przez Amazonka » 5 września 2006, o 21:43
New Scientist 25 maja 2006
Autor: Alison Motluk
Metoda rytmu krytykowana jako powodująca poronienia
Wybór metod kontroli urodzeń może stać się jeszcze mniejszy dla par, które uważają, że świętość życia zaczyna się, gdy plemnik łączy się z komórką jajową. Jak uważa filozof, metoda rytmu może wystawiać na niebezpieczeństwo miliony embrionów.
„Nawet strategia używania prezerwatyw i dokonywania aborcji w przypadku niepowodzenia pociąga za sobą mniej zgonów embrionów niż metoda rytmu” – pisze Luc Bovens z Akademii Ekonomicznej w Londynie w „Journal of Medical Ethics” („Etyka w medycynie”).
Ponieważ Kościół katolicki zakazał innych metod antykoncepcji, metoda rytmu jest jedną z niewielu dopuszczalnych dla milionów osób.
W metodzie rytmu para unika poczęcia, nie współżyjąc w czasie płodności kobiety. Gorący zwolennicy uważają, że ta metoda ma ponad 90% skuteczności, tj. średnio w ciągu roku dochodzi do poczęcia u jednej pary na dziesięć stosujących metodę, praktycznie jednak skuteczność metody szacuje się na 75%.
Bovens tymczasem sugeruje, że dla osób, które przejmują się naturalnymi poronieniami, metoda rytmu może być złym pomysłem. Twierdzi on, że ponieważ współżycie ma miejsce na krańcach czasu płodnego, jest większe prawdopodobieństwo poczęcia zarodków, które nie są zdolne do przeżycia.
Okno płodności
Bovens twierdzi, że nawet 50% zarodków może nie przeżyć wystarczająco długo, aby przerwać miesiączkowanie. Zatem rozsądnie jest założyć, że zarodki, które powstały z plemników, które wiele dni czekały w żeńskich drogach rodnych na owulację, mogą mieć wady.
Podobna sytuacja jest wtedy, gdy komórka jajowa długo czeka na plemniki. Autor uważa, że są to dwa jedyne możliwe scenariusze, gdy może dojść do zapłodnienia u par stosujących metodę rytmu.
Te zarodki mogą zastać nie najlepszą wyściółkę macicy, ponieważ macica nie jest wtedy tak dobrze przygotowana na zapłodnienie, jak w czasie płodności.
Bovens szacuje, że jeśli metoda rytmu ma 90% skuteczności, a poczęcia poza czasem płodności mają dwukrotnie mniejsze szanse przeżycia, to „za sukces milionów cykli użytkowników metody rytmu rocznie na całym świecie płaci się masowymi zgonami embrionów”.
Pigułka pod ostrzałem
Inne metody kontroli urodzeń również nie zdają testu na zapobieganie zgonom embrionów. Pigułka „dzień po”, na przykład, wpływa na błonę śluzową macicy i uniemożliwia zagnieżdżenie się zarodka w ścianie macicy.
Nawet pigułka antykoncepcyjna znalazła się ostatnio pod ostrzałem krytyki, ponieważ jeden ze sposobów jej działania antykoncepcyjnego to uniemożliwianie implantacji zarodka przez uszczuplanie błony macicy.
Randy Alcorn, działacz na rzecz życia i chrześcijański minister w Gresham (Oregon, USA), ostatnio powiedział: „Nawet infinitezymalnie mały ułamek - powiedzmy, jedna setna 1% - 780 milionów cykli pigułkowych rocznie na całym świecie może oznaczać, że tysiące dzieci zginęło pod wpływem tej formy aborcji chemicznej”.
Krańce płodności
„Jeśli zgony embrionów mają dla ciebie znaczenie, powinieneś być konsekwentny i porzucić metodę rytmu” – mówi Bovens.
Roger Gosden z Ośrodka Medycyny Rozrodczości i Niepłodności w Nowym Jorku mówi: „Prawdopodobnie więcej zarodków z wadami powstaje pod koniec życia plemników, a zwłaszcza komórki jajowej. Zdarza się to częściej u kobiet stosujących metodę rytmu niż u współżyjących bez zabezpieczenia na różnych etapach cyklu miesiączkowego”.
Naukowiec przypomina sobie przynajmniej jedną pracę, która mówiła o tym, że u osób wyznania rzymskokatolickiego częściej dochodzi do samoistnych poronień, prawdopodobnie z powodu przestarzałych komórek rozrodczych. „Potwierdzenie tej tezy nie jest jednak łatwe” – dodaje.
Paul Tully, sekretarz generalny Stowarzyszenia Ochrony Dzieci Poczętych w Londynie, twierdzi, że to może mieć znaczenie na użytkowników naturalnego planowania rodziny. „Może to wpłynąć na niewielkie zmiany w stosowaniu metody” – uważa. – „Ale nie sądzę, aby przedstawiło to w złym świetle samą metodę”.
Ostatnio edytowano 6 września 2006, o 20:47 przez
Amazonka, łącznie edytowano 1 raz