciej fazy.

Dzisiaj jest inaczej. Czekam na moją żonę już 8 miesięcy. Kresu czekania nie widać. Jest dużo trudniej, niż kiedyś, bo jak już się czegoś spróbuje, to zdecydowanie gorzej z tego zrezygnować. Pojawia się zwyczajna frustracja, że mogłoby być, a nie ma. Mam w życiu wszystko inne oprócz tego.

Na naszym kursie przedmałżeńskim npr przedstawiany był bardzo różowo. Wystarczy nauczyć się rozpoznawać objawy. Okres czekania w drugiej fazie miał wynosić najwyżej 8 dni (5 dni śluzu i 3 dni wyższej temperatury). Nikt nie mówił, że w pierwszej fazie jest tak duże ryzyko poczęcia. Nikt nie mówił też, że w trzeciej fazie kobieta zachowuje się czasami - proszę mnie źle nie zrozumieć - jak materac. Ot taka jej natura. Okresy wstrzemięźliwości w czasie cykli miały uczyć cierpliwości, na wypadek, gdyby przez czas ciąży trzeba było ze względów zdrowotnych się powstrzymywać. Była też mowa o okresie poporodowym. Pani twierdziła, że jedyną metodą w tym okresie jest obserwacja śluzu i dlatego trzeba się tego dobrze nauczyć wcześniej. Zapomniała dodać, że u ogromnej jak widać po tym forum ilości kobiet obserwacje te prowadzą do wniosku, że jeżeli się nie chce kolejnego dziecka, nie wolno się kochać przez wiele długich miesięcy. Proszę sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, czy można się w takiej sytuacji czuć oszukanym. Dodam, że kurs odbywał się w dużym, akademickim mieście i prowadzony był jak się wydaje przez doświadczone osoby.

Dlaczego zatem stosujemy tę metodę? Dlatego, że staramy się w swoim życiu zawsze kierować nauczaniem Kościoła. I dlatego tym bardziej boli, że w tym temacie nie dopuszcza się żadnych wyjątków. Czytałem artykuły w Tygodniku Poszechnym, że nawet w razie zagrożenia zdrowia czy w czasie, gdy kobieta po prostu jest już niepłodna, bo przekwitła, też nie wolno sie w żaden sposób dodatkowy zabezpieczać. To mnie dotknęło do żywego. Skoro w takich sytuacjach mówi się nie, to nasza w porónwaniu do niej przedstawia się przecież zupełnie komfortowo.

Ja w swoim sumieniu rozeznaję, że wspomaganie się w naszej sytuacji nie byłoby niczym złym. Ale skoro Kościół to jednoznacznie potępia, to jaką mam możliwość, aby się temu sprzeciwić? Nie mam żadnej. Musiałbym uznać to za grzech, a tego staram sie w życiu unikać, jeżeli tylko się da.

Swoją drogą to odważną decyzję podjął Kościół, ustanawiając taką jednoznaczną zasadę. I ponosi za nią pełną odpowiedzialność, także za to, gdy takie stanowisko wyrządza ludziom więcej zła niż dobra. Nie chciałbym brać na swoje barki odpowiedzialności za tak ważną dla innych ludzi decyzję, wpływającą na jedną z ważniejszych sfer ludzkiego życia.

Drogie narzeczone, nie przejmujcie się jednak na zapas. Może u Was będzie lepiej, może będziecie miały regularne cykle, objawy, ochotę w III fazie, szybkie cykle po porodzie. Może Wasi mężowie będą mieli więcej cierpliwości niż ja, więcej wyrozumiałości dla trudnych sytuacji. Może będziecie też odważniejsi niż my i uznacie, że w trudnych sytuacjach można się wspomagać czymś innym dla dobra związku. A może do czasu, kiedy u Was pojawią się takie problemy, Kościół dojrzeje przynajmniej do dyskusji nad problemem, który naprawdę istnieje i o którym trzeba rozmawiać. Przecież jak się nie kochamy teraz, to też zamykamy się na nowe życie. Naprawdę nie ma chyba różnicy między totalną abstynencją a antykoncepcją: tu i tu zamykamy się na nowe życie. Tylko że w tym drugim przypadku zyskujemy też coś, do czego jest powołane małżeństwo: będa oboje jednym ciałem. W tym pierwszym przypadku rezygnujemy natomiast z czegoś wspaniałego, pięknego, rozkosznego, dającego poczucie więzi. Być może jest w tym Boży zamysł, którego nie potrafię dostrzec. Ale może być też tak, że Kościół się pomylił i wypada się do tego przyznać i podjąć dyskusję na nowo. Nie mnie to rozstrzygać, ja się tylko stosuje do zasad przez niego ustanowionych.
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez karolix2 » 26 stycznia 2008, o 19:47

Tatuś, całkowicie potwierdzamy ( ja i mój mąż) twoje słowa. Zastanawiamy się nad sensem decyzji Kościoła i w związku z tym postanowiliśmy się umówić na konkretną rozmowę ze spowiednikiem na ten temat. Całkowicie zgadzamy się z oczekiwaniem na seks przed zawarciem związku małżeńskiego, ale również mamy wątpliwości co do tak długiego okresu abstynencji w małżeństwie.

Jak będziemy mieć jakieś informacje od spowiednika oczywiście damy znać.
karolix2
Przygodny gość
 
Posty: 88
Dołączył(a): 3 grudnia 2007, o 12:51
Lokalizacja: Wejherowo

Postprzez artura » 26 stycznia 2008, o 20:03

nie wiem czy znacie historię powstawania encykliki Humanae Vitae - była ona dość burzliwa a jej ostateczny kształt nadał m.in. kardynał Karol Wojtyła :) i tam jest to jednoznacznie ujęte; na pewno nie można zakładać, że w razie czego sobie pogrzeszymy jak nie wytrzymamy, bo to jest bardzo ciężki grzech (nie jestem pewna ale może nawet przeciw Duchowi Świętemu)
co do Waszego problemu "Tatusie", to nie jestem pewna, ale nie jest możliwa płodność przez tyle miesięcy bez przerwy, byliście może na USG żeby zobaczyć czy jajniki już podjęły na nowo pracę?, przecież możliwe jest stosowanie NPR, nawet jak się jest typem "wilgotnym" - wtedy ustala się podstawowy model niepłodności na wilgotny i każda zmiana tej wydzieliny wskazuje na potencjalną płodność i wtedy odkładając poczęcie należy poczekać do czwartego dnia po końcu tej zmienionej wydzieliny... ale to już instruktor powinien Wam powiedzieć
artura
 

Postprzez fiamma75 » 26 stycznia 2008, o 23:27

Artura, może nie doczytałaś, ale Tatuś przedstawał dokładny opis dzien po dniu i niestety nie można doliczyć do 4 dnia po szczycie, bo znów wraca śluz typu płodnego. Jest to jak najbardziej możliwe przez wiele tygodni - sama tak miałam a nie jestem nowicjuszem w npr.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez juka » 27 stycznia 2008, o 13:16

fiamma75 napisał(a):Artura, może nie doczytałaś, ale Tatuś przedstawał dokładny opis dzien po dniu i niestety nie można doliczyć do 4 dnia po szczycie, bo znów wraca śluz typu płodnego. Jest to jak najbardziej możliwe przez wiele tygodni - sama tak miałam a nie jestem nowicjuszem w npr.


u mnie po ostatnim dziecku tak samo. oczywiście że nie było owulacji przez te miesiące, ale wyglądało, jakby miała byc lada chwila. no cóż, jak małżeństwo nie chce zaraz dziecka to pozostaje abstynencja czasem kilkumiesięczna. to trzeba mówić, bo ludzie są rozczarowani, wkurzeni i rezygnują z npr. instruktorzy ukrywając takie sytuacje działają na własną niekorzyść :?
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Pysia » 27 stycznia 2008, o 17:32

artura napisał(a):przepraszam, źle ujęłam, bo słyszałam, że nawet jeśli w konfesjonale Ksiądz powie coś błędnego, to penitent jest chroniony na mocy łaski Sakramentu i to kapłan ponosi odpowiedzialność za wprowadzenie w błąd; właśnie miałam poprawić swojego posta, ale mnie uprzedziłąś już cytując to co chciałam poprawić :); chodzi o to, że kapłan powinien jasno opowiadać się za nauką KK i jeszcze jedno : w chrześcijaństwie nie ma zasady : "zło usprawiedliwia dobro" lub "mniejsze zło"

Proszę sie nie obrazić.
Ale z tych słów wyraźnie wynika tzw. zasada "psa ogrodnika" :?
Jak mają być uciemiężeni, to wszyscy. Czy komuś żal że ja zostałam usprawiedliwiona? Z tego wynika, że tak.

Uważam że Kościół (w osobie spowiedników) dobrze robi, próbując ZROZUMIEĆ różne sytuacje życiowe różnych ludzi. Czego nawet tutaj trudno jak widac doświadczyć.
Okazuje się, że ludzie potrafią być "świętsi od Papieża" :?

Wiecie, jest mi tak po prostu smutno.

Zgodnie z zapowiedzią kasuję mój poprzedni post. Myślę, że już wszyscy go przeczytali.
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez artura » 27 stycznia 2008, o 18:30

chodzi po prostu o trzymanie się nauki Kościoła.... ta dyskusja chyba idzie w tym kierunku, że niektórzy twierdzą, ze nauka ta jest za twarda i trzeba by jakoś na księżach "wymusić" jej zmianę, swiadomosć, ze coś jest złe nie powoduje automatycznego usprawiedliwienia ze względu, że ktoś powiedział, że moze i mozna czasem nagiąć tę naukę;nie chcę nikogo osądzać ani rzucać kamieni (czy to spowiedników czy tych wątpiących w słuszność nauczania KK), chodzi mi tylko o to, że to nauczanie powinno być wyznacznikiem naszych postaw moralnych...
dla mnie dyskusje nt. antykoncepcji, aborcji itp. są niepotrzebne ,bo albo jestem chrześcijaninem i akceptuję to czego uczy Bóg (również przez nauczanie Kościoła) albo nie akceptuję ale to jest po prostu grzechem; miało być forum pomocy więc próbuję, może mało udolnie, pomóc zrozumieć nauczanie KK w tej kwestii
artura
 

Postprzez strzyga » 28 stycznia 2008, o 01:53

Artura, życie niekiedy nie jest aż takie proste. I nie chodzi wtedy o naginanie jakiś zasad, ale o żywych ludzi z krwi i kości :wink:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Pysia » 28 stycznia 2008, o 10:39

No. Jakby tego było mało, dziś właśnie III faza uległa skróceniu o 2 dni.
Ktoś się zamieni? Zwłaszcza z tych twardych... no, kto chce 4 pewne dni w całym cyklu??? Palec pod budkę :?
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Amazonka » 28 stycznia 2008, o 11:28

Komu metoda nie odpowiada, powinien kierować pretensje do producenta lub autora. Uczulenie na lateks do Durexa, zakrzepicę do Scheringa, a za mało dni niepłodnych do Rotzera albo autorów metody niemieckiej, którym jeszcze chce się chcieć. Trzeba wspierać rozwój metod naturalnych, poszukiwanie lepszych, bardziej niezawodnych markerów płodności - tędy droga do wyjścia z kłopotów.
Kiedyś istniał tylko kalendarzyk...
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez klara bemol » 28 stycznia 2008, o 13:02

Pysia napisał(a):No. Jakby tego było mało, dziś właśnie III faza uległa skróceniu o 2 dni.
Ktoś się zamieni? Zwłaszcza z tych twardych... no, kto chce 4 pewne dni w całym cyklu??? Palec pod budkę :?


Pysiu, macie aż 4 pewne dni! Nam cykl poszedł z dymem i gorączką. Nie licytujmy się, ale cieszmy. Może następny będzie dłuższy i pewniejszy?!
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Pysia » 28 stycznia 2008, o 13:10

klara bemol napisał(a):
Pysia napisał(a):No. Jakby tego było mało, dziś właśnie III faza uległa skróceniu o 2 dni.
Ktoś się zamieni? Zwłaszcza z tych twardych... no, kto chce 4 pewne dni w całym cyklu??? Palec pod budkę :?


Pysiu, macie aż 4 pewne dni! Nam cykl poszedł z dymem i gorączką. Nie licytujmy się, ale cieszmy. Może następny będzie dłuższy i pewniejszy?!

MIELIŚMY.
Nie chce mi się dalej pisać... odpadam z wątku.
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez dota321 » 29 stycznia 2008, o 10:40

Kochani- trochę wiecej radości zycia :D to tak na dobry początek :D
Artura, życie niekiedy nie jest aż takie proste. I nie chodzi wtedy o naginanie jakiś zasad, ale o żywych ludzi z krwi i kości
ja co prawda nie Artura, ale tak mi się nasunęło, że jeśli ktoś jest wierzącym i praktykującym katolikiem, to znaczy ze jest członkiem Kościoła Katolickiego, a nie jego klientem (a wiadomo, w dzisiejszych czasach nasz klient- nasz pan, jak cos sie klientowi nie podoba, to wychodzimy mu na przeciw i dopasowujemy się do jego indywidualnych potrzeb);
ja rozumiem, że Pan Bóg jest miłosierny, i zna serce każdego z nas, ale jest również sprawiedliwy; i rozumiem, ze ktoś może być rozgoryczony przedłużającą sie wstrzemięźliwością, ale z drugiej strony nie wiem, jak Wam -mnie nikt nie wmawiał, że bedzie łatwo; pięknie- tak, ale niekoniecznie łatwo. Może miałam szczęscie, że nie trafilismy z mężem na osoby, które entuzjastycznie mówiły o tylko kilku dniach braku współżycia w czasie jednego cyklu, moze szukałam dociekliwie w róznych źródłach, moze ze wzgledu na mój stan zdrowia od początku nastawialiśmy się właściwie tylko na trzecią fazę?
Czytałem artykuły w Tygodniku Poszechnym, że nawet w razie zagrożenia zdrowia czy w czasie, gdy kobieta po prostu jest już niepłodna, bo przekwitła, też nie wolno sie w żaden sposób dodatkowy zabezpieczać. To mnie dotknęło do żywego. Skoro w takich sytuacjach mówi się nie, to nasza w porónwaniu do niej przedstawia się przecież zupełnie komfortowo.
cóż, jestem w stanie zagrozenia swojego zdrowia, a nasze ewentualne dziecko moze urodzic sie z wadami, albo moze nastąpić poronienie- takie stanowisko mają lekarze i najchętniej zabezpieczaliby mnie ze wszystkich stron, najmarniej prezerwatywą i środkiem plemnikobójczym, najchętniej tabletką lub spiralą; biorą pod uwagę przy tym tylko moją chorobę podstawową, nie przeprowadzają żadnego wywiadu i nie biorą innych czynników pod uwagę, ale nie przeszkadza im to w wydawaniu takich wyroków na mnie czy na poczęte dziecko; ci lekarze też są katolikami- tak sie deklarują niemal natychmiast- ale... na te sprawy mają inne poglądy... Czy muszę dodawać, ze nie ma zadnej dyskusji merytorycznej i zajęcia się leczeniem mojej choroby, a nie zabezpieczaniem w te i we wte? Z pozycji osoby chorej muszę przyznać Kościołowi Katolickiemu rację w tym wzgledzie.
Poza tym przeczytaliśmy z mężem przytoczony w tym wątku artykuł z Tygodnika powszechnego- i przykłay tam podane jakoś nas nie przekonały. Skoro kobieta przekwitła to nie ma sensu zabezpieczanie, a chorobę wirusowa należy wyleczyć, a nie współżyć z prezerwatywą, która co prawda zmniejsza szanse na zakażenie drugiej osoby, ale nie likwiduje jej zupełnie. Wirusy są duzo mniejsze niz pory w lateksie, więc takie współzycie przypomina rosyjską ruletkę... Dlatego KK nie moze sie zgodzić na cos takiego- bo niesie to ryzyko utraty zdrowia tej drugiej osoby.
Swoją drogą to odważną decyzję podjął Kościół, ustanawiając taką jednoznaczną zasadę. I ponosi za nią pełną odpowiedzialność, także za to, gdy takie stanowisko wyrządza ludziom więcej zła niż dobra. Nie chciałbym brać na swoje barki odpowiedzialności za tak ważną dla innych ludzi decyzję, wpływającą na jedną z ważniejszych sfer ludzkiego życia
no nie ma siły, Kościół musi zajmować stanowiska w kluczowych sprawach; i na pewno, jeśli postanowił tak, a nie inaczej- to musi być powód i to niekoniecznie umartwianie wiernych, wychodząc z załozenia, ze męczennikom "odwójnie sie liczy";
to tyle, trochę się rozpisałam, ale trudno; rzucę jeszcze taki temat na koniec: a co wtedy, gdy jedno z małzonków ulegnie wypadkowi lub zachoruje na tyle poważnie, że uniemożliwi to współżycie w sposób całkowity? jakieś środki zastepcze? no bo współmałzonek też bedzie cały czas obok... małzeństwo wtedy jest niesatysfakcjonujące, bo nie przynosi takiej wiezi, jakbyśmy chcieli? i wtedy zrzucamy wine na Kościól Katolicki, bo kazał przysiegać wierność i to, że "Cie nie opuszczę aż do śmierci"?
a moze dla mnie to wszystko jest za proste?...
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez klara bemol » 29 stycznia 2008, o 10:52

Dota, masz dużo racji, to jest proste - w teorii. Trudniej jednak to wszystko przyjąć i zgodzić się z takimi trudnościami w praktyce. Trzeba jeszcze chcieć sobie z nimi radzić, a chcenie jest wielkim wyzwaniem.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez dota321 » 29 stycznia 2008, o 11:15

właśnie o to chodzi, że to coraz mniej teoria i coraz częściej praktyka... przynajmniej dla nas z mężem; różne nieprzewidziane rzeczy pojawiają się po drodze i tak naprawdę bardzo rzadko jest tak, jakbyśmy sobie wymarzyli; a jesli mowa o "chceniu" to mój mąż jest mistrzem :wink: jakby nie on, to...
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez zosia_samosia » 29 stycznia 2008, o 11:39

Dota321:
Wirusy są duzo mniejsze niz pory w lateksie, więc takie współzycie przypomina rosyjską ruletkę...


bardzo prosilabym Cie abys podala zrodlo tej wiedzy :)

po przeczytaniu watku troche mi sie slabo zrobilo z mysla, ze i w III fazie moze byc poczecie :?
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Postprzez Maria » 29 stycznia 2008, o 11:52

zosia_samosia napisał(a):Dota321:
Wirusy są duzo mniejsze niz pory w lateksie, więc takie współzycie przypomina rosyjską ruletkę...


bardzo prosilabym Cie abys podala zrodlo tej wiedzy :)

po przeczytaniu watku troche mi sie slabo zrobilo z mysla, ze i w III fazie moze byc poczecie :?


Taka informacje podawalo HLife International w swoich ulotkach, podobnie z plemnikami. Zapomina sie jednak, ze np plemniki potrzebuja nosnika, plyn w jakim plywaja przez pory nie wycieknie.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez dota321 » 29 stycznia 2008, o 13:42

bardzo prosilabym Cie abys podala zrodlo tej wiedzy

bardzo proszę, np:
http://www.npr.prolife.pl/prezerwatywa_hiv_aids.htm
http://www.grabieniec.pl/pokaz_artykul. ... tykulu=559
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez malamia » 29 stycznia 2008, o 14:31

dota321 napisał(a):Wirusy są duzo mniejsze niz pory w lateksie, więc takie współzycie przypomina rosyjską ruletkę...


Tak piszą na stronie prolife. Zapominają dodać, ze prezerwatywa składa się wielu warstw lateksu, w związku z czym - jak łatwo sobie wyobrazić - powstaje gęste "sito". Takie które zabezpiecza przed wirusami!!!

Błagam, nie fałszujcie rzeczywistości - w tym biologii i fizyki :-/ Jak już się znacie na teologii, to bądźcie espertami od Boga i Biblii, a nie od wszystkiego.

Podpisała studentka akademii medycznej, ekspert tylko li i wyłącznie od biologii, nie od teologii.
malamia
Bywalec
 
Posty: 196
Dołączył(a): 8 stycznia 2008, o 14:31

Postprzez zosia_samosia » 29 stycznia 2008, o 14:34

dota321, nie jest dla mnie zrodlo niestety :( Na stronie tez zrodel nie ma :( Tak to i ja sobie moge na swojej stronie napisac.

Mario, dziekuje za odpowiedz :)
zosia_samosia
Przygodny gość
 
Posty: 42
Dołączył(a): 29 stycznia 2008, o 11:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości

cron