Teraz jest 30 kwietnia 2024, o 16:40 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

chyba zrezygnuję z NPR:(

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

chyba zrezygnuję z NPR:(

Postprzez justek » 18 stycznia 2006, o 22:48

Mam problem, w moim pojęciu dość poważny.
Jestem mamą dwójki maluchów. Córa ma dwa lata, a Synuś osiem miesięcy. Jak widzicie różnica wieku jest niewielka, a wszystko dlatego, że niewłaściwie oceniłam śluz (temperatura była ok.). po pierwszej miesiączce (7 miesięcy po porodzie). Miałąm straszny galimatias jeżeli chodzi o cykl. A że byłam zupełną nowicjuszką, więc stało się i 9 m-cy później pojawił się synek. Kocham go nad zycie, ale do dziś pamiętam łzy, i to wcale nie szczęścia, gdy zobaczyłąm wynik testu. Mąż był bez pracy od pół roku, mieliśmy straszne długi i w zasadzie żyliśmy na koszt rodziców. Dlatego długo nie umiałam się cieszyć z faktu, że ZNOWU zostanę mamą. Na dodatek mój chłopczyk urodził się z poważną wadą nerek i choć teraz wszystko sie unormowało, to jest to taka bomba z opóźnionym zapłonem - nigdy nic nie wiadomo. Dlatego teraz jestem szczególnie ostrożna. Może aż za bardzo. Najgordze jest to, że mój Mężuś pracuje z granicą i widzimy się przez tydzień w miesiącu. I naprawdę jesteśmy za soba straszliwie stęsknieni. I to pod każdym względem... Maluch ma już osiem miesięcy. Oczywiście go dokarmiam i karmię piersią tylko w nocy i rano, zatem powrot płodności może nadejść lada dzień. Na dodatek miałam tydzień temu coś jakby okres. Coś, bo to była taka brunatna wydzielina ze śladami błony śluzowej, trwała pięć dni i koniec. Teraz czuję wilgotność w środku, ale nic poza tym. Temperaturę mam na poziomie 36.0. I nic. I już sama nie wiem, co mam robić. Od trzech miesięcy nie kochaliśmy się, Mężusia nie ma, nawet nie mogę się do niego przytulić, więc jak pomyślę, że gdy za kilka dni wróci to będziemy znowu spać osobno, żeby nie kusiło, to... Nie jestem jakąś erotomanką, ale potrzebuję tej maksymalnej bliskości z Mężem, nie ślubowałam celibatu, a kolejne dziecko nei wchodzi w rachubę. Mieszkamy kątem u rodziców, jestem słomianą wdową i samotna matką. I choć wiem, że to grzech, to naprawdę coraz częściej nachodzą mnie myśli o tym strasznym sposobie na A. Ostatnio żartem mój Mężuś stwierdził, że jak dobrze pójdzie, to będziemy kochali sie trzy razy w roku. Bo moje miesiączki przed ciążami trwały ponad tydzień, a on jest tylko przez kilka dni w miesiącu. Jak tu zatem trafić na ten właściwy czas? I jak mam się nie bać, skoro pokłady mojej niewiedzy (mimo że zawzięcie studiuję książkę Kippley'ów) są ogromne, a te wszystkie wykresy, zakazy, nakazy i wyjątki po prostu mnie przerażają.

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale chciałam nakreślić obraz całości.
justek
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 22:24

Postprzez darka » 19 stycznia 2006, o 15:43

Masz duży problem i uważam,że nie jest to problem na anonimowe forum internetowe.Ja myślę,że dobrze by było szukać rozwiązania z doradcą małżeńskim oraz spowiednikiem.

Bo szczerze mówiąc to nie jest problem npr-u tylko wyjazdu męża.
Niestety takie wyjazdy często przyczyniają się do rozbicia rodziny.
Ja w sumieniu nikomu nie doradzę antykoncepcji,bo nie wierzę ,że grzech jest jakimkolwiek rozwiązaniem ku dobremu.

Ja bym sie zastanawiała nad kwestią-czy wyjazd męża jest czasowy i można jeszcze trochę pocierpieć czy nie lepiej pomyśleć o pójściu za mężem,opuszczeniu rodziców.(Nie wiem w jakim kraju mąż pracuje,ale np.pensja zwykłego robotnika w Anlii wystarcza spokojnie na wynajęcie pokoju z dostepem do kuchni).Na pewno byłoby to poświęcenie-ale małżeństwo powinno być razem za wszelką cenę.
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez klara bemol » 27 stycznia 2006, o 17:50

Małżeństwo powinno byc razem, ale nie za wszelką cenę.
Chcesz Darka przeprowadzić kobietę z dwójką malutkich dzieci do innego kraju???? Do zupełnie obcych ludzi???

Ja się musiałam przeprowadzic o 120 km. Przez rok mąż dojeżdżał: wyjeżdżał w niedzielę wieczorem, wracał w piątek wieczorem. Nasz syn miał wtedy 3,5-4,5 roku. Wiem, co to znaczy być sama, choć widzieliśmy się co tydzień. I wiem, jak reagowało na to rozstanie moje dziecko (wrzaski, wyłączność męża tylko dla niego, aja mogłam w piątek w ogóle nie wracać).

Mieszkamy teraz sami, bez przyjaciół i rodziny. Fakt - razem. Ale, gdy Dominik jest chory, ja nie mogę nic zrobić, niogdzie wyjść. Od dwóch tygodni jestem w domu i nie mogę nawet zrobić badań i iść do gina, bo nie mam z kim zostawić dziecka. A jak on tęskni - za babciami, za kuzynami, za przyjaciółmi... Modli się, żebyśmy już wreszcie wrócili do Wrocławia - a my tego słuchamy i serce się kraje.

Wyjazd do męża nie jest rozwiązaniem. Tym bardziej, że kontrakt kiedyś się skończy.

Ja też oczywiście nie doradzam antykoncepcji, ale wiem, jak jest cięzko. I nie znajduję rozwiązania.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez darka » 28 stycznia 2006, o 00:00

No przeciez pisałam,ze jak wyjazd czasowy to trzeba chyba zęby zacisnąc i przeczekac.
Ale jeśli taka smutna sytuacja ma się ciągnąć latami,to chyba jednak emigracja-co w tym dziwnego?Całe rodziny emigrują za chlebem.
(powstają polskie misje katolickie,polskie parafie,wspolnoty)

Jeszcze z kursu przedmałzeńskiego pamiętam zalecenie,zeby małżeństwo się na długo nie rozdzielało.Bo wyjazdy takowe nie sprzyjaja dochowaniu wierności,osłabiają więzi małzenskie,powodują poczucie osamotnienia,frustracji.Czy naprawdę małżeństwo nie powinno byc zawsze i wszedzie razem?W doli i niedoli?
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez klara bemol » 28 stycznia 2006, o 15:29

Racja, powinno być. Ja tylko po prostu nie wyobrażam sobie przeprowadzac sie na rok z takimi maluchami! A po drugie - jak się juz ktoś decyduje na taki wyjazd do pracy, to po cto, aby zarobić pieniadze dla rodziny, a nie je wydać na utrzymywanie tam rodziny.
Chyba jednak odchodzimy od tematu...

Wiem, że łatwo powiedzieć wytwać, ale jeśli się ktoś uprze - da się radę. Również polecam rozmowę ze spowiednikiem (jeśli się takiego ma), albo z księdzem, który ma w tej kwestii jakieś doświadczenie (różnie bywa).
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez Niania » 28 stycznia 2006, o 16:38

podtrzymuję pogląd Darka
nie nalezy narażać małżeństwa - albo on wróci tu albo Ty do niego... wyjechać możan na 3 miesiącce na zarobek za granice, ale nie na stałe, bo wówczas to już nie małżeństwo
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez justek » 30 stycznia 2006, o 14:35

Dzięki za zainteresowanie. To zawsze jakaś pomoc, gdy można spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Niestety rodzinna emigracja nie wchodzi u nas w grę, bo Mąż pracuje w polskiej firmie, a za granicę jeździ w ramach delegacji. Poza tym synek ma dość poważną wadę wrodzoną nerek i wymaga stałej kontroli laboratoryjnej i lekarskiej. Zatem rodziinny wyjazd odpada. A z tym zaciskaniem zębów to naprawdę łatwo powiedzieć i nawet łatwo to sobie obiecać, ale w praktyce różnie to bywa... :? dlatego jest to dla mnie sytuacja patowa:( Spowiednika ani mądrej doradczyni parafialnej też tu nie mam, bo mieszkam u rodziców na wsi, a tu prowicja aż piszczy. A z dójką maluchów przecież nie bardzo mogę się ruszyć. Ech losie...
justek
Przygodny gość
 
Posty: 3
Dołączył(a): 18 stycznia 2006, o 22:24

Postprzez groch » 31 stycznia 2006, o 14:40

Justek - poruszyła mnie Twoja historia. Ale długo zastanawiałam się, czy odezwać się w tym temacie. I nadal mam dylemat - może też dlatego odważam się napisać tu a nie na priv. Może ktoś dołączy swój komentarz. W każdym razie robię to w dobrej wierze.

Ksiądz który przygotowywał mnie i mojego męża do ślubu (wspaniały i przekochany człowiek, otwarty i podchodzący z miłością do każdego człowieka) powiedział nam podczas jednego ze spotkań - i to wcale nie pytany! - że jeśli występują przejściowe problemy (jako takie wymienił właśnie okres po porodzie), gdy małżeństwo ma utrudnioną sytuację w ogóle, a do tego w sferze "pożycia", to dopuszcza się zastosowanie innych środków (powiedział: no, wiadomo nie tabletki, ale np. prezerwatywa). Chodziło o to, że w pewnych sytuacjach lepiej jest, żeby małżonkowie rozwiązali swój problem w ten sposób, niż w wyniku jego nierozwiązania powstawałyby konflikty, wzajemne żale prowadzące do głębszych problemów...
Mam nadzieję, że wyraziłam się w miarę jasno.

Nie chciałabym tym postem do niczego namawiać... Taką decyzję trzeba przemyśleć, przegadać z mężem, rozważyć w swoim sumieniu. Skoro nie masz nikogo "mądrego" w pobliżu, może poszukaj jakiegoś księdza w necie, który będzie umiał Tobie pomóc. Ja nie mam żadnych poważnych problemów życiowych, nie mam dzieci i choć mam problemy ze stoswaniem npr, to staram się tej metody trzymać, bo tylko ją dopuszczam. Ale nie raz zastanawiałam się, co zrobię, jeśli moje obserwacje zawiodą - bo wiadomo, metoda jest dobra, tylko my jesteśmy omylne... :( Narazie powierzam to Bogu.

A tak na marginesie: pragnę wierzyć, że Bóg jest miłosierny i nie jest "stąd dotąd". Tyle grzechów popełniamy na co dzień i nie robimy z tego problemów takich jak z regulacją poczęć... :? W końcu chyba chodzi o postawę miłości - taką ogólną, wyrażaną całym życiem... Jeśli nie pójdę w niedzielę na mszę, albo będę się kochać z użyciem prezerwatywy to który grzech jest "gorszy"? Czy się pomylę jeśli powiem, że oba mają jednakową wagę? :?: :?: :?: Jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie.
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez tato » 31 stycznia 2006, o 22:50

groch napisał(a):Jeśli nie pójdę w niedzielę na mszę, albo będę się kochać z użyciem prezerwatywy to który grzech jest "gorszy"?

Mysle ze problem lezy zupelnie gdzie indziej. Życie jest złożone, są różne sytuacje i jest wiele wyjątków kiedy opuszczenie mszy nie jest grzechem np. gdy jestesmy chorzy. Zupelnie inaczej sprawa wyglada w przypadku antykoncpecji tutaj choroba, nie choroba, trudna sytuacja, komplikacje i inne nie maja znaczenia - bo zawsze antykoncepcja jest zakazana. Nie ma wyjątków. Dlatego nie mozna tego tak porownywac.
groch napisał(a):Chodziło o to, że w pewnych sytuacjach lepiej jest, żeby małżonkowie rozwiązali swój problem w ten sposób, niż w wyniku jego nierozwiązania powstawałyby konflikty, wzajemne żale prowadzące do głębszych problemów...

zgodnie z nauka katolicką antykoncepcja nie jest rozwiązaniem żadnego problemu a jedynie jest żródłem wielu problemów
Biorąc pod uwagę ścisły związek pomiedzy stosowaniem antykoncepcji a liczbą rozwodów oraz aborcji to w sytuacji małżenskich problemow ostatnią rzeczą jaką małżonkom należy doradzić jest antykoncepcja. Pierwszy raz słyszę aby ze stosowania antykoncpecji mogły płynąć jakieś pozytywne wartości.
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez darka » 1 lutego 2006, o 00:36

No jesli jest w domu tydzien w miesiącu to nie są zadne delegacje tylko po prostu praca za granicą.Albo przeprowadzka do męża albo niestety szukanie innej pracy.(nie moze wam ta praca rozbic małzenstwa)..................
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez groch » 1 lutego 2006, o 10:55

tato napisał(a):Życie jest złożone, są różne sytuacje i jest wiele wyjątków kiedy opuszczenie mszy nie jest grzechem np. gdy jestesmy chorzy. Zupelnie inaczej sprawa wyglada w przypadku antykoncpecji tutaj choroba, nie choroba, trudna sytuacja, komplikacje i inne nie maja znaczenia - bo zawsze antykoncepcja jest zakazana. Nie ma wyjątków. Dlatego nie mozna tego tak porownywac.


Dokładnie tak jak piszesz - życie jest złożone. W sytuacji nie pójścia na mszę nie chodziło mi o sytuację, gdy jesteśmy chorzy ale o to, gdy robimy to świadomie i dobrowolnie. Łykanie tabletek antyk. też może nie być grzechem - np. w sytuacji gdy są brane ze względu na problemy ze zdrowiem.

" Pierwszy raz słyszę aby ze stosowania antykoncpecji mogły płynąć jakieś pozytywne wartości".


Napisałam tylko to, co usłyszałam na własne uszy od księdza. Czasem w życiu po prostu stajemy w sytuacji wyboru mniejszego zła. Pytanie tylko które zło jest mniejsze...

Zastanawia mnie Darko jak możesz doradzać komuś rzucenie pracy :shock: . Skoro mąż pracuje w takich a nie innych warunkach to znaczy, że widocznie nie ma innej możliwości. Lepiej byłoby gdyby siedział w domu, rodzina klepała biedę, ale przynajmniej metody naturalne dałoby się wtedy zastosować???? Piszesz: "małżeństwo powinno być razem za wszelką cenę" - naprawdę uważasz, że za wszelką??? Może faktycznie nie dorosłam do etyki katolickiej...

Justek, nie chcę Cię do niczego namawiać - dlatego też tak zwlekałam z odpowiedzią. Na pewno jest Tobie ciężko - myślę, że podstawa to rozmowa z mężem. Może uda Wam się wypracować jakieś inne formy bycia ze sobą blisko... Z tego co piszesz wynika, że Twój mąż stara się podchodzić do tego z humorem, więc może wcale sytuacja nie będzie taka trudna...
groch
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 29 września 2004, o 13:26

Postprzez fiamma75 » 1 lutego 2006, o 11:23

Groch nie rpzejmuj się tym, co pisze tato. On zawsze ma jakieś dziwne pomysły.
O podobnym rozwiązaniu, o którym Ty pisałaś, tez słyszałam. W sytuacjach, gdy małżeństwo może bardzo ucierpieć, dopuszczalne są prezerwatywy,bo wązniejsza jest jedność i miłóść w małżeńswie niż npr, ale są to zawsze kwestie indywidualne, które uzgadnia się e spowiednikiem.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez annie » 1 lutego 2006, o 14:22

Jesli ktoś jeszcze nie czytał, to może warto: http://www.npr.pl/czytelnia/etyka/akt_w_syt_tr.html
annie
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 200
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 23:31

Postprzez tato » 1 lutego 2006, o 15:25

fiamma75 napisał(a):dopuszczalne są prezerwatywy,bo wązniejsza jest jedność i miłóść w małżeńswie niż npr, .

tak jednosc i milosc które podobno antykoncpecja zabija
famia jaki widzisz sens w ratowaniu jednosci poprzez doradzanie srodka ktory tą jednosc niszczy ? bardzo mnie to ciekawi
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez klara bemol » 1 lutego 2006, o 18:39

Jedność jest kwestią psychiczo-duchową, którą potwierdzamy jednością fizyczna - to moje zdanie.

To straszne, ze takie sytuacje w ogóle muszą się zdarzać.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez tato » 1 lutego 2006, o 23:40

groch napisał(a):Łykanie tabletek antyk. też może nie być grzechem - np. w sytuacji gdy są brane ze względu na problemy ze zdrowiem.

oczywiscie ze nie jest grzechem ! samo łykanie nie.
ale grzechem jest wspolzycie w trakcie lykania tych tabletek bo pamietajmy ze tabletki maja dzialanie poronne a wiec jest to aborcja !
Jak ciezki jest to grzech chyba nie ma potrzeby wyjasniac.

groch napisał(a):Napisałam tylko to, co usłyszałam na własne uszy od księdza. Czasem w życiu po prostu stajemy w sytuacji wyboru mniejszego zła. Pytanie tylko które zło jest mniejsze...

niestety nie jest to wybór mniejszego zła bo antykoncepcja tylko pogłębia to zło
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez talitha » 2 lutego 2006, o 00:06

Justek, bardzo poruszające jest to co piszesz o Waszej sytuacji, współczuję serdecznie i życzę jak najszybszej poprawy losu... Co do meritum - doradzać nie czuję się uprawniona, gdyż jest to Wasze życie, to Wy będziecie musieli podjąć decyzję co dalej i co najważniejsze - Wy będziecie musieli ze skutkami tych decyzji żyć... Przemódlcie tę całą sprawę...

Ja jedynie mogę podzielić się własnym doświadczeniem (choć obawiam się, że będzie to ostatnia rzecz jaką napiszę na forum, gdyż potem pewnie admin mnie wywali :? )- też byłam kiedyś w sytuacji trudnej, choć innej niż Wasza. Po 1,5 roku życia w celibacie (bynajmniej nie z powodu wyjazdu męża) podjęliśmy wspólną decyzję o zastosowaniu prezerwatyw razem z NPR. Decyzja okazała się być słuszną, bardzo korzystnie wpłynęła na nasze małżeństwo i intymną relację.

Pozdrawiam serdecznie
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez Tomek » 2 lutego 2006, o 02:35

Witaj talitha!

Myślę, że admin Ciebie nie wywali ;-) Forum jest o NPR, które może być stosowane zarówno przez osoby głęboko wierzące jak i ateistów (więc jednocześnie niektórzy zechcą stosować NPR razem z prezerwatywą).

Pozdrawiam!
Tomek
Tomek
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 22 stycznia 2006, o 02:21
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postprzez fiamma75 » 2 lutego 2006, o 11:21

Tomku i tu się bardzo mylisz. Admin wywala właściwie wszystko, co nie pasuje do jego wizji katolicyzmu. Forum o npr wolne światopogladowo jest na poratalu gazety. Tu jest forum katolickie i wara powiedzieć, że npr nie pasuje :wink:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Advocatus Diaboli » 2 lutego 2006, o 16:26

Doprawdy, idzie się załamać.

Z jednej strony tato pisze, iż antykoncepcja to zło wcielone, przez co zresztą powtarza naukę Kościoła.

Z drugiej talitha pisze, stosowanie prezerwatytyw obok NPR bardzo korzystnie wpłynęło na jej intymne relacje z mężem i ich małżeństwo.

Czyli jednak NPR (jako ideologia KK) nie dla każdego jest dobre? Może KK przesadza z tą urawniłowką...
Advocatus Diaboli
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 18:29
Lokalizacja: Sandomierz/Kraków

Postprzez darka » 2 lutego 2006, o 21:54

Advocatusie,a czy z antykoncepcją jest taka urawniłowka?
A wogóle w w życiu ..jest?
Rzeczy lekkie,łatwe i przyjemne..hmm?

(ja rozumiem ,że npr+prezerwatywy dla kogoś, kogo nauka koscioła nie interesuje są ok-ja nikogo nie potępiam.Jako katoliczka,chcę żyć ,,bezpiecznie dla duszy-to kosztuje,a co w życiu nic nie kosztuje?)

(przepraszam za dygresję filozoficzno-etyczną)
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez tato » 3 lutego 2006, o 00:46

darka napisał(a):Rzeczy lekkie,łatwe i przyjemne..hmm?


dla coraz większej liczby ludzi przysięga małżeńska jest zbyt trudna do przełknięcia i nie decydują się na małżeństwo. Wiec wcale nie jest to lekkie łatwe i przyjmene ... pytanie czy jest sens jeszcze dokladac ludzim problemy z metodami regulacji poczęć ?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez KP » 3 lutego 2006, o 12:07

Advocatus Diaboli napisał(a):Doprawdy, idzie się załamać.

Z jednej strony tato pisze, iż antykoncepcja to zło wcielone, przez co zresztą powtarza naukę Kościoła.

Z drugiej talitha pisze, stosowanie prezerwatytyw obok NPR bardzo korzystnie wpłynęło na jej intymne relacje z mężem i ich małżeństwo.

Czyli jednak NPR (jako ideologia KK) nie dla każdego jest dobre? Może KK przesadza z tą urawniłowką...

To jest chyba bardziej ogólna kwestia. Bycie chrześcijaninem to bardzo radosna sprawa, ale to nie znaczy, że ci którzy tak żyją, nie mają problemów. Mają je tak samo jak inni. Pytanie tylko, co się zrobi ze swoimi problemami. Natomiast Pan Jezus nigdzie nie obiecywał, że będzie łatwo. Przeciwnie - mówił, że "szeroka i przestronna jest droga, która prowadzi do zguby".
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez Gość » 3 lutego 2006, o 14:11

Post usunięty na prośbę Autorki
admin
Gość
 

Postprzez talitha » 3 lutego 2006, o 18:57

Padło tu wiele stwierdzeń i problemów do dyskusji, której nie chcę tu podejmować, gdyż wówczas wątek zostałby niechybnie zamknięty, a ja nie chcę się do tego przyczyniać; wątek dotyczy ważnego problemu no i nie ja jestem przecież jego autorem.

Regino... wierzę że dasz radę i że wszystko dobrze się ułoży...
talitha
Bywalec
 
Posty: 120
Dołączył(a): 4 listopada 2005, o 22:36

Postprzez Advocatus Diaboli » 3 lutego 2006, o 20:31

Myślałem, że NPR jest po to, by relacje między małżonkami, w tym relacje intymne, były naprawdę piękne. Tak, to prawda, takie rzeczy kosztują. NPR wiele wymaga. Ale miało dawać coś cudownego.

A nie niszczyć :(

Gdy NPR zaczyna niszczyć więź między małżonkami, to coś jest nie tak. Takiego NPR zupełnie nie rozumiem. Jeśli prowadzi do zaniku więzi seksualnej, to czemu to ma służyć? Tego chce Bóg?
Seks jest dobry. Seks jest piękny. Pożądanie w małżeństwie to dar Boga. Tak mi się wydawało.
Pogubiłem się.

Ale chyba niepotrzebnie wtrącam swoje 3 grosze do Twojego wątku, Justek. Smutno mi, jak czytam takie wątki...
Advocatus Diaboli
Przygodny gość
 
Posty: 11
Dołączył(a): 19 sierpnia 2005, o 18:29
Lokalizacja: Sandomierz/Kraków

Postprzez darka » 3 lutego 2006, o 20:54

Ech Advocatusie- czy znasz kogoś komu antykoncepcja dała szczęście-zresztą zaraz ktoś powie :a jaka jest def.szczęścia:)

W przypadku rozłąki małżonków nie jest winny npr tylko rozłąka.

A czyste sumienie-jaka ma wartość?

Czy mąż,który przekabaca żonę na pigułki,żeby mieć pełną swobodę seksualną-to jest szczęściodajne?

Specjanie dla Ciebie Advocatus mała rada-nie czytaj bezkrytycznie forów internetowych-spróbuj dotrzec np.do malzenstw z jakiejs wspolnoty i spytaj czy rzeczywiscie zyjąc w zgodzie z Bogiem rozpadają się małzenstwa?Poczytaj o antykoncepcji,jakie to ma skutki dla zdrowia kobiety...

(nie warto się zniechęcac tylko dlatego,ze zdarzają się komuś problemy,trudne sytuacje)
darka
Przygodny gość
 
Posty: 98
Dołączył(a): 4 grudnia 2005, o 21:09
Lokalizacja: Kraków

Postprzez kasiama » 3 lutego 2006, o 21:00

Chcę napisać w tym wątku, jakże dyskusyjnym, jedno:
nie jest tak, że wszyscy stosujący NPR w małżeństwie i starający się zachowywać w pożyciu "normy" KK są niezadowoleni i sfrustrowani. Byłoby bardzo źle, gdyby osoby nie będące jeszcze w związku małżeńskim, czytając temat taki, jak ten, przeraziły się "zniewoleniem" (bo tak wynika z większości waszych wypowiedzi) czystością małżeńską. Ja jestem szczęśliwa, żyjąc właśnie w ten sposób. Nie jest to takie banalnie łatwe, zdarzają sie chwile gorsze - ale jestem ZADOWOLONA i SZCZĘŚLIWA, że wybrałam tą drogę.
Myślę, że nie ja jedna na tym forum...
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Niania » 3 lutego 2006, o 23:03

powiem coś za co mnie zlinczujecie - ale cóż - tak znam takie pary które stosując antykoncepcję są szczęśliwe i to po nich widać, również miłość małżeńska i rodzinna(tak tak maiją kilkoro dzieci) kwitnie. Znam tez szczęśliwe małżeństwa stosujące NPR. Jednyną róznicą między tymi 2-ma szczęśliwymi małżeństwami jest częstotliwość współżycia i podejście do Kościoła.
Reasumując - to od nastawienia człowieka zalezy szczęście, nie od (paradoksalnie) środków anty (bo NPR w takiej sytucaji jest czymś co "zapobiega")
można byc szczęśliwym stosując NPR i nie,
wybór NPR, a nie antykoncepcji zalezy od wiary i warunków zdrowotnych.
Niania
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 241
Dołączył(a): 2 stycznia 2005, o 17:57

Postprzez agulla » 3 lutego 2006, o 23:41

no to koniec użalania się
problemem tak naprawdę jest nie samo NPR ale warunki życiowe które komplikują całą sytuację takie jak wyjazd męża dłuuugi, czy tak stresujące życie że wykresy diabli biorą i bardzo mieszają
ale
przecież jesteśmy tu żeby pomagać i jeśli ktoś ma wątpliwości co do interpretacji swojego cyklu to zawsze może go nam podesłać do oceny, nie to żebyśmy chcieli mu zabronić współżycia ale zawsze gotowi jesteśmy doradzić co w danym cyklu już było a czego sie jeszcze spodziewać

agulla i reszta grupy trzymającej forum

nie chcę wam zamykać wątków ale nie dyskutujcie tu na tematy KK i jego podejścia do życia bo przecież tak naprawdę to da się w radości żyć małżeńskim życiem stosując NPR tylko czasem trzeba skorzystać z pomocy kogoś wykwalifikowanego jak nauczyciel czy spowiednik w innych kwestiach, bo to nie NPR niszczy więź małżeńską ale egoizm i brak miłości na wzór miłości Chrystusowej

i już
agulla
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 220
Dołączył(a): 21 listopada 2003, o 15:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Następna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości

cron