Zauwazylam w swoich wykresach ( a mam ich juz kilkanascie), ze wystepuje u mnie pewna "prawidlowosc" - jesli mozna tak to nazwac , ktora utrudnia mi wyznaczenie linii nizszej, a tym samej wyzszej...
Zazwyczaj mam czytelne wskazniki.
Po szczycie sluzu - dzien lub dwa pozniej nastepuje skok i mam tempki wyzsze na poziomie 36.7 -37. Problem jest zas taki, ze wsrod 6 niskich tempek poprzedzajacych ten skok mam taka jedna, ktora wlasnie jest za wysoka np. 36.7 posrod pozostalych 5 niskich na poziomie 36.3-36.5.
No i gdyby ją zignorowac, to moge ustalic swoje poziomy bez problemu, ale wlasnie nie wiem, dlaczego mam ją zignorowac, jesli byla zmierzona bez zadnych zakłocen. Natomiast jesli bym linie nizsza ustalila na poziomie tej dziwnie wysokiej tempki 36.7, to potem nijak nie moge doczekac sie 3 wyzszej o 0.2 stopnie, bo wlasnie po owulacji moje tempki sa na podobnym poziomie...
Czy zdarzaja sie u Was podobne sytuacje, czy tylko ja mam takie problemy?
A moze ktoras z Was wie, co moze byc tego przyczyna? Jakies nieprawidlowosci hormonalne?
I co proponujecie mi robic w takim wypadku? Ignorowac ta dziwnie wysoka tempke wsrod tych 6 nizszych, mimo, ze nie bylo zakłocen???