Teraz jest 30 kwietnia 2024, o 12:54 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czy ciąża jest straszna?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez fiamma75 » 20 listopada 2005, o 11:39

Misiacz wiesz, jak mi przykro z Twojego powodu.
Dla mnie to jest drugie podejście do macierzyństwa, gdybym i to dzieciątko straciła, to bym się załamała.
Ale mam dosyć bycia w ciąży, szkoda , że trwa ona tak długo, najlepiej jakbym już urodziła (poród oczywiście mnie przeraża) i przestała znosić dolegliwości ciążowe. Późniejszy etap jawi mi się jakoś jaśniej, może dlateo, że dzieciatko jest już po tej stronie i łatwiej znosić wszystko, gdy widzi się je, dotyka.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez NB » 21 listopada 2005, o 15:43

Myślę,że dla każdej kobiety ciąża jest czasem szczególnym i pomimo tego co napisałam wcześniej , że lubię być w ciąży, to nie były one (2) bezproblemowe. Przeżyłam nudności, wymioty, bóle migrenowe głowy, bóle i skurcze nóg, przedwczesne skurcze, poród przedwczesny zagrażający, leżenie na patologii ciąży, leżenie na sali porodowej pod kroplówką hamująca skurcze. Wtedy pracowałam i byłam w ciąży. W drugiej ciąży dokuczyły mi jedynie: naczyniak włosowaty na nodze (bolesne i brzydko wyglądający jak żylak, bóle i skurcze nóg oraz przepuklina pachwinowa. Nie wspominam o trudnościach związanych ze spaniem w końcowym okresie ciąży (duży brzuch, duszności).
Mimo to podoba mi się ten okres, ponieważ trwa on pewien określony czas i w pewnym momencie się kończy. To tylko 9 miesięcy.
I chciałabym jeszcze zaprotestować przeciwko nazywaniu dzieci "stworami" jak to uczyniła jedna z poprzedniczek. Dziecko to człowiek a nie stwór. Wszystkim paniom, które z trudem znoszą okres ciąży polecam przeczytanie ksiązki p. dr Wandy Półtawskiej "I boję się snów..."
Nastraja optymistycznie do życia i otwiera szerzej oczy :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Może ja pocieszę

Postprzez Maryl » 6 grudnia 2005, o 23:17

Moje Kochane! Może ja się wypowiem. Około bodajże 1,5 roku temu nie kto inny jak ja rozpoczął wątek pt. czy każda kobieta może być matką.Moim problemem było to, że zupełnie nie czułam instynktu macierzyńskiego,zero zainteresowania dziećmi. Wręcz mogę powiedzieć, że dzieci mnie drażniły i bałam się ich. Jednak podświadomie wiedziałam, że posiadanie swojego dziecka, to zupełnie inna sprawa. I nie myliłam się !!! Teraz jestem mamą półrocznej córeczki i jestem chodzącym przykładem tego jak można oszaleć na punkcie takiego szkraba!!!Nie da się tego opisać słowami i nie wie się o tym, dopóki się tego nie przeżyje.Sama to wiem, bo mnie też zawsze drażniły wszystkie egzaltowane wypowiedzi matek, o tym jakie to cudowne są dzieci, o powołaniu kobiety do macierzyństwa, o tym, że zapomina się o bólu porodowym jak tylko zobaczy się maleństwo. Też tak jak wy bałam się, że nie poradzę sobie z maleństwem - byłam w tym temacie zupełnie zielona. Nigdy poza swoim żadnego dziecka nie trzymałam na rękach i szczerze mówiąc teraz do obcych dzieci też jakoś specjalnego zamiłowania nie mam ;)
Teraz to zabrzmi cukierkowo, ale ciążę uważam za najpiękniejszy okres w moim życiu a poród za najcudowniejsze przeżycie. Z zazdrością patrzę na chodzące teraz panie z "brzuszkami" i zazdroszczę. Tęsknię za tym i bardzo chciałabym mieć więcej dzieci, choć w polskiej rzeczywistości nie jest to proste.
Co do porodu, to po pierwsze przygotowywaliśmy sie do niego w szkole rodzenia, po drugie-położna z tej właśnie szkoły była z nami przy porodzie. I nikogo więcej oprócz niej mojego męża i mnie nie było.Przy 9 cm rozwarciu jeszcze żeśmy sobie wszyscy rozmawiali i żartowali. Lekarka wkroczyła dopiero na szycie...Po trzecie jakkolwiek trywialnie by to zabrzmiało, uważam, że najważniejsze jest nastawienie psychiczne.Wiem, bo ja także należę do osób nerwowych i typowych panikar...
Oj mogłabym jeszcze długo...
Wiem, że tym które jeszcze tego nie przeżyły niewiele pomogłam,chciałam tylko w jakiś sposób wesprzeć i zachęcić do rzucenia się na nieznane, ale jakże cudowne odmęty macierzyńskiej miłości:)
Maryl
Przygodny gość
 
Posty: 15
Dołączył(a): 18 marca 2004, o 18:31

Postprzez klara bemol » 18 stycznia 2006, o 13:47

Może to głupie, ale ja juz mam prawie pięcioletniego Dominika,a teraz jestem w 6 miesiącu i dalej się boję, nie ciąży, ale porodu. Bo tak naprawdę to ciąża to pikuś w porównaniu z porodem.
Moje ciąże to ciągłe wymioty, nawet teraz. Przez pierwsze cztery miesiące to wycie i rozdrażnienie, potem stabilizacja i radość i ten paniczny strach!!!

(ja niestety dzięki mojemu Maleństwu nie zostałam przyjęta do pracy, czyli mianowanie przeszło mi po raz drugi koło nosa) - i dobrze, że nie mogę napisać tego, co w związku z tym czuję!

Pierwsza była cesarka i teraz też tak będzie. Położną była moja koleżanka, nie miałam bóli (ale to inna historia), a przy cewnikowaniu kolana biegały mi od ściany do sciany. Moja koleżanka położna powiedziała, że nigdy czegoś takiego nie przeżyła.

Pan anastazjolog wkłuwał mi się cztery razy, pociągnął mi korzonki i przepraszał, gdy mnie wywozili. Lekarza też miałam swojego, więc jakoś operację przeszłam spokojniej, bo pani doktor do mnie mówiła. To rosło, to spadało mi ciśnienie. A potem zobaczyła Dominika, który miał być dziewczynką.
Leżałam w szpitalu 8 dni. Okazało się, że Dominik nie umie ssać, ale pani pediatra, siedząc przy nim i wmawiając mi, że to moja psychiczna blokada (bo każde dziecko jest fizjologicznie przystosowane do ssania, a każda matka do karmienia), gdy została przez małego ugryziona, powiedziała wyraźnie zdenerwowana: Bo pani piersi są do kochania, a nie do karmienia.
Okazało się, że Dominik ma wzmożone napięcie mięśniowe, potrzebna jest rehabilitacja (ale to też inna historia), więc nie mógł po prostu ssać.

A teraz boję się jeszcze bardziej, bo wszystko mi się zawaliło, musiałam się przeprowadzić, nie mam swojej pani doktor. Nie wiem, co to bóle porodowe, ale jak znam naszą służbę zdrowia, to się dowiem z przytupem, bo będą czekac do samego końca, choć papier będzie w dokumentach.
I wciąż się boję, że Kruszynce coś b ędzie, że ja się nią nie będę umiała zająć, bo nie umiem w nocy wstawać, boję się karmienia, tego, że jestem w tym głupim mieście sama i nikt mi nie pomoże, że będę wtedy juz bez zasiłku i nie wiem za co kupię pieluchy albo leki. O ciuszki trochę mniej, bo starzy znajomi coś obiecali.

No, to trochę się wygadałam, bo pogadać też nie mam z kim.

Wniosek: ciąża nie jest straszna! To najpiękniejszy czas, bo oprócz senności i wymiotów nic nie potrzeba. I czuje się maluszka. A potem, no cóż...

A potem patrzy się na coraz większe swoje Maleństwo i ogarnia cię duma, szczególnie gdy jest takie mądre i ładne jak mój Dominik.
klara bemol
Domownik
 
Posty: 558
Dołączył(a): 15 stycznia 2006, o 22:26
Lokalizacja: Jelenia Góra

Poprzednia strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości

cron