Teraz jest 19 kwietnia 2024, o 22:27 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

ciąża w III fazie??

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez strzyga » 24 stycznia 2008, o 01:33

kurczę, tak przedstawiacie sprawę, że aż strach się bać (seksu)... :roll:
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamienna » 24 stycznia 2008, o 08:20

mmadzik, ja Ci powiem na pocieszenie, że ja się na npr nie zawiodłam, zdania co do jego stosowania też nie zmieniłam, wstrzemięźliwości (poza okresami kiedy naprawdę trzeba) nie stosujemy. Takie podejście póki co daje chyba tę łaskę, że nie boję się panicznie kolejnej ciąży. przyjmuję, że jest możliwość kolejnego poczęcia np. niedługo, czyli po kolejnym porodzie.
Czyli da się inaczej.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Tatuś » 24 stycznia 2008, o 09:30

Kamienna, ale sama przyznałaś, że brak wstrzęmieźliwości nie wynika ze skrupulatnego stosowania zasad NPR, ale ich naginania połączonego z wielkim zaufaniem Bożej Woli. Nie mówię, że taka postawa jest zła, ale jest ona daleka od "planowania" nawet naturalnego. U nas skrupulatny NPR prowadzi do - już 5 miesiąca - wstrzemięźliwości po porodzie. Doliczam się max 2 dni suchych (prawie suchych, bo jestem typem mokrym z natury).

No i niestety wniosek jest taki, że NPR może frustrować :(

A tak swoja drogą, z perspektywy mojej - osoby majacej trudności z zaufaniem - zastanawiam się, czy Ci tego zaufania starczy do końca życia. teraz jesteś młoda, masz dopiero dwoje dzieci - a co będzie później???
Serdecznie życzę wszystkim takiego całożyciowego zaufania i mówię to zupełnie szczerze.

Tatusiowa
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Kręciołek » 24 stycznia 2008, o 09:30

Ja też jestem mężatką, prawie 4 lata i złego słowa o npr nie powiem.
Moim zdaniem fakt, że w małżeństwie poczyna się dziecko (nawet nieplanowane) nie jest tragedią - wszak podczas ślubu przysięgamy przyjęcie dzieci "którymi nas Bóg obdarzy" - nawet wtedy kiedy my ich nie planowaliśmy.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamienna » 24 stycznia 2008, o 10:07

Tatusiowa, ja w innym wątku pisałam, że npr jest tylko narzędziem. I to raczej po to, żeby odłożyć w czasie.
Moje osobiste zdanie jest takie (bo tak rozumiem słowa przysięgi, którą składaliśmy w czasie slubu, o których przed chwilę Kręciołek powiedziała, "przyjąć i po katolicku wychować potomstwo), że małżeństwo chrześcijańskie nigdy nie mówi: no to mamy już dośc dzieci, dziękujemy bardzo; chcieliśmy dwójeczkę, fajną parkę, mamy ją i teraz już ci boże dziękujemy. teraz już skutecznie wykorzystamy npr, żebyś był zadowolony i ty, i my.

Ale to jest moje osobiste zdanie i nie ma co dysktuować. Każdy robi, jak mu sumienie mówi.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Tatuś » 24 stycznia 2008, o 10:16

No właśnie - jest narzędziem!!! Narzędziem, które dał nam Bóg. I pytanie jest takie, czy my mamy obowiązek stosować to narzędzie, czy nie. Moim zdaniem odpowiedzialność za rodzinę nakazuje stosowanie tego narzędzia w określonych sytuacjach. No i w określonych sytuacjach, jak widac wynika z tego 5 miesięcy wstrzemięźliwości, która frustruje.

Jeżeli chodzi o określenie "odłożyć w czasie", to owszem mozna go używać, w przypadku takich małżeństw jak my, które planuja więcej dzieci. Ale gdy się już ma gromadkę w domu i ponad 40 lat, to się nic w czasie nie odkłada, a npr jest narzędziem unikania kolejnej ciąży!!!

tatusiowa
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez artura » 24 stycznia 2008, o 12:22

Tatusiowa, a czy byłaś u jakiegoś dobrego nauczyciela NPR ze swoimi obserwacjami? Karmisz piersią na żądanie?-może LAM by wchodził w grę?
A tak nawiasem mówiąc, to czasem w małżeństwie może być i dłuższy okres wstrzemięźliwości - np. ciąża wysokiego ryzyka i nikt tu nie dyskutuje, bo najważniejsze jest dobro dziecka
ja przyjmuję konieczność czasowej wstrzemięźliwości w celu odłożenia poczęcia dla ważnych przyczyn jako akt miłości małżonków do dziecka, które w ich ocenie nie powinno na razie się począć, podobnie zresztą tłumaczyłam sobie koniecznosć wizyt u ginekologa, za którymi nie przepadam, że to też z miłości i dla dobra dzieci (także tych przyszłych)
artura
 

Postprzez Pysia » 24 stycznia 2008, o 13:33

Relatywizm moralny, powiadacie.
To ja może zacytuję własną wypowiedź sprzed paru miesięcy:

Po 6 latach małżeństwa i początkowego entuzjastycznego podejścia do NPR-u niestety świadomie odrzucam czysty NPR.
Cykle - na początku 32dniowe (żyć nie umierać) po pierwszym porodzie skróciły się do 28 dni (jeszcze można przeżyć) po drugim porodzie - do 25 dni. W I fazie w zasadzie nie ma szans na współżycie. II - wiadomo. Po dniu szczytu mam niską tempkę jeszcze przez 2 dni, potem 3 dni wyższej - i w sumie w fazie III mam w najlepszym przypadku jakieś 5 pewnych dni...
Dodam że jestem po 2 cc i niewskazane jest w moim przypadku kolejne dziecko...
Życie zweryfikowało entuzjazm
.

Też byłabym nadal entuzjastycznie nastawiona do NPR... gdyby nie jeden drobny fakt: zmieniony na maksa cykl i w związku z tym maxymalnie 5 pewnych dni w cyklu. Jak do tego dołożyć choroby (bardzo częste przy dwójce dzieci, w tym jednym przedszkolnym), czasami wyjazdy, dłuższa praca, delegacje, zmęczenie... to możliwości są... opłakane :cry:

Byłam z tym u spowiedzi. Zbierałam się do tego parę miesięcy. Spowiednik zrozumiał mnie. Powiedział że nie może zmienić wytycznych kościoła, bo są jasne... ale powiedział też, żebym nie przywiązywała do tego takiej wielkiej wagi... hm?
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Pysia » 24 stycznia 2008, o 14:03

mmadzik napisał(a):Wielkie dzięki za pocieszenie, bo już się przestraszyłam, że relatywizm poglądów jest sprawą wszechobecną i że może rzeczywiście też nie mam szans się "utrzymać"...

ależ oczywiście że masz szansę się utrzymać!
o ile organizm - czyli cykl nie spłata Ci głupiego figla :?
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mmadzik » 24 stycznia 2008, o 19:18

Pysia - nie uważam, że to jest tak... Cykle wg mnie mam niewesołe, wg mnie nie mam I fazy (lub jeszcze nie umiem jej wyznaczyć, ale śluz mniej płodny mam już w dzień po @). I wcale NIE UWAŻAM, żeby npr był łatwy i przyjemny... Podejrzewam, a w zasadzie jestem pewna, że taki raczej nie będzie... Ale myślę, że czym innym jest uznanie, że cykl nie daje możliwości i tyle, a czym innym trwanie w grzechu, które dla mnie na dłuższą metę byłoby nie do zniesienia... Czyli - kwestia osoby...

Na pocieszenie (źle mnie nie zrozum, broń Boże - nie insynuację!!!) napiszę, że znam osobiście kobietę, która urodziła przez cesarkę siedmioro zdrowych dzieci (a jak wiadomo lekarze zalecają dwie cesarki) i sama jest zdrowa i w świetnej formie. To jako ciekawostka :)
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez malamia » 24 stycznia 2008, o 19:57

mmadzik napisał(a):Na pocieszenie (źle mnie nie zrozum, broń Boże - nie insynuację!!!) napiszę, że znam osobiście kobietę, która urodziła przez cesarkę siedmioro zdrowych dzieci (a jak wiadomo lekarze zalecają dwie cesarki) i sama jest zdrowa i w świetnej formie. To jako ciekawostka :)


Wow, szacunek :) pewnie ma miłą, wesołą gromadkę :) Szkoda tylko, że nie zawsze można to pogodzić z pracą, a ja mam zdecydowanie lepsze perspektywy na zatrudnienie niż mąż, co czyni mnie (hehe) "żywicielką rodziny". Przerąbne w sumie, chociaż mam nadzieję że npr pomoże mi tak zaplanować ciąże, żeby urodzić w odpowiednim czasie i wszystko ze sobą pogodzić.
malamia
Bywalec
 
Posty: 196
Dołączył(a): 8 stycznia 2008, o 14:31

Postprzez kamienna » 24 stycznia 2008, o 21:33

mmadzik, co by to było gdyby nie te ŻYWE przykłady wariatów Bożych? Ja mam wrażenie, że to one najwięcej dają mi światła na moje życie... bez przykładu tych kobiet, które robią pewne rzeczy, bo wierzą, na wiele rzeczy nigdy bym się nie zdecydowała:)

Ja znam:
- kobietę po 4 cesarkach
- kobietę, która ma 46 lat i w marcu urodzi swoje 7me dziecko (9 ciąża)
- wiele kobiet, które mają po 5,6,7 dzieci - i wyglądają porywająco, są szczuplutkie, zadbane, nade wszystko - szczęśliwe

naprawdę nie byłoby mnie bez przykładu ich życia.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez artura » 24 stycznia 2008, o 21:57

jasne i to jest właśnie szczęście, także życie zgodne z sumieniem,Pysia moze spowiednik miał coś innego na myśli bo nie wierzę, że zachęcał do grzechu...czarne jest czarne a białe jest białe
artura
 

Postprzez mmadzik » 24 stycznia 2008, o 23:21

Kamienna - zgodzę się w 100%. Ja tez znam masę takich rodzin. Chociażby moja Mama - urodziła 9 zdrowych dzieci, które na dodatek nigdy nie były w żaden sposób zaniedbane i są szczęśliwe :) A kobieta zadowolona z życia jak mało kto, bardzo zadbana, szczupła (czasami nawet mam kompleksy na jej punkcie ;)). A takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Uważam, że trzeba o tym mówić, bo wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że tak można, że dziecko nie oznacza końca życia, albo że więcej niż dwoje dzieci zamieni się w patologię nie do opanowania (piszę tak, bo sama spotykam się nierzadko z takimi poglądami).
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez Tatuś » 24 stycznia 2008, o 23:46

Mmadzik, zgadzam się, że trwania w grzechu nie można wytrzymać, dlatego nasza wstrzęmieźliwość się tak wydłuża. okazuje się jednak , że ona też staje się nie do wytrzymania - zwłaszcza dla mojego męża. kamienna w innym wątku napisała, jak ważne jest współżycie dla mężczyzny i w 100% się z nia zgadzam - celibat nie jest wskazany! Dlatego mam coraz więcej wątpliwości co jest w naszej sytuacji gorsze.

Dziewczyny - ja w zupełności się zgadzam, że takie wzorce jakie wskazujecie są naprawdę lśniące, ale gdy wszystko jest ok. A teraz wyobraźcie sobie, że kobieta po 4 cesarkach umiera (a lekarze ostrzegali!!!) i zostawia swoją biedną czwórkę, albo że ojciec tej 9 osobowej rodzinki nie może jej więcej z jakiegoś powodu utrzymywać, a matka ma 50 lat i nigdy nie pracowała zawodowo...
I co wtedy???
Czy Wy nigdy tak nie myślicie???
Szczerze mówiąc to zazdroszczę Wam tego zaufania - co już wielokrotnie powtarzałam.

Ja teraz chcę odłożyc kolejne poczęcie, nie dlatego, że tak mi wygodniej, albo jestem zmęczona moją "parką", ale z poczucia odpwiedzialności za tych którymi Bóg mnie juz obdarzył.

Jeżeli natomiast chodzi o konfesjonał i antykoncepcję, to czytałam ostatnio artykuł o tym jak ewoluowały poglady dotyczace antykoncepcji w Kościele. I okazuje się, że duchowni sa bardzo podzieleni w tej kwestii i często pozostawiają to ocenie sumienia - wyboru mniejszego zła lub większego dobra - pozostawiając kwestią otwartą znaczenie tych pojęć
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez fresita » 24 stycznia 2008, o 23:49

Tatuś napisał(a):
Jeżeli natomiast chodzi o konfesjonał i antykoncepcję, to czytałam ostatnio artykuł o tym jak ewoluowały poglady dotyczace antykoncepcji w Kościele. I okazuje się, że duchowni sa bardzo podzieleni w tej kwestii i często pozostawiają to ocenie sumienia - wyboru mniejszego zła lub większego dobra - pozostawiając kwestią otwartą znaczenie tych pojęć

dokladnie to samo uslyszalam w konfesjonale dawno temu
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Dona » 25 stycznia 2008, o 00:16

artura napisał(a):jasne i to jest właśnie szczęście, także życie zgodne z sumieniem,Pysia moze spowiednik miał coś innego na myśli bo nie wierzę, że zachęcał do grzechu...czarne jest czarne a białe jest białe


no jak widac , jeśli chodzi o ta kwestie, nie jest...

patrz posty powyżej..
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamienna » 25 stycznia 2008, o 08:59

mmadzik, Ty jesteś z rodziny wielodzietnej???? Zazdroszczę. Ja myślę, że jak sie ma takie zaplecze to naprawdę łatwiej jest stać prosto..:)

Tatusiowa, ja takie obawy miewam po kilka razy na dzień (że mi mąż umrze i z czego ja się utrzymam)... ale... potem przychodzi refleksja, że gwarantem mojego życia nie jest mój mąż a mój Bóg. I się dalej już nie zastanawiam.

I jeszcze jedną mam refleksję.... ja nie pracuję (no przez internet, ale to praca dorywcza, a nie stała), zakałdamy, że będziemy mieli rodzinę wielodzietną i jestem w domu, bo chcemy z mężem te dzieci dobrze wychować, przede wszystkim dać im wiarę, że najważniejszy jest Bóg, że nawet jak coś w życiu spieprzą, nawet jeśli źle je jednak wychowamy to będą miał to najważniejsze odniesienie - BOGA - i że to im życie bęzie ratowało. Zakładam też, że dziecko wierzące będzie dbało o zapewnieniu bytu starej matce, która nie ma emerytury, bo całe życie w domu dzieci niańczyła. Więcej, takie założenie wydaje mi się bardziej pewne niż ta cała emerytura z funduszu emerytalnego, która de facto nie wiadomo, ile bedzie wynosiła i czy w ogóle ją dostaniemy.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez dota321 » 25 stycznia 2008, o 09:10

Jeżeli natomiast chodzi o konfesjonał i antykoncepcję, to czytałam ostatnio artykuł o tym jak ewoluowały poglady dotyczace antykoncepcji w Kościele. I okazuje się, że duchowni sa bardzo podzieleni w tej kwestii i często pozostawiają to ocenie sumienia - wyboru mniejszego zła lub większego dobra - pozostawiając kwestią otwartą znaczenie tych pojęć
a gdzie był ten artykuł? bo od czasu do czasu pojawiają sie sensacyjki typu :"Watykan zastanawia się nad dopuszczeniem prezerwatyw np. dla osób z HIV", które okazują się potem jakimiś domysłami; a z duchownymi katolickimi jest problem tego typu, ze mają bardzo mało zajęć z bioetyki na przykład i często niestety małą wiedzę na tematy nazwijmy to sporne (antykoncepcja czy in vitro)
Jeśli jest problem z jakąś kwestią i dajmy na to jeden spowiednik mówi tak, a drugi trochę inaczej, to sprawdzam co mówi na ten temat papież-oczywiscie jesli jestem wierząca i należe do Kościoła katolickiego, i jesli szukam rady a nie usprawiedliwienia;
sorry za dygresję od tematu
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez dota321 » 25 stycznia 2008, o 09:44

aha, jeszcze jedno zdanie do tej dygresji: stanowisko KK nieco ewoluuje wraz z rozwojem medycyny- ale tylko nieco, odkrycia w dziedzinie medycyny stanowią potwierdzenie tego co mówi KK- bo prawo naturalne i ustanowione przez Boga pozostaje niezmienne;
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez Tatuś » 25 stycznia 2008, o 09:48

1. Artykuł jest z Tygodnika Powszechnego
http://tygodnik.onet.pl/1546,1426745,dzial.html
2. Stanowisko Papieża jest jasne. Artykuł pokazuje jedynie w jaki sposób doszło do takich, a nie innych zapisów Encyklik.
3. W przypadku mmadzika faktycznie rodzina wielodzietna jest pewnie ogromnym wsparciem, ale to jest ten "lśniący" przykład. Moim zdaniem nie ma co oceniać wielodzietności ani pod kątem patologii, ani też szczególnych zasług. Wszystko zależy od okoliczności. jeżeli wielodzietność jest wynikiem decyzji opartych na świadomej płodności człowieka - decyzji, które uwzględniają szereg czynników t.j. stan zdrowia, możliwości materialne, wiek itp., to jest jak najbardziej chwalebna i pokłon dla tych Wariatów Bożych, za to, że podejmują się takiego trudu z uśmiechem na twarzy.
Z drugiej jednak strony - wielodzietność nieprzemyślana - jest wyrazem braku odpowiedzialności i w efekcie często patologii. Ot. pewien przykład z życia wzięty: 15 osób śpi w jednym pokoju, dzieci są permanentnie zmęczone, zasypiaja na lekcjach, maja trudności w nauce (wiadomości z pierwszej ręki - nasze mamy są nauczycielkami). I to nie jest rodzina z problemem uzależnień itp., a pomimo to uważam, że jest to patologia!!!
4. Oj widzę Kamienna, że wbrew pozorom jestesmy do siebie ciut podobne. Różnica polega na tym, że Ty wieczorem mówisz "Panie, wszystko w Twoich rękach", a ja mówię "Panie, co mam zrobic, żeby zapobiec takim sytuacjom bez wyjścia". sama nie wiem, która postawa lepsza.
Ja interpretuję życie, jako Bozy Dar za który jesteśmy sami odpowiedzialni. Moja dewizą jest: "rób tak jakby wszystko zależało od Ciebie, ufaj tak jakby wszystko zależało od Boga". Bóg w naszym życiu nie zwalnia nas z brania spraw w swoje ręcę, możemy mieć tylko nadzieję, że gdy nie będzie wychodziło, to wspomoże. Ale brak własnej przezorności nie jest chyba w Bożym zamyśle (podkreślam "chyba").
Przypomina mi się takie powiedzenie o człowieku stojacym na tonącym statku. Przepływa inny statek, który chce go wziąc na pokład, a on mówi nie - Bóg mnie uratuje, potem przylatuje helikopter, a on nadal przy swoim itd. W końcu tonie.
Dziewczyny, nie odbierajcie tego co piszę jako ataku na Wasze poglądy - ja szukam prawdy!!!
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez Tatuś » 25 stycznia 2008, o 10:09

Dota 321 powiedz mi co jest prawem naturalnym - to, że małżeństwo stanowią trzy wspólnoty: Eucharystii, stołu i łoża, czy to, że w imię NPRu trzeba się zdawać na - niedługo roczne - okresy celibatu???
Co jest ważniejsze podtrzymywanie więzi małżeńskiej, czy NPR???
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez klara bemol » 25 stycznia 2008, o 10:54

Tatuś napisał(a):Dota 321 powiedz mi co jest prawem naturalnym - to, że małżeństwo stanowią trzy wspólnoty: Eucharystii, stołu i łoża, czy to, że w imię NPRu trzeba się zdawać na - niedługo roczne - okresy celibatu???
Co jest ważniejsze podtrzymywanie więzi małżeńskiej, czy NPR???


Ja w prawdzie nie Dota321, ale odpowiem - pytanie ma złe założenia, więc nie ma na nie prawdziwej odpowiedzi.
Ja nie robię nic w imię NPR, ale dla siebie, mojej rodziny, w myśl tego, czego chce Bóg.
Wybór metody należy do Ciebie, chcesz pełnej wspólnoty, to ją wybierasz. Ale ta wolność zmusza do przyjęcia konsekwencji, jaka jest akurat w tym przypadku ewentualne dziecko. Ale to każdy z nas wybiera, a nie NPR za nas.

I jeszcze jedno - wspólnota Eucharystii, stołu i łoża jest prawem Bożym.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez dota321 » 25 stycznia 2008, o 11:28

Tatuś, nie odpowiem ci na tak postawiony problem
łoże jest dopiero na trzecim miejscu, wiec mój mąż pewnie by na mnie czekał, tyle ile potrzeba
gdybym była w takiej sytuacji jak Wy, to pewnie oblatałabym wszystkie poradnie rodzinne i instruktorów w okolicy, i moją panią doktor (która się na npr zna) też bym zamęczała
a po zdobyciu wszelkiej mozliwej wiedzy teoretycznej po prostu bym zaufała- bo dziś wiem, że to, co kiedyś wydawało się dla mnie tragedią życiową, czymś nie do przebrnięcia okazało się najwiekszym darem
to tyle co my z mężem bysmy zrobili

a do Tygodnika Powszechnego jakoś nie mam zaufania- taki trochę niejasny jest jak na tygodnik podobno katolicki; ale moze firma wydająca Tygodnik na pewne treści pozwala, a na inne nie
artykuł dam do przeczytania mojemu mężowi- ja sie znam tylko na biologii, on na teologii i faktach z zakresu chrześcijaństwa; zobaczymy co on na to powie
dota321
Domownik
 
Posty: 368
Dołączył(a): 31 października 2007, o 09:05
Lokalizacja: W-wa

Postprzez Pysia » 25 stycznia 2008, o 11:34

post usunięty przeze mnie, zgodnie z zapowiedzią.
Ostatnio edytowano 27 stycznia 2008, o 17:33 przez Pysia, łącznie edytowano 1 raz
Pysia
Przygodny gość
 
Posty: 45
Dołączył(a): 22 sierpnia 2003, o 18:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tatuś » 25 stycznia 2008, o 12:57

Pysia, dzięki za świadectwo. bardzo dziękuję.

Gwoli wyjasnienia - jest oczywiste, że ja nic nie robię w imię npr, tylko w imię tych wartości, które npr narzucają!

Chciałabym Wam zadać jeszcze jedno pytanie, z odpwiedziami nie będę już więcej dyskutować, bo napisałam juz chyba wszystko o moim podejściu do sprawy.

Co Waszym zdaniem jest lepsze z perspektywy Bożej?
- wielomiesięczny brak współżycia, który nie buduje, a nawet burzy jedność małżeńską (jest oczywistym, że mój mąż poczeka, ale czy to jest dobre?)
- współżycie z prezerwatywą

Moim zdaniem i jedno i drugie jest złe, co zatem jest mniejszym złem?

W ciągu ostatniego miesiąca baaardzo dokładnych obserwcji npr nie dał ani jednego dnia, w którym można było skorzystać (LAM nie wchodzi w rachubę - Mały spi ok. 10 - 11h)

Tak jak pisałam powyżej odpowiedzialne i świadome rodzicielstwo nie pozwala teraz na kolejne dziecko, dlatego współżycie w tych warunkach bez zabezpieczenia nie wchodzi w grę.

Z góry dziękuję za odpowiedzi - jak już napisałam nie będę więcej dyskutowała

tatusiowa
Tatuś
Domownik
 
Posty: 302
Dołączył(a): 30 grudnia 2007, o 23:36

Postprzez mmadzik » 25 stycznia 2008, o 13:12

Pysia - ja absolutnie nie chciałam dawać tego, że znam kobietę po 7 cesarkach Tobie jako argumentu! Żebyś mnie źle nie zrozumiała - napisałam to nie dlatego, żeby Ci pokazać, że uważam, że nie masz racji, czy też uznać, że z tamtej kobiety każda ma brać przykład - to tylko miało dodać odwagi Tobie, innym kobietom w takiej sytualcji i mnie na końcu może też. Żebyśmy "nie umierały ze strachu" jak coś sie zdarzy - bo koniec końców nasze życie trzyma w ręku Bóg i On pomaga i uwalnia z lęku. Pisząc to pomyślałam o tym, jak bardzo mi są potrzebne takie bardzo konkretne przykłady na działanie Boga w życiu konkretnych ludzi, na prawdziwe cuda, które mogę oglądać - i tym się chciałam po prostu podzielić.

Kamienna - tak, jestem z rodziny wielodzietnej, mam 8 młodszego rodzeństwa żyjącego i jednego Aniołka w niebie. Ja jestem wdzęczna Bogu i rodzicom za taką rodzinę jaką mam - to naprawdę bardzo wiele daje i przyznam, że też osłabia lęk przed przyszłością. Jak sobie panikuję, że moje przyszłe małżeństwo nie da rady przetrwać, że nie damy sobie rady finansowo, a co będzie, jesli Bóg da nam dziecko od razu - mogę sobie przypominać bardzo konkretne fakty - jak np. u mnie w domu nie było pieniędzy, a nigdy nie chodziłam głodna, zawsze mieliśmy mieszkanie i jeszcze jakimś cudem znadowało się coś niecoś na przyjemności, wakacje, itp. Podziwiam moich rodziców za wiarę, jaką mają...

Tatuś - rzeczywiście, zdarza mi się myśleć np. co będzie z moim rodzeństwem, jeśli moi rodzice zginą w wypadku (a sporo jeżdżą), co będzie jak Tata straci pracę. Tylko jest jedna rzecz, którą rodzice mi wbijali do głowy prawie siłą - nie paraliżuje mnie ten lęk, mam zaufanie. Oczywiście, nie jestem święta, dosyć często zdarza mi się wątpić, ale i z tym PB sobie radzi ;)

Jeszcze żeby nie bylo niedomówień - oczywiście jestem przeciwna jakiejkolwiek nieodpowiedzialności, zwłaszcza, jeśli chodzi o życie ludzkie - to nie zabawka. I dlatego pisałam już wcześniej, że z moim Narzeczonym rozmawiamy o tym (będziemy jeszcze rozmawiać z zaprzyjaźnionym księdzem), żeby poczęcie pierwszego dziecka trochę odłożyć z przyczyn obiektywnych. Ale z drugiej strony - jeśli pomimo tego zajdę w ciążę to jestem przekonana, że Pan Bóg skoro da życie to pozwoli je też utrzymać.

Pozdrawiam!
mmadzik
Domownik
 
Posty: 445
Dołączył(a): 13 września 2007, o 11:57

Postprzez kamienna » 25 stycznia 2008, o 15:34

Dużo napisałyście i każda ma rację. To sie da pogodzić wbrew pozorom, bo Bóg do każdego podchodzi indywidualnie, a nie do każdego z tą samą linijką.

Odniosę się do dwóch wypowiedzi:
Pysia - ja i mmadzik (jak sądzę ona też) podałysmy te przykłady, bo one NAM RATUJĄ ŻYCIE. A jeśli mi coś, ktoś ratuje życie to się tym dzielę.

Tatusiowa, my nie jesteśmy ciut podobne, my wszystkie kobiety mamy takie same obawy, strachy, to przecież ludzkie, bo przyszłości nie znamy. Napisałaś:
Ja interpretuję życie, jako Bozy Dar za który jesteśmy sami odpowiedzialni. Moja dewizą jest: "rób tak jakby wszystko zależało od Ciebie, ufaj tak jakby wszystko zależało od Boga". Bóg w naszym życiu nie zwalnia nas z brania spraw w swoje ręcę, możemy mieć tylko nadzieję, że gdy nie będzie wychodziło, to wspomoże. Ale brak własnej przezorności nie jest chyba w Bożym zamyśle (podkreślam "chyba").

I oczywiście masz rację. Nie można być nieodopowiedzialnym, także w kwestii rodziny. Ale o wszystko zawsze trzeba pytać Boga, czy to zgodne z Jego wolą. Ja tylko protestowałam przeciw podejściu: ja mam 2 dzieci i reszta mnie Boże nie obchodzi, więcej dzieci mi dać nie możesz.
Ja myślę, że jak się czlowiek pyta o tę wolę Boża i rozeznaje, co jest dobre dla niego i jego małżeństwa to jest dobrze.


A co do pytanie, które zadałaś, naprawdę tylko Ty możesz na nie odpiwedzieć. Już Ci to raz pisałam w wątku poporodowym: pytajcie sie Boga, najlepiej razem z Męzem.

pozdrawiam.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez malamia » 25 stycznia 2008, o 19:14

Tatuś napisał(a):Co Waszym zdaniem jest lepsze z perspektywy Bożej?
- wielomiesięczny brak współżycia, który nie buduje, a nawet burzy jedność małżeńską (jest oczywistym, że mój mąż poczeka, ale czy to jest dobre?)
- współżycie z prezerwatywą

tatusiowa


Ja się pewnie znowu narażę, ale przychodzą mi na myśl słowa z Ewangelii (jakoś niedawno to było w kościele) - gdy Jezus zrywa kłosy w szabat i mówi potem, że to nie człowiek jest dla szabatu, ale szabat dla człowieka.
I tak mi się wydaje, że człowiek nie jest dla płodności/seksualności, ale to płodność/seksualność jest dla niego. A w NPR jest czasem odwrotnie, tak to odczuwam.

Takie straszne podporządkowywanie się swojemu organizmowi, które w niektórych sytuacjach jest konieczne, aby uzyskać czytelny wykres (regularnie sypiać, nie imprezować, nie pić alkoholu, nie podróżować - tudzież karmić z określoną częstotliwością) kojarzy mi się w ogóle bardziej ze stanem choroby a nie zdrowia. To tylko subiektywne odczucie - kojarzy mi się to z rygorem, jaki musi być przestrzegany np w cukrzycy (bo to dla mnie bliski przykład), z badaniem cukru o określonej porze, dietą, ograniczeniami normalnej aktywności.

Nie mówię, że NPR zawsze tak wygląda dla każdej kobiety, bo na pewno dla niektórych osób jest on harmonijną częścią codzienności. Ale w momencie, gdy pojawiają się trudności (jakieś huśtawki hormonów, laktacja czy cóś) to myślę, że może to wyglądać tak, jak napisałam. i w podobny sposób frustrować. I wtedy człowiek staje się niejako więźniem swojej fizjologii, jest podporządkowany całkowicie temu, co dzieje się w jego organizmie. (tylko nie piszcie, że to naturalne, bo pewnie każda z nas brała kiedyś tabletkę na ból głowy czy znieczulenie u dentysty - po to, żeby nie byc "więźniem" swojej fizjologii, czyli np. odczuwania bólu).

Aha i jeszcze coś - nie chcę przez ten post polemizować z kimkolwiek, bo macie swoje poglądy i wiem, że jedna wypowiedź ich nie zmieni - zresztą nie piszę tego w tym celu, bo szanuję wasze myślenie i uważam, że to wasza sprawa :)
Chciałam tylko napisać, że rozumiem Tatusiową :) i inne osoby w podobnych sytuacjach.
malamia
Bywalec
 
Posty: 196
Dołączył(a): 8 stycznia 2008, o 14:31

Postprzez małe słoneczko » 25 stycznia 2008, o 22:34

Wiecie..., gdy tak to wszystko czytam, to zaczynam się bać. Jeszcze trochę to dojdę do wniosku, że nie chcę nigdy wyjść za mąż. Wychodzi na to, że npr najlepiej stosować przed zajściem w ciążę, a potem już tylko z mężem w łóżku, co najwyżej można obejrzeć film. Nie mam męża, npr u mnie nawet nie raczkuje, ale z mojego naiwnego zastanawiania się wynika, że to, jak małżonkowie będą okazywali sobie miłość, zależy od nich. Przecież oboje należą DO SIEBIE. Jeśli w zgodzie z ich sumieniem będzie stosować "środki wspomagające"- to dobrze, jeśli z kolei Prawo Boże jest dla nich na pierwszym miejscu, to pozostaje im okazywanie sobie czułości w inny sposób, który w myśl KK niekoniecznie musi być grzeszny. A tak poza tym (wiem, łatwo się pisze w teorii), ale jeśli załóżmy czystość (czystość, a nie brak współżycia!) przed ślubem trwa kilka lat, to te kilka miesięcy po porodzie, czy oczekiwanie na III fazę, choć trudne, aż taką katorgą nie powinny być. A jeśli już ktoś odczuwa ten czas w kategorii tortur, to po co ma się udręczać? Przecież na cierpieniu, frustracji i może jakimś kryzysie w małżeństwie Panu Bogu nie zależy. I jeszcze jedno: trzeba pamiętać, że nie wierzymy w księży (bo to tylko ludzie), w Kościół (bo to po części instytucja), tylko wierzymy w Pana Boga- a On naprawdę nie chce dla nas źle, trzeba tylko zaufać.


I tak na zakończenie mojego wywodu: zdaję sobie, że moja opinia tutaj nie jest poparta własnym doświadczeniem, może zmienię zdanie za kilka lat, tego nie wiem... jednak chciałam się tym wszystkim z Wami podzielić. I życzę dużo MIŁOŚCI i WIARY tym, którym jest ciężko:*
małe słoneczko
Bywalec
 
Posty: 184
Dołączył(a): 2 stycznia 2008, o 00:27
Lokalizacja: Niebo:)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron