Teraz jest 2 maja 2024, o 19:47 Wyszukiwanie zaawansowane

Uprzejmie informujemy,
że decyzją Zarządu Stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu
z dniem 1 grudnia 2016 forum pomoc.npr.pl zostaje
Z A M K N I Ę T E
Wszystkie osoby potrzebujące pomocy
zapraszamy na FaceBook'a lub do kontaktu z nami poprzez skrzynkę Porady

Czy orgazm łechtaczkowy jest zly?

Forum pomocy, przeznaczone do odpowiedzi na pytania osób praktykujących naturalne planowanie rodziny (nie jest to forum dyskusyjne).

Moderatorzy: admin, NB, agulla

Postprzez Gość » 31 maja 2005, o 11:39

Nie, nie jest zły!
Źle jest, gdy jest w oderwaniu od współżycia, co nie znaczy, że musi być jednocześnie z samym szczytem współzycia. Poszukaj, na forum jest wiele wątków na ten temat.
Gość
 

Postprzez Pat2 » 3 czerwca 2005, o 21:32

Orgazm "dzieje się w głowie" + towarzyszące zmiany zewnętrzne (fizjolodzy opisali to dokładnie). Nie ma chyba sensu w ogóle ten podział - równie dobrze można by mówić o orgazmie brodawkowym itd. 8)
Seks w ogóle to coś więcej niż kopulacja, a panie, jak mówi mi literatura i skromne, jednostkowe doświadczenie :wink: , zdają się rozumieć to jeszcze mocniej niż panowie, którzy to wymyślili i zabawiali się w etyków-projektantów spódnic i opisywali miejsca mniej i bardziej wstydliwe i dozwolone.
Pat2
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 24 marca 2004, o 14:42

Postprzez zielona » 4 czerwca 2005, o 19:00

Osiąganie orgazmu poprzez stymulację łechtaczki jest dozwolone w sytuacji, gdy kobieta nie doznała spełnienia podczas stosunku. Mąż może wtedy, a nawet powinien pomóc jej w ten sposób rozładować napięcie. Tylko że ma to mieć miejsce bezpośrednio po takim stosunku, który nie dostarczył spełnienia żonie. A nie w czasie bez współżycia.
Patrz: www.szansaspotkania.net
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez KP » 4 czerwca 2005, o 19:26

zielona napisał(a):Osiąganie orgazmu poprzez stymulację łechtaczki jest dozwolone w sytuacji, gdy kobieta nie doznała spełnienia podczas stosunku.

Oczywiście, ale nie tylko wtedy. Kobieta może przeżyć satysfakcję w każdy sposób i w dowolnym momencie, byle w czasie normalnego współżycia (w tym momencie rozumianego szeroko - od pierwszych do ostatnich pieszczot). Normalne współżycie, gdyby ktoś nie wiedział, to jest takie, w którym następuje złożenie nasienia w pochwie.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez zielona » 4 czerwca 2005, o 19:34

Tak? To ja mam teraz kilka pytań.

1. Czy orgazm mężczyzny jest zawsze w tym samym czasie, co ejakulacja?
2. Czy mężczyzna też może bez moralnej winy przeżyć orgazm... jakby to napisać... poza ustrojem kobiety, poza stosunkiem w najściślejszym znaczeniu? Oczywiście też w trakcie trwania współżycia w szerokim znaczeniu.
Bo jeśli nie to trochę niesprawiedliwe, nie?

Przepraszam, jeśli te pytania jakieś głupie są, ale naprawdę nie wiem, a to ciekawa kwestia... :oops:
zielona
Domownik
 
Posty: 389
Dołączył(a): 23 maja 2004, o 10:55

Postprzez KP » 4 czerwca 2005, o 21:10

zielona napisał(a):1. Czy orgazm mężczyzny jest zawsze w tym samym czasie, co ejakulacja?

Raczej tak.

zielona napisał(a):2. Czy mężczyzna też może bez moralnej winy przeżyć orgazm... jakby to napisać... poza ustrojem kobiety, poza stosunkiem w najściślejszym znaczeniu? Oczywiście też w trakcie trwania współżycia w szerokim znaczeniu.


Nie bardzo, bo jego orgazm jest ściśle związany ze złożeniem nasienia. Jeśli więc przeżyje go gdzie indziej, to tego normalnego współżycia nie będzie.

zielona napisał(a):Bo jeśli nie to trochę niesprawiedliwe, nie?

Tak to natura ustawiła i obawiam się, że nic z tym nie da się zrobić. Ale myślę, że istotna jest tu inna kwestia: orgazm to nie jest istota współżycia. To nasza kultura tak ustawia, jakby współżycie polegało na obdarzaniu się orgazmami. Tymczasem istotą współżycia jest spotkanie osób.
Poza tym z samej natury nie ma sprawiedliwości w doznaniach podczas współżycia. Mężczyzna osiąga orgazm zawsze i nie ma żadnych problemów z uzyskaniem przyjemności podczas współżycia. Natomiast kobieta musi się uczyć osiągania satysfakcji a nawet jak się tego wyuczy, to nigdy nie będzie tak, że zawsze przychodzi ona bezproblemowo. Więc absolutnie nie ma tu symetrii. I jeśli mowa o jakiejś niesprawiedliwości, to raczej widziałbym, że kobiety są tutaj tą pokrzywdzoną stroną. W świetle tego to, że mężczyna może przeżyć orgazm tylko w jednym momencie, to naprawdę mały pryszcz.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez Pat2 » 5 czerwca 2005, o 00:36

zielona napisał(a):Osiąganie orgazmu poprzez stymulację łechtaczki jest dozwolone w sytuacji, gdy kobieta nie doznała spełnienia podczas stosunku. Mąż może wtedy, a nawet powinien pomóc jej w ten sposób rozładować napięcie. Tylko że ma to mieć miejsce bezpośrednio po takim stosunku, który nie dostarczył spełnienia żonie. A nie w czasie bez współżycia.
Patrz: www.szansaspotkania.net

A można odwrotnie przed stosunkiem? – i co jak wtedy żonie odejdzie ochota lub zadzwoni telefon? Inne pytanie: czy można bezgrzesznie uprawiać seks z penetracją w ten sposób, że żona ma orgazm, a mąż świadomie nie? W odwrotną stronę przecież tak to działa –kobieta może z góry założyć, że orgazmu mieć nie będzie i z miłości dla męża zgodzić się na współżycie.
A może jest tak, że w prawowiernym po katolicku seksie pogoni za orgazmem wprawdzie nie ma, ale za to jest pogoń z nasieniem?
:roll:
Pat2
Przygodny gość
 
Posty: 21
Dołączył(a): 24 marca 2004, o 14:42

Postprzez KP » 5 czerwca 2005, o 01:14

Pat2 napisał(a): A można odwrotnie przed stosunkiem?

Na to już odpowiedziałem wyżej.

Pat2 napisał(a): – i co jak wtedy żonie odejdzie ochota lub zadzwoni telefon?

Telefon bym sugerował wyłączyć. A jeśli chodzi o ochotę, to po pierwsze wydaje mi się to możliwością czysto teoretyczną (kobieta rozbudzona długo się wycisza) a po drugie choćby ze względu na męża współżycie powinno się odbyć - przecież on w takiej sytuacji też jest bardzo rozbudzony, i co ma "w trakcie" usłyszeć, że "już nie chcę"?

Pat2 napisał(a):Inne pytanie: czy można bezgrzesznie uprawiać seks z penetracją w ten sposób, że żona ma orgazm, a mąż świadomie nie? W odwrotną stronę przecież tak to działa –kobieta może z góry założyć, że orgazmu mieć nie będzie i z miłości dla męża zgodzić się na współżycie.


To chyba też teoretyczna możliwość. Dlaczego miałby nie chcieć tego orgazmu? W odwrotną stronę to jest jednak inaczej - kobieta po prostu najczęściej nie może mieć orgazmu na każde zawołanie.

Pat2 napisał(a):A może jest tak, że w prawowiernym po katolicku seksie pogoni za orgazmem wprawdzie nie ma, ale za to jest pogoń z nasieniem?
:roll:

W prawowiernym po katolicku małżeństwie powinny być dwie rodzaje pogoni: za współmałżonkiem i za dzieckiem (to drugie oczywiście nie musi być za każdym razem). I niewątpliwie powinna być to pogoń, jak napisałeś z nasieniem (nie mylić z nagonką).
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez Artus » 5 czerwca 2005, o 21:35

Krzysztofie Pawle, rzeczywistość jest jednak bogatsza, od tego co wyczytałeś w mądrych książkach. :D
Ciekawi mnie, jak byś zinterpretował taką sytuację:
Mąż ma w danej chwili podwyższony próg wrażliwości seksualnej, np. przez zmęczenie fizyczne, albo przez okoliczność, że niedawno z żoną właśnie współżył. Żona chce współżyć, on właściwie też, ale zdaje sobie sprawę, że nie łatwo mu będzie wytrysnąć. Wie, że gdyby się "sprężył", wytryśnie, ale świadomie od samego początku rezygnuje z tego starania, by stosunek przypominał bardziej "spotkanie osób", niż przenoszenie ciężkiej szafy. :lol:
Czy twoim zdaniem wolno mu tak postępować? Czy to nie aby "onanizm małżeński", skoro mógłby, lecz nie chce, a żona w tym czasie szczytuje? :twisted:
Artus
Przygodny gość
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 października 2004, o 14:56
Lokalizacja: z Krakowa

Postprzez Maria » 5 czerwca 2005, o 22:29

No...czasem sie w małżenstwach zdarza, ze mąż moze miec problem z orgzmem. Jest zmęczony, nie może się skupić, ciągle go coś rozprasza...Ale to chyba cos innego niż z góry zamierzony brak orgazmu. Wprawdzie ciekawi mnie jak wtedy wygląda orgazm żony (przed stosunkiem), jezeli do wytrysku nie dojdzie. ALe chyba ok, jezeli nie było intencji zaniechania współżycia.

A jeżeli mąż zakłada, ze on nie chce, ale niech chociaż żonie będzie dobrze...to ja osobiście nie lubię takiego podejścia nawet bez względu na zapatrywania religijne. WOlę się kochać gdy wiem, ze on chce, a nie ze robi to tylko ze względu na mnie. Jakoś ta druga opcja sprawia, ze czuje się nieatrakcyjna, jest mi źle i sama tracę wszelką ochotę.
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez dziczka » 5 czerwca 2005, o 22:39

Krzysztof Paweł napisał(a):Natomiast kobieta musi się uczyć osiągania satysfakcji a nawet jak się tego wyuczy, to nigdy nie będzie tak, że zawsze przychodzi ona bezproblemowo.

Nieprawda.
dziczka
Przygodny gość
 
Posty: 16
Dołączył(a): 2 października 2004, o 20:29

Postprzez Maria » 5 czerwca 2005, o 22:43

Nieprawda? Ja się tu zgadzam z KP. Jeżeli Ty jednak nie masz z osiąganiem spełnienia problemów to gratuluję :D Ale chyba nalezysz do nielicznych...
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez tato » 5 czerwca 2005, o 23:04

Maria napisał(a): Ale chyba nalezysz do nielicznych...


Krzysztof napisał "NIGDY" a wiec nei dopuszcza sytuacji ze moga byc kobiety ktore swobodnie przezywaja orgazm,
czytajac wypowiedzi na kilku forach dyskusyjnych rowneiz smiem twierdzic ze Krzysztof nie pisze prawdy i raczej ma małe pojecie o mozliwosciach wspolczesnych kobiet
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez Maria » 5 czerwca 2005, o 23:05

No tak, racja. Sama znam takie szczęściary :wink:
Fakt, ze lepiej by zabrzmiało: "często/czasem" zamiast "nigdy"
Maria
Domownik
 
Posty: 501
Dołączył(a): 17 marca 2004, o 15:23
Lokalizacja: Irlandia

Postprzez tato » 5 czerwca 2005, o 23:09

Krzysztof Paweł napisał(a):To chyba też teoretyczna możliwość. Dlaczego miałby nie chcieć tego orgazmu? W odwrotną stronę to jest jednak inaczej - kobieta po prostu najczęściej nie może mieć orgazmu na każde zawołanie.


odpowiedz jest bardzo prosta Krzysztofie i sam sobie jej udzieliles bo celem wspolzycia nie jest orgazm!
Z jednej strony podkreslasz jaka to zla jest gloryfikacja orgazmu we wspolczesnym swiecie (ciekawe czy kiedys bylo inaczej) a z drugiej strony nie dopuszczasz takiej mozliwosci ze mezczyzna nie ma orgazmu w trakcie stosunku i domagasz sie tego orgazmu bezwglednie a nawet pogoni za nasieniem

niezbyt spojnie to brzmi
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez kasiama » 6 czerwca 2005, o 10:14

Krzysztof Paweł napisał(a):To chyba też teoretyczna możliwość. Dlaczego miałby nie chcieć tego orgazmu?

tato napisał(a): (...)a z drugiej strony nie dopuszczasz takiej mozliwosci ze mezczyzna nie ma orgazmu w trakcie stosunku (...)
niezbyt spojnie to brzmi

Tato, to już chyba nadinterpretacja...
KP nic takiego nie napisał. Wydaje mi się ,że podstawą uczciwej dyskusji jest nie wkładanie drugiemu do ust tego, czego nie powiedział. Zwłaszcza, że na forum, jak nigdzie indziej chyba nie da sie tego nie zauważyć...
kasiama
Domownik
 
Posty: 832
Dołączył(a): 8 października 2004, o 06:33
Lokalizacja: Kraków

Postprzez NB » 6 czerwca 2005, o 11:23

Krzysztof Paweł napisał(a):
Pat2 napisał(a):Inne pytanie: czy można bezgrzesznie uprawiać seks z penetracją w ten sposób, że żona ma orgazm, a mąż świadomie nie? W odwrotną stronę przecież tak to działa –kobieta może z góry założyć, że orgazmu mieć nie będzie i z miłości dla męża zgodzić się na współżycie.


To chyba też teoretyczna możliwość. Dlaczego miałby nie chcieć tego orgazmu? W odwrotną stronę to jest jednak inaczej - kobieta po prostu najczęściej nie może mieć orgazmu na każde zawołanie.
.


A ja jednak myślę, że to całkiem z życia wzięte. Dlaczego mężczyzna nie chciałby orgazmu? Ano dlatego, żeby skupić się na rozbudzaniu żony, nauczyć się powstrzymywać wytrysk i przy okazji nie dopuścić do ejakulacji , bo na razie poczęcie odkładają a żona jest w czasie płodnym.

Wydaje mi się, ze Patowi chodzi o współżycie zwane praktyką Carezza gdy małżonkowie łączą się ze sobą i obdarzają pieszczotami , kobieta jest wtedy rozbudzana a mężczyzna powstrzymuje się przed wytryskiem .

Ponadto mężczyzna może przeżyć orgazm bez wytrysku, bo jest on przeżyciem psychicznym, duchowym. Ale to już podejście tantryczne i można to osiagnąć m.in.ucząc się powstrzymywać wytrysk.
NB
Administrator forum
 
Posty: 2064
Dołączył(a): 18 września 2003, o 09:52
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez KP » 6 czerwca 2005, o 11:35

Artus napisał(a): Krzysztofie Pawle, rzeczywistość jest jednak bogatsza, od tego co wyczytałeś w mądrych książkach. :D

Nie rozumiem tej uwagi. To przecież Ty w równoległej dyskusji prawie każdą wypowiedź podpierasz jakimś cytatem. Ja mam niechęć do rozpatrywania teoretycznych sytuacji. Pewnie gdybym pogrzebał w jakimś podręczniku teologii moralnej, to znalazłbym odpowiedź na tamto pytanie, ale właśnie nie chciałem się odwoływać do książkowej teoretycznej wiedzy.
Artus napisał(a):
Ciekawi mnie, jak byś zinterpretował taką sytuację:
Mąż ma w danej chwili podwyższony próg wrażliwości seksualnej, np. przez zmęczenie fizyczne, albo przez okoliczność, że niedawno z żoną właśnie współżył. Żona chce współżyć, on właściwie też, ale zdaje sobie sprawę, że nie łatwo mu będzie wytrysnąć. Wie, że gdyby się "sprężył", wytryśnie, ale świadomie od samego początku rezygnuje z tego starania, by stosunek przypominał bardziej "spotkanie osób", niż przenoszenie ciężkiej szafy. :lol:
Czy twoim zdaniem wolno mu tak postępować? Czy to nie aby "onanizm małżeński", skoro mógłby, lecz nie chce, a żona w tym czasie szczytuje? :twisted:

To jest dla mnie rozdzielanie włosa na czworo. Powiem w ten sposób: gdybym ja bym był w takiej sytuacji, to jednak starałbym się doprowadzić współżycie do finału i to nie dla wypełnienia jakichkolwiek zasad, tylko dlatego, że dla mnie jest to naturalne dopełnienie aktu. Ale nie podejmowałbym wysiłku typu "przenoszenia ciężkiej szafy". Jak by się nie udało, to nie miałbym z tego powodu żadnych rozterek.
Dla mnie problemem jest takie traktowanie pewnych zasad jako wymyślonych przy biurku i nie widzenie tego, że są one odczytaniem natury. Jeśli ktoś traktuje to jako sztywne, oderwane od życia zasady, to potem ma taką wizję - że trzeba wypełnić bez względu na wszystko. A to jest wizja nieprawdziwa. Natomiast jeśli widzimy skąd się biorą zasady etyczne we współżyciu, to w konkretnych nawet bardzo skrajnych sytuacjach będziemy umieli znaleźć odpowiedź.
KP
Nauczyciel NPR - metoda LMM
 
Posty: 279
Dołączył(a): 18 marca 2005, o 21:14

Postprzez tato » 6 czerwca 2005, o 18:04

Krzysztof Paweł napisał(a):Dla mnie problemem jest takie traktowanie pewnych zasad jako wymyślonych przy biurku i nie widzenie tego, że są one odczytaniem natury.

a czy wszystko musi byc ubrane w zasady?
czy wszystko trzeba wtloczyc w regułki ? czy wogole da sie wtloczyć?
tato
Przyjaciel rodziny
 
Posty: 237
Dołączył(a): 21 sierpnia 2004, o 22:45

Postprzez admin » 7 czerwca 2005, o 00:04

I tymi retorycznymi pytaniami zakończmy wymianę zdań, która jest kolejnym wcieleniem powracającego u nas co jakiś czas - ale ważnego i wciąż dla wielu nierozstrzygniętego - tematu. Dziekuję wszystkim piszącym w tym wątku.
Czasami pozwalamy sobie na takie wyjątki od zasady, że nie jest to forum dyskusyjne, ale za wiele to u nas nie poszalejecie :roll:
admin
Administrator forum
 
Posty: 558
Dołączył(a): 7 lipca 2003, o 21:21


Powrót do Inne problemy związane z praktykowaniem NPR

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości

cron