Teraz jest 30 kwietnia 2024, o 20:11 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

czy ufacie NPR?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

czy ufacie NPR?

Postprzez Betsabe » 8 maja 2006, o 14:15

Czy stosujac NPR macie czasem jakies obawy i niepokoje? - chodzi mi o rozpoznanie czasu nieplodnosci.

Że cos zle obliczylyscie lub Wasze obserwacje byly pobiezne i cos moglyscie przeoczyc? :?

Powiem szczerze, ze ja sie lekko boje... :roll:
Moze to kwestia czasu i wprawy?
Moze dlatego, ze jestem poczatkujaca :?:

Mialyscie jakies cykle, ktore zle zintrpretowalyscie lub nie nadawaly sie do interpretacji i z obawą czekałyscie na okres?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez novva » 8 maja 2006, o 15:05

Na początku miałam bardzo wiele wątpliwości, nie wierzyłam ani w skuteczność metody, ani poprawność swoich interpretacji. Byłam przygotowana na to, że w czasie pierwszego roku małżeństwa będziemy juz mieli dziecko i nic się na to nie da poradzić. Po kilku miesiącach nieco się uspokoiłam, bo chociaż cykle były długie (i faza wstrzemięźliwości też :(, bo reguł na fazę I nie mogliśmy jeszcze stosować), to mogłam bez większych problemów odczytać skok i wyznaczyć III fazę.
Tak, kilka razy przytrafiła mi się klasyczna schiza ciążowa, ale to na gruncie mojego podatnego na stresy charakteru.:P
Problemy zaczęły się wtedy, kiedy trafiłam do lekarza, który obejrzawszy moje wykresy stwierdził, że jego zdaniem nie mam owulacji (mimo poprawnego wykresu), bo cykle są za długie, a w cyklach dłuższych niż 30 dni owulacji nie ma (cytuję, co powiedział). Od tej pory zaczęły się pielgrzymki po przychodniach, badania i leczenie, które zmienia objawy i utrudnia obserwacje. Ale to już inna bajka.
Pocieszę Cię - na pewno z czasem nabiera się wprawy i większej pewności. Wiadomo też więcej o swoim organizmie - ja np. widzę, że nie muszę trzymać się tak dokładnie godziny mierzenia, bo zakłócenia związane z opóźnieniem pomiaru są u mnie niezwykle rzadkie. Chociaz przyznam, że jak czytam niektóre historie na forum, to zaczynam się zastanawiać, czy to, że do tej pory nie mamy dziecka, jest przy npr normalne... Zwłaszcza, że otaczają mnie rodziny raczej duże i nie do końca planowane :wink:
novva
 

Postprzez kasiama » 8 maja 2006, o 15:08

Nie miałam wątpliwości - odkąd zaczęłam coś więcej czytać na temat meod wieloobjawowych. Bo wcześniej, wiadomo: jedyne znane metody naturalne to kalendarzyk z jego legendarną wręcz skutcznością... - to mnie skutecznie od NPR odciągało. Ale nowoczesne metody mnie zafascynowały. I ufam mojejmu Rotzerowi.
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez NB » 8 maja 2006, o 16:03

Kwiestia czasu i wprawy
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 16:30

Ufam.
Co bardziej interesujące ufa też mój ukochany, który przed slubem patrzył sceptycznie na ten pomysł (choc nie widział innego wyjscia), i nadal nie ma dużej wiedzy na temat, takeij jak wiekszosc z nas.

Prawie zawsze zachowywaliśmy się wedle ówczzesnej naszej wiedzy prawidłowo, więc nie było powodów do stresu. Pamiętam tylko dwie nerwówki:
jedna gdy czwartego dnia wyższej temp. (i szóstego po skoku) z radosci zaczęlismy (i tylko zaczelismy, z 2 minutki) sie kochać rano, zamiast zaczekać do wieczora. Oj, tak bardzo ufałam NPRowi, że to minimalne naruszenie reguł już było dla mnie gwarancją ciąży..
a drugi raz, gdy na forum rozgorzała dyskusja o pewnym niespodziewanym poczęciu, z której wynikło że trochę zle interpretowałam. Ale to bylo raczej wzburzenie i niezrozumienie niz panika że mogła być wpadka.
więc Betsebo, jesli oczekujesz że NPR jest bardzo zawodne i samo za Ceibie niespodziewanie zadecyduje o kolejnym dziecku, to mozesz sie nei doczekać :wink:
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 8 maja 2006, o 17:08

Abebo, a to mnie zaintrygowalas. :P

Piszesz o 4 dniu wyzszej temperatury, :? a szostej od skoku :?


Hmm, rozmumiem, ze byly spadki temperatury do linii podstawowej???

A dlaczego 4 dnia rano nie mogliscie sie kochac, przeciez mozna juz 3 dnia wieczorem :?: :? hmm, no chyba, ze 3 dnia temperatura nie byla wyzsza o 0,2 st od linii podstawowej??? :? i trzeba bylo czekac na ta 4 wyzsza temperature...

Dobrze dedukuje :wink:
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 18:24

brawo, bardzo dobrze dedukujesz!
1 i 2 po sczycie sluzu wyższa, 3 wyzsza ale nie o 0,2st, 4 i 5 spadek i dopiero 6. dnia znów wyższa. (A pozniej na forum sie dowiedzialam, ze przy spadku 2dniowym powinnismy byli zaczać liczyć od nowa do 3...)
widzisz, wcale nie jesteś taka początkująca
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 8 maja 2006, o 18:32

Abebo, widzisz, ja w teorii to raczej jestem sredniozaawansowana :wink: , ale w praktyce jak najbardziej poczatkujaca :oops:

Hmm jesli chodzi o ten dwudniowy spadek, no wlasnie :?
tzn, ze tak naprawde 6 dnia po skoku - z powodu tego spadku 4 i 5 dnia -nie powinniscie sie kochac, tylko liczyc na nowo 6,7 i wieczorem 8 dnia po skoku zaczynala sie nieplodnosc powoulacyjna, jesli temperatura byla wyzsza o 0,2 nad linią podstawowa????

hmmm strasznie to dlugie liczenie, okres zastal by was pewnie :?

naprawde trzeba liczyc od nowa, jesli spadek jest dluzszy niz 1 dzien??? :?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 19:26

no przecież znasz ten wątek http://www.lmm.pl/forum/viewtopic.php?t=1694&start=0 i potem sie dopytywałam jak to jest tutaj http://www.lmm.pl/forum/viewtopic.php?t=1704&start=0 zresztą drugi cykl w moim pierwszym poście tam to własnie ten z dwudniowym spadkiem
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 8 maja 2006, o 19:35

Tak, znam te watki, ale jakos mi tak to nie pasuje... :?

Abeba, a wtedy jak mialas ten dwudniowy spadek po skoku, to faza lutealna tez byla wydluzona, czy taka normalna jak zwykle?

No bo tak sobie mysle "po chlopsku" :wink: ,
zakladam, ze skok nastepuje po owulacji, wiec jesli mialas wyzsza tempke 1 i 2 dnia po skoku, a potem 3 i 4 spadla to poziomu nizszego, a mimo to faza lutealna okazala sie takiej samej dlugosci, jak zwykle, to nawet jesli wspolzylabys w te dni spadku, to nie zaszlabys w ciaze, bo juz bylo przeciez po owulacji...

Gdyby zas owulacja byla w te dni spadku, to i tak nie doszloby do ciazy, bo w takim wypadku faza lutealna bylaby za krotka :?

Rozumiesz moj tok rozumowania, czy jest zbyt chaotyczny??
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez abeba » 8 maja 2006, o 19:44

dlugosc cyklu byla taka jak zwykle.
Faza lutealna rzędu 12-14dni (odlicz sobie od konca cyklu wstecz) wskazywalaby na owu w okolicy szczytu sluzu i skoku temp. czyli odliczanei na nowo niepotrzebnie odwlekało wspolzycie. Gdyby zaś uznać że owu była po tym dwudniowym spadku to lutealna robi sie zbyt krotka(9 dni). No ale nie można sobie wspołzyc w okresie owulacji liczac na to ,ze jakby co to lutealna jest za krótka wiec zarodek sie nie zagnieździ czyli ciąży nie będzie. Bo to nieładnie :(
z pania z poradni zauwazyłyśmy że u mnie często jest spadek ok. 18-20 dnia, na poczatku fazy lutealnej, mimo ze wszelkie inne objawy wskazują odbytą owu. Jak jest niewielki, to luz, gorzej jak spadnie aż do linii podstawowej, wtedy jest ten problem z liczeniem. Tamto był w ogole dziwny cykl, pani z LMM mi go zinterpretowała, ale nie do konca sie zgodzilam... tak czy inaczej nie zaszłam, nawet mimo kochania sie idealnie w dzien drugiego podwyzszenia temp.
no, ale to są niuanse i miejmy nadzieję, że nikogo Bóg nie pokarze dzieckiem za braki w takiej wiedzy.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez Betsabe » 8 maja 2006, o 20:16

Abeba, ja tez mam ten sam problem co Ty.
Mi tez zazwyczaj nastepnego dnia lub 3 dnia po skoku spada temperatura i to najczesciej do poziomu nizszego.
Jednak faza lutealna jest mimo tego spadku taka sama jak w cyklach, gdy zdarza mi sie (bardzo rzadko), ze mam idealnie wyzsze tempki przez caly czas od skoku.

No coz, nie pozostaje nic innego, jak w razie spadku pominac ten dzien i czekac na kolejne wyzsze tempki.
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Re: czy ufacie NPR?

Postprzez mateola » 9 maja 2006, o 07:59

Ufam III fazie - w pierwszej zaszłam w nieplanowaną ciążę. Mimo jednak, że faza poowulacyjna jest bezwzględnie niepłodna, czasem jednak czuję lęk (ale ja jestem ogólnie neurotyczna).
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Betsabe » 9 maja 2006, o 08:05

Mateola, a mozesz zdradzic, w ktorym dniu cyklu w I fazie wspolzylas, a potem kiedy nastapil skok?? Pamietasz jeszcze?
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez mateola » 9 maja 2006, o 08:10

Betsabe napisał(a):Mateola, a mozesz zdradzic, w ktorym dniu cyklu w I fazie wspolzylas, a potem kiedy nastapil skok?? Pamietasz jeszcze?

Nie pamiętam, to było 18 lat temu ;-) a potem miałam ponad dziesięcioletnią przerwę w npr, taką "na zawsze" (no, temperaturę czasem mierzyłam).
Wiem, że polegałam na ostatnim suchym dniu, ale uczyli nas tylko obserwacji zewnętrznej.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez NB » 9 maja 2006, o 09:25

Kwestia zaufania metodzie to szerokie pojęcie.
Na początku była niepewność spowodowana ogólnie znanymi mitami na temat NPRu. Jak sprawdziłam, że III faza działa, to zaczęliśmy eksperymentować z I fazą i wydłużaliśmy ją.
Po urodzeniu córki wiedząc, że będziemy starali się niebawem o drugie dziecko , bez stresu korzystaliśmy z LAM i samoobserwacji. Po urodzeniu drugiego dziecka miałam chwile zwątpienia ponieważ okres wrócił dopiero po 14 miesiącach. Wynikało to jednak ze strachu, żeby za szybko nie poczęło się trzecie dziecko.
Zaufanie metodzie związane jest ściśle z tym jak człowiek się nauczy i czy stosuje się do reguł metody.
Gdy mam wątpliwości, to po prostu czekam jeszcze jeden dzień, ewentualnie sięgam do książki, bądź pytam kogoś z większym doświadczeniem.
Ufam też swojej intuicji.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Betsabe » 9 maja 2006, o 09:29

No tak, w sumie jak sie ma wątpliowsci, to najlepiej poczekac, tylko czasem to takie trudne :(
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez juka » 9 maja 2006, o 11:55

ja już nie. chociaz jedna nieplanowanan ciąża na 10 lat to chyba nie najgorszy wynik :wink: . moim zdaniem postępowałam zgodnie z regułami, trudno. dlatego nie ufam już npr, ale to co dla mnie ważne - bardzo ufać Bogu, że nie da mi zadań ponad moje siły . sądzę że "zadaniem ponad siły" byłoby wychowanie kolejnego dziecka - i mam nadzieję że Bóg jest tego samego zdania :?: . ale mój bunt przeciw npr jest spory :?
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez Betsabe » 9 maja 2006, o 12:00

Juka, i jak teraz sobie radzisz?? Zrezygnowalas z I fazy? Ograniczylas sie tylko do III fazy??
Betsabe
Domownik
 
Posty: 1164
Dołączył(a): 3 lutego 2006, o 11:09

Postprzez juka » 9 maja 2006, o 12:11

nie radzę sobie :( . albo z lękiem przed kolejną ciążą, albo ze złością, albo z brakiem współżycia, na zmianę. na razie trzecia faza jest rzadka i krótka, jeszcze troszkę karmię no i jestem już w wieku biologicznie... mhm...podeszłym (36). nie wiem jak będzie dalej. mam czarne myśli, że chyba gorzej. na razie współżjemy w pewnej trzeciej fazie (dawno ,dawno temu :cry: )
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez kasik » 10 maja 2006, o 07:42

ciekawe jaki sens jest sie w takim przypadku meczyc :roll:
kasik
 

Postprzez mateola » 10 maja 2006, o 14:51

juka napisał(a):jestem już w wieku biologicznie... mhm...podeszłym (36). nie wiem jak będzie dalej. mam czarne myśli, że chyba gorzej.


Strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie - przeczytałam dziś na okładce Alchemika.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez juka » 10 maja 2006, o 21:34

kasik, męczę się z powodów religijnych - próbowałam znależć inne (kilkakrotnie przy pomocy tego forum), ale bezskutecznie.
natomiast z tym cierpieniem, to może tak wyglądać z moich postów, bo dotyczą one rzeczywistego problemu, ale - nie jestem chronicznie nieszczęśliwa, większość rzeczy w życiu mnie cieszy (również w relacji małżeńskiej), natomiast gdyby w tej dziedzinie byłoby troszkę łatwiej, byłabym zachwycona. no cóż, życie bez cierpienia najwyraźniej nie jest osiągalne . :wink:
juka
Domownik
 
Posty: 679
Dołączył(a): 25 marca 2006, o 11:24

Postprzez mateola » 11 maja 2006, o 07:50

juka napisał(a):kasik, męczę się z powodów religijnych - próbowałam znależć inne (kilkakrotnie przy pomocy tego forum), ale bezskutecznie.
natomiast z tym cierpieniem, to może tak wyglądać z moich postów, bo dotyczą one rzeczywistego problemu, ale - nie jestem chronicznie nieszczęśliwa, większość rzeczy w życiu mnie cieszy (również w relacji małżeńskiej), natomiast gdyby w tej dziedzinie byłoby troszkę łatwiej, byłabym zachwycona. no cóż, życie bez cierpienia najwyraźniej nie jest osiągalne . :wink:


Ja przeżyłam właśnie taki etap. Z jednej strony niewyobrażalne pragnienie, z drugiej sztywny zakaz... Czekanie... samo czekanie nie jest takie najgorsze. Najtrudniejsze jest to, że nie wiadomo, ile jeszcze .
Złamanie zakazu dało mi tylko namiastkę szczęscia - albo jestem zbyt wrażliwa, albo za mocno zindoktrynowana, bo przecież wiele można człowiekowi wmówić...
Czasem zastanawiam się, co bym zrobiła, gdyby KK rozluźnił nieco swoje sztywne stanowisko... albo gdybym się urodziła w innym kręgu kulturowym/wyznaniowym.
Npr sprzyja nam w zwykłych okolicznościach, nawet mój sceptyczny mąż to przyznaje. Ale taka niespodzianka jaką miałam przez ostatnie miesiące najwyraźniej mnie przerosła. Na takie okoliczności npr nie daje rozwiązania.

Co można zrobić? Przeczekać...

Pozdrawiam serdecznie - M.
mateola
Bywalec
 
Posty: 174
Dołączył(a): 12 kwietnia 2006, o 09:19

Postprzez Sasanka » 11 maja 2006, o 09:54

Czasem zastanawiam się, co bym zrobiła, gdyby KK rozluźnił nieco swoje sztywne stanowisko...


Ja też się nad tym zastanawiam. KK łagodzi coraz więcej zasad (posty piątkowe, zabawy w poście, a w obszarze małzeństwa dawniej współżyć można było tylko wtedy, gdy się chciało począć dziecko i należało zasłonić obrazy świętych w sypialni). Niemal z dnia na dzień KK staje się liberalniejszy. Jeśli np. za 20 lat również zasady dotyczące NPR zostaną złagodzone (np. prezerwatywy zostaną dopuszczone do metod NPR jako nieszkoszące zdrowiu kobiety), to będę się czuć oszukana, że przez tyle lat się męczyłam na próżno. Wiem, że to jest teoretyzowanie, ale w dzieciństwie do głowy by mi nie przyszło, że KK zniesie piątkowy post.

[/quote]
Sasanka
 

Postprzez Dona » 11 maja 2006, o 10:24

A skad wiesz ze piatkowe post został zniesiony..
Bo mi sie tak nie wydaje, nawet ostatnio czytałam jakis artykul na ten temat na którymś z katolickich portali......
Post piatkowy jak najbardziej obowiazuje.. co innego z Adwentem
Moze ktos mi poda żródło.. bo nie wiem czy nie błądze.


A co do rozlużnienia podejscia koscioła do małżenstw... mam w tym temacie pewne poglady, ale nie wiem czy na forum tak mozna to pisac, wydaje mi się, ze kiedyś takie coś nastapi...

Zebym nie wiem co i jak myślała, i jak bardzo nastawiała sie pro-NPR..
Argument, ze stosunek z prezerwatywa nie jest otwarty na zycie... taaa..

A stosunek w 100% fazie bezwzględnej niepłodności... co?, jest otwarty na życie... ta.....

Albo to stanowisko ze spermą w pochwie...
Czy ja ma taka słaba wiare , ze za nic na swiecie nie moze to do mnie rozsądnie przemówic, ze to jest zło??
Dona
Domownik
 
Posty: 353
Dołączył(a): 21 kwietnia 2006, o 10:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abeba » 11 maja 2006, o 10:25

ja też bym sie czuła oszukana - no że głupa ze mnie robili ....
zastanawiam się, może ktoś z bardziej dojrzałych małżonków (choć 60latkó tu chyba nie ma, a ci koło 40tki już sie załapali na czasy posoborowe) sie wypowie - czy macie takie poczucie, że dawne normy katolickie coś wam odebrały?
Ale czy na pewno jest tak jak piszesz? W Adwencie juz można sie bawić (bo to czekanie radosne) ale postu piątkowego chyba nie zniesiono! jest mozliwosc jedzenia mieska w stołówkach i w podróży. Za to (co dla mnie, jako osoby młodej bardziej dotkliwe) podkreslono zakaz imprezowania w piątki.
Natomiast co do ograniczen seksualnosci to sie zgodzę.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez zielona » 11 maja 2006, o 12:05

Sasanka napisał(a): KK łagodzi coraz więcej zasad (posty piątkowe, zabawy w poście, a w obszarze małzeństwa dawniej współżyć można było tylko wtedy, gdy się chciało począć dziecko i należało zasłonić obrazy świętych w sypialni). Niemal z dnia na dzień KK staje się liberalniejszy. Jeśli np. za 20 lat również zasady dotyczące NPR zostaną złagodzone (np. prezerwatywy zostaną dopuszczone do metod NPR jako nieszkoszące zdrowiu kobiety), to będę się czuć oszukana, że przez tyle lat się męczyłam na próżno. Wiem, że to jest teoretyzowanie, ale w dzieciństwie do głowy by mi nie przyszło, że KK zniesie piątkowy post.


Posty piątkowe nie zostały zniesione i zakaz zabaw w Wielkim Poście (chyba) też nie, za to został zniesiony zakaz zabaw w Adwencie (jednak z zaleceniem, aby od tych zabaw się jednak powstrzymać). Natomiast to, co piszesz o stosunku do współżycia dawniej nie jest nauczaniem Kościoła, tylko ewentualnie pewną powszechną opinią o tym nauczaniu panującą czy też powszechną opinią teologów. Jeżeli jest inaczej, to wskaz mi odpowiednie dokumenty, bo ja takich nie znam, a chętnie się douczę.

Nie wydaje mi się, aby Kościół za 20 lat dozwolił na stosowanie prezerwatyw, bo było by to totalnie sprzeczne z Biblią, Tradycją i w ogóle całą dotychczasową nauką. Natomiast gdyby nawet zezwolił... Hm... chyba nie ma nic bardziej ryzykownego, niż współżycie z prezerwatywą w czasie płodnym... nigdy nie wiesz, kiedy pęknie.
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez abeba » 11 maja 2006, o 12:47

zielona, myslę ze prezerwatywa byłbaby stosowana w czasie niepwenym, a nie w najlplodneijszym. Pomysl o okresie poporodowym - dla wielu osob 95% pewnosci to mało. I nawet jesli prezerwatywa peka w 30% przypadków, to i tak z tych 5% ciąż zdarzy sie 1/3 czyli dochodzimy do wskazników dla czasu normalnego - a to już postęp.
Jesli chodzi o to, co bylo oficjalną nauką kosciola w wielkich dokumentach a co bylo praktyką i normą - weź pod uwagę, że na zycie szaraczka większy wpłw mają poglądy jego proboszcza-spowiednika, niż to co pisze Watykan. Wiec warto zajrzec nei tylko do dużych dokumentów ale i np. do poradników dla spowiedników.
Sama napisałaś o Adwencie: zabawy już nie są zakazane ale KK zaleca by w nich nie uczestniczyć. Wiec to co zaleca też jest ważne.
abeba
Domownik
 
Posty: 1076
Dołączył(a): 3 grudnia 2005, o 18:39

Postprzez ewerner » 11 maja 2006, o 13:29

Widzisz abeba, Ty bys w taki sposob stosowala prezerwatywe, tylko w czasie niepewnym, moze niektorzy inni tez. Ale na 100% znalezliby sie i tacy, ktorzy stosowaliby ja w czasie najwiekszej plodnosci.
Zreszta juz teraz (mimo, ze KK mowi inaczej) spotykam ludzi, ktorzy stosuja NPR+prezerwatywe. I wlasnie w taki sposob - w czasie nieplodnym (faza I i faza III) stosuja NPR, a w czasie najwiekszej plodnosci - prezerwatywa.
Trzeba tylko wziac pod uwage fakt, ze skutecznosc prezerwatywy liczy sie srednio w calym cyklu (czyli czas plodny i nieplodny), co znaczy, ze jej skutecznosc w czasie plodnym jest o wiele nizsza niz podaja w materialach propagandowych.
Poza tym zgadzam sie z Zielona, mi tez nie wydaj sie, zeby Kosciol Katolicki zezwolil na stosowanie prezerwatywy. Jest ona niezgodna z calym nauczaniem Kosciola.
Niemniej, jest ona nie tylko moralnie nie do przyjecia, ale jej stosowanie moze prowadzic do zepsucia wiezi miedzy malzonkami, nerwic, a nawet ozieblosci plciowej i impotencji.
ewerner
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 264
Dołączył(a): 7 lutego 2006, o 19:11
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości

cron