Teraz jest 30 kwietnia 2024, o 13:17 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

akt małżeński i modlitwa

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez abeba » 27 maja 2006, o 13:55

rekolekcje ignacjańskie w zyciu codziennym przerobiłam, nawet prowadzący jezuita uznał na koniec że to nie dla mnie i nie radził kontuynuować.
Troche chodziłam do duszpasterstwa akademickiego ale niestety z moim niewyparzonym językiem i uczuleniem na słowa "świadectwo, dar, ofiara, nawrócenie" itp. nie zagrzałam tam długo miejsca i czułam sie jak sszpieg z krainy deszczowców. Do dziś pamiętam oburzenie jak powiedziałam na spotkaniu o V przykazaniu że gdybym urodziła b.chore dziecko to nie chciałabym żeby zyło (w sensie reanimacji, inkubatora itp, a nie że bym mu poderżnęła gardło). Myslałam ze mnie zlinczują. Więc za wspólnoty serdecznie dziękuję. Moj mąż także - był molestowanym ministrantem (całe szczęście niezbyt dotkliwie).
Mój ojciec chleje.
Spowiednika szukam ale mało skutecznie np, główny kandydat co rusz odwołuje dyzury, a pozostali (np. fajny jezuita z portalu opoka.org.pl) okazują sie nie byc jeszcze kapłanami.
Stosuję sie do zasad bo nie czuję by Bóg był miłością a nie dlatego że zapomniałam. Nawet gdybym pamiętała, to tylko jako formułkę.
Seksulanośc to dar, owszem ale ma słuzyć płodności, może jakbysmy zajmowali sie płodzeniem potomstwa to bysmy to traktowali jakojakieś misterium, ale tak, dla przyjemności to naprawdę Boga mało obchodzi...

Czy naprawdę nikt sie nie modli o stalej porze, moze ktoś odprawia brewiasz albo coś? Zadałam tylko proste pytanie na początku....
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez micelka » 27 maja 2006, o 14:02

Ja z narzeczonym codziennie -jeśli się widzimy, to razem, jeśli nie, to osobno- odmawiamy dzisiątkę różańca. Zależy nam na wspólnej modlitwie w naszym przyszłym małżeństwie, ale zaczęliśmy od takiej prostej formy,jaką jest różaniec, a z czasem mam nadzieję, będzie to bardziej spontaniczne. Wspólna modlitwa może mieć miejsce niekoniecznie przed snem, może np. po kolacji, przed wieczorną toaletą, a nie tylko tuż przed pójściem spać.
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez fiamma75 » 27 maja 2006, o 15:56

abeba napisał(a):Seksulanośc to dar, owszem ale ma słuzyć płodności, może jakbysmy zajmowali sie płodzeniem potomstwa to bysmy to traktowali jakojakieś misterium, ale tak, dla przyjemności to naprawdę Boga mało obchodzi...


Mylisz się, seks jest głównie dla wzajemnej przyjemności, radości, miłości, jedności małżonków, choćby z b.prostego powodu - kobieta nie jest cały czas płodna :D Gdyby seksualność była darem wyłącznie ku płodności, to by kobieta zawsze mogła zajść w ciążę.

Poza tym nie trzeba zaraz współzycia traktować jako misterium.
Jesteśmy dziećmi Boga, w całości należymy do Niego - także w trakcie współżycia,
Poza tym to ty myślisz, że coś Boga nie obchodzi. (Wyraźnie widać, że rzutujesz obraz swojego ojca na Jego obraz). Prawda o Nim jest jednak inna...
Radziłabym Ci uczestnictwo w rekolekcjach o nazwie "kurs Filipa".
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez mateola » 27 maja 2006, o 16:16

fiamma75 napisał(a):Radziłabym Ci uczestnictwo w rekolekcjach o nazwie "kurs Filipa".


A ja - uczciwą psychoterapię.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez abeba » 27 maja 2006, o 16:50

chodzę na psychoterapię, czy jest uczciwa nie mnie oceniać bo się nie znam.
Szkoda że się z tego tak zrobiło znowu o mnie, bo mało komu to się przyda.
Jakie Wy wszystkie fajne i wyzwolone jesteście, że nie macie takich problemów...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez mateola » 27 maja 2006, o 17:06

abeba napisał(a):chodzę na psychoterapię, czy jest uczciwa nie mnie oceniać bo się nie znam.
Szkoda że się z tego tak zrobiło znowu o mnie, bo mało komu to się przyda.
Jakie Wy wszystkie fajne i wyzwolone jesteście, że nie macie takich problemów...


To dobrze, że chodzisz. Uczciwa terapia... taka, która boli. Moja bolała i wciąż boli... bardzo...
i pewnie dlatego działa.
Piszesz, że "nie mamy takich problemów" - no cóż, ja mogę mówić tylko o sobie... mam inne problemy, Abebo. Myślisz, że dlaczego leczę siódmą depresję?
Terapeutka mówi, że ostatnią, że więcej już nie będę chorować...

Pozdrawiam serdecznie i idę śledzić córkę w Krakowie :-)
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez kukułka » 27 maja 2006, o 18:27

abeba napisał(a):Stosuję sie do zasad bo nie czuję by Bóg był miłością a nie dlatego że zapomniałam. Nawet gdybym pamiętała, to tylko jako formułkę.
Seksulanośc to dar, owszem ale ma słuzyć płodności, może jakbysmy zajmowali sie płodzeniem potomstwa to bysmy to traktowali jakojakieś misterium, ale tak, dla przyjemności to naprawdę Boga mało obchodzi...

Czy naprawdę nikt sie nie modli o stalej porze, moze ktoś odprawia brewiasz albo coś? Zadałam tylko proste pytanie na początku....

Niikt nie powiedział, ze najpierw trzeba czuć, ze bóg jets miłoiscią, a potem do tego się dostosować. Wiara nie zalezy od czucia tylko odwrotnie. Zachowuj sie tak, jakby Bog był miłoscią ( w końcu nią jest). Czucie samo przyjdzie. Ja tak miałam.
Dla przyjemnosci okazywania miłosci Boga seks też obchodzi. Skad wiesz, gdzie w Biblii masz potwierdzenie, zę nie? Poczytaj Pieśń nad Pieśniami. mowisz, ze to Boga nie obchiodzi, bo TOBIE taik siię wydaje. Fakty sa inne.
Taik, aj modlę sie os tałej poirze, ale nei pisałam o tym, bo to, co ja uwążam sza modlitwę, pewnie Tyt byś uznała za coś dziiwnegio, co modlitwą nie jest ( do zasad sie nie stosuje, takich "paciiorkiowych" zasad). Ja modlę się rano, to zawsze, iii wiecziorem przewaznie. I czesto w ciągu dnia, w autobusie, gotując, ogliaają TV. Moja modlitwa to nie paciorek, tylko powiiedzenie Bogu co czuje, o co prosze, za co dzięikuję, modlę siie w pracy, na dyżurach na przerwach, gdy chodze z kata w kąt i pilnuję by dzieciaki się nie pozabijały. czasem wiecziorem modlę sie klęcząc, czasem siedząc, czasem leżąć obok meża przed zaśnięciem. I to jest moja stała codziienna modliitwa. Dla Ciebiei pewnie nie "normalna". więc nie pisałam o tym.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 27 maja 2006, o 18:28

abeba napisał(a):c
Jakie Wy wszystkie fajne i wyzwolone jesteście, że nie macie takich problemów...

Ale mamy inne....
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 27 maja 2006, o 18:30

abeba napisał(a):.
Szkoda że się z tego tak zrobiło znowu o mnie, bo mało komu to się przyda.
...


Tobie się przyda.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 27 maja 2006, o 18:59

mateolu - obiecuje Ci że nie zachorujesz więcej? ufasz jej? ja bym nie ufała.
kukułka napisał(a):Ja modlę się rano, to zawsze, iii wiecziorem przewaznie. ...czasem wiecziorem modlę sie klęcząc, czasem siedząc, czasem leżąć obok meża przed zaśnięciem. I to jest moja stała codziienna modliitwa. Dla Ciebiei pewnie nie "normalna". więc nie pisałam o tym.

Dlaczego z góry zakladasz jak bym oceniła? własnie mi o coś takiego chodziło! "rano, to zawsze" piszesz- a gdyby mąż Cię zaczął pieścić własnei rano na dzień dobry to by Ci przeszkodził w modlitwie (podejściu do niej). I co byś zrobiła?
To o czym piszecie, taka modlitwa w myślach, w trakcie robienia czegoś to chyba nawet trudniejsze dla innych zachowanie niż jak ktoś "klepie paciorek na klęczkach": modlisz się, a tu małzonek z kuchni czy z ogródka woła i czegoś chce. Wstać i pójść? Odpowiedzieć coś? Kto ważniejszy? Jak przerwę modlitwę bo ktoś mnie zaczepi to mi naprawdę głupio że ta osoba była ważniejsza od Boga...
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez fiamma75 » 27 maja 2006, o 19:29

abeba napisał(a):Jakie Wy wszystkie fajne i wyzwolone jesteście, że nie macie takich problemów...


Kukułka ma rację, mamy inne problemy.
Chorowałam swego czasu na depresję, moje życie nie było lekkie. Psychoterapia w połączeniu z Bogiem bardzo mi pomogła.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez fiamma75 » 27 maja 2006, o 19:33

abeba napisał(a):To o czym piszecie, taka modlitwa w myślach, w trakcie robienia czegoś to chyba nawet trudniejsze dla innych zachowanie niż jak ktoś "klepie paciorek na klęczkach": modlisz się, a tu małzonek z kuchni czy z ogródka woła i czegoś chce. Wstać i pójść? Odpowiedzieć coś? Kto ważniejszy? Jak przerwę modlitwę bo ktoś mnie zaczepi to mi naprawdę głupio że ta osoba była ważniejsza od Boga...


Bóg przychodzi też w drugiej osobie... Bardzo często tak robi.
Czasem właśnie zrezygnować z modlitwy by zrobić coś dla kogoś jest prawdziwą modlitwą, bo trzeba umrzeć z własnych wyobrażeń np. na temat jak ma wyglądać moja modlitwa.
Abebo, zrozum, modlitwa to nie tylko pacierz. Modlitwą może być staranne wykonywanie pracy, gdy oddasz to na chwałę Bożą, nauka, zresztą cokolwiek. Nie da się oddzielić życia - tu jest modlitwa i Bóg, a tu nie, bo doprowadzisz się do schizofrenii duchowej. Obecność Boża, której nie musisz wcale czuć, przenika wszystko.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez kukułka » 27 maja 2006, o 23:47

abeba napisał(a):Dlaczego z góry zakladasz jak bym oceniła? własnie mi o coś takiego chodziło! "rano, to zawsze" piszesz- a gdyby mąż Cię zaczął pieścić własnei rano na dzień dobry to by Ci przeszkodził w modlitwie (podejściu do niej). I co byś zrobiła?
To o czym piszecie, taka modlitwa w myślach, w trakcie robienia czegoś to chyba nawet trudniejsze dla innych zachowanie niż jak ktoś "klepie paciorek na klęczkach": modlisz się, a tu małzonek z kuchni czy z ogródka woła i czegoś chce. Wstać i pójść? Odpowiedzieć coś? Kto ważniejszy? Jak przerwę modlitwę bo ktoś mnie zaczepi to mi naprawdę głupio że ta osoba była ważniejsza od Boga...

Zakładam, jak byś oceniła, bo wnioskuję to na podstawie podejścia Twojego do modlitwy, o którym pisałaś. Męza - cóż - nie uważam za przeszkodzenie w modlitwie. Moę się pomodlić pózniej wcześniej, wazne, by modlić się kazdego dnia, a kiedy - to obojetne. Raz może być rano, raz wieczorem. Gdy ktoś woła - wstac i pójśc,> modlitwę dokończyc poźniej. Łatwiej jest pokazac całemu swiatu, ze na klęczkach się modlisz, ale taka cicha modlitwa...ma wiiecej w sobie pokory mozę. Trzeba miięć odwagę samemu przed sobą przyznać, ze nie jest ona wypięikniiona, doskonała, ale jednak - co najwaznieijsze - codziienna i szczera. Dla mniei tikaa modlitwa w trakcie innej czynnosci jest bardzo cenna, choc przychodzi ona trudno i długo i czasem jest to modlitwa tylko jednym słowem, zdaniem, gdy jha np jestem w pracy, tlumacze coś dzieciakom, dyżuruje na przerwie, a wiem,z e ktos z moiicgh bliiskiich ma w tym czasie właśniei ciezkie chwiiile - wołam Pana i Jemu wsyztko zostawiam, bio mniie wzywają obowiiązki, iktóre musze wykonywac, bo jestem człowiiekiem zyjacym w świecie, bo "ora et labora" Właśnie. Abeba, moze poczytaj coś o modlitwie serca i hezychazmach. Ja, gdy to czytałam, było to dla mnie trudne, po latach okazało się, ze przydaje sie w życiu i zycie wymusza takie nauczenie sie tej modliitwy. To nie jest modlitwa płytka, to się czuje, wie. Pioczytaj o tym, spróbuj. Zreszta w chrzescijaństwie jest wiele typow modlitwy. Wybierz ten, który Ci pasuje.mam w rodzinie taką osobę, straszna dewotka, dosłownie. Każe sobie nie przeszkadzać iitd, bo on sie modli. A gdzieś w NT, w księgach dalej ustyuowanych niz Ewangelie, ale w której dokładnie to nie wiem, było coś takiego, ze gdy ktoś nas prosii o pomoc w czasie modlitwy, to modlitwę sie przerywa, potem się kończy. I to nie znaczy, ze człowieik ważnieijszy od Boga. miiłiosc to miiłiość. Bóg jest też w człowieku. Jak czółowiek przeszkadza Ci w modlitwie to znaczy, ze coś z Twoimi podejsciem do człowiekia jest nie tak. I do Boga być moze też.
To, co aj bym zrobiiła w sytuacji porannej modliitwy jest moją sprawą, a poza tym niie ma sensu chyba byś siię tym suygerowała. nie mozęsz mieić na wszytko gotowej recepty od innych, bo to jest sytuacja, która da się naprawdę rozwiązać samemu. jetseś dorosła. ucz sie samoidziielnosci, nie bój się. Inaczej zasady Cię zjedzą. A co do modlitwy - jedno "Jezu, ufam Tobie", gdy świat walii cii siię na głowę, możę znaczyć wiecej niz 100 pacierzy, w których nikt Cii nie przeszkadza. I.. zyj tak, by cąłe Twoje życie było modlitwą. Modlitwa to niie tylko słowa. to tez bycie i działanie.Ora et labora.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mateola » 28 maja 2006, o 09:30

Abebo poszukująca…
To, co tak trafnie opisały Kukułka i Fiamma ja znalazłam w książkach Anselma Grüna – tu masz próbkę:
http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=792

Polecam także jego „Rozdarcie”, które mam całe popodkreślane i „pofiszkowane”

Zresztą, musisz szukac sama.

Pan Bóg trafia do nas różnymi drogami. Jednego rzuca na ziemię i oślepia, innego wyrywa z objęć bogactwa i sławy, do jeszcze innego przychodzi w drugim, cierpiącym człowieku, kolejnemu objawia się w książkach… do mnie przyszedł przez cierpienie. Depresja jest straszliwa, do tego stopnia, że myślisz o śmierci… i często tak się kończy. Dlatego z początku buntowałam się (dlaczego mi to robisz!), uciekałam (skoro mnie znowu karzesz, to odchodzę!), rozpaczałam (czemuś mnie opuścił!)… a On uparcie znowu wyprowadzał mnie na „pustynię”. Zaczęłam wiec pytać „po co mi to robisz? Bo może masz w tym jakiś cel? ”

I tak było. Za każdym razem odnajdował mnie na tej pustyni, a raczej ja Go odnajdywałam, bo On był cały czas blisko… czasem tak blisko, że Go nie widziałam, nie czułam, tak, jak nie mogłam zauważyć, co jest na obrazku, które dziecko dosłownie wpychało mi do oka, żebym lepiej widziała...
Za każdym razem odnajdywałam więc mojego Boga, a On przedstawiał mi się za każdym razem w innej, doskonalszej, pełniejszej postaci…
Nie bez przyczyny przytoczyłam tu wiersz „Bóg”, bo to jest historia mojej wiary, historia mojego wyobrażenia Boga…
Nie, to nie jest tak, że jestem cały czas „w tej ostatniej zwrotce”, na "energetycznym haju"– nie, jestem bardzo niestabilna, wciąż szukam, sprawdzam, wątpię… ale wiem, odczułam, do czego naprawdę dążę i co jest moim największym pragnieniem.

I dlatego, Abebo, ufam mojej doświadczonej terapeutce, która mówi, że nie będę już chorować. A nawet, jeśli tak się nie stanie, jeśli Bóg jest jeszcze czymś większym, o czym dziś nie mam pojęcia ani ja, ani ten poeta, to… nie boje się kolejnej choroby. Bo widzę sens tego cierpienia. Jest nim rzeczywista „osobista, głęboka relacja z Chrystusem”, jak mówi Papież B16.
Więc nie boję się.

Życzę Ci odszukania własnej Drogi, pozdrawiam serdecznie –
M.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez abeba » 28 maja 2006, o 10:44

No to fajnie: wszystko co staram sie robić, najlepiej jak umiem, nie ma najmniejszego sensu!
po co slub, po co odmawianie sobie bycia razem, po co te ceregiele z npr,
po co codzienna modlitwa, chodzenie na mszę czy do spowiedzi.
I broń boże do komunii, skoro Boga nie kocham, to wręcz nie wolno!
Skoro i tak Bóg na "mnie grzmi i się oddala jak burza", to po cholerę mu zawracać głowę? "Bruce wszechmogący" dostawał od wszystkich modlitwy formie e-maili, 6 mld dziennie i starał się je przyczytać, ale wg Waszej koncepcji modlitwy równe nie są i mój uparty pacierz przy Waszych nie ma szans, więc po co tracić czas. wolę się przytulić do męża, jemu przynajmniej na mnie zależy.
Starałam się jak mogłam, ale jesli 5 czy więcej książek mnie do Boga nie doprowadziło to po ile kolejnych mam sięgać? w końcu mi sie znudziło, wolę przeczytać jakąś powieść, przynajmniej będzie lepiej napisana.
Dziękuję, wypisuję się z tego interesu. O wspólnotach i duszpasterstwach już pisałam.
Skoro Boga nie kocham to mi obojętne czy praktykuję, i tak pójdę do piekła. A ponieważ piekło to nie kotły smoły tylko życie bez Boga, które okazuje się i tak prowadzę, to się będę tam przynajmniej czuć jak w domu. a nie jak szpieg z krainy deszczowców.
Tylko mam nadzieję, że Bóg będzie grał fair i też się ode mnie odwali i nie postanowi jednak mnie odwiedzić np. w postaci upośledzonego dziecka.
Dziękuję za oświecenie.
(Mam tylko nadzieję, że nie spotkam w piekle babć moherówek, bo one też klepią paciorki)
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez abeba » 28 maja 2006, o 12:02

mateola straszny jest ten Twój wiersz!
Nikt nie zyje tysiąca lat więc nie daje on żadnej nadziei.
Facet nie pisze co sie działo przez te tysiace lat, jak po tym odtrąceniu zdołał je przeżyć i dlaczego w ogóle znow poszedł na tę górę. Ja bym nie poszła.
I wreszcie najważniejsze, gdyby Bóg był dobry, to by takiego przestraszonego człowieka przygarnął i pocieszył, a nie grzmiał i odwracał się od niego.
A z tego wiersza i takiego podejścia wynika, że syn marnotrwany, który wrócił do majątku ojca z myślą że może go tam chociaz przyjmą na parobka powinien sie zetknąć z nastepującym przywitaniem "Ach tak,zapomniałeś że Cię kocham? to idź precz i wróć jak to przemyslisz"
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez micelka » 28 maja 2006, o 12:30

Abebo, nie wierzę, że napisałaś poważnie ten poprzedni post. Pójdziesz dzisiaj do kościoła?
micelka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 242
Dołączył(a): 9 czerwca 2005, o 12:42

Postprzez mateola » 28 maja 2006, o 12:48

Abebo, już jesteś na dobrej drodze w swych poszukiwaniach!
Wykrzycz to wszystko Bogu! Jak w Psalmach!
88

Trzymaj się, już Cię nie męczę
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez abeba » 28 maja 2006, o 12:56

nie wiem, czy jest sens, skoro chodzę tam głównie z przyzwyczajenia i dlatego, że jak nie pójdę poczuję sie nieswojo (tydzień temu nie poszłam, bo w sobotę po południu byliśmy na mszy ślubnej -czy na pewno to się liczy? i tego typu myślenie).
Nie wiem, czy jest sens, skoro udział we mszy jest odklepaniem formułek. (szczerze mowiąc dobrego kazania lubię posłuchać, i śpiewów, ale "reszta" już mnie mało porusza).
Już po raz kolejny spotkałam się z radą zaprzestania praktyk (w tym mszy), po to żeby odczuć że mi ich zabrakło. Bardzo wygodna ta rada, tym bardziej że dziś zimno, a praca magisterska czeka.
PS. Żeby nie było, że jedyna mam taki odchył: własnie zadzwoniła moja mama m.in. po to by spytać o radę, czy niepójście w niedzielę do koscioła po tym jak się w sobotę było na wyjeżdzie na slubie i weselu (niedziela spędzona w drodze powrotnej) było grzechem.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 28 maja 2006, o 19:31

abeba napisał(a):No to fajnie: wszystko co staram sie robić, najlepiej jak umiem, nie ma najmniejszego sensu!
po co slub, po co odmawianie sobie bycia razem, po co te ceregiele z npr,
po co codzienna modlitwa, chodzenie na mszę czy do spowiedzi.
I broń boże do komunii, skoro Boga nie kocham, to wręcz nie wolno!
ale wg Waszej koncepcji modlitwy równe nie są i mój uparty pacierz przy Waszych nie ma szans, więc po co tracić czas. Skoro Boga nie kocham to mi obojętne czy praktykuję, i tak pójdę do piekła. A ponieważ piekło to nie kotły smoły tylko życie bez Boga, które okazuje się i tak prowadzę, to się będę tam przynajmniej czuć jak w domu. a nie jak szpieg z krainy deszczowców.
Tylko mam nadzieję, że Bóg będzie grał fair i też się ode mnie odwali i nie postanowi jednak mnie odwiedzić np. w postaci upośledzonego dziecka.
Dziękuję za oświecenie.
(Mam tylko nadzieję, że nie spotkam w piekle babć moherówek, bo one też klepią paciorki)

Uwierz mi, nie byłasbys szzcesliwa, gdyby Bóg się odwalił. Mnie tez trudno powiedziec, zę Go kocham, ale modle się do Niego, bo Go potrzebuję. piotrzebuję Go w mojej miłosci do męża. i w ten sposób odczuwam, zę Bog jets miłoscią. A kto Ci powiedział, ze do komunii nie wolno? komunia ma Cie uzdrawiiać, uczyc miłości, to lekarstwo, nie nagroda dla grzecznych dzieci. I to nieprawda, ze Twoje modliitwy przy naszych nie maja szans. Skad wiesz, jak Bog to ocenia? ja tylko napisalam o innym rodzaju modlitwy pio to,zeby Ci uswiadomic, ze zasady to nei wszytko. Poza tym piszesz jak cżłowiek w klasycznej depresjii, na co to wszystko itd. 5 ksiiążek o Bogu to mało. "Szukajciie a znajdziecie". i jeszce jedno -na temat tego, czy boga obchodzii seks bez potomstwa. obchodzii. Gdyby tylko o potomstwo Mu chodziło, bezpłodni niei mogliby mieic slubów koscielnych. A mogą. Natomiast, cvo ciekawe, niezdolni do wspołzyciia nie mogą. warto nad tym pomysłeć. I jeszce jedno - jak nei umies zmodliic się za siiebie, módl sie za iinnych.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Gagusia » 28 maja 2006, o 22:18

:D :D :D dziewczyny, bardzo mnie ucieszyły wasze posty dotyczące modlitwy. myślałam, że to tylko ja nie modlę się "paciorkiem" i wydawało mi się, że może coś robię nie tak. ale widzę, że nie jestem odosobniona.
abebo, moim zdaniem seks małżeński sam w sobie jest modlitwą, więc jak nie odmówisz przedtem czy potem pacierza to Pan Bóg się nie obrazi. a zawsze możesz po prostu pomyśleć "Dzięki Ci Panie". na początku czy na końcu. za to że możecie być razem tak blisko, za to że było pięknie.
a swoją drogą, w ramach uczenia się kontaktu z Panem Bogiem, modlitwy, to ja osobiście polecam Ci wyjazd do Taize. dla mnie to wyjątkowe miejsce, może dlatego, że tam się zaczęła moja droga do nawrócenia (która nie wiem, czy się kiedyś skończy, bo ja jestem oporna materia :wink: )
Gagusia
Przygodny gość
 
Posty: 83
Dołączył(a): 12 grudnia 2005, o 17:48

Postprzez abeba » 28 maja 2006, o 22:21

kukułko, nie Ty jedna "zjechałaś" mój pacierz. Naprawdę nie wiem co Wam się nie podoba w "Ojcze nasz", dla mnie to piękniejsze słowa (i treść) niż cokolwiek co sama od siebie bym wymyśliła. A żeby w ogóle było hardcore-owo, to jakiś czas temu wrócilam na trochę do modlitwy do Anioła Stróża, o! I nabożeństwo majowe też lubię, bardzo mnie wzrusza, ale tylko na wiosnę na wsi. szkoda, że ludziom już się te tradycyjne modlitwy nie podobają, pewnie z czasem zaginą.
Nawiasem mówiąc, naprawdę myslałam że ludzie się modlą tak klasycznie. Teraz już wiem czemu nawet na wyjeździe duszpasterstwa krępowałam się uklęknąć zanim wlazłam do spiwora - byłam jedyna! Czy nadal uważasz że to modlitwa "na pokaz"? Dziś sie przekonałam że raczej obciach.
Z diagnozą depresji to chyba za daleko posunięte - w końcu jestem pod opieką psychoterapeutów od 5 mcy, miałam konsultację psychiatryczną, gdyby to było tak ewidentne to chyba ktoś już by to wyłapał.
Ja mam raczej łatwość wyolbrzymiania problemów i wpadania w doła jak ktoś mnie w niego wpędzi, i już nie pierwszy raz lmm mnie przybiło zamiast pomóc.
Ostatnio edytowano 28 maja 2006, o 22:24 przez abeba, łącznie edytowano 1 raz
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez groch » 28 maja 2006, o 22:23

Abeba, Bóg Cię kocha, jak każdego z nas. I każdy z nas grzeszy - jeden słowem, drugi czynem, a trzeci myślą. Tu nikt nie zjadł wszystkich rozumów i nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale każdy z nas chce wierzyć, że choć jest mały jak ziarnko piasku i grzeszny, to Bóg - jak sam o sobie mówi - jest MILOŚCIĄ! Nie złośliwym ojczymem, nie karzącym sędzią, nie prokuratorem z miarką w oku - ale kochającym ojcem.

Ja też często mam wyrzuty, że moja modlitwa nie jest taka jak powinna być - ja z kolei nie mam w sobie odwagi, (co na pewno wielu osobom wyda się smieszne) żeby wieczorem uklęknąć i w obecności męża w ten sposób się modlić. Ale staram się powierzać to za każdym razem Panu i wierzę, że kiedyś będę miała siłę żeby to zmienić.

A to, jak postrzegamy Boga wpływa przede wszystkim na nas. To my się zadręczamy, a Bóg przecież nie przestaje nas kochać.

Twoja modlitwa ma sens, i masz świadectwo, o ile lepsza jesteś od tych, którzy się tak jak Ty nie potrafią się modlić, czy nie znajdują czasu na wieczorna modlitwę. Wszsytkie posty w tym wątku tak naprawdę pokazują, że nikt z nas nie jest święty!!! Każdy po prostu okazuje Bogu swoją miłość tak jak potrafi - może nieporadnie, czasem niestarannie... Ale liczy się to, że się chce. Po prostu wiele osób stara się Tobie pomóc, powiedzieć, że sztywne trzymanie się zasad niekoniecznie musi być tym jedynym słusznym rozwiązaniem. Że gdy człowiek się przełamie i zacznie ofiarowywać Bogu także to, co w nim jest słabego, niedoslonałego, grzesznego to Bóg to przyjmie i pomoże, a człowiekowi będzie też łatwiej.

Pan jest wielki, wszechmocny, miłosierny... To my jesteśmy malutcy...
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez kukułka » 28 maja 2006, o 22:25

Zjechałam pacierz, bo widze, ze powoduje u ciebie skrupuły, a wywoływanie skrupułów nie ejst celem mnodliitwy. Dbamy o wzrost naszego ciiała ii psychiikii, duch tez dojrzewa, trzeba mu dac różny pokarm, nie tylko pacierz.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez abeba » 28 maja 2006, o 22:27

nie rozumiem, jak to wywołuje skrupuły? co najwyżej im nie zapobiega, ale co jest samo Ojcze nasz winne?
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez kukułka » 28 maja 2006, o 22:29

groch napisał(a):że się chce. Po prostu wiele osób stara się Tobie pomóc, powiedzieć, że sztywne trzymanie się zasad niekoniecznie musi być tym jedynym słusznym rozwiązaniem. Że gdy człowiek się przełamie i zacznie ofiarowywać Bogu także to, co w nim jest słabego, niedoslonałego, grzesznego to Bóg to przyjmie i pomoże, a człowiekowi będzie też łatwiej.

Pan jest wielki, wszechmocny, miłosierny... To my jesteśmy malutcy...

Tak, to własnie chciałąm powiedziiec. nikt nieima chyba monopolu na supermodlitwę. no, poza Jezusem. To, co my tu piszemy to tylko inne drogi modlitwy. a modlitwy tradycyjne tez lubie, ale gdybym tylko nimi się modliła, czegoś by brakło mojej wierze i modlitwie. mojej relacji z Bogiem. skrupuły, czy przed czy po siei trzeba modlic. Gdyby modlitwa była bardziej spiontaniiczna, mozna by i w trakcie blisikosci. niie zeby od razu Ojcze nasz bylo winne. rzeczywisciie masz tendencję do wyolbrzymiania. napisalam do Ciebie na priv. Zupelniie serio i powaznie. Akurat zbieglio sie to z watkiem modliitwy na lmm, ale to bynajmniej nie ironia w tym moim privie, a jedynie czysty przypadek
Mysle,z e warto bys zadala sobie pytanie, co maz mysli o calej tej sprawie. w koncu to dotyczy was obojga.
A co do modliitwy i jej czasu, ze niei musii byc zawsze rano czy wiieczorem, to przytocze zdanie mojego znjomego ksiedza, ze modliitwa wazne by byla, niech bedzie to 15 czy 10 miinut codzienniei poswieconych bogu. a kiedy? wtedy, gdy masz czas luyb gdy Cie przynagla Duch Swiety i czujesz nieodparta potrzebe modlitwy. I zapamietaj, abebo, niei ma modlitw lepszych i gorszych, sa rozne. No, gorsze sa moze nieszczere, poza tym jakiekolwiek rozroznienie nie ma sensu.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kukułka » 28 maja 2006, o 22:50

abeba napisał(a):No to fajnie: wszystko co staram sie robić, najlepiej jak umiem, nie ma najmniejszego sensu!
po co slub, po co odmawianie sobie bycia razem, po co te ceregiele z npr,
po co codzienna modlitwa, chodzenie na mszę czy do spowiedzi.
Tylko Bóg wie, po co. tylko On wiie czy coś ma cel, czy jets potrzebne, nie Ty. Nie masz podstaw, by tak mówic, nie znasz cąłej rzeczywistości
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mateola » 29 maja 2006, o 07:46

"Z głebokości wołam do Ciebie, Panie"

Jeszcze trochę o modlitwie.
Nie ma człowieka, który doświadczałby przez całe życie tylko szczęścia, radości i pogody. Każdy w życiu trafi lub trafił na sytuacje czasem skrajnie trudne. Również w naszym kontakcie z Bogiem są trudne momenty, w których On będzie milczał. Miną dni, tygodnie, miesiące – a On będzie milczał. A my zaczniemy wątpić, w jego miłość i dobroć. Mamy wrażenie, że nas opuścił, pytamy, co jest takiego w nas, że Bóg nas nie chce… Jakie ludzkie są te uczucia, jak wspólne dla wszystkich ludzi na przestrzeni wieków! Ból, opuszczenie, rozpacz, gniew, agresja, przerażenie, obojętność… Nie zaprzeczajmy, to także nasze.

Wejdźmy w świat Psalmów:

- Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił?
Daleko od mego wybawcy słowa mego jęku.
Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz,
Wołam i nocą, a nie zaznaję pokoju/22

- Drży we mnie moje serce
I ogarnia mnie lęk śmiertelny.
Przychodzą na mnie starach i drżenie
I przerażenie mną owłada/55

- Wybaw mnie Boże, bo woda siega mi po szyję
(…) Zmęczyłem się krzykiem i ochrypło mi gardło
Osłabły moje oczy
Gdy czekam na Boga mojego /69

- Czy dla cieniów czynisz cuda?
Czy zmarli wstaną i będą Cię słwawić?
Czy to w grobie opowiada się o Twojej łasce?
A w szeolu o Twojej wierności?
(…) Czemu odrzucasz mnie, Panie
Ukrywasz oblicze swoje przede mną?
(…) Nade mną przeszły Twoje gniewy
I zgubiły mnie Twoje groźby./88

I inne: 102, 130, 142, 143
Psalmy uczą, że możemy także modlić się do Boga naszymi „ciężkimi” uczuciami. Nie trzeba się martwić, że to dla Boga za trudne, lub, że się na nas obrazi. Nie zacznie też w łatwy sposób nas pocieszać. Nie chce, żebyśmy udawali przed nim, że wszystko jest w porządku. Nie zależy Mu na tym, byśmy Go w gładkich słowach wychwalali, gdy naprawdę myślimy co innego. Możemy (i róbmy to, jak Psalmista) ujawnić to, co naprawdę czujemy. To ja, Boże, Twoje dziecko! Co mi robisz? Po co mi to robisz? Gdzie Ty jesteś, obudź się!
Krzyczmy Mu o tym, jak Dawid!
Czy Bóg obraził się na Dawida?

Bóg każdego doświadcza. Ja nie jestem wyjątkiem, Ty nie jesteś wyjątkiem. Opuszczenie, odrzucenie czuli wielcy święci. Nie oszczędza nawet swojego Syna… „Boże mój, czemuś mnie opuścił?” Tyle umiało wypowiedzieć udręczone ciało. A co Jezus myślał?
Życie doczesne pęka w szwach od tajemnic i związanych z nimi pytań. Próbował je pozbierać Antoine de Saint-Exupery w wierszu O głębokości... mądrości... Boga.

„Nieznane są, Panie, Twoje drogi,
Dlatego pozwól mi zrozumieć:
Kogo Bóg leczy, tego najpierw rani.
Kogo Bóg podnosi, tego rzuca na ziemię.
Kogo Bóg budzi, temu każe przedtem umrzeć.
Głęboko rozrywa ziemię, gdy rzuca ziarno w nasze życie.
Rozsadza fundamenty, na których zbudowaliśmy dom,
kiedy nas czyni swoją świątynią.
Zanim pozwoli nam się śmiać,
Każe nam gorzko zapłakać.
Czyni mężczyzn słabymi, aby móc ich użyć.
Gdy ma nadejść ranek, musimy przebrnąć przez noc.
W naszej ciemności zapala swe światło.
Bóg pracuje sumiennie, gdy nas przemienia.
Ach, Panie,
Twardo się ze mną obchodzisz,
Sprawiasz mi ból.
Jednak dziękuję Ci.
Wierzę, że nie tylko jasny dzień, także noc kryje w sobie cuda.
Są kwiaty, które rozkwitają tylko w dziewiczej puszczy,
Gwiazdy, które można zobaczyć tylko na horyzoncie pustyni.
Są doświadczenia boskiej miłości,
Które darowane są nam tylko w skrajnym opuszczeniu,
Na krawędzi rozpaczy...”.

Kto oglądał wczoraj relację z Auschwitz-Birkenau, ten słyszał: „Panie, gdzie byłeś? Dlaczego na to pozwoliłeś?”
Bóg jest Tajemnicą. Gdyby działał zgodnie z naszą logiką, gdyby był przewidywalny i łatwy do ogarnięcia ludzkim rozumem - to by nie był Bogiem, kto by w Niego wierzył?

I na koniec:
"Rozwój boli. Jak nie boli - nie ma rozwoju"/ K. Dąbrowski
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Bratka » 29 maja 2006, o 11:34

Też wtrącę o modlitwie formułkowej.

Adebo, nie tylko Ciebie wzrusza majowe- ja też je bardzo lubię- a sądząc po ilości osób w kościele podczas tego nabożeństwa- to nie sądze żebty umarło śmiercią naturalną! :D
Podobnie uwielbiam godzinki... :D

Ja rozumiem że można modlić się słowami "ojcze nasz" - w końcu to słowa dane nam przez Jezusa- żebyśmy sie nimi modlili- a kto lepiej zna Ojca niż Syn- On wie jakimi słowami mamy się zwracać do Boga (a nie powiedział- mówcie co chcecie). Podobnie "Zdrowaś Maryjo"- czy Matka usłyszała piękniejsze słowa? Też nie wiem czemu powiedzenie Jej tych słów miałoby być gorszą modlitwą. Nie jest!

Po prostu czasem tak łatwo modlić się własnymi słowami, że te pamiętane słowa wydają sie mniej wyrażające lub tez zwyczajnie idę na łatwizne- skoro ławiej własnymi słowami, to po skupiać sie na formułkach.
Ale w moim życiu są momenty powrotu do formułek- gdy odkrywam piękno tego, ze uwielbiam Boga tymi słowami którymi chciał On być uwielbiany. I że tak naprawdę one zawierają wszystko co chcę Bogu powiedzieć. Również często modlę sie różańcem. Nawet jeżeli cała 50 jest rozłożona na cały dzień- bo tu mam chwilę, tu mam chwilę... A poza tym to modląc sie na różańcu nie mam wyrzutów sumienia odnośnie rozproszeń- wszelkie problemy są od razu powierzane Maryi- bardzo często okazuje sie zę to co mnie zadręczało przed modlitwą Maryja ukazuje mi we właściwym świele.

ps. Kiedyś obiły mi się o uszy słowa: gdy sie modlimy bo akurat mamy nastrój, to jaka nasza w tym zasługa? Dlatego ja też jestem za codziennym pacierzem.
Bratka
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 262
Dołączył(a): 3 marca 2005, o 16:04

Postprzez abeba » 29 maja 2006, o 11:41

Bratka napisał(a):ps. Kiedyś obiły mi się o uszy słowa: gdy sie modlimy bo akurat mamy nastrój, to jaka nasza w tym zasługa? Dlatego ja też jestem za codziennym pacierzem.


No właśnie!
Dodam do tego pewne wrażenie, że modlitwy takei jak różaniec, gdzie przezcież nie skupiasz sie na każdym słowie w 35. czy 42. Zdrowaś Mario potrafią wprowadzić człowieka w trans, naprawdę wypłukać umysł z tego co sie po nim pałęta. Z nowoczesniejszych rzeczy - mam podobne wrażenie przy kanonach z Taize powtarzanych po kilkanaście razy, np. w czsie komunii.(w samej wspolnocie Taize nie bylam, ale wiem ze niektore z nich są czesto wykonywane na mszach akademickich)

no proszę, to trzeba mnie było wpędzać w doła najpierw...? doskonała nie jestem ale taka ostatnia i do kitu jednak też nie
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

cron