Teraz jest 30 kwietnia 2024, o 18:20 Wyszukiwanie zaawansowane
Moderatorzy: admin, NB, agulla
jakimi pieszczotami mogą obdarzać się małżonkowie w czasie współżycia. Otóż w czasie współżycia mąż i żona mogą okazywać sobie miłość w każdy sposób, mogą obdarzać się nawet najbardziej wyszukanymi pieszczotami, mogą w szczególności stosować stymulację oralną i manualną. Wszystkie jednak te gesty, pieszczoty muszą towarzyszyć normalnemu współżyciu seksualnemu, którego kulminacją jest wprowadzenie członka do pochwy i wytrysk w pochwie.
W tym miejscu trzeba postawić pytanie o to, czy są jakieś granice pieszczot, którymi mogą obdarzać się małżonkowie, nie podejmując współżycia. Innymi słowy, czy w małżeństwie "wszystko wolno". Otóż nigdy żadne pieszczoty nie mogą zastępować małżonkom współżycia seksualnego. Akt małżeński jest miejscem wykonywania sakramentu małżeństwa, czymś jedynym i niepowtarzalnym. Tylko w akcie małżeńskim może mieć miejsce pełnia przeżywania. Mówiąc dokładniej, tylko w czasie współżycia seksualnego małżonkowie mogą przeżyć orgazm. Doprowadzenie się do orgazmu pieszczotami bez współżycia seksualnego narusza świętość aktu małżeńskiego i jest grzechem ciężkim. (Aby nie było niejasności: współżycie seksualne polega na wprowadzeniu członka do pochwy i wytrysku w pochwie, wszystkie inne "formy" nie są normalnym współżyciem i również są grzechem.)
Okazując więc sobie czułość, obdarzając się pieszczotami małżonkowie muszą unikać takich pieszczot, które mogą doprowadzić ich do orgazmu, Nie da się wskazać konkretnie czego mają unikać, stworzyć jakiegoś "katalogu pieszczot dozwolonych". To znowu jest bardzo indywidualna sprawa danego małżeństwa, które samo musi wiedzieć, co między nimi może mieć miejsce, a czego powinni unikać. Muszą być tylko w tej kwestii uczciwi, nie okłamywać samych siebie, nie postępować według zasady "może się uda".
Niekiedy może się zdarzyć, że dojdzie w takiej sytuacji do orgazmu, mimo że małżonkowie wcale go nie pragnęli ani nie dopuszczali. Jeśli rzeczywiście tak było, jeśli orgazm nastąpił wbrew woli małżonków, nie popełniają oni grzechu - grzechem jest to, czego człowiek pragnie lub na co się godzi.
ola78 napisał(a): to samo, a spojrzenia jednak różne
może się zdarzyć, że dojdzie w takiej sytuacji do orgazmu, mimo że małżonkowie wcale go nie pragnęli ani nie dopuszczali. Jeśli rzeczywiście tak było, jeśli orgazm nastąpił wbrew woli małżonków, nie popełniają oni grzechu - grzechem jest to, czego człowiek pragnie lub na co się godzi.
Cóż kroczenie drogą zgodną z sumieniem jest krzyżem i nikt temu nie zaprzeczy.Ale spokój wewnętrzny jest czymś co nie ma ceny.
Frejda napisał(a):Nie wydaje mi się też rozsądne twierdzenie, że raz mężczyzna uprawia seks z żoną z miłości a za kilka dni, gdy jest faza płodna, zamienia się w drapieżną bestię chcącą ją wykorzystac, potem znów łagodnieje tylko po to, by po raz kolejny przy jej pomocy uzyskac rozkosz.
Frejda napisał(a): Wynika z niego, że Kościoł z góry zakłada, że normalny stosunek ( wytrysk w ciele kobiety) zawsze jest wyrazem prawdziwej miłości i nie ma to mowy o instrumentatnym traktowaniu.
Tomek napisał(a):Myślę, że jeśli będziemy chcieli zagłebiać się w analityczne rozważania to wyjdzie nam coś takiego:
Trzeba być bardzo ostrożnym, trzeba ściśle przestrzegać nakazów Kościoła - co prawda może to pierwotnie przynieść cierpienia ale ostatecznie przybliży nas do Królestwa (nagroda będzie za posłuszeństwo i cierpienie w Niebie; ostatecznie Bóg ma stać przed naszym małżonkiem/małżonką).
Tylko mam wrażenie, że taka postawa gdzieś 'gubi' tą radosną Nowinę, że Bóg nas już teraz umiłował. Nie trzeba z seksu robić ołtarza ofiarnego, na którym składa się ofiarę z cierpienia. Osobiście, uważam, że nie należy skupiać się wyłącznie na nakazach i grzechu. Ważne jest także wzrastanie w radości i dążenie do pogłębiania miłości. Niech ktoś coś wesołego napiszę...
abeba napisał(a): są ludzie którzy sobie z tym nie radzą - i nikt nie potrafi im pomóc cieszyć sie ich małżeństwem.
abeba napisał(a):to może przestańmy sie łudzić, że jest to forum pomocy?
W koncu jak ktoś ma problem z interpretacją też można mu odpowiedziec, zeby sie zapisał na kurs, bo przez neta sie nie da.
Wiesz, mi pomaga, że mogę sie chociaż na ten temat wykrzyczeć tutaj a nie w sypialni
novva napisał(a):[i]"Cóż, tradycyjny Kościół, który reprezentował także Jan Paweł II, patrzy na ludzką seksualność niemal wyłącznie przez pryzmat etyki, czyli de facto zakazów i nakazów.
ola78 napisał(a):Sam odszedł - a to duża różnica.
(...) Jeśli ochota na bliskość cielesną (która przecież nie jest równoznaczna z seksualnością, chodź często do niej prowadzi) pojawia się w okresie płodnym co jakiś czas to można wytrzymać, ale jeśli na przykład normą jest, że pojawia się tylko wtedy...? :-/...
Właśnie czytałem artykuł w piśmie amerykańskim, w którym bardzo mocno podkreślano to, że Jan Paweł II dał nową perspektywę mówienia o sprawach seksualnych - odszedł od mówienia przez pryzmat tego, co wolno a co nie wolno. Cóż, Amerykanie to zauważyli, o. Bartoś najwyraźniej nie.
Ojciec Bartoś pędzi drogą Pana Stanisława Obirka. Nie przejmowałbym się jego enuncjacjami w GW.
Giraffe napisał(a): Nie wiem jaki artykuł czytałeś, więc trudno mi się do tego odnieść. Trzeba jednak zaznaczyć, że w odniesieniu do np nauczania przedsoborowego faktycznie nauczanie JP II dotyczące erotyki w małżeństwie było rewolucyjne i pełne otwartości. Istota nauczania JP II pozostaje ponadczasowa.
Giraffe napisał(a): JP II niestety wyhamował wszelskie dyskusje wewnątrz Kościoła na powyższy temat, a przecież spory i dyskusje są podstawowym elementem w poszukiwaniu Prawdy.
Giraffe napisał(a): Zresztą nie tylko o. Bartoś pisał na poruszane w tym wątku tematy. Pisał o tym także o. Jacek Prusak (psychoterapeuta) czy o. Marcin Lisak - niejednokrotnie krytycznie o niektórych aspektach nauczania KK. Przed niebezpieczeństwem aptekarskiego podejścia w sprawach seksu przestrzegał też o. Dariusz Kowalczyk na Opoce.
Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości