Teraz jest 4 maja 2024, o 19:12 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

PORONIENIE DZIECKA POCZETEGO W FAZIE NIEPLODNEJ

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

PORONIENIE DZIECKA POCZETEGO W FAZIE NIEPLODNEJ

Postprzez doda » 3 września 2006, o 11:56

Czesc,
jestesmy mlodym malzenstwem i na razie nie chcemy miec dzieci :oops:
do czego zmusza nas bardzo trudna sytuacja finansowa :(
stosujemy npr od niedawna (z wielkimi trudnosciami)

i pojawil sie nastepujacy problem - zaszlam w ciaze, o czym swiadczyly wszystkie mozliwe oznaki, temperatura, brak okresu, duuuze piersi :mrgreen:

oczywiscie bylam tym faktem tak przerazona, ze nie moglam jesc!!
i pomimo tego, ze moj maz przyjal ta wiadomosc z pelna ufnoscia, miloscia i nadzieja, ja nie potrafilam cieszyc sie z tego dziecka

i tydzien po planowanej miesiaczce - poronilam - takie byly objawy (krwotok, duzo sluzu, dziwna brazowa maz)
no i objawy ciazy znikly

i w zwiazku z tym moje pytanie:
czy to mozliwe, ze dziecko zostalo poczete w czasie nieplodnym i na wskutek "zlych warunkow" zostalo poronione?

bo troche mnie to martwi i pomimo tego, ze w sumie nie chce miec dzieci, to raczej wole byc mama niz poprzez npr dopuszczac do poronienia

dziekuje
doda
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 3 września 2006, o 11:41

Postprzez micelka » 3 września 2006, o 13:29

A może wcale nie byłaś w ciązy i to była po prostu miesiączka?
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez doda » 3 września 2006, o 15:20

micelka napisał(a):A może wcale nie byłaś w ciązy i to była po prostu miesiączka?


nie, miesiaczka troszke inaczej wyglada
-przynajmniej u mnie jest zawsze normalna - a tu byly 2 dni bardzo obfite i pozniej 1 dzien tak jakby nic tylko bialy sluz, pozniej zolty zluz a pozniej jakies brazowe uplawy przez kilka kolejnych dni

no i dziwne, ze okres spoznil mi sie o tydzien (nawt 8 dni)

poza tym przejrzalam mnostwo rzeczy na ten temat na necie i w 1 poradni ginekologicznej lekarz powiedzial, ze to normalne, ze 60% poronien przebiega w ten sposob i ze to jest nawet niezauwazalne :(

mysle, ze to calkiem prawdopodobne, to ze zaszlam w ciaze, bo to byl pierszy dzien nieplodny (czyli na granicy)
i faktycznie moglo dojsc do zaplodnienia

po prostu chce wiedziec, czy tamten lekarz ma racje??
bo wg tego co on probuje udowodnic, to wlasnie tak w polowie przypadkow przebiega faza nieplodna - poprzez poronienie :(
doda
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 3 września 2006, o 11:41

Postprzez oliwka_a » 3 września 2006, o 17:00

eee ja czegoś nie rozumiem:(

jak dziecko moze być poczęte w fazie niepłodnej? jeżeli dziecko zostało poczęte to znaczy że to była własnie faza płodności... co najwyżej sama kobieta mogła źle ustalić czas rozpoczynajacej się lub kończącej płodności...

bo troche mnie to martwi i pomimo tego, ze w sumie nie chce miec dzieci, to raczej wole byc mama niz poprzez npr dopuszczac do poronienia


tego to juz w ogóle nie rozumiem:( npr nie powoduję poronienia!!! skąd takie przypuszczenie? lekarzowi pewnie chodziło o to, że często mimo zapłodnienia ciąża nie zostaje utrzymana własnie ze wzgledu na " zle warunki" . popatrz na pary starające się o potomstwo: niektóre nie mogą zajść w ciaze, bo wina lezy po stronie mężczyzny (wady nasienia) i tu w ogóle do zapłodnienia nie dochodzi. inne pary mają inny problem: np. hormonalne nieregularności u kobiety ( np. zbyt niski poziom progesteronu), przez które, mimo zapłodnienia, może nie dojść do zagniżdżenia zarodka, i wowczas następuje normalna miesiączka i kobieta nawet nie wie że w ciąze zaszła. albo np jakieś niekorzystne mutacje powstałe w zarodku, które juz na samym początku powodują jego obumarcie. przeciez nawet te pary, które nie miały problemu z poczęciem często nie zachodziły w ciąze w pierwszym cyklu starań, tylko w któryms z kolei, może wlasnie ze względu na to że doszło z jakiś przyczyn do poronienia wraz z normalnie wystepujacą miesiączką. i to nie jest niczyja wina. tak sobie to natura wymysliła. a tym bardziej to nie wina npr! to zabrzmiało jakbys porównywała npr z pigułką wczesnoporonną:(

a poza tym jeżeli chodzi o twoja konkretna sytuację: nie masz pewności, że w ciążę zaszłaś, robiłaś test? może akurat w tym cyklu wystapiła jakas nieregularnosć, że trwał dłużej, i może nawet z tego wzgledu miesiączka wyglądała inaczej? mi jak sie spóźni kilka dni @ to tez bardziej odczuwam nabrzmienie piersi:)

stosujemy npr od niedawna (z wielkimi trudnosciami)


jeżeli z trudnościami, to zawsze można prosic o pomoc na tym forum, tu zawsze ktoś pomoże, poprostu notuj co widzisz i jak masz watpliwości to pisz.

no i dla rozwiania niektórych wątpliwości dobrze by było gdybys podała notatki z tamtego pamietnego cyklu, zobaczymy czy faktycznie nie zawcześnie wyznaczyłas niepłodnosć.

pozdrawiam
oliwka_a
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 1 października 2005, o 15:13
Lokalizacja: Zambrów

Postprzez Betsabe » 3 września 2006, o 17:11

Doda, a ile dni mialas podwyzszona tempke? czy robilas test ciazowy?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez abeba » 3 września 2006, o 17:38

doda,
nie martw się na zapas, to nie musi być tak, że dzięki npr będziesz ciągle ronić. Chyba zadna z nas tak nie ma. przyślij obserwacje (ile było wyzszych temperatur? to wazne by dowiesc ciazy) to pomozemy wyjasnic.
oliwko - spotkałam sie niestety z taką argumentacją, że npr wyznacza dni na współzycie w ten sposob, że częsc z nich dopuszcza zaplodnienie, tylko ze w niekorzystnych juz warunkach. jak znajde wkleje link do artykulu na ten temat.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 3 września 2006, o 17:47

Ja kiedys czytalam jeszcze bardziej szokujaca wypowiedz na temat NPR.
Udawadniano, ze stosunkowo wiecej dzieci z zepolem Downa rodzi sie w malzenstwach katolickich z powodu odkladania wspolzycia na III faze, kiedy wlasnie konczy sie plodnosc i zaczyna nieplodnosc, a ze granica jest plynna, czasem dochodzi do poczecia w niedobrych warunkach dla rozwoju plodu. :shock:
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez Amazonka » 3 września 2006, o 19:30

NPR mające działanie wczesnoporonne - mocne stwierdzenie!
Abeba, Betsabe, koniecznie wklejcie źródła tych bajek, aby rozwiać wszelkie mity!
Doda, nie gdybaj, lecz wklej dokładne obserwacje całego cyklu! U mnie też jeśli cykl jest dłuższy, to krwawienie jest obfitsze. Jak nadejdzie stres, np. ślub, mam się zaraz martwić, że jestem w ciąży?
Problem też w tym, że objawy wczesnej ciąży są bardzo różne, a czasem ich brak. Ile miałaś dni z wysoką temp.? Ile masz zazwyczaj?
Sugerujesz, że poronienie nastąpiło, ponieważ nie chciałaś tego dziecka? Hmm, natura chyba nie zwraca na to uwagi...
Jakiego typu są Twoje trudności? Twój wybranek żle znosi długi czas czekania, czy masz niejasne i trudno interpretowalne wykresy i nie jesteś ich pewna? Wiele par ma oba typy kłopotów.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kajanna » 3 września 2006, o 19:46

Tu jest streszczenie artykułu (o którym pisała abeba):

http://www.newscientist.com/article/dn9 ... ryos-.html

A tu cały artykuł z Journal of Medical Ethics:

http://jme.bmjjournals.com/cgi/content/full/32/6/355

Niestety, tylko dla znających angielski.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Amazonka » 3 września 2006, o 19:55

Kajanna, dzięki! Wgłębię się.
New Scientist nie działa.
Ten drugi to bardzo teoretyczny artykuł z etyki. Jakieś machanie rękami, co by było gdyby. Ciekawe są eLetters poniżej. Bardzo podobne do naszego forum. Po pierwsze komentujący krytykuje użycie terminu "metoda rytmu". :-) Inne komentarze też są z punktu widzenia medycyny.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez doda » 3 września 2006, o 22:43

jejku,
po pierwsze drogie panie nie bede nikomu wysylac zadnej karty,
problemy mamy nie techniczne ale psychiczne (wytrzymanie cyklu plodnego :oops: )
po drugie jest mi przykro, ze w ogole nikt nie bierze pod uwage, co czuje??????

nie chodzi o to, ze chce od razu krytykowac Kosciol albo npr albo matke nature albo cokolwiek!!!

po prostu stalo sie cos, co mnie przeraza:
1. ciaza
2.poronienie

mam 23 lata i koncze studia i nagle jakies takie nieprawdopodone rzeczy, to cos ponad moje sily
(i nie oczekuje teraz postow typu - zglos sie do poradni, do specjalisty i bl bla bla)

ale jest mi przykro!
nie wiem czy ktos z was jest lekarzem posiadajaca wiedze dotyczaca tego co tak naprawde dzieje sie z embrionami,
ale to co mowicie abeba i betsabe,
wlasnie stalo sie moim udzialem

i tylko tyle!!

nie bawie sie w archiwum x,
ale po prostu zaczynam miec gdzies cala ta zabawe w cykle i fazy

chyba wole zyc z 15 dzieci (na ktore byc moze nie jestem jeszcze gotowa) niz ze swiadomoscia, ze kocham sie mezem ryzykujac poronienie ktoregos z nich

dziekuje za uwage
doda
Przygodny gość
 
Posty: 37
Dołączył(a): 3 września 2006, o 11:41

Postprzez Amazonka » 3 września 2006, o 22:56

Chyba nie zrozumiałaś wypowiedzi albo pod wpływem emocji nie przeczytałaś ich uważnie.
Jestem tak samo zaskoczona pomysłem o związku NPR i poronień. Zauważ, że nie jest on udowodniony w przytoczonych materiałach. To hipoteza!
U mnie jest ten sam problem - wytrzymanie fazy płodnej.
Wiele osób tutaj przeżyło poronienie.
Właściwie czego oczekujesz? Może od tego należało zacząć, bez zbędnej ekscytacji?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez oliwka_a » 3 września 2006, o 23:45

przepraszam za to, ze ze zamiast twoich odczuc najpierw zauważyłam to, co wg mnie jest nielogiczne, taki to mój umysł ścisły:)

przepraszam, widzę że jestes troche zfrustrowana i zniechecona do metody, a jeszcze sama świadomosć, że faktycznie mogło dojsć do poronienia wywołuje w tobię chyba jakies okropne poczucie winy... jezeli faktycznie tak się stało to szczerze wspólczuje, ale wg mnie twoje obawy i twoje emocje nie sa w pełni uzasadnione... a juz najbardziej mnie zdziwił ten pogląd o tym że npr wyznacza dni na współzycie w ten sposob, że częsc z nich dopuszcza zaplodnienie, tylko ze w niekorzystnych juz warunkach .... wg mojej skromnej wiedzy jest to chyba grubo naciagane i postrzegam to jako kolejne szukanie dziury w całym, czyli kolejny wywód anty npr... przez te podane artykuły przebrne jutro bo mnie interesuje coż nowego wymyslili...

boli mnie tylko fakt że wykorzystuje sie tak okropny dla psychiki kobiety argument anty, czyli to , ze mówi sie o niby poronnym nastawieniu npr... i boli mnie to, ze wobec ciebie uzyto takiego argumentu...

dodo, jesli chcesz mozesz przeciez nie korzystać z żadnej metody regulacji poczęć, możesz nie prowadzic obserwacji... ale przeciez wtedy też mogłabyś trafic w te niby najgorsze warunki do zapłodnienia, sytuacja mogłaby sie powtórzyć... ale wówczas mogłabys mieć juz sporą gromadke dzieci ...

ja nie twierdzę, ze w ciazy nie byłas i nie poroniłaś... ale zastanów się czy to na pewno z winy npr? bo mimo twojego żąlu z powodu mozliwego poronienia widzę w twoich postach dużą dawke sprzeciwu wobec metody... sprzeciwu, którego źródła może leżą gdzieś indziej, ale który najbardziej wybił sie w tym momencie, gdy usłyszałas o tym bardzo wpływajacym na emocje, ale jak dla mnie irracjonalnym argumencie... i ten własnie argument przemawia wg ciebie za zaprzestaniem stosowania metody.

życzę duzo cierpliwości w stosowaniu metody, radości z bycia z męzem... obiecuję wspomnieć w modlitwie o szybkie wyleczenie ran po tak przykrym przeżyciu...
oliwka_a
Przygodny gość
 
Posty: 19
Dołączył(a): 1 października 2005, o 15:13
Lokalizacja: Zambrów

Postprzez abeba » 4 września 2006, o 11:25

dodo,
Prosiłysmy o obserwacje - bo może źle zinterpretowałaś. Dlaczego dotypujemy? bo wszystkie (staramy sie ) ufamy zasadom interpretacji i jeśli ktoś tak jak Ty twierdzi że była ciaża ze współzycia w III fazie to nas to ogromnie interesuje ze względu na nasze własne życie! Jesteś poczatkująca - szczerze mówiąc jest bardziej prawdopodobne że popełniłaś bład niż że poczeło sie dziecko w III fazie.
A może wcale nei byłaś w ciazy- czy to nie ukoiłoby Twego bólu? Wiele kobiet z forum żyje z ciężarem poronienia. Jesteś pewna że chcesz go brać na siebie do konca życia?
Jeśli doszło do poronienia - to i tak nie była Twoja wina tylko naturalny mechanizm. Gdybyś, jak pisze oliwka_a współzyła kiedy Ci sie zywnie podoba to też mogłoby się zdarzyć.
dlaczego tak sie uparłaś na tamtego lekarza i jego zdanie? lekarze niestety mają neiwielką wiedzę o obserwacjach i NPR. Osobiśćie dziwię sie że uznał że byłaś w ciazy skoro nawet nie miałaś testu na dowód a jedynie "spózniający sie" okres i duze piersi.
Na temat standardowych objawów ciaży poczytaj w dziale oczekiwanie - dowiesz sie że każda ma inaczej i że objawy ciazy pokrywaja sie z objawami nadchodzącego okresu.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez novva » 4 września 2006, o 15:20

Całkowicie się zgadzam z abebą!
Doda, jeśli możesz, podaj swoje obserwacje - rozumiem Twój podstawowy problem i współczuję Ci bardzo. Gdyby rzeczywiście się okazało (potwierdziło), że npr tak działa, zrezygnowałabym z niego na pewno, bo nie mogłabym żyć ze świadomością, że narażam swoje dzieci. Ale NA RAZIE te hipotezy NIE SĄ POTWIERDZONE. Jedyne, co pozostaje, to zobaczyć, czy rzeczywiście mogłaś być w ciąży. w pierwszych obserwowanych cyklach często są jakieś pomyłki. Daj nam szansę też się czegoś nauczyć.
Piszesz o "spóźnieniu miesiączki" - w stosunku do jakiego terminu Ci się spóźniała? Jak to liczyłaś? To ważne dla nas wszystkich - przynajmniej dla mnie to, co piszesz, byłoby wywróceniem podstaw mojej wiedzy i także ze względu na swoje sumienie chcę się upewnić.
Lekarze rzeczywiście różne rzeczy opowiadają - jeśli są z jakichś względów przeciwnikami npr, to zdarza się, że wciskają kobietom kit (mnie się tak zdarzyło). To nie znaczy, że trzeba bronić metody wszelkim kosztem, ale zdawać sobie sprawę, że i lekarz może popełniać błędy. A może źle go zrozumiałaś?
Napisz, proszę, coś więcej.
novva
 

Postprzez Josaris » 5 września 2006, o 13:34

Dodo, to zupelnie normalne, ze umieszcza sie tuttaj swoje obserwacje.Zawsze znajdzie sie ktos, kto Co pomoze. Poza tym jestes przeciez anonimowa.

Wydaje mi sie, ze wmowilas sobie to poronienie i zamknieta jestes na inna wersje wydarzen. Pokazywalas swojemu lekarzowi te kartte obserwacji? Zinterpretowal ten cykl? A moze to bylo krwawienie srodcykliczne? Po prostu umiesc tu swoje obserwacje, a na pewno Ci pomozemy. No i koniecznie napisz, jaka metode stosujesz.
Josaris
Bywalec
 
Posty: 152
Dołączył(a): 17 marca 2006, o 22:04
Lokalizacja: Eastbourne, Anglia

Postprzez Josaris » 5 września 2006, o 13:40

a moze by tak ktos biegly w angielskim strescil ten artykul?
Josaris
Bywalec
 
Posty: 152
Dołączył(a): 17 marca 2006, o 22:04
Lokalizacja: Eastbourne, Anglia

Postprzez Amazonka » 5 września 2006, o 21:41

Josaris, przecież masz styczność z angielskim na co dzień. Zrobiłabyś to najlepiej.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Amazonka » 5 września 2006, o 21:43

New Scientist 25 maja 2006
Autor: Alison Motluk

Metoda rytmu krytykowana jako powodująca poronienia

Wybór metod kontroli urodzeń może stać się jeszcze mniejszy dla par, które uważają, że świętość życia zaczyna się, gdy plemnik łączy się z komórką jajową. Jak uważa filozof, metoda rytmu może wystawiać na niebezpieczeństwo miliony embrionów.

„Nawet strategia używania prezerwatyw i dokonywania aborcji w przypadku niepowodzenia pociąga za sobą mniej zgonów embrionów niż metoda rytmu” – pisze Luc Bovens z Akademii Ekonomicznej w Londynie w „Journal of Medical Ethics” („Etyka w medycynie”).

Ponieważ Kościół katolicki zakazał innych metod antykoncepcji, metoda rytmu jest jedną z niewielu dopuszczalnych dla milionów osób.

W metodzie rytmu para unika poczęcia, nie współżyjąc w czasie płodności kobiety. Gorący zwolennicy uważają, że ta metoda ma ponad 90% skuteczności, tj. średnio w ciągu roku dochodzi do poczęcia u jednej pary na dziesięć stosujących metodę, praktycznie jednak skuteczność metody szacuje się na 75%.

Bovens tymczasem sugeruje, że dla osób, które przejmują się naturalnymi poronieniami, metoda rytmu może być złym pomysłem. Twierdzi on, że ponieważ współżycie ma miejsce na krańcach czasu płodnego, jest większe prawdopodobieństwo poczęcia zarodków, które nie są zdolne do przeżycia.

Okno płodności

Bovens twierdzi, że nawet 50% zarodków może nie przeżyć wystarczająco długo, aby przerwać miesiączkowanie. Zatem rozsądnie jest założyć, że zarodki, które powstały z plemników, które wiele dni czekały w żeńskich drogach rodnych na owulację, mogą mieć wady.
Podobna sytuacja jest wtedy, gdy komórka jajowa długo czeka na plemniki. Autor uważa, że są to dwa jedyne możliwe scenariusze, gdy może dojść do zapłodnienia u par stosujących metodę rytmu.
Te zarodki mogą zastać nie najlepszą wyściółkę macicy, ponieważ macica nie jest wtedy tak dobrze przygotowana na zapłodnienie, jak w czasie płodności.

Bovens szacuje, że jeśli metoda rytmu ma 90% skuteczności, a poczęcia poza czasem płodności mają dwukrotnie mniejsze szanse przeżycia, to „za sukces milionów cykli użytkowników metody rytmu rocznie na całym świecie płaci się masowymi zgonami embrionów”.

Pigułka pod ostrzałem

Inne metody kontroli urodzeń również nie zdają testu na zapobieganie zgonom embrionów. Pigułka „dzień po”, na przykład, wpływa na błonę śluzową macicy i uniemożliwia zagnieżdżenie się zarodka w ścianie macicy.
Nawet pigułka antykoncepcyjna znalazła się ostatnio pod ostrzałem krytyki, ponieważ jeden ze sposobów jej działania antykoncepcyjnego to uniemożliwianie implantacji zarodka przez uszczuplanie błony macicy.

Randy Alcorn, działacz na rzecz życia i chrześcijański minister w Gresham (Oregon, USA), ostatnio powiedział: „Nawet infinitezymalnie mały ułamek - powiedzmy, jedna setna 1% - 780 milionów cykli pigułkowych rocznie na całym świecie może oznaczać, że tysiące dzieci zginęło pod wpływem tej formy aborcji chemicznej”.

Krańce płodności

„Jeśli zgony embrionów mają dla ciebie znaczenie, powinieneś być konsekwentny i porzucić metodę rytmu” – mówi Bovens.
Roger Gosden z Ośrodka Medycyny Rozrodczości i Niepłodności w Nowym Jorku mówi: „Prawdopodobnie więcej zarodków z wadami powstaje pod koniec życia plemników, a zwłaszcza komórki jajowej. Zdarza się to częściej u kobiet stosujących metodę rytmu niż u współżyjących bez zabezpieczenia na różnych etapach cyklu miesiączkowego”.
Naukowiec przypomina sobie przynajmniej jedną pracę, która mówiła o tym, że u osób wyznania rzymskokatolickiego częściej dochodzi do samoistnych poronień, prawdopodobnie z powodu przestarzałych komórek rozrodczych. „Potwierdzenie tej tezy nie jest jednak łatwe” – dodaje.

Paul Tully, sekretarz generalny Stowarzyszenia Ochrony Dzieci Poczętych w Londynie, twierdzi, że to może mieć znaczenie na użytkowników naturalnego planowania rodziny. „Może to wpłynąć na niewielkie zmiany w stosowaniu metody” – uważa. – „Ale nie sądzę, aby przedstawiło to w złym świetle samą metodę”.
Ostatnio edytowano 6 września 2006, o 20:47 przez Amazonka, łącznie edytowano 1 raz
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez novva » 6 września 2006, o 10:37

Naukowiec przypomina sobie przynajmniej jedną pracę, która mówiła o tym, że u osób wyznania rzymskokatolickiego częściej dochodzi do samoistnych poronień, prawdopodobnie z powodu przestarzałych komórek rozrodczych.

:shock: :shock: :shock:
Że niby katolicy mają przestarzałe komórki rozrodcze? O jeny. Fajnie, nie dość, że jestem zacofana, to jeszcze przeterminowana :roll:
novva
 

Postprzez Amazonka » 6 września 2006, o 11:03

Praca jest bardzo teoretyczna. Mało medyczna.
Co Wy na to? Czy tezy autora mogą być prawdziwe?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kajanna » 6 września 2006, o 11:34

Amazonko, jedna uwaga do tłumaczenia.
Angielskie słowo embryon to po polsku embrion, zarodek, nie płód (ang. foetus).
To jest ważna różnica, bo o płodzie mówimy dopiero od 8 tygodnia ciąży, więc mogłaś wprowadzić czytelników w błąd. Autorowi chodziło o poronienia bardzo wczesne, na etapie miesiączki.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajanna » 6 września 2006, o 11:39

novva napisał(a):Że niby katolicy mają przestarzałe komórki rozrodcze? O jeny. Fajnie, nie dość, że jestem zacofana, to jeszcze przeterminowana :roll:


Nie no, nie chodziło mu przecież o to, że w ogóle przestarzałe, tylko że plemniki czekające na komórkę kilka dni są stare, tak samo jak komórka jajowa zapłodniona pod sam koniec jej żywotności (a takie sytuacje są jego zdaniem częste przy stosowaniu npr).

Moim zdaniem to nie jest żaden naukowy tekst, tylko gdybanie filozofa nie oparte na żadnych rzetelnych badaniach.

Do Betsabe - myślę, że powodem, dla którego w rodzinach katolickich częśćiej rodzą się dzieci z zespołem Downa jest to, że tacy ludzie po prostu nie usuwają ciąży, gdy jest podejrzenie choroby.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez novva » 6 września 2006, o 11:58

kajanna napisał(a):Nie no, nie chodziło mu przecież o to, że w ogóle przestarzałe, tylko że plemniki czekające na komórkę kilka dni są stare, tak samo jak komórka jajowa zapłodniona pod sam koniec jej żywotności (a takie sytuacje są jego zdaniem częste przy stosowaniu npr).

Wiem, o co mu chodziło, niemniej brzmi to tak, jak brzmi ;)
Ciekawe, skąd autor wie, że akurat u stosujących npr występuje taka sytuacja? I w dodatku zakłada arbitralnie, że szanse na przeżycie zarodka poczętego poza okresem najwyższej płodności (czyli najbliższymi okolicami owulacji) są dwukrotnie niższe. Skąd on to wie?!
novva
 

Postprzez Josaris » 6 września 2006, o 12:37

Tak, niby jestem w Anglii, Amazonko, ale tylko kelnerka i moj angielski nie jest tak zaawansowany... Poza tym mam net tylko godzine dziennie.

Ten artykul wytracil mnie troche z rownowagi. Oczywiscie uwazam, ze te hipotezy to jakis stek bzdur, niemniej sie tym przejelam.

Z tego co wiem i co wielokrotnie czytalam, komorka jajowa zyje maksymalnie 24 h, przy czym zdolnosc do zaplodnienia zachowuje do 12 h i gdzie tu mozna mowic o przestarzalej komorce. Plemniki bez obecnosci sluzu gina w ciagu 2 h, a przeciez kiedy stwierdzamy obecnosc sluzu, to nie wspolyzyjemy - to jedna z zasad kazdej metody...

Wczoraj w ksiazce Kippleyow przeczytalam, ze Billings przeprowadzil badania na kilkudziesieciu parach dotyczace terminu owulacji. Wyniklo z tego, ze najwczesniej owulacja zdarzyla sie jeden dzien przed szczytem sluzu, najpozniej trzeciego dnia po szczycie sluzu. Po dokonanej owulacji nie ma przeciez szans na poczecie!

Jak dla mnie te hipotezy nie sa przekonujace, brak tu naukowych dowodow. Nie ma przeciez dwoch owulacji w czasie jednego cyklu, a poronienia we wczesnej fazie ciazy zdarzaja sie bardzo czesto i czasami bez wiedzy kobiety.
Josaris
Bywalec
 
Posty: 152
Dołączył(a): 17 marca 2006, o 22:04
Lokalizacja: Eastbourne, Anglia

Postprzez Amazonka » 6 września 2006, o 20:55

Kajanna, dzięki, poprawiłam tekst. Teraz jest lepiej?
BTW: w New Scientist ukazało się STRESZCZENIE tego artykułu. Sam Luc Bovens w swoich wywodach opiera się na 3 przesłankach. Wszystkie wydumane i teoretyczne. Jedną z nich jest właśnie założenie o liczbie poronień bez wiedzy kobiety. Jak to sprawdzić? Potrzebujemy badań. Jest to jednak praca z etyki w medycynie, a nie kliniczna. Autor nie zaprezentował żadnych dowodów! Czym tu się przejmować? Ciekawe jest owo porównanie metody rytmu do pigułki jako powodującej MNIEJ śmierci, heh.

Przypomnijcie, jak długo żyją plemniki, gdy jest:
a) sucho,
b) śluz niepłodny,
c) śluz płodny?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Amazonka » 7 września 2006, o 10:01

UWAGA:
W komentarzu do artykułu Luc Bovens podał literaturę, na której się opierał:
N Eng J Med 1999 Wilcox AJ et al. "Czas implantacji zarodka i utrata ciąży":
http://content.nejm.org/cgi/content/short/340/23/1796

Hum Reprod Update 2000 Tarin et al. "Wpływ występowania wad u przestarzałych komórek rozrodczych na potomstwo"
http://humupd.oxfordjournals.org/cgi/content/abstract/6/6/532

Hum Reprod 1998 Wilcox AJ et al. "Poowulacyjne starzenie się ludzkiej komórki jajowej a utrata zarodka"
http://humrep.oxfordjournals.org/cgi/content/abstract/13/2/394
Ostatnio edytowano 7 września 2006, o 10:04 przez Amazonka, łącznie edytowano 1 raz
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez kajanna » 7 września 2006, o 10:16

Amazonko - teraz ok! :)
Fajnie, że wkleiłaś te linki, jak będę miała chwilkę, przeczytam.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Amazonka » 7 września 2006, o 14:20

Abeba, Betsabe, czy to o ten artykuł Wam chodziło? Macie jeszcze coś do poczytania? Szukam najnowszych badań nad NPR. U nas piszą tylko o antykoncepcji.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez abeba » 7 września 2006, o 14:30

To co przetłumaczyłaś to jest doniesienie o tym tekście Bovena, czytałam też samego Bovena i jego rozważania. Zgadzam sie że są one "teoretyczne" (załózmy że prawdopodobieństwo obumarcia zarodka wynosi 50% i załóżmy że cośtam) bo przecież nikt nie moinitoruje tych kilkudniowych zarodków ( usg tego nie wyłapie, hormonalnie? w ogóle badania nad kobietami w ciazy to sliska sprawa, co dopiero na kluczowym poczatkowym etapie).
Niemniej jednak Boven pisze dla mnie równie mgliście co ci, którzy dowodzą wczesnoporonności pigułek. Dla mnie koronnym argumentem przeciwko teorii o poronnym działaniu zmienionego hormonami endometrium jest zjawisko ciąży pozamacicznej. No co jak co, ale jajowód to chyba nie jest przyjazne srodowisko, a jednak zarodek potrafi się tam zacząć rozwijać. Już dawo przestałam wierzyć we wczesnoporonność, a artykuł Bovena tylko potwierdził moje przypuszczenia że ta argumentacja to slepa droga i broń obusieczna i nie opieram na tym swoich decyzji. Tylko mi głupio za to jak prawie rok temu wysłałąm tekst o wczesnoporonnych pigułkach koleżance z PCOS.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Następna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 65 gości

cron