Teraz jest 4 maja 2024, o 21:14 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czas na dziecko?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez fiamma75 » 23 sierpnia 2006, o 11:07

Wygląda na to, że mój mąż (40) i ja (31) jesteśmy egoistami, bo zachciało się nam dziecka :shock:
A podobno dzieci trzeba rodzić, bo przyrost naturalny ujemny :wink: A do tego jest to powołania małżonków :D
Daria, jak to w końcu jest? Po 30-tce zakaz prokreacji :?: (mojej mamy nie powinno być na świecie, męża zresztą też)
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Amazonka » 23 sierpnia 2006, o 11:12

fiamma75 napisał(a):Daria, jak to w końcu jest? Po 30-tce zakaz prokreacji

Popieram, Fiamma. Nareszcie wypowiedź z dystansem.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 11:14

Dziewczyny i kobiety. Trochę mniej emocji. W mojej rodzinie (może powinnam napisać w rodzinie moich adopcyjnych rodziców) nieplodność zdarzala się często. Nie mogę powiedzieć, żeby Ci ludzie byli gorsi albo obnosili się ze swoją tragedią. Ci ktorzy czuli się na silach adoptowali dzieci. Siostra mojego dziadka ze strony ojca aż dwoje. Zeby bylo smieszniej pobrali się później (bo w tamtych czasach to nie byla adopcja tylko po prostu wzięcie jakiegoś dziecka). Druga bratanica mojej mamy nie ma dzieci i jest wspanialą chrześcijanką pomagającą bliźnim ( w tym i ja jej wiele zawdzięczam). Nie adoptowala dziecka ale pomagala i pomaga wielu zaniedbanym dzieciom. Jedna kuzynka adoptowala dziecko a potem miala dwójkę wlasnych, przy czym obecnie wnuki ma tylko z tego adoptowanego i on z nią mieszka. Mój ojciec mial adoptowanego brata i tzw macochę z ktorą byl bardzo związany a która byla moją ukochaną babcią - preferującą niespokrewnione z nią dzieci niż bratanice i bratanków. Siostra babci i dwójka jej braci (starzy kawalerowie i panan) wychowywali swoją bratanicę. Wszystko to byli wspaniali ludzie, pelni radości życia (dożyli setki w dobrym zdrowiu) i jakoś nie czuli się gorsi. umieli cieszyć się życiem, mieli czas dla bliźnich - a chyba to jest najważniejsze.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez Amazonka » 23 sierpnia 2006, o 11:24

Tak, w tamtych czasach nie było takich bajerów jak rozród wspomagany. Tylko naturalnie albo adopcja. Teraz medycyna rozbudza nadzieje ludzi w starszym wieku lub w gorszej kondycji. Może osoby z Twojej rodziny pokornie zaakceptowały to, co przyniósł los, bo nie miały wyboru?
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 11:28

Amazonka,
ale za to byli szczęśliwsi niż ci co chodzą na in vitrio (niedopuszczalne w końcu przez Kościól).
Fiamma,
Owszem tak powiem - zważywszy na fakt, że chcesz mieć dziecko i oddać je opiekunce. To co po je chcesz? Żeby mieć?
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez Amazonka » 23 sierpnia 2006, o 11:39

Czy są szczęśliwsi, to musisz się dowiedzieć od "ofiar" in vitro.
Amazonka
Domownik
 
Posty: 1650
Dołączył(a): 17 lipca 2006, o 09:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 11:51

Uściślijmy sprawę - to jest - wydawalo mi się forum katolickie - co za tym idzie in vitro nie może być polecane. Kościól nie dopuszcza zaplodnienia pozaustrojowego więc o czym my dyskutujemy? Dlaczego admin tak czuly na slowa krytyki pod adresem planowej gospodarki dopuszcza pochwalę in vitro?
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 11:56

Daria napisał(a):Dziewczyny i kobiety. Trochę mniej emocji. W mojej rodzinie (może powinnam napisać w rodzinie moich adopcyjnych rodziców) nieplodność zdarzala się często. Nie mogę powiedzieć, żeby Ci ludzie byli gorsi albo obnosili się ze swoją tragedią. Ci ktorzy czuli się na silach adoptowali dzieci. Siostra mojego dziadka ze strony ojca aż dwoje. Zeby bylo smieszniej pobrali się później (bo w tamtych czasach to nie byla adopcja tylko po prostu wzięcie jakiegoś dziecka). Druga bratanica mojej mamy nie ma dzieci i jest wspanialą chrześcijanką pomagającą bliźnim ( w tym i ja jej wiele zawdzięczam). Nie adoptowala dziecka ale pomagala i pomaga wielu zaniedbanym dzieciom. Jedna kuzynka adoptowala dziecko a potem miala dwójkę wlasnych, przy czym obecnie wnuki ma tylko z tego adoptowanego i on z nią mieszka. Mój ojciec mial adoptowanego brata i tzw macochę z ktorą byl bardzo związany a która byla moją ukochaną babcią - preferującą niespokrewnione z nią dzieci niż bratanice i bratanków. Siostra babci i dwójka jej braci (starzy kawalerowie i panan) wychowywali swoją bratanicę. Wszystko to byli wspaniali ludzie, pelni radości życia (dożyli setki w dobrym zdrowiu) i jakoś nie czuli się gorsi. umieli cieszyć się życiem, mieli czas dla bliźnich - a chyba to jest najważniejsze.


no, fajnie, fajnie, ale jak to się ma do rodzenia dzieci po 30-ce??? że niespokrewnieni rodzice są z definicji lepsi niż spokrewnieni? może w twoim przypadku tak było, Daria , przykro mi że się twoi naturalni rodzice nie sprawdzili z jakiegoś powodu - ale to naprawde nie jest reguła...
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 11:59

fiamma75 napisał(a):Wygląda na to, że mój mąż (40) i ja (31) jesteśmy egoistami, bo zachciało się nam dziecka :shock:



jesteście POTWORAMI, myślącymi tylko o sobie :lol:
nieważne, że dajesz swojej córce wszystko co możesz - za późno... :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 12:03

Juka, czy dajesz jej swój czas? Czy zabawki i nianię oraz reszty czasu jakie ci zostaną?
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 12:03

Daria napisał(a):Uważasz, że będziesz zawsze mloda czy jak?


uważam , że nie zawsze będę młoda. a nawet teraz już nie jestem bardzo młoda :lol:
ale skoro Pan Bóg pozwolił nam mieć to dziecko, to chyba wie co robi - najwidoczniej Jego zdaniem dobre wychowanie go leży w granicach naszych możliwości :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Kręciołek » 23 sierpnia 2006, o 12:06

Dario, to, że w Twojej rodzinie ludzie byli tak otwarci na miłość to wspaniale, naprawdę! Jednak nie wiesz i nigdy nie poznasz (bo może nawet nie będą chcieli o tym mówić) jak to było z nimi, co przeżywali zanim zdecydowali się na adopcję. Nie wiesz czy nie cierpieli. Nie uwierzę, ze ktos kto nie może mieć własnych dzieci od razu się rozpromienia i mówi: "OK, to teraz otworzę się na życie i zaadoptuję". Owszem, powie tak ale po długim okresie bólu, po pogodzeniu się z niemożnością, po dojrzewaniu do takiej decyzji.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 12:11

Juka, czy Pan Bóg po prostu podskoczyl z uciechy na wieść o tym, że Dawid zechcial sobie wziąć za żonę Batszebę? Można powiedzieć, że narodziny Salomona byly WBREW Bogu. A jednak Salomon byl najmądrzejszym królem Izraela. nie wmawiajmy Bogu, że godzi się na wszystko co robimy bo to dopuścil.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 12:13

Kręciolku, oczywiście że mówili o tym. W mojej rodzinie zawsze żeśmy sobie wszystko szczerze mówili (jak Grecy:)). I oczywiście, że jak moja mama w wieku 28 lat wyszla za mąż a wieku 30 miala usuniętą macicę to nie byla szczęśliwa. Ale natychmiast po pogodzeniu się z nieuniknionym podjęli decyzję o adopcji.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 12:14

Dario, dajemy jej swój czas. a także rodzeństwo :D . jesteśmy na tyle starzy, że nie mamy już takich potrzeb jak chodzenie na imprezy, do znajomych, "wyrywanie się" z domu - przeciwnie. jesteśmy cierpliwsi. skończyliśmy -dawno - studia i mamy z grubsza stabilną pozycję zawodową. musimy oboje pracować, teraz z jednej pensji ciężko utrzymać 5 osób, ale z wyboru pracujemy w małym miasteczku gdzie nie ma "wyścigu szczurów". nie wiem, czy dajemy wszystko - chyba nigdy nie jest za dużo czasu i miłości, a ja nie uzurpuję sobie tytułu Matki Doskonałej. ale daję co mogę, i tak jak mówie, teraz jestem napewno lepszą mamą niż dla byłam dla pierwszego dziecka.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Kręciołek » 23 sierpnia 2006, o 12:15

No więc samam widzisz, po pogodzeniu się. Dlatego my jesteśmy takie przerważliwione, bo się jeszcze nie pogodziłyśmy. I tyle.
Kręciołek
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 sierpnia 2004, o 10:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 12:16

Daria napisał(a): nie wmawiajmy Bogu, że godzi się na wszystko co robimy bo to dopuścil.


a ja głęboko czuję, że On to nawet zaplanował... bo ja nie :D ....
i wiesz co, jestem Mu głęboko wdzięczna, że był mąrdzejszy ode mnie :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez ewerner » 23 sierpnia 2006, o 13:17

Przeczytalam wszystko, i jestem w szoku :shock:
Naprawde, uwazam, ze mozna ze soba pogodzic otwarcie na zycie i planowanie poczecia.
Juka, pozwole sobie na Twoim przykladzie, dla mnie jestescie wlasnie taka rodzina, ktora z jednej strony planuje, a z drugiej przyjmuje to Wam Bog daje. Bo przeciez, sama mowisz - dwoje dzieci w 100% planowanych - trzecie planowane przez Boga (a nie przez Was) i przyjete przez Was.
Dario, czy uwazasz, ze posiadanie dziecka po 30 to glupota. A co z rodzinami, ktore maja np 5 dzieci, i choc zaczeli duzo przed trzydzieska to i tak ostatnie urodzilo sie juz grubo po 30 obojga rodzicow. Albo tak jak w mojej rodzinie - moja mam miala 20 lat jak urodzila pierwsze dziecko, drugie 22, a mnie majac 32 lata. Czy to co mowisz znaczy, ze mnie nie powinno juz byc, bo mama nie mogla dac mi tyle czasu co by chciala. Wlasnie jest odwrotnie. To wtedy kiedy moje rodzenstwo bylo male, rodzice sie budowali, zeby nie mieszkac katem u dziedkow, i nie mogli im poswiecac tyle czasu co by chcieli, i czasem musieli zostawac z opiekunka, albo dziadkami. A ja, nie dosc, ze zostawalam ze straszym rodzenstwem, to jeszcze mialam mame caly czas, bo juz przeszla na rente i nie pracowala (a pracowala od 18 roku zycia, nawet jak moje rodzenstwo bylo male).

Na koniec chce powiedziec, ze my zdecydowalismy sie na dzidziusia, po zakonczeniu studiow (pobralismy sie na IV roku). Czy to bylo rozsadne?Wydaje mi sie, ze o wiele bardziej rozsadne bylo czekanie z poczeciem ten rok, kiedy musielismy polegac na rodzicach meza, bo nie bylo nas stac na utrzymanie sie samemu do konca, niz posiadanie wtedy dziecka.
A potem, widocznie og nie chcial nam od razu dac dzieciatka, bo staralismy sie ponad pol roku zanim sie udalo. I teraz, zeczywiscie nie bede mogla dac mojemu dziecku calego swojego czasu, chociaz bym bardzo chciala, bo musze pracowac. I co z tego, ze mam jeszcze 5 lat do 30. Nie zmienia to faktu, ze moje dziecko bedzie spedzac czesc czasu albo z babcia, albo z opiekunka, bo ja musze wrocic do pracy po 8 tygodniach macierzynskiego. Daria, powiesz na pewno, ze wobec tego nie powinnismy sie decydowac na dziecko? Bo nie bede mogla mu dac calego swojego czasu? Ale wtedy byloby to zgodne ze stwierdzeniem, ze chce sie dorobic, skonczyc doktorat, kupic drugi samochod, postawic dom z basenem i wogole. A ja tak nie chce. :evil: Chce dac mojemu dziecku to co najlepsze - moja milosc, caly czas, ktory bede mogla mu poswiecic. To przede wszystkim.
Poza tym mysle, ze wiekszosc z nas tak wlasnie podchodzi (moze sa wyjatki, ktore odkladaja dziecko na po dorobieniu sie). Chcemy dac z nas wszystko co najlepsze naszym dzieciom. I przede wszystkim przekazac komus nasza milosc, ktorej w koncu dzieci sa owocem.

Wracajac do tematu tego co mowia inni. Jestesmy wlasnie w 17tc i wiele osob wie o dzeciatku. Naprawde reakcje sa rozne (mam 25 lat, i koncze pierwszy rok doktratu - fizyka jadrowa, mieszkamy w NIemczech, a cala rodzina jest w Polsce). Moj promotor powiedzial, ze super, bardzo sie cieszy, i w sumie Niemcy to dobry kraj jesli chodzi o rodzenie dzieci, i wogole ok. Moja promotorka tutejsze przyjela do wiadomosci, ze bedziemy miec dzidziusia, ale chce zebym jak najszybciej wrocila po porodzie do pracy, zeby w terminie skonczyc doktorat. A inni - roznie. W pracy stwierdzili ze to bedzie pierwsze dzicko w naszej grupie, wiec musze ze szczegolami mowic co i jak z dzieciatkiem. Balam sie ich reakcji, ale okazala sie w porzadku.
Pewnie czesc ludzi pomysli, ze to wpadka, bo w koncu moglam skonczyc doktorat i potem przyszedlby czas na dziecko - po 30, ale niech sobie mysla co chca. Najwazniejsze, ze mamy kogos, komu mozemy przekazywac nasza milosc.
ewerner
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 264
Dołączył(a): 7 lutego 2006, o 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 14:37

Gdzie napisalam, że potępiam posiadanie dziecka po 30-ce? Rozpatrujemy zdaje się przypadek pani, która ma lat 28 i chce walczyc z mentalnością rodzicielską bo znajomi (cudownych znajomych ma bo znajomi pozostalych forumowiczek raczej zniechęcają niż namawiają) pytają ją kiedy PIERWSZE dziecko. Więc jak sie pierwsze ma po trzydziestce to kiedy drugie? Jeżeli już się planuje? Jak się planuje to należy uwzględniać wszystkie czynniki. Również i te, że po 35 roku życia jest większe prawdopodobieństwo uszkodzeń genetycznych. Kochana mam przyjaciólkę, która urodzila pierwsze dziecko w wieku 32 (wyszla za mąż w wieku 31), jak miala 35 lat miala już trójkę. Jak sama stwierdzila, gdyby nie nieprzewidywalne reakcje jej organizmu i niefrasobliwość męża w tym względzie to jej samej trudno by się bylo zdecydować. Potem miala 3 poronienia a w wieku lat 41 urodzila czwarte. I niestety sama nie daje sie jako przyklad (jest lekarzem). Dzieci są fajne, mąż zaradny i dobrze się im powodzi ale jak slyszy o kobietach w ciąży w okolicy 40-tki to sie krzywi. Ona tego nie planowala ale za glupotę uważa planowanie ciąży na ten czas.
No cóż, moze dobrze że rozmawiamy o impoderabiliach (takie są moje zdania - mozecie mieć inne) zamiast tylko liczyć dni cyklu i zastanawiać się czy byla wpadka czy nie.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez kajanna » 23 sierpnia 2006, o 15:14

Oj, Dario, widzę, że nadal nie chcesz zrozumieć, o co w tym wątku chodziło.
Może jeszcze raz przeczytaj dokładnie jego początek.
Autorka wątku i wiele innych osób, które się tu wpisało, narzekało na wścibstwo postronnych osób, które wypytują je o tak intymne sprawy, jak ich plany prokreacyjne. Wybacz, ale jest to po prostu wtykanie nosa w nie swoje sprawy, bez względu na to, czy się zachęca, czy zniechęca.
Jest to odbierane jako natręctwo.
Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że tego typu pytania są po prostu nie na miejscu? Tak samo jak pytanie o zawartość portfela czy częstość współżycia z meżem?
Ja nie mówię o serdecznej rozmowie z bliskimi przyjaciólmi, czy krewnymi, ale właśnie wścibstwem koleżanek z pracy czy dalekiej ciotki widzianej raz na 10 lat.
I nie ma to nic, ale to absolutnie nic wspólnego z otwartością na życie samych osób zainteresowanych.
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 15:27

Ależ autorka wątku wyraźnie napisala: jak walczyć z mentalnością rodzicielską. Po czym bylo: ach, te spojrzenia, podejrzliwe uśmieszki, podteksty. Dlatego twierdzę, że jest przewrażliwiona. Znam parę idiotek, które z tego samego powodu (rzekome uśmieszki i podejrzenia) gotowe byly ciążę usunąć "przedślubną". No cóż, mnie zawsze dalsza rodzina i zanjomi ze wsi pytali kiedy do klasztoru wstępuję (bo poszlam na studia i nie chodzilam na dyskoteki) i szczerze mnie to bawilo. Tym bardziej, że nic zdrożnego w klasztorze nie widzialam. Może więcej dystansu do siebie zamiast obrażać sie na plotkarski świat?
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 15:32

czasem trudno miec dystans do tego co jest trudnym przeżyciem. jak czułabys sie gdyby ktoś w sposób brutalny traktował fakt twojej adopcji?
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez ewerner » 23 sierpnia 2006, o 15:41

Nalezy też pomyśleć o tym, że oczywiście można mieć ślicznego niemowlaczka w wieku lat 35-u albo 40-u i jest cudownie ale znaczy to, że ma się dosyć wymagającego w podejściu i kondycji 10-latka w wieku lat 45-u czy 50-u, kiedy praktycznie nasza psychika i kondycja predystynuje nas raczej do tego, żeby wtedy raczej odgrywać rolę dziadka.

Z tego rozumiem, ze sugerujesz, ze dzieci powinno sie rodzic jak najwczesniej, i ze 35 lat to juz za pozno.

Potem miala 3 poronienia a w wieku lat 41 urodzila czwarte. I niestety sama nie daje sie jako przyklad (jest lekarzem). Dzieci są fajne, mąż zaradny i dobrze się im powodzi ale jak slyszy o kobietach w ciąży w okolicy 40-tki to sie krzywi. Ona tego nie planowala ale za glupotę uważa planowanie ciąży na ten czas.

Ale nikt z nas nie mowi o odkladaniu dziecka na po 40 tylko dlatego, ze chce miec samochod, dom z ogrodem i basenem, i na dokladke dziecko. Mowimy tylko, ze czasem trzeba poczekac, i to jest normalne. I nikt nie powinien klasc na nas presji czy to w jedna (ze juz powinno byc) czy w druga strone (ze powinnismy jesczze poczekac).

kajanna - zgadzam sie w 100%, wypytywanie o to kiedy bedzie dzidzia, czemu jej jeszcze nie ma, albo ze jej nie powinno byc bo kariera to wchodzenie w nasze zycie w buciorami.
ewerner
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 264
Dołączył(a): 7 lutego 2006, o 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 15:45

Jak się czulam, racz zapytać, bo traktowano mnie o wiele gorzej:) Np. nauczycielka w szkole chcąc wyjaśnić dzieciom definicję pasierbicy (patrz Baśń o dwunastu miesiącach) powiedziala, że to ktoś taki jak ja:) Idiotka kompletna i oczywiscie zdawalam sobie z tego sprawę, ale bylam dzieckiem nieśmialym więc nie powiedzialam pani , że się myli i pasierbicą bym byla, gdyby moj biologiczny ojciec ozenil się nie z moją matką. A mając lat 12 przyjechalo do mnie biologiczne rodzeństwo i dużą przyjemność sprawilo mi chodzenie z nim po wsi i na ciekawe pytania " to twoja rodzona siostra?" odpowiadać - nie rodzona tylko przyrodnia. Po czym podawać definicję rodzeństwa przyrodniego. Zaręczam, że to dziala. Taka otwartość. Więc jak pani Edward nie nauczyla się w dzieciństwie to kiedyś powinna przestać być wrażliwa jak mimoza. A mój cioteczny szwagier jak się z nim sprzeczalam to krzyczal - bo wy w tej rodzinie jesteście takie same, na co zawsze odpowiadalam z oburzeniem - o przepraszam, ja jestem adoptowana. Nie mam z tym problemów (ćwiczenia) ani z przyznawaniem się do pochodzenia, narodowości, plci oraz stanu.
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 15:48

Z tego rozumiem, ze sugerujesz, ze dzieci powinno sie rodzic jak najwczesniej, i ze 35 lat to juz za pozno.
Ewerard, napisalam, że należy POMYŚLEĆ o wszystkim skoro się planuje.

nawiasem mówiąc KKK chyba też wchodzi z buciorami w życie skoro jednak coś tam pisze na temat posiadania dzieci, rozwodzenia się, cudzolówstwa itd...
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 15:50

bardzo współczuję. i nie wierzę, że nic nie czułaś. raczej, że sie znieczuliłas w obronie na to wszystko.
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez ewerner » 23 sierpnia 2006, o 16:01

Ewerard, napisalam, że należy POMYŚLEĆ o wszystkim skoro się planuje.

Planowanie to jest m.in. myslenie o wszystkich za i przeciw i stwierdzanie - teraz jest czas na to a teraz na cos innego.

nawiasem mówiąc KKK chyba też wchodzi z buciorami w życie skoro jednak coś tam pisze na temat posiadania dzieci, rozwodzenia się, cudzolówstwa itd...

KKK to co innego niz znajomi, daleka rodzina, i koledzy z pracy.
Poza tym KKK nie pyta mnie za kazdym razem kiedy mnie spotka, czy aby na pewno nie jestesm w ciazy, albo kiedy w koncu bedzie to dziecko (co boli szczegolnie wtedy gdy sie wlasnie pragnie dziecka i stara sie, i jakos nie wychodzi).
ewerner
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 264
Dołączył(a): 7 lutego 2006, o 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kajanna » 23 sierpnia 2006, o 16:02

Daria napisał(a):Może więcej dystansu do siebie zamiast obrażać sie na plotkarski świat?


Ależ przecież w tym wątku nikt nie pisał, że zalewa się rzęsistymi łzami i nie przesypia nocy, bo ktoś go zapytał, kiedy dziecko. :)
Najczęciej takie pytania budzą po prostu irytację i rozdrażnienie.
A czasem faktycznie mogą sprawić dużą przykrość.
Dlaczego odmawiasz dziewczynom prawa do takich odczuć?

Nie uważasz, że zadawanie tego typu pytań jest nietaktem?
kajanna
Domownik
 
Posty: 348
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 19:59
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Daria » 23 sierpnia 2006, o 16:27

Ależ skąd. Nauczylam się tylko, że nic tak nie drażni naszych bliźnich jak szczere odpowiedzi na intymne pytania:)
Daria
Przygodny gość
 
Posty: 68
Dołączył(a): 12 grudnia 2003, o 12:28

Postprzez juka » 23 sierpnia 2006, o 16:30

i myślisz że to dobrze, płacić złośliwością za brak delikatności ? :shock:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 56 gości

cron