Teraz jest 2 maja 2024, o 19:28 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Co my na to?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Co my na to?

Postprzez Maria » 12 lutego 2007, o 13:10

Oto co znalazlam na dosc popularnej stronie pewnego ksiedza:

W latach 1960-1980 powstała i rozwinęła się niebawem w szeregu modyfikacjach Metoda TERMICZNA. Rozwinęła się ona niebawem dalej i rozpowszechniła jako metoda OBJAWOWO-(Sympto)-TERMICZNA, przekształcając się w dalszym rozwoju coraz bardziej w metodę Wielo-Wskaźnikową.
Każda z metod termicznych jest naturalna i w stopniu znacznie wyższym biologiczna aniżeli Kalendarz Małżeński. Mimo to żadnej z modyfikacji Metody Termicznej nie można nazwać metodą specyficzną w medycznym znaczeniu tego słowa. Żadna z nich bowiem nie jest w stanie zaproponować objaw, który by w sposób istotny i przesądzający wskazywał na możność względnie niemożność poczęcia w danym dniu cyklu.
Wszystkie odmiany Metody Termicznej i Metody Wielowskaźnikowej są ostatecznie metodami jedynie PO-owulacyjnymi. Żadna z nich nie jest zdolna dostarczyć wiążącej informacji odnośnie do utrzymującej się możliwości poczęcia w PRZED-owulacyjnej części cyklu.

c) W końcu powstała Metoda OWULACJI [wg prof.] BILLINGSA (= MOB). Jej pierwsze opracowanie książkowe pojawiło się w r. 1964 (Melbourne, Australia). Metoda ta jest zarówno naturalna, jak i ponadto biologiczna, a wreszcie po raz pierwszy w dziejach medycyny SPECYFICZNA. Pozwala utrzymującą się, względnie nie utrzymującą się aktualnie możliwość poczęcia NIE tyle wyznaczać, co możliwość tę IDENTYFIKOWAĆ z dnia na dzień – w sposób niezwykle prosty – a w warunkach domowych (...)

Trudności nierozwiązalne dla Metod Termicznych
Metoda Termiczna rozpowszechniła się szeroko po świecie, w tym również w Polsce. Przyczyniła się ona do rozwiązania etycznych problemów pożycia małżeńskiego u nieprzeliczonych rzesz małżonków. Metoda Termiczna wiąże się jednak z szeregiem TRUDNOŚCI, których przezwyciężenie przerasta jej możliwości.

Sam w sobie przebieg temperatur jest wprawdzie znakiem cennym, odzwierciedlającym czynność wydzielniczą hormonów jajnikowych związaną z procesem owulacji. Niemniej sama w sobie ciepłota ciała, mierzona oczywiście nie pod pachą (dane zbyt niedokładne), ani pod językiem, lecz bądź w pochwie, bądź w odbycie – NIE jest objawem tzw. specyficznym (istotnym, przesądzającym o...) płodności-niepłodności. Wzrost termiczny PO–owulacyjny jest tylko jednym spośród szeregu innych jeszcze, NIE specyficznych objawów rozwoju cyklu płciowego. Co więcej, wzrosty lub spadki temperatury mogą wiązać się z szeregiem czynników nie mających nic wspólnego z procesem owulacji, jak to bywa np. w przypadku przeziębienia, schorzeń połączonych ze wzrostem ciepłoty ciała itp. Temperatura może wzrastać lub obniżać się również w wyniku stosowania pewnych leków oraz innych czynników fizycznych względnie psychicznych itp.

Do uzyskania większej pewności w poprawnym rozumieniu wzrostu termicznego jako związanego z owulacją przyczyniło się uwzględnienie objawu wydzieliny śluzowej, jaka pojawia się w dniach płodności. Taka jest geneza METODY SYMPTO-(objawowo)-TERMICZNEJ.

Powstanie Metody Objawowo-Termicznej wiąże się z nazwiskiem dra Józefa Rötzer'a z Austrii. Za wzrost termiczny PO-owulacyjny należy uznać według niego te temperatury, które wykształcają się po ustąpieniu od 3 dni objawu rozciągliwości śluzu. W późniejszym czasie autor ten doprecyzował tę zasadę (są to swoiste zapożyczenia pewnych elementów z Metody Owulacji Billingsa), mówiąc o śluzie przypominającym białko jaja kurzego, względnie śluzie ‘szklistym’.

Jak jednak wykazały staranne badania przeprowadzone w środowisku Metody Owulacji w Melbourne, cecha ROZCIĄGLIWOŚCI śluzu nie jest najważniejszą z cech śluzu dni płodności. Co więcej, rozciągliwość może okazać się objawem bardzo zwodniczym. Rozciągliwość niknie niejednokrotnie już przed dniem SZCZYTU objawu (w rozumieniu SZCZYTU według MOB) i tym samym przed szczytem płodności. Może to prowadzić do zasadniczych pomyłek interpretacyjnych przy oznaczaniu końca dni płodności (wg Metody Termicznej); itd.

Niezależnie od tego wystarczy, że gruczoły szyjki będą uszkodzone – np. w następstwie stosowania środków hormonalnych, a śluz z cechami przemawiającymi za płodnością wcale się nie pojawi. Brak mu będzie pewnych charakterystycznych cech, względnie pojawi się on w niezwykle skąpej ilości. Cykl będzie wtedy w zasadzie niepłodny, pomimo dwufazowego przebiegu temperatur.

Inna niepokonalna trudność wszelkich modyfikacji Metody Termicznej oraz Sympto-Termicznej łączy się z wcale nie zawsze łatwym do interpetowania przebiegiem temperatur. Wzrosty termiczne bywają przeróżne: wyraźne, strome, schodkowe, albo z kolei nieznaczne (np. przy zbliżaniu się do menopauzy), tak iż trudno im zaufać i je zinterpretować. Nawet doświadczona instruktorka metody może nie dojść do pewności przy próbie wyjaśnienia powstających zapisów.

Dodatkową trudność niesie z sobą analfabetyzm w pewnych częściach świata. Brak tam osób, które by prawidłowo odczytywały przebieg temperatur i udzielały wiążącego wyjaśnienia, pomijając już problem kupna termometru, zwłaszcza w krajach wielkiej nędzy, gdzie z kolei rodziny bywają wielodzietne, a dają znać o sobie poważne choroby, które każą oszczędnie szafować zdolnością przekazywania ŻYCIA.

Inną niepokonalną trudność dla osób kierujących się Metodą Termiczną w jej różnych modyfikacjach stwarza sytuacja poporodowa – przed pierwszą miesiączką poporodową. Wzrosty termiczne związane z owulacją bywają wtedy nikłe i krótkie i nie wiadomo czy są wyrazem odbywającego się procesu owulacji. Niezależnie od tego, wzrosty temperatury mogą być spowodowane wieloma innymi czynnikami, zrozumiałymi w sytuacji stopniowego przechodzenia do normalnej cykliczności po okresie ciążowo-porodowym.

Dalszą, praktycznie nierozwiązalną dla Metody Termicznej sytuację stwarzają lata poprzedzające menopauzę. Wzrosty temperatur bywają wtedy tak nikłe, że trudno im zaufać.

Inna poważna trudność w tym czasie wiąże się z dużym rozrzutem długości cyklów, typowym dla tego wieku.
Podobną trudność stwarzają cykle anowulacyjne, jakie zdarzają się od czasu do czasu u każdej kobiety, a coraz częściej w wieku przejściowym.

Wymienione trudności są dla Metody Termicznej i Objawowo-Termicznej niepokonalne. Głębszym tego powodem jest to, że sam w ogóle przebieg temperatur, będący podstawą dla wyznaczania (zatem NIE rozpoznawania) okresu płodności, NIE jest objawem SPECYFICZNYM płodności czy niepłodności.

Wszystkie odmiany Metody Termicznej wiążą się z dalszą jeszcze jej niepokonalną nieporadnością. Przebieg temperatur NIE jest w stanie dostarczyć wiążącej informacji na temat PIERWSZEJ części cyklu, tzn. czy w dniach PO–miesiączkowych utrzymuje się jeszcze niepłodność (PRZED-owulacyjna), czy też małżonkowie wkroczyli już w dni płodności. Wszelkie ‘oznaczenia’ dotyczące końca niepłodności PRZED–owulacyjnej i początku dni płodności, podawane w instruktażu kolejnych odmian Metody Termicznej, oparte są na obliczeniach kombinowanych: Metody Kalendarzowej – z pewnymi elementami Metody Termicznej. Wiążą się zatem z biologią jedynie pośrednio.

Ostatecznie więc trzeba stwierdzić, że Metoda Termiczna i Sympto-Termiczna (we wszelkich swych odmianach) jest wprawdzie metodą naturalną, ale NIE biologiczną i NIE specyficzną.

Metoda Termiczna we wszystkich swych modyfikacjach jest metodą przede wszystkim jedynie PO–owulacyjną. Dostarcza informacji o tym, że jajeczkowanie w tym cyklu z dość dużym stopniem prawdopodobieństwa już się odbyło z chwilą gdy pojawiło się parę (3 lub 4) punktów wyższej temperatury, wznoszących się ponad poziom poprzedzających około 6 temperatur niższych.

Mowa jest tu jedynie o pewnym marginesie prawdopodobieństwa, gdyż wzrost temperatury może NIE być związany z owulacją. Zdarza się też, że po jednym początkowym wzroście, utrzymującym się już przez kilka dni z rzędu, wykształca się wzrost drugi, i on dopiero okaże się z perspektywy dalszego przebiegu cyklu wzrostem PO-owulacyjnym. Takie wypadki kończą się łatwo niezbyt planowaną ciążą. Zapis temperatur służy w takim wypadku raczej instruktorce dla wykazania przedwczesnego uznania pierwszego wzrostu za wzrost PO–owulacyjny. Małżonkowie poszukują oczywiście takiej metody, która by informowała o możliwościach poczęcia na bieżąco, a nie dopiero z perspektywy już zaistniałej ciąży...

Oto ważniejsze punkty słabe, niepokonalnie związane z Metodą Termiczną w jej wszelkich modyfikacjach. Nie znaczy to, że test termiczny jest w jakikolwiek sposób „zły”. Przedstawiamy natomiast uczciwie granice możliwości posłużenia się tą metodą dla celów planowania rodziny. Metoda Termiczna i Sympto-Termiczna byłaby nadal godna polecenia, gdyby w międzyczasie nie pojawił się znacznie lepszy, a prostszy sposób rozpoznawania dni możliwości-niemożności poczęcia: Metoda Owulacji Billingsa.



Metoda Owulacji [według prof.] Billingsa
Jeśli pominąć inne jeszcze próby określania dni płodności-niepłodności, których zwykle nie udaje się rozpracować w nową metodę nadającą się do powszechnego stosowania (m.in. metoda testowania ‘śliny’; metoda małego mikroskopu; badanie u samej szyjki macicy itd.), trzeba omówić szczegółowo trzeci zasadniczy typ metod naturalnego regulowania poczęć: Metodę Owulacji Billingsa (MOB; lub z angielskiego: BOM – Billings Ovulation Method).

Metoda ta została wypracowana w Australii w latach 60-tych i następnych przez prof. dra John J. Billingsa – przy współpracy jego małżonki dr Evelyn L. Billings oraz dużego zespołu pracowników naukowych; i oczywiście licznych par małżeńskich. Metoda Billingsa została już omówiona wyżej – zwięźle, a przecież dosyć dokładnie, w Rozdz. 1 – PIERWSZEJ Części niniejszej WEB-Site.
Można by tu jedynie jeszcze raz podkreślić, że „Metoda Billingsa” jest metodą nie tylko naturalną – w poprzednio omówionym znaczeniu: jako w pełni odpowiadającą godności oraz więzi osobowej pomiędzy mężem a żoną. Jest ona ponadto metodą biologiczną, a przede wszystkim ściśle specyficzną, czego nie można powiedzieć o ŻADNEJ innej z dotychczasowych metod naturalnych.


Nie tylko popularne magazyny mieszaja w glowach jak widac. I komu ludzie maja wierzyc jak nie kaplanowi? I co jak nie daj Boze uwierza, ze metoda Billingsa jest TA JEDYNA NAJLEPSZA? Ze obserwacje wewnetrzne sa szkodliwe? Ze nie powinno sie dotykac ani ogladac sluzu? (to tez jego slowa) itd itd? Dodam tylko, ze ta strona nie jest wcale stara!
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez strzyga » 12 lutego 2007, o 13:39

hmmm... ciekawe czy można npr jeszcze bardziej skomplikować?
Moze trzeba by mu jakąś książkę podesłać, żeby zminił swoje spojrzenie na te sprawy...
strzyga
Domownik
 
Posty: 635
Dołączył(a): 28 grudnia 2004, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mfiel » 12 lutego 2007, o 14:25

Mario, ja bym była spokojna, tego nie da się przeczytać bez litra kawy. Zasnęłam po pierwszym akapicie :wink:
Za takie opisy powinni karać.
mfiel
Domownik
 
Posty: 316
Dołączył(a): 1 czerwca 2004, o 14:52
Lokalizacja: Poznań

Re: Co my na to?

Postprzez t34 » 12 lutego 2007, o 20:22

Maria napisał(a): I komu ludzie maja wierzyc jak nie kaplanowi?

Jak to komu? SPECJALIŚCIE.
Czy ktoś idzie wyrywać zęba do mechanika samochodowego? Czy oddalibyście samochód do naprawienia hydraulikowi? Wystarczy popatrzeć na rząd (niekoniecznie tej kadencji) co się dzieje, gdy ludzie z łapanki decydują o czymś o czym bladego pojęcia nie mają.
Ja duchownym nie wierzę, jeżeli chodzi o pożycie intymne - skąd oni niby mają brać wiedzę na ten temat? Z książek? Efekty później widać....
t34
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 28 września 2006, o 14:40

Postprzez t34 » 12 lutego 2007, o 20:53

Zgodnie z MOB trzeba więc upilnować DNIA, w którym pojawi się może raz na długie miesiące odczucie ŚLISKOŚCI-gładkości, jak ryby-z-wody. I oczywiście: NIE SPŁUKIWAĆ takiej wydzieliny przy podmywaniu! Wówczas bowiem sama kobieta uniemożliwiałaby BOGU obdarowanie ŻYCIEM. Pan Bóg stworzył ten kochany śluz PO TO, żeby stał się Cinquecento, przewożącym kochanego Plemniczka tam gdzie trzeba. Jak tego Czinkusia& zabraknie, biedny Plemniczek do stacji docelowej ... piechotą NIE dojedzie ...!

Własnym oczom nie wierzę, w to co tam zobaczyłem....
Chrypkę już złapałem od tego śmiechu :lol: :lol: :lol:
Z kolei zaś NIE należy dać się ‘zaczarować’ twierdzeniom niektórych lekarzy, którzy szokują informacją, iż do zaplemnienia-zapłodnienia trzeba ‘tyle a tyle milionów’ żywotnych plemników. Do poczęcia WYSTARCZY w najdosłowniejszym znaczeniu JEDEN JEDYNY plemnik! Jeśliby nawet w najgorszym wypadku niemal wszystkie plemniki męża była nieruchliwe, martwe czy niewydolne, może w końcu znajdzie się jakiś JEDEN – kochany PLEMNICZEK żywy-żywotny, którego wypada ładnie pogłaskać, wycałować go, pogrozić mu w najgorszym wypadku i zachęcić ładnie, żeby się udał tam gdzie potrzeba. A zarazem poprosić ładnie Ukochanego Anioła Stróża, żeby tego Jedynego bezpiecznie przeprowadził przez czyhające na niego po drodze wielorakie niebezpieczeństwa – chociażby ze strony kwasowego środowiska pochwy.

Tak więc Mario, należy być odpornym na "czary" rzucane przez lekarzy i słuchać co osoba kompetentna ma do powiedzenia.
Polecam wszystkim lekturę tej strony- można się setnie ubawić.
Znajdziecie tam wiele więcej ciekawostek :lol: :lol:
Jeżeli jednak ktoś bierze na poważnie te "naukowe" wywody , to powinien dojść do wniosku, że ludność lada dzień wyginie - wszak Cinquecento już od paru lat nie jest produkowane. no chyba, że Plemniczek w międzyczasie nauczy się jeździć np. Skodą Fabią :)
Mam nadzieję, że następnym razem, gdy owemu kapłanowi przyjdzie ochota na radosną twórczość, poświęci on przynajmniej tyle samo uwagi zawartość merytoryczną, co na artysztyczny dobór kolorów :)
t34
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 28 września 2006, o 14:40

Postprzez Kręciołek » 12 lutego 2007, o 21:40

Możecie podac link do tej strony? :wink:
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 12 lutego 2007, o 23:47

www.lp33.de
cytaty oczywiście z części polskiej, aż strach myśleć co kryje niemiecka...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez novva » 13 lutego 2007, o 12:06

t34 napisał(a):Jeżeli jednak ktoś bierze na poważnie te "naukowe" wywody , to powinien dojść do wniosku, że ludność lada dzień wyginie - wszak Cinquecento już od paru lat nie jest produkowane. no chyba, że Plemniczek w międzyczasie nauczy się jeździć np. Skodą Fabią :)

BTW Fabia też już schodzi z rynku, teraz będzie Fabia II :wink: Więc Plemniczek musi przyspieszyć naukę.
novva
 

Postprzez t34 » 13 lutego 2007, o 12:41

http://milosc-milosc.sercanie.opoka.org.pl/p1_3eb.htm
Tam jest istna kopalnia wiedzy :)

A dla plemniczka proponuję transporter opancerzony - skonstruowany z blachy kwasoodpornej :)
t34
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 28 września 2006, o 14:40

Postprzez agulla » 22 lutego 2007, o 00:40

popłakałam się ze śmiechu, choć wiem że takie uproszczenia w tłumaczeniu zasad NPRu czasem dają świetne efekty, bo przede wszystkim mocno zapadają w pamięć :)
agulla
agulla
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 220
Dołączył(a): 21 listopada 2003, o 15:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez fiamma75 » 22 lutego 2007, o 10:18

agulla napisał(a):popłakałam się ze śmiechu, choć wiem że takie uproszczenia w tłumaczeniu zasad NPRu czasem dają świetne efekty, bo przede wszystkim mocno zapadają w pamięć :)
agulla


Uważasz, że takie bzdury moga tak świetne efekty :shock:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez agulla » 19 marca 2007, o 00:31

oj fiamma nie chodzi mi konkretnie o to tłumaczenie ale ogólnie ucząc NPRu innych porównanie pewnych zasad do czegoś znanego ludziom z tego namacalnego świata daje dobre efekty, nie chcę sie odnosić do artykułu powyżej tylko ogólnie do uproszczeń w rozumowaniu przez zastosowanie przykładów
agulla
pamiętam ze wtedy miałam w głowie świetny przykład ale teraz pamiętam tylko o szyjce twardej jak koniec nosa i miękkiej jak policzek, pomyśl jednym palcem badasz szyjkę a drugim nos i policzek, śmieszne nie :)
agulla
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 220
Dołączył(a): 21 listopada 2003, o 15:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez NB » 19 marca 2007, o 12:00

Ksiądz Leks tak ma....
szkoda, że tak mąci w głowach. Nie wiem z czego wyniak to jego podejście, parę rzeczy na stronie ma fajnych ale reszta....
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez t34 » 19 marca 2007, o 13:30

agulla napisał(a):oj fiamma nie chodzi mi konkretnie o to tłumaczenie ale ogólnie ucząc NPRu innych porównanie pewnych zasad do czegoś znanego ludziom z tego namacalnego świata daje dobre efekty, nie chcę sie odnosić do artykułu powyżej tylko ogólnie do uproszczeń w rozumowaniu przez zastosowanie przykładów

Ale wszystko ma pewne granice - pamietajmy, ze NPR ucza sie ludzie dorosli, a nie uczniowie gimnazjum. Moim zdaniem ks.Leks czyni więcej szkody niż pożytku NPR-owi - traktuje dorosłych ludzi jak dzieci, którym trzeba wszystko tłumaczyć w jak najprostszy sposób. Aż się dziwię, że nie podał przykładu pszczółek i motylków.
Plemniczek w cinquecento dzielnie pokonujący drogę do komórki jajowej wywołuje w najlepszym wypadku uśmiech na twarzy, a nierzadko jest przyczyną wyśmiewania nie tylko autora, ale także zwolenników NPR.
t34
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 28 września 2006, o 14:40

Postprzez kukułka » 19 marca 2007, o 13:45

To mozę NPR ma polegac na tym, by tez prosić tego jednego, jedynego plaminiczka, by sie nie udawał tam, gdzie potrezba, gdy akurat nei chcemy dzieci. bo w końcu czas niepłodny to mozę też jakieś czary???
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez nasturcja » 8 kwietnia 2007, o 12:46

Witam po długiej nieobecności. U mnie lipa z obserwacjami, ale nie chcę się już tym stresować.
A strona ta, to jest po prostu mistrzostwo świata.
Ja bym antynobla dała za zniechęcanie do npr....
nasturcja
Przygodny gość
 
Posty: 25
Dołączył(a): 2 stycznia 2007, o 12:25


Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości

cron