Teraz jest 2 maja 2024, o 05:08 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

NPR- buduje relecje miedzy małżonkami czy je niszczy???

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

NPR- buduje relecje miedzy małżonkami czy je niszczy???

Postprzez Nźmia » 3 sierpnia 2007, o 23:14

Jak to jest u was drodzy forumowicze? Chodzi mi głównie o te okresy czekania... :wink:
Nźmia
 

ciężko powiedzieć...

Postprzez s_biela » 5 sierpnia 2007, o 00:04

Wiesz, ostatnio dużo na ten temat rozmyślam...

U nas jest tak, że wprawdzie odkładamy poczęcie (ze względu na sytuację materialną i brak stabilizacji zawodowej), ale zdaża nam się "przytulanko", kiedy wiemy, że jest ono nam bardzo potrzebne.

To jest w naszym przypadku kwestia piorytetów.

Bardzo niestety drażni mnie opisywanie w większości książek, jak to owa wstrzemięźliwość działa dobroczynnie na małżonków, a niechęć jej zaakceptowania odrazu oznacza niedojżałość...

Prawda jest taka, że sytuacja, w której żyjemy jest chora. Żeby opłacić mieszkanie i kredyt za nie wydaję się 2 razy tyle co na utrzymanie, a naprawde cieżko jest znaleźć pracę, dzięki której można by to wszystko opłacić... To tego dochodzi jeszcze powszechny wymóg, żeby wszyscy mieli skończone studia, a nie każdy ma możliwość siedzieć na garnuszku rodziców do 25-ego roku życia, co jest nota-bene też pewnego rodzaju patologią...

W książce wywawnictwa PWN i Springer pt. "Naturalne metody planowania rodziny-poradnik medyczny" sąopublikowane ankiety przeprowadzone wśród par. Deklarowały one w większości, że konieczność wstrzemiężliwości w czasie płodnym nie jest dla nich dużym problemem, ale jednocześnie większość respondentów praktykowała w tym czasie pieszczoty doprowadzające do orgazmu (co jest dla katolika grzechem).

Nie, nie uważam, żeby wstrzemięźliwość w małżeństwie była czymś dobra, jeśli nie jest to sytuacja bardzo sporadyczna, spowodowana jednorazowym wyjazdem, czy poważnymi problemami zdrowotnymi, bo wtedy myślę że małżonkom jest łatwiej. Natomiast gdy są do tego zmuszeni, np. przez sytuację życiową, uważam, że jest to chore. To choroba naszych czasów!!!
s_biela
Przygodny gość
 
Posty: 24
Dołączył(a): 3 sierpnia 2007, o 16:13
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ania x » 5 sierpnia 2007, o 00:11

dla mnie jest to dość osobiste pytanie, więc napiszę ogólnikowo i też nie wszystko, co byłoby ważne dla mnie w odpowiedzi na nie.
Z całą pewnością dla mojego małżeństwa npr jest ratunkiem.
To, co na pewno mogę napisać to to, że m. in. pomaga dostrzec, czym jest tak naprawde akt małżeński oraz nierozerwalny jego związek z płodnością. W rzeczywistości npr polega głównie na wstrzemięźliwości.
(bo czasu na współżycie wcale tak dużo nie ma. U mnie pierwsza faza kończy się zwykle kiedy jeszcze mam plamienie, a w trzeciej, cóż, zwyczajnie mam dużo mniejszą ochotę na współżycie, a poza tym, tu ktoś wyjedzie na dzień lub dwa, tu kogoś ząb boli, tu się późno położymy spać, itp. itd. )
Jakiś czas temu mój mąż a propo tego, że właściwie mam ochotę współżyć w płodnym, powiedział, że w sumie to nienormalne, że współżyjemy w okresie niepłodnym a nie w płodnym. I to jest dla mnie tekst roku! Nie mówię, że wstrzemięźliwość nie jest trudna, jest niesamowicie. Ale odkrywamy, że po prostu nie da się oderwać pożycia od płodności. Jeśli wiem, że nie mogę sobie pozwolić na urodzenie dziecka to muszę powiedzieć sobie otwarcie, że równa się to wstrzęmięźliwości, a współżycie czasem dzięki npr to taka promocja, zachęta, żeby szybciej zdecydować się na dziecko.
Ja i mój mąż tak to widzimy. Jest to jeden z owoców stosowania npr, to że jesteśmy bardziej otwarci na dziecko. Ale tak naprawdę jest ich (tych owoców) dużo więcej. Oczywiście to nasza perspektywa i odkrycia, ktoś może mieć zupełnie inne.
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Coya » 5 sierpnia 2007, o 11:55

dzięki Aniu, za to świadectwo, bardzo mnie ono podbudowało :)
Coya
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 249
Dołączył(a): 15 maja 2006, o 21:45
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Ania x » 5 sierpnia 2007, o 21:52

Napisałam kiedyś, że nauka KK jest dla mnie głęboko naturalna.
Taaak, nie zmieniam zdania, nawet coraz bardziej się w tym utwierdzam.
Ale brakuje tu czegoś.

Pismo Święte mówi, że Pan Bóg chce nam dać pełnię życia nie tylko w niebie, ale i przedsmak tego życia na ziemi. KKK (katechizm) utożsamia powołanie do świętości z powołaniem do szczęścia.
Jednocześnie Pismo Święte mówi o wielu trudnościach związanych z chrześcijaństwem, o prześladowaniach, o podziałach w rodzinach ze względu na naukę Chrystusową, św. Paweł pisze, że on chce jedno a jego ciało drugie.. itp itd.

To sa 2 rzeczywistości które są w nas.

I przed rzeczywistością cierpienia nie da się tu uciec. Wóz albo przewóz, jeśli decyduję się na chrześcijaństwo - nie ma już miejsca na półśrodki.

Chodzi mi o to, ze olbrzymie trudności, które przeżywamy stosując npr, patrząc się na całość naszej wiary, wcale nie dowodzą tego, że npr jest złe.
A oczywiście stosowanie nakazów chrzescijańskich, przepraszam jakichkolwiek nakazów (choćby były nie wiem jak dobre) bez zrozumienia, lub chociaż zaufania, czy też z miłości do kogoś kto te nakazy przedstawia , prędzej czy później rodzi bunt no i jest umiarkowanie zdrowe.
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Mar_cel » 6 sierpnia 2007, o 11:43

Nie mam aż ta długiego stażu małżeńskiego jak Emil, ale nasze historie są bardzo podobne. Z tą tylko różnicą, że jak wiecie, dla mojej żony deficyt seksu nie jest problemem. Natomiast już jest dla niej problemem moje permanentne rozdrażnienie, depresja, w której tkwię powodująca, że zamykam się w sobie.
Wiecie, argument o szerokiej drodze do zatracenia jest zbyt ogólny aby był przekonujący. Mówi on jednak, że wysiłek procentuje. Warto wysilić się, aby np codziennie się modlić, aby zwalczać pokusę lenistwa, gniewu, aby odrzucać pokusy zdrady małżeńskiej. Taki wysiłek życia zgodnie z wolą Bożą zawsze procentuje spokojem, harmonią i szcześciem już tu na ziemi. Natomiast z NPR jest zupełnie inaczej.
Dłuższe jego stosowanie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy naprawdę z przyczyn wiekowych czy zdrowotnych małżonkowie już nie planują dzieci, doprowadza do praktycznej abstynencji i dramatycznego osłabienia więzi małżeńskiej a potem do buntu przeciw nauce, której stosowanie dało takie właśnie efekty. Uważam, że po prostu błędne jest założenie, że małżonkowie powinni zawsze w każdym okresie życia być otwarci na dzieci. W pewnym wieku człowiek już po prostu nie planuje dzieci, bo choć biologicznie jeszcze by mógł, to jednak jest już za stary. Inaczej myśli kobieta w wieku 20 a inaczej 45 lat! (zespół Downa np się kłania). Uważam, że w takich właśnie uzasadnionych przypadkach należałoby dać prawo małżonkom do stosowania antykoncepcji barierowej (prezerwatyw) i zachowania więziotwórczej funkcji współżycia.
Mar_cel
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 27 lipca 2006, o 20:22
Lokalizacja: Duże miasto

Re: NPR- buduje relecje miedzy małżonkami czy je niszczy???

Postprzez admin » 6 sierpnia 2007, o 23:01

Przypominam, że pytanie postawione na początku tego wątku brzmiało tak:
Naomia napisał(a):NPR- buduje relecje miedzy małżonkami czy je niszczy??? Jak to jest u was drodzy forumowicze? Chodzi mi głównie o te okresy czekania... :wink:


Bardzo proszę piszących o podzielenie się własnymi doświadczeniami i nierozpoczynanie dwa tysiące czterysta trzeciej internetowej dyskusji na tematy ogólnokościelnoseksualne.

Bicie piany powoduje jej przyrost ilościowy i zmianę jakościową tylko do pewnego momentu. A potem larum, że czarna cenzura...
Pozdrawiam wszystkich ciepło (naprawdę)
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez Mar_cel » 7 sierpnia 2007, o 09:10

Odpowiadając adminowi. z NPR jest trochę jak w tym słynnym cytacie z Ferdydurke.

„-Ale ja nie mogę zrozumieć! Nie mogę zrozumieć jak zachwyca skoro nie zachwyca.
-Jak to nie zachwyca Gałkiewicz, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że zachwyca.”

Jak buduje, skoro nie buduje?
Jeśli KK uznał, że współżycie ma w sobie cel budowania więzi małżeńskiej oprócz celu prokreacyjnego to w momencie kiedy z ważnych przyczyn nie jest możliwa prokreacja, rezygnacja ze współżycia, zwłaszcza długotrwała pozbawia małżeństwo ważnego czynnika więziotwórczego. Gdyby wstrzemięźliwość była spowodowana chorobą albo jak pisze św Paweł - nastąpiła za obopólną zgodą - to takie coś może cementować. Jeśli jednak jej przyczyną jest trzymanie się jakiś arbitralnych ustaleń, zmienianych zresztą przez Kosciół to poczucie frustracji jest destrukcyjne.
Ja oczywiście nie mam porównania. Nigdy nie używałem sztucznej antykoncepcji, ale NPR chwalił nie będę.

Z upływem lat jest coraz trudniej. Jeśli jeszcze 10 lat temu gotów byłem wystąpić wszędzie z publiczną gorącą pochwałą NPR o tyle lata doświadczeń zupełnie ostudziły ten entuzjazm.

Przepraszam, ale tu przypomniał mi się cytat z "Kubusia Puchatka"

"Im bardziej Prosiaczek zaglądał do chatki, tym bardziej Puchatka tam nie było"
Mar_cel
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 27 lipca 2006, o 20:22
Lokalizacja: Duże miasto

Postprzez NB » 7 sierpnia 2007, o 09:19

U Ciebie może nie buduje, u nas buduje :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Mar_cel » 7 sierpnia 2007, o 10:16

NB czy mógłbym poprosić, jeśli można, o kilka słów więcej na temat Waszych doświadczeń z NPR i budowaniem więzi?
Mar_cel
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 27 lipca 2006, o 20:22
Lokalizacja: Duże miasto

Postprzez NB » 7 sierpnia 2007, o 11:13

My już 10 lat jesteśmy po ślubie. Na początku bywało różnie i nie bardzo rozumieliśmy sens wstrzemięźliwości okresowej. Tak naprawdę to tutaj potrzeba współpracy z obydwu stron i zrozumienia dla drugiej osoby, cierpliwości i miłości. Bardzo pomogło nam uczestnictwo we wspólnocie (a kiedyś takiego sensu nie widzieliśmy) i świadectwo instruktorów z Ligi.
To nie jest tak, ze my już przyjęliśmy naukę KK w sprawie seksualności i koniec, kropka.
To nas pobudziło do umacniania naszych poglądów, szukania odpowiedzi na różne pytania, czytania, rozmowy. Trudno mi pisać, bo cóż ja mogę napisać?
Kiedyś tez miałam takie stany, ze seks mógłby dla mnie nie istnieć, ale przez miłość wszystko się uzdrawia i wchodzi na odpowiednie tory.
A nasz sposób na życie to : dialog, wspólnota, modlitwa, wspólne wychowywanie dzieci, wspólne wyjazdy, msza św., wspólne łóżko, rodzinny obiad przy stole, wyłączony telewizor , zasada: "najpierw ty , potem ja" itd.itp.
Moje wnioski to:
- bez Boga i bezinteresownej miłości nic w życiu dobrze nie wychodzi
- ludzie dostosowują się do siebie temperamentami w przeciągu trwania małżeństwa,
- satysfakcjonujące pożycie to nie koniecznie codziennie i po 3 razy, może być i 2 razy w miesiącu ale z miłości a nie chciejstwa
- z takim mężem jak mój mogę mieć dużo dzieci
- bycie matką jest dla mnie ogromną radością
- jestem człowiekiem szczęśliwym
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gam » 8 sierpnia 2007, o 19:56

To wszystko jest bardzo frustrujące bo rzeczywiście podstawą spowiedzi małżonka katolika są grzechy seksualne takie jak petting na przykład.

Zgadzam się z tym, w moim i męża przypadku jest to najczęściej główny grzech decydujący o tym, że nie możemy przystąpić do komunii. Oprócz tego "grzechu ciężkiego" :roll: zwykle nie popełniamy innych ciężkich grzechów pozostałe kwalifikują się do spowiedzi powszechnej. Ale skoro petting czy inaczej podtrzymywanie w ten sposób więzi małżeńskiej(gdy npr możemy stosować w maksymalnie ostrożnej wersji -nasz przypadek zdrowotny kiedyś o tym pisałąm) jest grzechem ciężkim to trudno spowiedź-seks z miłości-spowiedź-seks z miłości itd ... :? Frustacje bywały w postaci buntu na brak zrozumienia , chociaż o zrozumienie ostatnio coraz łatwiej w konfesjonale to też z autopsji.
gam
Przygodny gość
 
Posty: 48
Dołączył(a): 30 maja 2006, o 10:42

Postprzez Mar_cel » 9 sierpnia 2007, o 18:03

Myślę o tym całym zamieszaniu jakie w naszym małżeństwie wprowadził NPR - przy nastawieniu mojej żony spowodował praktycznie zaprzestanie współżycia. Pamiętam nasz entuzjazm i szczerą wolę życia zgodnie z nauką Kościoła. Czytam te wszystkie mądre teksty zarówno na forum jak i na stronie, które radzą co robić, żeby zachwycało, skoro nie zachwyca - argumenty znane nam wcześniej i podzielane. I przypomina mi się żartobliwe powiedzenie jeszcze z czasów PRL.
"W socjalizmie bohatersko rozwiązujemy problemy nieznane w innych ustrojach."
Kiedy ja rozmawiam z ludźmi trochę mniej przekonanymi do NPR i katolickiej etyki seksualnej i przedstawiam im swoje dylematy odnośnie tego co wolno w małżeństwie a czego nie wolno, gdzie jest granica dozwolonych pieszczot itp to ci ludzie otwierają szeroko oczy i pukają się w czoło jak można zajmować się czymś takim. I zaczynam przyznawać im rację. Skoncentrowanie na seksie sprawia że rozwój duchowy jest w powijakach. Nie myślimy tyle ile powinniśmy o PODSTAWOWYCH obowiązkach chrześcijanina jakimi są miłość Boga i bliźniego. Zastanawiamy się za to czy jeżeli w pettingu orgazm osiągnęła tylko żona to jest to już grzech ciężki czy może lekki? No i biegamy do konfesjonału. A alternatywą jest np oddzielne spanie w trakcie okresu płodnego, coby pokus nie było (niestety przerabialiśmy to i nie polecamy). A są ponoć tacy mądrzy którzy to zalecają.
Mar_cel
Przygodny gość
 
Posty: 23
Dołączył(a): 27 lipca 2006, o 20:22
Lokalizacja: Duże miasto

Postprzez milgosia » 9 sierpnia 2007, o 18:20

Ja mam tylko roczne doświadczenie w stosowaniu npr i tylko z takiej perspektywy mogę pisać.

W ciągu tego roku z npr odkryliśmy, że:

- małżeństwo jest niesamowicie otwierające
- seks jest fantastyczny i zawsze zostaje coś do odkrycia
- współżycie to coś więcej niż tylko orgazm
- absolutnie obowiązkowa ;) codzienna (!!!) porcja czułości pomaga nam przetrwać okresy wstrzemięźliwości
- czuję, że przynależę do mojego męża i chcę mieć z nim dużo dzieci
- bardzo procentuje 4 letnia praktyka życia w czystości w narzeczeństwie
(najdłuższy okres wstrzemiężliwości w tym roku to 12 tyg, przeciętnie 3 tyg, teraz już krócej na bromcornie, bo tylko ok 2 tyg.)
- upadki zdarzają się, ale są tylko upadkami i od tego są sakramenty
- czuję się znakomicie jako kobieta w swojej skórze
- świadomość, że kiełkuje sobie we mnie maleński pęcherzyk, potencjał nowego życia, że jestem płodna, ta świadomość jest dla mnie ogromną radością
- co cię nie zniszczy, to cię umocni ;)
- czuję się normalna, czysta i bardzo szczęśliwa

Jak będziemy mieć dzieci, to będziemy się npr uczyć na nowo, na nowo będziemy uczyć się siebie i ufam, że damy radę, w końcu tyle już przeszliśmy, to i wtedy damy sobie radę, pomimo wszystko...

Z moim mężem mogę iść w najtrudniejsze życie, a i tak będę szczęśliwa.
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez sonia » 12 sierpnia 2007, o 23:41

Jestesmy małżenstwem od prawie 7 lat i od początku stosowalismy NPR. Ja raczej nie mialam z tym problemu, gorzej z moim mezem. Mimo leczenia mam długie cykle, wiec okres wstrzemieźliwości trwa czasem nawet 2 miesiace. Ponadto moj maz choruje na chorobę afektywną dwubiegunową (okresy manii i depresji). Jakiś czas temu był u psychoterapeuty, ktory powiedział mu ze tak długie okresy abstynencji wywołują u niego jeszcze wiekszą frustrację i nerwice. W ostatnim czasie zdarzyło nam sie kilka razy użyć prezerwatywy.
Często na tym forum ktoś pisze, że warto znaleźć dobrego kapłana, ktory pomoże, a napewno wyjaśni wątpliwości. Stwierdzam z całą stanowczoscia, że księżą mają małe pojęcie o NPR. Ostatnio rozmawiałm z pewnym ksiedzem, ktory przebywa w Czechach w parafii polskiej i był bardzo zdziwiony, gdy zapytalam o kilka spraw. Powiedział ze w konfesjonale doradzał kalendarzyk małżenski, bo innych metod nie zna. W zeszłym miesiącu byłam na rekolekcjach Ruchu Rodzin Nazaretańskich i tam rownież nie uzyskalam odpowiedzi na moje pytania. Rozmawialam z kilkoma ksiezmi, powiedzieli ze nie potrafią odpowiedziec na moje pytanie. Na rekolekcjach byłam w gorach a skierowano mnie ks, Meissnera który mieszka koło Poznania. Wybieram sie do Niego. Trochę dziwne , że na całą Polskę tak mało ksiezy ma rozeznanie w NPR. Oczywiscie nie wymagam , aby byli ekspertami, ale czesto nie mają zielonego pojecia.
Mam dodatkowy problem, gdyz moj malzonek przezywa kryzys wiary. Jest to zwiazane z chorobą, z czestą utratą pracy. Prosze o modlitwę.
sonia
Przygodny gość
 
Posty: 32
Dołączył(a): 28 sierpnia 2005, o 01:55
Lokalizacja: Nowy Tomyśl

Postprzez milgosia » 13 sierpnia 2007, o 09:41

Dobrze Soniu, będę pamiętać.

Faktycznie, wśród kapłanów niestety nie ma zbyt dobrej wiedzy na temat npr. Dlatego warto szukać kontaktu z dobrym kapłanem, chociaż to nieraz trwa długo... Wasza sytuacja jest szczególna (bardzo poważna choroba męża) i dobrze, że szukasz dalej...
milgosia
Moderator forum
 
Posty: 742
Dołączył(a): 18 sierpnia 2006, o 13:41
Lokalizacja: Kraków

Postprzez admin » 13 sierpnia 2007, o 09:53

sonia napisał(a):Jestesmy małżenstwem od prawie 7 lat i od początku stosowalismy NPR. Ja raczej nie mialam z tym problemu, gorzej z moim mezem. Mimo leczenia mam długie cykle, wiec okres wstrzemieźliwości trwa czasem nawet 2 miesiace. Ponadto moj maz choruje na chorobę afektywną dwubiegunową (okresy manii i depresji). Jakiś czas temu był u psychoterapeuty, ktory powiedział mu ze tak długie okresy abstynencji wywołują u niego jeszcze wiekszą frustrację i nerwice. W ostatnim czasie zdarzyło nam sie kilka razy użyć prezerwatywy.
Często na tym forum ktoś pisze, że warto znaleźć dobrego kapłana, ktory pomoże, a napewno wyjaśni wątpliwości. Stwierdzam z całą stanowczoscia, że księżą mają małe pojęcie o NPR. Ostatnio rozmawiałm z pewnym ksiedzem, ktory przebywa w Czechach w parafii polskiej i był bardzo zdziwiony, gdy zapytalam o kilka spraw. Powiedział ze w konfesjonale doradzał kalendarzyk małżenski, bo innych metod nie zna. W zeszłym miesiącu byłam na rekolekcjach Ruchu Rodzin Nazaretańskich i tam rownież nie uzyskalam odpowiedzi na moje pytania. Rozmawialam z kilkoma ksiezmi, powiedzieli ze nie potrafią odpowiedziec na moje pytanie. Na rekolekcjach byłam w gorach a skierowano mnie ks, Meissnera który mieszka koło Poznania. Wybieram sie do Niego. Trochę dziwne , że na całą Polskę tak mało ksiezy ma rozeznanie w NPR. Oczywiscie nie wymagam , aby byli ekspertami, ale czesto nie mają zielonego pojecia.
Mam dodatkowy problem, gdyz moj malzonek przezywa kryzys wiary. Jest to zwiazane z chorobą, z czestą utratą pracy. Prosze o modlitwę.


Poza sprawami, które chciałaby Pani wyjaśnić z księdzem, trzeba by zainteresować się kwestiami zdrowotnymi, będącymi podłożem problemów z długością cykli, by okres wstrzemięźliwości nie trwał aż tak długo. Jeśli wybiera się Pani do Poznania, to przy okazji można umówić się z doktorem Tomaszem Dmochowskim, bardzo dobrym ginekologiem znającym się również na metodach npr - kontakt do niego tutaj: http://npr.pl//index.php/content/view/37/50/

Można także skonsultować cykle z najbliższymi instruktorami npr: http://npr.pl//index.php/component/opti ... Itemid,73/

pozdrawiam
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21

Postprzez Naomia » 7 września 2007, o 01:09

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Bardzo nurtuje mnie jeszcze jedna kwestia bardzo związana (wg. mnie ;)) z NPR-em i okresami czekania. Problem, który, zwłaszcza przy b.długim oczekiwaniu powinien być naturalnym typem bliskości dla małżonków. Chodzi mi o obdarzanie sie przez małżonków pieszczotami, które mogą doprowadzić do orgazmu i najczęściej doprowadzają. JAK to możliwe, żę WZAJEMNA bliskość jest uznawana za GRZECH????? No przecież to jest kompletną bzdurą!!! Rozumiem onanizm, ale przecież to jest obdarowywanie się wzajemne...
Naomia
 

Postprzez kamienna » 7 września 2007, o 08:55

Po pierwsze, nazywanie tego grzechem powoduje, że patrzymy na sprawy seksu jak faryzeusze (spis praw do przestrzegania)

Po drugie, darem też jest to, że się czeka. Bo sie czeka na żonę, nie idzie sie do kochanki, ani nie ogląda pornografii.. po prostu czeka się na wybrankę/wybranego.

Po trzecie, akt małżeński chrześcijańskito zawsze trójkąt: małżonkowie + Bóg. Kiedy małżonkowie współżyją - zapraszają Boga do tego aktu (sakrament; zaprosili go do całego małżeństwa w czasie ślubu, a więc nie tylko do tego, żeby im pomagał zdobywać pożywnienie, ale też do tego, żeby uczynił ich miłość pełną, także płodną).

I teraz sobie sama odpowiedz: Kiedy małżonkowie nie współżyją, a obdarzają się pieszczotami, to tak naprawdę dlaczego to robią? Dlaczego nie mogą czekać?

łatwo tu siebie samego okłamać, więc się nie daj:)
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez AnnaMaria » 7 września 2007, o 11:27

kamienna napisał(a):łatwo tu siebie samego okłamać, więc się nie daj:)


święte słowa..
Naomia...KK mówił kiedyś na temat kobiet i ich orgazmu zupełnie inne rzeczy niż teraz....Teraz nawet zezwala na zaspokojenie żony poza stosunkiem, jeśli nie zaznała go w trakcie...W danych czasach - to było nie do pomyslenia i gdyby wtedy istniało forum będące odpowiednikiem tego to bardzo szybko byś się dowiedziała jak ciężko grzeszysz itd...
jedna rada: w sprawach małżeńskiej alkowy kieruj się sercem i miłością do męża a na resztę nie patrz, bo to się jeszcze nie raz zmieni. Pozdrawiam
AnnaMaria
Przygodny gość
 
Posty: 88
Dołączył(a): 31 maja 2006, o 10:51

Postprzez Naomia » 8 września 2007, o 22:12

Po drugie, darem też jest to, że się czeka. Bo sie czeka na żonę, nie idzie sie do kochanki, ani nie ogląda pornografii.. po prostu czeka się na wybrankę/wybranego.

Po trzecie, akt małżeński chrześcijańskito zawsze trójkąt: małżonkowie + Bóg. Kiedy małżonkowie współżyją - zapraszają Boga do tego aktu (sakrament; zaprosili go do całego małżeństwa w czasie ślubu, a więc nie tylko do tego, żeby im pomagał zdobywać pożywnienie, ale też do tego, żeby uczynił ich miłość pełną, także płodną).

I teraz sobie sama odpowiedz: Kiedy małżonkowie nie współżyją, a obdarzają się pieszczotami, to tak naprawdę dlaczego to robią? Dlaczego nie mogą czekać?

Hmmm...Przeczytałam i zupełnie nie rozumiem takiego podejścia do sprawy, bo oczywiście, pełna bliskość jest zaproszeniem Pana Boga do małżeństwa, ale jak inny rodzaj pieszczot może nim nie być??? Skoro Pan Bóg nas stworzył tak jak stworzył to znaczy, że nie może być grzechem obdarowywanie się pieszczotami...Tu chodzi przecież o to, że taka forma pieszczot może zastąpić pełny akt, bo taką formę bliskości raz na jakiś czas możemy wybrać. Obdarzamy sie pieszczotami bo sie kochamy, bo chcemy być blisko. Nie rozumiem dlaczego pieszczoty prowadzące do orgazmu mają byc zarezerwowane dla czasu płodnego jesli odkłada się poczęcie...A dni czekania i tak jest dużo (nie każdy ma cykle książkowe) biorąc pod uwagę rytm spraw codziennych...

Przychodzą mi na myśl tez kobiety (a z opowieści wiem, że jest ich duzo), które w czasie pełnego zbliżenia nigdy nie przeżyły orgazmu. I tu nie chodzi o zaspokojenie, ale o to, że wielu mężow wybiera czasami taką forme pieszczot aby cieszyć się tym, że mogą sprawić tak ogromną przyjemność żonie, bo nie myślą tylko o sobie...

Jak to może być grzechem???

Anna Maria, zgadzam się się z Tobą, żeby kierować się sercem. Inna sprawa, że muszę koniecznie porozmawiać ze spowiednikiem...Nurtuje mnie to...
Naomia
 

Postprzez kamienna » 9 września 2007, o 21:05

Tu chodzi przecież o to, że taka forma pieszczot może zastąpić pełny akt, bo taką formę bliskości raz na jakiś czas możemy wybrać.


To nielogiczne. zwłaszcza sformułowanie " taka forma pieszczot może zastąpić pełny akt" - wiesz, że to nieprawda. I nie zapraszasz wtedy Boga. Bóg jest co prawda wszechmocny i zdarzyło mu się "niepokalane poczęcie" zdziałać, ale najwyraźniej nie ma potrzeby, żeby były kolejne.

Pogdaj ze spowiednikiem, sama ze sobą też pogadaj. Zwłaszcza - jak mi się zdaje - na to pytanie, które powtórze:

Kiedy małżonkowie nie współżyją, a obdarzają się pieszczotami doprowadzającymi do orgazmu, to tak naprawdę dlaczego to robią? Dlaczego nie mogą czekać?

PS
jestem przeciwnikiem długich okresów wstrzemięźliwości. Osobiście uważam, że są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu. To tytłuem podkreślenia, że moje wywyody wiążą sie z tym podstawowym założeniem.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Dotka » 9 września 2007, o 21:25

kamienna napisała
PS
jestem przeciwnikiem długich okresów wstrzemięźliwości. Osobiście uważam, że są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu. To tytłuem podkreślenia, że moje wywyody wiążą sie z tym podstawowym założeniem.

Nasuwa mi się tu pytanie, to co mają zrobić osoby mające bardzo nieregularne cykle ( I faza od 12 do 40 dni albo jeszcze bardziej zakręcone) nie mogące sobie pozwolić w danym momencie na dziecko. Jakie mają wyjście poza długimi okresami wstrzemięźliwości, które są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu ?
Bo czasem już się w tym gubię :(
Dotka
Przygodny gość
 
Posty: 13
Dołączył(a): 8 listopada 2006, o 19:03

Postprzez kamienna » 9 września 2007, o 21:30

Dotka napisał(a):Nasuwa mi się tu pytanie, to co mają zrobić osoby mające bardzo nieregularne cykle ( I faza od 12 do 40 dni albo jeszcze bardziej zakręcone) nie mogące sobie pozwolić w danym momencie na dziecko. Jakie mają wyjście poza długimi okresami wstrzemięźliwości, które są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu ?



Powinny się starać o autentyczną więź z Chrystusem.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Ania x » 9 września 2007, o 21:50

Właśnie,
tak naprawdę On najlepiej Wam doradzi, pocieszy i doda sił. Spowiednik wprawdzie pomoże, ukierunkuje (jak się na odpowiedniego trafi), trzeba z nim rozmawiać, ale to Boga trzeba prosić do światło. Spowiednik nie siedzi w żadnej z nas.

Nie namawiam do nieposłuszeństwa wobec Kościoła, po prostu Bóg jest twórcą Kościoła i daje nam tyle wskazówek (zwanych czasem nakazami) ile potrzebujemy. Jeśli czujemy, że brakuje nam sił, by tego o czym On mówi przestrzegać - z Nim trzeba rozmawiać i prosić o wsparcie.

Owszem dobrze jest mówić, jaki to ma sens rozumowy, że chodzi o pełnię przeżywania aktu, o odkrycie tego czym on jest, że jest powiązany z płodnością, jeśli jestem odpowiedzialny na tyle, że wiem, ze nie mogę mieć dziecka, to konsekwentnie powinienem powstrzymywać się od współżycia w czasie płodnym; że taki niby akt, czyli przytulanie się prowadzące do orgazmu bez pożycia wcale nie jest zdrowy, że jeśli chodzi o intencje niczym się to nie różni od pożycia z prezerwatywą, a nawet jest jeszcze mniej naturalne i co najwyżej para może się dorobić nerwicy.

Pewnie można jeszcze odkryć jakieś inne rzeczy, ale jak same widzimy na tym forum argumenty nie wystarczają.
Wtedy trzeba rozmawiać z Tym który ustanowił te nakazy, zamiast się szamotać.
Ania x
Bywalec
 
Posty: 176
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 09:27

Postprzez Dotka » 9 września 2007, o 22:24

kamienna napisał(a):
Dotka napisał(a):Nasuwa mi się tu pytanie, to co mają zrobić osoby mające bardzo nieregularne cykle ( I faza od 12 do 40 dni albo jeszcze bardziej zakręcone) nie mogące sobie pozwolić w danym momencie na dziecko. Jakie mają wyjście poza długimi okresami wstrzemięźliwości, które są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu ?



Powinny się starać o autentyczną więź z Chrystusem.


Wiem, że ważna jest autentyczna więź z Chrystusem i trzeba się o nią starać. Tylko, że jest to stwierdzenie bardzo ogólne i nie zawsze zrozumiałe. Bo osoby z długimi okresami wstrzemięźliwości zaczynają się załamywać i zniechęcać. Obwiniają Kościół i trudno wtedy o więź z Chrystusem. Jak im odpowiedzieć? Czy mają dalej żyć we wstrzemiięźliwości, która (sami twierdzicie) są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu

Bo w końcu cele aktu małżeńskiego (zjednoczenie małżonków-obdarowanie i płodność) są równie ważne to czy należy tak po prostu rezygnować przez długie czasem okresy ze współżycia bo nie możemy w danym momencie sobie pozwolić na dziecko (wtedy automatycznie odrzucamy drugi cel współżycia:zjednoczenie małżonków)
Może trochę skomplikowanie to napisałam, ale jest to dla mnie ważne, bo jak wspomniałam czasem się w tym gubię :(
Dotka
Przygodny gość
 
Posty: 13
Dołączył(a): 8 listopada 2006, o 19:03

Postprzez kamienna » 10 września 2007, o 07:36

Dotka napisał(a): Bo osoby z długimi okresami wstrzemięźliwości zaczynają się załamywać i zniechęcać. Obwiniają Kościół i trudno wtedy o więź z Chrystusem. Jak im odpowiedzieć?


Niech szukają.. niech się nie poddają... Bóg szukającemu zawsze odpowiada i nigdy nie zostawia samego.


Czy mają dalej żyć we wstrzemiięźliwości, która (sami twierdzicie) są przeciw małżeństwu i przeciw Bogu
gał

Muszę zaznaczyć, że to moje - cytowane tu - stwierdzenie jest bardo ogólne. wymagałoby ono rozwinięcia, na które tu nie ma miejsca, więc proszę, żebyście sie do niego nie odnosiły, bo to niepotrzebne szkody może wprowadzać.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Postprzez Andrzej » 10 września 2007, o 09:09

kamienna napisał(a):To nielogiczne. zwłaszcza sformułowanie " taka forma pieszczot może zastąpić pełny akt" - wiesz, że to nieprawda. I nie zapraszasz wtedy Boga. Bóg jest co prawda wszechmocny i zdarzyło mu się "niepokalane poczęcie" zdziałać, ale najwyraźniej nie ma potrzeby, żeby były kolejne.

Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumialem - wg Ciebie Boga zaprasza sie tylko wtedy, gdy daje sie mu mozliwosc na poczecie?
Andrzej
Przygodny gość
 
Posty: 53
Dołączył(a): 5 września 2003, o 09:25

Postprzez Artus » 10 września 2007, o 11:55

kamienna napisał(a): Kiedy małżonkowie nie współżyją, a obdarzają się pieszczotami doprowadzającymi do orgazmu, to tak naprawdę dlaczego to robią? Dlaczego nie mogą czekać?


Kiedy małżonkowie nie współżyją w pełni prokreacyjnie - nie unikając poczęcia, tylko uciekają się świadomie do okresów bezpłodnych (gdy Bóg jest "na urlopie"), ryzykując niedoskonałość takich aktów i różne problemy z jednoczeniem, to tak naprawdę dlaczego to robią? Dlaczego nie mogą czekać na te rzadkie, co prawda, ale niezwykłe akty w pełni otwarte na poczęcie?

Odpowiadam na oba pytania: bo małżeństwo nie jest od czekania (chyba że los rozdzieli małżonków). To narzeczeństwo jest od czekania. Małżeństwo jest międzyosobowym związkiem o charakterze seksualnym (taką trafną, moim zdaniem, definicję znalazłem w tekstach o. Meissnera). Seksualność to podstawowy "materiał" tego związku i do budowania związku przede wszystkim służy.

Ale nie będę na ten temat tutaj, na tym forum rozmawiać, świadom, że moja praca jednym cięciem Admina może być zniweczona.
Zapraszam, Kamienna, tutaj:
http://www.naturalnemetody.fora.pl/kosc ... 38-45.html
Jest to wątek o podobnym temacie: czy małżonkowie mogą angażować się w niedoskonały seks, jeśli nie mają innego wyjścia?
Artus
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 października 2004, o 14:56
Lokalizacja: z Krakowa

Postprzez kamienna » 10 września 2007, o 12:15

Artus napisał(a):
Odpowiadam na oba pytania: bo małżeństwo nie jest od czekania (chyba że los rozdzieli małżonków). To narzeczeństwo jest od czekania. Małżeństwo jest międzyosobowym związkiem o charakterze seksualnym (taką trafną, moim zdaniem, definicję znalazłem w tekstach o. Meissnera). Seksualność to podstawowy "materiał" tego związku i do budowania związku przede wszystkim służy.



Całkowicie się z Tobą zgadzam. Całkowicie.
kamienna
Domownik
 
Posty: 951
Dołączył(a): 26 czerwca 2006, o 18:14

Następna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości

cron