Tato,
Jak decyzje podejmujesz
dobrowolnie, to siebie nimi nie potępiasz, prawda? Wewnętrzna,
dobrowolna zgoda automatycznie oznacza, że
z jakichś powodów uznajesz jej słuszność, wyższość, [b]choćby tylko w jednym procencie, bardzo ważnym procencie, skoro przeważa resztę, a potępienie to jest całkowite odrzucenie, całkowite zanegowanie, bez wyjątku... Możesz się z czymś emocjonalnie nie zgadzać, ale jeśli
przez wzgląd na Boga, na wiarę w to, że On ma słuszność, robisz to czy tamto... , to jest ten jeden procent sluszności, ktory ludzi motywuje, czasami najwazniejszy procent... właśnienie"przez wzgląd na..."
Podobnie jest z potępieniem w Kościele... to dlatego w Kosciele mówi się, że piekło
może być puste... bo potepienie oznacza całkowite, dobrowolne odrzucenie Boga, a przecież wierzymy, że w każdym człowieku mozna znaleźć jakiś okruch dobra i Bóg na pewno bierze to pod uwagę w ostatecznym rozrachunku. Choćby ktoś był największym grzesznikiem, to w chwili śmierci jedno drgnięcie serca w kierunku Boga potrafi uratować go od potępienia, bo dla Nieskonczonego Miłosierdzia każde drgnięcie serca jest ważne ... Faustyna tez o tym pisała! Inna sprawa, że ten ostatni akt woli nie dzieje się automatycznie, nagle, zazwyczaj wyrasta po prostu z calej historii życia, jest jego owocem... ale sami wiemy, że zdarzaja sie nagle nawrócenia tuż przed śmiercią...
Co do sumienia i tego, czym sie powinien człowiek kierować, to trzeba rozróżnić dwie sprawy:
1. Zasadę NADRZĘDNOŚCI, którą uznaje KK, to znaczy, że w hierarchii wartościowania moralnego to Bóg jest wyżej od naszego sumienia, bo to On jest Prawdą, jedyną i obiektywną.
2. Zasadę wolności wyboru, tzn. tego, że pomimo zasady nadrzędności, człowiek ma prawo odrzucić Boga, odrzucić tę zasadę, ma prawo nawet powiedzieć, że ... że jest od Niego ważniejszy, większy, że jego sumienie liczy sie bardziej, niż zdanie Boga...
Paradoks? Bynajmniej.... jest to po prostu konsekwencja daru wolności do końca... aż do samego odrzucenia Boga...
A co do argumentu z całościowym nauczaniem KK i zdaniami wyrwanymi z kontekstu, to uważam, że jest jak najbardziej na miejscu. A skoro jest , jak piszesz ironicznie, "odwieczny", to znaczy, że się ostał upływowi czasu
i jest w nim sporo prawdy
.
Zdania wyrwane z całościowego konteksu
naprawdę niewiele znaczą i można nimi udowowodnić wszystko! Jeśli nie wierzysz, to podam parę przykładów.
Stary dowcip:
Siedzi Kowalski nad Pismem Świętym i modli się:
- Panie Boże, powiedz mi, co mam robić...?
Otwiera na pierwszej lepszej stronie i czyta: "Judasz poszedł i powiesił się"
- Nie no, Panie Boże, naprawdę chcesz, żebym to zrobił?
Otwiera Biblię po raz kolejny: "Idź i Ty czyń podobnie."
I można w ten sposób udowodnić, że KK zezwala na maltretowanie dzieci, bo jest w Psalmach cytat: "niech Twoje dzieci rozszarpią sępy", albo kadzirodztwo, bo jest polecenie "Idź siostro i wzbudź potomstwo Twemu bratu".
Mam jeszcze podawać...?
ZAWSZE NALEŻY INTERPRETOWAĆ KAŻDY TEKST CAŁOŚCIOWO, BIORĄC POD UWAGĘ KONTEKST POWSTANIA, DOTYCZY TO TAKŻE POJEDYNCZYCH CYTATÓW Z KATECHIZMU, A NIE ŁAPAĆ ZA SŁÓWKA.
Mówiłeś o motywacji religijnej i kierowaniu się tu swoim sumieniem, w zakersie wyborów moralnych również...
Islamscy fundametaliści też mają swoje sumienie i też według niego postępują, w sposób absolutnie dobrowolny, tak czy nie? I też im coś nakazuje, tak czy nie? A może ja sobie ich wszystkich wymyśliłam, tak? A może to jest niewinna, nic nie znacząca sprawa, ktora nas w Polsce nie dotyczy, gdzie tam, Amerykanie sobie coś ubzdurali, a ten cały terroryzm to wziął się z ich własnych filmów o Jamesie Bondzie, bo się za dużo naoglądali...
Byłam kiedyś w Hiszpani w Bilbao, to takie miasteczko na północy, gdzie co tydzień wybucha jakiś samochód pułapka. Uwierz mi, niefajnie się chodzi po tym miasteczku, tam się wszyscy wszystkich boją, sprawdzali nas na każdym rogu, wszędzie czarno od brygad antyterrorystycznych. W Brukseli na lotnisku też podejrzliwie na Ciebie patrzą, sprawdzają nawet pyłki na ubraniu co 10-tej osoby. A wszystko dlatego, że czyjeś sumienie powiedziało komuś, co
powienien zrobić...
A gwałciciel, sorry, to też człowiek, też ma swoje wyobrażenie miłości, moralności i sumienie też mu coś mówi, podpowiada, co jest słuszne, tak czy nie?
A może odmówisz mu sumienia...?
tato napisał(a):Sytuacja nie jest tak klarowna jak napisałaś. Kosciol wielokrotnie źle ustawiał wskazówki w swojej historii (...)
Wiesz... wskazówki historii Kościoła ustawia podobno Duch Święty, a nie Kościół...
Wierzę, że przemiany w Kościele dzieją się pod wpływem Ducha Św., który kieruje jego historią tak, aby wyprostować to, co było skrzywione. A dlaczego robi to w taki sposób, dlaczego dopuszcza do cierpień i błędów ludzi nawet w swoim własnym Kościele... proszę bardzo, zapytaj Jego samego
. Zapytaj też przy okazji, dlaczego dopuścił do wojen, systemów totalitarnych, prześladowań, krzywdy ludzkiej, śmierci malutkich dzieci, skoro jest samym Dobrem i Miłością. Wydaje mi się, że to "dopuszczenie" do zła dziejącego się w świecie, także w Kościele, ma swoje wspólne uzasadnienie... Zapytaj też, dlaczego pozwolił się ukrzyżować, skoro jest Wszechmocny i mógłby zbawić człowieka jednym słowem, albo pstryknięciem palcami....
W jakiejś mierze dopuszczenie do zła, także w Kościele, zawsze pozostanie Jego tajemnicą. Można dywagować, że dzięki temu niektóre obszary ludzkiej dzialalności sie oczyściły ze stereotypów, że nastapiło poglębienie rozumienia godności czlowieka itd, że - paradoksalnie - wzrósł szacunek do odrębności jednostki, do kobiety... itd... ale to są tylko dywagacje, myslę, że nigdy tak naprawde do końca nie zrozumiemy, dlaczego tyle zła się wydarzyło i czemu to mialo służyć... na pewno gdzieś tutaj pobrzmiewa wolność wyboru, którą Bóg konsekwentnie obdarował czlowieka
i nigdy jej nie zanegował, nawet, jesli ona doprowadziła do ukrzyzowania Jego samego...... ja myślę, że to dlatego nie zbawił człowieka "pstryknięciem palcami", że jest to własnie konsekwencja daru wolności...
Na pewno w jakiejś cząstce tajemnice tę przbyliżą też słowa Biblii: "gdzie wzmógl sie grzech, tam jeszcze obficiej rozlala się łaska" (któryś z listów, nie pamiętam dokładnie)... Ale tylko w cząstce, to są tylko moje intuicje, trochę więcej pisze o tym JP2 w "Przekroczyc prog nadziei", polecam.
A co do inkwizycji, to ... może poczytaj trochę więcej na ten temat, a nie rzucaj stereotypem palenia czarownic na stosach. Bo to nie jest cała prawda o inkwizycji.
tato napisał(a):Jak rozpoznac kiedy nauczanie kosciola jest wynikiem dzialania Ducha Świetego a kiedy efektem błędów ludzi ?
Prezydenta, premiera wybierają ludzie, a Papieża wybierają kapłani (czyli też ludzie
) pod wpływem Ducha Św. Dlatego premier jest omylny, może zostać odwołany, kadencaj prezydenta też sie kończy, a Papież nie, jest nim dożywotnio. A w czym Papież jest nieomylny? Ja wierzę, że we wszystkich zasadniczych sprawach, ktore dotyczą człowieka, czyli życia, śmierci, dobra, miłości, piękna itd.... bo Bóg jest Dawcą Życia, Źródłem Dobra, Miłością, Pięknem, Mądrością... I uważam, że w nauczaniu KK w tych właśnie sprawach oraz w tych, które z nich bezpośrednio (i pośrednio) wypływają (np. miłość, życie => stosunek do antykoncepcji, aborcji, albo godność człowieka jako stowrzenia Bożego, świętość daru życia => klonowanie, eksperymenty medyczne itd.), że w tym nauczaniu wyraża swoją wolę Duch Święty. Wierzę w to, bo tak mówił o swoim Kościele Chrystus... "cokolwiek zwiążecie na ziemi będzie związane w niebie (...)."
Oczywiście, możesz w to nie wierzyć. Mi się wydaje, że Ty naukę KK traktujesz jako wymysł czysto ludzki, dlatego nielogiczny i pełen sprzeczności. Bo ... jako taki to on jest faktycznie zupełnie nielogiczny, nieracjonalny. No bo kto po ludzku np. przebacza 77 razy??? To nie jest ludzkie podejście do sprawy, tylko coś, co przekracza naturalny odruch odwetu za krzywdę...
Ale pocieszę Cię, nie jesteś pierwszym... juz za czasów Chrystusa odchodzili od Niego uczniowie mówiąc:" Trudna jest ta mowa, którz ja może pojąć..." A Chrystus nie biegł za nimi i nie zmuszał ich, żeby wrócili, nie zmieniał wymagań na łatwiejsze, bardziej "strawne", tylko pozwalał im odejść spokojnie, wiedząc, że oni odchodząc - paradoksalnie - nawet daleko, mają większe szanse, żeby kiedyś wrócić... dlatego mówił: "Obyś byl zimny, albo gorący..."
Tylko w świetle wiary nauka KK, płynąca z Pisma Świętego, zyskuje spójność. Bez wiary i dobrej woli i zaufania z nich płynącego to jest najbardziej nieludzka z ksiąg! Bo stawia wymagania, ktorych czlowiek bez wiary i łaski Bożej nie może osiągnąć...
I jeszcze jedna mała dygresja, juz ostatnia. Po doświadczeniach wcześniejszych dyskusji z Tobą mam takie poczucie, że dla Ciebie jest najważniejsze, aby mieć rację. Aby zawsze mieć ostatnie słowo, żeby dyskutować dla samego dyskutowania. W nauczaniu KK na pierwszym miejscu nie jest racja, tylko miłość. Nie bez powodu największym przymiotem Boga nazywa sie nie mądrość, sprawiedliwość, tylko miłosierdzie. Którego charakterystyczną cechą jest to, że jest
ponad prawem, racją, mądrością, sprawiedliwością, zasadami... a często im wprost "zaprzecza"...
I ono też "ustawia" pewną optykę patrzenia na człowieka, także na tego grzesznego, który jest np. biskupem, optykę nie do końca zrozumiałą przez proste, ludzkie serce.
Dziękuję za rozmowę. Na dalsze posty odpowiadać nie będę. Tobie potrzebny jest wytrawny kapłan (jak jesteś z Warszawy, to Ci chętnie podeślę namiary na takiego jednego), a ja kapłanem nie jestem
. Choć podejrzewam, że i kapłan nie zawsze będzie w stanie na wszystko Ci odpowiedzieć, ale na pewno na więcej pytań Ci odpowie (zwłaszcza taki, który siedzi głębiej w teologii, bo różni kapłani sie zdarzają, nie każdy ma taka samą wiedzę, róznie są rozdzielane zadania w Kościele), niż ja, bo nie mam zadnego wyksztalcenia teologicznego, nie znam setek dokumentow, nie studiowałam ich zawodowo. Uważam, że powiedziałam już wszystko, co miałam do powiedzenia, wyjaśniłam swoje stanowisko najlepiej, jak potrafiłam. Ale najbardziej myślę, że przyda Ci się niejedna porządna osobista rozmowa z Bogiem, nawet niejedna kłótnia (bo to tez rozmowa), uczciwa i szczera do bólu. Ludzkie doświadczenie uczy, że często dopiero po takiej kłótni przychodzi zrozumienie... lepsza kłótnia niż zakłamanie... ale nie ze mną, tylko z Nim. Bo ja nie jestem Duchem Świętym, nie wiem wszystkiego i nie wszystko potrafię wyjaśnić. Dobranoc.