przez abeba » 8 lutego 2006, o 11:36
ależ ja sie lecze u gin-endokryn. i to takiej co podobno popiera NPR (zakonnica!) od sierpnia. biorę bromergon, castagnus (3mce, przerwa teraz druga seria), magnez i witaminy B od listopada. Brałam jeszcze wiesiolek, ale mnie bolaly piersi bardzo w lutealnej. Jesienią cykle sie wydawaly latwiejsze w interpret., zdarzył sie nawet sliczny wykres ze schodkiem i wzrostem od razu o 2 kreski. Ale od listopada znow się komplikują...
Klopot w tym, że pani doktor interpetuje cykle na oko, a nie tak dokladnie jak proponuje KP. I na oko to wzrost temperatury jest, i to wczesnie, i na oko, to faza lutealna jest ok 12 dni. I jeszce mi mówi, ze już dużo szybciej mogłam wspołzyc, wiec niepotrzebnie narzekam. Na oko! A potem człowiek zinterpetuje rygorystycznie i wychodzi bezpiecznego seksu zero! I co - mam sie z nią kłócić o interpetację? Zresztą moja ostatnia wizyta tam będzie ostatnią - nie dogaduję sie z nią, wieć lepiej ustapię miejsca innym kobietom w potrzebie. Tylko że musze wtedy znaleźć (WWA) innego endokrynologa znającego NPR i - nie ukrywam - na NFZ. Dotąd mam dwa namiary - Rodzen, ale czy on jest endokrynologiem? i dr Romanowska (znam tylko prywatny gabinet, i tez nie wiem czy jest endokryn.)