Teraz jest 2 maja 2024, o 22:38 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czas na dzieci...

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Czas na dzieci...

Postprzez Meliana » 27 czerwca 2005, o 13:36

Jesteśmy małżeństwem prawie dwa lata. W tym roku kończę studia. (Za dwa dni obrona :shock: ) Mąż pracuje. Mieszkamy z rodzicami. Szanse na własne mieszkanie na razie bardzo, bardzo znikome (nie wykluczam cudu). Znajomi się dopytują, my sami wiemy, że powoli czas na decyzję, a mnie, kiedy o tym myślę, paraliżuje strach.
Nie lubię dzieci - tzn. fajnie na nie popatrzeć, ale przez chwilę, denerwują mnie ich wrzaski i to, że wszędzie ich pełno. Panicznie boję się ciąży, a poród to postrach mojego życia (- znam biologię, wiem, że wszystko jest tak skonstruowane, że się jedno do drugiego się dopasowuje, ale jestem bardzo wrażliwa na ból - robię się biała u dentysty, przy przekuwaniu uszu itp.) No i to, że nie mamy własnego domu...

Wiem, że to zadanie małżeństwa - mieć dzieci, wiem, że to rola kobiety być żoną i matką - co z tego? To jest sfera rozumu. W moich uczuciach dziecko jest czymś strasznym! Wiem, że to okropne i wielu z Was zazdroszczę tego rozczulania się nad ciążą i maluchami. Pocieszam się, że moja mama też nie znosiła dzieciaków, a po urodzeniu pierwszego wszystko się zmieniło - staliśmy się dla niej bardzo ważni. Z drugiej jednak strony, jak rodziła mnie to o mało nie umarła (miała świadomość, drgawki i nie mogła się ruszyć).
To takie myśli, które budzą zdziwienie znajomych, czasem ich oburzenie. A ja się czuję przerażona i nie rozumiana. Dobrze, że jeszcze rodzina się nie dopytuje...
Nie chodzi o to, że wykluczam posiadanie dzieci - chciałabym a strasznie się boję.
Czy któraś z obecnych mam miała podobny lęk? Czy to mija? Może ja jeszcze nie jestem gotowa, niedojrzała?
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez fiamma75 » 27 czerwca 2005, o 14:45

Cześć!
Mam trochę podobnie :lol: tyle że mamy odpowiednie warunki.
Nie znoszę jak ktoś nas pyta kiedy. Poza tym nie ma nigdzie nakazu, że wtedy a wtedy trzeba mieć dziecko. Sami musicie do tego dojrzeć - dla jednych jest to szybciej, inni potrzebują wielu lat.
Miło mi, że nie jestem sama, bo czułam się czasem jak dziwo :wink:
Nie przepadam za dziećmi i jakoś na razie nie umiem się wyobrazić w roli matki.
Staramy się jednak o dziecko (mąż bardzo pragnie), a ze to trwa od pewnego czasu zaczynam się oswajać :) Myślę, że trzeba na to czasu i nie można uważać się za kogoś dziwnego.
Masz gg?
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez Meliana » 27 czerwca 2005, o 22:10

Cześć,

Strasznie się cieszę, że odpisałaś. Właściwie, to nie wiem co powiedzieć. Do tej pory myślałam, że to tylko mój problem i naraz znalazł się Ktoś, kto ma podobnie :shock:
GG od bardzo niedawna mam. :oops:
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Kinia » 28 czerwca 2005, o 10:11

Meliana!!!
ja mam zupełnie inaczej, więc niestety nie powiem, że Cię rozumiem...ale przyszło mi na myśl, ze we mnie zawsze pragnienie macierzyństwa rośnie, gdy np. moja mała chrześnica cieszy się na mój widok, przytula się, wyciąga w górę rączki, zeby ją wziąść na ręce...Może większy kontakt z takimi maluszkami pomóglby Ci oswoić się z myślą, że i Ty będziesz kiedyś miała takiego brzdąca???
A że czasami (często!) dzieci to dużo hałasu i nieustanny ruch...nie da się ukryć, ale da się polubić... Ja będę musiała od dziś wieczór, bo jadę na reko z dwoma takimi skarbami, które nie mogą spokojnie usiedzieć ;)
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki

Postprzez Gość » 28 czerwca 2005, o 12:47

Na temat lęku przed porodem zobacz wątek Tygryska: http://www.lmm.pl/forum/viewtopic.php?t ... sc&start=0
Może Ci coś pomoże. pozdrawiam Atka :)
Gość
 

Postprzez tygrysek » 28 czerwca 2005, o 18:14

Skoro już mnie "wywołano", to się zgłaszam. Kto jak kto, ale ja doskonale Cię rozumiem. Czytając Twoją wypowiedź, czułam się, jakbym czytała o sobie (no, może z wyjątkiem trudnych warunków). Ja najbardziej boję się porodu, ale o tym już pisałam, więc nie będę się powtarzać. Melaniu, może skontaktuj się ze mną na private, chętnie bym z Tobą porozmawiała. Może taki kontakt pomógłby nam obu. Fiamma, Ciebie też zapraszam! Pozdrawiam serdecznie Was obie i wszystkie pozostałe czytelniczki :P .
tygrysek
Przygodny gość
 
Posty: 26
Dołączył(a): 25 lutego 2005, o 16:45

Postprzez Tori » 1 lipca 2005, o 16:41

Cześć,

droga Maliano ! całkowicie rozumiem Twoje rozterki - mam dokładnie to samo....

Nie chodzi o to, że wykluczam posiadanie dzieci - chciałabym a strasznie się boję.

to jakby moje słowa :)

jestem mężatką od prawie roku i temat dzieci, gdzieś tam się przewija ..
mój mąż jest jak najbardziej na tak, a ja wcale nie jestem taka przekonana, że to miałoby nastąpić JUŻ :(
Powodów jest kilka: nie widzę siebie jeszcze jako matki (a mam już niestety 30 lat :( , boję się panicznie ciąży i różnych zdrowotnych uciążliwości no i samego porodu, a ponadto przeraża mnie myśl, że po urodzeniu dziecka jest się już zawsze matką - poraża mnie ta odpowiedzialność :( no i to, że kiedy będę zmęczona krzykami, płaczem itp to nie mogę tak po prostu od tego uciec....

no i co tu zrobić żeby się to zmieniło???
gdyby nie zegar biologiczny, to bym się zbytnio nie martwiła, ale jak pisałam - kończę 30 lat i to pewnie ostatni dzwonek na dzidzię :?:

pocieszające jest to, że jak widzę nie jestem taka odosobniona :D
i mogę tutaj "pogadać" (obecnie sporo moich koleżanek ma małe dzieci i z mini trochę mi wstyd przyznawać się do moich problemów :D

pozdrawiam cieplutko
Tori
Przygodny gość
 
Posty: 86
Dołączył(a): 8 września 2004, o 15:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez misiacz » 1 lipca 2005, o 18:52

Nie jestem jeszcze mamusią, ale właśnie zaczynamy starania
:wink: i choć macierzyństwo chciałam jeszcze odłożyć (mam 27 lat i jesteśmy 3 lata po ślubie), życie "zmusiło" nas do zmiany planów - mam podejrzenie endometriozy i najbardziej sensowne rozwiązanie to właśnie maleństwo. Stwierdziłam, że może w ten sposób Bóg daje nam do zrozumienia, że taka powinna być nasza droga :)

Też boję się wielu rzeczy: przebiegu ciąży, porodu, odpowiedzialności za dziecko potem już przez całe życie. Wydaje mi się, że w ten sposób reagują kobiety wrażliwe, mające skłonność do refleksji nad światem i życiem etc. Inne po prostu zachodzą w ciążę, rodzą dzieci i już i nie jest tak, że one się nie boją - często po prostu w ogóle o tym wcześniej nie myślą.

Moja recepta jest taka:
1) Przeczytać jakieś fachowe opracowania na temat ciąży i porodu
- często boimy się tego co obce, nieznane, tak przynajmniej oswoimy się teoretycznie;

2) Nie analizować zbyt dużo, nie myśleć na ten temat, życie i tak przychodzi, niezależnie od tego, ile naszych przemyśleń poświęcimy mającym nastąpić wydarzeniom;

3) Pamiętać o tym, że zarówno do porodu, jak i do macierzyństwa, w tym ponoszenia odpowiedzialności za dziecko dojrzewamy wiele miesięcy i w tym czasie organizm sam, wydzielając odpowiednie hormony, zmienia nasze reakcje, przystosowuje nas do roli matek :!: Sfera psychiczna naprawdę się wtedy zmienia i o tym powinnyśmy pamiętać, ciało nam samo pomoże być matką :!:

4) We wszystkim czego się boimy, nie jesteśmy same. Mamy przy sobie kochanych mężów, którzy, choć nie mogą poczuć tego co my, mogą przytulić, pocieszyć, wesprzeć, mogą być obecni przy porodzie i wspierać swoją obecnością, a odpowiedzialność za nowe życie jest dzielona właśnie z mężem i może lepiej zamiast "będę matką, to wielka odpowiedzialność" myśleć kategoriami "będziemy rodzicami, to trudne, ale jest nas dwoje i będziemy się wspierać na tej drodze, będziemy razem ponosić odpowiedzialność za to życie, które powołaliśmy do istnienia";

5) Nie jesteśmy sami ze swoim lękiem. Najskuteczniejszym lekiem na wszystko jest modlitwa. Skoro Bóg obdarzył nas łaską w Sakramencie Małżeństwa, dopomoże nam i w realizacji rodzicielstwa; zobowiązaliśmy się na ślubie do przyjęcia potomstwa, więc i w tym zadaniu będziemy mieć opiekę Siły Wyższej - musimy się tylko modlić o tę łaskę i otworzyć na nowe życie;

6) Często jest tak, że strach ma wielkie oczy w teorii, a kiedy życie przynosi już jakieś wydarzenie, okazuje się, że wcale nie czujemy się tak źle i rola, której się tak baliśmy, wychodzi nam całkiem nieźle. Sama mam mnóstwo takich doświadczeń, kiedy strasznie się bałam, np. jakiegoś wystąpienia, obrony pracy magisterskiej etc. A potem okazywało się, że idzie mi nieźle i że całkiem dobrze się w tej sytuacji czuję. Może zatem czasem od rozważania teorii przejść do realizacji mimo wszystko, a wtedy okaże się, że nie jest tak trudno, jak się wydawało :wink:

Pozdrawiam serdecznie :D :D :D
misiacz
Domownik
 
Posty: 306
Dołączył(a): 30 września 2004, o 09:07

Postprzez Meliana » 1 lipca 2005, o 20:37

Chciałabym wszystkich przeprosić za zwlekanie z odpowiedzią, ale miałam kłopoty z internetem. Teraz udało mi się połączyć, jednak przeczytam dopiero w niedzielę, bo za chwilę wyjeżdzamy z mężem na ślub znajomych.
Bardzo Was przepraszam.
Aha jestem już mgr inż. !
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 1 lipca 2005, o 20:41

Jesteście kochane!
GG prześlś Wam na PW.

:)
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Meliana » 1 lipca 2005, o 20:44

Już jadę, ach ta złośliwość rzeczy martwych.

fiamma75 - proszę, miej cierpliwość - odpowiem w niedzielę :) - przepraszam
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez fiamma75 » 3 lipca 2005, o 14:01

Niedawno rozmawiałam z zaprzyjaźnioną panią psycholog, jak to jest z tym chceniem czy niechceniem dzieci. Bardzo mnie uspokoiła tym, że moje obawy, lęki są najzupełniej naturalne, tyle, że większość kobiet boi się do nich przyznać. Poza tym, sama zauważyła, że dziewczynom do 25 r.ż. łatwiej podjąć decyzję o ciąży (jeśli w ogóle jest jakaś decyzja), akobietom po 25 r.ż. jest z wiekiem coraz trudniej, ponieważ zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, z obowiązków, z trudów, z konieczności zupełniej zmiany stylu życia. Ich decyzja zazwyczaj jest świadoma, ale dużo trudniej ją podjąć.

Poza tym można być jeszcze niegotowym psychicznie na powiększenie rodziny, bo np. chce się pobyć w związku we dwoje, bo nie zdążyło się jeszcze nim nacieszyć (u mnie np. ma to znaczenie).

Pocieszający jest fakt, że zazwyczaj w ciąży budzi się instynkt macierzyński :) Na to liczę :wink:

Poza tym uważam, że decyzja o ciąży, powinna być decyzją obojga małżonków, a nie odpowiedzią na dociekania rodziny, znajomych, itp. W końcu to nie jest ich dziecko.
I nigdzie nie jest powiedziane, kiedy po ślubie jest właściwy czas na dziecko - dla jednych jest to rok, a dla innych 10 lat. Trzeba patrzeć na wszystkie czynniki, przynajmniej tak uważam, zdrowie, wiek, praca, warunki mieszkaniowe (i w ogóle materialne), gotowość psychiczna.

Dla mnie decyzja o podjęciu starań była decyzją trudną (i nadal jest trudna). Z drugiej strony Bóg dał mi czas, żebym się oswajała :wink: Dobrze mnie zna :lol:

Meliano, Tygrysku, czekam na kontakt :!:
:)

Pozdrawiam

A poza tym w dzisiejszym czasach można sobie zażyczyć znieczulenie podczas porodu
fiamma75
Domownik
 
Posty: 2066
Dołączył(a): 5 maja 2005, o 20:01

Postprzez kukułka » 4 lipca 2005, o 14:28

A ja mając 22-23 lata bardzo, bardzo pragnełam dziecka. marzylam zeby zaraz po slubie sie starac. Dopiero moj chlopak wtedy jeszcze a obecnuy mąz uswiadomil mi, ze to nie musi byc tak od razu, ze moze najpierw własny kąt, albo zeby w ogóle poczekać. i miał rację, choć to wcale nie były łatwe rozmowy. Teraz wiem, ze beziemy kiedyś mieli dziecko,ale kiedy...nie wiem. Czekam, nie namawiam, nie boję się panicznie, choć jestem świadoma odpowiedzialności i tego, ze zycie sie wywróci do góry nogami. widże, Jak jest u znajomych, którzy juz dzieci mają. wiem, że mąz tak w ogóle chce mieć dzieci... Mam w pamieci słowa naszych znajomych, byli małzęństwem jeszce przed naszym ślubem, mówili, ze przychodzi taki moment, ze bycie we dwójkę nie wystarcza, ze to sie czuje.....i cos mi mówi, ze tak jest. Więc póki nie mam tych 35 lat (mam 25), to ani sie nie martwię, ani za bardzo ciazy nie boję.
kukułka
Domownik
 
Posty: 1748
Dołączył(a): 22 kwietnia 2004, o 13:55
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Meliana » 4 lipca 2005, o 16:15

No jestem!! I po weselu jest we mnie nieśmiała nadzieja! I mam optymistyczny nastrój. (ciekawe na jak długo hmmm ;). )

Piszę z pracy męża bo... u nas nie ma prądu! Nie ma jak wieś :wink:

Dzięki, że piszecie!

W ciągu tego weekendu trochę myślałam o małżeństwie, dzieciach, rozmawiałam o tym wszystkim ze znajomymi na weselu. Jakoś mniej się boję.

misiacz - piszesz bardzo fajne rzeczy - a to o lęku i jego obezwładniającehj sile i tym, że gdy już sytuacja, która powodowała ów lęk się nadarzy, to okazuje się, że nie warto się było lękać - to doświadczenie moich kilku ostatnich tygodni.

fiamma75 - dzięki Twojej wypowiedzi przypomniałam sobie moją rozmowę ze znajomą panią psycholog. Było to w szkole średniej - dużo z nią rozmawiałam a, że już wtedy odczuwałam lęk przed dziećmi i porodem to powiedziałam jej o tym. Ona wysłuchała i powiedziała, że nie ma się czym martwić, bo ta niechęć to takie zabezpieczenie dla dziewczyny, by nie miała dzieci, kiedy nie czas na to. I że to mija. Teraz sobie myślę, że może ja dalej jestem tą dziewczyną sprzed kilku lat i trzeba dostrzec w sobie kobietę - bo chyba już czas na to.

W czasie tych ostatnich dwóch dni rozmawiałam też z mamą koleżanki, która miała bardzo ciężkie porody - pierwszy ze 30 lat temu. Maluchy nie mogły wyjść, a Ona miała słabe serce i w związku z tym (z tego co zrozumiałam), lekarze nie zdecydowali się na cesarkę. No i się urodziły - najpierw jedno, po sześciu latach drugie. Walczyła o nie i o swoje życie. I żyją.


Na weselu były też jakieś maluchy - no i płakały. A był tam ktoś, kto takim wyjącym malcem umiał się ucieszyć i powiedzieć, że dzieci są super i to ich święte prawo płakać.

Rozmawiałam też z moim mężem, który powiedział mi, że on jakoś teraz nie czuje w sobiewielkiej potrzeby dziecka, ale wie, że jestem w takim wieku, w którym mój organizm najlepiej sobie z ciążą i maluchami poradzi - poczułam wolność i zaufanie do Niego - więc chce dla mnie dobrze - żadnego nacisku! A nawet dumę :)

Cieszę się z tych kilku dni, cieszę się, że jesteśmy razem w tych trudnych dla nas problemach!

Wiem, że mój lęk nie zniknął, że zapewne wyskoczy z zaułka i rzuci się w moim kierunku, ale trzeba mu stawić czoła - nie jak pewny siebie bohater - bo to nie ja, ale powalczyć.

Aha - tak się zdażyło, że mamy na strychu w stodole dwa małe kotki. I wiecie co - czasem łapię się na tym, że przytulam je jak dzieci do piersi i dotykam z czułością i małych łapek - może coś się budzi?



fiamma75- strasznie fajnie, że napisałaś o tych wiekowych przedziałach - więc walka toczy się o świadomą decyzję i przyjęcie malucha z dobrodziejstwem inwentarza. hmmmm.

Gadulca prześlę jak tylko w domu pojawi się prąd :oops:
Meliana
Przygodny gość
 
Posty: 28
Dołączył(a): 14 lutego 2005, o 18:19
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez AgaM » 9 lipca 2005, o 08:51

Witam dziewczyny
ja moge sie podzielic z Wami moim doswiadczeniem - jedynie :) W moim przypadku bylo tak ze zawsze chcialam miec duzo dzieci ale kiedy w koncu przyszedl TEN czas okazalo sie ze zostalam poddana probie :) Bo przeciez teraz dobra praca, i dobrze nam bylo we dwojke... POwiem Wam ze lekko mnie zaskoczylo moje podejscie ale kiedy potweirdzono u mnie ciaze wszytskie moje myslenia "o sobie" minely. Byly teraz lekkie niepokoje o przebieg ciazy. Widocznie jednak dalej mielismy byc doswiadczani bo poronilam w 8 tygodniu i teraz mamy trudny czas bo poczecie nalezy odlozyc gdyz nie wszystko jest dobrze. Wiec powiem...dla nas ten czas jest trudny ale daje nam spojrzenie na siebie na swoje wnetrze na oczyszczenie inetncji z jakich powodow chcemy miec dzieci. To trudny czas ale dobry. Teraz moja dobra praca i dobre stanowisko nie sa przeszkoda bo wiem co jest NAJWAZNIEJSZE. Rodzina, wiez malzenska...Jesli Pan Bog nam poblogoslawi i da nam mozliwosc posiadani sporej gromadki dzieci nie bedziemy sie wahac bo w nich widzimy skarb. Zycie - dar zycia jest pieknym darem. Gdyby nie ten dar nie spotkalabym mojego meza :)
AgaM
Domownik
 
Posty: 440
Dołączył(a): 25 października 2003, o 17:22
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez Kinia » 11 lipca 2005, o 19:29

To co napisalaś jest piękne! Dziękuję Ci!!!
I życzę tej sporej gromadki! :)
Kinia
Domownik
 
Posty: 354
Dołączył(a): 12 lipca 2004, o 20:32
Lokalizacja: Łomianki


Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości

cron