przez kukułka » 12 kwietnia 2006, o 14:25
Honorato, co do Twojej rady o udaniu sie do lekarza pragnę przypomniec, ze kobieta w npr to nie tylko ciało, ale tez psychika, poza tym życie układa sie czasem tak ze np gdy "mozna" to ludzie sa rozdzieleni, na wyjezdzie sluzbowym itd albo zweyczajnie sie w takim czasie pokłoca i niektórym malzenstwom trzeba czasu zanim wsyztko wroci do normy, by psychiocznie bylo "mozna" itd. tosa złożone kwestie, nei upraszczajmy tego. Zeby byla jasnosc, aj mówię, ze tkaie sytuacje się zdarzają ogolnie ludziom, z którymi o tym rozmawiam. pisze to po to,z eby uswiadomic, zę myslenie w konwencji czarno-bialej o npr jets troche nielogiczne. Jeszce raz pisze: npr jest dobre, ale nei dla wszystkich.I bardzo rposzę, by Honorata nie pisala,ze to ja mam problemy, ze nie moge wyznaczyc plodnosci biore pigulki itd, bo w koncu wyjdzie na to,z e nei moge sie dogadac z mezem i dlatego moze biore pigulki> To nie o to chodzi (czy ja biore czy nie tid)Ja nei pisze o sobie, ale o sytaucji bliskich mi osob, ktore ze mna o tym rozmawiaja. Poza tym... co do podstawowego powolania kobiety: ja mysle ze jest to bycie zona i matka> pamietajmy o tym, ze bedac matkami nie przestajemy byc zonami.
"Dorośli ludzie w sile wieku - mężczyzna i kobieta nie mają powodów bać się maleństwa, które w chwili poczęcia jest wielkości łebka od szpilki." - to jest czysta demagogia, bo przeciez wiadomo, ze dziecko nei zawsze bedzie wilkosci lebka od szpilki i ze ludzie dziecka sie boja nie jako poczetego malenstwa, tylko ajko kogos, kto po tym jak sie urodzi, wywroci ich swiat do gory nogami. Uprzedzajac ewentualne zarzuty Honoraty: ja nei boje sie dziecka, wykazuje tylko nielogicznosc niektorych sformulowan. zreszta osobiscie uwazam ze jak ktos wie ze dziecko byloby dla neigo W OGOLE w zadnym momencie życia nie do przyjecia i chcialby je zabic gdyby sie poczelo ( np takie myslenie reprezentuja wspolzyjace 15, 16 latki), a wspolzyvcie traktuje tylko ajko rozladowanie czy dostarczenie sobei przyjemnosci to lepiej neich ten ktos wcale nei wspolzyje.
Zreszta czym innym jest 1. przyjemnosc czysto fizjologiczna odizolowana od uczuc, wynikajaca z rozladowania, a czym innym 2. przyjemnosc oddania sie w milosci, ofiraowania sie i wydaje mi sie, ze myli sie ten, kto 1. łaczy tylko z antykoncepcją, a 2. tylko z npr do konca racji moze nie miec. Bo co np powiecie o kochajacym sie malzenstwie w ktorym zona od 15 lat bierze antyki , amja dwojke dzieci, sa szczesliwi i w zyciu by im do glowy nei przyszlio ze ktos tu kogos wykorzystuje dla przyjemnosci. Zrezsta, do konca sami nie wiemy, dlaczego ta zona sie zdecydowala na antyki, bo to jzu jest sprawa miedzy nimi.
Novva, aj bym nie mieszla az tak religii do rozwiklania problemu braku potrzeby dziecka. aj to widze tak ( choc sama mam ogromna potrzebe dizecka):
1. brak potrzeby dziecka to nic zlego, ale warto sie np przypatrzec czy nie lubisz sie bardzo opiekowac mężem czy w ogole kims, chocby zwierzetami - jesli tka, to bylby to instynkt macierzynski, tylko inaczej realizowany, a wnioopsek- gdyby sie pojawilo dziecko, poradzilabys sobie. poza tym ten brak potrzeby moze miec swoje plusy. czesto dziewczyny ktore bardzo chca dziecka traktuja je jak maskotke. a to zywy czlowiek, ty, jesli u ciebie opiekunczosc sie zrodzi dopiero po nadejsciu dziecka, masz szanse traktowac je bardziej konkretnie, ajk czlowieka, a nei male bobo tylko, bedziue ci je latwiej wychowac, gdy bedzie mialo lat kilkanascie. poza tym proponuje modlitwe: Boze, jesli chcesz, bym mial dziecko, daj mi jego pragnienie. I tyle. i nie obwiniaj sie,z e czegos nie czujesz. obwiniac bys sie mogla gdybys swiadomie pielgnowala chec odrzucania dziecka, a tka przeciez nie jest. mpoiza tym pomysl sobie,z e dziecko to nei tylko male krzyczace delikatne niemowle ktorym sie trzeba zajac, ale ktos, kogo kiedys twoj maz czy ty nauczycie tego, co sami potraficie,kto mzoe od malego bedzie mial oczy jak twoj ukochany, ktos kto bedzie czescia was samych, a jednoczesnie kims tak od was roznym, ze bedizecie, gdy dorosnie, musieli mu dac prawo odejsc w swoja strone
2. lek przed dzieckiem to jest problem. i tu trzeba rozeznac to psychologicznie a nie obwiniac sie z religijnego punktu widzenia. Z pktu widzenia religii mozna i trzevba sie modlic. by przy wspolpracy psychologii Bog pomogl oczyscic serce. ale nei obwiniac sie. Bog to nei policjant ktory szuka tego co nie pasuje do jego norm i za kare odbiera łaski. to Ojciec, który ma równiez cechy..matczyne ( warto poczytac ksiege Ozeasza) Obwiniac trzeba sie nie za to,z e ise nie pasuje do norm. obwiniac mzoemy i musimy sie tylko za to, co swiadomie zrobilismy na zlosc Bogu i ludziom i sobei samemu. ale nawet tu na obwinianiu sie nie konczy. konczy sie na.. przebaczeniu i uleczeniu, jesli o nie poprosimy i bedziemy z Bogiem wspolpracowac.
Novva, mysle, ze gośka nieslusznie Ci zarzuca hipokryzje, bo co na tka naprawde ci zarzuca? To ze nei masz emocji w kierunku dziecka. A w slubie o potomstwo nei chodzi o emocje ale o decyzje. ze bedziesz miec dzieci jeslki Bog je da. i tyle. tak samo jak nei slubujesz, ze bedziesz zakochana w mezu ( a zakochanie to emocja), tylko ze bedziesz go kochac ( a to jzu decyzja). Z tymi dziecmi i slubem co do nich to tez o decyzje chodzi, a nie o emocje. jak sa emocje ( np zakochanie po latach w mezu, to super, to wielki dar od Boga, trzeba go pielegnowac, dziekowac Mu, ale jak nie ma emocji, a decyzja jest, to wane. O emocje mozna sie modlic, one sa bardzo pomocne, ale tak naprawde chodzi o decyzje, ze nbie zabije nie odrzuce, przyjme i po katolicku wychowam dar od Boga - dziecko. dziecko masz kochac ale zakochan w nim ( jego rączkach, nzokach, slodkim nosku itd), byc nie musisz. ja tak to rozumiem. Sama nei wyobrazam sobie nie miec w sobie tkaiego zakochania dla dziecka czy meza, sle wiem, ze niektorzy tka maja i ze tu chodzi o milosc przede wszytkim.
KP encyklika "Humanae vitae" rozdz 16: "Jesli więc istnieją słuszne powody do wprowadzenia przerwy między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okolicznosci zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniac naturalna okolicznośc właściwa funkcjom rozrodczym i podejmowac stosunki małżęńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilosć poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłozylismy"
Ostatnio edytowano 12 kwietnia 2006, o 16:03 przez
kukułka, łącznie edytowano 1 raz