Teraz jest 30 kwietnia 2024, o 10:56 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czy ciąża jest straszna?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Czy ciąża jest straszna?

Postprzez Meliana » 29 września 2005, o 10:49

Wiem, ja wciąż o tym samym...


Ale do rzeczy: Jak to jest w czasie ciąży? Czy można w czasie jej trwania normalnie funkcjonować?Czy realne jest łączenie pracy z noszeniem w sobie malucha ( co za dziewną strategię obrały ssaki - nie można było pozostać przy jajkach? :wink: ). Czy da się z tym żyć? To nie chodzi o wybór między karierą a dzieckiem ( bo kariery to ja nie robię) ale oto, że uczę w szkole i nie wiem czy to da się połączyć ze sobą. Proszę podzielcie się swoimi przeżyciami, doświadczeniami. Może sposobami na to, co zrobić aby dobrze przeżyć ciążę i nie umęczyć sobą wszystkich bliskich.

PS.
Ja naprawdę nie czuję chęci by być w ciąży! Owszem - lubię małe dzieci, ale dlaczego droga na świat tego małego stwora jest taka straszna (może to mi się tylko tak wydaje?) Kto to wymyślił?! Czemu aż 9 miesięcy, czemu trzeba wyglądać jak czołg, czemu nie mamy w brzuchu zamka błyskawicznego, który można by było rozpiąć i wyjąć bobasa?! Czemu to tak przeraża? Czemu nasze piersi muszą stać się w tym czasie duuuużo większe, choć mleko produkują dopiero po porodzie?! ( i bez tego nie mogę narzekać na wielkość - ciekawe jaką kolejkę pominęłam w niebie
:wink: ) Dlaczego przez ten czas, kobieta jest jak wieloryb wyrzucony na brzeg?
Jak na to popatrzeć z boku, to przychodzenie ludzi na świat jest absurdalne - ktoś rozwija się w kimś drugim, wczepiony w jego ciało, a potem wychodzi z niego w pardzo dziwny sposób, który dla żadnego z nich nie jest miły. wymyślenie tego wymaga naprawdę wielkiej pomysłowości i niezrozumiałego dla mnie poczucia humoru.

I jak tu z radością czekać na nowe życie?
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 29 września 2005, o 10:51

ale jak mawiał Einstein - Bóg nie jest złośliwy. Jest tylko bardzo wyrafinowany.

Ech....

Amen.
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez novva » 29 września 2005, o 11:02

Bardzo Ci dziękuję za to, co napisałaś, bo utwierdza mnie to w przekonaniu, że nie ja jedna się boję i mam wątpliwości. Nie, nie sądzę, żeby Bóg był okrutny. Wiem, że mnie kocha, wiem, że chce dla mnie dobrze, co oczywiście nie oznacza, że całe życie będę miała usłane różami. Godzę się z tym, czuję, jak mnie powoli prowadzi, sprawia, że dorastam, dojrzewam, zmieniam się. I może ktoś powie, że jestem okropna, bo tyle kobiet chce zajść w ciążę, próbuje i nic, a ja się tego boję. Ale z moim mężem myślimy sobie, że przyjdzie taki czas, kiedy zapragniemy dziecka i poprosimy o nie, a wtedy znikna te obawy, ktore teraz mamy i wszystko się ułoży (na razie boję się też tego, czy w ogóle będę mogła mieć dzieci). Zastanawianie się na zapas nad tym, jak to bedzie w ciąży przypomina mi, jak jeszcze chodziliśmy ze sobą i ja się zastanawiałam, jak to będzie: zamieszkać razem, mieć wszystko wspólne, budzić się koło siebie... A kiedy przyszedł ten moment, wszystko było najnaturalniejsze w świecie. Naprawdę dobrze rozumiem, co myslisz i czujesz i dziękuję, że masz odwagę to wyrazić. Tyle kobiet przechodzi przez to, czego się teraz boimy, że na pewno i my sobie jakoś poradzimy, ze wsparciem naszych panów (i Pana). :)
novva
 

Postprzez fresita » 29 września 2005, o 12:09

Kochane Dziewczyny :D
nie bojcie sie na zapas :!:
pozwolcie,ze podziele sie z Wami moim doswiadczeniem:
gdy zobaczylam na tescie 2 kreseczki,zadrzaly mi rece ze strachu,niepewnosci i obawy przed ciezarem obowiazkow,ktore mnie czekaly. zmartwilam sie,ze teraz nie spelnia sie nasze marzenia o zagranicznych podrozach,o urzadzeniu mieszkania i o tym,ze po trezch latach ciezkiej pracy nie zrobie kolejnego stopnia awansu zawodowego jakim jest mianowanie(jestem nauczycielka),bo moze trzeba bedzie bedzie isc na zwolnienie i przerwac te procedure. po kilku dniach zzaczelam myslec o tym troche inaczej,ze przeciez skoro Bog dal nam dziecko,to nie po to zeby nam cos pokrzyzowac,w podroz mozemy sie udac wszyscy razem,jak dzidzia podrosnie,zobaczylam,ze to nie jest koniec swiata.postanowilam zaufac Bogu i prosic go o opieke podczas tego blogoslawionego czasu.
ciaze znosilam bardzo dobrze,na poczatku mialam typowe mdlosci,ktore trwaly do konca 3 miesiaca,pozniej jak reka odjal. nie mialam zadnych kaprysow,humorow,ktorymi moglabym zadreczac rodzinke,przeciwnie,rozkwitalam z dnia na dzien. byl to czas calkowitego odprezenia i wewnetrznego wyciszenia. wreszcie zaczelam sie wysypiac,jadac to na co mialam akurat ochote(pochlanialam kilogramami owoce,ktorych wczesniej nie znosilam,slodycze,ktore zawsze uwielbialam,nabial i ryby w zastraszajacych ilosciach a przede wszystkim dania kuchni wloskiej)obzeralam sie bezkarnie a mimo to nie przytylam wcale tak duzo (z reszta zrzucilam karmiac piersia bardzo szybciutko)
pracowalam do polowy 9 miesiaca w 2 szkolachi pod koniec ciazy udalo mi sie jeszcze zrobic mianowanie.do tego chyba faktycznie dowalilo mi urody ,bo kazdy mi mowil,ze pieknie wygladam :D
piersi mi sie powiekszyly,fakt,ale moj maz przez caly okres ciazy mi powtarzal,ze sa jeszcze piekniejsze i bardziej zmyslowe,wiec zupelnie mi to nie przeszkadzalo. byl to czas blogoslawiony dla mnie i naszego malzenstwa. przez te 9 miesiecy tak zzywasz sie z ta Istotka,ktora masz pod sercem,ze nie wyobrazasz sobie zycia bez niej. a chwila,z ktora patrzysz na Nia po porodzie i ten ogrom lez ktore wylewasz ze szczescia pozostaja w pamieci do konca zycia.porod tez wspominam bardzo przyjemnie,szybko i bez bolu. nie wyobrazam sobie teraz zycia bez naszej coreczki,jestem wdzieczna Bogu ze dal mi ten dar,jakim jest dziecko i codziennie Mu za to dziekuje. zamienila nasze malzenstwo w prawdziwa rodzine :D
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez NB » 29 września 2005, o 14:43

Czlowiek boi się tego czego nie zna :-)
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Gosiaczek » 29 września 2005, o 14:46

Pieknie to opisalas Fresita - dzieki bo wlalas otuche w moje serduszko ...ja tez sie boje ciazy :oops: :)
Gosiaczek
Bywalec
 
Posty: 172
Dołączył(a): 20 grudnia 2004, o 13:56

Postprzez Sasanka » 29 września 2005, o 14:54

Dobrze, że ktoś poruszył ten temat, bo wczesniej czytałam na tym forum, że jeśli ktoś nie dorósł do macierzyństwa to nie powinien brać ślubu itp. słowa fanatycznych matek. Osobiście denerwuje mnie, kiedy w czasie ślubu mówi się do małżonków jak do rodziców - takie słowa powinny być na chrzcie, a nie na ślubie. Nowożeńcy najpierw muszą nauczyć się żyć ze sobą, aby doczekać się dzieci, a nie rozwieść po 3 latach, albo żeby dzieci przyszły na świat w atmosferze miłości, a nie kiedy rodzice mają do siebie wiele pretensji i uraz. A w czasie ceremonii to tak wygląda jakby każdy rok po ślubie miał mieć dziecko, a relacje ze współmałżonkiem, to "same się ułożą".

Ja nigdy za dziećmi nie przepadałam, a ciąża kojarzy mi się jako coś strasznego. Oprócz tego co napisała Meliana, to boję się bólu, zmiennych nastrojów i depresji poporodowej. Ból zawsze odczuwam bardziej niż powinnam - tzn. zastrzyki znieczulające u dentysty nie działają wcale, a w czasie operacji na chirurgii szczękowej połowę krócej krócej niż powinny; w czasie okresu czasami ból promieniuje mi aż na kolana - że ledwo mogę chodzić; w drugiej połowie cyklu mam tak zmienne nastroje, że sama nie mogę ze sobą wytrzymać, nie mówiąc o otoczeniu, no i mam skłonności do depresji, nie mówiąc o bólach kręgosłupa (jeśli już teraz mnie boli, to w ciąży może będę musiała leżeć?). Do tego powiedziałabym, że poród to bardzo upokarzająca chwila.

Obawiam się, też, że kiedy w ciąży wszyscy będą się o mnie troszczyć, to będę uważać, że traktują mnie jak szkatułkę na coś cennego - właściwie to opakowanie liczy się dopóki kryje cenną zawrtość, a potem można je wrzucić do śmieci.

A po porodzie mogę czuć niechęć do dziecka, które nieustannie płacze, przez które ciągle muszę siedzieć w domu, a planując najmniejszą bzdurę zawsze o nim pamiętać. I oczywiście nikomu nie wolno się podkarżyć, by nie usłyszeć, że jest się wyrodną matką.
Sasanka
 

Postprzez fiamma75 » 29 września 2005, o 16:33

Jak dobrze, że jest nas więcej.
My staramy się o dziecko już 10 cykl. I dalej się boję.
Boję się, że będę strasznie wymiotować w ciąży albo cały dzień będę mieć nudności. Już na kilka dni przed okresem mam nudności, a do tego choruję na zapalenie żołądka, więc może to być dla mnie groźne. Nie chciałabym też być skazana na leżenie (umarłabym z nudów). Boję się, że będę wielka jak wieloryb i nie wytrzyma mi kręgosłup i kolana (grozi mi to, mam problemy zdrowotne i lekarz mnie uprzedził, że różnie może być).
Nie wiem też jak wszystko sobie w pracy zorganizować, żeby grało.
Boję się porodu i bólu - też mam niski próg bólu. Na pewno będę chciała znieczulenia, tyle, że nie wiem czy takie zwykłe zzo będę mogła mieć. Boję się połogu i dolegliwości z tym związanych oraz depresji poporodowej, tego, że mogę nie lubić swojego dziecka i może mnie wkurzać swoim płaczem (za dziećmi z wyjątkami nie przepadam). Poza tym po macierzyńskim wracam do pracy i na pewno będę martwić się o odpowiednią opiekę nad dzieckiem.
Czasami się zastanawiam, czy w ogóle nadaję się na matkę. Nie odczuwam jakoś specjalnie powołania do macierzyństwa. Zobaczymy, co będzie jak w końcu (jeżeli w ogóle) pocznie się dzidziuś.
Pozdrawiam bojące się :wink:
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez tygrysek » 29 września 2005, o 18:35

Ha, a myślałam, że to JA się boję i mnożę przerażające obrazy trudności, które mogą stać się moim udziałem w czasie ciąży i (jeszcze bardziej) porodu... Niezłe jesteście dziewczyny, bo muszę przyznać, że Wasze niektóre pomysły nie przyszły mi do głowy! :shock: :D A teraz serio: doskonale Was rozumiem, też jestem nauczycielką (tuż przed mianowaniem) i szczerze mówiąc wątpię, żebym mogła pracować w czasie ciąży, bo to bardzo stresująca i wyczerpująca praca, a stres w moim przypadku łatwo przenosi się z duszy na ciało więc nie wróży to niczego dobrego. I choć jeszcze się nie zdecydowaliśmy na dziecko, to wracając czasem z pracy myślę sobie, że miło byłoby trochę odpocząć od "cudzych dzieci" i jeszcze milej od ich rodziców. Może więc i bycie w ciąży ma swoje dobre strony... Pozdrawiam Was serdecznie! :wink:
tygrysek
Przygodny gość
 
Posty: 26
Dołączył(a): 25 lutego 2005, o 16:45

Postprzez Meliana » 29 września 2005, o 22:07

To się nas gromadka zebrała :D
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Tori » 30 września 2005, o 09:15

cześć :)
jeśli temat o lęku przed ciążą - to mnie nie może zabraknąć :)
już gdzieś kiedyś pisałam o swoich obawach - chyba w wątku Tygryska....a tu proszę, temat wraca i to jakoś mnie pociesza.....
widzę, że naprawdę nie jestem taka dziwna :D inne babki też myślą podobnie.
Co za ulga.... :D wśród moich znajomych jest ostatnio dużo młodych rodziców" i o czymś innym trudno porozmawiać....a mnie temat dzieci, a zwłaszcza ciąży przeraża :( i przy nich (tych młodych mamusiach znaczy)czuję się jeszcze gorzej....
w skrócie - bardzo boję się ciąży - różnych dolegliwości, wielorybstwa :) a najbardziej samego porodu i jakichś komplikacji......też mi się jakoś wydaje, ze to upokarzające przeżycie :( kobieta - wieloryb, spocona, zmęczona, krzycząca itd.... zupełnie nie rozumiem tych, które mówią, że poród to coś pięknego :?:
denerwuje mnie też, kiedy mój mąż, mówi, że przecież jakoś to będzie - zwłaszcza, że to nie on będzie to wszystko przeżywał :evil:
och...chyba nie wniosłam nic pokrzepiającego do tej dyskusji....
najgorsze, że mam już 30 lat :oops: i z biologicznego punktu widzenia chyba już czas :cry: a ja ciągle nie czuję się gotowa i mniej bojąca
Tori
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 8 września 2004, o 15:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez NB » 30 września 2005, o 11:32

Ciąża dla mnie to najlepszy czas w życiu. Pierwsze miesiące bywają najmniej ciekawe, bo to i senność i czasem ból głowy, nudności, natomiast potem ! Bajeczka dziecko zaczyna się powiększać, ruszać. Potem niecierpliwe oczekiwanie: jak moje dziecko wygląda, jakie będzie. Lubię ten czas...A poród ? To zadanie do wykonania, ot co. Jak się dobrze kobieta przygotuje , pozytywnie nastawi, to nie ma się czego bać.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Sasanka » 30 września 2005, o 12:00

Nikoleta napisał(a):Jak się dobrze kobieta przygotuje , pozytywnie nastawi, to nie ma się czego bać.


Wybacz Nikoleto, ale to żadne pocieszenie - to tak, jak powiedzieć licealiście przed maturą, że jak się dobrze przygotuje to zda - chyba nie ma takiego, który przestałby się denerwować po czymś takim. Ja zawsze się martwię na zapas i żadne pocieszenia nie skutkują - jestem nerwus i już.

A jak się ma przygotować do porodu osoba wstydliwa? Ściągać majtki i prosić obcych ludzi, żeby patrzyli jej w krocze, aby się oswoić z tym uczuciem?

Tylko nie skwituj tego, że wiele kobiet wcześniej rodziło, to i ja urodzę. Jak to słyszę, to mam dość rozmowy. Czytałam, że stres, jaki przeżywa rodząca kobieta jest większy niż ten, jaki przeżywa skoczek spadochronowy przed pierwszym skokiem.
Sasanka
 

Postprzez fiamma75 » 30 września 2005, o 12:46

a ja czytałam, że wysiłek, który wkłada kobieta w poród jest równy przebiegnięciu maratonu (42.195 km). Ponieważ mój mąż biega takie dystanse, to mam pojęcie :? Nie wyobrażam siebie w tej roli :(
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez NB » 30 września 2005, o 13:53

Wszystko to prawda. Sasanko, będąc w szpitalu masz prawo poprosić, zeby przy badaniu oprócz położnej przyjmującej poród i lekarza badającego nie było nikogo więcej. Ciężej jest w szpitalach klinicznych bo tam się roi od studentów. Każda kobieta przeżywa wizytę u ginekologa, ułatwić to moze świadomość, że to jest lekarz , a my jesteśmy kolejną jego pacjentką. Kobieta w czasie porodu wcale nie musi się tak bardzo obnażać. Położna , lekarz mają obowiązek zapewnić intymność przy badaniu. To co napisałam o pozytywnym myśleniu i dobrym przygotowaniu wbrew pozorom jest bardzo ważne. Warto chodzić do szkoły rodzenia, warto poznać szpital , w którym chcemy rodzić, położną, która tam pracuje. Trzeba poznac mechanizm porodu, co będzie się po kolei będzie działo - wtedy szybciej oswoimy się z nową nieznaną sytuacją. Co prawda różnie bywa w szpitalach - dlatego lepiej nie iść na żywioł tylko zapoznac się z warunkami i personelem danego szpitala.Choć to marna pociecha i moze Cię zdenerwuje ale w czasie porodu myśli się o dziecku i o tym jak mu ułatwić wyjście na świat a nie o wstydzie.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Tori » 30 września 2005, o 14:27

tak sobie pomyślałam, że dobrze byłoby poznać opinie osób, które tak, jak część z nas bardzo bały się ciąży i porodu, były negatywnie nastawione ale mają TO już za sobą. Czy ich nastawienie uległo zmianie, czy jest jak PRZED :?:
Tori
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 8 września 2004, o 15:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez fresita » 30 września 2005, o 14:43

tak jak nie kazdy czlowiek ma powolanie do malzenstwa,tak nie kazda kobieta do macierzynstwa i jest to dla mnie zupelne normalne. uwazam,ze takie osoby nie powinny sie czuc w zwiazku z tym gorzej. sama mam kolezanke,ktorej temat dzieci jest naprawde obcy,ma tez mnostwo obaw,a na moj opis porodu,ktory byl naprawde krotki i przyjemny odpowiadala"przestan mi to wszystko mowic,bo zaraz zwymiotuje",moja coreczke traktuje jak ufoludka,mowi,ze jej placz ja drazni i ze nie znioslaby bachora w domu. bedac na pewnym kursie przy okazji mianowania prowadzonym przez terapeutke rodzinna dowiedzialam sie,ze te pierwsze uczucia(odczucia)ktore rodza sie w nas po zobaczeniu tych 2 kreseczek(watpliwosci,czasem zlosc) sa jak najbardziej normalne i swiadcza o zdrowej psychice.ciaza niesie tyle zmian takze tych hormonalnych,ze kazda kobieta bedzie w tym momencie odchuwac dziwne nastroje.ja tez myslalam wtedy ze jestem wyrodna,bo nie skacze z zachwytu z testem w reku,porownalam doswiadczenia kolezanek i sie okazalo ze myslalysmy podobnie. a pozniej przyszla radosc,kiedy zobaczylam Amelke pierwszy raz na usg bardzo sie wzruszylam,moj maz tez.z kazdym dniem oswajasz sie z ta mysla,ze bedziesz mama.ze czeka cie inne zycie, moze nie tak wygodne,ale duzo bardziej wartosciowe.co do porodu,zgadzam sie z Nikoleta.trzeba sie dobrze przygotowa,szkola rodzenia jest niezastapiona.dzieki niej wiesz,co nastepuje w ktorej fazie porodu,jak trzeba oddychac.ja nie myslalam o bolu,myslalam przede wszystkim jak pomoc dzieciatku wyjsc na swiat,bo dla niego to jeszcze wiekszy stres niz dla mnie. moja maz dzilenie stal przy lozku i dmuchal mi w ucho przypominajac o prawidlowym oddychaniu. (teraz kazdemu koledze poleca porod rodzinny :lol: ) a na depresje nie ma rady chyba,mnie tez dopadla taka malutka.poprostu plakalam i dzwonilam do mojej poloznej ze szkoly rodzenia,chlipalam jej w sluchawke a ona mnie pocieszala.maz robil drobne upominki,przejmowal duza czesc obowiazkow i dalam rade. tej milosci do dziecka tez sie czlowiek uczy z czasem,nie tryska sie ogromem milosci tuz na sali porodowej,zapewniam Was.z kazdym dniem uczysz sie potrzeb dziecka i dostosowujesz sie do niego,a jak rano podchodze do lozeczka malej a ona sie tak promiennie usmiechnie od ucha do ucha,to od razu wiem,ze bedzie to udany dzien mimo roznych przeciwnosci. zycze Wam podjecia trafnych decyzji i radosci z macierzynstwa :D
pozdrawiam
fresita
Domownik
 
Posty: 415
Dołączył(a): 9 października 2004, o 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez 2kreski » 30 września 2005, o 17:25

Ja też się boję, tego, czego nie znam.
Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że chcemy mieć dziecko i to zaraz po ślubie (sobą cieszy się człowiek całe życie). Bałam się wszystkiego, naprawdę. Bólu, kłopotów w pracy, powikłań, samego porodu, o którym tyle czytałam a okazał się zupełnie inny niż przewidywałam. Kłopotów w pracy nie było, pracowałam do końca roku szkolnego (8mies.), specjalnych trudności też nie. Kwitłam, Mały kopał z wszystkich sił ( a sił miał sporo-ważył 4400). Samego porodu nie chcę pamiętać, mam żal do personelu szpitala. Borykam się też z chorobą Małego, ale nigdy , przenigdy nie cofnęłabym czasu. I chętnie byłabym w ciąży znowu (może to trochę egoistyczne, ale to był najlepszy okres w moim życiu, poza dwoma miesiącami mdłości)gdyby nie kłopoty ze zdrowiem.
Dziewczyny, nie bójcie się na zapas, nie rozmyślajcie nad tym, co może być. Nie wiecie, co będzie i jak będzie. Pięlęgnujcie w sobie miłość do przyszłego dziecka, albo róbcie dla niej miejsce :)
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Meliana » 1 października 2005, o 08:21

Nie bójcie się... hmmm...

To jest jak zrobienie kroku w przepaść, jak stanięcie na rufie łodzi i zrobienie kroku naprzód.

I najlepsze, że nie chodzi o to, że się nie chce dziecka, nie! Chce się go, jednak wszyscy, którzy chcą go razem z Tobą, nie potrafią zrozumieć, ogromu strachu. Dla nich, to kilka minut i jest maluch. Nie potrafią zrozumieć lęku - bo nie znają tego uczucia. Nie oni mdleją przy rwaniu zęba czy przekłuwaniu uszu! :evil: Nie oni będą borykać się z mdłościami i zgagami, nie oni będą leżeć nadzy, na sali pełnej innych babek, wśród krzyków położnej i lekarza! ( i co gorsza męża, który będzie na to wszystko musiał patrzeć - ot poród rodzinny) Nie oni będą czuć ogromny ból i mieć szwy na siedzeniu! :evil: Ale oni będą wymagać abyś kochała maleństwo od dwóch kreseczek, byś z czułością mówiła o chwili narodzin, byś od urodzenia go robiła przy nim wszystko - bez cienia marudzenia. Oni będą ci mówić, że mieszkanie z dzieckiem i teściami jest do przeżycia (bo to nie będzie ich problem!!!) i że raz na jakiś czas można zjeść chleb ze smalcem. Oni również nie moga pojąć, jak przerażającym przeżyciem jest poronienie znajomej, leżąca ciąża przyjaciół- bo to przecież zdarza się sporadycznie - ale do jasnej ....... zdarza się!!! :idea: Olśnienie! Bo tak naprawdę to mówią, że dzieci trza mieć i kochać, a w duchu powtarzają - po co ci teraz kobieto dzieci, młoda jesteś?!
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 1 października 2005, o 08:25

Ale powalczę z tym strachem i zaufam Bogu.
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 1 października 2005, o 08:27

Przeraża mnie przykład świętych, którzy oddają swoje życie, aby się urodziło dziecko.
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 1 października 2005, o 08:30

Ale zrobię krok w ciemność.

Kiedy?
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 1 października 2005, o 08:54

W całym tym ambarasie, mimo, że jest to jakiś rodzaj nieszczęścia, cieszę się, że jest nas trochę.
Cieszę się z Was wszystkich i mamuś i tych które się boją. Bo każda z nas ma do przejścia swoją drogę i do przełamania swój strach. Dla jednej jest to poród, dla innej może być pójście do pracy czy publiczne przemawianie. I cieszę się, że jest miiejsce, gdzie można usłyszeć coś innego niż okrzyki zdziwienia czy oburzenia.

Mamusie fajnie, że piszecie - te słowa dają nadzieję, że i z pierwszym trymestrem i z porodem można sobie poradzić.

Piszecie, że w czasie porodu nie trzeba się obnażać?! " Kobieta w czasie porodu wcale nie musi się tak bardzo obnażać." Jak to?
Na zdjęciach w mądrych książkach babki zawsze leżą nago.

" Jak się dobrze kobieta przygotuje , pozytywnie nastawi, to nie ma się czego bać."

Mnie to nie pociesza - nie znam pojęcia: pozytywnie nastawić, za to w wielu dziedzinach życia znam sformułowanie bać się.

:?
ha, a myślałam, że to JA się boję i mnożę przerażające obrazy trudności, które mogą stać się moim udziałem w czasie ciąży i (jeszcze bardziej) porodu... Niezłe jesteście dziewczyny, bo muszę przyznać, że Wasze niektóre pomysły nie przyszły mi do głowy!

Tygrysku - jesteś kochany!!!

Tylko nie skwituj tego, że wiele kobiet wcześniej rodziło, to i ja urodzę. Jak to słyszę, to mam dość rozmowy. Czytałam, że stres, jaki przeżywa rodząca kobieta jest większy niż ten, jaki przeżywa skoczek spadochronowy przed pierwszym skokiem.


GENIALNE!!!

kobieta - wieloryb, spocona, zmęczona, krzycząca itd.... zupełnie nie rozumiem tych, które mówią, że poród to coś pięknego Tori - właśnie wyobraziłam sobie wieloryba na porodówce, na łóżku gin i się uśmiałam!

fiamma75 - pozdrowienia specjalne :mrgreen:
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez 2kreski » 1 października 2005, o 09:27

Wiesz co? Ja się obsesyjnie wręcz bałam i wstydziłam tego, że lekarz czy położna będzie mnie badać, że to się będzie działo przy wszystkich i mój Mąż powiedział mi wtedy,żebym myślała tylko i wyłącznie o Małym, nie o sobie. To pomogło :wink: Przestałam myśleć o tym, co czuję, jak mi źle, tylko skupiłam się na tym,żeby wszystko było dobrze z Miłoszkiem (nie było wcale tak różowo :( )Ból był okropny, jak to po oksytocynie, potem było mi już wszystko jedno, ale nie winię się za to, to był trudny poród.Najważniejszy stał się wtedy synek, nie ja. A dla położnej czy lekarza 'goła babka' to widok codzienny.NIe każda zachowuje się wtedy racjonalnie i od czasu do czasu muszą krzyknąć na rodzącą :wink:
Trzeba zrobić ten krok w przepaść...
Co do męża, który na Ciebie patrzy- z relacji tych, którzy byli przy porodzie wynika,że ta próba tylko zbliża i zwiększa szacunek do żony.Twój nie musi z Tobą być, jeśli tego nie chcecie.
Ten Twój strach też jest po coś, pamiętaj
pozdrawiam
2kreski
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 10 lipca 2005, o 11:53
Lokalizacja: okolice Warszawy

Postprzez Derbunia » 1 października 2005, o 21:01

Hej Dziewczyny!
Ja myślałam, że kobiety boją się porodu, a nie ciąży! Z tym porodem to jeszcze zrozumiałe, ale też nie do końca. Ale po kolei!
Mój mąż jak mu powiedziałam jaki jest temat tego wątku odkrzyknął z kuchni "jak komuś ciąża ciąży, to mu ciężko". Może ja i mój mąż jesteśmy jacyś wyjątkowi, ale pragnęliśmy naszego Malenstwa, zaplanowaliśmy kiedy ma się począć i udało się ku naszej radości! Mieszkam obok szpitala położniczego i często widywałam i widuję kobiety w ciąży, którym wyraźnie ciąży! Z przyjaciółką doszłyśmy do wniosku, że to zależy od nastawienia jak się ten stan odmienny przeżywa. Wspomniana przyjaciółka jeździła na rowerze, zdobywała szczyty górskie i z zapałem pieliła ogródek z Maleństwem w brzuchu. Ja z zacięciem grałam w kometkę, gimnastykowałam się, spacerowałam żwawym krokiem. Ani razu nie poczułam się jak wieloryb! Dzień przed porodem galopem zbiegłam po schodach z 12 pietra i odbyłam długaśny spacer bez cienia zmęczenia. Te troche uciążliwe pierwsze 3 miesiące to pesteczka! W ciąży przybrałam na wadze ok.13 kg, a 6 tyg. po porodzie ważyłam już mniej niż przed zajściem w ciążę. To był dla mnie zupełnie normalny czas! Czułam się świetnie! Żadnej zgagi i jakiś upiornych dolegliwości o których piszą w ksiażkach i które moim zdaniem są efektem siedzącego trybu życia. Wiecie że kobieta w ostatnich tygodniach ciąży ma większą wydolność wysiłkową niż kobieta w stanie zwykłym? Bóg bardzo dobrze to obmyślił! Organizm doskonale przystosowuje i przygotowuje się do porodu pod względem fizjologicznym.
Co do porodu, to rozgrywa sie on w głowie! Od nastawienia zależy jak będzie on przebiegał. Przygotowanie w szkole rodzenia jest niezbędne. Ale nie w takiej przyszpitalnej, gdzie powiedzą jak się zachowywać by nie sprawiać kłopotu. My z mężem skończyliśmy taką, po której w szpitalu nie mieli z nami tak łatwo, a raczej z moim mężem, który wszystkiego pilnował.
Jakie gołe kobiety, na łóżkach i to jeszcze wrzeszczące??? To nie te czasy, porodówka niczym rzeźnia! Proponuję wszystkim odwiedzenie strony www.rodzicpoludzku.pl i zapoznanie się z prawami rodzącej, przebiegiem porodu fizjologicznego, zaleceniami WHO.
A jeśli ktoś nie chce rodzić w szpitalu, bo tam faktycznie często trzeba walczyć o swoje (ale mozna wywalczyć) to pozostaje poród domowy z towarzyszeniem zaufanej położnej, która na pewno będzie szanować intymność, badać tylko wtedy kiedy to konieczne i w takiej pozycji która bedzie wygodna dla kobiety i wreszcie samo wyłanianie się główki też bez problemu odbędzie się w pozycji wybranej przez rodzącą.
Naprawdę, poród i ciąża to stany i wydarzenia jak najbardziej naturalne i kiedy odbywają się naturalnie i bez zakłóceń są pieknym czasem. A to już moje drogie tylko od nas zależy jaka będzie postawa w czasie ciąży i jak przygotujemy się do porodu.
Być może nie są to słowa pocieszenia i zrozumienia, ale w moim odczuciu jest tak jak napisałam. I odczucie to nie jest subiektywne. Mogę podać jeszcze kilka przykładów ciaż i porodów naturalnych!!! :lol:
Derbunia
Bywalec
 
Posty: 119
Dołączył(a): 23 października 2004, o 18:57
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez fiamma75 » 1 października 2005, o 21:45

Derbuniu, nie obraź się, ale nie są to słowa pocieszające.
Syty głodnego nie zrozumie...
Nie każda kobieta obdarzona jest silnym pragnieniem macierzyństwa, nie każda kobieta jest fizycznie silna i zdrowa, nie każda kobieta jest wytrzymała na ból. Dla niektórych ciąża jest też wyzwaniem z powodu życia zawodowego.
Znam takie przypadki jak Twój, ale znam też takie, że kobieta musi leżeć całe 9 miesięcy. Znam takie, że poród trwał krótko, a mnie samą mama rodziła dwie doby. Jest różnie.
Boję się nieznanego i nie uważam, że jestem "gorsza" czy jestem mniej kobietą, bo obawiam się ciąży i macierzyństwa.
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez misiacz » 1 października 2005, o 23:54

A moim zdaniem w większości wypadków strach mija, gdy już się w ciąży jest.

Też się bałam ciąży, porodu, macierzyństwa w ogóle, nie czułam się zupełnie dojrzała. Teraz jestem w 2 m-cu i wszystkie moje obawy zniknęły, gdy na USG zobaczyłam rytmicznie bijące maleńkie serduszko.
Wiem, że mam wokół siebie przyjaznych ludzi, którzy będą mnie wspierać w trakcie ciąży i później. Mam dobrego, przyjaznego lekarza, dużo wiedzy w głowie, mamy zamiar w odpowiednim czasie chodzić do szkoły rodzenia, żeby się dobrze do porodu przygotować. A za sobą mamy orędownictwo Matki Najświętszej - myślicie, że Ona nie czuła lęku po Zwiastowaniu? Toteż Ją proszę o wsparcie i powiem Wam, że nigdy, przenigdy w życiu nie miałam w sobie takiej radości i spokoju jak teraz, pomimo że nie wszystko układa się różowo (ciąża trochę zmieni w mojej sytuacji zawodowej, a na kupno większego mieszkania zaciągamy przeogromny kredyt).

Pozdrawiam i życzę Wam radości i spokoju, także wtedy gdy skoczycie na głęboką wodę - jak ja niedawno :D
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez fiamma75 » 19 listopada 2005, o 11:15

I co? Wcale się nic nie zmieniło, więc Was i siebie nie pocieszę.
Już mam dosyć bycia w ciąży :? mimo, że kocham swojego maluszka.
Mężowi już wczoraj powiedziałam, że więcej dzieci mieć nie będziemy :D
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez mag_dre » 19 listopada 2005, o 21:19

fiamma75 napisał(a):I co? Wcale się nic nie zmieniło, więc Was i siebie nie pocieszę.
Już mam dosyć bycia w ciąży :? mimo, że kocham swojego maluszka.
Mężowi już wczoraj powiedziałam, że więcej dzieci mieć nie będziemy :D


fiamma75- jeszcze będziesz się cieszyć, że jesteś w ciązy. Znam wiele osób które mówiły tak jak ty i po kilku miesiącach zmieniły zdanie. Życzę ci abyś dołączyła do ich grona. :lol: :o :D
mag_dre
Bywalec
 
Posty: 163
Dołączył(a): 31 października 2005, o 14:11
Lokalizacja: Kraków

Postprzez misiacz » 19 listopada 2005, o 23:51

fiamma75 napisał(a):I co? Wcale się nic nie zmieniło, więc Was i siebie nie pocieszę.
Już mam dosyć bycia w ciąży :? mimo, że kocham swojego maluszka.
Mężowi już wczoraj powiedziałam, że więcej dzieci mieć nie będziemy :D


Wiem jak czasem jest ciężko i z reakcjami organizmu, i z myślami, lękiem, obawami, we wczesnej ciąży... Ale zapewniam Cię Kochana, że ja wiele bym dała, gdyby można było cofnąć czas, i bym znów mogła być w ciąży i znosić wszelkie niedogodności noszenia maleństwa pod sercem... A moje szczęście trwało tylko 14 tygodni :cry:

Chyba lepiej w ten sposób, że ma się dość, nie mówić nawet żartem...

Pozdrawiam cieplutko :D
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Następna strona

Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron