Zdecydowanie zgadzam się z Radosną i Betsabe co do cyklu bezowulacyjnego.
W metodzie angielskiej nie ma mniej restrykcyjnych metod reguł niż 21/20, ale zarówno u Roetzera jak i u Kippley'ów jest jeszcze reguła Doeringa, która jednak (zupełnie nie wiem, dlaczego) w każdej metodzie jest inna. U Kippley'ów wygląda to tak, że od najwcześniejszego dnia wzrostu temperatury z ostatnich conajmniej 6 cykli (a maksymalnie chyba 24, ale nie jestem pewna) odejmuje się liczbę 7, przez co uzyskamy ostatni dzień niepłodności. Czyli wg Kippley'ów Twoja płodność, Betsabe, zaczyna się 9 dnia cyklu.
Na Roetzerze się nie znam, wydaje mi się, że u niego jest nie 7 a 8 dni i że się je odpisuje, nie odejmuje, ale nie do końca wiem, dlaczego tak jest.
U Kippley'ów jest jeszcze (najmniej restrykcyjna ze wszystkich) reguła ostatniego dnia suchego, wg której płodność zaczyna się pierwszego dnia pojawienia się jakiegokolwiek śluzu lub odczucia. Oczywiście obowiązują zasady (jak wszędzie zresztą) "tylko wieczorem" i "tylko co drugi dzień"
No i jest jeszcze reguła kliniczna, ale ta to już w ogóle jest restrykcyjna...